Skocz do zawartości

Nagły koniec


Rekomendowane odpowiedzi

Z wielkich motyli w brzuszku, nagły kop w dupę. Szybko znudziłem się swojej pani, bo już po trzech miesiącach z hakiem.

Krótko ale niestety wystarczająco długo, żeby się zaangażować i czuć ogromny niedosyt. Z mojego punktu widzenia wszystko było dopiero w rozkwicie. Mimo złych doświadczeń z przeszłości nadal tkwię w matrixie, zdaję sobie sprawę z tego ale dusza romantyka gdzieś daje o sobie znać. Cieżko powiedzieć, żebym był typowym rycerzykiem, mój stosunek do kobiet jako ogółu, przez wiele lat stał się dosyć negatywny. Znam pewne schematy, gierki, obłudę i manipulacje pań, znam wiele historii. Natomiast naiwności nadal się w sobie nie pozbyłem, dlatego między innymi teraz cierpię, ponieważ byłem tym ,,miłym gościem", który uwierzył, że może w końcu spotkał w miarę wartościową panią. 

 

Dziewczyna parę lat młodsza. Ja przed 30 ona odrobinę po 20, bardzo atrakcyjna ale sprawiała pozory raczej skromnej, cichej, naturalnej.

Początki jak to zawsze bywa, cudowne. Pózniej zaczęły wychodzić brudy, lekkie fochy, problemy z komunikacją i te wszystkie niedogodności. Brałem na klatę, starałem się jakoś sensownie na to reagować i ogarniać, bo ogólnie rzecz ujmując wszystko było dobrze i zawsze fajnie spędzaliśmy czas. Serio starałem się i wiem, że nie dałem nigdzie drastycznie dupy.

Niestety dla księżniczki to okazało się zbyt mało i postanowiła wszystko zrujnować, totalnie zaprzeczając swojemu wizerunkowi jaki kreowała na początku. 

Nagle z wielkiej fascynacji i obsypywanie milionami pocałunków stwierdziła, że już tego nie chce, nic do mnie nie czuje i nie widzi sensu kontynuowania tego. W tym momencie doznałem takiego szoku, że popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy.

Człowiek zakochany, wpada w panikę i cieżko mu zrozumieć co się właśnie dopieprza. Chciałem to ratować, brać wszystkie winy na siebie.  Skutek oczywiście odwrotny. Dostałem tylko wiecej olewczości i więcej pogardy. Nie dała szansy na nic, nawet na spokojne rozmowy, pozbyła się mnie jak niechcianej zabawki. Wcześniej świetnie uśpiła, byłem pewien, że nad wszystkim panuję, że jest dobrze, że wszystko rozwija się prawidłowo, że moja pozycja jest mocna.

Całkowicie się przeliczyłem.

Strasznie mną wstrząsnęło to jak beznamiętnie potraktowała to co było miedzy nami, wyrachowane, zmianę działanie i konsekwentne odcinanie się jakbym był kimś obcym w dodatku niechęć, taka jakbym zrobił jej krzywdę.

Boli to wszystko niesamowicie, nostalgia dobija, pamięć o wspólnych chwilach, we mnie to wszystko jest ciagle żywe.

I to poczcucie niesprawiedliwości. 

 

Nie będę sie już rozwodzić nad szczegółami ale jestem niemal pewien, że moja ex ma zaburzenia osobowości.

Pododawałem sobie wszystko to co było w zwiazku, wszystkie rozmowy, zachowania, to jak przebiegał koniec.

Już w trakcie zauważyłem, że jest coś nie halo ale wtedy nie widziałem w tym dużego problemu. Teraz patrzę na wszystko juz inaczej. 

Były na pewno jakieś problemy rodzinne w dzieciństwie. Większość punktów z testu na bordera też spełnia ale nie do końca lub częściowo. 

Drugą gałąź jako powód rozstania raczej udało mi się wykluczyć co nie znaczy, że chwilę pózniej się nie pojawiła, jest to bardzo możliwe, bo dziewczyna ma powodzenie. 

Nie mamy juz ze sobą kontaktu od ponad miesiąca. Odpuściłem, bo i tak byłem zalewany. Historia zamknięta, pozostał tylko ból po stracie, poczucie samotności i świadomość tego, że z kobietami jest tak zawsze. I to mnie dobija, bo ciagle z tylu głowy jest ta myśl o założeniu rodziny, dzieciach... A człowiek tylko dostaje z każdej strony potwierdzenie, że nie warto. 

 

 

 

 

Edytowane przez nie_warto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, nie_warto napisał:

A człowiek tylko dostaje z każdej strony potwierdzenie, że nie warto. 

 

 

 

 

Chłopie! Nie warto to przejmować się takimi sytuacjami- niby zdajesz sobie z tego sprawę, minął miesiąc, a Ty zamiast starać się to olać przypominasz to sobie jeszcze dokładniej i piszesz na forum. Głowa do góry, bary szeroko i żyj szczęśliwie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, enjoylife napisał:

Chłopie! Nie warto to przejmować się takimi sytuacjami

Całkowicie się pod tym podpisuje !! 

 

26 minut temu, nie_warto napisał:

Pododawałem sobie wszystko to co było w zwiazku, wszystkie rozmowy, zachowania, to jak przebiegał koniec.

Już w trakcie zauważyłem, że jest coś nie halo ale wtedy nie widziałem w tym dużego problemu. Teraz patrzę na wszystko juz inaczej. 

Były na pewno jakieś problemy rodzinne w dzieciństwie. Większość punktów z testu na bordera też spełnia ale nie do końca lub częściowo.

Daj spokój z analizowaniem jej zachowania i szukania, tak naprawdę, usprawiedliwienia jej jakoś chorobą czy coś. Po prostu TO JEJ STRATA !!! Czym szybciej to sobie uświadomisz i wpoisz to lepiej dla Ciebie. Jak mawiał mój kumpel "To ja jestem kiełbasą" :) Głowa do góry i Pozdrowienia !!  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, nie_warto napisał:

Szybko znudziłem się swojej pani, bo już po trzech miesiącach z hakiem.

Mnie kiedyś rzuciła laska po JEDNYM dniu związku. Trzy miesiące to nie jest krótko. Ale jeśli chodzi o słowa wsparcia to podpisuję się pod kolegami wyżej. Nie przejmuj się i bierz się prędko za następną to o tej zapomnisz bardzo szybko. Sprawdzone wiele razy i serio pomaga.

10 minut temu, Tatarus napisał:

"To ja jestem kiełbasą" :)

Dobre. Tak trzeba żyć. Świetnie podsumowuje moją obecną mentalność.

Edytowane przez Tadamichi Kuribayashi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie był nagły koniec, to był nagły koniec dla Ciebie, wiedz, że zanim kobieta od Ciebie odejdzie milion razy to przemyśli i przeanalizuje, niestety widocznie zbyt dużo razy przegrałeś codzienne walki w relacji o podium, na końcu jeszcze rzuciła się jej w oczy Twoja desperacja, co Cię sprowadziło niemal na dno rowu mariańskiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak nagle zmieniło jej się nastawienie? Coś czuję, że na horyzoncie pojawił się drugi "styk od uziemienia".

 

Wielu z nas trochę białorycerzy mimo posiadania wiedzy z forum i podstaw psychologii ewolucyjnej. Ja również czuję w sobie romantyka - jednego dnia mam niechęć do świata i płci przeciwnej, innego rozmyślam nad związkiem, przepraszam za błahostki i gram misia. Walcz z tym, ale też nie wyrzucaj sobie zanadto - trudno to od razu w sobie pokonać, jeśli świat kształtował nas tak od małego.

 

29 minut temu, nie_warto napisał:

obsypywanie milionami pocałunków

A tak całkiem na sucho, pomijając motyle w brzuchu - co było z jej strony poza tymi pocałunkami? Zauważyłeś cechy, które wskazywały, że dziewczyna nadaje się na partnerkę? Równoprawną członkinię związku, a nie tylko "misiu, ty się staraj o nas"? Była wzajemność? Było wsparcie?

 

Przypomina mi to formułkę z kościoła z czasów, gdy jeszcze do niego chodziłem. Większość księży mówiła: "módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął bóg ojciec wszechmogący", ale jeden kapłan (z mojego miasta rodzinnego) używał innej - "bracia i siostry, módlmy się razem, aby naszą wspólną ofiarę przyjął bóg ojciec wszechmogący". Niby nic, a dużo lepiej się tam czułem.

 

Powiem Ci, na co ja teraz patrzę, bo zmieniło mi się trochę spojrzenie. Nie jest dla mnie już tak ważna atrakcyjność fizyczna, seksy parę razy na dzień, haj hormonalny itd. To wszystko przemija. Owszem, seks i podobanie się sobie jest ważne, ale nad pewnymi sprawami da się popracować. Ja, kurczę, naprawdę wolę mieć spokój i czuć, że na tego drugiego człowieka mogę po prostu liczyć. Cieszy mnie świadomość, że nie będzie jazd i wyrzutów w stylu "nie odezwałeś się pierwszy przez trzy dni? to już ci chyba nie zależy!" itd. Trafiłem na osobę, która rozumie, że mam pracę i czasem nie mogę się odezwać. Nie księżniczkuje. Pisze do mnie, proponuje spotkania, potrafi trochę na mnie poczekać, przyjechać do mnie swoim autem, a jeśli nie znajdę na coś czasu przez obowiązki, to mówi "wiem, że masz pracę, nie przepraszaj". Oczywiście staram się zachowywać wzajemność, ale z takim człowiekiem aż sam czuję, że chcę. Jeśli nawalę, nie dotrzymam słowa - przepraszam (nie mylić z padaniem do stóp) i staram się to jakoś wynagrodzić. Jest RÓWNOŚĆ. Nie wariujemy może w łóżku jak nastolatki, choć seks jest inicjowany przez obie strony. Ale mam to, co najważniejsze dla takiego faceta, jak ja - SPOKÓJ.

 

Nie piszę tego, żeby pokazać, jak jest mi fajnie. Nie wiem, czy tak będzie cały czas, jestem ciągle czujny. Chcę tylko zasygnalizować, żebyś patrzył, jak traktuje Cię kobieta i czy ma cechy czyniące z niej "materiał" na partnerkę, czy tylko Twój mózg oszalał i właściwie nie wiesz, czy na punkcie dobrej osoby. Szukaj wsparcia, zrozumienia, równości i braku roszczeniowości. Szukaj do związku osoby, z którą będziesz mógł się zestarzeć. No chyba, że chcesz tylko się zabawić - wtedy patrz na to, czy ma walory. No i nie zapominaj, że ogumienie ważna rzecz.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tadamichi Kuribayashi Co to znaczy, że facet się stara?

To znaczy, że jak mamy Pana i Panią, którzy się poznają i się spotykają to:

- przychodzi na randki

- jest punktualny

- od czasu do czasu rzuci komplement

- nawiązuje rozmowę

- umawia się na kolejne randki

etc ale to nie jest tak, że facet robi wszystko a pani jest bierna.

W moim odczuciu winna być w jakimś stopniu wzajemność.

 

I teraz częsty schemat, nagle pani się coś odwidzi, relacja umiera i...

Facet nagle wydzwania kilka razy dziennie, zasypuje głupimi pytaniami dlaczego, po co, na co,

Rzuca jakieś deklaracje miłości i inne, bierze na siebie całą winę.

To już nie jest staranie się. To już DESPERACJA.

 

A i na koniec chciałbym wspomnieć, że raz skończona relacja na 95, jeśli nie więcej % nie ma racji bytu.

ZWŁASZCZA, jeśli to nie TY ją zakończyłeś. Nie, nie naprawisz niczego.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Quo Vadis? napisał:

To nie był nagły koniec, to był nagły koniec dla Ciebie, wiedz, że zanim kobieta od Ciebie odejdzie milion razy to przemyśli i przeanalizuje, niestety widocznie zbyt dużo razy przegrałeś codzienne walki w relacji o podium, na końcu jeszcze rzuciła się jej w oczy Twoja desperacja, co Cię sprowadziło niemal na dno rowu mariańskiego.

Zgadzam się. Autorze wątku, nie wierzę w takie cuda, że kobieta wstała z łóżka i stwierdziła, że cię rzuci. Jeśli tak było - to jakiś foch i powinieneś go zlać. 

Jeśli to na serio - po prostu nie widziałeś wcześniejszych znaków i źle oceniałeś sytuację. 

Wiem, że łatwo się mówi, ale jak pisze @Quo Vadis? powinieneś zachować zimną krew, niestety totalnie zjebałeś temat, bo spanikowałeś i zacząłeś się tylko pogrążać. 

Ty wiesz ile razy moje dawne panny mówiły, że to koniec i odchodzą? A ja co na to? Nic. Same wracały. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wiele razy myślałem: "drugiej takiej nie poznam, będę sam do końca życia" i wypisywałem, płaszczyłem się, prosiłem o drugą szansę, obiecywałem zmianę siebie itd.

TAK NIE ROBIMY! Tak robią biali rycerze. Takim białym rycerzem byłem i ja. I może trochę wciąż jestem. Pani czuje wówczas jeszcze większą pogardę do Ciebie. "Niemiła księdzu ofiara? To cielę do domu", jak mawiała moja babcia.

 

Myślisz, że ja "drugiej takiej nie poznałem"? Poznałem jeszcze lepszą. I kolejną. To zawsze tak działa, tylko na etapie, na którym jesteś, trudno w to uwierzyć. Ja to wiem i pewnie wielu z braci-forumowiczów. Dlatego nie śmiejemy się, nie wymądrzamy - rozumiemy. To jest niezwykle przykre. Chciałem się rzucać pod autobus, gdy zerwała ze mną moja pani feministka. A teraz biję się w łeb, gdy sobie o tym pomyślę.

 

Jedyne, co możesz teraz zrobić, to skupić się na czymś innym. Wiem, łatwo powiedzieć. Nie jest mi jednak łatwo, bo parę razy kopniaka w cztery litery dostałem i myślałem, że się nie pozbieram. Do pani nie odzywasz się już, choćby skały załatwiały potrzeby fizjologiczne. Wtedy przynajmniej zachowasz twarz i jak sobie o Tobie pomyśli, to pomyśli z szacunkiem. Może nawet wspomni po jakimś czasie "to był, kurczę, facet z klasą".

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Quo Vadis? napisał:

@Tadamichi Kuribayashi Co to znaczy, że facet się stara?

To znaczy, że jak mamy Pana i Panią, którzy się poznają i się spotykają to:

- przychodzi na randki

- jest punktualny

- od czasu do czasu rzuci komplement

- nawiązuje rozmowę

- umawia się na kolejne randki

etc ale to nie jest tak, że facet robi wszystko a pani jest bierna.

W moim odczuciu winna być w jakimś stopniu wzajemność.

 

I teraz częsty schemat, nagle pani się coś odwidzi, relacja umiera i...

Facet nagle wydzwania kilka razy dziennie, zasypuje głupimi pytaniami dlaczego, po co, na co,

Rzuca jakieś deklaracje miłości i inne, bierze na siebie całą winę.

To już nie jest staranie się. To już DESPERACJA.

 

A i na koniec chciałbym wspomnieć, że raz skończona relacja na 95, jeśli nie więcej % nie ma racji bytu.

ZWŁASZCZA, jeśli to nie TY ją zakończyłeś. Nie, nie naprawisz niczego.

 

Ale to nie było randkowanie, tylko oficjalnie związek, w którym widywaliśmy się niemal codziennie, głównie dlatego, że ona naciskała na częste spotkania i chęć spędzania razem czasu. Pani sie nagle odwidziało i tyle.

Może i w jej oczach wyszedłem na desperata ale dla mnie to normalne, że człowiek najpierw szuka odpowiedzi na pytania i chce uratować związek, zwłaszcza kiedy to wszystkom wygląda na irracjonalne zachowanie rozchwianej emocjonalnie osoby. W tym wszystkim to nie ja zachowałem sie nienormalnie, tylko ona. Nie jestem tak twardy jak skała, żeby na coś takiego zareagować zwykłym ,,aha okej, to cześć" zwłaszcza kiedy zainwestowałem już uczucia w tę osobę. Chciałem to naprawić na gorąco.

Tak wiem, ze to nie ma już racji bytu. Nie rozmawiamy juz ze sobą. 

 

@wolnystrzelec możliwe, natomiast uważam, że najpierw to było raczej coś na zasadzie - wolę koleżanki i zabawę, związek w tej chwili przeszkadza, na co mi jakieś zobowiązania i smycz. Że taki był pierwotny powód wykręcenia się z tego. Ale bardzo możliwe, że szybko po tym pojawił sie ktoś nowy z kim się widuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, nie_warto napisał:

Może i w jej oczach wyszedłem na desperata ale dla mnie to normalne, że człowiek najpierw szuka odpowiedzi na pytania i chce uratować związek, zwłaszcza kiedy to wszystkom wygląda na irracjonalne zachowanie rozchwianej emocjonalnie osoby. W tym wszystkim to nie ja zachowałem sie nienormalnie, tylko ona. Nie jestem tak twardy jak skała, żeby na coś takiego zareagować zwykłym ,,aha okej, to cześć" zwłaszcza kiedy zainwestowałem już uczucia w tę osobę. Chciałem to naprawić na gorąco. 

Nie tylko w jej oczach ale i w oczach każdej kobiety na jej miejscu byś uszedł za desperata. Dla niej to nie było irracjonalne, one nie robią tego od tak, wstaje sobie nagle i stwierdza a chuj z nim. Już go nie chce.

One to mielą czasem przez miesiąc, dwa zanim sie zdecydują coś zrobić faktycznie, jednocześnie nie dają Ci poznać, że coś się dzieje I ona się nienormalnie nie zachowała.


Zachowała się tak, jakby się zachowała każda kobieta na jej miejscu. Poczytaj sobie trochę o gadzim mózgu, etc. Założyciel forum napisał o tym książkę, gdzie tłumaczy sprawę łopatologicznie.

A właśnie tak powinieneś zrobić, bo w walce z kobietą możesz wygrać tylko wtedy, jeśli zgodzisz się sam przed sobą, że jeśli ona odejdzie, to nic się nie stanie. NIC.

I dlatego trzeba było zareagować zwykłym "powodzenia" zamiast się szarpać jak osoba tonąca.

 

My wiemy, że chciałeś naprawić ale naprawić to możesz sobie samochód, możesz naprawić sobie telefon ale związki są jak filiżanki, jak jebnie, to może i posklejasz ale zaraz zacznie przeciekać i się rozleci.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Quo Vadis? napisał:

Nie tylko w jej oczach ale i w oczach każdej kobiety na jej miejscu byś uszedł za desperata. Dla niej to nie było irracjonalne, one nie robią tego od tak, wstaje sobie nagle i stwierdza a chuj z nim. Już go nie chce.

One to mielą czasem przez miesiąc, dwa zanim sie zdecydują coś zrobić faktycznie, jednocześnie nie dają Ci poznać, że coś się dzieje I ona się nienormalnie nie zachowała.


Zachowała się tak, jakby się zachowała każda kobieta na jej miejscu. Poczytaj sobie trochę o gadzim mózgu, etc. Założyciel forum napisał o tym książkę, gdzie tłumaczy sprawę łopatologicznie.

A właśnie tak powinieneś zrobić, bo w walce z kobietą możesz wygrać tylko wtedy, jeśli zgodzisz się sam przed sobą, że jeśli ona odejdzie, to nic się nie stanie. NIC.

I dlatego trzeba było zareagować zwykłym "powodzenia" zamiast się szarpać jak osoba tonąca.

 

My wiemy, że chciałeś naprawić ale naprawić to możesz sobie samochód, możesz naprawić sobie telefon ale związki są jak filiżanki, jak jebnie, to może i posklejasz ale zaraz zacznie przeciekać i się rozleci.

Czyli w sumie i tak bez znaczenia jak się zachowałem bo wszystko było już przegrane. Plusy są dwa. Przynajmniej nie bedzie mnie dręczyło to, że od razu zlałem, nawet wbrew sobie bo moze trzeba było spróbować a nuż by sie udało. Gryzłoby. 

Drugi plus, skoro w jej oczach tylko jeszcze bardziej straciłem, to przynajmniej mam z głowy temat definitywnie, bo wiem, że się więcej się do mnie nie odezwie już i dylematów kolejnych mieć nie będę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, nie_warto said:

zamknięta, pozostał tylko ból po stracie, poczucie samotności i świadomość tego, że z kobietami jest tak zawsze. I to mnie dobija, bo ciagle z tylu głowy jest ta myśl o założeniu rodziny, dzieciach... A człowiek tylko dostaje z każdej strony potwierdzenie, że nie warto. 

Przestajesz jęczeć I czytasz:

 

Kobietopedia

Stosunkowo Dobry

Forum

 

1 hour ago, nie_warto said:

Szybko znudziłem się swojej pani, bo już po trzech miesiącach z hakiem

 

1 hour ago, nie_warto said:

Z mojego punktu widzenia wszystko było dopiero w rozkwicie.

 

1 hour ago, nie_warto said:

nadal tkwię w matrixie


Tylko idiota nie uczy się na własnych błędach I nie wyciaga wnioskow! Zapamietaj I wykorzystaj tą wiedze!  Absolutnie nie obrazam Ciebie.

 

1 minute ago, nie_warto said:

Czyli w sumie i tak bez znaczenia jak się zachowałem bo wszystko było już przegrane.

Zapewne powalałeś od samego początku swoim zachownaniem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, nie_warto napisał:

mam z głowy temat definitywnie, bo wiem, że się więcej się do mnie nie odezwie już i dylematów kolejnych mieć nie będę.

No i o to stary chodzi. Upadłeś, wstajesz i lecisz dalej. Bogatszy o nowe doświadczenie. Bierz się za następną panienkę bo lato to świetna pora by kogoś poznać ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim to taką mloda dame należy w sobię najpierw rozkochać i nie pokazywać jej tego że Ty też coś do niej mocno czujesz.

Byłeś za bardzo potrzebujący, założę się że za mocno za nią latałes i jej sie to szybko znudziło. 

 

Ja mam.swoja taktykę że jak poznaję fajna dziewczynę i widzę że może coś z tego być to robię tak, że wyznaczam pewne granice. Spotykamy się, spędzamy miło czas, ale NIE JESTEM NAHALNY. Czyli potrafię się nie odzywać do niej kilka dni, a jak już ona się wkoncu odezwie to napiszę coś na odczepmego. One wtedy dostają takiego wstrząsu, że nie potrafią przestać o mnie myśleć, a czym więcej myśli tym szybciej się zakocha. 

Jak zaczyna sie dopytywać czym jest nasza znajosc, czy jesteśmy już razem to wiem że wygrałem i tylko wtedy przyszły związek ma jakikolwiek sens. 

Bo jeśli to wychodzi z Twojej inicjatywy że sam ją pytasz czy jesteście już razem to wiedz że taka relacja zbyt długo nie potrwa.

 

Więc podsumowując przede wszystkim być cierpliwym i nie być nahalnym, bo iluż to moich kolegów popełniło i wciąż popełnija takie same błędy. Zawsze mnie to śmieszy. 

Jak widzę że laska nie jest mną zainteresowana i wiem że nic z tego nie będzie to odpuszczam i.nie robię z.siebie frajera. Nie wiem może to kwestia tego że jestem trochę nieufny i dość dobrze znam się na ludziach.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nie_warto napisał:

przynajmniej mam z głowy temat definitywnie, bo wiem, że się więcej się do mnie nie odezwie już i dylematów kolejnych mieć nie będę. 

Nie jest to takie pewne.

Wprawdzie nic nie piszesz o swojej zamożności ale gwarantuję że jak tylko zacznie powodzić ci się lepiej, twój status wzrośnie, a jeszcze zaczniesz pokazywać się z innymi dziewczynami, to bądź gotowy na powtórkę z rozrywki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, nie_warto napisał:

byłem pewien, że nad wszystkim panuję, że jest dobrze, że wszystko rozwija się prawidłowo, że moja pozycja jest mocna

A po czym tak wnioskowałeś?

 

Tak czy siak, gratuluję bardzo taniej lekcji. Emocje przeżyjesz, z czasem wygasną i je zapamiętasz na przyszłość, kasy nie straciłeś, ani zdrowia ani żadnych zobowiązań.

3 godziny temu, Princeska napisał:

Pewnie ją nudziłeś

@Princeskadzięki za wypowiedź, jednakże zapraszam z powrotem do Rezerwatu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, nie_warto napisał:

Początki jak to zawsze bywa, cudowne. Pózniej zaczęły wychodzić brudy, lekkie fochy, problemy z komunikacją i te wszystkie niedogodności.

No to nie był nagły koniec. Zapewne wszystko Ci powiedziała. Oczywiście w swoim języku. :) Nic nie zrozumiałeś, to sobie poszła. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Tadamichi Kuribayashi napisał:

Jak odróżnić to że facet się stara bo mu zależy na dziewczynie od desperata który się uczepił? To pytanie w sumie zasługuje na osobny temat.

Bardzo ciekawe pytanie. Mój punkt widzenia

 

Jak facetowi zależy pyta co słychać, sam zagaduje, sam od siebie proponuje spotkania jest jednak jedno ALE. 

 

Jak dziewczyna go zlewa odpuszcza. Tak odpuszcza nie pyta co źle zrobił, nie przeprasza, że napisał o 8:57 a miał o 9:10. Nie błaga o następne spotkania. Przyjmuje na klatę to co się stało i idzie dalej. 

 

Desperat zaczyna wypisywać SMS za SMS. Przeprasza. Zrzuca winę na siebie. Piszę, że już lepszej w życiu nie pozna. Prosi o szanse a on się zmieni na takiego jakiego ona chce. Co gorsza wybacza zdrady, umawianie się z innym na boku. I tak dalej... 

 

Mam nadzieję, że nieco rozjaśniłem temat. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć @nie_warto

 

Zaangażowałeś się i teraz boli, ale z czasem ból przejdzie, a Ty się wzmocnisz tym doświadczeniem. 

 

Kiedyś też spotykałem się z jedną panią i wydawało mi się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Również była atrakcyjna. Nagle, po 2 miesiącach, jej zachowanie się zmieniło i wszystko jej we mnie zaczęło przeszkadzać. Okazało się, że był poza mną jeszcze jeden pan, którego równolegle ze mną sprawdzała... Problem w tym, że było to już po tym, jak mi zakomunikowała, że oczekuje ode mnie wyłączności. No i sprawa się rypła. 

 

Przeważnie, gdy kobieta nagle się zaczyna dziwnie zachowywać, najeżdżać na Ciebie, kryje się za tym inny bolec. 

 

Krótko pisząc, nie szukaj winy w sobie. Jej wybór, jej strata. Zajmij się teraz sobą, sportem i swoim rozwojem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę jeszcze od siebie, że kiedyś zostałem u pani na noc na dość wyraźne zaproszenie, oprócz spędzania miłych chwil przy muzyce dyskutowaliśmy o przyszłości i wyobrażeniach odnośnie związku, a nad ranem już pani nie pasowałem i dowiedziałem się, że mogę co najwyżej pełnić rolę przyjaciela. To był chyba najboleśniejszy nokaut w życiu. Nie mogłem go porównać do żadnego szczeniackiego kosza z liceum. A poróżniły nas kwestie religijne - ona oczekiwała partnera, który weźmie z nią ślub i będzie tworzył wierzącą rodzinę. Ja otwarcie przyznałem, że ślub to nie moja bajka i nastawiam się na związek partnerski. Zostać odrzuconym tuż po chwilach bliskości to coś naprawdę turbo niekomfortowego. Ale jakoś się podniosłem. I szczerze? Dziś z sentymentem wspominam tamtą noc. Cieszę się z fajnie spędzonego czasu i z tej gorzkiej lekcji, bo mnie wzmocniła. Choć oczywiście chodziłem później, jak struty przez dobre kilka miesięcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, wolnystrzelec napisał:

A poróżniły nas kwestie religijne - ona oczekiwała partnera, który weźmie z nią ślub i będzie tworzył wierzącą rodzinę.

 

8 minut temu, wolnystrzelec napisał:

Zostać odrzuconym tuż po chwilach bliskości to coś naprawdę turbo niekomfortowego.

Laska dała dupy, a za chwilę gada o wierzącej rodzinie. Serio jej uwierzyłeś, że o to chodzi??

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.