Skocz do zawartości

Zachęta, prowokacja? Co tam chcecie.


Rekomendowane odpowiedzi

Cóż mogę powiedzieć. Jestem wstrząśnięty, że w dobie walk i napięć związanych z przekonywaniem wszystkich o równym traktowaniu  znajduję jeszcze coś takiego.

Żałuję, że nie mam wtedy czasu, bo wybrałbym się na takie spotkanie, gdyż dlatego, że jako ojciec chętnie bym się dokształcił, jeśli ktoś przekaże mi coś ciekawego, lub jako doświadczony rodzic mógłbym podzielić sę swoimi obserwacjami czy pomysłami. Zapewne problemu mieć bym nie miał, żeby wząć w tym udział, ale mam dziwne wrażenie, że raczej będę rodzynkiem i potraktuje się mnie cieplej lub zimniej niż mamy, które tam się zjawią, w każdym razie na pewno inaczej. 

Zastanawia mnie jednak jedna rzecz: czemu, jeśli wymaga się od ojców aktywnego brania udziału w wychowaniu dziecka i próbuje się zdjąć z matek ten obowiązek jako jedynych odpowiedzialnych, bo ponoć tak jest, że tatusiowie nigdy się nie interesują ? to czemu nie uwzględnić ich w zaproszeniu?

 

A tak bardziej serio, to mże ktoś jest z okolicy i będzie się chciał wybrać, to super. Czy to mama czy to tata, bo w końcu wszystkie dzieci nasze są. :D

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha, możliwe :) Ja jednak też nie jestem konsekwentny ;) Choć mże trochę inaczej. Jestem konsekwentny w nie byciu konsekwentnym. Mam na myśli na przykład sytuacje, gdy małe coś zbroją i póbują się ze mną układać,żebym nie wyciągał konsekwencji z tego co się wydarzyło (mówimy o rzeczach niewielkich oczywiście, ale bywa, że uciążliwych). Nagradzam ich ustępstwem w momencie, gdy ich negocjacje są rozsądne i okazują zrozumienie sytuacji. To sprawia, że świadomość wysiłku, jaki muszą ponieść podczas negocjacji, gdy bardzo im na czymś zależy trzyma ich bardziej w ryzach niż kary lub wrzaski :D A dodatkowo ich umiejętności negocjacyjne widocznie sie podnoszą ;)

Edytowane przez Stradi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprawdzie nie znam sie na dzieciach. mam jedyniem mgliste pojęcie jak się je robi ;) więc z ciekawości zapuściłem hasło "pozytywna dyscyplina" (swoją drogą, jak żywcem wyjęte ze słownika nowomowy) i pewnie przygotowując się do roli "don padre" (chociaż prędzej Don Pedro) przynajmniej liznął bym w temat. Nie mam pojęcia jak ten zestaw metod się sprawdza w praktyce, ale ciekaw jestem. 

 

Zajawkowo:

 

p.s. Mimo wszystko "PD" kojarzy mi się jednak z "pozytywną dyskryminacją".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Pozytywna dyscyplina to tyle co motywacja i wlasnie konsekwencja. Takie zajecia są bardzo przydatne przy dzieciach w sumie w kazdym wieku. Jak sie raz to przepracuje to potem jest latwiej tej konsekwencji sie trzymac.

Czesto takie szkolenia maja charakter psychodydaktycznych spotkan dla obojga rodzicow.

Duzo sie mozna dowiedziec o sobie, swoich błędach wychowawczych albo komunikacyjnych z dzieckiem czy tworzeniem wspolnego frontu mamy i taty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.