Skocz do zawartości

Moja historia - pierwszy poważny związek


LSD

Rekomendowane odpowiedzi

 

Dzień dobry wszystkim. Po przywitaniu się nadszedł czas na opowiedzenie mojej historii. Mam nadzieję, że otrzymam od Was kilka wartościowych rad, a mój przykład posłuży do nauki innym braciom.

 

Będę odświeżał ten temat co jakiś czas.

 

Mam 28 lat i wychowywałem się przez pierwsze 8 lat życia w rodzinie z ojcem-alkoholikiem-damskim bokserem. Moja matka wytrzymała z nim 8 lat, zdecydowała się odejść po tym, jak ojciec w trakcie awantury w szale popchnął mnie w kierunku szafy. W wyniku nieszczęśliwego lądowania złamałem swoją lewą rękę z przemieszczeniem. To przelało czarę goryczy, matka zaraz po tym zdarzeniu zostawiła ojca i zamieszkaliśmy u dziadków. 

 

Po roku od rozwodu, gdy miałem niemal 10 lat, poznała swojego obecnego męża, który jest dla mnie jak ojciec. Wiem, jaka jest opinia niektórych na temat chowania cudzego potomstwa, ale ojczymowi mógłbym oddać nerkę i jestem przekonany, że odwdzięczyłby się tym samym.

 

Niestety, mama wychowywała mnie na grzecznego chłopca, który ponad wszystko musi szanować i troszczyć się o kobiety, co jak łatwo się domyślić, w wieku dorosłym przemieniło się w epickich rozmiarów białorycerstwo. 

 

Moja matka i ojczym pracowali w miejscowości 80 kilometrów od domu. Pamietam, jak wstawali o 6 rano, by wsiąść do samochodu o 7, aby dojechać do pracy na 8. Następnie wychodzili z pracy o 16, byli w domu o 17, jedli kolację o 18, oglądali „wiadomości” i szli spać. 

I tak od poniedziałku do piątku, non-stop. Sobota - sprzątanie całego mieszkania, niedziela - jakiś odpoczynek. Następny tydzień i znowu to samo. Ten sam tryb życia codziennie. Dla nich praca, dla mnie szkoła, a w wolnym czasie klocki LEGO i cartoon network. 

Tryb życia moich rodziców miał później duży wpływ na wybór mojej kariery, bowiem nawet dając z siebie tak wiele, nie było nas stać na żadne ekscesy. Nawet klocki LEGO za 50 złotych były dla nich niemałym wydatkiem.W pamięć zapadła mi sytuacja, gdy miałem może z 10 lat. 

 

Na 10 urodziny (wiadomo, okrągłe) mogłem sobie wybrać wypasiony zestaw klocków (wart wtedy, w 2001 roku około 150 złotych). Marzyłem o bazie kosmicznej od miesięcy, ale po wejściu do sklepu okazało się, że byłem za późno i ktoś inny kupił te klocki. Jak wielkie było moje rozczarowanie i żal. Jakiś inny 10-letni gnojek dostał ten zestaw! Może to dla was brzmieć jak żart, ale dla mnie sprzed niemal 20 lat to była tragedia (nie wiem też dlaczego moja matka nie poszła po rozum do głowy i nie zamówiła kolejnego zestawu tych klocków). 

 

To wydarzenie oraz styl życia mojej rodziny, jaki wymuszała praca moich rodziców przyczyniły się do tego, że zdecydowałem się na karierę na morzu. 

 

Chciałem mieć dla siebie dużo czasu wolnego i po prostu dobrze zarabiać, żeby mnie i moje dzieci było stać nawet na te najdroższe zestawy klocków LEGO, k@&€a mać!

 

5 lat temu skończyłem studia i w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności znalazłem pracę w bardzo dochodowej gałęzi shippingu. Od początku pracuję w systemie 3/3, czyli 3 miesiące pracuję na statku, a następne 3 mam wolne. Zarobki są znakomite, udało mi się dorobić 2 mieszkań za gotówkę w jednym z największych polskich miast (w jednym mieszkam, drugie wynajmuję), dodatkowo działka budowlana 10 kilometrów od miasta i sporo oszczędności w złocie oraz zagranicznych walutach. 

 

Liceum i niemal cały okres studiów spędziłem na graniu w gry komputerowe, bez sukcesów z kobietami. W wieku 22 lat dotarło do mnie, że w życiu się nie całowałem, o seksie nie wspominając. Zacząłem czytać o tym, co to PUA i zapoznałem się z całą otoczką uwodzenia, co nie pomogło mi w pozbyciu się zbroi, ale przekonało do zaczepiania kobiet w sytuacjach codziennych i na ulicy. W ciągu następnych 4 lat znalazłem w sumie 5 partnerek, z którymi byłem w krótkich, 2-4 miesięcznych związkach, które zazwyczaj kończyły się w wyniku poważnej kłótni, po której żadne z nas nie wyciągnęło do siebie ręki na zgodę.

 

Niecałe dwa lat temu zaczepilem w parku swoją ex, dziewczynę wówczas (sierpień 2017) w wieku 20 lat (ja wtedy miałem 26). Spacerowała w parku z psem na smyczy. Zagadałem o numer, po 3 tygodniach i 6 randkach wylądowaliśmy w łóżku. 

Seks uprawialiśmy bardzo często, 5-8 razy dziennie i o ile samica byla w łóżku dość słaba (chyba jedyna partnerka, która mialą słabą technikę oralną, na dodatek bardzo luźna) to jej młode ciało i ładna figura wciągnęły mnie bez pamięci. Po dwóch miesiącach znajomosci nadeszła pora na powrót do pracy. 

 

W trakcie pierwszych 3 miesięcy z dala od niej pisaliśmy do siebie codziennie, a rozmawialiśmy przez telefon/Messenger/skype raz w tygodniu lub na dwa tygodnie. 

W połowie kontraktu kończąc jedną z naszych rozmów powiedziałem jej, trochę z przyzwyczajenia (zostało mi z rozmów z matką oraz przyrodnią siostrą) „kocham cię” (oczywiście powiedziałem pierwszy). Przez przypadek, ale jednak. Odwdzięczyła się miesiąc później po moim powrocie, w trakcie pierwszej wspólnej nocy po kontrakcie. 

 

Po powrocie pierwsza wizyta u jej rodziny. Patologii wprawdzie nie było, ale spodnie nosi jej matka, ojciec jest totalnie zdominowany. Rodzeństwa moja luba nie miała, wychowana na totalną księżniczkę. Matka już na pierwszym spotkaniu rzuciła „taki związek, gdzie ciebie nie ma 3 miesiące nie ma przyszłości”. Wydawało mi się, że się przesłyszałem, patrzę na ex, a ta zero rekacji. Ugryzłem się w język i zignorowałem komentarz. Następne spotkania u rodziców byłej i niedyskretne pytania o plany na przyszłość dalej się powtarzały. „Ty musisz mieć dziecko przed 30” - matka mówiła mojej ex, kiedy byłem w pobliżu. Mnie pytała o to, czy gotów jestem na pracę na lądzie. Odpowiedziałem, że jestem zamiast ją spławić - kolejny błąd rycerza. Widoczne było to, że moja ex i jej rodzina ma dla niej „Wielki plan na życie po gównokierunku” i mnie nikt specjalnie tam o zdanie nie pytał, mimo zarobków i pozycji społecznej (nigdy im nie powiedziałem, ile zarabiam ale musieli coś podejrzewać, całkiem niezłe auto i własne mieszkanie dawały do myślenia).

 

Podczas mojego drugiego wyjazdu pisaliśmy do siebie i rozmawialiśmy przez telefon codziennie. Był to moment, w którym poddałem się hajowi bez pamięci i cholernie mocno uzależniłem się emocjonalnie od samicy. Na pewno podświadomie to odczuła, bo zaczęła sobie pozwalać na coraz bardziej bezsensowne fochy i mimo, iż czułem w kościach, że moja pozycja spada, to zaślepiony wizją tyłka ignorowałem sygnały alarmowe. 

 

Pamietam jedną z większych kłótni, kiedy to będąc ponad 8000 kilometrów od niej poprosiłem, aby wysłała mi swoje zdjęcie, nic seksualnego, po prostu uśmiech, który sprawi, że będzie mi miło. Stwierdziła, że nie, bo nie lubi robić sobie zdjęć, foch i że jestem egoista, gram na emocjach! (To ostatnie powtarzało się często i gęsto). Oczywiście, jak przystało na rycerza następnego dnia przeprosiłem, że śmiałem poprosić Panią o tak wielkie poświęcenie w obliczu dzielącej nas połowy świata.

 

Po powrocie z drugiego kontraktu było między nami dobrze przez miesiąc. Po tym okresie zaczęły się coraz częstsze kłótnie, seks już nie 5-8 tylko 1 lub 2 razy dziennie, kiedy była w moim mieszkaniu. Zaczęła stopniowo odsuwać mnie od moich przyjaciół i znajomych, mieć pretensje o to, że wyjeżdżam do domu rodzinnego (w końcu ich tez nie widziałem ponad 3 miesiące). Jednego dnia pokłóciliśmy się tak mocno, że o mało nie wyrzuciłem jej z mieszkania. Niestety, zatrzymałem ją tuż przed wyjściem i zapytałem o co naprawdę jej chodzi. Wyrzuciła wszystkie swoje żale, przekręcając oczywiście winę na mnie. Po wysłuchaniu spytałem wprost:

 

-„jaki jest twój wkład w nasz związek? Ja zorganizowałem dla nas wyjazd do Rzymu, Hiszpanii, Paryża. Zabrałem cię na wycieczkę-niespodziankę w góry i do twoich koleżanek mieszkających 300 km od nas”. (wszystko na mój koszt oczywiście - bałwan ze mnie)

 

Jej odpowiedz mnie rozbroiła 

-„no ja mam tylu kolegów z liceum i studiów, ale z nimi się nie spotykam, bo mam ciebie”. 

 

Był to dla mnie szok, bo według niej to był jej wkład w naszą reację. Niebolcowanie innych typów to był jej wkład. Teraz lepiej rozumiem, ze powinienem ją wtedy wyjebać za drzwi, a tymczasem, jak się łatwo domyślić, uprawialiśmy seks „na zgodę”. 

 

Moja samica była ponadto bardzo fochliwa, na co przemykałem oko, bo moc bobra jest wielka, niemniej im dalej w las tym więcej było fochów i toksycznych komentarzy na każdy, ale to każdy temat. 

Czas na urlopie dzieliłem na czas wspólny, kiedy to oglądaliśmy razem seriale i filmy (ex była po prostu nudną kobietą i nie miała specjalnych pasji ani zainteresowań) oraz osobny, kiedy ona pracowała/studiowała, a ja załatwiałem wszystkie inne sprawy i wychodziłem do przyjaciół. W międzyczasie kolejne kłótnie, często o to, że ze sobą nie rozmawiamy (byłem już zmęczony wiecznym szukaniem z nią tematów do rozmowy - w 90% przypadków to ja inicjowałem rozmowę na jakiś temat, non stop czułem, że wkładam w tę relację o wiele więcej, niż dostaję w zamian). 

 

Pod koniec mojego urlopu zostałem zaproszony na prestiżowy 5-dniowy kurs w Szwecji i postanowiłem zabrać ją ze sobą. Zgodziła się, chociaż czułem w powietrzu, że coś jej nie pasuje.

Miałem rację, bowiem pierwszego wieczoru w hotelu zrobiła mi wielką awanturę, o to, że jej nie wspieram (smierć niedawno w jej dalszej rodzinie), ona jest nieszczęśliwa, nie czuje się częścią mojego życia i zagroziła, że ona przecież ma dopiero 22 lata! Po części z głupoty, po części z problemów logistycznych (już byliśmy w hotelu za granicą, nie znałem lotów powrotnych itd.) pogodziłem się z nią i przeprosiłem, tylko po to, aby położyć się spać przekonany, że między nami koniec. Następnego i każdego kolejnego ranka, gdy ona spała, a ja jadłem śniadanie, przeglądałem Roksę szukając divy, z którą ją zdradzę (czego ostatecznie nie zrobiłem). 

 

W trakcie jednej z ostatnich rozmów w Szwecji powiedziałem  jej, że być może uda mi się zostać Kapitanem za około 8-10 lat, na co ona, że „jeśli będziesz pracował na statku za 8 lat to się rozstaniemy”. 

To przelało czarę goryczy.

Nie chodziło nawet o to, co powiedziała, ale jak. Tonem, którego nie zapomnę chyba nigdy, jakby dla niej zerwać ze mną, to jak splunąć.

Wymiana zdań przerodziła się w olbrzymią kłótnię.

 

Na tym etapie byłem już tak bardzo zmęczony i rozgoryczony, że zaniechałem prób kolejnego już wyciągania jako pierwszy ręki na zgodę (w 95% sytuacji sam wychodziłem pierwszy, wtedy myśląc, że jestem bardziej odpowiedzialny i dojrzały). 

Miałem słuszne przeczucia, bowiem po 4 cichych dniach samica wyrzuciła wszystkie nasze wspólne zdjęcia z Fb i instagrama. Podłamało mnie to jeszcze bardziej, poczułem się jak śmieć, jak ktoś zupełnie bez znaczenia. Po 6 dniach w domu odwiedziła przyjechała do mnie matka z siostrą, aby podnieść mnie na duchu. Wybraliśmy się do kilku fajnych miejsc, przy czym moja matka zrobiła mi zdjęcie, gdzie wraz z siostrą uśmiechamy się do kamery i wrzuciła je na swój Fb. Następnego dnia koło południa dostałem SMS od samicy, że jeśli mi to pasuje, to mogę jej rzeczy zawieźć do pracy. Na początku nie zrozumiałem, co ma na myśli, wszedłem na Fb, aby zobaczyć o co chodzi. Okazało się, że usunęła mnie i moją matkę ze znajomych. Tak po prostu, 1.5 roku związku, a ona zrywa bez słowa przez usunięcie z fejsa. 

 

Napisałem jej, że rzeczy zostaną wysłane pocztą, a ona tym gestem tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest bardzo niedojrzała i nie zasługuje na kogoś takiego jak ja. Odpisała „vice versa” i na tym nasz wspólny kontakt się zakończył.

 

4 tygodnie później wszedłem na kolejny statek, w międzyczasie wyrwałem 2 panny przez internet na ONS i czułem się swietnie, jak wolny człowiek. Niestety, po rozpoczęciu pracy na statku, brak kontaktu z byłą zaczął mi bardzo doskwierać. Przez pierwszy miesiąc zaglądałem codziennie na jej Fb i Instagram, chyba po to, aby zobaczyć, czy wymieniła mnie na kogoś innego i torturować się widokiem jej uśmiechniętej gęby na wszystkich zdjęciach. 

 

Po miesiącu na statek weszło paru oficerów mocno zajaranych siłownią. Pomyślałem, że będzie to dobra okazja, aby stanąć na nogi i zająć się czymś innym. Obecnie jestem już po 3 miesiącach pracy, niedługo wracam do domu. Siłownia weszła mi w krew, ćwiczę codziennie. Waga zeszła z 91 na 85, a ja atakuję dalej. Wyglądam i czuję się o wiele lepiej. Ex ciagle co jakiś czas pojawia się w moich myślach i nie wiem, jak się jej całkowicie pozbyć, ale po powrocie mam zamiar atakować inne samiczki natychmiast po postawieniu nogi w kraju. 

 

Chcę wrócić do swoich pasji, zacząłem ponownie angażować się w ASG i samochody. Kupuję nowego gruza do upalania na zadupiu, do tego nauka tańca i improwizacji. 

 

Będę w tym temacie pisał, jak układa się moje życie i kontakty z samiczkami.

 

Pozdrawiam wszystkich!

 
  • Like 17
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, LSD napisał:

Patologii wprawdzie nie było, ale spodnie nosi jej matka, ojciec jest totalnie zdominowany.

Czerwony alert, ona ma taki chory schemat w głowie.

1 godzinę temu, LSD napisał:

Tak po prostu, 1.5 roku związku, a ona zrywa bez słowa przez usunięcie z fejsa. 

Pamiętaj, że kobity nie mają głębszych uczuć do partnera. To tylko chwilowe zauroczenie, emocje i pragmatyzm (jego zasoby).

 

Białorycerzyłeś, przepraszałeś, inwestowałeś za dużo kasy w wycieczki, do tego oblewałeś wszystkie shit testy samicy. Po 1,5 roku zauroczenie jej minęło a szacunek do Ciebie po tym ciągłym biłorycerzeniu spadł do 0.

 

@LSD Ex wszędzie zablokuj, szkoda Twojego czasu. 

Pasje i rozwój, brawo.

Poza tym wyobrażałeś sobie, że w obecnych czasach związek na odległość z 3 miesięcznymi przerwami może się udać? Bez urazy ale to naiwność. Masz pracę w której związku nie zbudujesz ze współczesnymi kobietami. Przetraw to i nie angażuj się tak w kolejne relacje. 

 

Jak wklejasz tekst kliknij usuń formatowanie, bo czcionka jest gigantyczna

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wskazówki. 

 

Jej rodzice chcieli sprawić wrażenie „związku partnerskiego”, ale wszystkie istotne decyzje podejmowała matka. Baba miała twardy charakter i od początku czułem, że będę miał z nią spiny.

 

Wycieczki nie były dla mnie problemem pod kątem finansowym, ale bardziej pod kątem zaangażowania. Czułem, że cały czas dokładam węgla do pieca, a chleba z tego było coraz mniej. Samica potrafiła w Paryżu się sfochac o bzdet (pod koniec relacji każde zwrócenie jej uwagi nawet na największą głupotę kończyło się fochem albo podnoszeniem głosu) i wyraźnie przyspieszyć kroku, abym niby stracił ją z oczu. Jaki ja byłem głupi, że nie obróciłem się na pięcie i nie wróciłem do hotelu! 

 

Z działką była taka sytuacja, że moja ziemia sąsiaduje z domem mojego znajomego. Kupiłem ją po powrocie ze Szwecji, po którym miałem już dość mojej samicy, więc „specjalnie” nawet nie zapytałem jej o zdanie, bo i po co, skoro kupowałem za własne ;) 

 

Oczywiście o to też był foch i rzucanie się o to, że jej nie wspieram i że nie ma między nami współpracy. 

 

Shit testy oblałem wszystkie! Za mocno się do niej przywiązałem emocjonalnie i to był błąd tragiczny w skutkach. 

Gdybym miał z nią luźniejszą relaję lub miał lepiej poukładane w głowie, miałbym na boku inną opcję i nie żal byłoby ją rzucić. Moc bobra była dla mnie zbyt mocna, chociaż sam seks „dupy nie urywał”. Z samicą był tez ten problem, że owszem, figurę miała super, ale miała tez spore problemy z trądzikiem i bez mocnego makijażu wyglądała po prostu nieatrakcyjnie z buzi (pod koniec związku, uprawiając z nią seks fantazjowałem o jej przyjaciółce, która figurą nie dorównywała mojej samicy, ale była bardzo ładna z buzi). W mocnym makijażu moja wyglądała super, 8/10, faceci się za nią oglądają, masa atencji ja Fb i instagramie (powiedziała mi, że dodała nas w związku na Fb, bo ją cały czas zaczepiają), ale bez niego co najwyżej 6/10, przy czym to ja ją oglądałem bez tapety, a beta-orbiterzy widzieli tylko jej najlepszą wersję. Pierdolila mi o zaufaniu, a gdy w Szwecji zostawiałem jej na cały dzień swojego laptopa bez zabezpieczeń (a tam 2TB porno, bo trzeba jakoś na statku wytrzymać) to widziałem, że z internetu korzystała tylko z trybu incognito. Miała sama problemy z zaufaniem, bo w jej pracy i na studiach trochę słyszałem komentarzy innych kobiet, że szarej myszce, jak ona trafiła się dobra partia

 

Szacunek owszem, straciłem w jej oczach, ale głównie dlatego, że byłem zmęczony kłótniami i denerwowaniem się, więc przepraszałem. Ja głupi ja, głupi!

 

Oczywiscie każdy jej problem to były groźby na temat rozstania i wielkie awantury. Każdy mój problem to było dramatyzowanie i brak empatii (!!!)

 

Trudno, teraz już po ptokach, ta samica i tak nie nadawała się do LTR, bo dobrze by było między nami tylko jakby było tak jak ona chce, a ja nie mogłem sobie pozwolić na to, by studentka z dochodami równymi 5% tego, co ja zarabiam decydowała o naszym życiu. Po prostu k€*wa nie i koniec! 

 

Co do związku i pracy, miałem nadzieję, że się uda. Chciałbym popracować na morzu przynajmniej do 40-45 roku życia, przy czym za 2-3 lata mogę liczyć na większa kasę i kontrakty nie 3/3 jak teraz, tylko 2/2.  Być po czterdziestce będę miał już na tyle duży majątek, aby utrzymywać się z dochodu pasywnego i znaleźć jakąś dwudziestkę ;) 

 

Nieskromnie powiem, że sam wyglądam z twarzy calkiem ok, jak Alvaro Morte. Mam trochę większy nos, ale i tak jest dobrze, bo w brodzie i okularach wyglądam jak jego sobowtór, tylko prawie 20 lat młodszy. Nad wagą i rzeźbą pracuję i celuję w fajną formę. Jeśli chodzi o styl, odzież i zasoby, to o to zawsze bardzo dbam. Wyróżniam się na ulicy na plus, co do tego nie ma wątpliwości. 
 
Pasje będę rozwijał na maksa. Nerdowskie zainteresowania, takie jak gry na ps4 i filmy/seriale zostawiam sobie na statek po godzinach pracy. W domu tylko podróże i rozwijanie pasji do driftu, ASG i planszówek. Do tego chcę dorzucić improwizację i taniec. 
 
Nieskromnie powiem, że sam wyglądam z twarzy calkiem ok, jak Alvaro Morte. Mam trochę większy nos, ale i tak jest dobrze, bo w brodzie i okularach wyglądam jak jego sobowtór, tylko prawie 20 lat młodszy. Nad wagą i rzeźbą pracuję i celuję w fajną formę. Jeśli chodzi o styl, odzież i zasoby, to o to zawsze bardzo dbam. Wyróżniam się na ulicy na plus, co do tego nie ma wątpliwości. 

 

Mam w planach podchodzenie i zaczepianie za dnia, w trakcie przyziemnych czynności, to w drodze po bułki, czy do banku. W klubach dziewczyny są bardziej wybredne i facet bez dobrej gadki ma kłopot. Za dnia wystarczy wyglądać ok i mieć odwagę zagadać, a samiczki dużo lepiej odbierają takiego mężczyznę. 

 

Dajcie mi tylko bracia siły, aby następnym razem zaliczać shit testy i trzymać ramę, hehe.

 

Mam do Was, doświadczeni bracia jedno ważne pytanie. Ja po 3 miesiącach rejsu wracając do domu chcę mieć k@&wa spokój! Czy walka z samicą i shit testy w związku nigdy się nie skończą? Czy zawsze będę skazany na przeciąganie z nią liny?

Edytowane przez LSD
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

46 minut temu, LSD napisał:

Z działką była taka sytuacja, że moja ziemia sąsiaduje z domem mojego znajomego. Kupiłem ją po powrocie ze Szwecji, po którym miałem już dość mojej samicy, więc „specjalnie” nawet nie zapytałem jej o zdanie, bo i po co, skoro kupowałem za własne ;) 

Rozbawiłeś mnie tym bracie. Czemu miałbyś się obcej laski pytać czy tłumaczyć z tego jak zarządzasz swoimi pieniędzmi? Pamiętaj zona to też obca baba tak na prawdę, z dnia na dzień może zniknąć z twojego życia. 

46 minut temu, LSD napisał:

Oczywiście o to też był foch i rzucanie się o to, że jej nie wspieram i że nie ma między nami współpracy.

Tresowanie fochami, tym silniejsze im bardziej ulegasz. Focha się zlewa i idzie w swoją stronę niech ona leci za tobą nigdy odwrotnie, to im bardziej zależy na związku a nie nam.

46 minut temu, LSD napisał:

W mocnym makijażu moja wyglądała super, 8/10, faceci się za nią oglądają, masa atencji ja Fb i instagramie (powiedziała mi, że dodała nas w związku na Fb, bo ją cały czas zaczepiają), ale bez niego co najwyżej 6/10, przy czym to ja ją oglądałem bez tapety, a beta-orbiterzy widzieli tylko jej najlepszą wersję.

Na FB czy IG masę atencji dostają grube paszczury nawet. Biali rycerze i takim nie przepuszczą.

46 minut temu, LSD napisał:

Pierdolila mi o zaufaniu, a gdy w Szwecji zostawiałem jej na cały dzień swojego laptopa bez zabezpieczeń (a tam 2TB porno, bo trzeba jakoś na statku wytrzymać) to widziałem, że z internetu korzystała tylko z trybu incognito. Miała sama problemy z zaufaniem, bo w jej pracy i na studiach trochę słyszałem komentarzy innych kobiet, że szarej myszce, jak ona trafiła się dobra partia

To jest projekcja, takie dzieci w skórze dorosłego będą zarzucać ci swoje grzeszki. Będzie pisać z orbiterami a do ciebie się sapać że spojrzałeś na ulicy na jakąś kobietę. 

46 minut temu, LSD napisał:

Szacunek owszem, straciłem w jej oczach, ale głównie dlatego, że byłem zmęczony kłótniami i denerwowaniem się, więc przepraszałem. Ja głupi ja, głupi!

One na tym wygrywają, że nam się nie chce kłócić i odpuszczamy ale to zła droga. W razie takiej sytuacji kulturalnie ubierasz się wychodzisz, wsiadasz na rumaka i odjeżdżasz w stronę zachodzącego słońca. 

46 minut temu, LSD napisał:

Oczywiscie każdy jej problem to były groźby na temat rozstania i wielkie awantury. Każdy mój problem to było dramatyzowanie i brak empatii (!!!)

Wieczne dramy wokół nich się dzieją one potrzebują tego jak tlenu. 

46 minut temu, LSD napisał:

Trudno, teraz już po ptokach, ta samica i tak nie nadawała się do LTR, bo dobrze by było między nami tylko jakby było tak jak ona chce, a ja nie mogłem sobie pozwolić na to, by studentka z dochodami równymi 5% tego, co ja zarabiam decydowała o naszym życiu. Po prostu k€*wa nie i koniec! 

Ziomuś tyle dup na świecie a ty się jakąś 6/10 księżniczką przejmujesz. 

46 minut temu, LSD napisał:

Co do związku i pracy, miałem nadzieję, że się uda. Chciałbym popracować na morzu przynajmniej do 40-45 roku życia, przy czym za 2-3 lata mogę liczyć na większa kasę i kontrakty nie 3/3 jak teraz, tylko 2/2.  Być po czterdziestce będę miał już na tyle duży majątek, aby utrzymywać się z dochodu pasywnego i znaleźć jakąś dwudziestkę ;) 

Nigdy nie ustawiaj swojego życia pod kobietę. NIGDY!

46 minut temu, LSD napisał:
Mam w planach podchodzenie i zaczepianie za dnia, w trakcie przyziemnych czynności, to w drodze po bułki, czy do banku. W klubach dziewczyny są bardziej wybredne i facet bez dobrej gadki ma kłopot. Za dnia wystarczy wyglądać ok i mieć odwagę zagadać, a samiczki dużo lepiej odbierają takiego mężczyznę. 

No nie wiem jak jesteś przystojny i dobrze ubrany to nie ma znaczenia gdzie podejdziesz. Właśnie na ulicy podchodzisz do lasek, które się gdzieś często spieszą i mogą cię zlać no ale to niech się inni wypowiedzą ja w tej kwestii mam małe doświadczenie.

46 minut temu, LSD napisał:

Dajcie mi tylko bracia siły, aby następnym razem zaliczać shit testy i trzymać ramę, hehe.

Dwie rady:

1. Szacunek do siebie.

2. Miej wyjebane na to co kobieta zrobi nie zapanujesz nad tym, logicznie nie ogarniesz a tylko się wkurzysz.

46 minut temu, LSD napisał:

Mam do Was, doświadczeni bracia jedno ważne pytanie. Ja po 3 miesiącach rejsu wracając do domu chcę mieć k@&wa spokój! Czy walka z samicą i shit testy w związku nigdy się nie skończą? Czy zawsze będę skazany na przeciąganie z nią liny?

Testy zawsze będą, od ciebie i twojego mindsetu zależy ich stopień nasilenia. 

 

Lektury do przeczytania na początek:

-Kobietopedia naszego mistrza ceremonii

-Rational Male Rollo Tomasi - pierwszy tom jest po polsku dostępny.

-Hieny, modliszki, czarne wdowy - P.Śląski - jako ciekawostka bardziej ale też pouczająca zwłaszcza, że jesteś przy kasie

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SSydney

 

dziękuję za wskazówki. 

 

Masz rację bracie! Samica nawet studiów nie skończyła i poważnej pracy nie podjęła, a już chciała współdecydować o tym, gdzie możemy mieszkać za ilestam lat. 

Po prostu kabaret! Raz ją opieprzyłem za to w samochodzie, że skrytykowała moje studia (mało popularne, morze i te sprawy), a ona sama humanistka na wielkiej uczelni. Powiedziałem jej wyraźnie, że będziemy mogli na ten temat porozmawiać, jak zdobędzie licencjat, bo póki co „co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie”. Skończyło się fochem na kilka godzin i o mało jej nie wyjebałem z mieszkania, a powinienem był to zrobić. Czułem jednak, że już by nie wróciła po czymś takim. Ona miała taki mindset od rodziców, że albo będzie tak jak ona chce, albo w ogóle. 

 

Mam pytanie z gatunku logistycznych. Co zrobić z fochajacą się laską, które spędza czas u mnie? Gdyby było to u niej lub na neutralnym gruncie, ubrać się i podziękować. A co u mnie? Zamówić jej ubera do domu? Wyprosić? Czy to nie jest tzw. „Overkill”? A może właśnie powienien być, aby oduczyć samicę podskakiwania?

 

Od ostatnich 6 lat uskuteczniam właśnie podchodzenie na ulicy (z dużymi przerwami, dlatego słabo) i przez internet. Na ulicy spotykam się z niezłym odbiorem i niemal każdą byłą partnerkę spotkałem w ten sposób. 

 

Dziękuję za podesłanie lektur, poczytam sobie w domku ;) 

 

Myśląc sobie właśnie przy piwku doszedłem do wniosku, że mam wszystkie atuty, aby poznać kilka samiczek na luźne związku lub FWB.

 

Już mam większe zasoby i lepszy status niż przeciętny facet. 

Z lepszym ciałem będę wyglądał lepiej, niż przeciętny facet.

Zwiedzilem i zobaczyłem więcej miejsc na świecie, niż przeciętny facet.

Mam tyle wolnego czasu w domu, że mam szansę podjąć więcej pasji i hobby, niż przeciętny facet. 

 

Będę korzystał z mądrości tego forum i Waszych drodzy bracia, aby zbudować lepszą ramę i inner game, niż przeciętny facet.

 

Dlaczego przy tych wszystkich zaletach i potencjale miałbym zadowolić się przeciętną kobietą, czy relacją?! 

 

Pierdole taki interes, moje życie ma być po mojemu i ch*j!

 

Edytowane przez LSD
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MaxMen tez się cieszę. Uważałem z tym tematem, prezerwatywy zawsze sprawdzałem i spuszczałem w toalecie, a jak suka połykała to tylko przy mnie  ;) 

 

Trochę się boję, że któraś będzie mnie chciała złapać na dziecko. W razie czego to skarbówka nic na mnie nie ma, PIT nie składam, bo według prawa nie mam takiego obowiązku. 

 

Plan ostateczny to nieruchomości na sprzedaż lub przepisane na matkę, a ja uciekam za granicę, bo alimenty to by szły w tysiące złotych. 

 

Edytowane przez LSD
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba się pilnować, a są tacy co naiwnie wierzą myszce w "misiu lej do końca biorę tabletki a to mnie bardzo kręci jak kończysz we mnie" a potem ups. I oni chodzą przekonani, że to na prawdę była wpadka i są tym jednym "nieszczęśliwym" procentem. Dopóki ktoś ich nie uświadomi ale i tak nadal ciężko im uwierzyć, że jego myszka by tak mogła. 

No a był tu jeden kolega marynarz co z niezłą aparatką zaciążył i jeszcze się hajtnął. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, LSD napisał:

nie czuje się częścią mojego życia

Uwielbiam ten tekst, hehehe.

 

Hehehehe, a dlaczego w nią nie "inwestowałeś"? Jej mamusia jasno okresliła warunki kontraktu - nie czytaleś między wierszami! Chciałeś ją mieć dalej, to trzeba było mieszkanie jej przepisać i działkę też, może i tatusiem byś został  w międzyczasie (buhahahah).

 

Witam w klubie! Głowa do góry, życie przed tobą, ją już sobie daruj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planujesz pracować w przyszłości bardziej stacjonarnie jak już uznasz że to co masz Ci wystarczy? 

 

Bo jeśli nie to będzie ciężko stworzyć związek w takich okolicznościach. 

 

3 miesiące to bardzo długa rozłąka i tak dwa razy w roku? 

 

Niestety ale związek na.odlegosc według mnie jest możliwy kiedy związek jest już bardzo stabilny a rozłąka zdarza się bardzo rzadko i wyjątkowo. 

Czyli np jesteś z kobietą 5 lat, ślub dzieci,pasujecie do siebie jak ulał,swietnie się dogadujecie i wiecie że ta rozłąka nie zachwieje związkiem. 

 

Do tego potrzeba dojrzałości i nie oczekiwałbym tego od 20 letniej kobiety z którą jesteś max dwa lata w związku.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Włos się na głowie jeży.

Bo historia bardzo podobna do mojej. Bardzo wiele podobieństw, łącznie z układem rodzinnym (bardzo trudne do wychwycenia czasem). Wiele reakcji, zachowań i postaw wręcz identyczne. 

Ciesz się chłopie, że na tym etapie się skończyło. Mogło być tylko gorzej i z prawdziwą ruiną na koniec. 

A tak czegoś się naprawdę niewielkim kosztem nauczyłeś o życiu, wielkich strat nie poniosłeś. Trafiłeś tutaj, więc złapiesz potrzebną wiedzę i dalej leoiej pokierujesz swoim życiem. Wszystko przed Tobą.  

 

Dodam jeszcze, że przy takich kobietach niespecjalnie ma znaczenie, czy jesteś twardym konkretnym gościem, czy białorycerzem. Każdy polegnie, bo to wiecznie niezadowolone egoistki, które nie umieją się cieszyć z tego co mają, nawet jes jest tego wiele. Mógłbyś stawać na głowie, wyglądać jak półbóg i srać forsą. Na instagtamie zawsze znajdą, że ktoś ma lepiej. 

 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, LSD napisał:

Jej odpowiedz mnie rozbroiła 

-„no ja mam tylu kolegów z liceum i studiów, ale z nimi się nie spotykam, bo mam ciebie

Najlepszy fragment tej historii i jeden z najlepszych na forum, jeśli chodzi o esencje kobiecego wkładu w związek! Tak to właśnie najczęściej wygląda - facet może wymieniać mnóstwo rzeczy, które robił dla związku, a kobieta bezpardonowo wali: a ja po prostu jestem i dla ciebie pachnę, a mogłabym dla innych, więc to doceń skurwysynu! Sorry, że tak ostro piszę, ale to urosło już do takiej rangi, że uznawane jest naparawde za dar dla mężczyzn.

 

Pokłosiem tego są właśnie też listy wymagań jaki facet MUSI być, żeby mieć takiego pachnącego kanapowca. 

 

Jeszcze ktoś chciałby coś dodać o zmianach na forum BS, żeby czasem prawdą życiową nie zranić kochanych kobietek?

Edytowane przez Kim Un Jest?
  • Like 3
  • Dzięki 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kim Un Jest? nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć, totalnie mnie wtedy zatkało. 

 

W pamięć zapadło mi jeszcze to, jakie wsparcie dawałem, a jakie otrzymywałem w trudnych chwilach. 

 Kiedy u niej w rodzinie doszło do śmierci, starałem się ją wspierać jak umiałem. Wyręczałem niemal we wszystkim, pocieszałem, wymyślałem kino/wyjazdy/wycieczki/spacery, aby ją odciągnąć od przykrości. Jeździłem z nią do jej rodziny i wspierałem wszystkich. 

Kiedy u mnie był jakiś problem, ona po dwóch-trzech zdaniach pocieszenia uważała temat za zamknięty. Do Szwecji jechałem z przekonaniem, że jako chłopak wykonałem kawał dobrej roboty pomagając jej, a pierwszej nocy na miejscu usłyszałem, że „ja jej w ogóle nie wspieram”, a dwa tygodnie wcześniej wtulona we mnie mówiła „dziękuję, że tutaj jesteś”. Można oszaleć! 

 

Odnosnie pępowiny i toksycznej matki, przypomina mi się jeszcze jedna sytuacja. Jako, że coś sobą reprezentuję  szybko zostałem przyjęty przez niemal całą rodzinę suki. Ciotki, wujkowie, kuzyni zachwycali się mną, jednie jej stara kręciła nosem (pewnie dla niej żaden nie jest wystarczająco dobry dla księżniczki). Jedna z ciotek skomentowała coś na temat mojej pozycji zawodowej w stylu:

- „ten LSD to taki fajny chłopak, na dodatek zamożny z dobrą pracą”

na co jej matka:

- „LSD będzie zamożny w przyszłości” 

 

WTF?! Skąd czelność, aby takie teksty w mojej obecności rzucać? Nie zaglądać mi do portfela dewoty! 

 

Byłą już dawno usunąłem i nie zaglądam. Mam w znajomych jej 5 kuzynów i ich żony, ale ich też pousuwam dla świetego spokoju. 

 

Moja ex była właśnie jedną z tych, która była przekonana, że za rogiem czeka na nią jeszcze lepszy książę i rycerz ode mnie, nie miała oporów przed przypominaniem mi, ilu ma adoratorów z czasów liceum i na studiach. Ciekaw jestem, gdzie będziemy oboje za 10, lat, bo ja będę miał 38 i peak zasobów, a ona 32 i utratę ważności do spożycia ;) 

 

@Perun 1-2 razy dziennie to dla mnie minimum. Gdybys przez 3 miesiące nie widział na żywo kobiety, to tez byś w domu chędożył ile wlezie. Ex kilkukrotnie mowila, że ją tym zaskakuję, bo mam libido jak nastolatek. Pod koniec związku robiliśmy to 1-2 razy dziennie, ale dlatego, że nie czułem do niej tego, co wcześniej, a seks z nią mnie znudził (w ciągu niemal 2 lat jej technika nie uległa żadnej poprawie). 

 

@Wolverine1993 chciałbym popracować do 40-45, przy czym za 2-3 lata mam szansę na kontrakty 2/2 miesiące. Gdyby znalazła się samiczka nadająca się do LTR to nie miałbym oporów przed zrezygnowaniem z pracy, ale to musiałaby być sztuka naprawdę warta zachodu. Taka, z którą mógłbym mieć dzieci. 

Edytowane przez LSD
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej dla samiczki nie rezygnuj z roboty, bo potem ona zrezygnuje z Ciebie a Ty szybko na dobre stanowisko możesz nie wskoczyć. Ja na twoim miejscu chcąc pójść na szybką "emeryturę" to bym pracował w dłuższych zmianach a krócej odpoczywał. Jakiekolwiek związki z rozłąką na 2-3 mce nie będą się układały dobrze, także może lepiej w ogóle sobie odpuścić ten sport.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, LSD napisał:

Myśląc sobie właśnie przy piwku doszedłem do wniosku, że mam wszystkie atuty, aby poznać kilka samiczek na luźne związku lub FWB.

Lepiej przemyśl sobie czemu z taką osobą byłeś tyle czasu i pozwalałeś sobie na takie akcje jakie miałeś. Z Twoim aktualnym mindsetem możesz pogubić się nawet w FWB.

 

21 godzin temu, LSD napisał:

a jak suka połykała

opanuj trochę język.

 

Byłeś słaby, nie trzymałeś ramy to Ci kobieta wlazła na łeb. Wyzywanie ją za to że postępowała według swojej natury teraz nic nie da. Im szybciej zrozumiesz pewne rzeczy które na forum są propagowane tym lepiej dla Ciebie.

22 godziny temu, LSD napisał:

Już mam większe zasoby i lepszy status niż przeciętny facet. 

Z lepszym ciałem będę wyglądał lepiej, niż przeciętny facet.

Zwiedzilem i zobaczyłem więcej miejsc na świecie, niż przeciętny facet.

Mam tyle wolnego czasu w domu, że mam szansę podjąć więcej pasji i hobby, niż przeciętny facet. 

Zajmij się swoją głową a nie zastanawianie się nad tym czy jesteś lepszy od Kowalskiego.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Taboo wybacz, zagalopowałem się. Dziękuję za kuksańca

 

Pisalem wczoraj pod wpływem emocji. Przypomniało mi się wiele sytuacji związanych z ex, które oprócz motywacji do zmian powodują też pewnego rodzaju żal i rozgoryczenie.

 

Postaram się na przyszłość nie strzelać takich gaf i trzymać poziom. 

 

Inner game to coś, nad czym potrzebuję najwiecej pracy (bo jakim wyzwaniem jest podjęcie nietęgo hobby, gdy ma się na nie czas i środki? Niewielkim)

 

. Ta kobieta była moim pierwszym „poważnym” związkiem i przywiązalem się do niej bardzo mocno emocjonalnie. Mam nadzieję, że następnym razem tego błędu nie popełnię, a ich zachowanie i shit-testy odczytam lepiej, między innymi dzięki wiedzy z tego forum. 

 

PUA nauczyło mnie podchodzenia do kobiet, ale nie wyrobiło mocnego inner game. Jak Wy bracia pracujecie nad swoich inner game?

 

postepowala wedle swojej natury mówisz? A to klops, myślałem, że moja myszka jest inna, niż wszystkie ;) 

Edytowane przez LSD
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i kumasz bazę i dobrze, chwilami słabości sie nie przejmuj, lecz nigdy nie opowiadaj o nich kobietom. Pozdrawiam.

 

 

W dniu 23 June 2019 o 23:40, LSD napisał:

Gdyby znalazła się samiczka nadająca się do LTR to nie miałbym oporów przed zrezygnowaniem z pracy, ale to musiałaby być sztuka naprawdę warta zachodu. Taka, z k

I wszytko legło w gruzach..... Echhhhhh. Gwarancji nigdy nie ma, a najgorszym przykładem bialorycerza jest właśnie myślenie, ze gdzieś tam jest taka przeznaczona dla mnie. Odkładaj hajsy, ruchaj divy, tą pipką się nie przejmuj, ona jeszcze sie odezwie jak obetnie się, że nie wszyscy stawiają Paryż. 

@Kim Un Jest? nawet nie wiesz, stałem jak wryty, kiedy około z dziewięć lat temu zrobiłem bilans swojego LTR.  Kurwa, ale byłem zażenowany tym...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.06.2019 o 00:40, LSD napisał:

Gdyby znalazła się samiczka nadająca się do LTR to nie miałbym oporów przed zrezygnowaniem z pracy, ale to musiałaby być sztuka naprawdę warta zachodu. Taka, z którą mógłbym mieć dzieci. 

IMO to jeden z największych błędów, jaki może popełnić meżczyzna. Nigdy, przenigdy tego nie rób. To Ty masz ją zaprosić do swojego świata, a nie zmieniać swój świat pod jej oczekiwania i wizje , jak ludzik z plasteliny.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LSD Im szybciej i mocniej będziesz zachowania samicy tępic (fochy,  shit testy,  itd.) Tym rzadziej będą one występowac. 

 

A im większe osiągniesz SMV tym na więcej możesz sobie pozwolić, na im więcej sobie pozwolisz, tym bardziej samice wkurwisz, zasmucisz, będzie za tobą płakać, będzie ja ściskac w zoladku. To oznacza ze dasz jej więcej emocji (te negatywne tez się liczą), tym kobieta bardziej będzie cię pożądać, będzie miała uczucie ze jest w związku z najlepszym samcem na świecie.

Jednocześnie częstotliwość shit testów się zmniejszy, praktycznie ich nie będzie.

 

 

 

Odchodząc od tematu, jakie studia skończyłeś? Gdzie pracujesz dokładnie? Jeśli można wiedziec oczywiście. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Skończyłem nawigację w Gdyni. Wożę LNG do krajów azjatyckich. Praca jest ok, czasem gorąco i ciężko, ale daje sporo satysfakcji. Inna sprawa, że w czasie wolnym udało się przejść 5 gier na PS4 ?

Nie będzie mnie korciło na granie w domu.

 

Za tydzień wracam do domu z Indii. Kurs salsy i tanca towarzyskiego już zabookowany. Rozmowy na temat zmiany auta na nowsze i kupno gruza do driftu w toku. Sprzęt do ASG jedzie pocztą do rodziców. 

 

Jeden ze znajomych zasugerował mi zapisanie się do szkoły jeździeckiej, sugerując, że jest tam sporo, jak to określił „puszczalskcich samic”. 

Ktos? Coś? Jestem raczej srednio chętny do podejmowania hobby tylko ze względu na potencjalne samiczki, bowiem rajcują mnie tylko konie mechaniczne ?   

Edytowane przez LSD
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawa historia jedna z lepszych na tym forum jakie czytałem. 

 

Zachowanie Twojej ex typowy schemat urok księżniczki bez ambicji, honoru. Stary w wieku 20 lat ona była w Paryżu, tu tam gdzie moi znajomi po 30 nigdzie nie byli a jeszcze dostawałeś po głowie. Pozwoliłeś jej na za dużo zdecydowanie. Jedyną pretensją o jaką miała prawo do Ciebie mieć to te rozłąki. Kobieta zakochana chce mieć misia obok a nie raz na 3 ms. 

 

Nie będę Ci dawał jakiś szczegółowych rad, bo po tym co napisałeś wnioskuję, że jesteś ogarniętym facetem który wie czego chce. Pamiętaj tylko jedno wkład w związek musi wynosić 50/50. Z tego co czytam Ty dawałeś 90% plus ( wszystko finansowałeś sam ) ona tylko była i to był ten atut. 

 

Kiedyś oglądałem kabaret i tam padło takie hasło :D

 

,, Zaraz wystąpi pewna kobieta, która jest znana z tego, że jest znana " rozwaliło mnie to :D

 

Jeżeli planujesz pływać dalej niestety nie stworzysz stałego związku mało tego będziesz rogaczem, bo panienka chodź byś jej fundował wycieczki i tak pójdzie w bok. Więc moim zdaniem w grę wchodzą tylko relacje na zasadzie jest miło, jest sex i na tym koniec. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matki, które zostały skrzywdzone przez ojców ich dzieci, nieświadomie przelewają swoje lęki, obawy na swoje pociechy. Jest to samoistna obrona działająca podświadomie. Niestety takie wychowanie nie wytwarza krytycznego podejścia do relacji damsko męskich i nie tylko. Teraz doświadczyłeś bólu, który jest związany z odrzuceniem. Twój mózg traktuje to jako porażkę. Podświadomie wznosi bariery, żeby uchronić  się przed następną taką sytuacją. Zagrożeniem jest tutaj zmiana Twojego podejścia do życia, relacji na strikte materialistyczne na zasadzie działania mózgu, ego, że jeżeli mi się coś takiego przytrafiło to ja też mogę tak traktować drugą osobę.

Co do budowania relacji to podejdź do tego świadomie. Stawiaj granice i zasady jasno i oczekuj tego nie tylko od partnerki, ale i od samego siebie. Nie patrz na związek ze swojej perspektywy. Patrz na niego z zewnątrz. Pozwala to zachowywać dystans do siebie i traktowania na równo was obydwu i egzekwowania zasad.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LSD

Dobra historia i całe szczęście, że się szczęśliwie zakończyła.  Moim zdaniem to jeszcze nie koniec - prędzej czy później pani się odezwie sondując możliwość powrotu (obiektywnie jesteś dobrą majętną partią i stosunkowo mało osób Cię 'przebija'). Bądź na to przygotowany i pamiętaj, że jedyna rozsądna strategia to zero kontaktu!. Wyjebałbym równieź facebooka/isntagramy itd. żeby Cię nie korciło zaglądać tam gdzie nie trzeba.

 

A tak ogólnie życiowo radziłbym się zastanowić czego tak na prawdę chcesz - jest gdzieś u Ciebie w planach rodzina i dzieci? Znam kilku starszych 'nawigatorów' Gdyni i w każdym wypadku ich związki to była iluzja. Moim zdaniem nie da się utrzymać częstych wyjazdów (w tym wypadku praca na morzu) z udanym życiem rodzinnym - byćmoże powinieneś się zastanowić jaki jest plan po tym jak dorobisz się wystarzającego majątku i kiedy należy ostatecznie z morza zrezygnować (jeśli Ci się to w ogóle uda - praca jaką się lubi to skarb którego nie należy porzucać).

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.