Skocz do zawartości

Jak kobiety "doradzają" koleżankom.


Rekomendowane odpowiedzi

Pracuję z wieloma kobietami w biurze, więc mam okazję ciągle słyszeć ich rozmowy.

Parę przykładów "doradzania" koleżankom:

 

Jedna kobieta mówi, ze chce sobie kupić nowy telefon, więc mówi że teraz musi oszczędzać i odłożyć kasę. Reszta koleżanek od razu na nią "wsiada" że jak to oszczędzać? Jak to odłożyć? Po co? "Niech Twój mąż Ci kupi. Mój to mi kupuje takie rzeczy!". I zaraz koleżanki nastawiają ją przeciwko jej mężowi/facetowi, mówią że ma go ustawić, ma od niego wymagać, itd wiecie o co chodzi. Wszystkie jej do głowy takie glupoty wbijają, a ona jedna sama jeśli podatna to w to wierzy.

 

Inna mówi, że chcą z mężem zmienić mieszkanie na większe czy tam samochód, ale nie stać ich - wiadomo to nie są tanie rzeczy. Co koleżanki powiedzą? Czy powiedzą że rozumieją ten problem, czy może doradzą jak zainwestować kasę, może doradzą coś z kredytami? Nie... Koleżanki od razu wsiadają jej na głowę i się oburzają że "jak to, to ten Twój mąż ciągle tak mało zarabia? niech szuka lepszej pracy, po co pozwalasz mu się tak lenić, niech więcej haruje na Ciebie i będzie kasa". I jak kobieta jest podatna na teksty koleżanek to zaczyna sama tak twierdzić i zmienia nastawienie do męża potem w domu.

 

Jeszcze inna, żali się że się o coś pokłóciła z mężem. No tutaj chyba pisać nie muszę, sami wiecie. Czy koleżanki zapytają o co poszło żeby doradzić jak rozwiązać problem? Nie... Koleżanki zapytają o co poszło, żeby zgnoić jej męża i ją nastawić przeciwko niemu najbardziej jak się da. Jaki mają w tym interes? Skłocić kolejną parę?

 

Inna - singielka. Koleżanki męczą ją ciągle, czy już kogoś poznała. Wciąż mówi że nie, to co doradzają koleżanki? Nie wybrzydzaj, bierz pierwszego lepszego ale ważne że bogatego. W Twoim wieku to już nie patrz na uczucia, tylko na to ile zarabia, to najwazniejsze! Nie możesz takiego znaleźć? My Ci znajdziemy. "o ja znam takiego jednego, bogaty strasznie, dam mu Twój numer". Itd itd... 


I takie pytanie retoryczne na koniec - czy kobiety jeśli doradzają swojej koleżance to robią to z dobrego serca? Czy doradzają dobrze i prawidłowo? Czy chcą naprawdę żeby ta koleżanka miała lepiej?

 

 

  • Like 4
  • Zdziwiony 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Adrianos napisał:

I takie pytanie retoryczne na koniec - czy kobiety jeśli doradzają swojej koleżance to robią to z dobrego serca? Czy doradzają dobrze i prawidłowo?

Jeśli w grę wchodzi wykorzystanie faceta, to dobrze doradzają.

 

To jest coś czego my faceci się powinniśmy uczyć od kobiet - trzymania się wspólnie z facetami. Solidarność kobiet jest naprawdę bardzo mocna i jak jest potrzeba stanąć w opozycji do facetów to stoją murem za sobą. Ale jak przychodzi coś razem zrobić to zazwyczaj niewiele z tego wychodzi poza samymi kłótniami itp. Przynajmniej takie są moje doświadczenia.

 

Zresztą nawet jak jej doradzi jak tego gacha wykorzystać to i tak później koleżance dupę obrobi wzorowo. Ciągle słyszę w pracy jak jedna drugą obgaduje, a za chwilę radośnie gaworzą.

 

A faceci co? Przyjdzie Ci jeden z drugim nawet na forum i zacznie pierdolić swoje mądrości życiowe, że może to jednak wina faceta, że go zdradziła, że są różne sytuacje w życiu itp. Gówno nas to powinno obchodzić, tylko powinniśmy się trzymać razem. Myślisz, że jakby faceci się trzymali tak mocno ze sobą jak kobiety to bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy?

Edytowane przez Sceptyczny?
  • Like 13
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Adrianos napisał:

I takie pytanie retoryczne na koniec - czy kobiety jeśli doradzają swojej koleżance to robią to z dobrego serca? Czy doradzają dobrze i prawidłowo? Czy chcą naprawdę żeby ta koleżanka miała lepiej? 

Z doświadczenia mogę powiedzieć iż nigdy nie spotkałem się z czymś takim jak "żeńska solidarność", nigdy też nie spotkałem się z taką dwulicowością, obgadywanie za plecami, rozsiewanie plotek jak w pracach gdzie pierwiastek żeński był w znaczącej przewadze. Co ciekawe zauważyłem również ich mężczyźni pracujący przez wiele lat w taki środowisku, przejmują te cechy i stają się jeszcze gorsi niż kobiety !!

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy facet powinien uważać na otoczenie swojej partnerki.

 

Partnerki same lubią eliminować naszych znajomych, których podświadomie uważają za zagrożenie (czyli zazwyczaj najlepszych kumpli, którzy staną murem po naszej stronie jak w związku zacznie się źle dziać). 

My tak nie robimy i mamy w tym zakresie ograniczone pole manewru. 

 

Ale jeśli w otoczeniu Twojej partnerki jest psiaosiółka o femonistycznym zacięciu, agresywna rozwódka, albo mącicielka i zwykła manilulatorka, to masz niemal gwarancję, że zrobi Ci koło dupy. 

 

I recepta jest na to tylko jedna. Mocny charakter, trzymanie ramy i wybranie kobiety, która sama będzie konkretna i niepodatna na taki jad. Ze świecą szukać, ale lubię wierzyć, że takie są. 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez takie ,, koleżanki " posypał się związek mojego znajomego. Panienka zaczęła mu wytykać, że nie ma auta nagle gdzie z początku nie było tematu. A oliwy do ognia dodał tekst ,, moim koleżankom facet tankuje nawet auto, a Ty co nawet auta nie masz " skąd ona to wie z bravo? Wszyscy wiemy. Koleżanki ,, dobra rada " nie jeden związek zepsuły mężczyźnie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adrianos napisał:

Reszta koleżanek od razu na nią "wsiada" że jak to oszczędzać? Jak to odłożyć? Po co? "Niech Twój mąż Ci kupi. Mój to mi kupuje takie rzeczy!"

No tak, klasyka, niech kupi mąż, bo od tego go przecież mają. Same nie są w stanie nic zrobić i sobie nie poradzą, nawet odłożyć jakąś określoną kwotę na nowy telefon. Pojawia się pytanie czy mąż przypadkiem sam nie musi zaoszczędzić żeby kupić małżonce nowy smartfon? Oczywiście, że nie, on ma mieć, bo przecież pieniądze to się biorą z drzewa.

 

Godzinę temu, Adrianos napisał:

Nie... Koleżanki od razu wsiadają jej na głowę i się oburzają że "jak to, to ten Twój mąż ciągle tak mało zarabia? niech szuka lepszej pracy, po co pozwalasz mu się tak lenić, niech więcej haruje na Ciebie i będzie kasa"

A sama zmienić pracę na lepszą nie może? Dlaczego to tylko mąż ma się starać? A może już ma właśnie taką pracę, że więcej na tę chwilę nie zarobi, a brakuje do wymarzonego samochodu czy mieszkania wkładu ze strony małżonki? Mąż pracuje, ale brakuje to od razu leń. Dla mnie leń to nie pracuje i się całymi dniami obija. To chyba jakaś nowa definicja tegoż słowa. 

 

Godzinę temu, Adrianos napisał:

Nie... Koleżanki zapytają o co poszło, żeby zgnoić jej męża i ją nastawić przeciwko niemu najbardziej jak się da.

Oczywiście, że tak, przecież zawsze jest wina faceta. Nieważne co się stało. 

 

W takich sytuacjach zawsze są jak najbardziej solidarne. Ta solidarność polega na znalezieniu winy i wpędzeniu w nią faceta, po to, aby się jakoś w tym związku lepiej ustawić. Przeważnie to działa, ponieważ większość facetów boi się utraty dostępu do waginy i jest w stanie zrobić wszystko, żeby jej nie stracić, nawet dać się wpuścić w poczucie zupełnie nieuzasadnionej winy.

Godzinę temu, Adrianos napisał:

Inna - singielka.

Czy to ta singielka, z którą ostatnio miałeś spięcie? 

 

Jeśli to ta sama, to chyba już zdaje się miała takiego co za nią płacił, czyli był w miarę sytuowany. Co to się więc stało, że się zasrało?

 

Apropos koleżanek to już coś na ten temat było:

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi znajomi ze studiów rozstali się w ten sposób po dwóch latach związku. Ona chciała wynająć mieszkanie i mieszkać jak koleżanki czyli z facetem w wynajmowanym mieszkaniu on pomyślał i stwierdził, że nie opłaca mu się najem bo woli zaoszczędzić trochę kasy i zainwestować ją w siebie póki jest młody i nie ma zobowiązań a rodziców ma normalnych.

 

On miał rację i teraz ma pieniądze a ona znalazła sobie nowego Misia i pieniążki ładują w swoją ''niezależność''.

 

Oczywiście koleżanki go deprecjonowały Co to za facet, co nie chce się w wieku 22 lat od rodziców wyprowadzić,

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Tatarus napisał:

nie spotkałem się z czymś takim jak "żeńska solidarność", nigdy też nie spotkałem się z taką dwulicowością,

Ktoś podsumował życiowe kredo muzułmanów "ja walczę z bratem, ale ja z bratem walczę przeciwko ojcu. Ja z ojcem i bratem walczymy przeciwko reszcie wioski, razem nasza wioska walczy przeciwko innym wioskom w prowincji, nasza prowincja walczy z innymi prowincjami w kraju, nasz kraj walczy z innymi krajami itd." Tu jest podobnie, kobiety często walczą ze sobą, ale jak mają wspólnego wroga, to się jednoczą. Potem niebezpieczeństwo może zostać zażegnane i kobiety znów walczą ze sobą. Przecież kobiety obrabiają dupę swoim koleżankom w grupie, ale jak jest np. konkurencyjna grupa kobiet, to są razem przeciwko tej grupie i na czas walki z inną grupą, mają zawieszenie broni. Dana osoba może być twoim wrogiem lub sprzymierzeńcem w zależności od tego, czy w danej sytuacji jest to ci na rękę. 

Edytowane przez Beckenbauer
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adrianos napisał:


I takie pytanie retoryczne na koniec - czy kobiety jeśli doradzają swojej koleżance to robią to z dobrego serca? Czy doradzają dobrze i prawidłowo? Czy chcą naprawdę żeby ta koleżanka miała lepiej?

 

 

Jak bardzo młody człowiek(22 lata) powiem że dobro koleżanki nie jest najważniejsze.Pomoc którą okazuje "psiapsiuła" swojej koleżance służy wyłącznie do podbicia szacunku i zdobycia uwagi pozostałych samic.Później do takiej typiary podchodzą inne szukające dobrego doradztwa "bo koleżanka koleżanki mi Cb poleciła".Czyli od pomocy psiapsi do "mistrzyni relacji damsko-męskich.Oczywiście jak dana dziewczyna ma kręgoslup moralny to próbuje wczuć sie w problem głębiej.Czyli często same mówią Sobie "co bym zrobiła ja gdybym była na jej miejscu,gdybym tak cierpiał,przeżywala ból rozstania,zdrady itd.Także z perspektywy od 20 do 30 roku życia tak mniej więcej to wygląda czyli najlepszych lat dla kobiety

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adrianos napisał:

Pracuję z wieloma kobietami w biurze, więc mam okazję ciągle słyszeć ich rozmowy.

Gratuluje żelaznej psychiki, jeszcze nie ocipiałeś?

 

44 minuty temu, Sceptyczny? napisał:

Solidarność kobiet jest naprawdę bardzo mocna i jak jest potrzeba stanąć w opozycji do facetów to stoją murem za sobą

To wynika z tego że każdy mężczyzna jest samotną wyspą, natomiast kobiety lepiej obracają się w większym gronie, aby móc czerpać z tego profity, z prostego prehistorycznego powodu, sama nie przetrwa.

A jak zacznie Ci jakaś jęczeć że sama dałaby sobie radę, to odbił piłeczkę, co byś zrobiła jakby mężczyźni wzięli jeden dzień wolnego na całym świecie?

Kupę, nie przepraszam kobiety przecież nie srają :D .

 

Godzinę temu, Adrianos napisał:

Nie możesz takiego znaleźć? My Ci znajdziemy. "o ja znam takiego jednego, bogaty strasznie, dam mu Twój numer". Itd itd... 

Wbrew pozorom, takie rady od koleżanek dla koleżanek nie są żadną pomocą, ale swoistym likwidowaniem konkurencji, babskiej konkurencji, to gówno owinięte w srebrny papierek.

Mojej znajomej która mocno przytyła, koleżanki zaczęły mówić że świetnie wygląda, że właściwe nie ma co zmieniać, a chodziło o to żeby nie była atrakcyjniejsza od jednej czy drugiej :)

 

Między kobietami nie ma sojuszy, jest tylko zawieszenie broni :)

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Sceptyczny? napisał:

Solidarność kobiet jest naprawdę bardzo mocna i jak jest potrzeba stanąć w opozycji do facetów to stoją murem za sobą.

Buahahhaa.

Otóż nie, Marianie.

Panie to najbardziej egoistyczne istoty, jakie chodzą po tej ziemi.

Baba babę utopi w łyżce wody, jeśli to będzie się jej OPŁACAĆ. I doskonale to sobie w swoim damskim móżdżku zracjonalizuje.

Mylisz babskie stroszenie piórek i mierzenie chujów z tzw "solidarnością". Jej nie ma. Kropka.

 

38 minut temu, Kimas87 napisał:

A oliwy do ognia dodał tekst ,, moim koleżankom facet tankuje nawet auto, a Ty co nawet auta nie masz "

Bo to nie są rady, tylko wzajemne pokazywanie, która ma "lepszego" (czyli zasobniejszego) partnera. Panowie mierzą chuje ilością KM pod maską, panie wartością "swojego" samca. To absolutnie nie jest żadne doradztwo.

23 minuty temu, WuJomucha20 napisał:

Pomoc którą okazuje "psiapsiuła" swojej koleżance służy wyłącznie do podbicia szacunku i zdobycia uwagi pozostałych samic.

Dokładnie tak.

Mierzenie chujów i pozycjonowanie się w stadzie.

Młody, a czai bazę ?

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczyły dwa lata nowym koleżankom mojej żony (2 rozwódki, 1 w trakcie rozwodu i dwie singielki) aby rozwalić nasze małżeństwo. Jesteśmy w trakcie rozwodu. Zrobiły jej papkę z mózgu, a ze mnie chyba najgorszego męża na świecie. 

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Marvin napisał:

Wystarczyły dwa lata nowym koleżankom mojej żony (2 rozwódki, 1 w trakcie rozwodu i dwie singielki) aby rozwalić nasze małżeństwo. Jesteśmy w trakcie rozwodu. Zrobiły jej papkę z mózgu, a ze mnie chyba najgorszego męża na świecie. 

I teraz będą szczęśliwe bo wszystkie będą miały tak samo chujowo

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, m4t said:

I teraz będą szczęśliwe bo wszystkie będą miały tak samo chujowo

i w ich środowisku będzie się wwszystko zgadzać. Wszystkie będa "singielkami" kobtiretami które sobię readzą :D 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.