Skocz do zawartości

Dotyczy "Polowanie"


Yolo

Rekomendowane odpowiedzi

Proszę Was, sister o opinię dotyczącą bohaterki opowiadania.

Nie ma reakcji w dziale męskim, a potrzebuję tej wiedzy dla określenia, czy moje intencje są jasne dla czytelnika, czy orientuje się w tym, co chciałem przekazać. 

W tym, co jest oczywiste jak i to czy przeczuwa to, co oczywistym nie jest.

Dla mnie to trochę gimnastyka, pisać w pierwszej osobie rodzaju żeńskiego ale też ciekawe wyzwanie. Ta postać jest adresowana do kobiet i ma w założeniu pokazać pewne mechanizmy, dlatego pytam Was o opinię.

Opowiadanie będzie częścią większej całości, zastanawiam się czy pewnych rzeczy nie powinienem pisać wyraźniej. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno wczuć się w postać wojowniczki fantazy umazanej w salamandrę, żeby stwierdzić na ile jej wzór psychologiczny jest zbieżny z żeńskością;), dlatego odpowiem Ci, co ja widzę w ujawnionym przez Ciebie fragmencie całości. Są to trzy idee:

 

Po jednej stronie matecznik na modłę legendarnych Amazonek, zagarniający w swe szeregi dziewczynki by uczynić z nich kobiety "silne” (w przeciwieństwie do bycia słabą i nic nie znaczącą) na wzór faceta (odniesienie do zbroi, męskiej inicjacji, bezwzględności, seksualności skojarzonej z brutalnością). Ten model kojarzę ze współczesnym skrajnym feminizmem, walką o władzę, walką płci, w relacji do drugiej strony medalu, czyli wszelkich maskulinistycznych zradykalizowanych ruchów, które spersonifikowane zostały w postaci wyznawców kultu tajemniczych druidów. Owi magowie podobnie zagarniają chłopców by formować ich na kapłanów własnych idei i wojów o kamiennych sercach, traktujących niewiasty jako przedmioty (tutaj cenne jako biologicznie inkubatory do poczęcia kolejnych pokoleń tak ukształtowanych). Obie grupy paradoksalnie choć rożne są też zbieżne, z konieczności współpracują.

 

Trzecim ogniwem pozostaje matrix w "świńskich skórach" (malunek salamandry jawi się przy tym określeniu, jako zbroja, manipulacyjna gra a zarazem współczesny kult ciała). Zwyczajne byty, słabe w swej ludzkości, nieumiejące walczyć, używać noży, "kwiczące" na każdą zadaną ranę. Nieuodpornieni na ból „ludziowie” vs nieludzkie już watahy zahartowane nawet na samookaleczenie się w akcie triumfalizmu. Ci prostaczkowie chcący żyć zwyczajnie,  dla pozostałych nic nie znaczą (porównanie do zwierząt rzeźnych) nie mieszcząc się w wojennym kulcie siły  (metafora siły tutaj jako pogardliwe porównanie pociętej skóry u barzyńskich świadomych fighterów {łupy, trofea, osiągnięcia-ciągła walka} z gładką skórą bezradnego i bezbronnego "ludzkiego prosięcia")

 

Zrozpaczeni "ludziowie", szukając ratunku w obliczu rosnącego głodu i suszy na własnych terenach (tu wpisz wszystko: głód emocjonalny, duszy, ciała) zapuszczają się w ustronne, dzikie, niebezpieczne miejsca gdzie są zabijani przez wspomniane bojówki, które również w wyniku oportunistycznej kapitulacji "ludziów" uprowadzają i zmieniają na swoje podobieństwo ich dzieci. Nie ma kobiecości a jedynie poligon, dlatego męski potomek, niższej wartości (bo bez mocy rodzenia) też może zostać zabity, choć wskazane jest oddanie go na służbę druidom, dlatego mord na chłopcu odczytuję jako symboliczny wyraz płciowego rasizmu.

 

Widzę tu generalnie zaprzeczenie idei miłości pomiędzy kobietą i mężczyzną a zarazem w tle przebłysk naturalnych pragnień przy wzmiankowaniu o mierzeniu się wzrokiem osobników przeciwstawnych ugrupowań (watah) zafascynowanych a zarazem zdziwionych w obliczu jakby jakiejś tajemnicy.

 

Ktoś kiedyś powiedział, że każda fikcja musi być oparta na elementach prawdy, dlatego odnoszę wrażenie, że to opowiadanie fantazy bazuje na odczuciach co do zmieniającego się wizji świata i kodach dryfu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anna

Opisałaś to w taki sposób aż sam się zdziwiłem, jakież to madre rzeczy wychodzą mi spod pióra;)

 

Zaskoczyłaś mnie, odgadując trafnie kilka inspiracji, lub widząc pewne rzeczy w świetle, które mnie umknęło. 

Jest kilka niuansów, chyba zbyt mało widocznych, tak mi się wydaje.

Dziękuję Ci za opinię.

 

Ktoś jeszcze?

 

Ps. Żółte elementy maskowania w liściastych lasach jesienią, wydają się być niezłym pomysłem. Nie chodziło o 'makijaż'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Anna napisał:

Hehe. Wpierw autor maluje obraz a potem dorabia się do niego myśl, która mu prześwitała…;).

...co nierzadko zaskakuje tego, kto dał początkową iskrę.

 

Tutaj tak nie będzie, wiem co chcę przekazać i w jaki sposób, zastanawiałem się tylko nad płaszczyznami. 

Cel jest taki, by poza główną można było doczytać te nieco ukryte, które tak naprawdę determinują całość.

Tobie zgrabnie udało się przejrzeć kilka, ukłony.

 

Jasne, że każdy może dodać od siebie dodatkowy poziom interpretacji, wynikający z osobistych doświadczeń czy przekonań. 

Sztuką jest, by autor zostawił ten margines, a nawet więcej.

Tego chcę się nauczyć, taka literatura gdzie czytelnik jest zmuszony do myślenia wydaje się najbardziej wartościowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.