Skocz do zawartości

Influencerki i instagramerki - jak zostać darmozjadem i patologią


Rekomendowane odpowiedzi

Jak zostać influencerką albo instagramerką? Jak zacząć? Wystarczy nie posiadać godności, honoru i sprzedawać się lub swój czas oraz poglądy za lody, obiad, jeansy, prezenty i można zostać instagramowym darmozjadem

W social mediach dziesiątki tysięcy biało-rycerskich, oślinionych fanów i fanek, obserwujących. Wypinanie tyłka i pokazywanie ciała, żeby tylko zyskać większy zasięg. Kreowanie obrazu podróżniczki i modowej znawczyni. Silnej, nowoczesnej kobiety widocznej w lewackich mediach. 

W rzeczywistości żebranie o darmowe lody, obiad, itp. Brak godności, zasad, kręgosłupa moralnego i honoru. Najgorsza patologia i darmozjady internetu. 

 

 

Influencerki są gorsze od "madek". Restaurator nie wytrzymał i pokazał, jak żebrzą u niego o obiady

Influencerki upadają coraz niżej: sępią nawet o darmowy obiad
Influencerki upadają coraz niżej: sępią nawet o darmowy obiad Fot. pasane / Pixabay, screeny z Instagram.com/gawe_l
Sława, darmówki i tysiące obserwujących. Wiele młodych osób marzy o "zawodzie" influencera. Problem w tym, że standard życia części internetowych celebrytów jest tylko złudzeniem, na które dajemy się nabrać. Niektóre instagramerki potrafią sępić o stosunkowo niedrogie rzeczy i usługi w zamian za foto i wideorelację.
 

"Dej, mam horom curke" – ta dobrze znana sentencja odnosząca się do "madek", czyli matek domagających się darmowych fantów na stronach aukcyjnych, może być z powodzeniem parafrazowana w stosunku do samozwańczych gwiazd Instagrama - "Dej, jestem influencerką". Problem w tym, że samotne matki jesteśmy jakoś w stanie zrozumieć. Mówiąc wprost: dziecko generuje spore koszta, więc nawet błaganie o te symboliczne Świeżaki może być uzasadnione. Tymczasem influencerki szczycą się na zdjęciach pławieniem się w luksusie, ale żal im wydać 30 złotych na obiad. Przecież gdyby zapłaciły, to z ich głów spadłyby korony. Wolą więc głodować lub szukać szczęścia gdzie indziej.
95ea407fe2b0a22641edb5c3a2dd8d91,780,0,0
Screeny z www.instagram.com/gawe_l
Insta-barter
 
Za przykład upadku posłużył nalot influencerek na sopocką restaurację Cały Gaweł. Jej właściciel był tak zażenowany bezczelnością blogerek, że postanowił podzielić się prywatnymi wiadomościami, które do niego wysłały. Łatwo wytłumaczyć poirytowanie, bo wbrew pozorom nie były to małe konta, ale osoby popularne na Instagramie - kilkaset tysięcy obserwatorów to stosunkowo sporo jak na kogoś, kto nie jest znanym artystą. Poza tym żebrano nie tylko o darmowe jedzenie, ale i... "wielką dolewkę" Aperola.
2d70433a6644b0b89c3a09e0d0f13e8e,780,0,0
Screeny z www.instagram.com/gawe_l
O "Instagate" w polskiej blogosferze napisało m. in. Vogule Poland. Portal słynie z obśmiewania celebrytów, a jego redaktorzy siedzą głęboką w instagramowym grajdołku. I nawet oni byli zaskoczeni tym zjawiskiem.
 
 
 

Reklama– O tym, że influencerki żebrzą o darmowe bilety na koncerty i festiwale, wakacje czy iPhone’y wiemy nie od dziś. Poszczególne marki nie chwalą się błagalnymi wiadomościami od milusińskich, lecz sam widziałem wiadomości od pewnej fashionistki, która ma dziś prawie 200 tysięcy obserwatorów na Instagramie i bardzo, bardzo prosiła o MacBooka w zamian za oznaczenie – czytamy w artykule..

cytat_icon.pngVOGULE POLAND

O ile taki MacBook czy wakacje to wydatki większego rzędu, o tyle obiad w knajpie jest o niebo mniejszym kosztem. Okazuje się jednak, że niektóre pretendujące do wielkiego świata instagramerki postanowiły spróbować wykorzystać swoją pozorną popularność by… dostać darmowy obiad.

Pewnym wyjątkiem byli dziennikarze pewnego portalu parentingowego, którzy chcieli zrobić sesję fotograficzną w lokalu. Cyknęli zdjęcia, pojedli, popili i wyszli bez płacenia. Dogonił ich kelner, by wyjaśnić całą sytuację. Okazało się, że myśleli, że skoro właściciel napisał, że zostaną "ugoszczeni", to to było równoznaczne ze współpracą barterową. Restauracja wysłała fakturę, portal ją opłacił, ale artykuł polecający finalnie nie ukazał się na stronie. Uprzedzając komentarze: nie dostałem żadnego obiadu za ten artykuł. Ani nie prosiłem, ani nikt mi nie proponował. 

Instagramowe darmozjady
Restauracja Cały Gaweł działa zaledwie od 3,5 roku, ale już zdążyła się dorobić statusu popularnego miejsca na gastronomicznej mapie Sopotu. I duża zasługa w tym... Instagrama. Goście odwiedzali lokal i oznaczali u siebie na profilu. Tak sami od siebie.

– Na przestrzeni lat mniej więcej co miesiąc zdarzały się zapytania z insta-barterem: "ja przyjdę, pokażę, a wy mnie nakarmcie" – mówi w rozmowie z naTemat właściciel Gaweł Czajka. – Jednak w ostatnim czasie zjawisko nasiliło się przed samym Open'erem. Screeny, które wrzuciłem pochodzą z ostatnich dwóch tygodni – dodaje.
cytat_icon.pngGAWEŁ CZAJKA
Właściciel restauracji

Nigdy nie zgadzaliśmy się na taką współpracę, bo każdego gościa staramy się traktować tak samo. Takie zapytanie jest dla mnie, mówiąc wprost, kretyńskie. Mamy obiady za kilkadziesiąt złotych, a prośba o "Aperola do woli" świadczy już tylko o fali głupoty jaka zalała Instagrama.

Jedna z tych influencerek faktycznie pojawiła się w Trójmieście i podzieliła się postami ze swojego tournée po knajpach. – Oznaczyła różne restauracje w swoich wyróżnionych relacjach na Instastory. Pojawił się też apartament, który zachwalała. Można zatem przypuszczać, że większość z tych miejsc poszła na taki układ. Okazuje się, że można spędzić 3-4 dni nad morzem, zupełnie za darmo – przyznaje mój rozmówca.
 
Tutaj też wychodzi na jaw mroczna strona takiego rodzaju reklamy. Influencerka oferuje restauratorowi pozytywną recenzję. Zatem z góry zakłada, że obiad będzie jej smakował. A jeśli będzie obrzydliwy, to nie napisze o tym, bo dostała go za darmo. Nie jest to więc tylko kwestia tego, że dany właściciel może być uważany za skąpca, ale szersze zagadnienie.
cytat_icon.pngGAWEŁ CZAJKA

To zupełnie nierzetelne i nieuczciwe wobec obserwujących. To jest meritum całej sytuacji. Influencerzy pracując na swoich profilach, nie są kanałem telewizyjnym, który reklamuje produkty, tylko powinni personalnie podchodzić do tego, co polecają. To również uczciwość wobec siebie samego.

Niestety takie aferki rykoszetem wpływają na pozostałych, normalnie działających influencerów. – W zeszłym tygodniu była u nas dziewczyna z liczbą 715 tysięcy obserwujących. Przyszła, zapłaciła, wrzuciła film i zdjęcia, oznaczyła się, a potem jeszcze w prywatnej wiadomości podziękowała za przepyszną kuchnię. Coś niesamowitego – dodaje Gaweł Czajka.
 
Źle się dzieje w influencer marketing
To też nie jest tak, że taka forma reklamy jest odrzucana przez wszystkie firmy. Są przedsiębiorcy, którzy zapraszają do siebie instagramerkę lub wysyłają im bezpłatne kosmetyki i inne produkty, a zamian mają promocję. 

Sponsorowany post jest niewspółmiernie tańszy niż tradycyjny spot w radiu czy baner na stronie, a może i nawet lepszy: nieraz za kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset złotych docierają do tysięcy osób w swoim targecie. Jest też bardzo skuteczna (o ile influencer jest zdolny), bo lubimy ubierać się, jeść, czy oglądać to, co nasi idole.

Tyle tylko, że w ostatnim czasie doszło do pewnego 
rozzuchwalenia w blogosferze. Jednym ze zwiastunów kryzysu w internetowym El Dorado, była sytuacja z początku zeszłego roku z Dublina. Youtuberka i instagramerka chciała promować hotel, w zamian za darmowy nocleg dla siebie i chłopaka. Właściciel ją wyśmiał i zapytał, kto zapłaci kelnerom i obsłudze?
Vlogerka była zaskoczona takim podejściem i tym, że hotelarz nie wie, jak działa internet. – Czuję się zażenowana, w ogóle o tym mówiąc. Jestem 22-letnią kobietą, która prowadzi swój własny biznes z domu. Nie uważam, żebym w tej sytuacji zrobiła cokolwiek źle – żaliła się w mediach społecznościowych. 


Zrobiła się z tego duża afera na Wyspach, więc dowcipny hotelarz wystawił jej fakturę opiewającą na ponad 4 miliony euro... za rozgłos w internecie.
Trend oczywiście jest już odnotowany w polskiej branży turystycznej. – Hotele praktycznie codziennie dostają takie oferty, zwłaszcza w okresie wakacyjnym. Im obiekt jest bardziej komfortowy lub po prostu ładny, tym otrzymuje więcej wiadomości od influencerów – mówi Agnieszka Wirkowska z portalu Noclegi.pl.

cytat_icon.pngAGNIESZKA WIRKOWSKA
Noclegi.pl

Nawet nie celebryci, ale zwykli influencerzy "nękają" hotelarzy wysyłając im miliony wiadomości z propozycją promocji. Nie chcą jedynie darmowego noclegu, ale i innych atrakcji typu spa, czy strefa wellness. Oczywiście są hotele, które idą na taką współpracę. Jeden z obiektów w Zakopanem regularnie działa z popularnymi influencerami na podstawie długoterminowych umów.

Influencerzy coraz bardziej obniżają poprzeczkę. Nocleg full-service w hotelu to owszem, droga zabawa. Jednak proszenie o darmowe obiady, manicure, czy nawet ciastka (!), to już gruba przesada i zamach na rozum i godność człowiek. A wszystko to w imię dalszego pompowania wyimaginowanego świata, który istnieje tylko na Instagramie.

https://natemat.pl/277403,jak-zostac-influencerem-instagramerki-zebrza-nawet-o-jedzenie

 

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 5
  • Dzięki 2
  • Haha 8
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę to jest jakaś plaga z tym. Sam tego doświadczyłem na własnej skórze.

 

W zeszłym roku prowadziłem całkiem spory fanpage na Instagramie z produktami Apple'a. Ludzie przesyłali mi fotki, a ja ich oznaczałem. Ot, normalna sprawa w świecie IG. 

No ale oczywiście niektórzy oferowali mi swoją pomoc. Tj, ja wysyłam im Iphone'a, bądź Apple Watcha, a oni reklamują moją stronę u siebie. Normalnie śmiech na sali. Tylko, żeby to faktycznie zgłaszali się jacyś konkretni ludzie, a tutaj miałem również oferty od osób które miały po kilka tysięcy followersów. I teraz kulturalnie odmów takim debilom (bo inaczej ich nazwać nie można) ;) W moim przypadku sprawa dotyczyła zarówno kobiet i mężczyzn, mniej więcej po równo.

 

Ale mam znajomą, Amerykanka rosyjskiego pochodzenia ;) , która ma dosyć konkretny biznes z ciuchami damskimi. Konto na Insta obserwuje prawie 1kk, do tego dochodzą jeszcze Facebook oraz Pinterest. No w huj ludzi to obserwuje i interes się kręci. Jak kóregoś razu z nią rozmawiałem o tych żebrach to miałem wrażenie, że zaraz mi laska wybuchnie i zajebie niewinnego Dawidka na miejscu nawet przez Skype'a ;) Ona dostawała DZIENNIE po kilkanaście i więcej takich propozycji hahaha. Prześlij mi ciuszek, a ja cię zareklamuję u siebie. Beka w huj i tyle z tymi "wpływowcami".

 

Reasumując, dla mnie i piszę to z własnego doświadczenia, taka gawiedź to są po prostu ŻEBRACY. Tu obiadek, tam ubranko, tu hotelik i tak sięc ich świat kręci. Ktoś odmówi, ktoś się skusi. Kiedyś by do MOPSu zapierdalali, dziś oznaczają na IG ;) 

 

Nowy wspaniały świat.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze jest to, że ludzie się na to masowo nabierają. Myślą sobie, że życie takiego internetowego celebryty, który jest sławny, ponieważ jest sławny i ma sporo obserwujacych jest super. Doszło do takiej sytuacji, że u mojego kolegi córki w przedszkolu rozmawiano z dziećmi w ramach zajęć o tym kim chcieliby być w przyszłości i okazało się, że jego córka wraz z ogromem dziewczynek powiedziały, że chcą być youtuberkami. Jak pamiętam takie zajęcia ze swojego przedszkola i końcowki tamtejszej epoki, to dzieci chciały być strażakami, śmieciarzami (to było między innymi moje dziecinne marzenie;)), milicjantami, pielęgniarkami, nauczycielkami. Takie czasy...

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poraża mnie, że taka masa ludzi obserwuje tych pato-celebrytów i jeszcze jest podatna na ich wpływ w sprawie zakupu czegokolwiek. Aż mnie skręca jak widzę te idiotyzmy na YT/FB/Instagram z milionowymi wejściami. A najgorsze jest to, że wszelkie serwisy promują tego typu zawartość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emm, ja rozumiem ze można nazwać tak tych którzy piszą po restauracjach i sepia obiad za 3 dychy patologią. Ale influencerzy którzy zarabiają z instagrama to po prostu wpierdolili się w dobry biznes. Dostają kasę za wrzucanie postów. 

 

https://www.instagram.com/joeyswoll/?hl=pl 

 

Sam obserwuje np. Takiego gościa. Fajnie mi się go czyta, wrzuca czasem jakieś nietypowe ćwiczenia na story.

 

 

Kojarzy mi się to z ludźmi którzy mówią ze "TEN KOTONSKI TO DOSTAJE KASE ZA NIC, TYLKO TE ROWERY KUPUJE NOWE KURŁA" 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to jest czysty interes. Biznes. 
Paradoksalnie.. ja ich szanuję za to co robią. Ludzie to z reguły idioci. Ich myśli nie sięgają często do głowy, kręcą się w okolicy krocza i żołądka. Dlaczego tego nie wykorzystać?

Tak jak napisał brat @Tomko w tym poście:


Nie wygrasz z prądem rzeki. NIE MASZ NAWET NAJMNIEJSZEJ MOŻLIWOŚCI, chyba że inspiruje Cię taki pan z państwa Goethego z wąsikiem. Więc może po prostu lepiej z tym prądem czasem płynąć, i nie tracić czasu na przysłowiowe bicie się koniem? 

Ktoś mi zarzuci to, że nakręcam kolejne spierdolenie.

Ale co tu nakręcać, jak poziom spierdolenia dawno przekroczył dopuszczalne normy? I tym chce się rzygać? Miernik patologii przecież już dawno wyjebało poza skalę.

 

Jeżeli ktoś się wstrzela w rynek, i na tym zarabia, i za to żyje, to ja mu GRATULUJE! Na tym polega życie, żeby w miarę się ustawić, na tym finansowym poziomie.

Osobiście nie mam nawet najmniejszej ochoty jebać dla Janusza czy jakiejś korpo przez całe swoje bezcenne życie. Influencerem nie jestem, jakby co.

 

Jest popyt, jest podaż.

Widocznie ktoś tego potrzebuje, skoro można na tym żyć. A słowa Kononowicza "(..) nic nie będzie!" są dziś bekowym klasykiem internetu, i z tym mi się to kojarzy.

 

I tak, wiem że to co pierdolą infuencerki może być szkodliwe dla uszu i mózgów samiczek. Z tego samego punktu widzenia można powiedzieć, że to o czym mówi Szef jest szkodliwe - w końcu mężczyźni mogą tracić ochotę na ożenek, spada dzietność itd. 

 

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

 

 

 

Do osób, które tak plują na tych ludzi. Ilu z was chciałoby rzucić własne roboty? Kto nie chciałby pracować za wrzucenie paru zdjęć i reklamę różnych marek? Kto nie chciałby pracować czasem parę minut dziennie, w zależności od dnia? Kto chciałby chodzić do jakiejś nędznej roboty i pracować na swojego kochanego szefa, żeby miał więcej pieniędzy, za swoją wypłatę, która często na wiele nie pozwala? Kto chciałby chodzić spać o której chce, i wstawać o której chce?

 

 

 

Ja nie jestem hipokrytą. Na tym polega biznes. A czy to jest moralne, czy nie - to niech już każdy osądzi. Bo w tym jest największy problem, bo zaraz można się kłócić, że są korporacje, które niszczą wręcz całą biosferę, a influencerki niszczą mózgi. I tak, jestem tego świadomy, i tak wiem, że o to chodzi. I tak, wiem że można ze mną polemizować, bo tak, MI SIĘ TO TEŻ DO KOŃCA NIE PODOBA.

 

Jeżeli ktoś uważa się za mądralę, bo inni to idioci.. to dlaczego taki mędrzec chodzi do pracy z ludźmi, którzy przecież też na jakimś poziomie są idiotami? W końcu taka inteligencja powinna błyszczeć i zarabiać. Jak napisał bodajże @Ważniak o pewnym amerykańskim zdaniu, gdzie ktoś się mądrzy i potrzeba taką osobę zgasić, parafrazuję, bo nie wiem czy dobrze pamiętam całość: "o, jesteś taki inteligenty! na pewno dużo zarabiasz, prawda?" 

 

14 minut temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Kojarzy mi się to z ludźmi którzy mówią ze "TEN KOTONSKI TO DOSTAJE KASE ZA NIC, TYLKO TE ROWERY KUPUJE NOWE KURŁA" 

Amen. To jest też tak oczywiste.

Marek przemyca idee, niektóre influencerki też. Wierni odbiorcy uważają, że one są słuszne. I można dojść do wniosku, że wszystkie grabie grabią do siebie. Ot, i cała historia.

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powtarzam po raz n-ty tu na forum - to zmierzch naszej cywilizacji jaką obecnie znamy. Rzymską też strawił upadek moralny. Tylko ja nie obwiniam tych, którzy odnajdują się w gównie i robią na tym kasę. Skoro im za to płacą? 

 

Ja do Kościoła nie uczęszczam, ale czy winię księży za to, że zbierają na tacę? Absolutnie! Ktoś to sponsoruje (chodzi mi o dobrowolne datki, nie fundusz kościelny) ktoś inny zarabia.

 

Wracając do medialnej degrengolady. Niepokojące jest to, że kiedyś trzeba było być aktorem, piosenkarzem, dziennikarzem, znanym sportowcem i dopiero się zarabiało. Później nadeszły czasy Kardashianów i robieniu pieniądza na pokazywaniu przysłowiowej dupy i nabijaniu popularności na zdjęciach typu: ona była tam, ona wychodzi stąd, ona ma podiwnietą nogawkę itd ? Następny mamy dzisiaj etap: sprzedawanie patologii z wlasnego otoczenia ?

 

Konkluzja: jest k* na to popyt!!! ? Jak nisko upadliśmy, że ludzie rajcują się patolą, byciem znanym z tego, że jest się znanym. Wiele razy poruszałem ten temat ze znajomymi, nikt mi nie potrafił odpowiedzieć jakim cudem wraz z rozwojem cywilizacji na niespotykaną dotąd skalę, ludzie mentalnie "wracają na drzewo"...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Instagramer to nie zawód, chyba że zawód dla rodziców ?.

 

Ciekawe jak będzie wyglądać życie tych ludzi za 20-30 lat? Czy to rzeczywiście jest tak lukratywny biznes, że można się ustawić na przyszłość. Jeśli tak, to zacznę żałować, że nie zostałem modelem, jak miałem okazję. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Instagram i facebook to forma narkotyku uzależnienia szczególnie dla kobiet. Przekonałem się ostatnio o tym dobitnie. Jest kobieta na którą mam wpływ. Udało mi się ją przekonać w umiejętny sposób aby skasowała fb i insta. Po około 2 miechach od momentu od kiedy nie ma i nie ogląda tego gówna to w ogóle inna osoba. Nie ma czasu siedzieć z nosem w telefonie i pierdolić zasłyszane głupoty i robi to co powinna.

Sama po jakimś czasie stwierdziła że te portale robiły jej sieczkę w głowie. Często miewała przez to niezrozumiałe dla siebie stany emocjonalne, frustrację, zazdrość, depresje etc co odbijało się na jej relacjach z otoczeniem.

 

Edytowane przez maVen
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne zdanie na ten temat jak Kim i Messer. Dla mnie głupimi ludźmi nie są ci influencerzy tylko ludzie co ich śledzą i oglądają. Influencerzy osiągnęli za to widownię w postaci rzeszy baranów (czytaj - ludzi), na których zarabiają pieniądze. Ja po prostu nie mogę pojąć po *uj oglądać  życie jakiegoś internetowego no name, który w sumie nic nie osiągnął a jedynie czym może się pochwalić to to że był tu i tu, czy nosił takie ubrania. Taka sama jest sytuacja z księżmi, a najlepszym dla mnie przykładem jest Rydzyk. Zjednoczył sobie masę ludzi, którzy dobrowolnie łożą na jego zachcianki. No ale po to są barany aby ich strzyc...

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przeglądam i nie interesuje się insta, fb itp. Dla mnie Ci ludzie nie istnieją. 

 Jest to higiena psychiczna.

 

Kwestia biznesu to osobna sprawa, nie przecze dobrze zarabiac bez tzw. twardego wkładu, ale godność też warto posiadać :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc influcośtam to tacy żebracy. Gdzieś mi się to przewinęło, ale nie znałem tego słowa.

 

Ode mnie: czasem wstawię jakieś ważne wydarzenie historyczne na tablicę (nie spamuję, CZASEM coś wrzucę) i mam 1-3 lajki. Na rocznicę urodzin Pileckiego, albo ważne info z PL o którym media nie mówią, np acta2 czy 447.

 

Konfrontacja z rzeczywistością: zwykła pani 6/10 dostaje średnio 50 reakcji i mnóstwo komentarzy jak wstawi swoje pierwsze lepsze zdjęcie, gość z uśmiechniętą miną i opisem typu "spacerek" już wyraźnie mniej, ale 10-20x więcej reakcji niż ja i parę komentarzy.

 

Wnioski: widać po stanie państwa Polskiego, jak "inteligentni" są jego obywatele, większość się kłóci co jest mniejszym złem, pis/po/psl/sld/nowoczesna itd itp etc.

Mało ludzi interesuje się polityką czy jakimś rozwojem albo sportem, a jak już ktoś się odrobinę interesuje to kreuje się na eksperta. Polityka? Wstawka z korwinem i zmiana zdjęcia na "cyborga". Rozwój, przeczytanie 1 książki i ochy, achy, zdjęcia okładek. Sport, siłownia, rower? Kurła dwa razy w miesiącu a komentarze ambitne jakby sport klasy światowej.

 

Dostałem dziś małej refleksji - nie rzucaj pereł przed świnie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Kojarzy mi się to z ludźmi którzy mówią ze "TEN KOTONSKI TO DOSTAJE KASE ZA NIC, TYLKO TE ROWERY KUPUJE NOWE KURŁA" 

Gość z linka nieźle zapie..ał żeby zrobić takie ciało i pozytywnie motywuje.

Nie porównuj jednak Marka do Karyn, które proszą się o darmowe żarcie albo ciastko w zamian za fotkę wrzuconą na instaraka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Morfeusz jeśli tak na to patrzeć to większość influencerów się nie prosi,  wiec ten link to po prostu skok na rozgłos, połączony z Januszami którym wąsy się trzęsą ze złości na dama myśl że ktoś może zarabiać nie pracując, tylko robiąc to co jest przyjemne. A fala hejtu na instagramerów pod tym postem tez jest duża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Mnemonic napisał:

To kolejny obszar pomylenia chuja z palcem.

Ktoś publicznie zachowuje się jak idiota. Jest odbierany jako idiota. Ktoś inny nawet nazwie go idiotą.

I ten pierwszy ktoś powie, że to #falahejtu

Aaa, a to zachowuje się jak idiota bo ma wiecej kasy, wiekszy status, czy robi to co lubi? :)

 

Wąsy szurają że aż strach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Influencer jest influencerem dlatego że ma wpływ. Albo ilościowy albo jakościowy. 

Do influencera firmy się same zgłaszają, bo zwyczajnie się to opłaca. Tyle że influencer zaczynał ciężką pracą i latami budował swoją pozycje.

Albo po prostu zna kogo trzeba. Jakbym miał restauracje i napisałby do mnie Gordon Ramsey to bym nawet za hotel i lot zapłacił. Bo wiem że jego dobra ocena by dała mi o wiele więcej niż bym wydał

A taka laska z tysiącem gości patrzącym na jej figurę?  Gdzie tam.

To co powyżej to zaś naiwna wiara że ma się wpływ i jest się kimś ważnym.

Influencer jest takim lobbystą konsumenckim.

Lobbysta to gość zawodowo jedzący w ekskluzywnych restauracjach oraz grający w golfa i leniuchujący na saunie. I przekonywujący by polityk poszedł mu na rękę. 

Podobnie z influencerem. 

Tylko lobbysta nie znający żadnego polityka jest skończony. Influencer często nawet nie zamierzał być influencerem i po prostu stało się. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.