Skocz do zawartości

Wspólnik chce mnie wymiksować ze wspólnego biznesu.


PanG

Rekomendowane odpowiedzi

W 2013 założyliśmy firmę. Z pasji, która towarzyszy nam od gówniaka. My wtedy - kumple, bardzo dobrzy kumple! Dotacja z UP. Najpierw jedna, potem druga, trochę wkładu własnego, dużo zaangażowania w remonty, sprzęt itp., po dwóch latach – kosztowna przeprowadzka do większego lokum (finansowana głównie z własnych portfeli).  Firma oficjalnie jest na niego, a dziedziczy po nim jego żona. Od początku układ między nami miał być 50/50, mimo że ja nie figurowałem nigdy oficjalnie jako wspólnik, współwłaściciel itp. Klienci i pracownicy, rzecz jasna, wiedzieli o tym, lecz w papierach bytowało tylko jego nazwisko. Po jakimś czasie zacząłem figurować, jako pracownik zatrudniony na zlecenie. Co miesiąc rachunek – wiadomo. Tak, żeby w papierach było czysto.
Od 2015 roku zaczęły się psuć relacje. W zasadzie od momentu, gdy na jaw wyszło, że sypiałem córką (18lat) jednej z klientek. Groźba podkopania reputacji firmy wisiała na włosku, bowiem wspólnik – już wtedy mąż i ojciec – „stracił do mnie zaufanie”. Dodać chcę, że jego moralność i wierność żonie nigdy nie były wzorcami do naśladowania, toteż myślałem, że sytuacja będzie nieco prostsza. Nie była.

Od kiedy założył rodzinę (żona, dwójka dzieci) większość spotkań kadry pracowniczej, integracji i wszelkich inicjowanych przeze mnie sposobów na utrzymywanie dobrych relacji paliła na panewce. Koleś notorycznie punkt 20:00 (zakończenie pracy) uciekał do domu, na „kąpiele”, do rodziny. Wielokrotnie próbowałem tłumaczyć, prosić o zaangażowanie w sprawy firmy, relacji między pracownikami itp. Jednoznaczne motto – rodzina najważniejsza. I luz – każdy ma swój prywatny świat. Mi z jego rodzinnością nie po drodze, ale też nie toczyłem batalii o jakieś hierarchie. Wymagałem jedynie uważności na sprawy bieżące, zaangażowania w nie. Odpowiedzialności wobec mnie - wspólnika. Warto dodać, że bardzo go wspierałem, gdy się hajtał, rodziło mu się pierwsze dziecko. Wtedy ja wyrabiałem te „większe” 50% normy nie oczekując niczego w zamian, nie zmieniając zasad. Słowo dane na początku wrysowało się w mój bios, stając się przy okazji swego rodzaju, hmm – ideałem?

Zaczęło się psuć, gdy dostrzegłem totalny brak zaangażowania z jego strony i przez bardzo długi czas tego zaangażowania nie było. Zacząlem powoli przejmować jego retorykę, mój zapał wraz z motywacją spadały.
W gniewie, po kolejnej olewce jakiejś mojej, czy pracownika prośby, wygarnąłem wspólnikowi, że jego rodzina i sprawy osobiste mnie nie interesują, że łączy nas wspólny biznes i że mam „wywalone” (użyłem bardziej wulgarnej wersji) na jego prywatę.
Bardzo go to zabolało. Zadrę nosi do dziś, nie mając chęci na wyleczenie się z niej.
W międzyczasie posypało mi się życie prywatne. Przeżyłem zdradę na miesiąc przed własnym weselem. Długo się zbierałem do kupy. Wylądowałem na 12 tygodni na terapii (po 5h, codziennie). Potem samobójstwo bliskiej mi osoby, które również dotkliwie mnie „wyłączyło”.
Miało to wpływ na moją absencję i brak zaangażowania w sprawy bieżące firmy. Niestety, teraz on przejął pałeczkę, izolując mnie po cichu od wszelkich decyzji, które po trochu zaczęły od niego wychodzić lub podejmując je bez mojej jurysdykcji.
Suma summarum, mimo tego wszystkiego i moich najszczerszych chęci; kilkukrotnych przeprosin skierowanych do wspólnika i autentycznie – zupełnego odcięcia emocji od jakichś tematów niefirmowych, wspólnik chce mnie wyjebać. Skąd wiem? Zapytałem wprost. Był zaskoczony, wybielał obraz sytuacji ale, jak sam później rzucił:
 „tak, chodziło mi to po głowie, bo nie lubię z tobą pracować”.
Jesteśmy przed zakończeniem sezonu, przed nami najważniejszy projekt w roku. Wychodzi na to, że po wykorzystaniu moich zasobów, chciał postawić mnie przed faktem dokonanym.
Emocje, których nie mogę ostudzić. Stąd też, być może, chaos w składni, za który przepraszam czytających ten długawy wywód.

Za niebawem mogę być pozbawiony swojego dziecka, pasji i sposobu na życie. Bracia, macie jakieś sugestie, by z sytuacji wyjść obronną ręką? Nie chodzi mi jakieś zemsty, tylko o rozejmowe klimaty, o naprawianie a nie palenie mostów. Z góry dziękuję. 


 

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PanG jak rozumiem całość firmy jest na niego, a ty jesteś jedynie zatrudniony jako pracownik?

 

Jeśli tak to raczej nie uratujesz sytuacji, nie masz żadnych kart w rękawie, a on zapewne zwierzył się kochanej małżonce z tego co powiedziałeś na temat jego spraw rodzinnych.

 

Na 99% jest podjudzany przez połowicę, żeby się ciebie pozbyć. 

 

Raczej zastanów się jak odzyskać wkłady, przejść na swoje i zwinąć chociaż część klientów. 

  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę o podczepienie tego tematu u góry. 

Dokładnie ta sama myśl mnie naszła kiedy czytałem ten topik. Żona i opowiadanie jej, co i jak w firmie i może jeszcze pytanie o rady...

 

Jego żona widzi w Tobie zagrożenie... może razem z nim zrobicie jakieś 18stki... Więc mu doradza pozbądź się tego ciula. 

 

Masz konkretnie przejebane...

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak powiedział - formalnie nie masz żadnych udziałów więc formalnie nie masz nic do powiedzenia i formalnie może cię kopnąć w d... Zacznij ewakuować swoją kasę i swoich klientów, tylko dyskretnie. Nie mów nikomu, że chcesz zwiać tylko zacieśnij relacje z klientami i nikomu się nie zwierzaj. Taka tajemnica się rozejdzie bardzo szybko. Im większa tajemnica tym szybciej. Kiedy dojdzie do formalnego "rozwodu" on nie będzie miał skrupułów.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PanG masz ze wspólnikiem totalny mix spraw firmowych i prywatnych.

 

Sam sobie strzeliłeś w kolano tym, że:

48 minut temu, PanG napisał:

Od początku układ między nami miał być 50/50, mimo że ja nie figurowałem nigdy oficjalnie jako wspólnik, współwłaściciel itp.

Ja rozumiem, że koledzy, przyjaciele od dziecka itd... ale jeśli chodzi o kasę i wizję firmy - bardzo ciężko się dogadać. I teraz masz pokłosie swojej decyzji "bez ubezpieczenia" - zostajesz na lodzie, z niczym.

 

50 minut temu, PanG napisał:

Koleś notorycznie punkt 20:00 (zakończenie pracy) uciekał do domu, na „kąpiele”, do rodziny. Wielokrotnie próbowałem tłumaczyć, prosić o zaangażowanie w sprawy firmy,

Macie kompletnie różne priorytety, bracia @Mosze Red i @zuckerfrei słusznie prawią - myszka Twojego wspólnika troszkę nań wpłynąć mogła (szczególnie, gdy on jest białym rycerzem i "kąpie skarby"). Sam wiem, bo moja też na mnie wpływała i potem kumpli przepraszałem (na szczęście przyjaciele mądrzejsi ode mnie - cały czas są przy mnie, brali poprawkę że zdurniałem przy niej).

 

53 minuty temu, PanG napisał:

Emocje, których nie mogę ostudzić.

Pieniądze i emocje - to bardzo chujowy mix. Wystudź wszelkie emocje, to "tylko" biznes. Ja rozumiem, że to Twoje dziecko. Trudno - Stworzysz nowe, samemu, bez pseudo-wspólnika. Teraz czas ciąć straty.

 

54 minuty temu, PanG napisał:

Za niebawem mogę być pozbawiony swojego dziecka, pasji i sposobu na życie.

Poczekaj, chwila, moment. Możesz zostać pozbawiony firmy, pieniędzy, wkładu, biznesu. Ale nie zostaniesz pozbawiony PASJI i SPOSOBU NA ŻYCIE. To zostaje w Tobie.

 

 

Godzinę temu, PanG napisał:

„tak, chodziło mi to po głowie, bo nie lubię z tobą pracować”.

Albo po głowie myszki. Szczerze mówiac, to już nieważne. Tnij straty. Opuszczaj okręt.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, PanG napisał:

Bracia, macie jakieś sugestie, by z sytuacji wyjść obronną ręką?

Jeżeli nie figurujesz w papierach - nic nie zrobisz. Żaden sąd nic Ci nie przyzna. Mam nadzieję, że nie masz żadnych patentów, własności intelektualnych i innych takich. Po prostu rozstań się ze wspólnikiem - i zacznij swój biznes, albo zatrudnij się jako konsultant w swojej branży na okres przejściowy - ochłonąć po traumie, mieć dochód i po jakimś czasie znowu zacząć swoje - ale już BEZ wspólnika. Ewentualnie inwestor z jakąś super dokładnie określoną kompetencją wpierdalania się i dzielenia zyskiem.

6 minut temu, zuckerfrei napisał:
20 minut temu, wrotycz napisał:

on nie będzie miał skrupułów.

I jego myszka też. Ale będzie go wspierała: a nie mówiłam Ci? 

Taaa, teraz oni oboje to "wspólnicy". Ech.

Godzinę temu, PanG napisał:

Nie chodzi mi jakieś zemsty, tylko o rozejmowe klimaty, o naprawianie a nie palenie mostów.

Za mało danych. Rozejm, hmm... Zależy jaką macie "niepisaną" umowę. Bo "pisanej" nie macie.

Wychodzisz z biznesu i chcesz tyle a tyle. On będzie się stawiał (bo myszka kazała).

Myszka będzie chciała MAX kasy, a Ciebie wywalić.

Nie wiesz o czym oni wieczorem w łóżku rozmawiają, ale może też o tym, że: "daj mu jak najmniej i spław go, przecież i tak go w papierach nie masz". Ech.

 

@PanG co TY o tym sądzisz teraz?

Jak TY byś to teraz rozegrał?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie chciał dymać nieformalny wspólnik. Założyłem działalność w 2013 r.  i całe szczęście, że nie dałem się namówić na zatrudnienie typa. Zauważam, że im jestem starszy tym głupszy. Wtedy na dzień dobry wiedziałem, że jak go zatrudnię, to mogę mieć problemy. Może dlatego, że wówczas lepiej kojarzyłem fakty i miałem większe szczęście (przez przypadek podsłuchałem pewną rozmowę na temat mojego przyszłego wspólnika). Nie ukrywam, że koleś nagrał kilka ciekawych tematów, ale to na mnie były umowy i przez to ja ponosiłem konsekwencje. Z czasem zaczeło mnie irytować, że to ja za wszystko odpowiadam. To ja musiałem przeprowadzać trudne rozmowy i rozwiązywać wszystkie problemy (od technicznych po organizacyjne). Wspólnik znał treść umów, każdą fakturę kosztową i dostawał 50%, przy tym nie poczuwał się do niczego, a robotę zwykle partolił. Powiedziałem dość umów na mnie, teraz ja wystawiam faktury jemu. On ma mieć działalność i zawierać umowy na siebie. Efekt był taki, że to ja musiałem zapieprzać, żeby zrealizować zlecenia i zostałem odcięty od decyzji i informacji.

 

Dzisiaj wróciłem do chaty kilka minut przed 1. Realizowałem montaż dla typka, z którym mam koligacje rodzinne. Piszę o tym, bo mam właśnie powtórkę z rozrywki. Wkurw mnie wziął maksymalny, bo gnojowi w zasadzie pomagam za damski chuj, a on przycina poważny hajs. Kiedyś mu wypomniałem, że moja roboczogodzina netto to 120 zl, a robię dla niego po 5-10 euro/h (bo rodzina). O 8 rano miałem być u niego, ale taki chuj. O tej godzinie będę spał, mam na niego wyjebane. Postanowiłem, że podciągnę zaległości z etatów, a jemu wyrzygam, co mnie boli (niech tylko zadzwoni rano mały chujek).

 

Na tym forum pisze się, że kobiety potrafią dymać. Niestety równie boleśnie potrafią dymać ludzie, z którymi mamy jakieś powiązania biznesowe. Są na tym świecie tacy, co dla piniędzy sprzedadzą nawet własną rodzinę.

Chyba najcenniejsze w życiu jest zdrowie i szczęście do spotykania dobrych ludzi na swojej drodze...

Edytowane przez PUNK
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PanG Wiesz co jest najsmutniejsze? Że nie jesteś już Ty z nim, lub nawet Ty przeciwko niemu. Jesteś Ty przeciwko myszce.

2 minuty temu, PUNK napisał:

Chyba najcenniejsze w życiu jest zdrowie i szczęście do spotykania dobrych ludzi na swojej drodze...

AmenT

Edytowane przez Imbryk
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PanG

 

Założyłem kiedyś z kumplem działalność, była opcja na hajs Z UE mieliśmy nowatorski pomysł i dużo energii. Oboje wtedy byliśmy wolni szliśmy jak burza, hajs przyznany i od razu ugrany duży klient. Kumpel miał zawsze parcie na rodzinę ja nieszczególnie, kiedy pojawiła się pierwsza poważna panna zaczęły się schody. Ja wiem, że prywata ważna sratat ale to były początki i oboje wiedzieliśmy, że teraz trzeba zasuwać. Potem pojawiła się kolejna myszka ale z dzieckiem (kolega miał jakąś taką przypadłość, że lubił ten klimat). Z pewnego siebie gościa z którym myślałem, że przeniesiemy góry został beta tatomatem na utrzymaniu teściów. pokładałem w nim wiele nadziei ale mu się odwidziało i musiałem zasuwać do UK bo się nagle okazało, że nie będę miał za co żyć. Minęło już parę lat, drogi się rozeszły tyle co wiem z fb i od znajomych. Rodzice zostawili im swoje mieszkanie na wsi, robi gówno zlecenia, mam na myśli takie, które branżowo niewiele znaczą i gdyby nie dofinansowanie na żonę z UE to nigdy by nie kupił żadnego sprzętu. Jak coś umarło to nie ma się co okłamywać. 

 

Określ co znaczy, że jego wierność była taka sobie i czy masz pojęcie o jego relacjach i swoich z Myszką. Bracia radzą bardzo dobrze, zabierz co się da i spierdalaj nie ma co ratować, bo macie kompletnie inne energie. Dymanie córki klientki słabe z Twojej strony, cliche jak ja jebie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Nie rób niczego spontanicznie, opanuj emocje, opracuj plan działania.

 

2) Baza klientów, know-how firmy - formalnie jeżeli byłeś TYLKO PRACOWNIKIEM to to co wymyśliłeś, pozyskałeś pracując dla firmy jest własnością przedsiębiorstwa i generalnie pracodawca może cię za to ścigać jakbyś chciał to "sprywatyzować".

 

3) Zasobów materialnych (pieniądze, akcje, etc.) i fizycznych (maszyny) raczej nie wycofasz bo wyszłoby na kradzież (formalnie jesteś TYLKO PRACOWNIKIEM).

 

4) Zabezpiecz tak na wszelki wypadek wszelkie dokumenty, korespondencję, etc. które mogą świadczyć o tym jaki był między wami układ.

 

5) Swoje opuszczenie firmy przygotowuj dyskretnie, lepiej nie rozmawiaj o tym z innymi ludźmi, bo tak jak ktoś wyżej napisał - sekrety rozchodzą się najszybciej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to, że jeśli odejdziesz z firmy z częścią klientów - i po czasie Tobie się zacznie szczęścić a jemu firma upadnie, to zrobi Ci sprawę.

 

Dlatego sugerowałbym nagranie ile się da rozmów ze wspólnikiem, gdzie przyznaje że mieliście spółę ze sobą.

 

I nie rozumiem po co taki był układ od poczatku, że ona ma na wszystko papier a Ty nic? Względy biznesowe, podatkowe?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Temidaa napisał:

Trafił swój na swego.

Dwój skurwieli. Tylko jeden sprytniejszy.

Na początku myślałam, że dobrze Ci tak czytając dalej uważam, że ten drugi tak samo powinien zostać wyruchany jak on to zrobił swojej żonie, która dała mu dzieci ruchając inną.

Gdybyś miał trochę oleju w głowie to byś jej powiedział zachowałbyś się jak człowiek, a nuż ona pomogłaby Ci wyjść z twarzą z tego biznesu>

Tylko ostatnie chuje kryją zdrady kumpli. I brzydzę się takimi kanaliami. Podobnie jak facetów wykorzystującym nastolatki.

Mówicie, że nie ma toksycznej męskości? To jest świetny przykład.

 

A co do samego tematu ja nie rozumiem jak można być takim naiwnym i włożyć kasę w coś do czego oficjalnie się nie ma praw. Facet Cię może wychujać jak mu się podoba i Ty nie możesz nic zrobić. 

Niektórzy chyba jednak lubią dawać się ruchać :D 

Zapraszamy do powitalni, bo będzie warn. Rynsztokowe zachowanie moim zdaniem Pani prezentuje.

Panie mogą wypowiadać się wyłącznie w rezerwacie.

Frustracje polecam zostawić w sali treningowej.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PanG, w układzie, który opisałeś, nie widzę większych szans na polubowne załatwienie sprawy. Od początku spieprzyliście sprawę, za przeproszeniem. Ja rozumiem kumpelstwo i wieloletnie relacje, ale kochajmy się jak bracia, a liczmy się jak Żydzi i prawnie regulujemy prawa i obowiązki wspólników na samym starcie dzialalnosci. A to pewnie było jego JDG z Twoim udziałem na zasadzie niepisanego wspólnika, nieprawdaż?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.