Skocz do zawartości

Co ze sobą zrobić?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, dzisiaj dopadł mnie jakiś refleksyjny dzień, wręcz bym powiedział, że trochę depresyjny i tak zacząłem rozważać nad moim dotychczasowym życiem. Lat 22 rocznikowo, gówno-studia, nie mam wyznaczonego celu życiowego, tego kim bym chciał zostać w przyszłości, niezbyt duże ambicje, staram się coś robić ze sobą tzn. medytuje w miarę często ale nie codziennie, zacząłem ponownie chodzić na siłownie, zacząłem (o dziwo!) więcej czytać, jestem na dobrej diecie, a mimo wszystko nudzę się teraz w te wakacje. Mieszkam na wsi, nie ma tu zbyt wiele atrakcji, nudy jak skurwysyn, w domu też od czasu suszy nie mam co do roboty, więc sobie siedzę w domu, siedzę przed kompem, jak w piosence "tylko pić, jeść, spać", ehh. Kasy na wyprowadzkę nie mam, bo wolałbym zamieszkać w mieście, sam, ale na razie daleka do tego droga. Jak jest rok akademicki to mieszkam w mieście i jest ok, ale teraz przyszły wakacje i nie mam co robić. Praca? Na terenie nie ma nic, najbliższe miasto, większe miasto to 40km, jeden samochód w domu, ale mamuśka często go potrzebuje więc jest lipa. Poza tym za niedługo będę 3 tygodnie sam na chacie, więc muszę być siłą rzeczy w domu, by coś porobić w domu, obok, żeby nie zarosło, żeby było czysto blablabla. Za rok kończę studia i nie wiem szczerze co ja wtedy będę robił... Jakbym mógł się jakoś ukierunkować w jakąś stronę, tzn. jakbym teraz mógł się cofnąć do czasów szkoły średniej to bym wybrał jakieś LO z biol-chemem i poszedł na coś związanego z medycyną, może wybrałbym jakiś kierunek z medycyną naturalną, niekonwencjonalną, bo nie ukrywam, od jakiegoś czasu mnie to bardzo interesuje, jak i też trochę psychologią też zacząłem się interesować, a poszedłem też do gówno szkoły z mechaniką samochodową, ktora mnie raczej średnio interesowała. O sobie mogę powiedzieć, że kiedyś myślałem, że jestem ambiwertykiem ze wskazaniem na ekstrawertyka, ale teraz bym powiedział, że to w drugą stronę jest; wcześniej bywało, że nawet i byłem duszą towarzystwa, żartowałem, cieszyłem się ze spotkań, praktycznie mnie w domu nie było, a teraz co? Siedzę w domu, nie mam też za bardzo z kim się spotkać, bo albo nie mają czasu bo w robocie, albo zmęczeni, albo się im nie chcę itp.

Nosz kurwa, gnije w tym domu. O relacjach z kobietami szkoda mi w ogóle gadać, pierwszego razu jak nie było tak nie ma :D, na divy mam jakiś strach iść, z rozmowami z dziewczynami nie mam problemu jeśli je znam, jak już trzeba podejść do kogoś nowego to już jest jakiś irracjonalny strach, nie wiem, przed odrzuceniem? Nie wiem co mam robić, czuje się teraz tak trochę jak pizda, może mi jeszcze jaja nie wyrosły... mam niekiedy wrażenie, że dopadają mnie jakieś małe sygnały, małe objawy depresji, zrzędzenie, wkurw, życzenie innym gorzej od siebie... nad czym tutaj pracować? Chciałbym wyrobić sobie jakieś fajne nawyki, oraz umiejętności przydatne w tym świecie, jak i przydatne do jakiejś pracy, ale nie wiem jakie i jak. Co do mojego wyglądu, to nie jestem jakiś szkaradny, sam siebie bym ocenił na 5-6/10, ząbki mi się teraz prostują, za kilka miesięcy zdejmuje aparat, ciemniejsza karnacja, ciemne oczy, zarost. Tylko mam krzywą przegrodę nosową i nie wiem czy ludzie to widzą, ale ja to widzę, szczególnie było to widać np. na zdjęciach z klubów, wykrzywiony kurwa w prawą stronę, no obrzydliwe jak dla mnie, dlatego też do klubów nie chodzę, poza tym na trzeźwo to nie wiem czy bym umiał się tam bawić... Jak mi się coś jeszcze przypomni to dopiszę, tak chciałem z siebie to wyrzucić, po prostu. Możecie mnie teraz jebać, możecie kulturalnie jak do dziecka, jak chcecie, cholera... chce to zmienić, ale coś jakby mi nie pozwalało (podświadomość?). Uprzedzając pytania: Stosunkowo dobry i Kobietopedia przeczytana, nieco mi pomogły przejrzeć przez oczy, ale myślę, że to na dobry początek... tkwiłem w tym matriksie w chuj czasu, i teraz powoli, stopniowo z niego wychodzę, ale to jest brutalne, a na razie wygląda na to, że jestem miękka kluchą. Miłym gościem nie jestem, oj nie, przynajmniej tyle we mnie dobrego. Jak trzeba to jestem nawet dosyć chamski w stosunku do kobiet, kulturalny ale nie taki miły misiu który zrobi wszystko dla swojej księżniczki albo dla swojej przyszłej księżniczki, hehe. A, no i dodam, że wychowywałem się bez ojca tzn. mam z nim kontakt od zawsze, telefoniczny czy to skype, ale nigdy taki na żywo, wychowywałem się z matką, i braćmi starszymi o dychę, więc jako tako tragedii nie ma. Więc można uznać, że strasznej tragedii nie ma, ale do bycia może nie samcem alfa co samcem między alfą a betą jeszcze trochę mi brakuje. Być może też moja nieśmiałość (teraz i tak już jest lepiej, łooo i to zdecydowanie lepiej, niż np. na początkach średniej szkoły) wzięła się z tego, że gdzieś pod koniec podstawówki jakiś zjeb właściwie zniszczył moją pewność siebie, energie i poczucie wartości w tamtym czasie, bo rozpowiedział (co było nie prawdą, to była jakaś zemsta bo mu tam czegoś nie pożyczyłem), że jestem niby gejem (nie jestem:D) i później wiedziała to cała szkoła, chyba nawet to doszło do nauczycieli, na szczęście do rodziców nie doszło, ale docinki i wstyd jaki wtedy przeżywałem to było coś strasznego, chciało się zapaść pod ziemie...

 

Dobra, na razie tyle wystarczy, i tak już się dużo rozpisałem... chciałbym prosić Was bracia o jakieś rady, cokolwiek, co ze sobą zrobić.

 

P.S: Zapomniałem o najważniejszym. Oczywiście, jak można już się domyślić, przez długi czas od gimnazjum do końca szkoły średniej kompulsywne walenie konia do porno, dopiero pod koniec czwartej klasy się ogarnąłem i ograniczyłem i jedno i drugie, jednak nie zdołałem tego do końca rzucić. Były streaki rzędu pół roku bez porno czy 3 miechy bez bicia, ale i tak prędzej czy później do tego wracałem, i teraz znowu jestem na odwyku, 3 albo 4 dzień, nie pamiętam... może to też przez to się tak gównianie czuje, neuroprzekaźniki i dopamina już tak pewnie wyżyłowane do granic możliwości, że cud, że jeszcze jakimś cudem mogę się zregenerować. :v

Edytowane przez Ceranthir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm ile bym dał by zacząć od zera w tym wieku...

 

Nie wiem co akurat Tobie okaże się pomocne, ale gdybym spotkał siebie 22letniego, powiedziałbym tak:

- ucz się języków, 

- zarabiaj kasę, 

- rozwijaj umysł i ciało.

 

Mieszkasz na wsi, gdzie łatwo o pracę oraz miejsce do biegania, może pływania, zrobienia siłowni bądź drążków do kalkenteniki. 

 

Zacznij od przeanalizowania tego materiału, oraz wszystkich powiązanych które tam dodałem.

 

https://samiecweb.pl/post/8866/film-sekret-o-prawie-przyciagania-i-potedze-podswiadomosci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno jutro to obejrzę. Co do języków, to zawsze jakoś lubiłem się z językami, ale oczywiście teraz prokrastynacja, i nie dość, że umiejętności spadły to i uczyć się chcę mniej... Cóż, poszukam jakichś kursów, i w sumie lepiej płatne, wtedy będzie jakakolwiek motywacja do nauki, bo inaczej szkoda kasy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ceranthir napisał:

tkwiłem w tym matriksie w chuj czasu, i teraz powoli, stopniowo z niego wychodzę, ale to jest brutalne

TU NATOMIAST mamy cały moduł zawarty.

 

Wydaje Ci się.

....i wydaje Ci się......

 

Tkwisz dalej i gówno wychodzisz.

REASUMUJĄC nawaliłeś tyle przeszkód, że nie dziwota.

'Muuusk' zlasowany niczym wapno w dole.

 

Proste ćwiczenie dla jegomościa.

 

Znajdź w swoim tekście wszystkie przymiotnika oraz opisy(przyrody/uniwersum) które przeszkadzają Ci w czym kolwiek.

 

Podziel na przeszłe i terazniejsze.

Zacznij pracować nad teraźniejszym.

Zasadą eliminacji lub minimalizacji.

 

I TAK 'DROGI' TOWARZYSZU(niedoli) rozpcznie się marsz zwany 'życiem'.

 

.....przestań pierdolić, zacznij działać........step by step.....

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary... jakbym trochę widział siebie w niektórych momentach. Poważnie. Jesteśmy w tym samym wieku itd. a i kilka wspólnych wątków. Trafiłem na forum jakiś czas temu i przeglądałem jako anonim, ale postanowiłem się zalogować i pracować tutaj nad sobą. Kilka postów już dodałem a dzisiaj zabieram się za temat w dziale z przysięgami i mocno prę do przodu :)

 

Wracając do tematu to nawet i może taki czas jest potrzebny, że będziesz mógł posiedzieć chwilę sam ze sobą skoro będziesz 3 tygodnie w domu bez nikogo? Usiądziesz, zastanowisz się co chciałbyś zmienić w swoim życiu i kilka rzeczy postanowić, żeby wskoczyć poziom wyżej.

 

W dniu ‎09‎.‎07‎.‎2019 o 18:48, Ceranthir napisał:

O relacjach z kobietami szkoda mi w ogóle gadać, pierwszego razu jak nie było tak nie ma :D, na divy mam jakiś strach iść, z rozmowami z dziewczynami nie mam problemu jeśli je znam, jak już trzeba podejść do kogoś nowego to już jest jakiś irracjonalny strach, nie wiem, przed odrzuceniem?

Pewnie przez to, że w ostatnim czasie masz mało koleżanek w towarzystwie. Zauważ, że jakbyś miał do wyboru kilka dziewczyn do randkowania to jakby z jedną nie wyszło to byś olał temat i spotkał się z drugą. A tak jak raz na jakiś czas wpadnie Ci temat spotkania to dochodzi jakiś stres(?) albo tak jak piszesz, że strach przed odrzuceniem. Temat wałkowany dużo razy nie tylko tutaj na forum :) Po prostu czerp z tego radość. Nie myśl o tym co pomyślą inni jak powiesz to, albo jak powiesz siamto. Sam tak miałem wcześniej i teraz znowu podobny okres, ale to przez mój tryb życia (zajmuję się sportem i zmiana miejsca zamieszkania wiąże się np. ze zmianą klubu w którym gram).

 

W dniu ‎09‎.‎07‎.‎2019 o 18:48, Ceranthir napisał:

Być może też moja nieśmiałość (teraz i tak już jest lepiej, łooo i to zdecydowanie lepiej, niż np. na początkach średniej szkoły) wzięła się z tego, że gdzieś pod koniec podstawówki jakiś zjeb właściwie zniszczył moją pewność siebie, energie i poczucie wartości w tamtym czasie, bo rozpowiedział (co było nie prawdą, to była jakaś zemsta bo mu tam czegoś nie pożyczyłem), że jestem niby gejem (nie jestem:D) i później wiedziała to cała szkoła, chyba nawet to doszło do nauczycieli, na szczęście do rodziców nie doszło, ale docinki i wstyd jaki wtedy przeżywałem to było coś strasznego, chciało się zapaść pod ziemie...

Widzisz... ja dostałem ksywę ciepły mimo, że kilka lat temu dupy za mną latały a i ja sporo z nich odrzucałem i teraz jak na niektóre patrzę to aż szkoda :D Później tak jak napisałem wyżej. Zmieniałem miejsce zamieszkania, co raz mniej kontaktu z dziewczynami, bo byłem bardziej zafiksowany na własnym rozwoju i często odstawiałem to na bok.  Chociaż nie ukrywam, akcje na ruchanie itp. się zdarzały w tej przerwie i korzystałem, ale nic w stylu na dłuższy związek czy coś. Kilka błędów też popełniłem przez to, że nie miałem za dużo lasek do wyboru i oblewałem. Chyba wyczuwały, że byłem lekko needy :| A co do ksywki to mimo, że to nieprawda a kumple to mówili dla beki to z czasem zaczęło mi to przeszkadzać, bo było za często i później nawet w towarzystwie dup. Może byłem też taką pizdą, że nie reagowałem. Teraz już wiem, że nie pozwolę sobie na obrażanie mojej osoby.

 

Stary, ale jak ja Ci zazdroszczę tego, że teraz możesz sobie wyjść, pierdolnąć się na trawkę pod domem i poleżeć haha :D Mieszkam w większym mieście, więc nie ma takiej opcji u mnie. Jedynie do babki na wioskę mogę pojechać :D

 

Co do planów jakie mógłbyś zrobić:

- oszczędzanie kasy i budowanie poduszki finansowej

- spróbowanie czegoś nowego np. jak będziesz mieć auto to podjechać na jakieś zajęcia crossfit i dać sobie wycisk? Jak nie to niech będzie jakaś aktywność z samego rana u Ciebie na wiosce. Wczesne cardio czy cokolwiek. Zacznij dzień od czegoś produktywnego.

- książki/szkolenia/yt

- medytuj

- umów się na spontanie z jakąś laską, jedź, zobacz co wyjdzie, odmul się! Może akurat traficie na zajebisty okres i te 3 tygodnia zaruchasz się na śmierć jak do Ciebie przyjedzie (haha :D)

 

Pisz co myślisz, pogadamy, zobaczymy co dalej i będziemy podpowiadać :D

 

Zobacz jeszcze ten temat:

 

Edytowane przez Młody Samiec
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nie zostałeś na wakacje w mieście? Ja w trakcie studiów tak robiłem. Pokój można wynająć za mniejszą cenę niż w roku akademickim bo większość studentów wyjeżdzą, pracę wakacyjną znaleźć jest łatwo, czy to call-center / różnego rodzaju gastronomia / jakieś usługi które nie wymagają wielkiego przeszkolenia lub okoliczne fabryki. Przez ten czas nie dość, że się nie nudzisz bo nie musisz nazbyt oranizować czasu - wypełnia Ci go praca + odłożysz sobie trochę hajsu. Można też poszukać szczęścia w pracy za granicą, za miesiąc pracy w polu u niemca przynajmniej 5-6k złotych powinieneś mieć.

 

Co to daje? Na pewno uczy wartości jaką ma w sobie praca i co przynosi, życia na swoim i ogarniania wszystkich spraw. Nawet jak praca jest do dupy to ma to efekt taki, by robić tak by więcej takiej pracy nie musieć wykonywać.

 

Pytanie.. skoro masz 22 lata i gówno-studia? To dlaczego te gówno studia ciągniesz, jeśli tak o nich myślisz? Jeśli nie daje to korzyści, to dlaczego (domyślam się) przepalasz środki zarobione przez matkę? Wychodzi na to, że wejdziesz na rynek pracy bez konkretnego wykształcenia i z brakiem doświadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.