Skocz do zawartości

Kurs PUA


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 17.06.2019 o 01:24, TheFlorator napisał:

Tak jak pisałem wcześniej, wg mnie należy mieć "poukładane w głowie" przed pójściem na taki kurs.

Poukładane, w sensie: samoocena, własne życie (praca, wygląd, zainteresowania etc). Tak, jeśli ktoś ma w głowie "bałagan" i strasznie zaniżoną samoocenę to należy o to najpierw zadbać.

Na pewno dobrze jest mieć poukładane w głowie, ale mi chodziło o coś innego. Ja miałem na myśli to, ze PUA może nauczyć podchodzenia do nieznajomych kobiet, natomiast problemy zaczynają się później, gdy już ktoś potrafi podchodzić, a teraz chce mieć z tego sukcesy. W PUA dużo się mówi o czy to technikach, czy to konceptach jak bycie alfa, ale prawda jest taka, że w PUA większość ludzi jedzie ostro na masowym podchodzeniu i statystyce.

 

W dniu 17.06.2019 o 01:24, TheFlorator napisał:

Jak na czym? Na doświadczeniu przecież/ilości i jakości interakcji.

W praktyce często jest tak, że na warsztacie ludzie podchodzą, a potem im to "opada", gdy wracają do swojej codziennej rzeczywistości.

 

W porównaniu z tym, nauka podchodzenia z wingiem potrafi być lepsza, bo może być bardziej regularna, lepiej zintegrowana z codziennym życiem.

 

Natomiast jedno i drugie może nauczyć podchodzenia. W tym sensie można mówić o równości, bo obie metody mogą dać ten sam efekt X.

 

W dniu 17.06.2019 o 01:24, TheFlorator napisał:

Ja to widzę tak:

są to ludzie mający duże doświadczenie+opierają się na pewnym modelu z Mystery (nie czytałem) + London daygame model. Jest to pewne połączenie własnych doświadczeń + modelu i jak największe uproszczenie tego dla takich ludzi jak ja. Tyle.

Tylko pozostaje pytanie, na ile model z Mysteriego, czy też London Daygame, faktycznie coś dają, a na ile to placebo. :)

 

W dniu 17.06.2019 o 01:24, TheFlorator napisał:

Nie znam aż takich szczegółów. Ludzi u których byłem (rozmowe + nagrania z ich akcji+nagrania z ich domów) i inne rzeczy które oglądałem na utube wcześniej oceniłem na autentycznych. Nie bajerowali mnie, że w 2 dzień poznam modelki Victoria's Secret.

 

To, że nie bajerowali Cię odnośnie modelek, to faktycznie dobry znak.

 

W sumie jeżeli nauczają London Daygame, to są szanse, że są przynajmniej w miarę uczciwi. Wcześniej w wątku wspomniałem o gościu o ksywce Krauser, który robi London Daygame i publicznie ujawnił dane wskazujące na to, że ma skuteczność poniżej 2.5%. Skuteczność nie jest imponująca, ale ujawnienie tego dobrze o nim świadczy.

 

W Polsce jest gość o ksywce TDDaygamer, który też robi London Daygame, a który kiedyś upublicznił dane, według których miał za dany okres skuteczność 5.36%. Później to usunął, ale jeden z użytkowników tego forum wkleił tu tabelkę z danymi:

 

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/4911-czy-by%C5%82e%C5%9B-chocia%C5%BC-raz-w-%C5%BCyciu-u-profesjonalistki/&do=findComment&comment=107510

 

Ja cenię ludzi od London Daygame za to, że mówią otwarcie o takich rzeczach.

 

W dniu 17.06.2019 o 01:24, TheFlorator napisał:

Gratuluję skuteczności w takim razie. Skąd taka wysoka?

 

To trudno wytłumaczyć.

 

U mnie to się pojawiło, gdy odrzuciłem PUA i zacząłem naśladować znajomych naturali.

 

Pierwszym czynnikiem było odrzucenie poglądów PUA, ich koncepcji i sposobu patrzenia na kobiety.

 

Drugim czynnikiem była znajomość z grupką bardzo dobrych naturali i przejęcie ich sposobu patrzenia na kobiety.

 

To nie polegało na znalezieniu jakiejś techniki, tekstu, Czy nawet na znalezieniu jakiegoś zwięzłego konceptu, który bym Ci mógł tu napisać. To była zmiana światopoglądu, Inner Game. To było jak wytrzeźwienie od różnych syfów i spojrzenie trzeźwo na kobiety. Nie jak mainstreamowy lamus/białorycerz i nie jak sekciarz z PUA. Też nie jak frustrat z Red Pill, choć tego wówczas nie znałem.

 

Według moich doświadczeń, Inner Game jest czymś niesamowicie istotnym. W PUA dużo się o tym mówi, więc może się wydawać, że to nic nowego, że każdy o tym wie. Lecz to jest tak, że w PUA się o tym tylko mówi, a mało kto naprawdę posiada dobry Inner Game. Już opisywałem na forum skrajny przykład - jest pewien polski trener, który opowiadał ludziom o byciu męskim i silnym psychicznie, będąc na lekach psychotropowych, bez których nie radził sobie z życiem. Gość opowiada ludziom o dobrym Inner Game, którego sam nie ma, czyli zmyśla na ten temat bzdury, teoretyzuje.

 

Prawdziwa zmiana Inner Game, to nie jest coś takiego, jak gdy ludzie się przełamują do podejść i czują, że stresuje to ich trochę mniej. Takie coś, to jedynie jakaś zabawa dzieci w piaskownicy. Prawdziwa zmiana Inner Game to poważna przemiana wewnętrzna, to zmiana sposobu w jaki odczuwa się świat. To bycie ponad tym całym syfem, jaki mają w głowach ludzie. Stan, w którym jesteśmy ponad niepisanymi zasadami, hierarchiami społecznymi.

 

Moim zdaniem, mężczyźni mają bardzo mocno skopane Inner Game, co w dużym stopniu jest podświadome. To znaczy mężczyźni nie widzą, jak bardzo nie są panami samych siebie, tylko niewolnikami toksycznych uwarunkowań, niepisanych zasad społecznych. Chodzą psychicznie wykastrowani, czego kobiety co prawda umysłowo nie rozumieją, ale za to wyczuwają emocjonalnie. Kobieta czuje emocjonalny niesmak do takiego gościa, przez co ma on cały czas pod górkę.

 

Ja nie lubię tej terminologii "alfa i beta", bo używają jej najczęściej niekompetentni ludzie, którzy wygadują głupoty. Lecz ta terminologia też nie wzięła się z niczego, tylko z pewnych obserwacji. Częściowo błędnych, ale częściowo trafnych. Więc posłużę się nią dla łatwiejszego zobrazowania. Prawie każdy facet ma w głowie software beta-niewolnika i nawet o tym nie wie. Także ludzie znający tę terminologię najczęściej nie rozumieją, nie widzą dokładnie tego, jak bardzo są beta i na jakie sposoby.

 

Ludzie bredzą, że alfa to "przywódca ludzi". Nieprawda. Wielu szefów, menadżerów, także przywódców grup towarzyskich to w kontekście seksualnym beta. A niejeden pijaczek z marginesu społecznego ma w sobie wiele z alfa, nie mając pod sobą nikogo.

 

W PUA dużo się mówi o alfa, ale tak naprawdę prawie każdy trener uwodzenia jest beta, tylko goście próbują to kompensować pozą i zachowaniem. Tylko tego potrafią też nauczyć - kompensowania, bo autentycznego bycia alfa nie mają sami.

 

Jeżeli kobieta czuje, że facet nie jest beta-niewolnikiem, to traktuje go inaczej. Wygląd nadal ma znaczenie, ale taki facet jest traktowany lepiej niż beta z takim samym wyglądem.

 

Nie mam czasu dalej się rozpisywać, więc powiem tyle, że poprawa Inner Game daje bardzo dużo, tylko mało kto ją ma, więc mało kto zna tego działanie.

 

W dniu 17.06.2019 o 01:24, TheFlorator napisał:

Naturale- mógłbyś rozwinąć temat?

Chodzi o to, że najlepsi naturale przewyższają znacznie poziomem najlepsze osoby z PUA. Co jest bardzo niewygodnym faktem dla społeczności PUA, a już dla interesów trenerów uwodzenia to w ogóle.

 

Ja poznałem wiele osób z polskiego światka PUA, a także sporo z zachodniego. W tym takie "sławy" jak Tylera i Juliena z RSD. Większość wywarła na mnie zdecydowanie negatywne wrażenie.

 

Najlepsi goście jakich znam, to naturale. Bezapelacyjnie. Nie jestem w tym też odosobniony, bo wiele osób dobrze zorientowanych w temacie ma takie same obserwacje.

 

W dniu 17.06.2019 o 01:24, TheFlorator napisał:

Powiem ci inaczej, był ze mną inny kursant który zapłacił 1200 (chyba) za kurs 5 dniowy (chyba 2-3h dziennie) z RSD za jakieś wykłady po których w ogóle nie było chodzenia w teren. Pieniądze w błoto wywalił jak sam stwierdził.

 

On potrafił to zauważyć i przyznać. Wiele osób tego nie potrafi i to jest prawdziwa tragedia.

 

W dniu 17.06.2019 o 01:24, TheFlorator napisał:

Ale mówił, że publika (zwłaszcza młodsza) podjarana na wykładach.

 

Ludzie się nie znają, nie są w stanie dokonywać trafnych ocen, więc podniecają się słabymi rzeczami.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.06.2019 o 19:59, AdamPogadam napisał:

odtrącić kobitę przez samo zignorowanie jej "sygnałów", a na to Panie także potrafią się zezłościć.

Możliwie, że się z tym stykam ?
 

 

40 minut temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Ja nie lubię tej terminologii "alfa i beta", bo używają jej najczęściej niekompetentni ludzie, którzy wygadują głupoty. Lecz ta terminologia też nie wzięła się z niczego, tylko z pewnych obserwacji. Częściowo błędnych, ale częściowo trafnych

Dokładnie, też to zauważyłem.
Nikt nie jest idealny więc ciężko tak kategoryzować ludzi.
Natomiast jeśli ktoś naprawdę daje się upadlać kobiecie i białorycerzy... 
Dobra, wtedy możemy mówić o beta-orbiteo-pizdeo-i o reszcie innych odmian.

@HodowcaKrokodyli sam chciałbym z takim wingiem ulepszyć swoje umiejętności.
Jednak do nikogo nie mam pewności czy na tyle mogę zaufać, by nie były krytykowane moje porażki.
A i też duża część wokół ma pewien software wgrany do głów, który w mniejszym bądź większym stopniu haczy o białorycerskość...

Pół biedy podejść do jednej laski.
Czasami praktykuję takie działanie, jeżeli jest okazja i panna jest chętna.
Co jednak zrobić jak ona zawsze jest w grupie?
Ciężko jednoznacznie stwierdzić czy jest to przeszkoda, którą mogę przeskoczyć, nawet jeśli mnie tam "znają na cześć"
Mimo, iż dziewczyna dawała mocne znaki i nawet z nią rozmawiałem parę razy, to była "into me".
Teraz to i tak jest chyba wkurzona i myśli, że ją olałem ?

Racjonalizowałem sobie tak, że zrobiłem swój pierwszy krok bo do niej zagadałem po pracy(tak, tam się chujem nie wojuje, ale ja tam kariery przecież nie robię tylko dorabiam :P) i ona powinna sama podejść do mnie.
To nie. Ona woli siedzieć wygodnie w grupie i zerkać na mnie :D 
Jednak wiem o co tu chodzi.

Kobiety całe życie żyją w strachu i wszystkim się przejmują, a już zwłaszcza jeśli chodzi o dynamikę socjalną - relacje z ludźmi - przede wszystkim mężczyznami.
Kobiety nie są odważne oj ani trochę, przynajmniej w pewnych kwestiach.
Dochodzi do tego bierna natura kobiet, która jest przeciwieństwem męskiego łowcy i mamy efekt.
Kobiecie trzeba najpierw pokazać, że jest bezpieczna, zbliżyć się, zdobyć jakieś zaufanie.
One są kompletnie od nas inne prawie, że na każdym polu fizycznym i psychicznym..

Dlatego ja zawszę mówię, że wszystko musi zawsze robić mężczyzna :D 
Dlatego w relacjach damsko-męskich tak łatwo wychujać faceta, bo on jest tym inwestorem, który inwestuje w biznes i nie wie czy mu się to wgl. zwróci.
Ach mam czasem ochotę jebnąć to i zostać mnichem :D 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Prawdziwa zmiana Inner Game, to nie jest coś takiego, jak gdy ludzie się przełamują do podejść i czują, że stresuje to ich trochę mniej. Takie coś, to jedynie jakaś zabawa dzieci w piaskownicy. Prawdziwa zmiana Inner Game to poważna przemiana wewnętrzna, to zmiana sposobu w jaki odczuwa się świat

 

Nie napisałeś najistotniejszego. 

 

W opisywanym stanie masz wyjebane na wyniki, na technikę czy sztuczne gierki, zmuszanie się do czegokolwiek dla uzyskania efektu. 

Proces poznawania, budowania interakcji jest dalej ciekawy, wciągający, ale daleko mu do pierwszego planu w życiowej hierarchii. 

 

Jesteś autentycznym, a to już samo w sobie przyciąga ludzi. 

 

Inny stan świadomości, wyższy level. To chyba po części wynika z tego, że ludzie mocno zdeterminowani na grze damsko-męskiej powoli odkrywają swoje wnętrze i coraz bardziej rozumieją siebie i drugiego człowieka. 

Ci, którzy potrafią wyciągać wnioski, dzięki temu budują się wewnętrznie i niejako 'z automatu' wytwarzają w sobie autoświadomosc.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

W PUA dużo się mówi o alfa, ale tak naprawdę prawie każdy trener uwodzenia jest beta, tylko goście próbują to kompensować pozą i zachowaniem

Prosty element marketingowy z tym Alfą, wiemy jakie jest zapotrzebowanie na bycie kimś takim, cokolwiek to znaczy, więc petenci lecą do tego jak muchy do gówna, kiedy ktoś im powie, jak się stać takim.

 

 

13 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Kobiecie trzeba najpierw pokazać, że jest bezpieczna, zbliżyć się, zdobyć jakieś zaufanie.

Dlatego wielu chłopaków osiąga znacznie lepsze wyniki w momencie kiedy z taką kobietą styka się codziennie, ale np jak podejdą do takiej samej na ulicy, wynik jest przeważnie znacznie gorszy, kobieta oswajając się z tym mężczyzną daje mu szanse, wiem, bo sam taki byłem, dawno temu moje podboje na ulicy były dość słabe, mimo dobrej aparycji, natomiast świetne wyniki osiągałem w momencie kiedy taka kobieta pracowała np ze mną, albo gdzieś mieszkała obok i stykaliśmy się codziennie.

Moim zdaniem trzeba się wypróbować, jeśli nie potrafisz osiągać wyników na ulicy, a potrafisz w momencie oswojenia się z kobieta tak jak wyżej napisałem, to moim zdaniem nie ma sensu aby uczyć się podrywać na ulicy, ale skupić się na tym gdzie osiągasz lepsze wyniki i to doskonalić :)

Co więcej? kobiecie wystarczy że jesteś odpowiedzialny i opiekuńczy, one wbrew pozorom lubią być traktowane jak małe, biedne zagubione dziewczynki, które czekają aby ktoś je poprowadził.

 

Godzinę temu, Yolo napisał:

Jesteś autentycznym, a to już samo w sobie przyciąga ludzi. 

Dokładnie, a tego chyba nigdzie nie uczą, ale uczą jak się stać znowu kopią kopii, co wygląda potem groteskowo w interakcjach z ludźmi.

Myślę że autentyczność, poczucie humoru i subtelne droczenie się z kobietą, daje więcej niż dobry wygląd, ale bez tych elementów, kobiety są wrażliwe na słowa, odpowiedni sposób prowadzenia rozmowy, który generuje określone emocję, a te są odpowiedzialne za to czy dostaniesz dupki, czy nie.

 

13 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Dlatego w relacjach damsko-męskich tak łatwo wychujać faceta, bo on jest tym inwestorem, który inwestuje w biznes i nie wie czy mu się to wgl. zwróci.

Nie zgadzam się, kobieta znacznie więcej inwestuje i ryzykuje podczas nieudanej relacji, bo jej motywacje są inne niż mężczyzny :)

Żeby było inaczej, każda spotkana kobieta poszłaby z Tobą na pierwszym spotkaniu do łóżka, a tak jak wiemy nie jest, bo za wczasu jak i potem, jesteś poddawany weryfikacji pod każdym kątem.

 

 

 

Edytowane przez The Motha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Yolo napisał:

Nie napisałeś najistotniejszego. 

 

W opisywanym stanie masz wyjebane na wyniki, na technikę czy sztuczne gierki, zmuszanie się do czegokolwiek dla uzyskania efektu. 

 

Nie, u mnie to tak zdecydowanie nie wyglądało. U tych znajomych naturali też nie.

 

Nam zdecydowanie zależało na wynikach, Nie w żaden desperacki czy spięty sposób, ale tak jakbyś grali w grę komputerową i dążyli do wygranej.

 

Jak najbardziej zmuszaliśmy się do pewnych rzeczy, aby uzyskać efekt, prowadziliśmy gierki, etc. Wszystko po to, aby zaliczyć. :)

 

BTW Ja w moim poprzednim poście mówiłem o staniu się kimś, kogo w uproszczeniu można nazwać "alfa". Kimś bardziej w stylu egoistycznego i hedonistycznego cwaniaka, niż w stylu "oświeconego Buddy".

 

12 godzin temu, Yolo napisał:

Jesteś autentycznym, a to już samo w sobie przyciąga ludzi. 

Ale my nie byliśmy autentyczni. :)

 

Mówiliśmy kobietom to, co chciały usłyszeć. Bardzo często kłamaliśmy.

 

12 godzin temu, Yolo napisał:

Inny stan świadomości, wyższy level.

 

Czy nastawienie "chcę jej wsadzić i mam wszystko inne gdzieś" to inny stan świadomości i wyższy level? :)

 

Ja postrzegam moją przemianę jako coś głębokiego, trudnego do opisania słowami, ale w sensie dostrzeżenia tego, jak ja i inni ludzie żyjemy obciążeni psychicznym syfem. Jak jesteśmy uczeni bycia "beta-niewolnikami", "białymi rycerzami", etc. Moim zdaniem większość facetów nawet jeżeli rozumie to intelektualnie, to emocjonalnie nie czuje tego zjawiska. Nie mówiąc już o zdolności do wyjścia z tego.

 

BTW Skąd czerpiesz swoją wizję uwodzenia? Bo to co piszesz niestety kojarzy mi się z twórczością pewnych bardzo toksycznych trenerów uwodzenia. Mam tu na myśli pewnych trenerów, którzy mają w głowie ostrą sieczkę, ale opowiadają innym ludziom bajki o rzekomym super rozwinięciu ich psychiki. Tworzą wokół uwodzenia bzdurną i szkodliwą mitologią samorozwoju, na której opowiadaniu zarabiają. To jest klasyczne coachingowe zarabianie na opowiadaniu ludziom mądrze brzmiących, "głębokich" bzdur.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 6/18/2019 at 6:22 PM, HodowcaKrokodyli said:

Na pewno dobrze jest mieć poukładane w głowie, ale mi chodziło o coś innego. Ja miałem na myśli to, ze PUA może nauczyć podchodzenia do nieznajomych kobiet, natomiast problemy zaczynają się później, gdy już ktoś potrafi podchodzić, a teraz chce mieć z tego sukcesy. W PUA dużo się mówi o czy to technikach, czy to konceptach jak bycie alfa, ale prawda jest taka, że w PUA większość ludzi jedzie ostro na masowym podchodzeniu i statystyce.

No rozumiem, i przecież ja też szedłem wiedząc, że chcę zwiększyć swoją ilość interakcji czyli jakieś tam statystyki.

 

On 6/18/2019 at 6:22 PM, HodowcaKrokodyli said:

W praktyce często jest tak, że na warsztacie ludzie podchodzą, a potem im to "opada", gdy wracają do swojej codziennej rzeczywistości.

Ależ oczywiście. Sam po sobie powiedzmy to widzę ALE robota jest do wykonania przecież samemu a nie "winić kurs PUA" za to, że dalej się nie podchodzi. Nikt za mnie tej pracy nie wykona.

Sami mi mówili abym podchodził teraz regularnie i ćwiczył ten mięsien w mózgu aby stało sie to "normalne".

On 6/18/2019 at 6:22 PM, HodowcaKrokodyli said:

W porównaniu z tym, nauka podchodzenia z wingiem potrafi być lepsza, bo może być bardziej regularna, lepiej zintegrowana z codziennym życiem.

 

Natomiast jedno i drugie może nauczyć podchodzenia. W tym sensie można mówić o równości, bo obie metody mogą dać ten sam efekt X.

Rozumiem. Winga nie mam i nie przypominam sobie kolegów którzy potrafili podbijać do dziewczyn na ulicy, ot tak.

 

On 6/18/2019 at 6:22 PM, HodowcaKrokodyli said:

Tylko pozostaje pytanie, na ile model z Mysteriego, czy też London Daygame, faktycznie coś dają, a na ile to placebo. :)

Patrzę na to tak.

Wcześniej bym nie potrafił robić tego co przekonałem się na kursie, że potrafię. Dla mnie jest to osobisty sukces i przestawił mi odpowiedni "prztyczek" w głowie na to co jest możliwe.

 

On 6/18/2019 at 6:22 PM, HodowcaKrokodyli said:

To, że nie bajerowali Cię odnośnie modelek, to faktycznie dobry znak.

 

W sumie jeżeli nauczają London Daygame, to są szanse, że są przynajmniej w miarę uczciwi. Wcześniej w wątku wspomniałem o gościu o ksywce Krauser, który robi London Daygame i publicznie ujawnił dane wskazujące na to, że ma skuteczność poniżej 2.5%. Skuteczność nie jest imponująca, ale ujawnienie tego dobrze o nim świadczy.

 

W Polsce jest gość o ksywce TDDaygamer, który też robi London Daygame, a który kiedyś upublicznił dane, według których miał za dany okres skuteczność 5.36%. Później to usunął, ale jeden z użytkowników tego forum wkleił tu tabelkę z danymi:

 

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/4911-czy-by%C5%82e%C5%9B-chocia%C5%BC-raz-w-%C5%BCyciu-u-profesjonalistki/&do=findComment&comment=107510

 

Ja cenię ludzi od London Daygame za to, że mówią otwarcie o takich rzeczach.

Ich infieldów naoglądałem się wcześniej jak i paru innych trenerów więc wiedziałem mniej więcej na co idę.

Nie było, żadnych bajek, wciskania kitów, obiecywania złotych gór i nie wiadomo jakich statystyk. Sami wyglądali jakby właśnie wrócili z jakiejś plaży, żadne garnitury, samochody, zegarki.

Było normalne podejście do kursanta i podchodzenie do różnych panien na ulicy plus demonstrowanie różnych setów. W międzyczasie teoria+wypychanie do interakcji+zachęcanie+pozytywna motywacja/krytyka etc. Skupiali się raczej nad odblokowywaniu pewnych rzeczy w głowie.

Nie było żadnych promocji innych produktów.

 

Tak, Czysty London Daygame Model. Nick Krauser u nich występował w filmie m in.

 

Podsumowując: dali mi pewne podstawy/rusztowanie jak poprawnie zatrzymac, zagadać, zainteresowac, o czym gadac, tematy awaryjne, mowa ciala, tonacja glosu etc etc. Do tego text game.

2 dni wiedzy w pigułce + praktyki po prostu.

 

On 6/18/2019 at 6:22 PM, HodowcaKrokodyli said:

Prawdziwa zmiana Inner Game, to nie jest coś takiego, jak gdy ludzie się przełamują do podejść i czują, że stresuje to ich trochę mniej. Takie coś, to jedynie jakaś zabawa dzieci w piaskownicy. Prawdziwa zmiana Inner Game to poważna przemiana wewnętrzna, to zmiana sposobu w jaki odczuwa się świat. To bycie ponad tym całym syfem, jaki mają w głowach ludzie. Stan, w którym jesteśmy ponad niepisanymi zasadami, hierarchiami społecznymi.

 

Moim zdaniem, mężczyźni mają bardzo mocno skopane Inner Game, co w dużym stopniu jest podświadome. To znaczy mężczyźni nie widzą, jak bardzo nie są panami samych siebie, tylko niewolnikami toksycznych uwarunkowań, niepisanych zasad społecznych. Chodzą psychicznie wykastrowani, czego kobiety co prawda umysłowo nie rozumieją, ale za to wyczuwają emocjonalnie. Kobieta czuje emocjonalny niesmak do takiego gościa, przez co ma on cały czas pod górkę.

 

Ja nie lubię tej terminologii "alfa i beta", bo używają jej najczęściej niekompetentni ludzie, którzy wygadują głupoty. Lecz ta terminologia też nie wzięła się z niczego, tylko z pewnych obserwacji. Częściowo błędnych, ale częściowo trafnych. Więc posłużę się nią dla łatwiejszego zobrazowania. Prawie każdy facet ma w głowie software beta-niewolnika i nawet o tym nie wie. Także ludzie znający tę terminologię najczęściej nie rozumieją, nie widzą dokładnie tego, jak bardzo są beta i na jakie sposoby.

 

Ludzie bredzą, że alfa to "przywódca ludzi". Nieprawda. Wielu szefów, menadżerów, także przywódców grup towarzyskich to w kontekście seksualnym beta. A niejeden pijaczek z marginesu społecznego ma w sobie wiele z alfa, nie mając pod sobą nikogo.

 

W PUA dużo się mówi o alfa, ale tak naprawdę prawie każdy trener uwodzenia jest beta, tylko goście próbują to kompensować pozą i zachowaniem. Tylko tego potrafią też nauczyć - kompensowania, bo autentycznego bycia alfa nie mają sami.

 

Jeżeli kobieta czuje, że facet nie jest beta-niewolnikiem, to traktuje go inaczej. Wygląd nadal ma znaczenie, ale taki facet jest traktowany lepiej niż beta z takim samym wyglądem. 

 

Nie mam czasu dalej się rozpisywać, więc powiem tyle, że poprawa Inner Game daje bardzo dużo, tylko mało kto ją ma, więc mało kto zna tego działanie.

Przyznam, że nie do końca rozumiem. Chodzi ci (patrząc też na ostatnie wpisy) o to aby trzymać się zasady "ru**ac, jeba*, nic się nie bac?"

 

Wiesz, jest coś takiego jak "fake it till you make it" i to też działa (powtarzalność zachowań).

 

To co mi mówili na kursie, jak już troszkę się oswoiłem z podchodzeniem to to, abym teraz zaczął być bardziej kreatywny i robić to w "swoim stylu" aby ten "podryw" był spójny ze mną a nie "wyuczony".

 

On 6/18/2019 at 6:22 PM, HodowcaKrokodyli said:

Najlepsi goście jakich znam, to naturale. Bezapelacyjnie. Nie jestem w tym też odosobniony, bo wiele osób dobrze zorientowanych w temacie ma takie same obserwacje.

Mniej więcej wyczuwam o co ci chodzi. Masz może jakiś film na youtube pokazujący naturala w akcji?

 

On 6/18/2019 at 6:22 PM, HodowcaKrokodyli said:

On potrafił to zauważyć i przyznać. Wiele osób tego nie potrafi i to jest prawdziwa tragedia.

Albo dobry marketing RSD i naiwność/niedoświadczenie niektórych osób.

 

 

 

On 6/18/2019 at 7:29 PM, Ragnar1777 said:

Pół biedy podejść do jednej laski.
Czasami praktykuję takie działanie, jeżeli jest okazja i panna jest chętna.
Co jednak zrobić jak ona zawsze jest w grupie?

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.06.2019 o 13:46, Messer napisał:

Tak się składa, że jestem oceniany na około 8/10 - podobno - i inwestowanie w takie rzeczy, a umiejętność podejścia i rozmowy to są dwie zupełnie różne rzeczy.

Trafione w punkt, i to bardzo. Jestem oceniany przez kobiety w miarę dobrze, widzę te ich uśmieszki, spojrzenia itp ale co z tego skoro miałem (dalej jakieś mam) blokady różnych postaci.

Nieśmiałość, strach przed odrzuceniem, niskie poczucie własnej wartości (gdzie ja miałbym startować do takiej sztuki?), wkręcanie sobie że jestem brzydki. 

Dużo okazji zjebałem właśnie przez to.

Można wyglądać jak Brad Pitt i nic nie poderwać jak się ma w głowie burdel. 

 

Na świadomość związków czytałem że brzydki nie doradzi przystojnemu i na odwrót. Inne punkty widzenia, doświadczenia.

Jak chcesz kupić Ferrari to co Ci doradzi gość co jeździ Volkswagenem? :) Ale są wyjątki, jak zawsze. 

Piszę tylko swoje zdanie, nie byłem w sytuacji innych i nigdy nie będę ale jak miałbym wskazać czy ważniejszy jest legendarny wygląd czy bajera to raczej postawiłbym na bajerę.

To jest subiektywne odczucie, nie byłem nigdy źle traktowany przez kobiety bo gdybym nie raz usłyszał won brzydalu ode mnie albo coś takiego to może pisał bym zupełnie inaczej.

 

15 godzin temu, The Motha napisał:

Myślę że autentyczność, poczucie humoru i subtelne droczenie się z kobietą

O tak, to jest ważne. Byle za bardzo nie dojebać po chamsku co mi się zdarzało :D 

Subtelne a nie z grubej rury.

Kobiety raczej nie lubią czarnego humoru którym kiedyś przy kolegach i koleżankach często waliłem. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Meg4tron said:

Trafione w punkt, i to bardzo. Jestem oceniany przez kobiety w miarę dobrze, widzę te ich uśmieszki, spojrzenia itp ale co z tego skoro miałem (dalej jakieś mam) blokady różnych postaci.

Nieśmiałość, strach przed odrzuceniem, niskie poczucie własnej wartości (gdzie ja miałbym startować do takiej sztuki?), wkręcanie sobie że jestem brzydki. 

Dużo okazji zjebałem właśnie przez to.

Można wyglądać jak Brad Pitt i nic nie poderwać jak się ma w głowie burdel. 

Ostatnie zdanie kluczowe.

 

Popatrz na filmy tego Tusk (powyzej). Zajal sie PUA bo stal w klubach jak kolek i nie potrafil nic zagadac mimo ze przystojny jak cholera.

 

Natomiast te rzeczy ktore wymieniles mozesz spokojnie naprawic/przepracowac skoro juz je sam zidentyfikowales. Glowa do gory.

Edytowane przez TheFlorator
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.06.2019 o 13:30, TheFlorator napisał:
W dniu 4.06.2019 o 12:56, Tornado napisał:

Zainwestuj w pseudo kampera na bazie busa bez bocznych okien z kominkiem w środku.

Czy ty przypadkiem nie jestes jakims konsultantem dla tych artystow?...

 

@Adolfwidziałeś? Coś Dla Ciebie.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

[...]

Nam zdecydowanie zależało na wynikach

[...]

 

Jak najbardziej zmuszaliśmy się do pewnych rzeczy, aby uzyskać efekt, prowadziliśmy gierki, etc. Wszystko po to, aby zaliczyć. :)

[...]

Ale my nie byliśmy autentyczni. :)

 

Mówiliśmy kobietom to, co chciały usłyszeć. Bardzo często kłamaliśmy.

 

 

Czy nastawienie "chcę jej wsadzić i mam wszystko inne gdzieś" to inny stan świadomości i wyższy level? :)

 

 

Rzeczywiście, piszemy o czymś innym. Źle zrozumiałem Twój wcześniejszy opis.

 

5 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Ja postrzegam moją przemianę jako coś głębokiego, trudnego do opisania słowami, ale w sensie dostrzeżenia tego, jak ja i inni ludzie żyjemy obciążeni psychicznym syfem. Jak jesteśmy uczeni bycia "beta-niewolnikami", "białymi rycerzami", etc. Moim zdaniem większość facetów nawet jeżeli rozumie to intelektualnie, to emocjonalnie nie czuje tego zjawiska. Nie mówiąc już o zdolności do wyjścia z tego.

W świetle Twoich słów, nie nazwałbym tego przemianą.

To bardziej przeprogramowanie, mające pomóc w określonej, wąskiej dziedzinie.

Jasne, w pewnym momencie facet musi zacząć myśleć  samodzielnie uwalniając się od schematów, ale tutaj to wygląda na popadanie ze skrajności w skrajność. 

Jestem ciekaw jak długo można na tym jechać, kiedy przychodzi wypalenie.

5 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Bo to co piszesz niestety kojarzy mi się z twórczością pewnych bardzo toksycznych trenerów uwodzenia.

Opisałem swoje doświadczenie, pomyślałem że mamy podobnie. 

 

U mnie kontaktach damsko-męskich nigdy nie chodziło o ilość, wyniki. Inne priorytety, punkt widzenia.

Nie umiałbym wychodzić na miasto po to, by np. w dany wieczór zaczepić kilkanaście/kilkadziesiąt kobiet, bo po kilku bardziej 'spłaszczonych' umysłowo pod rząd, pierdolnąłbym tym w cholerę i poszedł czytać czy gotować.

Wiem, że teoretycznie tak powinno się szlifować warsztat, ale to nie dla mnie.

 

No i tutaj sprawdza się 'budowanie siebie', bo przyciągasz ludzi o zbliżonym poziomie postrzegania rzeczywistości, a reszta nawet jeśli sama przychodzi, zostaje gdzieś z tyłu, nie skupiasz się na nich.

Więc jak dla mnie jest to bardzo skuteczne bo

po pierwsze, pozwala czuć się lepiej ze sobą,

po drugie, pozwala na poznawanie ludzi interesujących ze swojego punktu widzenia, mocne filtry odsiewają resztę.

 

Nie byłem nigdy zafiksowany na jakimś trenerze czy metodzie, ale kiedyś rzeczywiście szukałem tej wiedzy. To był jeden z elementów układanki, dzięki którym walczyłem z dużymi problemami socjalnymi, wyalienowaniem. 

Tylko tak jak wspomniałeś, większość z nich robiła wrażenie graczy zakładających maski wychodząc na miasto. To czasem było tak sztuczne, aż waliło po oczach.

 

Miałem inne cele, mnie chodziło o łamanie własnych blokad i zrozumienie podstaw, na które narzuciłem swoją matrycę.

Swoją osobowość, nie techniczne chwyty. To oczywiście działo się powoli, w miarę poznawania siebie i poznawania kobiet. 

Wg. mnie to najlepsza droga (dla kogoś jak ja), gdzie cała otoczka relacyjna wchodzi na wyższy poziom, ale tylko 'przy okazji'. 

 

Prawda jest taka, że jako ludzie różnimy się niesamowicie sposobem działania, choć niby każdy działa podobnie. 

Dlatego dla jednego kursy PUA to będzie milowy krok, inny lekko podszlifuje tam własne możliwości, a jeszcze inny będzie się na nich męczył, nie znajdując niczego dla siebie.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

7 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

nastawienie "chcę jej wsadzić i mam wszystko inne gdzieś"

Łowca,  w odróżnieniu od "zbieraczy numerów" ma konkretny cel i do niego dąży.

 

 

 

7 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

staniu się kimś, kogo w uproszczeniu można nazwać "alfa". Kimś bardziej w stylu egoistycznego i hedonistycznego cwaniaka, niż w stylu "oświeconego Buddy".

 

7 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

postrzegam moją przemianę jako coś głębokiego, trudnego do opisania słowami, ale w sensie dostrzeżenia tego, jak ja i inni ludzie żyjemy obciążeni psychicznym syfem. Jak jesteśmy uczeni bycia "beta-niewolnikami", "białymi rycerzami", etc. Moim zdaniem większość facetów nawet jeżeli rozumie to intelektualnie, to emocjonalnie nie czuje tego zjawiska. Nie mówiąc już o zdolności do wyjścia z tego.

Obudziłeś w sobie drzemiącego w mężczyźnie "seksualnego zwierza"?

Czy jakbyś to inaczej nazwał?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Meg4tron napisał:

Można wyglądać jak Brad Pitt i nic nie poderwać jak się ma w głowie burdel. 

Tak, ale jest jeszcze inna, dużo gorsza opcja. Można wyglądać zupełnie przeciwnie niż Brat Pitt. Mam znajomego, no gość ma mega pecha jeśli chodzi o geny, strasznie kiepsko trafił jak na faceta. I ja po prostu nie wierzę, że taki gość mógłby mieć sukcesy z kobietami na ulicy czy w sumie gdziekolwiek, bez względu na to czy byłby sralfą, alfą, chujem mujem. I tu jest właśnie dużo gorszy problem, ale nie taki że kobiety będą go miały w dupie, tylko taki, że on będzie ciągle myślał, że to coś nie tak w jego charakterze. Chemia musi być i tyle, to jest podstawa. Ja na ulicy nie podchodzę, to nie dla mnie, nie mam zamiaru przyjmować tych wszystkich odrzuceń dla jakichś marnych kilku % skuteczności, ale na domówkach to sprawa jest prosta, jak się pannie podobam to mogę gadać byle gówno i kobieta i tak jest nakręcona i pomaga mi w relacji, śmieje się z sucharów itp. I strzelam, że na ulicy jest podobnie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, TheFlorator napisał:

No rozumiem, i przecież ja też szedłem wiedząc, że chcę zwiększyć swoją ilość interakcji czyli jakieś tam statystyki.

 

Tylko mi chodziło o coś innego. Nie o to, że ktoś chce polepszyć ilość, jakość interakcji, skuteczność, czyli ogólnie jakieś statystyki.

 

Chodziło mi o to, że ludzie z PUA z reguły:

 

1. Twierdzą, że wiedza PUA ma dużą wartość i duży wpływ na powyższe statystyki.

 

2. Jest to nieprawda, bo tak naprawdę ta wiedza to głównie placebo.

 

3. PUA opierają się głównie na masowym podchodzeniu z niską skutecznością. Czasami jest to skuteczność kilka procent, jak u Krausera, którzy przyznał się sam do skuteczności poniżej 2.5% w danym okresie. Ale bywa z tym znacznie gorzej, wielu ludzi z PUA stosujących "cudowne" metody uwodzenia ma skuteczność poniżej 1%. W tym kontekście powiedziałem o opieraniu się "na statystyce", bo większość tych ludzi nie działa dobrze z kobietami, tylko robi tak dużo podejść (kilkadziesiąt w przypadku "elity", kilkaset w przypadku reszty), aż trafia na chętną laskę, której pewnie by się spodobali i bez wiedzy PUA. Z "na statystyce" chodziło o to, że oni się opierają na ilości podejść, a nie na faktycznie dobrym uwodzeniu.

 

 

12 godzin temu, TheFlorator napisał:

Przyznam, że nie do końca rozumiem. Chodzi ci (patrząc też na ostatnie wpisy) o to aby trzymać się zasady "ru**ac, jeba*, nic się nie bac?"

 

Ten temat jest trudny do zrozumienia.

 

Trzymanie się zasady typu "ru**ac, jeba*, nic się nie bac" to bardzo powierzchowna sprawa. Wielu facetów tego próbowało i niewiele im to dało. Gdyby to było takie proste, to każdy mógłby łatwo stać się świetnym uwodzicielem.

 

Oprogramowanie "beta-niewolnika" siedzi głęboko w podświadomości i usunięcie tego nie jest prostą, ani przewidywalną sprawą.

 

W PUA dużo się mówi o wzmacnianiu Inner Game, o zmianie przekonań, o "byciu alfa" i tak dalej. Ale to to wszystko słabo działa, bardzo powierzchownie. To jest bardziej nauka przepychania się ze swoją podświadomością, niż faktyczna naprawa podświadomości. To jest kompensacja, a nie naprawienie problemu.

 

Ja w PUA próbowałem wielu różnych podejść do tematu i żadne nie dało mi naprawdę dobrych efektów. Nie jestem w tym żadnym wyjątkiem, bo w PUA tak właśnie jest, że ludzie próbują różnych rzeczy i niewiele im to daje. Nawet trenerzy, czyli osoby które niby osiągnęły wysoki poziom, to tak naprawdę wewnętrznie dalej "beta", tylko ukrywający to pod pozą. Często na pierwszy rzut oka może to nawet wyglądać dobrze, ale przy bliższym spojrzeniu widać sztucznie ściśniętego beta. A intuicja, emocjonalna część człowieka, wyczuwa to od razu. Świadomy umysł może odbierać kogoś takiego dobrze, ale podświadomie czuć, że to beta.

 

Ja doznałem poprawy, gdy spojrzałem krytycznie na PUA i zacząłem imprezować z grupką bardzo dobrych naturali. Pewnie dlatego, że miałem bezpośredni kontakt z ludźmi, którzy naprawdę mieli stan, który chciałem uzyskać. Zupełnie inaczej niż w PUA, gdzie człowiek jest otoczony kłamstwami beta udających alfa. Gdzie nauka tłamszenia, przepychania się ze swoją podświadomością jest nazywana "poprawą Inner Game". Gdzie ludzie błąkają się po omacku, podążając za wskazówkami od oszustów, którzy sami mają słabe Inner Game.

 

Tak w ogóle, to PUA powinno się nazywać BUA - Beta Udający Alfa.

 

Zasadniczo chcę przekazać 3 rzeczy:

 

1. Faceci mają w głowie program "beta-niewolnika", czego najczęściej nie są świadomi, albo nie w pełni. Ten program ogranicza życie seksualne, bo dla "beta-niewolnika" seks ma być towarem luksusowym, z ograniczoną dostępnością. Ten program to też "beta transponder", który wysyła do kobiecej intuicji sygnał, że mężczyzna wysyłający sygnał jest niewolnikiem, który nie zasługuje na seks.

 

2. PUA to tak naprawdę BUA - Beta Udający Alfa. PUA jest pełne kłamstw, udawania, fałszywych obietnic i beta doradzających innym beta, jak stać się alfa, którymi sami nigdy się nie stali.

 

3. Ja doznałem poprawy, gdy odrzuciłem PUA i zacząłem się zadawać z naturalami, którzy byli alfa, a nie beta udającymi alfa (BUA/PUA).

 

 

12 godzin temu, TheFlorator napisał:

Wiesz, jest coś takiego jak "fake it till you make it" i to też działa (powtarzalność zachowań).

 

Właśnie to niespecjalnie działa. Goście robią "fake it untill you make it", ale sprawy zatrzymują się na etapie "fake".

 

12 godzin temu, TheFlorator napisał:

Mniej więcej wyczuwam o co ci chodzi. Masz może jakiś film na youtube pokazujący naturala w akcji?

Niestety nie nie znam takiego nagrania.

 

Co do różnicy poziomu, to mówiąc brutalnie: najładniejsze kobiety zaliczają naturale, a nie PUA. Gdy się rozejrzysz po polskim PUA, to mało kto miał kiedykolwiek kobietę 8/10.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, self-aware napisał:

. I strzelam, że na ulicy jest podobnie.

NICZYM KAKAO w filtr cząstek stałych/ zwanych potocznie gaciami.

 

SKORO na domówkach nawijasz 'suharologią', jest posłuch.

Wniosek dwojaki się nasuwa.

 

Bawidamek vs nieśmiały misio.

/PAJACANEELOO VS CHŁOPCZYK/ 

 

TERAZ taka ciekawostka(pytanie).

Jak kupujesz coś i obsługuje kasjerka(wiek nie gra roli tylko ŁADNA/BRZYDKA) to porozumiewasz się na znaki dymne/migowym/ podsuwasz karteczkę brailem wypełnioną?

 

Zakładam iż zdążyłaś hoć raz poczuć różnicę   w obsłudze kasy jeśli kasjerka emanuje dobrym FLUIDEM?!

 

JEŻELI założymy, że przeciągnołeś to płacenie choć o dwa słowa więcej niż powinieneś to:

 

TO JEST GRA DZIENNA!!!

 

W autobusie, na przystanku, w kolejce,.....

 

ZATEM dziwi mnie porównywanie łowienia foczek w amoku do zastawiania zasadzki. 

Mniej więcej to jak pomiar grubości pancerza czołgu podczas szturmu.

 

NO MOŻNA próbować......

 

Lepiej chyba wpuścić między mury tak aby wierzyczka nie miała możliwości oddania strzału, koktajle mołotowa ŁUP.

I panzer wagen jest nasz.

TYGRYSEK JEST NASZ!

CAŁY PŁONIE.

A MY DUMNIE WIESZAMY FLAGĘ.

.....

.........pucujemy rure/armate....

.....tankujemy do pełna....

....przeciw pancernym....ognia!

 

....po 9 miechach przyjdzie rachunek ale to inna BAJKA.

Front wschodni.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, liston napisał:

Dziś się temu przyglądałem w trakcie jazdy ulicą i 95% 35-latków ma u boku już niezbyt urodziwe kobiety których uroda, po prostu przeminęła. Co ciekawe, ładne dziewczyny u boku mają głównie młodziutcy faceci - 22, 23 lata. No sory, ale tak wygląda brutalna rzeczywistość, z dala od opowieści internetowych. Mężczyzn po 30-tce z pociągającymi partnerkami, takimi, że od razu staje na baczność jest bardzo mało. Cała reszta męczy się z przeciętnymi kobitami po 30-tce.

Tu chciałbym naprostować pewne pojęcia.

Bo :

a) młodzi chcą się pokazać i zarywają do w miarę najładniejszych (sam tak miałem)

b) starsi, doświadczeni chcą mieć przyjemność z kobietą (sex, śniadania,obiadki) i oni celują w panie "dobre w te klocki" a to nie zawsze idzie razem z urodą. Owszem jakiś poziom trzeba trzymać, ale nie koniecznie trzeba być z modelką, aby mieć przyjemne życie z kobietą.

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, liston napisał:

każdy Ci powie, że jego 30-tka to taka inna, że wygląda na 18-tkę. Ale to będzie takie gadanie Janusza, że jego pierdziel opel to inny niż wszystkie ;) Wiadomo o co chodzi. Januszowska reklama straganowa.

Arch, a już naprawdę zaczynałem się martwić, bo dawno Cię nie było : )

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, liston napisał:

Co ciekawe, ładne dziewczyny u boku mają głównie młodziutcy faceci - 22, 23 lata.

@Mosze Red @Quo Vadis? @Voqlsky Arch powrócił z kolejnym multikontem @liston ale tymi samymi bredniami. :lol:

 

Wracając do tematu, PUA może pomóc trochę osobom nieśmiałym, ale tutaj potrzebna jest praca nas sobą a nie tylko 2-3 dniowe kursy. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Yolo napisał:

W świetle Twoich słów, nie nazwałbym tego przemianą.

To bardziej przeprogramowanie, mające pomóc w określonej, wąskiej dziedzinie.

 

Na pewno było to przeprogramowanie, czy też bardziej: odrzucenie pewnego zaprogramowania.

 

12 godzin temu, Yolo napisał:

Jasne, w pewnym momencie facet musi zacząć myśleć  samodzielnie uwalniając się od schematów, ale tutaj to wygląda na popadanie ze skrajności w skrajność. 

 

Ale na czym miałyby polegać te skrajności?

 

Nie stałem się seksoholikiem, ani nic z tych rzeczy.

 

A poznając tych naturali, jak na PUA radziłem sobie całkiem dobrze z kobietami.

 

12 godzin temu, Yolo napisał:

Jestem ciekaw jak długo można na tym jechać, kiedy przychodzi wypalenie.

 

Skąd wniosek, że jest jakieś wypalenie?

 

Znam gościa, który ma 36 lat, zalicza od podstawówki aż do teraz, mając żonę i dziecko.

 

12 godzin temu, Yolo napisał:

Nie byłem nigdy zafiksowany na jakimś trenerze czy metodzie, ale kiedyś rzeczywiście szukałem tej wiedzy. To był jeden z elementów układanki, dzięki którym walczyłem z dużymi problemami socjalnymi, wyalienowaniem. 

 

Ok. Pytałem się o to, bo znam pewnych trenerów, którzy mówią rzeczy podobne do tego co piszesz, a którzy są strasznie toksyczni - więc pomyślałem, że może znajdujesz się pod ich wpływem.

 

Szczególnie pomyślałem sobie o pewnym pajacu, trenerze uwodzenia z Polski, który mówi ludziom o byciu szczerym i autentycznym, a tak naprawdę ich oszukuje i sam jest z nimi nieszczery. Gość opowiada bajki o tym, jak to niby osiągnął w uwodzeniu wszystko, co tylko jest do osiągnięcia, ale osiągnąwszy szczyt zrozumiał, że sukces to nie wszystko i "duchowo dojrzał" czy coś.

 

W rzeczywistości: gość faktycznie miał sporo kobiet, tyle że często niezbyt ładnych, a i inteligentnych chyba też niespecjalnie. Taka "dyskotekowa rąbanka". Później poznał dziewczynę, moim zdaniem ze średnim wyglądem, która siedziała w klimatach New Age, on też w to wszedł i wymyślił sobie bajkę o tym, jak to niby jest super uwodzicielem, który wyrósł z uwodzenia i teraz jest "uduchowiony". A tak naprawdę to był uwodzicielem, ale takich raczej  takich średnich kobiet, których ja osobiście bym nie chciał.

 

Wspominam o tym, bo w PUA istnieje też nurt oszukiwania ludzi podążających w kierunku autentyczności, duchowości, czy innych tego typu klimatów. Zresztą tak jak w głównym nurcie coachingu, samorozwoju, gdzie też jest łowienie jeleni z autentyczności czy duchowością w szyldzie.

 

12 godzin temu, Yolo napisał:

Tylko tak jak wspomniałeś, większość z nich robiła wrażenie graczy zakładających maski wychodząc na miasto. To czasem było tak sztuczne, aż waliło po oczach.

 

Tak. Przy czym mi by ten brak autentyczności nie przeszkadzał, gdyby to dobrze działało.

 

Tradycyjny argument PUA to "nie jesteśmy etyczni czy naturalni, ale jesteśmy skutecznie". A tak naprawdę skuteczni też nie są...

 

 

11 godzin temu, Brat Jan napisał:

Łowca,  w odróżnieniu od "zbieraczy numerów" ma konkretny cel i do niego dąży.

Dokładnie.

 

 

11 godzin temu, Brat Jan napisał:

Obudziłeś w sobie drzemiącego w mężczyźnie "seksualnego zwierza"?

Czy jakbyś to inaczej nazwał?

 

To nie było obudzenie "seksualnego zwierza", bo moja seksualność była taka sama, tylko przestała mieć na swojej drodze przeszkody.

 

To było wyzwolenie się z toksycznego oprogramowania - zarówno z tego z mainstreamowego społeczeństwa, jak i tego z PUA.

 

 

11 godzin temu, self-aware napisał:

Tak, ale jest jeszcze inna, dużo gorsza opcja. Można wyglądać zupełnie przeciwnie niż Brat Pitt. Mam znajomego, no gość ma mega pecha jeśli chodzi o geny, strasznie kiepsko trafił jak na faceta. I ja po prostu nie wierzę, że taki gość mógłby mieć sukcesy z kobietami na ulicy czy w sumie gdziekolwiek, bez względu na to czy byłby sralfą, alfą, chujem mujem. I tu jest właśnie dużo gorszy problem, ale nie taki że kobiety będą go miały w dupie, tylko taki, że on będzie ciągle myślał, że to coś nie tak w jego charakterze.

Tak, to też jest problem.

 

Jeżeli facet normalnie wygląda, to wyłączenie oprogramowania beta może mu dużo dać. Ale jeżeli wygląda naprawdę źle, to za bardzo to nie pomoże...

 

 

18 minut temu, Morfeusz napisał:

Wracając do tematu, PUA może pomóc trochę osobom nieśmiałym, ale tutaj potrzebna jest praca nas sobą a nie tylko 2-3 dniowe kursy. 

 

Tak, PUA może trochę pomóc - szczególnie jeżeli chodzi o nauczenie podchodzenia.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, HodowcaKrokodyli napisał:

To nie było obudzenie "seksualnego zwierza", bo moja seksualność była taka sama, tylko przestała mieć na swojej drodze przeszkody.

 

To było wyzwolenie się z toksycznego oprogramowania - zarówno z tego z mainstreamowego społeczeństwa, jak i tego z PUA.

 

Strasznie ciężko Cię zrozumieć.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Ale na czym miałyby polegać te skrajności?

 

Jeśli dobrze zrozumiałem, wcześniej miałeś skrupuły.

Po przeprogramowaniu, brak skrupułów

 gra obliczona na maksymalizację efektów, wszystkie chwyty dozwolone?

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Skąd wniosek, że jest jakieś wypalenie?

 

Znam gościa, który ma 36 lat, zalicza od podstawówki aż do teraz, mając żonę i dziecko.

Chyba oceniłem to wg. siebie.

Nie stosowałem wspomnianych technik, a mimo to szybko przyszedł 'przesyt'. Gdybym musiał zabiegać robiąc coś wbrew sobie, udając, pewnie byłoby jeszcze gorzej.

 

Ale ludzie różni, niektórzy wręcz stworzeni do takiego stylu bycia,  czują się w tym jak ryba w wodzie.

 

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Ok. Pytałem się o to, bo znam pewnych trenerów, którzy mówią rzeczy podobne do tego co piszesz, a którzy są strasznie toksyczni - więc pomyślałem, że może znajdujesz się pod ich wpływem.

Ciężko wywnioskować co masz na myśli, same ogólniki.

Nie, nie jestem pod wpływem takich osób, robili na mnie wrażenie albo jakby byli na środkach pobudzających, albo brakowało im snu. No i jak pisałem wcześniej, strasznie dużo udawania.

 

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Zresztą tak jak w głównym nurcie coachingu, samorozwoju, gdzie też jest łowienie jeleni z autentyczności czy duchowością w szyldzie.

Nie wiem, czy to przytyk? Jak zwykle zbyt lakonicznie by wiedzieć o co Ci chodzi.

W moim rozwoju póki co, nie brał udziału żaden 'coach'.

 

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Tak. Przy czym mi by ten brak autentyczności nie przeszkadzał, gdyby to dobrze działało.

 

 Tradycyjny argument PUA to "nie jesteśmy etyczni czy naturalni, ale jesteśmy skutecznie". A tak naprawdę skuteczni też nie są...

No właśnie. To ja podziękuję. 

Chyba się starzeję, mnie się już zwyczajnie nie chce kombinować, udawać.

Chiciaż nie, zawsze tak było.

 

Chyba nie pasuję do tego tematu z taką postawą. Początkowo sądziłem że mam do czynienia z kimś o podobnej ścieżce, stąd moja aktywność tutaj.

 

Ps. Różny rodzaj czcionki niezamierzony, a z tel. poprawić nie umiem. 

 

 

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie PUA uruchomiło, zobaczyłem, że jednak da się coś zrobić.

Do płacenia nie jestem szybki, najpierw szukam czy tego co ktoś chce sprzedać nie ma w necie za darmo, jeśli się nie da oceniam czy towar jest wart ceny.

To temat rzeka, wszyscy wiedzą ze to jest kwestia liczb.

Podejdź do 100 bab - kilka zgodzi się na nastepny krok.

Zaletą PUA jest to, że każą ci podchodzić, olewać lale co ciebie olewają i kontynuować. 

Tłumaczą, że bez tego nic się nie zdarzy.

I to JEST prawdą.

Plus oczywiście kilka następnych rad o kontynuacji tego co się zaczęło.

Wielu gości cofa się nawet gdy lala już leży na talerzu rozebrana.

Nawet jeśli się nie boją to rodzą im się myśli, że to jeszcze za wcześnie.

Duży błąd.

Za 5 minut będzie za późno a szansa już nie wróci.

Lale nie wracają do tych co ich nie zerżnęli gdy były gotowe.

Wiem to z własnego doświadczenia.

Facet ktory nie widzi, że lala jest gotowa robi się dla niej przezroczysty.

 

 

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.