Skocz do zawartości

Powolne postępy i wkur*** na rzeczywistość


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, SzatanKrieger napisał:

Mistrzowie o największych osiągnięciach żyją w ciszy i z dala od medialnej wrzawy, żyją prostym życiem.

Wspaniale więc po co im w takim razie royce rolls i roleksy skoro wyzbyli się swojego i potrzeb materialnych? Koncepcja wyzbycia się ego to jedna z największych ściem rozwoju  osobistego i duchowego.

 

Osho miał tego podobno cały garaż. ;) 

 

Spójrz jaka to jest manipulacja - Osho i inni guru duchowi odwracają całkowicie hierarchię społeczną. W ich teoriach osoby słabsze, będące w depresji, mające problemy ze sobą nazywane są starymi duszami. Jak myślisz po co? Po to by poczuli się elitą i byli bardziej podatni na wpływy i perswazję.

 

Cała numerologia, horoskopy i wszystko w czym oni się specjalizują  oparte są na efekcie Forera .Ezoteryka to jest jedna z największych ściem naszej cywilizacji. 

 

 

Majstersztyk manipulacji.

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, icman napisał:

Nie rozumiemy się, ja nie mam nic do tego co myślisz. Ja się tylko pytam dlaczego nazywasz innych ludzi „idiotami” jeżeli myślą inaczej?

Zaraz, zaraz, bo wkładasz mi do ust słowa których nie powiedziałem, nie napisałem że nazywam niektórych idiotami bo myślą inaczej, ale idiotami takich którzy dają się robić w bambo tzw trenerom motywacyjnych, kołczom, guru itd, więc zważaj na słowa, tym bardziej że dziś takiego kołcza można szybko zweryfikować, a mimo dostępności informacji ludzie dalej w to idą, więc są idiotami, na własne życzenie :D.

 

 

Taki Kołcz Majk, koleś który nie płacił ludziom za wykonaną pracę, ma problemy z prawem, dalej ma fanów i dalej ludzie chodzą na jego pseud-szkolenia, mimo że takie info o nim można szybko znaleźć, więc chyba o czymś to świadczy, prawda?

A po drugie, piszesz że nie masz nic do tego co myślę, ale zaraz się pytasz czemu tak myślę o innych ludziach, sam sobie zaprzeczasz, więc kończ pierdolić, bo się ośmieszasz :D:D .

Edytowane przez The Motha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@The Motha

Jezeli nie odróżniasz formy od treści to pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy kiedy kogoś obrażasz. 

 

Ja nie pierdolę tylko piszę na forum.

Jeżeli czegoś nie rozumiesz to nie jest to powód by kogoś obrażać lub twierdzić, że się ośmieszają.

 

Przekraczasz moje granice w swojej impertynencji także z mojej strony nie widzę sensu kontynuować.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, icman napisał:

Jezeli nie odróżniasz formy od treści to pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy kiedy kogoś obrażasz. 

Dalej nie rozumiesz, jeśli prostytutka jest prostytutką, to jak mam ją nazwać? dama? zakonnica?

 

4 minuty temu, icman napisał:

Ja nie pierdolę tylko piszę na forum.

Tak samo tutaj, można pisać, i można pisać ale na temat.

 

5 minut temu, icman napisał:

Jeżeli czegoś nie rozumiesz to nie jest to powód by kogoś obrażać lub twierdzić, że się ośmieszają.

Przepraszam, nie wiedziałem że jesteś taki wrażliwy, a co do ośmieszanie się, cóż stwierdzam fakty, a te są jakie są :)

Jak ja miałbym się za wszystko obrażać, to bym z domu nie wychodził, przedstawiłem Ci garść faktów, ale nie odniosłeś się do tego, tylko skoncentrowałeś się na tym że rzekomo kogoś obrażam, to jest już kolejny z takim zarzutem dla mnie :D .

Ja zobacz też jestem idiotą dla kreatorów systemu światowego, i co mam się obrażać? nie, takie są fakty.

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, dobryziomek napisał:

Koncepcja wyzbycia się ego to jedna z największych ściem rozwoju  osobistego i duchowego.

To bardzo przestarzałe spojrzenie, ta wiedza również ewoluuje razem ze zdobyczami nauki.

Na dzisiaj z tego co ja wiem to jest bardzo blisko do tego by potwierdzić tezę, że "ja" czyli ego jest wynikiem myślenia i tworzy się dynamicznie w tym procesie co trochę może zmienić w postrzeganiu siebie i świata.

Bo to nie Ty myślisz tylko Ty jesteś wynikiem myślenia - cała frajda polega na tym by to sprawdzić.

Nikt dzisiaj nie twierdzi, że ego jest czymś złym i należy z tym walczyć tylko, że nie jest to jedyny sposób dotykania rzeczywistości.

A to że jest dużo ściemniaczy to norma bo jak jest popyt to i podaż.

Łatwo ich jednak odróżnić: ściemniacz i manipulant będzie zainteresowany Twoim życiem prywatnym i powie Ci, że wie lepiej jak masz być sobą ;).

 

Ja po prostu serdecznie namawiam by jeżeli ktoś ma ochotę to spróbował zauważyć jak funkcjonuje skąd biorą się procesy wewnętrzne i narzędzia sprzedawane przez innych mogą być pomocne ale to dalej są tylko narzędzia.

 

Wybacz @mac, że Ci trochę zaśmieciłem temat.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym forum często używa się wyrazów: postęp, rozwój, progres. Także mój awatar zawiera znane m.in. z flagi Brazylii motto "Ordem e Progresso" (ład i postęp). 

 

Jednak dla mnie najciekawsze jest słowo rozwój, gdyż i w językach słowiańskich i w większości germańskich (niemieckie 'die Entwicklung') pochodzą od tego samego słowa "zwój" ('der Wickel'). Czyli najpierw musi być coś zwinięte, żeby następnie się rozwinąć; zaś nieraz żeby zacząć się rozwijać, najpierw kręcimy się jak gie w przeręblu.

https://pl.bab.la/slownik/niemiecki-polski/wickeln

 

W potocznie używanym znaczeniu tego słowa jako zwój możemy określić coś poplątanego (kłębowisko, plątanina), z czego nasuwa się wniosek, że rozwój to porządkowanie chaosu, oranie i doprowadzanie rzeczywistości do ładu, jakiegoś lepszego, wyższego jej levelu. Słowem meblujemy świat. A przynajmniej tę jego część, na którą mamy wpływ.

Edytowane przez Endeg
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpuść. Po prostu odpuść. Nie chodzi mi o life style, czy treningi, czy pracę nad sobą. Rób to tak jak robisz do tej pory..... ale odpuść mentalnie. Odpuść psychicznie. Zrób sobie takie "wakacje" psychiczne. Dalej sukcesywnie pracuj robiąc to co robisz po prostu.... ale odpuść sobie psychicznie. Poczuj wdzięczność. Zrób sobie z tego nawyk. To wcale z Twoimi wzorcami, jak sam wiesz nie takie łatwe. Pozwól aby samo się toczyło. Nie wszystko zawsze zależy od Nas.

 

Słuchaj swojego ciała i siebie. Swoich emocji - z nich wyciągnij wnioski. Czegoś Ci brakuje. Czegoś "wyższego".... już dawno wiesz, że schematy życia i role tego teatrzyku nie są dla Ciebie. Poszukaj tego czegoś w sobie. Odpuść, złap spokój i poczuj flow. On Cie poniesie. Robotę rób dalej wytrwale jak robisz.

 

Programuj się rano - torowanie umysłu - same dobre emocje na czele z wdzięcznością. Reszta dnia niech będzie lajtowa psychicznie. Zmień swoje wibracje.

 

Po prostu robisz i żyjesz jak do tej pory ale z inną wewnętrzną wibracją. Będą zmiany na lepsze. Podnieś wibrację.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, SennaRot napisał:

"wakacje" psychiczne

Tego nam brakuje. Ciężko jest gdy mnóstwo spraw przytłacza oraz gdy za wiele spraw się jest odpowiedzialny - wtedy flow ni pomoże.  A to wpływa na regeneracje, a raczej jej brak.

 

Myślicie, że zespół stresu pourazowego odnosi się tylko do żołnierzy? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Perun82 napisał:

Ciężko jest gdy mnóstwo spraw przytłacza oraz gdy za wiele spraw się jest odpowiedzialny - wtedy flow ni pomoże. 

 

Technicznie sprawa wygląda tak, że możesz programować swoje emocje, nastawienie i psychikę jak tylko chcesz. To jest do zrobienia a czynniki zewnętrzne nie mają nic do rzeczy.

 

Reasumując: Nasze emocje, nastawienie, mentalność to nic innego jak wynik Naszego programowania społecznego i wzorców jeśli sami ich nie korygujemy. Jesteśmy programowalni. Naszymi emocjami, samopoczuciem, ambicjami, nastawieniem można sterować i albo My to robimy albo ktoś z zewnątrz,

 

Owszem im większa pizda w życiu tym ciężej wejść na flow ale się da. Osobiście przerabiałem. Da się. Tylko wcześniej trzeba odpuścić. Zycie to sekunda. Słoik z monetami. Każdego dnia wyrzucasz jedną aż opustoszeje. Czym się więc spinać? Koniec czeka każdego. Nic stąd nie zabierzemy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne potwierdzenie, ze zamiast skupić się na ważniejszych rzeczach, trzeba najpierw zapanować nad powłoką cielesną. 

 

8 minut temu, SennaRot napisał:

Naszymi emocjami, samopoczuciem, ambicjami, nastawieniem można sterować i albo My to robimy albo ktoś z zewnątrz,

Jak dostaniesz zawał to zapanujesz nad nim?Kto nim steruje Ty czy ktoś z zewnątrz? Uwielbiałem profesora, który tak chwalił umiejętności opanowywania emocji, medytacji - a później musiał nas opuścić bo biegunka wyjaśniła jego mądrości. 

 

I tu jest pies pogrzebany. Największym naszym wrogiem jest nasza cielesność i konsekwencje z niej wynikające. Nasz mózg też ma ograniczenia. O czym przekonujemy się gdy widzimy coraz więcej ludzi z chorobami psychicznymi. 

 

To cielesność wpływa na nasze wybory. 

Edytowane przez Perun82
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o ćwiczenia, to miałem podobny okres.

Ciągłe napierdalanie ciężarów i zawsze było mi mało. Więcej, więcej. Arni w głowie i muszę tak wyglądać.

Jakiś czas temu zluzowałem ogólnie w życiu, patrzę z większym dystansem na wszystko, również na siebie, chociaż czasem mam podobne chwile do tych które opisujesz. Też mnie wkurwia otoczenie: ruch uliczny, bezmyślność ludzka, można wymieniać.

 

Ale.

Tak świat już wygląda, otaczamy się wśród zwierząt: kotów, psów, jeleni, ptaków, jaszczurek, żab, ludzi, komarów, kleszczy.

Wszyscy mamy to samo wgrane: nażreć się, rozmnożyć, przeżyć ten moment w historii świata jak najbezpieczniej.

Musisz jakoś przetrawić ten moment, tą świadomość, że tego dziecinnego, niewinnego świata już nie ma. Że to wszystko było gówno prawda.

Spróbuj teraz zacząć na to wszystko patrzeć przez pryzmat... żartu. Ja np kiedyś patrzyłem na jakiegoś idiotę, to wkurwiałem się- dzisiaj robie sobie podśmiechujki i w sumie to patrzę na takich ludzi z podziwem. Zobacz jaki to jest z jednej strony dar- żyć w takiej nieświadomości, przekonaniu jakie to wszystko jest proste, ładne i eleganckie. Myk wypłata, myk grillek, browarki i świat się kręci. Banan na twarzy i pierwotne instynkty. Tacy ludzie mają najłatwiej w życiu.

 

Już chyba w jakiś poście zahaczyliśmy o ten temat:

Myślałeś nad zmianą otoczenia?

Mam na myśli dosyć radykalne.

Podam na moim przykładzie ale nie konkretną miejscówkę.

Za kilka lat, bliżej niż dalej zostawiam całe moje dotychczasowe życie i emigruje do kraju gdzie zamiast sosny rośnie palma, ludzie są wobec siebie zdecydowanie bardziej otwarci, słońce częściej swieci i jest oczywiście ciepłe morze.

Raz się żyje @mac, może potrzebujesz innego otoczenia. Bo ja właśnie do takich wniosków doszedłem a nie zamierzam się biczować resztę życia.

Nie bój się zmian, nawet kosztem Twojej pracy którą bardzo lubisz. Polubić można malowanie ścian, klejenie płytek czy spawanie metali. Wszystko siedzi w głowie, kwestia dystansu do siebie.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Perun82 napisał:

Kolejne potwierdzenie, ze zamiast skupić się na ważniejszych rzeczach, trzeba najpierw zapanować nad powłoką cielesną. 

A szczególnie jeśli chodzi o popęd seksualny, który powoduje więcej szkody niż pożytku, szczególnie dla ludzi którzy mają większe ambicje niż zimne piwo w lodówce.

Myślę że wiele problemów ludzkich bierze się z tego że panuje w nich rozdźwięk między cielesnością a duchowością, a cierpienie jest efektem niemożności pogodzenia tego.

 

 

 

 

Edytowane przez The Motha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały ten temat sprowadza się do pytań: jak żyć? jaki jest sens życia? Czy możemy wyobrazić sobie sytuację, że mamy najdroższy samochód świata stojący przed naszą willą z basenem, pracujemy dwie godziny dziennie, zarabiamy ogromne pieniądze i dalej jesteśmy nieszczęśliwi? Czy to wszystko to nie są nam wmówione potrzeby? Czy same pieniądze dają tak ogromne szczęście? Czy pieniądze powodują, że jesteśmy wolni od chorób, poczucia braku sensu, kłopotów rodzinnych, wyrzutów sumienia? Nie chodzi mi o to, że mamy się zamknąć w jaskini i medytować i nie korzystać z materialnych uroków świata, ale czy pieniądze to rzeczywiście= szczęście? Żyjemy w takim materialistycznym społeczeństwie pozbawionym duchowości i głębszych przemyśleń. Każdy się z każdym ściga i porównuje, chociaż to tak naprawdę nie ma większego sensu. Według mnie dobrze się rozwijać, bo mamy ograniczony czas na tej planecie i jedno życie. Może bezpieczniej przyjąć, że pieniądze są po prostu neutralne, pochodzą od Boga, ale nie uczynić z nich czegoś, co dam nam szczęście. 

 

Skoro mistrzowie duchowi mają drogie samochody i prowadzą wystawny styl życia (jeżeli to prawda) to może wychodzą z założenia, że to wszystko jest ok, to wszystko jest dobre, ale nie warto się do tego przywiązywać? Czy na pewno jest tak, że prowadząc jakiś względnie przyzwoity poziom życia posiadanie więcej zapewni nam więcej szczęścia? Czy tylko dla mnie jest dziwne, że ludzie tak gnają po karierę, a jakoś nie widać, żeby kolejne awanse przynosiły im więcej szczęścia? Robi się bezmyślny wyścig szczurów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.07.2019 o 16:30, The Motha napisał:

Tak myślałem, temat duchowości pójdzie się jebać, zaraz wyskoczy jeden z drugim i będzie nawiązywał do pieniędzy, chyba kogoś zabolało :D

W dniu 8.07.2019 o 16:05, icman napisał:

Pytałeś o pieniądze więc dostałeś jakieś odpowiedzi związane z nimi. Mnie nie zabolało, kwestia warta wyjaśnienia. 

 

@The Motha

Masz zdrową postawę ale nie do końca, bo nie pojmujesz do całościowo tematu, o którym się wypowiadasz. Ta postawa, którą prezentujesz Ci pomaga ale kiedyś, uderzy w Ciebie w najmniej oczekiwanym momencie, bo jest ona bazowana na strachu, czyli się zamknąłeś, nie zamykaj się do końca bo możesz ominąć prawdę :) 

 

Porównując Kołcza majka do Osho czy Osho do ultra rzadkich mistrzów, przed którymi to Osho znów jest amatorem to jest głębokie nieporozumienie.

 

Ogólnie powinno się używać może bardziej słów na zasadzie Mistrz czy arcymistrz. Tak samo jak masz Guru i SadhGuru.

 

Ogólne pojęcie mistrza jest dosyć blade, bo np dla wielu to Joseph Murpy jest mistrzem (od potęgi podświadomości) a on tylko bazuje na tresiach zawartych od innych nauk Taoistów - głównie biblii a w oryginale od przesłań tych rzadkich mistrzów, których jak zwykle nauki są przekręcane o których zaraz wspomnę. Dla innych mistrz Athony de Mello, dla jeszcze innych Mooji, Grzesiak czy tego typu inne twory rynku wtórnego nie stały koło mistrza. 

 

Jeżeli ktoś jest mistrzem faktycznym, to ma może ze 3 uczni i uczy ich po cichu bez poklasku, naprawdę taki mistrz czyli ktoś ULTRA MEGA rzadki to niesłychany dar dla gotowego człowieka, największy można by powiedzieć na tej planecie bo on by rozbijał Twoje wyobrażenia o życiu raz dwa, iluzje w które wierzysz jedna po drugiej by opadały. Należy pamiętać o bardzo istotnej rzeczy, że prawdziwy rzadki mistrz wybiera ucznia a nie uczeń mistrza. 

 

Kolejna sprawa z Osho jest taka, że wydawał swoje nauki, bo uznał, że tego świat potrzebuje i zrobił jak uważał. Dla mnie przykładowo nie jest mistrzem, choć na potrzeby forum go tak nazywam. Choć z drugiej strony Ci o największych osiągnięciach mówią jak jeden mąż, że każda dusza jest mistrzem tylko musi się do niego na powrót dokopać. W ogóle "mistrz" jest nadużywane i może znaczyć wiele. 

 

Następna sprawa, jeśli chodzi o krytykę np Osho:

 

Wyobraźcie sobie, że otrzymujecie dziennie 30 różnych zapytań na te same, podobne czy indywidualne tematy i odpowiadajcie zawsze z największą odpowiedzialnością za swoje słowa, bez pomyłki, trafnie, mądrze i inspirująco. Jeśli uważacie, że to takie proste to zapraszam... bo na takich ludzi zawsze jest deficyt na tej planecie. Przeczytajcie tysiące książek, medytujcie, bądźcie cierpliwi, niech wasze odpowiedzi będą zawsze złote, jeśli to prościzna to droga wolna, chętnie was posłucham bo mądrych zawsze warto posłuchać. 

 

Przykładowo gdy ktoś do mnie przychodzi o radę, to staram się doradzić najodpowiedzialniej jak się da. Staram się również sprawić by człowiek znalazł swoje odpowiedzi, jakiekolwiek by one nie były, to bardzo ciężka sztuka a co dopiero na taką masową skalę. 

 

Kolejna sprawa to ich przekaz obroni się sam, ja nie muszę ich atakować czy bronić. Jeśli socjalizm działa to obroni się sam czyż nie? Będzie to widać w jego owocach :) 

 

A teraz ciekawostka - oni te nauki zaczerpywali właśnie od tych mega rzadkich nikomu nie znanych twarzy, którzy najczęściej ustnie przekazują wiedzę wybranym, np jednym z nich był Swami Rama - uczeń nieznanego nikomu z nas mistrza. Swami został również okrzyknięty mistrzem ale przy jego nauczycielu to nadal był tylko zwyczajnym uczniem. Ci prawdziwi mistrzowie odmawiają by im robić zdjęcia i mają rację i swoje powody.

Ta najbardziej podstawowa wiedza nie zawsze była dostępna, lecz w dzisiejszych czasach jest bardzo łatwo ją zdobyć, dawniej przechodzili ogromny rygor ludzie, chociażby 3 lata w samotności by zaczerpnąć tej uzdrawiającej wiedzy.

Dlatego, gdy wy mówicie mistrz o Majku czy Jackowskim czy kimś tam, nie wiecie po prostu o czym mówicie.

Opisujecie całe ciało na podstawie tego, że widzicie stopę. 

 

 

I teraz ostatnia sprawa, wierzcie sobie w co chcecie @mac dostał filmik ode mnie od Moojiego i widać był zadowolony z treści, więc nie mówcie, że to nie pomaga, bo pomaga i teraz najważniejsze, jakie wy kwestie przynosicie w zamian? Jeśli przedstawiacie większą mądrość niż jednostki, które chociażby wymieniłem to jeśli będę godny chętnie bym się od was uczył.

 

Kończę wypowiedzi w tym wątku, pozdrawiam i życzę spokojnego dnia, tu macie na koniec krótki filmik właśnie z Osho, może wam pomoże to zrozumieć o czym mówię:

 

"Budda musi być źle rozumiany i budda jest powiązany z byciem nie zrozumianym a jeśli jest rozumiany to nie jest buddą"

 

 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.07.2019 o 21:14, mac napisał:

(...) zdarzają się okresy, że trenuję 26 dni w miesiącu padając na ryj (...)

Za dużo, zakładając, że nie jesteś na bombie i są to przynajmniej średniej intensywności treningi siłowe bez jakiejkolwiek fluktuacji, a patrząc po ich ilości, zapewne każdy z nich jest na pełnej kurwie. Zgadłem?

W dniu 4.07.2019 o 21:14, mac napisał:

(...) non stop dieta, praktycznie bieda dieta, 1500 - 1700 kcal dziennie (...)

Chodzisz niedożywiony i dziwisz się, że się chujowo czujesz?

 

Przede wszystkim musisz odbudować kapitał metaboliczny.

 

Poświęć najbliższe trzy miesiące na odbudowanie kalorii do pułapu dwóch i pół tysiąca.

 

Oto, jak to zrobić:

15.07.2019 - 21.07.2019 = 1800 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

22.07.2019 - 28.07.2019 = 1850 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

29.07.2019 - 04.08.2019 = 1900 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

05.08.2019 - 11.08.2019 = 1950 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

12.08.2019 - 18.08.2019 = 2000 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

19.08.2019 - 25.08.2019 = 2050 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

26.08.2019 - 01.09.2019 = 2100 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

02.09.2019 - 08.09.2019 = 2150 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

09.09.2019 - 15.09.2019 = 2200 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

16.09.2019 - 22.09.2019 = 2250 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

23.09.2019 - 29.09.2019 = 2300 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

30.09.2019 - 06.10.2019 = 2350 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

07.10.2019 - 13.10.2019 = 2400 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

14.10.2019 - 20.10.2019 = 2450 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h);

21.10.2019 - 27.10.2019 = 2500 kcal + 100 kcal na bieżni dziennie (jakieś 10 minut, biegnąc 8 km/h).

 

Co rozpisałem powyżej? Metodę powolnego gotowania żaby.

 

Wyobraź sobie, że Twoje ciało to taka właśnie żaba, którą wrzuciwszy na zimną wodę i stopniowo podkręciwszy ogień, ugotuje się, co nie miałoby miejsca, gdybyś ją wpierdolił do garnka z wrzącą wodą.

 

Wyjaśniając - jedząc od jutra 2500 kcal dziennie, zacząłbyś odkładać tłuszcz (żaba by wyskoczyła, a raczej Twój organizm by ogarnął, że: "Ty, ziomuś, pa, ile żarła wjebał szaleniec. Dawaj je tam do opony na bebech, będzie na później"), natomiast dokładając 50 kcal tygodniowo przy jednoczesnym spalaniu 100 kcal, nic się nie wydarzy, tfu, znaczy wydarzy się wiele:

  • będziesz miał więcej energii;
  • będziesz w lepszym humorze (zakładając, że będziesz jadł pełnowartościowe* produkty; zaburzenia mikroflory jelitowej mogą prowadzić nawet do depresji);
  • nie tylko nie przytyjesz, ale i staniesz się bardziej nabity;
  • poprawią się osiągi na siłowni;
  • będziesz mógł więcej zjeść;
  • będziesz się miał czym wypróżniać (inkorporując do diety odpowiednią ilość błonnika);
  • będzie zajebiście, uwierz.

Zbudowawszy bazę 2500 kcal dziennie, możesz przejść do układania makro- (trzy miesiące), mezo- (miesiąc) i mikrocykli (tydzień).

 

Do rozdysponowania masz (począwszy od listopada 2019) kolejno:

  1. 92 dni, czyli 230 tysięcy kalorii;
  2. 31 dni, czyli 77 tysięcy i 500 kalorii;
  3. 7 dni, czyli 17 tysięcy 500 kalorii.

Jako że przewidywanie przyszłości trzy miesiące lub nawet miesiąc w przód jest karkołomnym zadaniem, najlepiej będzie skupić się na tygodniowych mikrocyklach, które są o wiele łatwiejsze do przewidzenia i które możemy umiejętniej zaplanować.

 

W puli mamy 17 tysięcy 500 kalorii, które zostaną rozbite na poszczególne dni, uwzględniając TDEE (Total Daily Energy Expenditure). 

 

Przede wszystkim musisz się skupić na tym, aby priorytetem był idealny stan układu nerwowego, a przy 26. treningach siłowych w miesiącu (powtarzam, zakładając, że trenujesz jak facet, a nie machasz pięciokilogramowymi hantelkami na płaskiej) nie może być o tym mowy.

 

Priorytetyzacja jest następująca:

  1. psychika (overall mental & physical well-being);
  2. regeneracja (sen);
  3. dieta (odpowiednia podaż kalorii z wysokich jakościowo źródeł; błonnik; makro- i mikroelementy);
  4. trening;
  5. cardio.

 

Polecam zmniejszyć ilość treningów do 4. w tygodniu:

  • Poniedziałek: LEGS - high intensivity - hipertrofia miofibrylarna;
  • Środa: UBW (upper body workout) - medium intensivity - hipertrofia sarkoplazmatyczna;
  • Piątek: LEGS - medium intensivity - hipertrofia sarkoplazmatyczna;
  • Sobota: UBW (upper body workout) - high intensivity - hipertrofia miofibrylarna. 

Nie wiem, po chuj piszę te nazwy po angielsku. :D 

 

Wracając do diety, w dni treningowe np. 2800 kalorii, a w dni nietreningowe 2100 kalorii, choć tutaj już Ty będziesz wiedział najlepiej, jak powinieneś żonglować kaloryką.

 

Chodzi o to, żeby całościowa ilość kalorii w tygodniu wynosiła 17500 kalorii (wiadomo, bez jakichś udziwnień, że w dwa dni wpierdolisz po 8750 kcal, a potem będziesz zdychał z głodu).

 

Osobiście polecam mój UABDB (Ultimate Approach to Bodybuilding and Dieting, Bitch):

  • IIFYM (80% - 20% protocol);
  • Intermittent Fasting (Spartan protocol/OMAD);
  • CBL (carb back-loading);
  • Fasted Training.

* - polecam elastyczne podejście do spożywanych pokarmów o ratio 80% - 20%, gdzie 80% podaży kalorycznej to healthy food, a 20% podaży kalorycznej to cokolwiek, czego sobie życzysz.

 

Podwyższysz kalorykę, a zmienisz ogólną optykę, tak jak rzecze mądre przysłowie:

Cytat

W zdrowym (zadbanym! a nie niedożywionym - i nie, bycie endomorfikiem nie jest żadną wymówką, lol2) ciele zdrowy duch.

Łap jeszcze motywujący kawałek na finito i jedziemy z tą kurwą zwaną życiem:

Cytat

Ból jest ceną, jaką płacisz za swą siłę

Nitro płynie w Twojej krwi, poczuj, że naprawdę żyjesz

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

 

EDIT:

Ten też jest kozacki w chooy:

 

Edytowane przez Ważniak
  • Like 2
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.07.2019 o 00:51, Perun82 napisał:

Po prostu trzeba żyć w zgodzie ze sobą. Ja sam się miotam. Czasami mam wrażenie, że jestem tylko użytkownikiem swojego ciała. Nie widzę większego sensu w egzystencji. 

Mam w sobie też takie myślenie, ale uciekam od niego, bo nie pomaga w niczym, wręcz przeciwnie. Może jest tak, jak piszesz i nic nie ma sensu. To i tak nic nie szkodzi, bo działam mimo wszystko. Chcę tego. 

 

W dniu 5.07.2019 o 07:47, ciekawyswiata napisał:

Wszystko co wartościowe wymaga czasu. Myślę, że duża wina jest w tym, że żyjemy w czasach, gdzie jesteśmy wystawieni na ogrom bodźców, na szybkie efekty. 

 

Kolejna rzecz to odrzucenie perfekcjonizmu, bo często jest tak, że ambitni ludzie robią coś albo dobrze albo wcale. Dodałbym jeszcze, że trzeba się skupić maksymalnie na sobie i nie porównywać z innymi. 

Dzięki. To prawda, że dużo bodźców dochodzi. Na co dzień i tak nie siedzę w mediach społecznościowych, nikogo nie obserwuję. Obchodzi mnie głównie mój los, przyszłość. Przeraża mnie momentami prawo przyczyny i skutku, dlatego wychodzę na trening, coś działam, nawet powoli, ale do przodu, bo konsekwencje zaniedbania każdego dosięgną. Forum i wiele historii użytkowników nawet to pokazuje. Marazm mnie nie jara i samozagłada. Już to przerabiałem. To nie to. Perfekcjonizm to nie u mnie. Działam na miarę własnych możliwości, wiele razy z błędami. Poprawiam na bieżąco i to działa. Niestety wiedzy brakuje praktycznie zawsze przy przekroczeniu progu początkującego w dowolnej właściwie dziedzinie. 

 

W dniu 5.07.2019 o 08:11, self-aware napisał:

 Jeśli Cię to pocieszy to nie jesteś sam. Też cisnę i efektów nie ma. Lekko nie jest.

No efekty jakieś są, jak ciśniesz na pewno, ale nie takie, jakich się pragnie. W tym cały myk. Może niedosyt to natura ludzka, której pokonać się nie da?

 

W dniu 5.07.2019 o 08:27, zuckerfrei napisał:

Też z moim hobby czuje sie jak kurwa ziemniak na tle Polski. Ale to jest hobby i dlatego zapierdalam z tym dalej. 

Lubię ziemniaki :D 

 

W dniu 5.07.2019 o 09:04, icman napisał:

@mac

Ja między wierszami czytam Człowieka, który jest w stanie poświęcić bardzo dużo by zrealizować swoje cele, zakładam, że cele wybrałeś w zgodzie z sobą a nie czynnikami obiektywnymi, które coś tam miały Ci dać.

Te kryzysy, które przechodzisz są normalne i bez nich Twoja ścieżka nie byłaby tak osobista.

Dzięki za ten wpis. Jestem człowiekiem zdyscyplinowanym, ale byłem też człowiekiem o drugim imieniu słomiany zapał. Widzę różnicę i wybieram dyscyplinę. To było za małolata głównie. To prawda, że walczę sam ze sobą, a jednocześnie marzy mi się, abym został swoim największym przyjacielem. Wracam czasami do wewnętrznego dziecka i to chyba najbardziej mi pomaga. 

 

W dniu 5.07.2019 o 10:48, Leniwiec napisał:

Możesz sobie wyznaczyć cel, jakie Ci się żywnie podoba, ale sens naszego istnienia wydaje się oczywisty, mam tutaj na myśli przekazanie życia, a cała ta reszta, to taki sztuczny wybór rozwiniętej cywilizacji.

Jak pomyślę o ludziach starszych, rodzicach. Oni przecież nie mieli żadnych celów, celem było przetrwanie i przekazanie życia. 

A teraz się ludzie zarzynają, bo każdy musi mieć cel i ambicje, bo inaczej będzie nikim, wiecznie porównują się z innymi, nie pojmuje tego.

Nie zgadzam się z tym, że moim celem jest przekazanie życia. Jakie to przekazanie, skoro i tak świadomości własnej nie przeniosę? Moje życie to tylko moje życie. Nie wiem, jaki jest sens istnienia. W medytacji poznałem pustkę, w której jest wszystko, ale to może oszustwo dopaminowe, jakiś trik umysłu, więc też do końca na poważnie tego nie biorę. Porozmawiaj głębiej z tymi starszymi ludźmi, jak mówisz. Uwierz, że mieli cele, których nie można było realizować ze względu na okoliczności. Moja babcia kochała malarstwo, ale nikt jej nie chciał nawet kupić narzędzi, nie miała możliwości. Dusza artystyczna. Trzeba dopytywać i rozmawiać na głębszym poziomie. Bo z reguły jest tak, że nie chce człowiek wracać do smutnych spraw, gdzie stracił szansę na realizację wewnętrznego potencjału. To jest tragedia. 

 

Jestem nikim, akceptuję to. Nawet lubię być nikim, ale cele ustalam dla siebie, naprawdę dla siebie, czego się nauczyłem po wielu, wielu latach udręki, gdzie jeszcze wierzyłem w miłość, przyjaźń, ludzi. Teraz wierzę w siebie i bardziej mi się temat sprawdza. Porównuję się z innymi, aby mniej więcej ocenić postępy, może czegoś się nauczyć, zobaczyć, czy czegoś tak naprawdę chcę. Dobrze, że jest jakiś modelowy przykład, bo człowiek błądziłby za długo w ciemności, ale to oczywiście spłycenie tematu. 

 

Zamierzam na więcej postów odpowiedzieć na dniach. Bardzo dziękuję za wasze odpowiedzi. Dostałem kopa motywacyjnego :) Dziękuję to za słabe słowo. Czuję wdzięczność. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.07.2019 o 18:48, Endeg napisał:

Także mój awatar zawiera znane m.in. z flagi Brazylii motto "Ordem e Progresso" (ład i postęp). 

Dzięki! Nareszcie wiem co to za literki. 

Co widzę Twój awatar to się zastanawiam. :)

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.