Skocz do zawartości

Rozdarcie -> zrywać czy nie zrywać


Rekomendowane odpowiedzi

Nigdy nie myślałem że będę pisać na forum ale jestem mega rozdarty. Mam 26 lat i od 20 roku życia jestem z młodszą ode mnie dziewczyną (24lata)

 

Ale może żeby prosciej było wam doradzić stwierdziłem że opiszę swoją historię.

 

Zaczniemy od gimnazjum.

W gimnazjum panie uznawałem za coś nieosiągalnego. Byłem osobą dość mocno zakompleksioną. Nie miałem najzwyczajniej na świecie jaj. Przy każdej styczności z kobietami miałem jeden wielki strach i nie wiedziałem co się dzieje. Porozmawianie z kobietą dłużej niż 20 sekund było dla mnie ogromnym wyzwaniem.

1 i 2 klasę jakoś przetrwałem. W 2 klasie odwróciłem się od wszystkich znajomych z gimnazjum bo jak to dzieci mi dokuczały i miałem tego najzwyczajniej w świecie dosyć.

Tą klasę gdzie byłem sam jak palec przetrwałem dzięki książkom związanym z podrywem kobiet i z ogólnym rozwojem osobistym(sam jestem w szoku jak dużo tego chłamu przeczytałem co dał mi zerową wartość dlatego że za dużo nie rozumiałem z tego wszystkiego)

W 3 klasie osoby które mnie obrażały mnie przeprosiły (po roku czasu) i potem znowu się z nimi trzymałem i pojawił się alkohol i narkotyki (maryśka- na szczęście po paru razach jak zacząłem odczuwać wielki pociąg do tego to odpuściłem). Kobiet dalej nie było. Kontakt był znikomy i przeważnie koleżeński w towarzystwie innych kolegów. Poza jednym wyjątkiem.

Spodobałem się  jednej dziewczynie z gimnazjum. Uroda tak 6,5/10 a nawet można powiedzieć ze 7/10. I bardzo mocno się jej podobałem. Można to było wyczuć w powietrzu(gdzie nie byłem to była i ona, zagadywała, jakikolwiek dotyk z mojej strony był przyjmowany z entuzjazmem, sama nas izolowała od innego towarzystwa) i trzeba by było być debilem żeby tego nie wykorzystać. Takim debilem jak ja...

Pod koniec gimnazjum zacząłem się trochę bawić tą relacją z tą dziewczyną(dziewczyna 2 lata młodsza bo chyba nie powiedziałem) ale jak się wszyscy dowiedzieli ze coś razem kombinujemy to spizdziłem się i dałem sobie spokój(Chryste ile bym sobie ego wtedy podbił a tak to skończyłem teraz ta dziewczyna jest tak 7-8/10)

I tak przeszło gimnazjum. Potem przyszło liceum. Do liceum dojeżdżałem autobusem (stare Autosany godzina drogi w jedną stronę) i dojeżdżały nimi też koleżanki z klasy i ze starszych, potem młodszych roczników. Czasem sie zdarzało że wracałem sam z jedną z wielu kobiet. Znałem je więc głupio było nie usiąść i pogadać dlatego dzięki temu nauczyłem się rozmawiać z kobietami.

Liceum przyszło i zleciało. Kontaktu z kobietami zero. Tylko relacje koleżeńskie i bardzo powierzchowne. Oczywiście dalej miałem relację z kolegami z liceum i doszli koledzy z liceum. Z facetami relacje koleżeńskie układały się bardzo dobrze i dalej utrzymuje z tymi osobami kontakt.

Przyszły studia. W dużym mieście. Relacji z kobietami jak nie było tak nie ma. Pierwszy rok przeleciał mi na zakuwaniu do egzaminów, kolokwiów tylko po to aby przetrwać na politechnice bo byłem średnim uczniem. Drugi rok trochę wyluzowałem i zacząłem coś imprezować. Na imprezach w klubach czy gdziekolwiek szło mi słabo ale był alkohol i generalnie to pozwalało mi w miarę się trzymać.

Na przełomie 2-3 roku postanowiłem coś z tym zrobić w końcu bo zbliża się wiek niebezpieczny a ja byłem dalej bez inicjacji seksualnej(presja była przeogromna) tym bardziej ze podobno bylem przystojny. Tym sposobem natrafiłem na książkę Sexcatcher Volanta(nie wiem czy mozna reklamować jesli nie to prośba o ukrycie). W tej książce poznałem kilka podstawowych zasad które pokazały mi jak ten podryw wygląda i o co w nim chodzi bez zbędnego pierdolenia o jakiś ramach, shittestach czy czymkolwiek innym co mnie męczyło(przez czytanie tego w gimnazjum bez zrozumienia).

Książka jasno określiła że:
- Kobiety lecą na to czy dasz jej bezpieczeństwo. Kiedyś to było zabicie mamuta i zarządzanie stadem, obecnie są to zasoby finansowe(lub potencjał na ich zarobienie dla kobiet które chcą być mniej ordynarne i boją się opinii blacharek)
- W relacji miedzy facetem a kobietą na początku jest ostra walka o to kto będzie liderem i jak na początku okreslimy swoją pozycję to juz tak zostaje do końca(czli jak kobieta bedzie tobą pomiatać a ty nie bedziesz jej prowadzić to już po tobie)
- Gadanie że wygląd się nie liczy bo jest jedna wielka bujda na resorach
- Kobiety też chcą sexu
- Jeśli się podobasz kobiecie to najważniejsze żebyś tej relacji nie popsuł. Kobieta którą odrzucisz pała do ciebie większą nienawiścią jakbyś ją wyruchał i zostawił. Jak podobasz się kobiecie to zwyczajnie posuwaj relację do przodu i baw się tym. Ale pamiętaj żeby szła ta relacja do przodu.

 

No i po tej książce jakoś to ruszyło. Dalej byłem pizdą która nie potrafiła sama zagadać do kobiety a nawet spróbować podejść zatańczyć w klubie ale jak znajomi znajomych zapoznali to już szło to jakoś lepiej. Nauczyłem się tańczyć w klubach, rozmawiać, dotykać itd.. I takim sposobem kręciłem jednocześnie z 4 pannami. Z każdą na tych samych zasadach aż powoli coś wyszło z jedną kobietą(4,5-5/10) i dalej z nią jestem. Właśnie zaczyna się 6 rok.

Jest to moja pierwsza kobieta i nie mam punktu odniesienia co do innych (poza tym że całowałem i obmacywałem inne kobiety z tamtych relacji które później zakończyłem jak związałem się z tą obecną)

W związku z tą panią po 6 latach:
- mieszkam z nią w jednym małym pokoju i nie nażeka,
- Oboje pracujemy gdzie ja zarabiam mniej,
- Koszty zawsze dzielimy na pół,
- Sex mam zawsze kiedy chce i jak chce(włączając w to blowjob, anal pare razy próbowałem ale mi sie nie spodobał)
- żyjemy tak jak ja chce (chcialem zebysmy chodzili spac o 22 i wstawali o 6 to nie było ze boli spała ze mna)
- kobieta pracuje i jest samowystarczalna (wspiera rodziców gdzie syt. finansowa jest kiepska)

Z minusów jakie są to:
- W bliskiej rodzinie pojawiła się choroba psychiczna
- kobieta mi nie gotuje(aczkolwiek na początku chciała ale ja trzymałem kalorie w ryzach i nie chciałem i tak zostało)
- Chce ślubu(a ja nie)
- Chce żebyśmy wrócili do małego miasta (dziewczyna ma przepisany dom po rodzicach po ich śmierci) gdzie ja chcę zostać w dużym mieście
- kobieta jest jednak mało atrakcyjna dla mnie(po latach uważam że mam dość wysokie smv)
- ciągnie mnie do innych

Ostatnio poszedłem z kolegami z liceum/pracy (taki mix) na wieczór taki męski. Myślałem że sobie popijemy i tyle ale skończyliśmy w klubie nocnym. Ni stąd ni zowąd tańczyliśmy na parkiecie. Ja dziabnięty zauważyłem że koło mnie i kolegi zakręciły się 2 ładne dziewczyny. Jedna (ta moja) 45-50kg wagi, niska. Ubrana dość skromnie(top z odkrytym brzuchem, ładnie wyrzeźbionym) taka 7,5/10. Nie wiem kiedy i już z nią tańczyłem a w klubie tańczyć w miarę umiem(znam parę tricków żeby się szybko zbliżyć do panny). Po około 30 sekundach już leżała na mnie w pobliskiej loży. Młoda kobieta chudziutka i atrakcyjna (czego nie można powiedzieć o mojej która waży 75-80kg) która dawała olbrzymie oznaki zainteresowania moją osobą(podobno jestem przystojny + w tym tańcu szybko przeszłem do konkretów parę razy ją podniosłem itd.). Oczywiście potem coś we mnie pękło i odpuściłem tą relację i skończyło się na mizianiu (wierny biały rycerz).

I teraz mam problem. Ta sytuacja z klubu dała mi do myślenia. Plus mam kolegę świeżo po ślubie który jest w podobnej sytuacji co ja i cały czas chce ruszać na podrywy...

Moje pytanie jest takie:

Czy mam kończyć tą relację która jest dla mnie dobra i zacząć bawić się życiem(popróbować innych kobiet) czy brnąć w tą relację. Dodam jeszcze że u mnie w domu mam olbrzymią presję aby się deklarować i nie "zaciągać dziewczyny na lata"?

Pomóżcie bracia bo ja jestem strasznie rozdarty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, kimball napisał:

Czy mam kończyćrelację która jest dla mnie dobra i zacząć bawić się życiem

Gdybym wiedział to co teraz wiem. Widział to co widziałem i nie miał tego co teraz mam to w podobny okresie swojego życia skończył bym swoją relację. Bawił bym się życiem.

 

Ale, moja myszka jest inna... ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym postem sam sobie udzieliłeś odpowiedzi. Ciągnie Cię do innych kobiet lekka nuda wdała się w Twój związek. Może daj Pani do zrozumienia, aby się nieco ogarnęła. 75-80 kg jak na kobietę to bardzo dużo. Natomiast ty już mentalnie jesteś poza tym związkiem. Nie widzę tu żadnej przyszłości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kimball Twoja partnerka przytyła jakoś nie dawno czy od kiedy jesteście razem była pulchniejsza?

 

Mam bardzo podobny problem, też bije się z myślami od pół roku.

 

Partnerka też chce ślubu, nawet rozmawialiśmy o tym i powiedziała, że jest mnie pewna, podczas gdy ja powiedziałem wprost, że na ten moment ślubu nie chce i może kiedyś mi się to zmieni, ale nie będę jej trzymał i może w każdej chwili odejść. Dodałem też, że żeby myśleć o ślubie musimy zamieszkać conajmniej rok razem, Ty już masz to za sobą prawda?

 

Moja kobieta gdy się poznawaliśmy ważyła około 70, teraz też 75-80 przy 176cm wzrostu niby nie widać, ale mi to przeszkadza.

 

Odbyliśmy rozmowe, dałem jej do zrozumienia, że wygląd jest dla mnie bardzo ważny i że nie akceptuje jej zaniedbywania swojego ciała, że zaniedbywanie siebie to zaniedbywanie związku.

Ja cały czas dbam o swoją sylwetkę i tego samego oczekuje od niej. Ciężko to przyjeła ale widzę małe zmiany, nie ćwiczy ale zmieniła nawyki żywieniowe.

Pije głównie wode, nie je fastfoodów, częściej gotuje coś sama więc to pokazuje mi, że jej zależy. Co więcej jest skłonna podpisać intercyzę, oraz wziąć ślub jednostronny.

 

Mimo to, ja nadal jestem rozdarty jak Ty.

 

Chociaż gdy miałem podobną sytuacje w klubie, gdzie laska (super ciało) po 2h wspólnego tańca/miziania na odchodne

brała ode mnie numer telefonu podałem jej błędny bo czułem białorycerskie przywiązanie do swojej partnerki.

 

Mam głupie przeczucie, że jeśli to zakończę to znajdę sobie wiele lepszych fizycznie lasek, ale nie będą już takie fajne pod względem charakteru.

Staram się myśleć pozytywnie i czekam na wspólne wynajmowanie mieszkania, wtedy już będę musiał podjąć decyzję.

 

Jeśli chodzi o Twój temat to zastanów się co dostajesz od swojej partnerki, może być tak, że brakuje Ci tylko fizycznego pociągania a wszystko inne jest na miejscu, sam mówisz że relacja jest dla Ciebie dobra.

Może jeśli partnerka weźmie się za siebie wszystko wróci do normy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

1 godzinę temu, kimball napisał:

Czy mam kończyć tą relację która jest dla mnie dobra i zacząć bawić się życiem(popróbować innych kobiet) czy brnąć w tą relację. Jeśli ta relacja by była dobra, to byś nie miał takich wątpliwościDodam jeszcze że u mnie w domu mam olbrzymią presję aby się deklarować i nie "zaciągać dziewczyny na lata"? Słusznie, niech znajdzie sobie kogoś, kto chce założyć już rodzinę. Jestem ogromnym przeciwnikiem wpędzania kobiet w lata.

 

Edytowane przez Heniek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mpawel5 Rewelacyjne ujęte. 

 

Kiedyś zapytałem się na forum kiedy należy się rozwieść. Ktoś mi odpowiedział, że wtedy kiedy zaczyna się o tym myśleć. Amen. 

 

Twoje wątpliwości to tak naprawdę już dokonany wybór na poziomie podświadomym. Twoja podświadomość już zdecydowała, że chce zakończyć ten związek i wysłała sygnał do świadomości. Problem z tym, że obie te części mózgu działają na innych zasadach. Podświadomość nie kalkuluje tylko wydaje rozkaz i gówno ją reszta interesuje a jak nie spelnisz tego co chce to cie zdyscyplinuje negatywnymi emocjami. Świadomość dostała rozkaz i zaczęła działać pod swojemu - czyli są kalkulacje, wątpliwości, niepewność, zmiany zdania, mętlik w głowie.

 

Taka walka pomiedzy świadomością a podświadomością może trwać miesiącami a w malzenstwie latami. 

 

Edytowane przez RealLife
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bierz kredyt, żeń się i dzieci płódź bo jeszcze nikt ci nie poda szklanki wody na starość. Uświadomisz sobie odpowiedzi na wiele fundamentalnych pytań, np.  dlaczego faceci i ryby głosu nie mają, oraz dokąd nocą tupta mąż.

Jeśli partnerka ma odruchy jedzenia słodkiego i fast foodów, to po ślubie rozleniwi się na całość i będziesz ją obejmował w połowie, ale nie martw się są tego plusy, przynajmniej cię nie dogoni jak się dowie gdzie nocą tuptasz. 

Kasy nie będzie bo Pani będzie wszystko przejadać, a tylko czekać aż zaczną się problemy z układem pokarmowym/krążenia, czyli kasy zostanie tyle żebyś mógł zapić smutki piwem przed tv. Na szczęście pieniądze szczęścia nie dają.

Z pozytywnych kwestii, to zaczniesz mieć lepszą pamięć zapisując daty stosunków, będziesz świętował miesięcznice każdego dnia w którym dostałeś cipy, a dostałeś pewnie dlatego że się spisałeś, albo dostałeś podwyżkę, albo wprost zaproponowałeś 5 dych za laskę. Jednym słowem żyć nie umierać.

 

Tekst pisany póżartem, ale widzę jaki masz charakter, ty potrzebujesz psa a nie żony. ;) 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytałeś już PUA pierdolenie to może przeczytaj coś co pozwoli Ci zbudować jakiś charakter, bo z tego co czytam wynika tyle, że choćbyś dobrze wyglądał i ruchał głupie dupy to i tak gówno w życiu osiągniesz.

 

PUA to można poczytać rozrywkowo jak:

1. Masz ogarnięty plan na siebie

2. Znasz swoje cele względem kariery i rozwoju

3. WIESZ CZEGO CHCESZ

 

Widzisz jakiś problem  z tymi 3 punktami?

Podpowiem, żaden nie dotyczy CIEBIE.

 

Masz chujowo płatną pracę, nie rozwijasz się, gnijesz w związku, w którym jesteś 6 lat bo bałeś się że nic lepszego nie znajdziesz pomijając już całkowicie, że to była jedyna cipka jaką w życiu na żywo widziałeś.

 

A ty co robisz? Pytasz:

 

4 hours ago, kimball said:

Czy mam kończyć tą relację która jest dla mnie dobra i zacząć bawić się życiem(popróbować innych kobiet) czy brnąć w tą relację.

Z tego co i jak napisałeś wynika jednoznacznie, że chcesz to skończyć. Jesteś po prostu pizdą a nie facetem i czekasz aż Ci to ktoś napisze zamiast samemu to przyznać i wprowadzić w życie - bo przecież decyzję już dawno podjąłeś. Chcesz poszaleć. Więc idź kurwa i szalej.

 

4 hours ago, kimball said:

Dodam jeszcze że u mnie w domu mam olbrzymią presję aby się deklarować i nie "zaciągać dziewczyny na lata"?

Szczerze, to choćbyś miał i wyższe SMV od tej swojej 5/10 laski to jej szczerze współczuję. Czemu? Bo albo nie zdaje sobie sprawy, że jest z gnojkiem bez jaj, albo co gorsza zdaje sobie z tego sprawę i nadal w to brnie.

 

Reasumując.

1. Daj tej kobiecie spokój.

2. Wyszalej się, tylko załóż gumę bo wrócisz pytając jak się z alimentów wykręcić.

3. Jak już się wyszalejesz to poczujesz delikatne ukłucie. To będzie resztka rozumu błagająca o to żebyś sprawił by Twoje życie miało jakiś sens.

 

Jakbyś jednak miał czas by coś bardziej wartościowego przeczytać:

- Cziedryn Pema - Kiedy życie nas przerasta

- Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości

- A. Robbibns - Obudź w sobie olbrzyma

 

To zestaw startowy. Zalecam też zbudować dystans do siebie i świata i obiektywne spojrzenie na to co wyczyniasz z boku, bo błądzisz sugerując się kolegami, dajesz na sobie wywierać presję przez rodzinę i można by tak wymieniać. Podbuduj swoją samoocenę, tylko wkładając w to pracę (np. siłka) a nie będąc łasym na zapewne najebaną młodą siksę ze szklanymi oczami.

 

A jak już przetrawisz powyższe, zadaj sobie pytania:

- Czego chcę od życia?

- Czego chcę od kobiety z którą jestem?

- Do czego kobieta jest potrzebna w moim życiu?

 

Szczere odpowiedzi dość jasno pokażą Ci co powinieneś zrobić. I błagam nie żeń się, szkoda tej panny ;)

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, 17nataku napisał:

Twoja partnerka przytyła jakoś nie dawno czy od kiedy jesteście razem była pulchniejsza?

Jak zaczynaliśmy to ważyła 65-70. Przez te lata dotarła do 75-80.

 

7 godzin temu, 17nataku napisał:

Odbyliśmy rozmowe, dałem jej do zrozumienia, że wygląd jest dla mnie bardzo ważny i że nie akceptuje jej zaniedbywania swojego ciała, że zaniedbywanie siebie to zaniedbywanie związku.

Też już mam to za sobą. Pomogło na miesiąc dwa a potem powrót do starych nawyków.

 

7 godzin temu, 17nataku napisał:

Ty już masz to za sobą prawda?

Tak. Mieszkamy razem od 3 lat.

 

5 godzin temu, nieidealny świat napisał:

Masz chujowo płatną pracę

Tak bym tego nie nazwał pracuje po 7-8 godzin dziennie w biurze, pracuję głową, zarabiam 5tys netto(plus często mam premie). Nie jest to jakoś nie wiadomo ile ale też nie jest to jakoś super mało.  Kobieta zarabia koło 6-7.

 

5 godzin temu, nieidealny świat napisał:

Jesteś po prostu pizdą a nie facetem i czekasz aż Ci to ktoś napisze zamiast samemu to przyznać i wprowadzić w życie - bo przecież decyzję już dawno podjąłeś. Chcesz poszaleć. Więc idź kurwa i szalej.

Dzięki. Chyba opierdolu mi potrzeba...

 

5 godzin temu, nieidealny świat napisał:

(np. siłka)

Trenuję na siłowni od 3 lat. Pisałem że gotować chciała ale ja trzymałem dietę(przepraszam za słabo to podkreśliłem).

5 godzin temu, nieidealny świat napisał:

Cziedryn Pema - Kiedy życie nas przerasta

Te 2 poniższe znam i przeczytałem. Tej nie znam.  Chętnie przeczytam.

 

 

Ogólnie to dobrze piszecie(I dziękuję wam za to). Jestem niedojrzałym gościem który potrzebuje czasu żeby dorosnąć i żeby poukładać sobie w głowie to i owo. Dam znać jak ta moja sytuacja się rozwinęła.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, kimball napisał:

Jak zaczynaliśmy to ważyła 65-70. Przez te lata dotarła do 75-80.

 

Też już mam to za sobą. Pomogło na miesiąc dwa a potem powrót do starych nawyków.

 

 

To powinna być dla ciebie czerwona lampka, im dalej w przyszłość i im bardziej w związku bezpiecznie, tym Pani będzie większa. Poza tym nie wiem ile ma wzrostu ale 80 kg to już jest w kurwę dużo jak na kobietę. Pomysł co stanie się po porodzie i po ślubie, gdy będzie miała wymowkę dlaczego tak wygląda. 

Nie szanuje cie, bo zamiast dobrze wyglądać dla swojego chłopaka, to złapała cie, odhaczyla i teraz hulaj dusza, przynieś mi ciastka misiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kimball @nieidealny świat napisał Ci wszystko idealnie czekam na Twoje działanie.

 

Rzucę od siebie na teraz i na zawsze -

 

ŻADNEGO KURWA SŁUCHANIA POLSKO KOŚCIÓŁKOWEGO PASYWNO AGRESYWNEGO GÓWNA O TYM CO MASZ ZROBIĆ, ZE SWOIM ŻYCIEM

 

Daleka droga przed Tobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, kimball said:

zarabiam 5tys netto(plus często mam premie)

No fajnie. Ja mam tylko jeden problem ze stwierdzeniem "zarabiam X - to chyba nieźle" niezależnie od tego kto je wypowiada.

Ten problem materializuje się zawsze w postaci pytania "czy to max na co Cię stać?" :) 

 

Mógłbyś mi napisać, że zarabiasz 20k albo i 200k a ja wciąż zadał bym Ci to samo pytanie.

 

Na ludzi, którzy w swoim mniemaniu zarabiają już "nieźle" czeka ogromna pułapka w postaci "a po co się bardziej wysilać - tak jest dobrze" :) 

A piszę o tym z tego powodu, że poniekąd właśnie tak postąpiłeś w swoim związku :) Jest jak jest tak Ci wygodnie :) 

 

5 hours ago, kimball said:

Dzięki. Chyba opierdolu mi potrzeba...

Otrzeźwienia. Rodzina Cię ciśnie na ślub, kobieta Cię ciśnie na ślub, a ty się właśnie obudziłeś, że jesteś w złym miejscu. 

Napraw się zatem i znajdź dla siebie właściwe miejsce.

 

Otwarta przyłbica i prostuj sprawy oraz bierz na klatę wszelkie wynikłe konsekwencje. 

Od dziś masz być panem swojego słowa. Jak powiesz tak robisz.

 

Czas już przejść przemianę z płynącego z prądem, rozkojarzonego, nie myślącego o swojej przyszłości gnojka któremu zaimponowała jakaś młoda siksa ze szklanymi oczyma, w silnego psychicznie faceta, który wie czego chce, wie jak to osiągnąć i właśnie igrasz z ogniem bo mu w tym przeszkadzasz. Czujesz tę przepaść pomiędzy tymi postawami? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, nieidealny świat napisał:

Otrzeźwienia. Rodzina Cię ciśnie na ślub (mnie też), kobieta Cię ciśnie na ślub (mnie też) , a ty się właśnie obudziłeś, że jesteś w złym miejscu. (niekoniecznie w złym, miejsce jest dobre i mam wrażenie, że czasem tego nie doceniam - jednak czasem myślę, że może chciałbym być w innym miejscu)

Napraw się zatem i znajdź dla siebie właściwe miejsce. (powstrzymuje mnie myśl, że tylko sobie wmawiam, że aktualne miejsce jest złe)

Wykorzystam okazję i też skorzystam z tej rady ale proszę o rozwinięcie "właściwego miejsca" oraz jak "naprawić siebie?"

 

Myślę, że u mnie nie jest tak źle. Myślę o swojej przyszłości, wiem czego chce i potrafię wyznaczyć granicę.

57 minut temu, nieidealny świat napisał:

Od dziś masz być panem swojego słowa. Jak powiesz tak robisz.

Od kiedy jestem na forum trzymam się tej zasady twardo i widzę bardzo dużo pozytywnych zmian.

 

 

Żeby nie wychodzić przed szeref autora, zapraszam do mojego wątku, który niestety ucichł. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, 17nataku said:

Wykorzystam okazję i też skorzystam z tej rady ale proszę o rozwinięcie "właściwego miejsca" oraz jak "naprawić siebie?"

Już odpowiedziałem.

12 hours ago, nieidealny świat said:

zadaj sobie pytania:

- Czego chcę od życia?

- Czego chcę od kobiety z którą jestem?

- Do czego kobieta jest potrzebna w moim życiu?

 

Skoro czujesz się ciśnięty to znaczy, że pozwalasz się cisnąć - to po pierwsze.

 

1 hour ago, 17nataku said:

niekoniecznie w złym, miejsce jest dobre i mam wrażenie, że czasem tego nie doceniam - jednak czasem myślę, że może chciałbym być w innym miejscu

1 hour ago, 17nataku said:

powstrzymuje mnie myśl, że tylko sobie wmawiam, że aktualne miejsce jest złe

No jasne. Może sobie tylko wmawiasz. Przekształć się zatem w kobietę i zracjonalizuj sobie, że tak jak jest dobrze i że Ci się tylko źle wydaje. 

 

Wiesz czemu czujesz się źle w obecnej sytuacji? Bo instynkt Ci mówi że nie chcesz w niej uczestniczyć. 

 

Nie oznacza to, że nie chcesz się w niej znaleźć w przyszłości, jedno nie wyklucza wcale drugiego.

Chodzi o to, że tu i teraz jesteś nieszczęśliwy, a nie będziesz w żadnym wypadku "szczęśliwszy" postępując wbrew sobie i swoim instynktom

 

Abstrahuję już całkowicie od definicji i pojmowania "szczęścia" dla uproszczenia ;) 

 

Istnieje jeszcze lęk poznawczy - możesz nie chcieć być w sytuacji, do której jesteś przymuszany bo to lęk przed nieznanym. W tym jednak przypadku jesteś na forum, czytasz przygody braci i trudno powiedzieć żebyś nie miał świadomości co Cię może czekać, tym bardziej że znasz swoją wybrankę i zapewne rozumiesz już też sygnały ostrzegawcze, które wcześniej ignorowałeś. Zatem logicznym wnioskiem nadal jest ten, że Twój instynkt samozachowawczy usiłuje Cię ostrzec, a ty boisz się ruszyć bo co sobie kobieta pomyśli, rodzina pomyśli itp itd ;) 

 

To Twoje życie, nikt go za Ciebie nie przeżyje.

Podejmuj zatem WŁASNE decyzje i żyj z ich konsekwencjami.

 

Najgorsze co Cię może w życiu spotkać to żyć z konsekwencjami decyzji podjętych za Ciebie, przez ludzi, którzy w dupie mają Twoje dobro.

Lub co gorsza myślą, że robią co dla Ciebie najlepsze - nie są Tobą, a jeśli ty masz odrobinę rozumu to pojmiesz, że jedyny sposób by być "szczęśliwym" to pozostać szczerym wobec samego siebie.

 

Przeczytam Twój temat później, meetingi mi się dziś przeciągają.

 

PS. Nie używaj czerwonego bo za to dostaje się po dupie ;) 

 

 

Edytowane przez nieidealny świat
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, nieidealny świat napisał:

PS. Nie używaj czerwonego bo za to dostaje się po dupie ;) 

Ok, więcej się nie powtórzy :)

 

4 minuty temu, nieidealny świat napisał:

Nie oznacza to, że nie chcesz się w niej znaleźć w przyszłości, jedno nie wyklucza wcale drugiego.

Chodzi o to, że tu i teraz jesteś nieszczęśliwy, a nie będziesz w żadnym wypadku "szczęśliwszy" postępując wbrew sobie i swoim instynktom

No właśnie to jest to, bo biore pod uwagę przyszłość i nie przeraża mnie to ani nie zniechęca.

Jednak tu i teraz podświadomość mówi mi, że coś jest nie tak.

 

Myślę, że chodzi najbardziej o to, że partnerka nie daje się uformować na ideał, który Tworzę w głowie i to mnie przeraża, że będę to musiał zaakceptować lub rozstać się rezygnując z całej reszty pozytywów, których u innych kobiet ze świecą szukać.

 

7 minut temu, nieidealny świat napisał:

Przeczytam Twój temat później, meetingi mi się dziś przeciągają.

Wielkie dzięki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.