Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Laryssa napisał:

ale np. ona może być mega ciekawą osobą, zwiedzić pół świata i o tym chętnie opowiadać, albo mieć jakiekolwiek przymioty osoby, z którą fajnie się przyjaźnić.

To częsty problem kobiet, że w większości przeceniają swoją wartość i atrakcyjność poza-ficzyczną. Co z tego, że mają karoserię Lambo, skoro silnik jest od Wartburga, skrzynia biegów od Autosana a mileage sondy Voyager. Na pierwszy rzut oka tego nie widać. 

Już nie wspomnę o zwiedzeniu "pół świata", bo to zwykle oznacza że po prostu odbywała tarło niemal w każdym jego zakątku albo grzała dupę nad basenem w resorcie. Fascynujące. 

  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjaźnię się z kobietą, albo mocno kumpluję, do końca nigdy nie można powiedzieć. Widać od pierwszego momentu, kto się nadaje na przyjaciela, z kim ma się wspólny język, identyczne poczucie humoru. U moich najlepszych ziomów mam tak, że na samą myśl o nich odpala mi się uśmiech na twarzy. A jak widzę na żywo to ciągle banan na ryju. 

 

Nie wiem, czy kobiety potrafią się do końca przyjaźnić (natura pasożyta mocno wychodzi, przykro mi nawet o tym wspominać). Trzeba tego uczyć i mieć cierpliwość. Jedną nauczyłem, ale miałem do tego chęci, widziałem jakiś potencjał. Teraz już bym tego nie ponowił. Nie szukam, nie chce mi się nawet gadać i zaczynać tego całego cyrku. Ziomeczkom nigdy dupy nie zawracam swoimi problemami, tylko cieszę się, że możemy wspólnie czas spędzić. A kobiety potrafią zadręczać swoim gównem, aż tracisz całą energię. 

 

Przyjaźń z kobietą to świetna rzecz. Niestety Panie nasączone feminizmem, z ogromnym ego, pasożytniczą naturą i totalnym rozpierdolem w głowie odstraszają od siebie momentalnie. A rzeczywistość idzie w tym kierunku właśnie. 

 

Dużo zależy od tego, w jaki sposób Pani spławia. Jak z poziomu "ego-kurwiszona" to nie ma już nigdy rozmowy z taką. A domyślam się, że większość zlewek tak właśnie wygląda. No i do przyjaźni, koleżeństwa trzeba po prostu, po ludzku lubić. 

 

Z drugiej strony można iść do łóżka z Panią, której się nie lubi. To jest inny poziom. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Bullitt napisał:

To jest właśnie przykład totalnie idiotycznego podejścia do sprawy. Aż brakuje mi słów. Masz problem, że ktoś nie chce być Twoim "przyjacielem" po tym jak dostał kosza? Puknij się w głowę, serio. Po co mi taka koleżanka? Chcę takiej jako dziewczyny, nie jako koleżanki, czy to jest kurwa tak trudne do pojęcia przez dorosłą kobietę? 

O co ci chodzi? Przecież dokładnie to samo napisałam co ty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszła @Lalka i pozamiatała :P 

 

Sprawdź jeszcze raz @Szninkielka ale samą siebie, zobacz czy problem nie leży w Tobie :) 

I chciałbym dodać, że temat nazywa się "gówniane podrywy" więc chyba chodzi jednak o te kosze.

 

Co do miejsca pracy itp to chciałbym by ludzie ze mną nie gadali miałbym święty spokój a tak to prawie, każdy chce słówko zamienić :P 

No ale wiadomo nie raz są śmiechy :) także poszukaj wpierw sobie rozwiązania problemu @Szninkielka może grzeczniej odmawiaj jak do Ciebie uderzają?

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rnext napisał:

 

Już nie wspomnę o zwiedzeniu "pół świata", bo to zwykle oznacza że po prostu odbywała tarło niemal w każdym jego zakątku albo grzała dupę nad basenem w resorcie. Fascynujące. 

Mam znajomą, co z mężem zwiedzili wszystkie kontynenty, od zawsze miesiąc z plecakami w roku spędzają. I to ona organizuje te wycieczki, ogarnia promocje lotnicze, szuka hosteli itp. i oboje płacą po równo, bo i podobnie zarabiają. Ale równie dobrze mogłaby grzać cztery litery w Egipcie co roku - jednak póki jej nie poznasz to nawet nie wiesz. Jak z kotem Schroedingera.

Tylko tu facet nie chce nawet pudełka otworzyć. Załóżmy, lubi podróże, czyta o nich, ale taka moja znajoma S. jeśli go interesuje to tylko w charakterze seksualnym, nie ma szans się wykazać np. ciekawymi podróżami. Bzykania nie będzie bo ona odmówi, to jego już nawet te podróże u niej nie obchodzą ?

 

Zamiast podróży wstawcie dowolne hobby, aktywność. Chodzi mi o zasadę, a nie konkretne pasje... ☺️

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.06.2019 o 14:39, Szninkielka napisał:

Witajcie :)

Chciałam Was (Samców) zapytać o wasze doświadczenia, oraz Samiczki o spostrzeżenia.

Otóż bardzo, bardzo często spotykam się z pewnym schematem. Mężczyźni najpierw do mnie podbijają, podrywają ("pójdziemy na kawę?", "pięknie wyglądasz", "jesteś interesująca"), a gdy ja grzecznie odsunę ten temat (nie jestem po prostu zainteresowana), to stają się oziębli, odsuwają się, nie chcą rozmawiać i tak już zostaje. Tak "wyzbyłam" się powiedziałabym 80% kolegów z kierunku. Reszta boi się że mną rozmawiać (wstydzą się, nie wiem czemu).

Dodam, że nie jestem niemiła ani się nie wywyższam. Ale jestem dość stanowcza i szybka w reakcji... Zazwyczaj sprowadzam wtedy rozmowę na jakiś neutralny temat, o hobby, tematach naukowych itp. Nieswojo mi, gdy facet który w ogóle nie jest w moim typie wykonuje akrobatyczny taniec godowy wokół mnie. 

Nie wierzę w przyjaźń damsko-męską (chyba że on jest gejem - wtedy ja go nie pociągamani on mnie), ale w sympatyczne, życzliwe relacje - jak najbardziej. 

I tutaj stawiam zapytanie - mężczyźni, czy widzicie u siebie takie zachowanie (taki symbol odtrącenia, tylko bądźcie proszę szczerzy)? Dziewczyny - czy macie takie przypadki?

Przyznam szczerze że dla mnie to jest przykre, bo w końcowym rozrachunku nie mam się do kogo odezwać, czuję się samotna (prawie sami faceci na kierunku).

A może to ja coś robię nie tak?

Pokaż fotę.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Laryssa napisał:

z mężem zwiedzili wszystkie kontynenty, od zawsze miesiąc z plecakami w roku spędzają.

Nie twierdzę że takich nie ma. Dlatego użyłem "zazwyczaj". Pominę szerszym wywodem fakt, jaka ich część robi to dla dobrego profilu w społecznościówkach, czyli robi coś co robi, tylko po to, by wywoływać zazdrość. I to nie jest koncept, który sobie wyssałem z palca. 

 

Natomiast występując jako adwokat @Szninkielka, również jak i ona, pomijasz fakt, że zainteresowanie seksualne nią ze strony jej chłopaka było OK a już innych kolesi jest "gównianą uciążliwością". Pewnie nawet zaryzykował bym zakład, że gdyby i on został "kulturalnie i asertywnie" spuszczony w kiblu, również omijał by ją z daleka. Bo raczej nie licz na to, że ustawił by sobie w głowie, że mając względem niej romantyczno-erotyczne plany, zadowoli się kumplowaniem i rozmowami o tym jak dobre drinki podają na Maderze. Ze strony pań zasada działania jest taka sama, tyle, że odtrącone nie zawsze obojętnieją, ale potrafią się nawet mścić.

 

Męska praktyka uczy jeszcze jednego - niezależnie od stopnia zażyłości kumpelskiej z kobietą, natychmiast przestajesz dla niej istnieć, kiedy ta zaangażuje się np. w nowy związek. Puffff i znikasz. Więc powiedz mi sama, jaką mają mieć faceci skalę motywacji do kumplowania się z kobietami? Mogą je traktować tylko jako wiatr i przelotne opady. Więc po co marznąć i moknąć?

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Rnext napisał:

I to nie jest koncept, który sobie wyssałem z palca. 

Oj nie. Sam zresztą pisałem tutaj o tym razy kilka. 

Większość "pasji" kobiet nie ma nic wspólnego z pasjami w takim tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Kocha książki? No coś tam czytnęła Greya czy Kinga, ale nawet ich dobrze nie zna. Podróże? Tak jak piszesz, jeździ żeby jeździć, jakby nie było tanich lotów albo facet by nie fundował wycieczek to by nie jeździła. Uwielbia sport? Ruszy dupkę na siłownię raz, a może nawet dwa razy w tygodniu, no bo wypada. Interesuje się modą? Ja znam więcej projektantów niż ona, interesowanie się modą oznacza przegrzebywanie fatałaszków w sieciówkach, najchętniej CK albo TH czyli w jej mniemaniu prestiżowych marek. 

 

I tak dalej, i tak dalej. Odpowiadając na 100% pewny argument z drugiej strony - tak, też znam takie które nie odpowiadają ww. opisowi. Ale to mniejszość, zdecydowana mniejszość. Jeśli facet mówi, że ma pasję, to jest to zwykle rzeczywiście istotna część jego życia, jest w tym obcykany, jest ekspertem. A "pasje" kobiet? Oj, tu już zdecydowanie gorzej. 

 

It is known. Tak po prostu jest, jeśli tylko wychyli się głowę poza matrix to można to dostrzec na każdym kroku, tylko w obecnym dyskursie nie wypada o tym mówić, tak samo jak o kwestiach, o których pisałem ostatnio w temacie o rzekomych "minusach" bycia kobietą w dzisiejszych czasach. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Rnext napisał:

 

Męska praktyka uczy jeszcze jednego - niezależnie od stopnia zażyłości kumpelskiej z kobietą, natychmiast przestajesz dla niej istnieć, kiedy ta zaangażuje się np. w nowy związek. Puffff i znikasz. 

 

 

@Rnextuprzedził.

Miałem napisać coś bardzo podobnego.

Bardzo, bardzo.

 

Puf i znikasz!

Choćbyś wcześniej był super-kumplem od 5 lat.

 

Biologia.

Biologia.

Biologia.

Prokreacja.

Ponad wszystko!

 

100% koncentracji i cała para naprzód na nowy związek!

Reszta niech się pier_oli ! Było, minęło !!!

Mimo wszystko u większości mężczyzn tak nie ma.

 

Kurna.

Wygląda to fhooy interesownie ze strony białogłów.

Może i mają 100 wytłumaczeń na swoje zachowanie.

Ale jest to interesowne i hej.

 

Ja wiem.

Że to ich program biologiczny.

I podświadome zachowanie.

Żalu nie mam.

Bo i o co?

 

Ale podobać mi się to nie podoba.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Choćbyś wcześniej był super-kumplem od 5 lat.

Biologia.

Prokreacja.

Ponad wszystko!

Właśnie z takim kumplowaniem mam jedno z boleśniejszych wspomnień, zakończone dorżnięciem wyrachowaną podłością. Po paru latach milczenia, odezwała się do mnie. Wiecie dlaczego? Bo jej mąż ruszał z własną firmą audytorską i chciał żebym mu załatwił dostęp do moich klientów. Bez komentarza, po prostu, kurwa, bez. 

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rnext napisał:

Męska praktyka uczy jeszcze jednego - niezależnie od stopnia zażyłości kumpelskiej z kobietą, natychmiast przestajesz dla niej istnieć, kiedy ta zaangażuje się np. w nowy związek. Puffff i znikasz.

W drugą stronę też to działa.

Nie wiem czy w podobnym mechaniźmie to się może dziać, bo w głowach Wam nie siedzę, czy motywację żeńskie lub męskie się jakoś różnią, ale efekt jest ten sam.

 

Dwóch kolegów, kilkuletnia znajomość od czasów szkolnych, taka na wyjazd, na piwo, na planszówki.

Pan A- zaręczył się, kontakt ucięty niedługo po, bo "koleżanka zbyt ładna".

Pan B- nigdy o związkach nie rozmawialiśmy, ale chyba nie był w żadnym poważnym, znalazł dziewczynę na studiach- kontakt ucięty, bo czasu nie ma. (nie podejrzewam, bo facet bardzo ogarnięty, ale mam przebłyski, że bez mojej wiedzy byłam wsadzona na orbitę)

 

I jest też wyjątek.

Pan C- znajomość od pierwszego dnia studiów, jakoś tak wyszło niezmierzenie, wspólne zainteresowania, poglądy, humor. W trakcie studiów miałam zwiazki i nie uciekłam, on ma dziewczynę już jakiś czas, też nie ucieka. Stopień zażyłości relacji na podobnym pułapie przez cały okres jej trwania. Jednak się da.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@emrata dla uczciwszego zobrazowania, przytocz pozostałe literki alfabetu oprócz jedynego pana "C", które porzuciłaś i podziel to przez czas który przeżyłaś. Do kompletu możesz jeszcze dorzucić swoje koleżanki z którymi kontakt ucięłaś. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Rnext napisał:

dla uczciwszego zobrazowania, przytocz pozostałe literki alfabetu oprócz jedynego pana "C", które porzuciłaś i podziel to przez czas który przeżyłaś. Do kompletu możesz jeszcze dorzucić swoje koleżanki z którymi kontakt ucięłaś. 

Uciełam kontakt z panem "D" i "E", w myśl zasady, że z byłymi nie tkwi się w relacjach "kolezenskich". 

Więcej zażyłych relacji z płcią przeciwną nie miałam.

Oczywiście koleżanek miałam nieporównywalnie więcej i co kolejnym etap, to rotacja miała miejsce, bo "drogi się rozchodziły".

Ale o znajomości z płcią przeciwną tu się rozeszło.

 

Edytowane przez emrata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, emrata napisał:

Więcej zażyłych relacji z płcią przeciwną nie miałam.

No to najpierw miej a potem powiedz jak się potoczyło. Skoro niby nie zbudowałaś żadnych koleżeńskich relacji z facetami (w co wątpię), to o czym tu mówić. Chyba, że nie pamiętasz, że miałaś takie, co byłoby jeszcze bardziej symptomatyczne. 

 

Poza tym, trzymajmy się meritum. Konkluzja jest prosta - z perspektywy faceta inwestycja w koleżeństwo z kobietą jest kiepską opcją. No OK, podajesz jakiś swój jednostkowy przykład, jednak z moich obserwacji, ostudzenie i zaniechanie znajomości zwykle było z "inicjatywy" (jej braku) - kobiet, co powodowało krótkie i szybkie katapultowanie ich z książki adresowej. Co może sobie kobieta wygodnie zracjonalizować, że to ja przestałem się odzywać czy kolegować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Rnext napisał:

Skoro niby nie zbudowałaś żadnych koleżeńskich relacji z facetami (w co wątpię), to o czym tu mówić. Chyba, że nie pamiętasz, że miałaś takie, co byłoby jeszcze bardziej symptomatyczne. 

Zbudowałam niewiele jak widać, ale to też wynika z mojej małej liczby znajomych ogólnie.

Chyba, że nie wiem, gadki szmatki na uczelni mają się wliczać w relacje koleżeńskie, ale nie są one systematyczne, nie wychodzą poza obręb uczelnie, ciężko je określić ogólnie jako jakieś stałe.

Edytowane przez emrata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Rnext napisał:

 

Natomiast występując jako adwokat @Szninkielka, również jak i ona, pomijasz fakt, że zainteresowanie seksualne nią ze strony jej chłopaka było OK a już innych kolesi jest "gównianą uciążliwością". 

 

Ale wg mnie to nie to zainteresowanie jest problemem, ale brak innego. Byłoby mi autentycznie przykro gdyby np. nowo poznany w pracy człowiek, czy na studiach, nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, bo jak nie miłość/seks to w ogóle mogę nie istnieć. Chodzi o to, że ona robi się samotna, to jest problem, a nie nadmiar seksualnej atencji. Tylko brak normalnych kontaktów bez biologii w tle ?

 

A co do pasji kobiet, nie będę się produkować, znam mnóstwo kobiet z autentycznymi pasjami (jak np moja znajoma podróżniczka która nawet nie ma FB) ale też mnóstwo osób płci obojga które się nie interesują niczym. Może ja mam jakieś niereprezentatywne środowisko, nie będę się upierać, ale uwierzcie mi, że takie kobiety "udające pasje" jak piszecie są mi prawie całkiem obce. Chyba naprawdę towarzystwo w jakim się człowiek obraca mocno wpływa na poglądy o świecie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.