Skocz do zawartości

Brak wzajemności.


Margrabia.von.Ansbach

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka dni temu stuknęło czterdzieści.

Miałem robić imprezę urodzinową.

Dla przyjaciół.

I bliższych znajomych.

Jednak coś we mnie pękło.

 

Od lat organizowałem spotkania.

Jakieś mecze.

W sezonie wiosna lato po kilka grili.

Wpadało z 20 osób.

Na urodziny potrafiło wpaść pod 30 osób.

Wraz z końcem imprezy zostawałem z pierdolnikiem.

I sprzątałem to do 3 - 4 nad ranem.

 

I w wieku tych 40 lat zaczęła mi ciążyć jedna rzecz.

Zapraszasz 20-30 osób.

Średnio osiem par i z 5-8 singli.

W czym ból dupy?

Mojej dupy.

A w tym, że wypadałoby żeby oni też zaprosili!

A zaprasza do siebie regularnie JEDNA para.

I JEDEN gość.

A kurwa domy i mieszkania mają wszyscy.

Mogą spokojnie zaprosić.

No ale po _uj !

Sprzątać potem trzeba.

Lepiej pójść do kogoś.

Reszta ma to dupie.

Przyjdzie. Zje. Napije się.

Pobawi. Pogada. Pożegna i wyjdzie o 1 nad ranem.

Ale się nie zrewanżuje.

 

Ostatnio nawet dzwonił kolega.

Czy już były moje urodziny.

Mówię, że nie, że dopiero o nich myślę.

I kurwa kiedy tak na niego patrzę.

To chuj mnie strzela.

Bo ostatni raz byłem u niego w 2006r na sylwestrze.

Kurwa, trzynaście lat temu!

Ma wypasioną chatę.

Nastoletnie dzieci.

Warunki ma!

Ale po chuj robić, lepiej po pracy w kimkę drzemnąć.

Gazetkę poczytać.

A na imprezę pójść do kogoś.

Nic mu nie powiedziałem ale wkurw mnie trzasnął.

 

I tak to kurwa jest z tymi ludźmi.

Wkurwia mnie to.

Brak wzajemności.

 

Powiesz jak jest.

Nawet kulturalnie - to się obrażą (generalnie wali mnie to!).

I ofochają.

Nie powiesz to nadal będzie jak jest.

  • Like 7
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam zmienić towarzystwo na takie, które potrafi docenić małe gesty i chętniej daje niż otrzymuje.

 

Ja od kilku lat mam stałą paczkę znajomych i dla nas to normalnie, że zapraszamy się na zmiane.

 

Co więcej nie mamy problemu z wyniesieniem śmieci po drodzę żeby odciążyć gospodarza oraz każdy zawsze przynosi coś do jedzenia

i swoje alko. Organizator udostępnia jedynie miejsce, a impreze tworzymy wspólnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, 17nataku napisał:

Polecam zmienić towarzystwo na takie, które potrafi docenić małe gesty i chętniej daje niż otrzymuje.

 

 

To towarzystwo to takie moje "główne" towarzystwo.

Miejscowe. 

Znane od kilkudziesięciu lat.

 

Owszem, poznaję nowych ludzi.

Utrzymuję z nimi kontakt.

Np na bazie wspólnych hobby.

 

Ale jak się ma lat czterdzieści.

To rzucać wszystko i zaczynać znajomości na nowo - to już raczej cieżki temat.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie tak jak prąd, są wygodni i idą po najmniejszej lini oporu. Taka już nasza natura. Skoro masz takie żale, to lepiej tego w sobie nie dusić, tylko walić takiemu koledze prosto z mostu. A ty kiedy mnie zaprosisz, do swojej wypasionej chaty? Rosyjska zasada wzajemności, to dobra zasada. On pyta Ciebie. Ty pytaj jego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Ale jak się ma lat czterdzieści.

To rzucać wszystko i zaczynać znajomości na nowo - to już raczej cieżki temat.

 

Ja właśnie tak zrobiłem. Najpierw wszyscy znajomi się żenili, potem prawie wszyscy się rozwodzili... Jedne jak i drugie strony chciały abym stanął w czyjejś obronie... Wplątywano mnie w intrygi, kłamstwa, mataczenia... A pierdolę! Cała paczka trzymająca się ponad 20 lat się rozpadła. Przez kilka lat towarzysko spotykałem się tylko z własną żoną i to bardzo umocniło moje małżeństwo...

W międzyczasie wróciłem do hobby i to nie jednego, poprzez zainteresowania poznałem wielu ciekawych ludzi, którzy mają na karku przeróżne życiowe doświadczenia i zupełnie inaczej patrzą na świat.

Dobijam do '40, poza przyziemnymi problemami z kasą i własną działalnością na prawdę chce się żyć!

 

90% moich znajomych z dawnych lat odzywa się tylko wtedy, gdy coś potrzebują ode mnie kupić - oczywiście z dużym rabatem, po znajomości... No bo jak to, koledze nie opuścisz? Co z ciebie za kolega... nawet nie odbieram od nich telefonu.

 

Po 10 latach ciszy odezwał się niedawno "były" kumpel - przyjechał z córką wracając z rowerów... Bo małej bardzo chciało się pić. najpierw był zdziwiony, że nie mamy w domu słodkiego soku do wody, później wąchał szynkę na kanapce, czy świeża...

Edytowane przez Myrmidon
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Libertyn napisał:

Dlatego ja zabiegam tylko o osoby zabiegające o mnie. Nie organizuje imprez, wole spotkania na mieście.

Otóż to. Zazwyczaj mimo że jestem osobą cichą i mało skorą do wypadów, to właśnie z mojej strony lecą propozycje. I bardziej wolę wyjścia na miasto niż te domowe. Czemu? Nie jestem przyzwyczajony że ktoś jest w moich pokojach, etc etc. Na mieście się rozchodzimy i koniec problemów :D

 

Ludziska są wygodne, bo minimalny wkład własny a zabawa jest. Rozpuściłeś ich, @Margrabia.von.Ansbach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swego czasu zrobiłem mały test. Przed którymś ze świąt przestałem wysyłać do znajomych (nie mylić z dobrymi znajomymi, do których dzwonię) smsy z życzeniami. Chciałem sprawdzić, ile osób mi odpisze samo z siebie. I wiesz co? Z dwucyfrowej liczby wysyłanych zwykle przeze mnie dostałem raptem z pięć. To dokładnie ten sam problem, co z Twoimi imprezami. 

Jak kiedyś, mimo chodem, temat rozmowy zszedł właśnie na wysyłanie życzeń, to się jeden z drugim mętnie tłumaczyli.

Wiem, że to może inna skala problemu, ale clue zostaje to samo - wygodnictwo i lenistwo.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Ale jak się ma lat czterdzieści.

To rzucać wszystko i zaczynać znajomości na nowo - to już raczej cieżki temat.

Zabrzmiało, jakbyś miał 70 :) Co to za wiek na nowe znajomości? I rozumiem Cię co do kwestii braku wzajemności. Ale ja mam tak nieliczne grono przyjaciół, że leję na to sikiem prostym. Jak to introwertyk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 39 u nas już imprezy się robi na prawdę okazjonalnie. Kiedyś to ja sam robiłem kilka razy w roku bo lubiłem, ale inni też robili, choć nie wszyscy zawsze. Ja jestem kuchmaty więc nie miałem problemu z przygotowajiem jedzenia itp. Ale laski też coś robiły i przynosiły. A jak Był Sylwester to była składka i jakieś laski zawsze pomogły a po imprezach pomagały posprzątać, pozmywały. Wiec po mieszanych imprezach z pierdolnikiem nie zostawałem. Jak to twoja stara paczka znajomych to im powiedz wprost o co chodzi nie powinni się obrazić a jak się obrażą to kij im w oko. Zrob imprezę i powiec im w trakcie. Jak będą jakieś życzenia czy coś to powiedz ,że życzyłbyś sobie i im aby też zrobili jakieś party u siebie choć raz w roku. 

3 godziny temu, Azizi napisał:

bardziej wolę wyjścia na miasto niż te domowe. 

Wyjście na miasto to w ogóle inny typ spotkania i trudno je porównywać do domowki, grilla itp. Ja osobiście wolę domowki 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie niech przynoszą swoje jedzenie (sałatki, dania, nuggetsy) , panowie picie (alkohole, napoje).

U mnie w rodzinnym domu (ojca i matki), gdy dotarli do pewnego wieku, "zatrudnili" jednego znajomego by rozpoczął akcje sprzątania po udanej imprezie.  A,że to mili ludzie byli, od razu dołączyła się pierwsza osoba, potem kolejna. W efekcie teraz każdy wie,że jeśli koniec imprezy - trzeba zanieść talerze, pozostałe jedzenie, sosy itd. do kuchni. Tam gospodarze tylko "przepakowują" i jest na następne dni. Plus zmywają tylko trzeba. Większość problemu rozwiązana.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, foaloke napisał:

Ja swego czasu zrobiłem mały test. Przed którymś ze świąt przestałem wysyłać do znajomych (nie mylić z dobrymi znajomymi, do których dzwonię) smsy z życzeniami. Chciałem sprawdzić, ile osób mi odpisze samo z siebie. I wiesz co? Z dwucyfrowej liczby wysyłanych zwykle przeze mnie dostałem raptem z pięć.

W ostatnie Boże Narodzenie zrobiłem ten sam numer. Rezultat był taki, że z około 30 osób zrobiło się 7 (2 moich najlepszych kumpli ze studiów, z którymi i tak utrzymujemy kontakt, jedna koleżanka ze studiów, jeden kolega z gimnazjum, jeden z moich byłych przełożonych, jedna koleżanka z pracy, która już nie pracuje w mojej firmie, jeden kolega z pracy, który odszedł na emeryturę).

6 godzin temu, Libertyn napisał:

Nie organizuje imprez, wole spotkania na mieście.

To też ma swoje plusy dodatnie, z niektórymi osobami też spotykam się wyłącznie na mieście.

8 godzin temu, 17nataku napisał:

Ja od kilku lat mam stałą paczkę znajomych i dla nas to normalnie, że zapraszamy się na zmiane.

W większości przypadków mam tak samo. Mało tego idąc do kogoś np. na grilla wprost pytam jakie mięso przygotować, jaki alkohol przynieść, etc. Tak samo z sylwestrem czy jakąś inną okazją. Oczywiście po imprezie pomagamy sobie przy sprzątaniu (nawet poprzez wyrzucenie śmieci do kosza i odniesieniu naczyń do kuchni). Czasami też robimy imprezy składkowe i jakiś ochotnik/ochotnicy robią zakupy i przygotowują prowiant a my się składamy na to wszystko dzieląc kwotę przez liczbę osób albo po prostu dajemy kasę akonto.

 

@Margrabia.von.Ansbach - jeśli wolno mi wyrazić swoją opinię... po prostu masz chu***ych znajomych, śmierdzi mi tu pasożytnictwem. Przygotowanie fajnego grilla czy przyjęcia to nie jest 10 zł i 5 minut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy Forumowicz

 

Dzięki za podzielenie się swoimi przemyśleniami.

I opiniami.

 

Dały mi do myślenia.

 

Jednym z plusów bycia tutaj jest zmiana sposobu myślenia.

Zacząłem szukać problemu "wewnątrz" a nie "zewnątrz".

 

I pierwsze pytanie jakie się pojawiło brzmiało:

Po co ja zapraszam taką masę ludzi?

Dlaczego mi zależy żeby było "ludno".

 

Pogmerałem trochę.

W pamięci i podświadomości.

I bingo!

 

Kompensacja.

Cholerna pieprzona kompensacja.

Wspominałem kiedyś w wątku @Obliterarorże największe kuku można sobie zrobić gdy jest się młodym.

W czasach ogólniaka i przez połowę studiów nerdziłem.

Plus niska przebojowość. Wszystko generalnie "niskie".

Poza potencjałem i chłonną, dość sprawnie pracującą głową.

Popularnością się raczej nie cieszyłem.

Oj nie.

I ta rzecz wryła mi się gdzieś w podświadomość.

I cały czas tam sobie siedzi.

Mimo, że już dawno nie jestem tym zahukanym, nerdowatym chłopaczkiem.

 

Więc teraz.

Gdy moja sytuacja życiowa jest diametralnie inna.

Odbijam to sobie.

Kompensuje.

 

Druga rzecz.

Zacznę stawiać sprawę po męsku.

To też zaleta bycia tutaj.

Bo forum uczy.

Będę konkretnie informował wyjątkowo opornych.

Że liczę na to, że teraz oni zaproszą.

Bo ja cieszę się mogąc ich gościć,

więc chciałbym bo oni również mogli cieszyć się goszcząc mnie.

A skoro nie goszczą, to widać nie cieszy ich widok mojej osoby.

A to już wymaga określenia skali relacji.

Skali zażyłości.

Ze dwie, trzy pary to faktycznie lecą w kulki.

I podpada to pod wygodne pasożytnictwo.

 

A tak!

Zrobię te urodziny.

I prosto z mostu zakomunikuje w ich trakcie.

Co poniektórym.

Że czekam na zrewanżowanie.

I czekać wiecznie nie zamierzam.

A jak się nie zrewanżują.

Arriverederci Roma !!!

 

Forum uczy.

Bardzo.

Wystarczy mieć chęć nauki i chłonną głowę.

 

Dobrze, że tu jesteśmy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam jestem hermetyczny jak frontowa puszka tuszonki wieprzowej, więc grono bliskich znajomych to właściwie gronko z kilkoma owocami. Ale zawsze są zaangażowani w pomoc w wyniesieniu, sprzątnięciu i zapakowaniu zmywarki. Czasem nawet co niektórzy są angażowani w przygotowania. Ot, taka pomocnicza forma integracji przy okazji. A jak ktoś chce być obsłużony w 100% to niech idzie do burdelu albo do knajpy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.