Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Jako, że temat "dotknął" mnie osobiście w ostatnim czasie dość dosadnie zaczęłam się zastanawiać jak często jest to spotykane i czy da się tego zjawiska uniknąć?

 Oczywiście są takie relacje kobieta-kobieta kiedy zazdrość i rywalizacja nie występują, ale ja wśród bliżej mi znanych kobiet mogę wymienić jedną.

Wśród reszty czy to na polu zawodowym, czy damsko- męskim zaczyna się gonitwa i "wbijanie szpili" takie podszyte niewinnym uśmiechem. Męczące i zabierające energię.

Jak to wygląda u Was Panie ?
Panów obserwacje też mile widziane.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest prawie niemożliwe by tego zjawiska uniknąć. Zawsze po jakimś czasie okaże się, że ktoś czegoś ci zazdrościł, ale tego nie okazywał, aż w końcu wszystko wyjdzie na wierzch.

Bardzo upierdliwe są takie niby niewinne żarciki, żeby kogoś wyprowadzić z równowagi przy większej liczbie osób. Wtedy trzeba się kontrolować by faktycznie nie odpowiedzieć czegos zbyt mocnego.

 

Rywalizacja między kobietami o mężczyznę potrafi być nieźle podła- szczególnie gdy jedna ma znaczącą przewagę w wyglądzie nad drugą.

Wtedy nie ma przeproś, wszystkie chwyty idą w ruch.

 

Ale jak tego uniknąć? Myślę, że trzeba najpierw dokładnie się przyjrzeć jaki ktoś jest w stosunku do innych ludzi, czy potrafi dotrzymać słowa oraz zaobserwować czy czasami nie udaje przezornie miłego i otwartego- radzę trzymać się od takich ludzi z daleka, z reguły to największe szuje.

Ludzie bez własnego zdania albo tacy co szybko je zmieniają pod wpływem otoczenia również nie są warci żadnej uwagi.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy z żadnymi paniami nie realizowałam. Po prostu mnie to nie interesuje.

Ale często się zdarzało, że jakiejś pani zazdrościłam czegoś np. wyglądu.

Tylko że w takiej sytuacji mocno brałam się za siebie, żeby u siebie to zmienić.

Jeżeli koleżance czegoś zazdrościłam to mówiłam jej to wprost. Myślę, że dla niej to komplement, a ja zastanawiałam się jak to mogę u siebie zrealizować. Jeżeli koleżance się powodzi to trzeba się z tego cieszyć. A jeżeli pragnę czegoś podobnego, to muszę się wziąść za siebie. Takie moje zdanie.

 

Pozdrawiam serdecznie ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, calandra napisał:

Nigdy z żadnymi paniami nie realizowałam.

Zabrzmiało jak freudowska pomyłeczka ;)

12 godzin temu, PIGUŁKA napisał:

jak często jest to spotykane

Często. Napatrzyłem się po klientach. Czasem brakowało tylko kisielu i ringu. 

12 godzin temu, PIGUŁKA napisał:

i czy da się tego zjawiska uniknąć?

Da się tylko w jeden sposób - unikając zatrudniania kobiet. Więc jasne, że się nie da.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, PIGUŁKA napisał:

Oczywiście są takie relacje kobieta-kobieta kiedy zazdrość i rywalizacja nie występują,

Mnie kobiety nie lubią ;) Z wzajemnością :D

Kiedyś w pewnej korporacji, na stołówce, wśród kilku Pań toczyła się rozmowa, której byłam uczestniczką - słuchową. Nie wtrącałam się do rozmowy, ponieważ dotyczyła zazdrości Pań o to, że ta czy tamta ma takie powodzenie, że nie lubią jej niby za coś, ale padło kilka razy słowo "zazdroszczę". Posłuchałam ich, powybałuszałam oczy, po czym przed wyjściem do głównej dowodzącej dyskusji powiedziałam: Współczuję Ci, wiem co czujesz, mnie też kobiety wszystkiego zazdroszczą :D Prawie zabiła mnie wzrokiem i pewnie znielubiła, ale jakoś muszę z tym żyć :D

W powierzchownych relacjach praca/szkoła, itp. - jak najdalej od kobiet :)

 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat czasowo, w moim przypadku trafiony jak nie wiem... :D 

Właśnie dwóm kobietom w pracy ostatnio powiedziałam dosadnie co o nich sądzę. Obydwie teraz mnie traktują jak powietrze. Unikają nawet kontaktu wzrokowego. 

 

Obydwie to węgierki. Jedna z nich to pani, która ma manię rządzenia innymi i która ma plecy w postaci inżyniera aka vice menadżera. 

Ona nie jest ani liderką, ani menadżerką. Nie ma na to papieru. Ma rzekomo jedynie obowiązek dbać o pewien dział - na gębę. Firma prosi ją też o szkolenie nowych pracowników - również na gębę.

Wśród współpracowników jest znienawidzona za wywyższanie się, przestawianie po kątach i wydawanie poleceń w sposób bardzo nie elegancki no i bezpodstawnie... Po za tym nie raz okazało się, że donosiła tym wyżej na innych, że gadają, że pracują za wolno ( m.in przez to pewien bardzo uczynny pracownik, choć wolny, bo jak na początku można wszystko szybko ogarniać...pożegnał się z pracą)

Z tą kobietą po pewnym czasie obserwowania jej dwulicowego oblicza, podejrzliwości i wywyższania się stanęłam twarzą twarz. Ba, sama do mnie podeszła niby, że niewinnie, choć doskonale wiedziałam jaki miała w tym cel. Nie omieszkałam okazać zaskoczenia, że pierwszy raz widzę ją tak ciężko pracującą na danej maszynie, przypadkiem koło mnie. ( choć miała do wyboru 3 inne stanowiska) Przy równie nie winnej pogawędce z uśmiechami na twarzy, usłyszałam od niej przynajmniej 3 kłamstewka, które mnie rozbroiły na tyle, że zaczęłam ja jej wygarniać pewne rzeczy w bardzo bezpośredni sposób. Próbowała odwracać kota ogonem, udobruchać etc. Skończyło się tym, że menadżer zaczął ją bacznie obserwować. Ona spokorniała. Tyle, że menadżer jest teraz na urlopie, a ona zaczyna znowu podlizywać się inżynierowi... Ja jąmam dalej na oku. W każdym razie ja odkryłam karty a jej się to bardzo nie spodobało. Przestała się podlizywać i mi cukrzyć.  Unika mnie.

Druga to Typowa Karynka, odziana w trójpasiasty dres i gdy do niej coś mówisz a ona nie dosłyszy to ona odpowiada niskim tonem: "yyy?". Typowa plotkara, ale po za tym nie jakoś szczególnie groźna. Jednak zauważyłam, że ma dziwny nawyk zatrzymywania pracy podczas gdy rozmawia z kimś, albo tez ot tak zatrzymuje się w jej rękach robota, tylko po to by popatrzeć co Ty robisz, i dlaczego w tej chwili się drapiesz po głowie. Interesuje ją w pracy wszystko związane z życiem prywatnym pracowników. Praca nie należy do kręgu jej zainteresowań... ba, żeby jeszcze w ogóle wiedziała co robi... 

Ostatnio przyszło mi pracować obok niej. Jako, że pracowałam przy bardzo monotonnej maszynie, i w niewygodnej pozycji, co chwile sobie masowałam z tego powodu szyję. Nie odzywałyśmy się do siebie bo w sumie ja mało z kim w pracy gadam. Jednak widziałam kątem oka, że mnie obserwuje, moją pracę , a gdy ja masowałam sobie szyję, to ona też przestawała pracować i mnie obserwowała. Po trzecim razie nie wytrzymałam i jej oznajmiłam:

" Czy moja praca jest ciekawsza od Twojej? "

"Nie wiem o co Ci chodzi..."

" O to, że zatrzymujesz swoją pracę i mnie obserwujesz"

" Ale ja Cię nie obserwuję..."

"Doprawdy?" Odwórciłam się do niej, oparłam łokieć o blat i zaczęłam się bezczelnie na nią patrzeć tak jak ona to robi, mówiąc: "OK to pracuj teraz, mną się nie przejmuj, Przecież ja wcale na Ciebie nie patrzę"

Po chwili mówię dalej: " Irytujące to jest, wiesz?" Nie lubię jak ktoś mnie tak mnie obserwuje jak pracuję, bardzo to peszy". Już później ani razu nie przerwała swojej pracy i nawet nie spojrzała.

Cięta na nią byłam, bo wiedziałam już jaka z niej plotkara i jakie rzeczy wychodzą z jej ust. Już kiedyś sobie wymyśliła, że mnie brzuch ponoć boli i sama do mnie podeszła z pytaniem czy to prawda, że mnie brzuch boli... A ja jej odpowiedziałam " Hm, ciekawe ploty krążą o mnie, ciekawych rzeczy można się o sobie tutaj dowiedzieć. Może jeszcze wyjdzie, że w ciąży jestem, czy coś? " Jednak jej angielski jest na tyle ubogi, że nie zrozumiała wtedy słowa "Rumour" i tylko głupkowato się do mnie uśmiechnęła. 

 

 

Problem też polega na tym, ze w pewnym momencie menadżer zaczął mi zwracać uwagę, że odchodzę od maszyny, przy której nie miałam co robić bo wszystko co miałam do zrobienia - wykonałam. Szłam więc na minutkę rozmawiać ze znajomą. W pracy jestem znana z pracowitości i rzekomo mnie za to doceniają. Zaczął mnie obserwować i zarzucać, że zaniedbuję swoje obowiązki, co było kompletną bzdurą.

Tymczasem widziałam wiele osób, w tym te dwie węgierki notorycznie rozmawiających, i żadna z nich nie dostała ŻADNEGO upomnienia. Szczególnie, że Węgierki rozmawiając ze sobą, zatrzymują swoją pracę w rękach i nawijają non stop. Uznałam to za niesprawiedliwe traktowanie co oczywiście zostało na tyle nagłośnione, że teraz menadżer sam obiecał mi, że będzie bardziej sprawiedliwy i poprawi sytuację. 

 

Obydwie kobiety, były dla mnie przed tym cukierkowo miłe. Teraz mnie unikają. Mam w końcu święty spokój.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HippiePrzyzwyczaiłam się do tego, że w środowisku kobiecym sprawy tak się mają i generalnie jeśli chodzi o pracę, cenię sobie współpracę z mężczyznami, z kobietami są humory, fochy itd.

Natomiast miałam ostatnio sytuację którą trawię do tej pory, bo zabolało. Bliska mi osoba, przyjaciółka z która kontakt miałam bardzo dobry i na wielu płaszczyznach rozumiałyśmy się, a jednak dała mi popalić w momencie gdy akurat znalazłam się w jej obszarze zawodowym, w sumie z jej inicjatywy. Nie wnikając w szczegóły  padły jakieś pomysły z mojej strony, które spotkały się z aprobatą jej szefostwa i zaczęło się dziać.
 Nawet nie chce opisywać szczegółów, ale szopka która była odstawiona i to z jakim trudem musiała przyznać, że coś nie było jej pomysłem spowodowało, że "przyjaźni" już nie ma, a i niesmak spory pozostał.

 Odpuściłam, współpracy z tą firmą nie ma, bo nie chciałam w to brnąć i teraz jak emocje opadły po paru tygodniach zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, może trzeba było myśleć o kasie, a nie o sentymentach.

Zastanawiam się gdzie jest granica? Kiedy moralność przenika w frajerstwo?

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat aktualny również i dla mnie...

 

Przypadków z przeszłości nie będę przytaczać, ale aktualna sytuacja jest dla mnie nie do zrozumienia. Pomimo, że znam kobiece schematy zostałam rozłożona na łopatki przez osobę, którą też miałam za przyjaciółkę choć z dystansem, ale jednak.

W listopadzie zaczęłam mieszkać ze współlokatorką, początkowo mieszkał z nami jej facet- przez miesiąc bo ona szybko znalazła nowego, potem nowego i znów nowego itd.

Mi do szczęścia wówczas był potrzebny tylko święty spokój.

@azagoth wyprowadziłam się od niej i przerosło to wszelkie moje wyobrażenia nawet te najgorsze o kobietach.

Jej lament: ale Ty miałaś zostać ze mną co najmniej 3 lata aż spłacę swoje długi, (WTF); To mi mózg rozjebało.

To, że mieszkał z nami mój facet ale się wyprowadził to Twoja wina bo się na to zgodziłaś (WTF);

Masz mi płacić tak długo aż nie znajdę czegoś nowego, czyli co najmniej do końca tego roku (WTF).

Z racji, że łączy nas jakieś pokrewieństwo pomijam już jakie inwektywy pod moim adresem puszcza po rodzinie i wspólnych znajomych.

No i jeszcze doszło do tego, że prócz tego, że jej facet ciągle tam przesiaduje to zamieszkał z nią jej tata. Ona żąda ode mnie bym jej płaciła za czynsz, media, kablówkę.

Patologia jakaś. 

 

A jak mieszkałyśmy razem to tak samo, ciągłe nagabywanie na moją rodzinę oraz próba dorównania mi pod względem wydatków gdy moje przychody są 3x większe od jej. Też tego nie ogarniałam, ja coś sobie kupiłam ona też musiała. No i jej pierdolenie o tym jaka ona jest zajebista, a wszyscy ludzie wkoło nie. Nawet 5 miesięcy z nią nie mieszkałam bo nie wytrzymałam. 

Pomijam też fakt, podpięcia się jej w jej rozumowaniu pod moje plany przyszłościowe. Szkoda gadać,

 

12 godzin temu, PIGUŁKA napisał:

Zastanawiam się gdzie jest granica? Kiedy moralność przenika w frajerstwo?

Nie mam pojęcia.

Ale ja frajera w moim przypadku nie dam z siebie zrobić.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Androgeniczna napisał:

Ja mam teraz coś takiego z przyszłą szwagierką. Jest zazdrosna o mnie nie wiadomo z jakiego powodu. Strasznie mnie nie lubi mimo że widziała mnie raz w życiu i zamieniłyśmy tylko jedno zdanie tz powiedziałam cześć :)

Odbierasz jej brata, współczucia. 

 

@Reflux Tego się nie da w żaden sposób wytłumaczyć. Może nie powinno ale zastanawia mnie: co ona ma w głowie, czym ona się kieruje? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Androgeniczna Zapewne widzi, że masz z nim lepszą relację. Tamtej nie traktowała jak zagrożenia bo wciąż była najważniejsza.

Jaka różnica wieku między nimi? 

Jak wygląda życie prywatne szwagierki, uczuciowe? 

Mieszkają razem, osobno? Relacje z rodzicami?

 

Wciąż Ci współczuję. ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalka

Między nimi jest 7 lat różnicy wieku. A ja od siostry jestem 2 lata młodsza. Siostra ma chłopaka od roku z którym mieszka i raczej maja udany zwiazek. Mieszkaja osobno i ogólnie mieszkali osobno bo ona z rodzicami a on z babcia (rodzice go porzucili). Rodzice sa teraz po rozwodzie wiec taka rodzina troche dysfunkcyjna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Androgeniczna Patologiczna sytuacja, ciekawe co jej w głowie siedzi. Nie zdziwi mnie nawet gdyby była zazdrosna o to, że brat może też będzie mieć rodzinę, w końcu to zawsze tylko ona ją miała? 

Takie osoby jak ta szwagierka mogą mieć bardzo negatywny wpływ na relację innych osób. A jak objawia tą swoją zazdrość?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalka Na wszystko jest jakieś wyjaśnienie.
Nie znam twojej znajomej, ale o ile znam się na ludziach to zwykle robią rzeczy ponieważ: czegoś się boją, czegoś potrzebują, czegoś mocno pragną lub nie.

Zatem czego może bać się twoja znajoma? 

Czego może potrzebować twoja znajoma?
Czego może pragnąć twoja znajoma?

Edit. pomijam przypadki mocno zaburzone.

Edytowane przez Reflux
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Lalka napisał:

A jak objawia tą swoją zazdrość?

Masakrycznie. Obgaduje mnie ciągle z teściową, jak mój partner proponuje żebysmy gdzies wyszli w 4(ona, jej partner i my) to się obraża, ciągle pisze do mojego partnera żeby mnie zostawił, w towarzystwie jest dla mnie chamska i opryskliwa. Ogólnie ona uważa że ja seksem go do siebie przywiązałam i dlatego oszalał na moim punkcie. Prawda jest inna bo on miłosc wyznał mi zanim jeszcze zaczelismy uprawiac seks.

Ja się tym nie przejmuję bo nie wpływa to na moją relacje z partnerem. Nie wiem jednak jak bedzie z czasem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Reflux Ona chce beztroskiego życia, ciągłej adoracji, żadnych obowiązków i odpowiedzialności. 

Nie wiem czy są to przejawy jakiegoś strachu czy jest po prostu manipulantką, która kosztem innych chce osiągnąć swoje cele. Na pewno ona jest DDA.

@Androgeniczna Czy ukróciłaś jej nosa? Poinformowałaś ją, że sobie nie życzysz takich sytuacji? Jak Twój partner się zachowuje w stosunku do tego jak ona Cię oczernia?

Przerąbane masz. :o 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalka

Nie zrobiłam nic, olewam tą sytuację. Staram się być obojętna. Co powinnam zrobić? Dziś się widzę z nią na grillu rodzinnym wiec pewnie coś będzie znowu się dąsać. 

Mój partner na jakiś czas po takich akcjach zerwał z nią kontakt, mówi jej żeby przestała że mnie nie zna itp. Zawsze broni mnie w tej sytuacji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AndrogenicznaJa z własnego doświadczenia już wiem, że nie dałabym się już nikomu w taki sposób poniżać.

Miałam podobną sytuację kilka lat temu tylko, że ja miałam trzy takie szwagierki i teściową, znosiłam i olewałam tak jak Ty: dziś oczekiwałabym szacunku, jeżeli nie odeszłabym. Nikt moim kosztem swojego ego budować nie będzie, oczekiwałabym publicznych przeprosin na tle osób, przy których mnie oczerniała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Androgeniczna Nie chcę niczego doradzać i mówić co powinnaś zrobić ale znosisz dużo w imię miłości. Ja wiem na pewno, że ja bym się nie dała w żaden sposób poniżać. Oczekuj szacunku, tutaj i tak lepszą radę uzyskasz od samców z forum bo oni byli nie raz w podobnej sytuacji. Liczyłabym na dobre rady starszyzny, @Rnext @Quo Vadis? @Ragnar1777 ? Ja jestem zbyt maluczka i emocjonalnie mogę podejść do tematu. :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Lalka napisał:

Na pewno ona jest DDA.

Sporo wyjaśnia.

17 minut temu, Lalka napisał:

Ona chce beztroskiego życia, ciągłej adoracji, żadnych obowiązków i odpowiedzialności. 

Oj pewnie wiele osób by tego chciało albo raczej wiele osób by o to prosiło.

19 minut temu, Lalka napisał:

Nie wiem czy są to przejawy jakiegoś strachu czy jest po prostu manipulantką, która kosztem innych chce osiągnąć swoje cele.

Być może, albo zwyczajnie poprzez długotrwałe przebywanie w dysfunkcyjnym środowisku przez większość życia nauczyła się tak żyć i inaczej nie potrafi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej ucinać takie znajomości. A nowe osoby obserwować i jeśli wypowiada się o kimś niepochlebnie za jego plecami bez argumentów i nie znając całego kontekstu, też samemu się nie zagłębiać w takie relacje. 

Mam 3 przyjaciółki od nastu lat i nie potrzebuję jak najwięcej nowych znajomych.

Po tym jak jedna osoba, kiedyś uznawana za bardzo dobrą koleżankę, zaczęła kąśliwie komentować po co tyle ćwiczę, po co przywiązuję tyle wagi do zdrowego odżywiania - sugerując, że jest to coś złego i pustego, zapaliła się lampka ostrzegawcza. Po każdym spotkaniu z nią byłam naładowana negatywnymi emocjami i zadawałam sobie pytanie jak można ciągle o kimś się tak negatywnie wypowiadać. Lubiła sobie dopowiadać, sugetując, że nasza wspólna znajoma się puszcza i tylko dlatego znalazła się na doktoracie. 

Granica została przekroczona po dwóch akcjach:

- jak nasze (partnera i moje) młode kocie nie wróciło na noc (okazało się, że siedział zamknięty u sąsiada w gabinecie, bo wszedł przed ogród) i powiedziała, że koteczka jej jest szkoda, ale nas w ogóle jej nie żal, że się martwimy 

- jak mieli problem z mężem i wiedząc, że mam w bliskiej rodzinie prawnika, prosiła o radę, po czym jak ją otrzymała i tak zrobili po swojemu. Następnie po kilku miesiącach wynikły z tego problemy i dostali karę finansową, a ja usłyszałam, że "to przez to, że źle im powiedziałam". Wryło mnie wtedy jak można być tak bezczelnym. Jestem w 100% pewna, że obsmarowała mnie na około za tą sytuację i zrzuciła na mnie. Początkowo chciałam się jakoś tłumaczyć, ale potem przypomniałam sobie swoje własne słowa, które zawsze najbliższym powtarzam:

że najważniejsze jest zdanie rodziny i przyjaciół, a cała reszta się nie liczy. Najbliżsi nas znają więc potrafią oszacować co jest kłamstwem, a co nie. 

W pracy to samo - jest kilka dziewczyn, które obgadują, ale są przebojowe i otwarte, więc dużo spraw się w okół nich kręci i powszechnie wydają się być lubiane, a o mnie się uważa, że się alienuję i jestem aspołeczna. Z tym, że 1. nie zależy mi co one o mnie mówią dalej, bo 2. nie zależy mi na takich znajomościach. I nie potrafię też rozmawiać "o niczym" jak to u kobiet bywa. Dlatego w pracy rozmawiam w większości z mężczyznami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Lalka said:

@AndrogenicznaJa z własnego doświadczenia już wiem, że nie dałabym się już nikomu w taki sposób poniżać.

Miałam podobną sytuację kilka lat temu tylko, że ja miałam trzy takie szwagierki i teściową, znosiłam i olewałam tak jak Ty: dziś oczekiwałabym szacunku, jeżeli nie odeszłabym. Nikt moim kosztem swojego ego budować nie będzie, oczekiwałabym publicznych przeprosin na tle osób, przy których mnie oczerniała.

Zrób dokładnie to samo, co zrobił Twój partner. 

Toksyczne relacje (nawet w kregach rodzinnych) kończy się szybko i definitywnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.