Skocz do zawartości

Od pantofla do świadomego mężczyzny.


Rekomendowane odpowiedzi

On 1/17/2020 at 8:27 AM, SSydney said:

Kobiety mają naturę sadystyczno-masochistyczną. Przy słabym dam Ci są sadystkami a przy silnym stają się masochistkami. Oczywiście jest to inny stopień spierdolenia i kobiet zaburzonych, bardziej ekstremalny.

To prawda ale muszą być kobietami zaburzonymi. Spotkałem ostatnio dwie DDA (alkohol i bicie przez rodziców) i przy odpowiednim mocnym potraktowaniu, można z nimi robić to na co ma się ochotę w seksie, potem same proszą o więcej (emocji i wrażeń). Ja jak się dowiaduje o czymś takim jak DDA w młodości to odpuszczam bo wiem że te demony wyjdą w przyszłośći.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Witam ponownie braci, opowiem wam co było dalej. Spotykaliśmy się, żeby uprawiać seks (po około półtorej roku bez kontaktu), ale ona non stop gadała o byłym, coś w stylu jedzie auto i o XYZ takie miał. Irytowało mnie to, więc zerwałem z nią kontakt. Zemściłem się na niej za to, po czym powiedziałem, że tak naprawdę to chciałem tylko tej zemsty. Tak naprawdę to miałem nijaki stosunek do niej, tylko poczułem się jak zapchajdziura po tym gadaniu i przez to to zrobiłem. Potem czułem się źle i byłem wkurzony sam na siebie, że się z nią zobaczyłem. Nie widzieliśmy się dwa miesiące, ona pisała co jakiś czas. Jednak któryś raz zaproponowała seks i znowu się zgodziłem. Jak spała popatrzyłem w jej telefon i się okazało, że miała innego typa, ale wtedy co pisała do mnie to nie chciał do niej przyjeżdżać. Zrobiłem awanturę, ale ona zapewniała, że mnie kocha itd. Mówiła, że nie jest w stanie beze mnie żyć i teraz to rozumie i nie potrafi sobie z tym poradzić. Pewnego razu się napiliśmy i zaczęła mi takie rzeczy mówić, żebym z nią był, że głowa mała, coś w stylu jak bardzo mnie kocha i wie, że jestem tym jedynym. W końcu jakoś doszło do tego, że byliśmy razem, ale robiłem ciągle jazdy, że poszła do innego typa i z nim była, a ona latała za mną, przepraszała. Rozstawałem się z nią co chwile, a ona zapewniała jak bardzo mnie kocha i że musimy być razem. Za każdym razem wracaliśmy do siebie. W międzyczasie mieliśmy mieć dziecko, ale poroniła. Na początku mówiła, że ona wróci tutaj do mnie, a z biegiem czasu doszło do tego, że ja miałem się przenieść do niej. Dobrze, że tego nie zrobiłem. Kręciła się w bardzo patologicznym towarzystwie. Zaczęła robić jazdy, że mnie nigdy nie ma. Powiedziała, że to się skończy niedługo. Po tym tekście miałem jej dość i przestałem się odzywać. Nie mieliśmy kontaktu przez 2 miesiące poza jej sporadycznym pisaniem w weekendy jak się nachlała. Zacząłem wtedy poznawać inne kobiety i z dwiema uprawiałem seks, ale niestety nic do nich nie poczułem. Ona napisała któregoś razu i znowu się spotkałem z nią mając nadzieje, że będzie dobrze. Uprawialiśmy seks, powiedziała, że ona za darmo chleje w weekendy bo inni jej stawiają, więc ja też powinienem za wszystko płacić. Mówiła, że z nikim nie uprawiała seksu i kłamała, że z nikim się nie spotykała. Zrobiłem awanturę o to, że obraca się w patologicznym środowisku itd. Uznała, że ona nie jest w stanie ze mną być bo tego nie wytrzymuje i jak ze mną będzie to się zabije. Poszła na terapie i napisała, że ona musi teraz wyzdrowieć i chce normalnego związku, ale ze mną nie może być bo jest niestabilna. Odpowiedziałem, że dobrze, to kończymy to ten ostatni raz, po czym ona miała pretensje, że w jakim stanie ja ją zostawiam, skoro ona nie chce tego kończyć, a musi. Praktycznie całą winę zwaliła na mnie i dodała, że chciałaby, żebym poznał jakąś kobietę, z którą będę w związku i żeby nam nie wyszło, i że kiedyś do mnie napisze, bo może zatęsknię, ale nie oczekuje, że będę czekał. Ona najprawdopodobniej się teraz spotyka z typem, z którym kłamała, że się nie spotykała. Nie mam z nią kontaktu, chodzę na terapię. Piszę to jako przestrogę dla innych braci. Wiem jak bardzo źle zrobiłem i jestem na siebie niesamowicie zły, ale liczy się na szczęście już tylko przyszłość. To i tak wielki skrót tego co się wydarzyło w tym czasie. Mam nadzieję, że moje nerwy nie pójdą na marne i chociaż któryś z braci, który to czyta i jest w podobnej sytuacji przejrzy na oczy, i nauczy się na moich błędach. Powodzenia. Mam nadzieję, że wrócę tu za parę lat i napisze, że da się wyjść z najgorszego gówna i być szczęśliwym.

Edytowane przez apogeum
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda sił na trzymanie ramy z taką laską( po części Ci się udawało) są łatwiejsze do ogarniania maintenancu sztuki.

Są dziewczyny z którymi żyje się przyjemnie ( przynajmniej dłużej niż z innymi)

 

Przy takiej tracisz energię i nie skupiasz się na celach.

Skupiasz się pomimo wyjebki na emocjach które Ci dostarcza.

A to cele powinny absorbować energię.

 

Takich emocjach jak zadowolenie z siebie po "całkowitemu postawieniu się"

 

Co nadal równa się czasowo poświęconemu na "To" 

 

Exit it's toxic bro

 

Dobrze inwestuj czas i szukaj kobiety z którą dasz radę to po części pogodzić.

Poznasz się która to , kiedy poczujesz , że jest "jakby z górki" 

Wtedy możesz hormonalny haj wykorzystać do zwiększenia efektywności w życiu 😄 bo to świetne 💁

 

Masz tego 3.5 miliarda...

Dasz radę 😉 tylko szukać i się nie bać

Edytowane przez Niepoprawny
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Tydzień temu odnowił nam się kontakt. Napisałem do niej pijany i odpisała. Okazało się, że spotyka się z w/w typem, ale z dnia na dzień zerwała z nim kontakt dla mnie (niby byli tylko kolegami, ale on coś do niej czuł, podobno ją traktował dobrze i mówiła, że tak to powinno właśnie wyglądać) i zaczęliśmy się spotykać. Myślałem, że jej serio zależy i tym razem po prostu spróbuję się postarać. Nie będę starał się trzymać ramy, tylko po prostu będę się zachowywał tak jak człowiek kochający powinien. Mieliśmy kontakt przez 4 dni, kupiłem jej kwiaty, przytulałem gdy płakała (a robiła to co chwile), ma duże problemy z narkotykami. Wspierałem ją jak tylko mogłem, próbowałem wszystko jej logicznie wytłumaczyć. Ugotowałem obiad jak jej nie było i posprzątałem mieszkanie. Ona też zapewniała, że mnie kocha. Rzuciłem myślą, że możemy jechać w pewne miejsce niedługo na wycieczkę to powiedziała, że okej i mogę się jej tam oświadczyć (ja nic o oświadczynach nie mówiłem). Ogółem te 4 dni to była wieczna rozmowa o jej problemach i strachu i o tym jak bardzo się kochamy. Mieliśmy się teraz starać być ze sobą i stworzyć normalny związek, rzuciła nawet myślą, że jak nam nie będzie szło to pójdziemy razem na terapię. Tak było do 5 dnia do godziny 18, o tej godzinie mi nie odpisała i napisała o 23, że ma atak paniki i nie było z nią kontaktu. Pojechałem do niej szybko, bo myślałem, że może sobie coś zrobić. Gdy przyjechałem na miejsce, okazało się, że ona po tych słowach mnie po prostu wszędzie poblokowała bo już nie może ze mną być. Nie zeszła nawet tylko porozmawiała ze mną przez telefon. Cały czas płakała. Mówiła, że przemyślała to wszystko po zajaraniu i mamy już za dużo lat na takie coś i że ogółem to nie ma sensu. Powiedziała też jakieś górnolotne pierdoły w stylu nie kocha mnie już jak kiedyś, tylko kocha mnie jako człowieka, żebym zawszę pamiętał o niej widząc pewną rzecz bo ona wtedy o mnie pamięta.

 

Już miałem 3 miechy bez niej, w miarę czystą głowę i znowu się zesrało. Jestem w szoku, że to, że ja napisałem coś dało, spodziewałem się, że mnie zleje i napisze jak jej będzie pasować. Terapia też na nic, muszę zaczynać kolejny raz od nowa. Jedyny plus, że kontakt z mamą przez to złapałem dobry, taki jak nigdy. Otworzyły mi się oczy trochę po tym. Jest mi okropnie wstyd, muszę się w końcu zaopiekować sobą. Dzięki bracia za wsparcie w tym temacie.

Edytowane przez apogeum
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skasuj jej numer, poblokuj wszedzie i nigdy więcej z nią nie rozmawiaj. Jakakolwiek relacja z tak zaburzoną osoba skończy się tragicznie, albo ona Ciebie zrani, okaleczy lub nawet zabije, albo Ty nie dasz się zabić, ale odpchniesz niefortunnie i ona zginie, a Ty pójdziesz siedzieć jako oprawca. Jak robi takie cyrki to pewnie i wszystkim opowiada jaki to jesteś zły i przemocowy. Sąsiedzi słyszą jej płacz i krzyki, a stąd już tylko krok by w razie tragedii z jej winy wsadzić Cię do pierdla na 25 lat. Za każdym razem gdy do Ciebie się odezwie pomysł czy warto dla kawałka fałdu skórnego zwanego cipą zginąć lub spędzić najlepsze lata życia w pierdlu. Jak wyjdziesz mając 45 lat to najlepsze lata życia szlag trafi, będziesz bez pieniędzy, doświadczenia zostaną Ci prace fizyczne za gówno pieniądze do usranej śmierci, nawet mieszkania nie zdążysz spalacic, nagle w wieku 65 lat sił zabraknie, emerytura nie wypracowana, albo będzie z 1000 zł, a wynajem sam jest droższy. Ta kobieta to dla Ciebie wyrok śmierci lub gwarancja zniszczonego życia. Wyobrażasz sobie mieć z nią dzieci? Jest 50 procent szans że dziecko będzie jak ona. Alternatywna wersja, masz 45 lat, jesteście razem, Twoja żona odwala po raz setny jakiś szajs, trwonisz czas i pieniądze na prostowanie inratowanie jej, wasza córka ma lat 17, i też zachowuje się jak mama, obudowę biegają po domu z nożem, szansa na śmierć lub więzienie wzrasta o 100 procent. Zapomnij o niej, z tej relacji nie ma dobrego wyjścia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@apogeum Znajdujesz się aktualnie w położeniu, które ma Ci wyjaśnić, że nie należy reaktywować trupa, nie należy wchodzić do tej samej rzeki. Z treści twojego postu wynika, że jesteś blisko ku wyciągnięciu właściwego wniosku. Napisałeś po pijaku (zapewne już wiesz, że to był błąd), zabawiła się tobą (masz tego świadomość), straciłeś kilka miesięcy działań bo potrzeba kontaktu z tą osobą wygrała (masz swiadomość, że czeka Cię praca na nowo). Nic z tego nie wyjdzie. Niby poświadomość Cię kieruje ku tej osobie, ale doświadczasz dysonansu, bo jednak to nie działa. To jest naturalna kolej rzeczy wyjścia z matrixa. Stracisz czas, emocje, to się nauczysz. Niby wracasz do niej, masz ten upragniony kontakt, ale relacja jest toksyczna co nie? omawiacie nieprzyjemne tematy i czujesz się coraz gorzej? Rozwaliło się i już nic z tego nie będzie poza tym, że będziesz tracił dużo energii. Czy warto? Z biegiem czasu porównasz sobie jak się czujesz kiedy masz ten upragniony kontakt z nią z tym jak się czujesz kiedy tego kontaktu jednak nie masz, ale jest jakoś inaczej, spokojniej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, antyrefleks napisał:

@apogeum Znajdujesz się aktualnie w położeniu, które ma Ci wyjaśnić, że nie należy reaktywować trupa, nie należy wchodzić do tej samej rzeki. Z treści twojego postu wynika, że jesteś blisko ku wyciągnięciu właściwego wniosku. Napisałeś po pijaku (zapewne już wiesz, że to był błąd), zabawiła się tobą (masz tego świadomość), straciłeś kilka miesięcy działań bo potrzeba kontaktu z tą osobą wygrała (masz swiadomość, że czeka Cię praca na nowo). Nic z tego nie wyjdzie. Niby poświadomość Cię kieruje ku tej osobie, ale doświadczasz dysonansu, bo jednak to nie działa. To jest naturalna kolej rzeczy wyjścia z matrixa. Stracisz czas, emocje, to się nauczysz. Niby wracasz do niej, masz ten upragniony kontakt, ale relacja jest toksyczna co nie? omawiacie nieprzyjemne tematy i czujesz się coraz gorzej? Rozwaliło się i już nic z tego nie będzie poza tym, że będziesz tracił dużo energii. Czy warto? Z biegiem czasu porównasz sobie jak się czujesz kiedy masz ten upragniony kontakt z nią z tym jak się czujesz kiedy tego kontaktu jednak nie masz, ale jest jakoś inaczej, spokojniej.

Po pierwszym grubym rozstaniu (nie mieliśmy kontaktu półtorej roku poza jej wypisywaniem do mnie) doszedłem do siebie i było bardzo dobrze, miałem ją gdzieś, ale za którymś razem chciałem poruchać i się na tym sparzyłem. Wiem, że może być tylko lepiej od teraz, chociaż zamęt w głowie jest. Ogółem bardzo dobrze i logicznie mi to wytłumaczyłeś, dziękuje.

Edytowane przez apogeum
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.