Figurantowy Opublikowano 19 Sierpnia 2019 Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2019 Na studiach też panowało takie powiedzenie „nie ru**aj dupy ze swojej grupy”. Wielu chłopakom to nie przeszkadzało. Co miałoby się stać, zwolniliby go za to z pracy? Odmówili awansu? Moim zdaniem nie, najwyżej w kręgach owej kobiety byłby chłodniej traktowany. Zresztą po tym odrzuceniu zaproszenia na randkę z pewnością tak już jest. Praca to miejsce do zarabiania pieniędzy, a nie szukania przyjaźni ze wszystkimi wokół. I miejsce pracy nie jest do ciebie przyszyte na całe życie. Ale dobra, wiadomo że „mogłoby” to zrodzić mało przyjemne sytuacje, więc jak istnieją mniej problemogenne okazje do spotkań towarzyskich to autor powinien się do nich zwrócić. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Orybazy Opublikowano 19 Sierpnia 2019 Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2019 Romanse w pracy, tylko potencjalnie komplikacje. Jest też syndrom sztokholmski, może podoba ci się bo jest pod ręką i oboje jesteście tam "z przymusu". Na mieście nie ma innych opcji? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
heavy27 Opublikowano 19 Sierpnia 2019 Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2019 Godzinę temu, Figurantowy napisał: „nie ru**aj dupy ze swojej grupy”. Za tym to akurat jestem, i nie jakieś tam studia/szkoła bo to wiadomo, widzisz się na uczelni raz za czas i chvj Bardziej chodzi o jakieś kręgi znajomych z którymi się widujesz często, jeździcie n jakieś wypady, zabawy, dyskoteki. Już bym w życiu w coś takiego się nie pakował, może gdyby kobieta ewidentnie na mnie się pchała, ale z pozycji, że ja ją zaczepiam to jest głupota. Potem są sytuacje typu odmawia Ci spotkania sam na sam, ale potem zaprasza do siebie razem z resztą znajomych, nie wiadomo potem czy iść czy nie xD Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Daniels2019 Opublikowano 8 Listopada 2019 Autor Udostępnij Opublikowano 8 Listopada 2019 Witajcie bracia Wracam bo mam kolejny temat. Najpierw w kwestii wyjaśnienia z koleżanką z pracy. Jak się okazało jakiś czas temu na jednej z imprez firmowych od kumpla dowiedziałem się, że do niej startowało już wielu gości z firmy i każdego spuszczała na drzewo. Mojego kumpla praktycznie w taki sam sposób jak mnie (czyli najpierw w sumie możemy się spotkać, a potem jak co do czego, że jednak nie da rady) Pannę totalnie olałem i dobrze mi z tym. Druga kwestia Wpadła mi w oko dziewczyna pracująca na recepcji na siłowni na, którą chodzę. Początkowo było tylko "cześć" przy wejściu. Później jednak parę razy wpadłem na nią wraz z koleżankami w lokalu w moim mieście. Zawsze mi pierwsza mówiła "hej" jak mnie widziała, ale niestety trochę zjebałem temat bo nie podbijałem ze względu na to, że była otoczona koleżankami. W międzyczasie udało mi się z nią nawiązać ciut kontaktu i parę razy pogadać dłużej o pierdołach przy okazji wizyty na siłce. W poprzedni długi weekend (tak 2 dni przed) zapytałem ją czy będzie w weekend w lokalu z koleżankami. Usłyszałem, że nie bo wyjeżdża. Odpowiedziałem "no to wielka szkoda :)" i temat zakończyłem. Dzień później będąc znowu na siłowni zagadała mnie z tekstem czy wychodzę wieczorem gdzieś na piwko. Odpowiedziałem, że być może tak. W odpowiedzi usłyszałem, że ona jednak nigdzie nie jedzie i też się będzie wybierać z koleżankami. No to jak już nastał ten wieczór idąc do znajomych do umówionego lokalu napisałem do niej czy gdzieś w końcu się wybrały. W odpowiedzi dostałem zdjęcie drinka i info gdzie są. No i tutaj chyba totalnie zjebałem bo zamiast tam iść napisałem jej, że idę do swojego stałego lokalu bo jestem umówiony ze znajomymi. Z jednej strony miałem chęć tam iść, ale miałem obawę, że jak tam pójdę to dostanę od niej kosza bo będzie zajęta koleżankami tym bardziej, że nie był to typowy lokal do tańczenia i imprez więc nie miałbym tam co kompletnie robić gdybym został zlany. Z drugiej strony sama się pytała czy gdzieś idę, a potem napisała gdzie są.... Finalnie od tego weekendu minęło kilka dni. Nie mieliśmy przez ten czas za bardzo kontaktu bo akurat na siłowni bywałem rzadziej w tym tygodniu, ale wczoraj postanowiłem w końcu coś zadziałać i wysłałem jej pytanie czy miałaby chęć wyskoczyć dziś wieczorem na piwko albo kawę. W odpowiedzi dostałem info, że od 2 dni jest chora i nie jest w stanie wstać z łóżka. I tylko tyle. Nie ma co się chyba łudzić, ale dostałem klasycznego kosza pod przykrywką choroby. Pretensje mogę mieć raczej do siebie bo wcześniej była okazja żeby coś zadziałać, a tak to teraz nie wiem czy jest sens poczekać do następnego weekendu czy już totalnie olać temat. Co o tym sądzicie? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi