Skocz do zawartości

Jak rozpętałem wojenki w rodzinie.


Rekomendowane odpowiedzi

Hello Brothers. 

 

Mój rozwód, odbił się szerokim echem w rodzince. No ok, gadali i będą gadać. Wali mnie to ?

Ale teraz pokaże, jak to echo brzmi do dzisiaj, szczególnie wśród kuzynostwa i ich żon.

 

Otóż, wczoraj podwoziem na cmentarz moją matule i jej dwie siostry a moje ciotki.

 

Jak to babki ciekawskie... Pytają jak tam mi się układa po rozwodzie etc. Krótkie: wyśmienicie i ucielem temat.

 

Koniec? A gdzie tam. Znamy naturę kobiet, zaczęło się trajkotanie siostrzyczek. Ja tylko słucham z przekąsem ?

Ciotki między sobą:

Wiesz co Gienia, byłam ostatnio u moich synków w odwiedzinach. A ta "suka"(kuzyna żonka) mi mówi, że odkąd mój syn zaczął mieszkać u niej(dom i ziemia, kuzyna teściów) już tak nie fika i nie skacze. Nie jest wyszczekany. Mąż do rany przyłóż odkąd ode mnie się wyprowadzili. No mówię Ci, tak się zdenerwowałam, aż mi ciśnienie podskoczyło. Ale to nic, słuchaj Gienka, pojechałam do drugiego syna i synowej. A tamta to samo. Tylko narzeka i narzeka. Tak nie może być. Jednej i drugiej powiedziałam, nie podoba się, to wezmę synków do siebie ?.

Ja w śmiech ?

 

Gienia do Ziutki.

Ja z kolei byłam ostatnio na obiedzie u synowej i syna. Ta mi podaje rosół i zaczyna mi gadać na mojego synka.... Że nieporadny, nie umie nic załatwić, nie dogadują się.... Chyba weźmie rozwód, a Krzyś się wyprowadzi do mamy.

I to wszystko przy moim Krzyśku. Więc mówię jej, Krzyś zawsze taki był, wiedziałaś co brałaś, poza tym jak wstałam, tak wyszłam!!!! Od tej pizdy z domu.( Słownictwo oryginalne)

W tym przypadku kuzyna żona, jest psiapsiulka mojej Ex?

 

I teraz uwaga, autentyk, puenta ciotek.

Ziutka do Gieni. Wiesz co ja ci powiem?

Tym młodym babom w głowie się popierdoliło, tylko by leżały a faceci mają zapierdalać na rodzinę!

Kiedyś jak chłop przychodził z pracy, obiad musiał stać gorący na stole i nie było zmiłuj!! Nie daj Boże spóźniłas się z  jedzeniem, od razu chłop zjebał. Inne czasy, mówię Ci. Inne czasy....

 

 

Jak widzimy, schematy powielają sie i mają się dobrze. Kuzyna żonka, zaczęła zadawać się z moja ex i odrazu nadszedł temat rozwodu. Zapatrzyła sie, że niby tak super po rozwodzie, więc i ona może tak mieć.

Gorzej jak się zderzy ze ścianą, będzie lament i płacz.

 

Swoją drogą, takie zastraszanie facetów, jak dla mnie trąca szantażem a nawet znęcaniem się psychicznym wobec nich. Jak nie będziesz grzeczny i potulny, wek z domu i z mojego życia. 

Sick!!!

 

Całe szczęście to wszystko już za mną!

Pozdrawiam ?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 13
  • Dzięki 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabawnym jest iż cały ten dialog odbywał się w Twojej obecności, ba poprzedzało go znamienne pytanie "Jak tam po rozwodzie?". Brakuje jeszcze puenty w stylu: "Still Ty to jednak masz głowę na karku, dobrze że się rozwiodłeś z tą ....".

 

również Pozdrawiam :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Tatarus napisał:

Brakuje jeszcze puenty w stylu: "Still Ty to jednak masz głowę na karku, dobrze że się rozwiodłeś z tą ....".

Od babek brakuje puenty w stylu:

Still, jak dobrze że cały czas udzielasz się na forum, dzięki tobie zabijamy ten czas wyczekiwania ostatniej drogi do wiekuistej pokuty za to co same robiłyśmy facetom przez cały żywot.

?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still Trafiłem na to forum z dosyć nietypowego kierunku gdyż po krótkim pobycie na grupie fb Pana Dominika zwanego "Awięcem". Mój krótki pobyt tam, zakończony wciśnięciem przycisku "opuść grupę" zdumiał mnie faktem iż chyba zupełnie ale to zupełnie nie rozumiem młodszego pokolenia a i ono nie rozumie mnie.  Tak więc zawitałem tutaj i jak na razie mogę się wypowiadać tylko w superlatywach, fajnie spotkać ludzi z którymi mogę się nie zgadzać w różnych kwestiach, zgadzać w innych ale zawsze mogę liczyć na rzeczową i konkretną wymianę poglądów i własnych doświadczeń życiowych.

 

Powracając do głównego wątku tego tematu. Choć sam mieszkam w mieście to duża cześć mojej rodziny oraz rodzina mojej partnerki mieszka na wsi i tam wspomniany problem jest naprawdę bardzo widoczny. Natrętne i nagminne nagadywanie facetowi aby przepisał dom/gospodarkę/ziemię, narzekanie na styl życia etc. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Tatarus napisał:

Natrętne i nagminne nagadywanie facetowi aby przepisał dom/gospodarkę/ziemię, narzekanie na styl życia etc. 

Bo to plaga jest - efekt domina, a i nie zapominaj że TV i internet są dzisiaj wszędzie.

 

W ogóle miałem dzisiaj założyć nowy temat odnośnie popsucia relacji przez zalew technologicznych rozwiązań. Ludzie z pokolenia 2000+ nie mają pojęcia o co kaman.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuzyn z żoną pojechali do Anglii kilka lat temu. Mieszkali tam, pracowali.

Potem wyszło tak że żona wróciła do Polski a kuzyn został dalej.

No i żonka w Polsce zaczęła chodzić na imprezy i już podobno jakiegoś gacha ludzie widują. 

Matka kuzyna,moja ciotka jest wkurwiona na synową odkąd pamiętam. 

Około 2-3 lata temu coś tam gadali o rozwodzie ale dalej ciągną ten wspaniały sakrament. 

Życie kurwa, życie. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Pytają jak tam mi się układa po rozwodzie etc. Krótkie: wyśmienicie i ucielem temat.

Mnie też czasem pytali ( choć w większości to kobiety były tym bardziej zainteresowane ), również odpowiadałem ,że świetnie .  Później przestali, bo po kilku miesiącach pojawiły się zauważalne zmiany w  moim wyglądzie baaardzo na +, lepszy nastrój i inne widoczne objawy lepszego życia . Niektóre pancie to chyba przeraża taka świadomość ,że facet po rozwodzie zamiast  staczać się bez nich  w niebyt rozwija skrzydła jak jakiś Feniks czy inny szczęśliwy stwór.

Edytowane przez WolnyElektron
Feniks z małek litery...
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba jest tak, jak z niebezpieczną chorobą. Człowiek dopiero docenia swoje życie, jak już 'wyzdrowieje'. W związku z tym, tak jak pisze @RealLife, do niektórych głów może pukać myśl, że życie po rozwodzie może być całkiem spoko. Im więcej spotkań rodzinnych, tym szerzej @Still będzie kolportował ten wywrotowy przykład bycia szczęśliwszym po rozwodzie.

 

Zapewne, na niektóre imprezy może przestać być już zapraszany, za prezentowanie niebezpiecznych postaw ;)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Still napisał:

Tym młodym babom w głowie się popierdoliło, tylko by leżały a faceci mają zapierdalać na rodzinę!

Kiedyś jak chłop przychodził z pracy, obiad musiał stać gorący na stole i nie było zmiłuj!! Nie daj Boże spóźniłas się z  jedzeniem, od razu chłop zjebał. Inne czasy, mówię Ci. Inne czasy....

W tym to akurat rację miały.

Bo pamiętam jak dziadek z pracy wracał. To babcia już z obiadem czekała, uśmiech, dobre słowo, i paczka papierosów na stole. I nie pamiętam żeby jakiegoś dnia tak nie było. Do tego miała małe gospodarstwo ogarnąć i mnie. Z tego co pamiętam, nie narzekała. 

A teraz to najlepiej żeby facet przynosił z 10 tys do domu i jeszcze mało.  Tylko siedzieć i pachnieć. Żadnych obowiązków. Najlepiej jeszcze żeby 2 razy w roku dać jej wybrać czy poleci na urlop na Kubę czy na Bali. 

 

Edytowane przez szamana997lech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie ma wojenek, ale jest mega niezadowolenie z faktu, iż wciąż żyję na tzw. kocią łapę. Co z tego, że z jedną kobietą jestem niemalże 13 lat bez żadnych większych nieporozumień. Co z tego, że płacimy za wszystko niemalże 50/50 i nie mamy w domu 'nowoczesnego' modelu, gdzie to kobieta leży i pachnie, a facet zapierdala. U nas wkład wspólny= wynik, bez kompromisów. W ten sposób żyję w dokonałej harmonii i jest mi bardzo dobrze. Co ciekawe moja druga połówka uważa, że tylko takie rozwiązanie jest fair (choć wcześniej jojczyła mi o ślubie).

 

Ale nie, to dla rodziny jest nie do przyjęcia, bo przecież nie jestesmy 'mężem i żoną'. Nosz kurwa, ja nie wiem jak bardzo trzeba mieć sprany mózg, by wierzyć w instytucje małżeństwa. Najlepsze jest to, że w momencie wejścia na poziom argumentacji merytorycznej nt. 'za i przeciw', zwolennicy tego pojebanego skramentu od razu nabierają wody w usta albo dają argumenty jak przedszkolaki. W tym wszystkim najzabawniejsze jest to, że najglośniej w tym temacie zabierą głos osoby po głośnych i burzliwych rozwodach.  Nie muszę Wam mówić, że jak o tym wspomnę to od razu cisza jak makiem zasiał. 

 

Ale ostatnio wedle wskazówek Mosze Red obudziłem w sobie wewnętrznego chama. Gdy ktoś ma jakieś uwagi co do tego jak się prowadzę w życiu osobistym, to gasze go jak peta w gównie. Działa. Mało kto już ma odwagę podjąć ten temat :)  

 

 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No problemo, 2 z brzegu.

 

1. Mama mojej mamy to dobry przykład :) (bardzo dobra kobieta, ale przeupierdliwa). Przy 50% rozmów gadka szmatka o ślubach i jak ja tak mogę żyć, wpędzać kobietę w wiek i trzymać ją w niepewności. Moja riposta po kilkunastu(-dziesięciu) grzecznych próbach zwrócenia uwagi skoncentrowała się na tym, iż lepiej by było żeby nie doradzała mi w tym temacie, bo jej dwójka dzieci (moja mama i mój wuj) są po rozwodach, które do dziś się wszystkim czkawką odbijają. Czy chcesz, żebym był samotnym i porzuconym ojcem z problemami finansowymi - tak jak wuj? Zapytałem się również jak przed Bogiem może ze spokojem (tak, tak własnie było) tak mi doradzać i poniekąd wpędzać mnie w kłopoty, w które innych wpędziła. Ale jak tak nalega - ciągnąłem dalej - to chętnie podpiszę umowę małżeńską pod warunkiem, że ona mnie zabezpieczy bezwarunkowo swoim całym majątkiem (wydziedziczając innych) w razie gdyby moja 'przyszła żona' zrobiła numer. Poza tym twoja córka też jest po rozwodzie i przez to mam cały czas traume, czuję się zepsuty psychicznie (nie jest to prawda, ale musiałem wyolbrzymić). Wszystko zrobiłem ze stoickim spokojem przy Wigilijnym stole. Pytanie nie padło ponownie :) 

 

2. Niedawna wizyta w PL - obiad z sąsiadami i przyjaciółmi. Dziadek_do_orzechów, czemu się nie żenisz - rzecze mama z siostrą. Tutaj w ramach tyrady pojechałem po siostrze i po tym jak traktuje innych facetów, sama od siebie dając 0 (pomijając żonglerkę facetami). Zapytałem też czy zgodzi się przejąć moje ewentualne przyszłe alimenty prawnie, bo nam sie ostatnio psuje - mam przecież kolegę notariusza - umowa zajmie 1h.   Mama z kolei została zapytana czy w końcu weźmie się dorzuci do wesele tak na bogato, bo moja myszka ma określone wymagania i nie zgodzi sie na gówno-ślub. Zacząłem wymieniać co i jak (moja rodzina nie wie ile zarabiam) kwitując, że mam bardzo ciężką sytuację materialną i wziąłem głupi kredyt, który spłacam. Po tym zadzwoniłem do swojej myszki (której bardzo pasuje nasz układ bez ślubu, a która była w UK) i powiedziałem głos z dodatkową bajerą, że 'teściowa' obiecała zapłacić za wesele, 'ale ma konkretne warunki i oczekiwania'. Dałem szybko słuchawkę mamie i słuchałem wykrętów...

 

W kwestiach kasy spławiam tak:

nie Twoj interes ile zarabiam, wiem ile zarabiam ale wiem ze to i tak malo wzgledem tego ile na to pracowałem, mam problemy i nie chce o nich rozmawiać, boję się teraz że stracę pracę, wpakowałem się w głupi kredyt i jest ciężko - mam nadzieję, że Ty chociaż mi pomożesz, wiem, ze nie mam kasy teraz ale od czego ma sie przyjaxciol/rodzine no nie?, dobrze ze o tym wspomniałem bo wlasnie Cie mialem prosic o przysluge bo wiem ze Ty duzo zarabiasz

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez dziadek do orzechow
bład
  • Like 3
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi się podoba Twoja jazda @dziadek do orzechow, sam też lubię podobnie pojechać (w innych tematach) i patrzeć na te tępe ryje, myśleniem nie skalane. Podobnie myślę o instytucji małżeństwa, ale tylko w naszym gównianym kręgu kulturowym. Obyczaj padł i nie wstanie, hamulce puszczone już dawno, wszystko leci na zbitą mordę. Przypadek? Nie sądze. Poza liberalnym gównem jest życie, z tym, że biedne. Nie mamy żadnych narzędzi do utrzymania samic w ryzach, niczego się karwy nie boją. Często myślę, że chciałbym, aby wszystko padło i powstawało od nowa w trudzie i znoju, żeby się zresetowało, aby stare-dobre prawa znów rządziły światem. Jaka przyszłość czeka moich synów? Wejść na minę w postaci małżeństwa, wejść na minę alimentów(konkubinat), czy nie mieć dzieci? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Posejdon napisał:

czy nie mieć dzieci? 

No ja bym powiedział że to plus profilaktycznie jeszcze sobie samemu odciąć. Sam w ten sposób kiedyś spowodowałem u mojej matki zwarcie styków. A w ostatnim zdaniu stwierdziła pytaniem że ja już nie będę babcią? A ja na to że tak, i temat dzieci już nie powrócił.

Edytowane przez Patton
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.