Skocz do zawartości

dot. Jak wam się żyje w Polsce/ Za granicą


Rekomendowane odpowiedzi

@Buźka - Fajne doświadczenia. Sam kiedyś myślałem o próbie :) Ale cóż... Nie mam partnera, to raz :D A dwa, chyba za duża odległość dla mnie od Polski. No i karaluchy. Nie znoszę robactwa ;)

 

Czy ktoś mieszka w Hiszpanii, Portugalii? Jak doświadczenia? Ktoś ostatnio wrzucał filmik, że w Hiszpanii feminizm jest tak mocny, że jest niebezpiecznie dla mężczyzn? Prawda czy trochę klikbajt?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Buźka z tą Australią to faktycznie trochę hardkorowo jest kilku youtuberow w AU i trochę opowiadają jak tam się żyje. Lubię tego typu filmy z różnych krajów a w szczególności serie Co mnie zdziwiło w danym kraju, lub jak obcokrajowcy żyjący w Polsce opowiadają co ich tutaj dziwi. 

@self-aware poszukaj na yt na pewno są osoby które opowiadają o tych miejscach. Juszes zdaje się mieszkała w Hiszpanii i trochę o niej opowiadała 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Falka Elen napisał:

 

3. Ciągły lęk.  Wiem,  ze większość ludzi na emigracji tego nie ma,  wiec przytocze własne doświadczenia. 

Kilka miesiecy temu kilka minut przed północą wybito mi szybę w domu od strony ogrodu i 8 chłopa wlazło mi na chatę myśląc ze mam w domu planta marihuany. Jak przeszukali dom i zorientowali się ze to pomyłka to okradli mnie z kompa,  konsoli,  telefonu i reszty co cenniejszych rzeczy.  Sąsiedzi wezwali policje słysząc wybita szybę w środku nocy ale przyjechali juz po tym jak tamci zdążyli odjechać z moimi rzeczami.  Nic nie odzyskalam,  nikogo nie znalezli. 

Mam teraz traumę,  nie spis w nocy od kilku miesiecy,  wzdrygam się na każdy stuk w domu gdy juz się ściemni. 

 

4. Praktyczna bezkarnosc.  

 

5. Tu jest po prostu brzydko. 

Ulice brudne,  śmieci gęsto,  rozwiewa je wiatr po długości i wygląda to jak dywan z puszek,  butelek,  opakowań itp.  Sprzata się tylko w samym centrum,  kilkaset metrów dalej czujesz się jak na wysypisku.  Przez sytuacje jaka opisalam powyżej krajobraz osiedli domków składa się z wybitych szyb,  drzwi i okien zabitych płytami wiórowymi,  czasem można się nawet natknąć na zużyte strzykawki. Bezdomne ćpuny są głównie tylko w centrum,  przez wakacje robi ich się dużo,  ale świeżo po zimie jest ich dużo mniej,  zwłaszcza tych starszych stażem bo łatwiej zamarzają na niewielkim mrozie. 

 

Jak długo już tu jesteś? 

Czytając te wady... nie znam tego u siebie. Więc jestem w ogromnym szoku. Czytając mam rozumieć, że mieszkasz w Londynie albo w jakimś większym mieście? Łatwo się zrazić do Anglii przyjeżdżając do Londynu i próbując tam wyżyć... Takie duże miasta tam to mix narodowości i jeden wielki burdel. 

Nie myśleliście przeprowadzić się w inny rejon po prostu? W East of England  albo na południu UK potrafi być naprawdę dużo pracy i przy tym tańsze warunki życia. Londyn i inne większe miasta to skok na głęboką wodę, szczególnie jak przyjeżdża się bezpośrednio z Polski. No chyba, że ktoś ma dobre znajomości, wtyki etc...

W moim rejonie są mniejsze, starsze miasteczka, większości zadbane, i zdecydowanie czystsze niż dalsze strefy Londynu. Dużo zieleni i ciekawych miejsc do rekreacji, wypoczynku. 

Mix narodowościowy też jest, ale myślę, że to już kwestia indywidualna, kto jakie ma do tego podejście i też raczej kwestia tego, jak i na kogo się trafi. 

 

Przy okazji:

Natknęłam się ostatnio na filmiki i generalnie kanał o Bezdomnym z Londynu, który opowiada o życiu w tym mieście. 

Bezdomni jakoś szczególnie nie narzekają... :P 

(Żeby nie było, nie chce nikogo urazić tym, filmiki podrzucam czysto informacyjnie) 

 

A, nawiązując do żywności. W Anglii, brytyjskimi "szpecjałami" się nie najemy ze smakiem. Kuchnia angielska jest niezdrowa, i raczej przyjezdni na nią narzekają. 

Potrawa narodowa - fish & chips. W knajpach różnej maści burgery. Reszta rzeczy raczej nie urywa z kapci...

Dobrze, że można tu jednak natrafić na polskie sklepy ( w moim mieście około 5)...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hippie juz pisałam to gdzieś,  mieszkam w Doncaster,  w South Yorkshire,  mniej niż 70 tysięcy mieszkańców. 

Mowilam,  możliwe ze nie wszędzie w Anglii tak jest,  może to takie zagłębie hodowlane wiec i dużo takich krajobrazów,  ludzi,  sytuacji. No i tez dochodzi do tego fakt,  ze znam dużo ludzi z tego biznesu,  wiec widzę po prostu więcej i wylapuje częściej takie sytuacje. 

 

A przeprowadzić się nie idzie,  bo mój Miły ma tu marzenia do spełnienia :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkałem w różnych krajach w tym w Anglii. A żadnym NIGDY nie poczujesz się jak u siebie. Wróciłem do Polski, tylko tutaj jest smaczne jedzenie, najlepsze piwo i piękne góry i kobiety ?. Nie jest idealnie, bo nigdzie nie jest.

No i mogę mówić po polsku, a nie w jakimś innym dziwnym języku, a już niemiecki to przemilczę ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MaxMen napisał:

poszukaj na yt na pewno są osoby które opowiadają o tych miejscach. Juszes zdaje się mieszkała w Hiszpanii i trochę o niej opowiadała 

No tak, tylko to wszystko z punktu widzenia kobiety. Prawie zawsze okazuje się, że taka kobieta ma partnera z danego kraju, który już ją tam wprowadził do tego świata itd. Kobiety w tej kwestii mają mega ułatwienie i nie ma się co oszukiwać. Wolałbym żeby kanał miał jakiś ziomek, który sam napierdziela wszystko :) No i w kontekście feminizmu to się raczej od kobiet nie dowiem niczego poza tym, że wciąż są dyskryminowane i trzeba im dać wincyj, wincyj, wincyj i wincyj :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hippie - Tak wiem, że są filmiki mężczyzn :) Mi chodziło o takiego gościa, który opowiada o rzeczach, o których się mówić nie powinno jeśli ma się coś złego do powiedzenia. No... Takie wiesz, jak feminizm właśnie i tematy z forum. Jakie są kobiety, jak wygląda podryw, jacy są mężczyźni względem kobiet i takie tam różności. Takiego czegoś oczywiście nie znajdę, dlatego też zapytałem na forum :)

 

No ale dziękuję za filmiki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielka Brytania, kraj który nie wiadomo czy lezy w Europie czy poza, narcystyczny kraj z manią wyższości, która w ich wykonaniu( jak i każdym) wygląda wręcz komicznie, pogoda tylko angielska, TV tylko angielska, nic poza.

Jeżdżę tam dosyć często z racji znajomych i interesów, szczególnie podobają mi się okolice Solihull i Milton Keynes, ale na palcach jednej ręki mogę policzyć Angoli z którymi można pogadać o czymś ciekawym, szczególnie znam kilku starszych ludzi, którzy mają olej w głowie, poziom umysłowy reszty tych ludzi jest poniżej poziomu, kraj na wskroś patologiczny, brudny, szczególnie w niedziele rano :) .

 

Mnóstwo ''ciapatych'' ,w Birmingham na moje oko 80% mieszkańców to czarni i śniadzi.

Kobiety są fajne, nie są w swojej większości atrakcyjne, ale są zabawne, wyluzowane i otwarte, w przeciwieństwie do Polek, o seks łatwo, ale jeszcze łatwiej o problemy w związku z tym, bo prawo tam jest totalnie przeciw mężczyznom.

 

Angole często fałszywi i obłudni, ale to domena ludzi Zachodu genu germańskiego, mimo to nie miałem nigdy z nimi na pieńku, dobrze mi się współpracuje z nimi.

Co więcej?

Chyba każdy ma tam tatuaż, parkują dosłownie centymetr od drugiego auta, jeżdżą spokojniej, nie spieszą się nigdzie, mają wyjebane na wszystko, raz wracaliśmy wieczorem do hotelu, to na stacji Asda, koleś tankował w samych majtkach :D.

 

Nie chciałbym tam mieszkać, z racji tego iż jestem bardzo przywiązany do mojego kraju, zarobki to nie wszystko, oczywiście to tylko moje zdanie, każdy ma inne priorytety :) .

W Polsce żyje mi się dobrze, mam swoją firmę, coraz lepsze efekty co mnie cieszy i mobilizuje, oczywiście trzeba przebić się przez biurokracje, cały ten jeszcze trochę komunistyczny system ale mam świadomość tego że jestem u siebie, na swojej ojczystej ziemi.

 

W UK łatwiej było założyć konto, wszystko znacznie szybciej, przez internet, funty też mi się podobają :):P .

 

W sierpniu jadę w okolice Birmingham, Coventry, jak ktoś gdzieś mieszka z forumowiczów w okolicy chętnie wyjdę na kawę :D .

 

 

 

 

Edytowane przez The Motha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, The Motha napisał:

W sierpniu jadę w okolice Birmingham, Coventry, jak ktoś gdzieś mieszka z forumowiczów w okolicy chętnie wyjdę na kawę :D .

Coś można wykminić, szczególnie, że temat Birmingham się chwilę napatoczył... Co nie @Tomko, @TheFlorator? ;) 

 

@self-aware A to przepraszam za niedoczytanie i nieporozumienie. :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 hours ago, self-aware said:

@Buźka - Fajne doświadczenia. Sam kiedyś myślałem o próbie :) Ale cóż... Nie mam partnera, to raz :D A dwa, chyba za duża odległość dla mnie od Polski. No i karaluchy. Nie znoszę robactwa ;)

Ja też bym się nie zdecydowała na samotny wyjazd tak daleko. Wydaje mi się, że obawy przed nieznanym i samotnością wzięłyby przewagę. A jeśli chodzi o karaluchy to o ile nie ma się żadnej fobii to można się nauczyć z tym żyć ;).

15 hours ago, MaxMen said:

@Buźka z tą Australią to faktycznie trochę hardkorowo jest kilku youtuberow w AU i trochę opowiadają jak tam się żyje. Lubię tego typu filmy z różnych krajów a w szczególności serie Co mnie zdziwiło w danym kraju, lub jak obcokrajowcy żyjący w Polsce opowiadają co ich tutaj dziwi.

Również lubię tego typu kanały na YT. Ostatnio śledziłam vlogCasha. Chłopak jeździ po świecie i dzieli się spostrzeżeniami. Spędził kilka miesięcy w Australii, ale niestety był bardzo rozczarowany i teraz chyba zwiedza Azję. Ogólnie polecam, bardzo dobrze się ogląda jego nagrania.

6 hours ago, Reflux said:

@Buźka A możesz powiedzieć coś więcej o Stanach?

Do Stanów wyjechałam od razu po maturze, prawie 10 lat temu. Zrobiłam sobie gap year. Jako dzieciak naoglądałam się hamerykańskich seriali i zawsze chciałam wyjechać do USA. Mój wyjazd był organizowany przez agencje, wyjechałam jako Au pair. Czyli podobnie jak przy wyjeździe do AU cały proces wizowy, szukanie pracy, mieszkania itp. mnie ominął. Musiałam tylko wnieść opłatę wpisową (wtedy było to coś około 4 tys. zł) i przejść test z angielskiego. Miałam dużo szczęścia bo trafiłam na super rodzinę i spędziłam z nimi cały okres pobytu w USA. Poznałam wiele dziewczyn, które pracowały tak jak ja i niestety wiele z nich nie miało tyle szczęścia. Były traktowane jak tania siła robocza, rodziny ich nie szanowały i część z nich musiała wrócić do domu. Cały program Au pair polega na tym, że w zamian za opiekę nad dziećmi rodzina oferuje Ci mieszkanie, opłaca przelot i kurs angielskiego i wypłaca kieszonkowe (wtedy taką standardową stawką było 120$ tygodniowo). Wiele rodzin oczekiwało, że Au pair będzie opiekować się dziećmi przez 24 h na dobę, sprzątać dom, gotować i ogarniać ogród. Wszystko to za 120$ tygodniowo... Poznałam dziewczynę, której nawet nie zorganizowano porządnego miejsca do spania. Spała na karimacie we wnęce na przedpokoju. Tak więc praca jest tutaj głównym czynnikiem stanowiącym, jak będzie się żyło. 

Mnie osobiście Stany bardzo się podobały, ale nie na tyle, żeby zostać tam na stałe. Najbardziej mnie przerażała ogromna przestępczość. Większość czasu spędziłam w Kalifornii w okolicach San Francisco. Mieszkałam w całkiem niezłej okolicy a mimo wszystko odczuwałam zagrożenie, że ktoś mnie napadnie, okradnie itp. Codziennie docierały do mnie wiadomości, że niedaleko mnie ktoś został postrzelony, zgwałcony, porwania, napady. Ogólnie natłok bardzo negatywnych wydarzeń. Był też incydent, gdzie dwie ulice dalej okoliczny "gang" sterroryzował starsze małżeństwo i wyniósł im pół chaty. Przez cały mój pobyt towarzyszył mi lęk, że coś może się stać (wydaje mi się, że w jakimś stopniu podobnie do @Falka Elen).

Bardziej pozytywnie to USA jest przepięknym krajem, bardzo zróżnicowanym, wschodnie i zachodnie wybrzeże to jak dwa różne kraje. Najbardziej podobała mi się Floryda, spędziłam tam miesiąc (byłam z dziećmi, którymi się opiekowałam u ich dziadków). Jakość życia też nieporównywalnie lepsza, stosunek cen do zarobków też na ogromny plus. Kraj jest niesamowicie rozwinięty, praca jest w zasadzie w każdym regionie. I odnośnie do pracy, niestety nie każda wiza gwarantuje, że prace się dostanie. Są wizy typu Work&Travel, które mają bardzo duże ograniczenia i dużo pracodawców nie będzie zawracać sobie tym głowy. Będą woleli zatrudnić jakiegoś nastolatka na part time niż obcokrajowca. Mogę podać przykład mojego brata, który kilka lat temu był w USA właśnie na W&T. Docelowo wyjechał do Kalifornii, ale bardziej w okolice LA. Nie miał zapewnionej pracy przed wyjazdem, ale wiedział gdzie jej szukać, akurat wtedy w Kalifornii był sezon na cytrusy i wielu plantatorów szukało pracowników. Pracę znalazł bardzo szybko, ale był traktowany jak śmieć. Ucinali godziny, kazali nie przychodzić, potem  mieli pretensje czemu go nie było itp. W międzyczasie poznał ludzi, którzy też byli na W&T i razem jeździli sobie po kraju, łapali jakieś dorywcze prace i w końcu całkiem przypadkiem znaleźli się w Teksasie. Tam znaleźli pracę na ranczo. Pracodawca był w porządku i został tam już do końca pobytu. Jego odczucia są bardzo podobne do moich. Ogólnie życie w USA ma więcej zalet niż wad. W sumie polecam, na pewno warto pojechać, zwiedzić i przez chwilę sobie pożyć. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Buźka Super historia i doświadczenia! Ja marzę by zobaczyć USA. Niekoniecznie żyć, bo w UK póki co mi dobrze. 

Cóż, przestępczość to nieodłączny element dużych miast...

A stany zawsze się kojarzą mi z mafiami, gangami czarnoskórych obywateli, gangami narkotykowymi. Za dużo oglądałam filmów akcji i grałam w GTA ?

Więc to, ze w rzeczywistości tak jest, to mnie nie dziwi. 

A jeszcze spytam... Jak koszty życia i zarobki? Wiem jedynie, ze paliwo jest mega tanie a co z żywnością? 

dla przykładu: w UK dużo produktów jest za 1 funta. 1kg Filetów z kurczaka - ok 5GBP. Ryż, makarony nie przekraczają ceny 2GBP. 

A minimalna krajowa teraz wynosi 8,22GBP. 

Więc juz za godzinę pracy można zjeść solidny posiłek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hippie USA polecam każdemu. Kraj jest tak ogromny i różnorodny, że wszyscy znajdą coś dla siebie. Góry, plaże, metropolie, pustynie, puszcze dosłownie wszystko. Jedyną wadą jest to, że jest tego tak dużo i nie ma możliwości zobaczyć esencji tego wszystkiego podczas jednej wizyty :).  W przyszłym roku planujemy wypad do Stanów w bardziej "dzikie" rejony, głównie Yellowstone, kilka miejsc w Idaho i  przy okazji do Alberty w Kanadzie. Jeśli czas i finanse pozwolą, planujemy też zobaczyć Alaskę (ale jest to takie wielkie "może").  

Co do twojego pytania, nie bardzo rozumiem, czy chodzi Ci o USA czy o Australię ?...

 

Jeśli chodzi o USA to na pewno przez 10 lat wiele się zmieniło. Ogólnie jedzenie jest tam bardzo tanie. Mieszkanie wiadomo zależy od stanu i miasta, najdrożej jest w NYC i SF. 

 

W Australii najniższa krajowa to 19,5 AUD, tygodniowy czas pracy to 38 godzin. Ceny żywności  nie są bardzo wygórowane, ale uważam że stosunek cen do zarobków nie jest bardzo korzystny (w porównaniu do Niemiec czy USA).

Warzywa i owoce w zależności od sezonu np.: pomidory zimą kosztują 9$, latem 3$, ziemniaki 4$, rukola i inne mixy sałat 20$/kg, awokado 2,5$/szt., jagody i truskawki 4-6$ za 200g. Mięso, pierś z kurczaka 28$, skrzydełka 10$, wołowina (na stek rib eye, scotch itp.) 50-70$, w markecie ceny są o ok 30% niższe. Ryby i owoce morza,   stek z tuńczyka 30$, krewetki 30-40$, małże 10$, łosoś 30$. Sucha żywność jest tania, podobnie jak w UK makaron 2$, ryż 4$, kasze i inne ziarna do 5$.  Cena paliwa to chyba coś ok. 1.6$. Rachunki za gaz 150-180$, prad 250-300$ za 3 miesiące. Rozrywki i jedzenie na mieście, kawa 3-5$, lunch 15-20$, kolacja/obiad 50$, bilet do kina 30$, piwo 10$, drink 20$ (do wielu restauracji można przynieść swój alkohol).  Transport miejski to max 65$ tygodniowo. Wynajem mieszkania to temat rzeka, wszystko zależy gdzie i jakie, ogólnie jest bardzo drogo. Do tego dochodzi jeszcze ubezpieczenie (służba zdrowia jest prywatna), cena zależy od pakietu i od wizy. Konsultacja z lekarzem rodzinnym kosztuje 50-60$, później dostajemy zwrot od ubezpieczenia, kwota zwrotu zależy od pakietu, jaki mamy. To wszystko, co mi przychodzi do głowy w tym momencie :)

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hippie Aha, no to przepraszam, źle zrozumiałam :) .

Nie znam za bardzo widełek finansowych w USA, jak wcześniej wspomniałam przez 10 lat dużo się musiało zmienić. Pamiętam jednak, że mając 500$ miesięcznie mogłam sobie pozwolić na spełnienie większości zachcianek. Wiadomo jakieś szmaty, kosmetyki itp., nawet kupiłam sobie laptopa i troszkę pozwiedzałam. Nie musiałam jednak robić typowych zakupów typu żywność i chemia. Rodzina, z która mieszkałam wydawała na dom fortunę, ale było nas dużo 3 dorosłych, nastolatek i 2 małych dzieci. Jeśli ktoś chce sobie sprawdzić dokładne ceny to chyba najpopularniejszym sklepem w USA jest Walmart, można sobie sprawdzić wszystkie ceny online. 

3 lata temu byłam w Stanach turystycznie, wiadomo, pieniądze wydaje się wtedy zupełnie inaczej. Pamiętam kilka wydatków. Dla przykładu, duże śniadanie ok 15$ (takie, że do wieczora na luzie można dać radę), burger 15$, kawa 3$. Przez tydzień wydaliśmy ok. 2 tys. dolarów, ale 2 lub 3 dni zakwaterowania mieliśmy za darmo. Rzeczy typu ciuchy i kosmetyki są tanie, dużo tańsze niż w Polsce. 

 

Minimalna krajowa w Australii jest najwyższa lub jedną z najwyższych na świecie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że dolar australijski nie jest silną walutą. Miesięczny dochód wychodzi ponad 3 tys. aud. Dla singla w dużym mieście to będzie na styk. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to jestem skazany na emigrację. Wewnętrzną ;) Nie usiedzę za długo poza PL. A jak po dwóch tygodniach ktoś by mi puścił Chopina, to od razu szukam samolotu. Miałem tak dwa razy. Nie wiem co to jest, ale kocham ten nasz kurwidołek. Może też trochę lubię wracać "do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych". Jedynie równie swojsko czuję się co najwyżej w Czechach no i na Bałkanach. "Bałkańcy"... ci to mają dusze. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Kilka razy przechodziło mi przez głowę, by się wynieść z PL gdy mnie łapał dół... Patrzę na ludzi bez wykształcenia, tyrających na zmywaku czy sprzątających za granicą, a mających kasę i na utrzymanie tam i zakup mieszkania/budowę domu tutaj. Kiedyś marzyła mi się deszczowa Szkocja. Znajomi tez proponowali Holandię, inny kumpel chwalił Szwajcarię. 

Wszystko pięknie, znam 3 języki obce i żadnej pracy się nie boję. 

Ale boję się tego co za granicą, bo to też jest widoczne i wiem z opowieści znajomych jak czasem boją się wyjść na ulicę.

Ja się w Polsce czuję u siebie i czuję się bezpiecznie.

Więc raczej się już stąd nie wyniosę.

Co mnie drażni? 

Pensje. I generalnie sposób traktowania pracowników przez prywaciarzy. A Inspekcja Pracy to istnieje tylko po to by istnieć bo nic nie robią. Traktują Cię być może lepiej jeśli jesteś po protekcji.

Teraz to w ogóle szał na ukraińców.

Wszedzie też jest wyzysk - dostajesz głodową pensję, a zakres obowiązków masz 3 x szerszy niż to co Ci w ten zakres oficjalnie wpisano. A jak się stawiasz to lecisz. Bo ukrainiec zrobi to za tyle.

Widzę, że już często nie liczą się umiejętności, doświadczenie, wiedza czy znajomość języków, tylko uległość i praca za 3 za marne pieniądze.

 

Ja na tym kiedyś wyszłam na najgorszą.

Z zespołu 10 osób zebraliśmy się kiedyś, bo już byliśmy zmęczeni tym co się dzieje w firmie, i spisaliśmy nasze oczekiwania i to co nam sié nie podoba w kilku punktach.

Po czym było zebranie z kierownictwem (podsłuchiwane przez dyrekcję jak się potem okazało). 

I wszyscy nagle milczą, i się wstydzą odezwać. Wzięłam więc tę naszą kartkę i to wszystko odczytałam.

Wszyscy się z tym zgodzili. Oczywiście.

Ale to mnie po jakimś tygodniu poproszono na "dywanik", żeby mi powiedzieć, że "nie pasuje do nowej polityki firmy i dają mi oczywiście 3 miesiace wypowiedzenia i napiszą piękną rekomendacje dla kolejnego pracodawcy bylbym tylko podpisala to wypowiedzenie.

Do dzisiaj żałuję, że nie poszłam tam z dyktafonem w kieszeni, ale człowiek się uczy na błędach.

Myśleli, że się pozbędą buntownika, mimo, że nim nie byłam. I przy okazji będą mieć 3 miesiące na znalezienie nowego łosia (akurat 3 miesiące największego obłożenia pracą bo to szczyt sezonu). Wiec miałam w dupie ich "łaskę", szybko znalazłam nową pracę i zawinęłam żagle "za porozumieniem".

Ale z tego co wiem to ze starej ekipy zostaly tam teraz tylko kapusie, bez doawiadczenia, mówiące tylko po polsku, i mające 2 lewe ręce. Nie mam pojecia jak to funkcjonuje skoro 90 % klientow to Niemcy czy Skandynawowie. 

Życie.

Teraz mam w porządku pracę. I nie mam na co narzekać. 

Powinnam im chyba podziekować.

 

Kocham Polskę i kocham tu żyć.

Nie mamy zamachów, jedyne wyzwanie to lgbtqwerty+ i feminazi?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś uważałam, że na pewno zostanę w Polsce i udowodnię, że da się coś osiągnąć. Im dłużej się tu żyje tym bardziej zauważasz jaki to niewolniczy kraj. Tak jak poprzedniczka napisała, pensje w Polsce są słabe. Ale czy za granicą jest lepiej? Sama, nie wiem. Jak ktoś jest nie zadowolony z życia to zawsze będzie. Mnie osobiście się marzy mieszkanie w Polsce z możliwością częstego podróżowania. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.