Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Pisałam ostatnio, że przeczuwam małą podłamkę u Mojego po wizycie znajomych.
No i dobrze wywróżyłam. 

Dla przybliżenia sytuacji.
Opis znajomych.
Małżeństwo (3 lata); 30 i 26 l. ; roczniak, drugie w drodze, planują za dwa lata trzecie. Mieszkają z rodzicami znajomego. On zarabia ok.7-8 tys. , razem z ojcem ma firmę po godzinach, z której m-cznie mają nawet na czysto 9-10 tys. ; ona na macierzyńskim 2 tys. UWAGA : jego rodzice opłacają wszystkie rachunki, kupują prowiant dla całej rodziny (pani teściowa gotuje). Nasi znajomi spłacają tylko ratę kredytu (remont góry domu, który zamieszkują). Reszta do skarpety. 

Pisałam, że ich roczniaka traktujemy jak chrześniaka, lubimy tego dzieciaka. Widziałam po Moim, że bardzo cieszył go widok - ja z tym dzieckiem na rękach itd.
Znajomi opowiadają jakie mają plany, ile wynosi ich to, tamto, sramto. Pisałam, że przez chwilę miałam odpal gadziego "oh, jak fajnie mieć takiego męża, lata za nią, prezencik, randki, spokojnie może siedzieć na macierzyńskim, wszystko jest zapewnione."
Oczywiście mój "dział analizy" się uruchomił. 
Pierwsze co - NOSZ QRWA MAĆ
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalne.

 

Ja sobie obiecałem, że nie założę własnej rodziny jeśli nie osiągnę dochodów na poziomie 35k/msc - dałem sobie na to czas najpóźniej do 33 roku życia.

 

Tobie cóż, włącza się macierzyński w takich sytuacjach. Widzisz dzieciaczka i też chcesz takiego i rozkminiasz jakby to było fajnie. No a Twój rozkminia czy byłoby go na takiego dzieciaczka stać oraz ile to wszystko kosztuje. ;)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maggienovak, fajnie, istotnie. Ale zapewniam Cię, że gdy sami osiągnięcie podobny poziom, albo i większy, satysfakcja będzie na zupełnie innym poziomie percepcji. Nie porównuj się do innych. Nie zazdrość. Rób swoje. Wokół mnie na starcie wszyscy mieli więcej. Do czasu. To tylko daje niesamowitą mobilizację. I maksymalny wkurw otoczenia, bo z czasem to co dla nich jest sufitem , dla Ciebie staje się podłogą :) Uda się Wam, ja to wiem. Macie siebie i zdrowe podejście do rzeczywistości. A los nagradza przygotowanych. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Sama zauważasz minusy - czemu je odrzucasz? Przecież już na tym etapie potencjalnie krzywdzisz swojego faceta.

2. Mają wszystko - bo ktoś im to zapewnił - po co ta zazdrość? Każdy żyję na miarę własnych możliwości. Jedno jest pewne - uczciwie nie da się tyle zarabiać. Wiem co mówię.

3. Miłość za hajs to nie miłość - a jak chcesz dziecka i dużych alimentów to się podłóż komuś wpływowemu - bo taką refleksję wyciągam z tego co piszesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia perspektywy ja osobiście nie chciałbym mieć za nic w świecie takiego życia jak Ci Twoi znajomi. Nie rozumiem też dlaczego masz ból dupy.

 

No umówmy się, ale te 10 koła miesięcznie to nie jest bariera nie do przeskoczenia, mieszkają z rodzicami, mają dwójkę dzieci, planują trzecie i oboje są młodzi.

 

Ja w czymś takim bym się nie sprawdził, sorry, ale to nie dla mnie,

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Obliteraror napisał:

Brednie.

Mając firmę która zatrudnia powiedzmy 5 osób - zatrudniasz ich na śmieciówce, na kwit dajesz minimum, reszta pod stołem - to jest twoim zdaniem uczciwe?

Czy może taki Rafatus i inne patologie bazujące na free-lance to twoim zdaniem uczciwe? Czy może akwizycja i tysięczne prowizje za wciskanie kitu?

 

Nie na darmo powiedzenie że pierwszy milion trzeba ukraść... a kradną wszyscy, którzy jeżdżą furami po kilkaset tysięcy czy budują chaty, tylko może do tego stopnia zatarli granicę prawdy że kłamstwo jest dla nich prawdą ;)

Nie wiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pisałaś @maggienovak to Twój chłopak zarabia bardzo przyzwoicie.

Zawsze znajdzie się ktoś kto ma lepiej. To nie jest grupa reprezentatywna tylko maksymalnie 3-5% społeczeństwa w Polsce.

Powiedziałbym, że nie rozumiem o co ten "ból dupy" natomiast doskonale wiem co czujesz.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qrde pisałam taki długi post, a tu tylko tyle dodane...

Od tego "Nosz qrwa mać"

I tu helo - proszę się nie dopindalać do mnie, że instynkt się mi uruchamia, bo to wyrwane z kontekstu. :D

Włączył mi się szybciutko "dział analizy" po tym spotkaniu.
Nosz qrwa mać.
Czego tu zazdrościć? Mój dorobił się wszystkiego sam: prawko, studia (stypendium naukowe), wynajem mieszkania, odkładanie na kupno mieszkania. Ja sama chcę mieć pewną sytuację zawodową, nawet naukową. Chciałabym dzieciaka na etapie, gdy mam wszystkie kursy z mojej branży pokończone i gdy trochę się otrzaskamy ze spłacaniem mieszkania - NIE WCZEŚNIEJ. 
I co tu porównywać?! 

Rozchodzi mi się o to, dlaczego Mój tak to przeżył. 
Domniemam, że :
1) zwykła zazdrość i porównywanie swoich warunków do ich
2) chciałby teraz dziecko i chciałby mu zapewnić jak najlepsze warunki
3) JEGO DOM RODZINNY
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, maggienovak napisał:

I tu helo - proszę się nie dopindalać do mnie, że instynkt się mi uruchamia, bo to wyrwane z kontekstu. :D

Dlatego?

50 minut temu, maggienovak napisał:

przez chwilę miałam odpal gadziego "oh, jak fajnie mieć takiego męża, lata za nią, prezencik, randki, spokojnie może siedzieć na macierzyńskim, wszystko jest zapewnione."
Oczywiście mój "dział analizy" się uruchomił. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom z którego wyszedł Mój :
Rodzice alkoholicy, moja teściowa zmarła dwa lata temu na marskość wątroby. Ich pięcioro (6 dziecko - dziewczynka zmarła po porodzie). Kiedyś wynajmowali dom, ale wiadomo - musieli przejść na mieszkanie socjalne. Tatuś chlał i dziwkował, mama - piła po kątach, ale jakoś dzieciaki ogarniała. 
Co przyjeżdżam do rodzinnego domu Mojego to widzę tylko, że musiało być srogo w domu, skro wszędzie grzyb, wilgoć, popękane ściany -żadne grzałki, malowania nie wytępią tego. 
Później opiszę wspomnienia Mojego - dot.jego domu rodzinnego i dzieciństwa.

Bardziej chciałbym Mojego jakoś nakierować, dopomóc.

Pamiętam jak miał lęka,by przyjechać za pracą do WLkp. - dał se radę. 
Pamietam jak się bał wynająć mieszkanie (za 1200 zł, dwa pokoje, na spoko osiedlu, wyposażone co do łyżeczki, nawet znajoma zostawiła nam pełną lodówkę) - daliśmy radę. Nawet planowaliśmy je kupić.
Teraz boi się kupna auta, że nie utrzymamy. 
Boi się kredytu. Gdy widzi jak, że oglądam oferty "dom do remontu" "domek 80 m2", "mieszkanie do remontu" to się denerwuje. 
Chce się dostać na stanowisko w głównym dziale projektowym w swojej firmie, ale się boi, że może być niezbyt wystarczający i mogą go zwolnić w krótkim czasie.
Myślałam dotychczas, że wiadomo - jak to facet - przejmuje się. 
Ale po wizycie znajomych jest konkret dobity. Nigdy go nie widziałam tak dobitego, nawet jak mieliśmy jakiś czas temu małego kryzysa, to nie chodził tak dobity. 


 

@dyletant
ależ oczywiście, przez chwilę miałam odpal gadziego, z biegiem czasu uważam powoli to za coś naturalnego, że od czasu do czasu się na chwilęodezwie. 
Resztę już objaśniłam. :) Na dzieciaka nie mam parcia, chcę mieć wtedy, gdy będę ustawiona zawodowo, już pisałam kiedyś o tym - życie bywa różne, trzeba liczyć na siebie. 
Więc jeśli masz do mnie sapę, wal śmiało, ulżysz sobie, ale raczej nie jestem mentalną reprezentantką kobiet. ;) 

@Obliteraror
też tak uważam, nie ma co porównywać warunków. Kiedyś opisywałeś  w osobnym wątku swoje początki? Pamiętam, że wspominałeś, że zaczynałeś od przysłowiowego "zera". 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Raivo

Dla mnie spoko. Mówię otwarcie, że Mój zarabia 3400 zł, jak wlecą mu premie to nawet 5000 zł. 

Dzięki takiej wypłacie w niespełna 3 lata odłożył 25 000 zł. 

Teraz nasze wydatki to : mieszkanie, jedzenie, nasza edukacja., spłacanie rat za kompa (potrzebował do robienia projektów do pracy). Odkąd jesteśmy razem nie byliśmy na wakacjach, raz na miesiac idziemy do knajpy.

Jak znajomi nam opowiadają jakie raty płacą za kupno i wyposażenia mieszkania, kupno auta, to przeliczylismy, że teraz nie jesteśmy w stanie ogarnąć dzieciaka. Nie wiem skąd ludzie biorą kasę i jeszcze się utrzymują, mają dzieciaki.

Oboje mamy fixe na tym punkcie - żebym ja została w domu przez pierwsze lata dziecka, więc Mój i ja musimy mieć lepiej płatne prace.

 

 

 

@dyletant

Spox.

Sieć salonów. Kierownik zmiany. 1800-1900 zł. Odpowiada mi w tej pracy tylko to:

- grafik (dzięki temu mogę jeździć na konferencje naukowe, kursy)

- mam swoich klientów, którzy np.są ludźmi z konkretnych branż, dzięki czemu mam znajomości, że tak powiem - kwestie prawne, medyczne mam dzięki temu załatwiane od ręki; 

- jestem w ruchu (jeżdżę od czasu do czasu na kontrolę do innych salonów lub na zastępstwo)

Moja branża docelowa : fitoterapia (może i coś z psychologią).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, dyletant napisał:

Mając firmę która zatrudnia powiedzmy 5 osób - zatrudniasz ich na śmieciówce, na kwit dajesz minimum, reszta pod stołem - to jest twoim zdaniem uczciwe?

Czy może taki Rafatus i inne patologie bazujące na free-lance to twoim zdaniem uczciwe? Czy może akwizycja i tysięczne prowizje za wciskanie kitu?

Dopóki mnie nie było stać, podstawową walutą był mój czas na to, czego mogę się nauczyć by zrobić coś sam, bo nie byłem w stanie komuś za to zaplacić. Bo zawsze płacisz albo czasem, albo pieniędzmi. Patostreamerzy a freelance? Dobrze się czujesz? :)

 

@maggienovak, to było parę klasycznych, konserwatywnych zasad. Bądź odpowiedzialny za słowa. Dowoź wynik. Szanuj partnera biznesowego. Rób, to co obiecałeś. Bądź terminowy, punktualny i słowny. Do dziś mi zostało płacenie jakichkolwiek faktur od razu, jak trafią w moje ręce. Bo dobrze pamiętam, jak się żyje z jednej faktury i modli o to, by mieć pieniądze w terminie. Dlatego nie dymam nikogo na "nieoprocentowany kredyt kupiecki" bo pamięć mam aż za dobrą i empatii się nie wyzbyłem.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aa, nie dodałam.

Mój zadecydował, że jak mamy już  brać kredyt, to tylko na mieszkanie w mieście. 

Powiedzmy, że częściej jestem "sekretarką", np.szukałam oferty wynajmu mieszkania, selekcjonowałam oferty, on zadecydował, na które idziemy. 

Pewnie tak samo będzie z autem. 

Internet, abonamenty, urządzenia do domu - ja też szukam, on przyklepuje. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadna kasa to nie jest dużo.

Milionerzy też siedzą w długach a ich miliony czasami parują jak mgła w letni poranek.

Zawsze ktoś będzie miał więcej a ktoś mniej.

Jedyna metoda, żeby mieć kasę - wydawać mniej niż się zarabia.

I nie każdy zarobi 10k, 20k, 100k/miesiąc choćby się zes-ał, bo nie każdy dostał te same dary od losu gdy się rodził.

 

Tego czego jestem raczej pewien to to, że dobryziomek nie zostawi potomstwa, chyba że przypadkiem.

35 k/miesiąc?

Zanim tyle będzie zarabiał już mu nie będzie stawał.

Chyba, że przejdzie na ciemną stronę Mocy, to inna bajka.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, dyletant napisał:

Jedno jest pewne - uczciwie nie da się tyle zarabiać. Wiem co mówię.

8 koła nie da się uczciwie? 

 

Chrystusie nazarejski... 

Da się i 28 uczciwie. Bez problemu. 

 

Już nic nie napiszę bo @Obliterarorzrobił to za mnie :)

 

@maggienovakbardzo duża jest dysproporcja między wami. Powiem szczerze że dziwi mnie, iż ktoś z grubsza ogarnięty zadowala się taką pensją jak Ty i jeszcze to sobie racjonalizuje. Imo nie tędy droga. 

 

 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

maggienovak Myślę że powinniście porozmawiać ze sobą, może wyskoczyć na weekend oboje odreagować.

Kiedyś też miałem problem kiedy ktoś miał więcej pieniędzy niż ja i mnie aż trzepało że inni to mają zajebiście bo mają pełno kasy i bujają się tu i tam.

Dziś już mam inne podejście i co poniektórym to nawet współczuje bo co z tego że mają pieniądze skoro są jeszcze bardziej nieszczęśliwi niż ja.

Znam osobę która wyciąga ponad 10 tyś miesięcznie, w knajpie wydaje od ręki 200-300 zł za obiad gdzie mi byłoby szkoda tyle pieniędzy dać za jednym razem.

Ma pieniądze i nic poza tym gdyż każdą jaką pozna pannę to ona jest z nim na chwile tylko dla pieniędzy.

Ostatnio byliśmy w knajpie z kolegami i on też był i jak się dowiedział że my co parę tygodni mimo marnych pieniędzy jeździmy sobie na wypady to stwierdził" że my wegetujemy bo mamy grosze, a on na obiad wydaje ok 300 zł" i my pod nosem sobie powiedzieliśmy że może i my wegetujemy, ale zawsze gdzieś jedziemy, a on co?

Całe jego życie wygląda tak samo czyli chodzenie po knajpach i nic poza tym, ew sponsorowanie lasek i tak naprawdę to on ma gorzej niż my.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maggienovak napisał:

jego rodzice opłacają wszystkie rachunki, kupują prowiant dla całej rodziny (pani teściowa gotuje)

Brak konfliktu synowej z teściową?!

Sielanka się zakończy jak najmłodsze pójdzie do szkoły.

 

6 godzin temu, maggienovak napisał:

Oczywiście mój "dział analizy" się uruchomił. 
Pierwsze co - NOSZ QRWA MAĆ

ZAZDROŚĆ?

:)

PIERWSZE JAZDY będą jak do żłobka się zacznie nadawać.

Pani koleżanka zacznie się dusić w domu.

Globusa zacznie dostawać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.