Skocz do zawartości

Motywacja? A komu to potrzebne?


Gr4nt

Rekomendowane odpowiedzi

Do napisania tego posta skłonił mnie wpis jednego z użytkowników a mianowicie @mac o tym, że pomimo usilnych starań, efekty jego pracy są niezadowalające. Dawno nie zaglądałem na forum, zajrzałem pierwszy raz od dłuższego czasu i przeczytałem właśnie wspomniany wpis, który można powiedzieć dotyczy i mnie. Dużo pracowałem nad sobą, ćwiczenia, dieta, "sztuki walki i kurs tańca" i wcale nie czuję się lepiej, nie ma efektu wow, nie jestem innym człowiekiem.

 

Ktoś powie, za mało ćwiczysz, za mało czytasz, za mało się rozwijasz - potrzebna ci motywacja. Ja natomiast doszedłem do innego wniosku - potrzebna mi nie motywacja do zmiany siebie ale akceptacja tego kim jestem.

 

Nie jest tak jak mówią internetowi kołcze, że wystarczy ciężko pracować a można zostać kim się zechce. Urodziliśmy się z pewnymi predyspozycjami i pewnych rzeczy nie jesteśmy wstanie osiągnąć. Nie każdy może być milionerem, nie każdy może wygrać bieg na 100m na olimpiadzie, nie każdy może napisać książkę i nie każdy może mieć kratę na brzuchu choćby nie wiem jak dużo ćwiczył.

 

Czy ciągłe motywowanie się i stawianie kolejnych wyzwań jest zdrowe i dobre? Nie wiem. Może dla niektórych tak, ale jak już napisałem nie jesteśmy wszyscy tacy sami. Mnie zamiast motywacji potrzebna jest bardziej akceptacja ponieważ nie czuję się szczęśliwszy teraz kiedy min. schudłem 15kg niż byłem wcześniej. Mam sobie wyznaczyć kolejny cel np. rzeźba jak u Bruca Lee i zmotywować się do jego osiągnięcia? Nie, dziękuję. Spróbuje nauczyć się akceptacji samego siebie.

 

 

Cytat:

To prawdziwa historia, tylko imię zmienione. Marek właśnie kończy studia i korzysta z usług psychoterapeuty, do którego trafił jakiś czas temu. Wcześniej zaczął stosować bardzo restrykcyjną dietę i to zdarzenie, wraz z kilkoma mu towarzyszącymi, symbolicznie naznaczyło początek jego problemów ze zdrowiem psychicznym. Decyzja między innymi o przejściu na dietę była zaś efektem poczucia Marka, że nie prowadzi się najlepiej.

Bo Marek to człowiek, który kończy studia na dobrej uczelni, ale też lubił wypić i mocniej zabalować. Rodzice mu powtarzali i powtarzał sam sobie, że kiedyś trzeba będzie wydorośleć, wziąć się za siebie. Pewnego dnia postanowił, że to będzie „ten” moment. Przestał palić, ograniczył imprezy, zaczął wstawać wcześnie i mało sypiać (bo ludzie sukcesu wstają wcześnie i mało śpią, a w zamian czytają książki i słuchają audiobooków).

 

Do tego doszła nauka wielu różnych rzeczy, w tym dwóch języków obcych, a także wspomniana dieta, żeby czuć się dobrze, wyglądać lepiej i pozbyć się wszystkiego złego, co przez lata nagromadziło się w ciele. System działał przez jakiś czas. Były postępy na drodze do sukcesu, do „lepszego ja”... dopóki Markowi nie siadła psychika. Nie wytrzymał presji, którą sam sobie stworzył. Z objawami depresji wylądował w gabinecie specjalisty.

 

https://kobieta.onet.pl/zdrowie/pozytywne-myslenie-a-depresja-co-mowia-psychoterapeuci/m5dqy8j

Edytowane przez Gr4nt
Uzupełnienie
  • Like 10
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, The Motha napisał:

Jakby rozdmuchać takie teksty, to trenerzy motywacyjni nie mieliby co jeść.

Nie miałbym nic przeciwko temu ;) 

10 minut temu, Gr4nt napisał:

Ja natomiast doszedłem do innego wniosku - potrzebna mi nie motywacja do zmiany siebie ale akceptacja tego kim jestem.

Także jakiś czas temu do tego doszedłem, lepiej późno niż wcale :) Pozdrawiam !! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Gr4nt napisał:

Dużo pracowałem nad sobą, ćwiczenia, dieta, "sztuki walki i kurs tańca" i wcale nie czuję się lepiej, nie ma efektu wow, nie jestem innym człowiekiem.

U mnie ćwiczenia tak sobie, dieta to raczej dobra żywność ale żaden 'fit', sztuki walki wcale nie moja bajka choć kiedyś były zupełnie inne klimaty, do tego tańczę jak ostatni łamaga, kiedy życie zmusza do epileptycznych podrygów.

 

I w sumie, też nie ma efektu Wow :) 

 

Pełna zgoda co do treści posta autora i przedmówców. 

Pamiętajmy, że oprócz akceptacji bardzo ważne jest poznanie siebie i ewentualny rozwój, który odpowiada osobistym zainteresowaniom i predyspozycjom. 

Żaden szablon nie jest idealnie skrojony dla indywidualnego odbiorcy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę chyba przesadziliśmy z tą modą na eko, sport, zdrowie i sukces. Do pewnego momentu jest to fajne, każdemu dobrze zrobi
zdrowe jedzenie czy trochę sportu. Ale świat przegina i tworzy mit człowieka idealnego, który jest pełnym sukcesów biznesmenem,
który kiedyś pracował w korpo, ale rzucił to w pizdę, codziennie ćwiczy na siłowni, ma dietę niczym olimpijczyk i oczywiście
znakomicie zna się na zdrowiu, polityce, budowie silników Space X, zna nieinwazyjne lekarstwo na raka, a w wolnym czasie
dokarmia bezdomne psy i dba o zaadoptowane dziecko w Afryce.

To może być fajne na początku, póki nie zdasz sobie sprawy, że dążenie do ideału to kurwa większa męczarnia niż Twoje zwykłe życie.
A przecież niby chodzi o to, żeby być szczęśliwym. Spełniając cudze cele nie da się tego osiągnąć, chyba, że jest się tak tempym, że nawet
nie zdaje się z tego sprawy.

Tak jak piszecie, każdy ma inne predyspozycje, poglądy, doświadczenia, osobowość, a jednak każdy chce być taki sam jak ogólnie przyjęty model.
Summa summarum, trzeba się nauczyć słuchać siebie.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Drizzt napisał:

Ale świat przegina i tworzy mit człowieka idealnego

Nie tyle idealnego co skoncentrowanego na sobie, silny egocentryzm.

Wszystko ma służyć człowiekowi, nawet Bóg, a jak wiadomo egocentryzm prowadzi do pychy, a ta kroczy przed upadkiem.

 

7 minut temu, Drizzt napisał:

Tak jak piszecie, każdy ma inne predyspozycje, poglądy, doświadczenia, osobowość, a jednak każdy chce być taki sam jak ogólnie przyjęty model.

Tak naprawdę nie chcą, ale widzą w tym metodę na swoje braki, bo skoro osiągnę sukces, to będą mnie szanowali, odpierdolą się odemnie, bedę lubiany, kochany, o to tak naprawdę chodzi.

Niestety tacy ludzie są żerem dla manipulantów motywacyjnych, wszelkiej maści trenerów osobistych, personalnych, couchów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Drizzt napisał:

Trochę chyba przesadziliśmy z tą modą na eko, sport, zdrowie i sukces.

Przecież tutaj zawsze chodziło o konsumpcje. Aby być eko, uprawiać sport być zdrowym i odnieść sukces trzeba wydawać. Przecież to jest inżynieria społeczna w prostackiej postaci. media atakują nas - kupuj, bądź fit, kupuj, badź eko, kupuj kijki, buty(najlepiej markowe) kupuj suplementy, leki, energetyki. Przecież to jest biznes. Biznes robi się na frajerach.  Musisz odnieść sukces inaczej jesteś nikim. wyścig szczurów. Nie ma smartfona (najlepiej wymieniać co roku) nie masz mediów społecznościowych..im bardziej się staramy tym bliżej nam faktycznie do biorobotów. 

 

Presja społeczna - sami sobie robimy krzywdę. Przybieramy gębę, a później płacz, ze depresja. Hipokryzja, udawania, robienie coś na pokaz w imię dowodu społecznego. Kiedyś ten rachunek trzeba spłacić. 

 

 

3 minuty temu, The Motha napisał:

Nie tyle idealnego co skoncentrowanego na sobie, silny egocentryzm.

Wszystko ma służyć człowiekowi, nawet Bóg, a jak wiadomo egocentryzm prowadzi do pychy, a ta kroczy przed upadkiem.

 

Jak wszędzie, potrzeba złotego środka - umieć żyć w społeczeństwie, ale nie dać mu się opanować - skupić się na sobie, ale nie w formie egoistycznej.

4 minuty temu, The Motha napisał:

bedę lubiany, kochany, o to tak naprawdę chodzi.

Akceptacja w stadzie.  To nas wykańcza. Dobór masek - maska ojca, maska syna, maska pracownika, maska kochanka, maska sportowca. Kiedy jesteśmy naprawdę sobą? 

Edytowane przez Perun82
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gr4nt

 

W sumie to się z Tobą zgadzam, aczkolwiek większość ludzi pomija jedną podstawową rzecz- cokolwiek sobie w życiu założymy (czy to będzie rzucanie palenia, poprawa kondycji, nauka języka obcego) to wymaga to więcej czasu niż dwa tygodnie czy miesiąc. Ludzie są niecierpliwi, a oglądanie motywacyjnych filmów nie zmienia faktu, że podstawą do jakichkolwiek trwałych zmian w życiu i zauważenia efektów potrzebny jest po prostu praca, konsekwencja i zwyczajnie upływ czasu. Ja nawet nie twierdzę, że będą efekty "wow" po roku nauki języka, ale jak ktoś uczciwie nad tym pracował to powinien zauważyć znaczną zmianę. Przesada nie jest zdrowa, ale też nie można się usprawiedliwiać swojego lenistwa (absolutnie nie twierdzę, że dotyczy to Ciebie) postawą, że "nie każdy będzie mistrzem olimpijskim".

 

To co mnie bardziej denerwuje to postawa ludzi w tym kraju, gdzie ludzie są oceniani przez pryzmat posiadania rzeczy, pieniędzy, nieruchomości, samochodów, ogólnie rzecz biorąc rzeczy materialnych. Sukces tu rozumiany jest przez posiadanie nie przez bycie. Przykładowo ktoś może zna wiele języków, jest oczytany, inteligentny, kulturalny, ma ogromną wiedzę, a w społeczeństwie i tak większy szacunek ma ktoś, bo ma pozycję i kasę. Nie w każdej branży zarabia się tyle samo, często jest też tak, że człowiek bardzo dobry w czymś zarabia gorzej od przeciętnego, ale pracującego w ekonomicznie lepszej branży. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Perun82 napisał:

Kiedy jesteśmy naprawdę sobą? 

Wielu ludzi wstydzi się być sobą, a dlatego że jako dzieci zostali odrzuceni, więc doszli do wniosku że trzeba się wstydzić siebie, takimi jakimi są naprawdę, potem sukcesywnie są dopierane rożne maski, osobowości, postawy które według nich sprawią ze będą akceptowani.

Edytowane przez The Motha
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się. Nie ma żadnego efektu wow. Też niektórzy za bardzo przypisują własną zasługę w byciu "ogarniętym". Oczywiście też mowa o zasobach ale to mniejszy szczegół. Podczas gdy to temperament i wygląd z góry narzucone przez nature determinują większość rzeczy w życiu. Niezależnie od tego jak duży jest tzw. rozwój. Przykładowo typowy introwertyk, który stroni od ludzi ma małe szanse na zostanie milionerem czy bycie towarzyskim. Jest to wbrew oprogramowaniu i nie ważne jak duży będzie rozwój zawsze to wróci do punktu wejściowego. Bo robimy coś kompletnie wbrew sobie i swoim wewnętrznym/ naturalnym potrzebom. Robienie dużych pieniędzy czy biznesów zawsze jest związane z obracaniem się wśród ludzi. Albowiem ten system jest tak skonstruowany, że każdy jest zależny od drugiego człowieka/ a zwłaszcza pieniądz na tym bazuje. Kto jest naturalnie ekstrawertykiem ma znacznie większe szanse i możliwości w tej organizacji społecznej. Przechodząc do kolejnej rzeczy czyli wyglądu. Jeśli chodzi o ćwiczenia jest coś takiego jak natural body frame. W sensie jedni są z natury v-kami a inni nawet przeciwnie. W przypadku tych pierwszych ćwiczenia zrobią z nich koksów a w przypadku drugich bez sztucznych używek doprowadzą co najwyżej do przeciętnej sylwetki. Oczywiście zawsze eadto ealczyć ale należy mieć śeiadomość swoich ograniczeń. Tak samo a naweg bardziej jest z czaszką. Na to szczególnie zwracają uwagę panie i/lub drapieżnicy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Perun82 Wiem, że to jest biznes :) Ale mimo to, w pewnej dawce jest spoko. Lepsze to niż moda np. na papierosy.
Nawet moja mamuśka zaczęła trochę biegać, co na pewno nie zaszkodzi.

 

A te kijki, to ja akurat bardzo szanuję. Tak, wiem, że naciąganie hajsu itd., ale ilu dziaduniów dzięki temu zaczęło się ruszać po świeżym powietrzu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat w tonie genialnego manifestu @ZamaskowanyKarmazyn. Dajemy się ponieść kultowi byciu fit, sryt, ogarniętym, samcem alfa, stawiamy sobie jakieś reżimy, spinany się o to że gdzieś niedomagamy, że ten mityczny rozwój osobisty nie idzie tak jak w internetach inni "ogarniacze" życiowi się chełpią.

 

Akceptacja, arystotelesowki "złoty srodek”, dystans do tego co muszę, co powinienem, do pogoni za osiągnięciami, sukcesami, forsą. Ale też nie wmawianie sobie, że muszę być jak Steve Jobs, Robert Lewandowski, Donald Trump czy DiCaprio, bo to jest jakiś pieprzony ideał człowieka szanowanego.

14 minut temu, ciekawyswiata napisał:

To co mnie bardziej denerwuje to postawa ludzi w tym kraju, gdzie ludzie są oceniani przez pryzmat posiadania rzeczy, pieniędzy, nieruchomości, samochodów, ogólnie rzecz biorąc rzeczy materialnych

Tak samo uważam! To jest jakiś chory dyktat. Ale wiem skąd to się bierze - to kapitalistyczny model życia, który ma promować morderczą pracę i wyścig szczurów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Kim Un Jest? napisał:

Tak samo uważam! To jest jakiś chory dyktat. Ale wiem skąd to się bierze - to kapitalistyczny model życia, który ma promować morderczą pracę i wyścig szczurów.

Ogólnie taką tendencję zauważyłem w Polsce i w Rosji, że ludzie posiadający określony typ marki auta, czują się lepsi, widać to po sposobie parkowania, jazdy, braku kierunkowskazu, brawurze, jakaś rekompensata małego fiutka, kompleksów? :D .

 

Edytowane przez The Motha
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Kim Un Jest? napisał:

Tak samo uważam! To jest jakiś chory dyktat. Ale wiem skąd to się bierze - to kapitalistyczny model życia, który ma promować morderczą pracę i wyścig szczurów.

Nie nie, kapitalizm to tylkopodchwycił.

 

Od momentu kiedy mamy stado - zaczyna się się rywalizacja. O samice, dobra. ale przede wszystkim o władze.  Władza to siła rozumiana wielorako. Nowobogaccy nie rozumieją, że władza i siła lubią spokój, a nie ekspozycję. Prawdziwej władzy się nie widzi - tylko czuje jej obecność. Tym się różnią tyranie jaskiniowe od nowoczesnych. 

 

W stadzie stety, niestety, albo jesteś przydatny, albo jesteś balastem. I tutaj jest odwieczny problem między javs. grupa. Teraz mamy tylko rozwiniecie dylematu, który od początku naszego istnienia jest nierozwiązywalny.  Bo jeśli chcesz mieć spokój i bezpieczeństwo, to musisz zakładać wiele mask - a i tak nie ma pewności, ze wygrasz.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, The Motha napisał:

Ogólnie taką tendencję zauważyłem w Polsce i w Rosji, że ludzie posiadający określony typ marki auta, czują się lepsi, widać to po sposobie parkowania, jazdy, braku kierunkowskazu, brawurze, jakaś rekompensata małego fiutka, kompleksów? :D .

 

Bo my stosunkowo niedawno wyszliśmy spod ruskiego buciora i gonimy ten upragniony Zachód. Tam, nawet drogie auto, to jednak przemieszczacz z punktu A do B, to narzędzie pracy. U nas? Lepsze auto to etykieta człowieka, powód do panoszenia się, gardzenia innymi jeśli mają 15letniego golfa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

System wmawia, że masz gonić za sukcesem, gdzie większość ludzi się do tego nie nadaje. Jak dla mnie dobra konsumpcyjne dzisiaj nie różnią się od tego co było 10 lat temu. Mam tutaj na myśli nieruchomości, auta, telefony, komputery itd. To już wszystko było, ale Ci na górze chcą, żebyś cały czas konsumował. Jak nie nazwać ludzi baranami, skoro np. muszą mieć nowy smartfon za 5 tys, który jest powiedzmy 10-20% lepszy niż ten sprzed kilku lat ? 

 

Ostatnio jestem zwolennikiem slowlife, polecam każdemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co więcej wielu ludzi inteligentnych i wydawałoby się, że wykształconych również ulega tej presji i wyścigowi szczurów. Prowadzenie tu minimalistycznego stylu życia wymaga ogromnej odwagi życiowej. Ramy społeczne są jakie są. "Bo jak to jest bogaty i ma taką pozycję, a jeździ takim autem? "To już go nie szanujemy, pewnie tyle nie ma tak naprawdę". Tymczasem są ludzie, którzy mają dużo, ale nie czują wcale potrzeby epatowania czymś na zewnątrz. Mogliby mieć auto za 100 tysięcy, ale to za 25 też dobrze jeździ. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego teraz mówi się o dobrobycie - bo przecież nasi rodzice tego NIE MIELI. 

4 minuty temu, doler napisał:

System wmawia, że masz gonić za sukcesem

Bo od robotników zależny jest jego byt i istnienie.

A rywalizacja zaczyna się już w rodzinie -szczególnie jak jest rodzeństwo. Wyścig zbrojeń - bo co ludzie powiedzo!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Perun82 napisał:

Dlatego teraz mówi się o dobrobycie - bo przecież nasi rodzice tego NIE MIELI. 

Więc jak żyć po swojemu i nie dać się temu wyścigowi szczurów? Myślisz, że to proste? Według mnie nie jest to wcale takie łatwe zadanie. Funkcjonujemy w pewnych ramach społecznych i jesteśmy ciągle porównywani z sąsiadem, rodziną, kolegami, rówieśnikami. Chociaż wiem, że będąc w wyścigu szczurów nie sprawia, że będę szczęśliwszy to czy świadomie rezygnując z niego nie skazujemy się na pewien ostracyzm społeczny? A jeżeli skazujemy to jak z tym walczyć i sobie poradzić? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, ciekawyswiata napisał:

Myślisz, że to proste?

Nie jest, dlatego jest to ogromny problem. 

 

53 minuty temu, ciekawyswiata napisał:

Funkcjonujemy w pewnych ramach społecznych i jesteśmy ciągle porównywani z sąsiadem, rodziną, kolegami, rówieśnikami. Chociaż wiem, że będąc w wyścigu szczurów nie sprawia, że będę szczęśliwszy to czy świadomie rezygnując z niego nie skazujemy się na pewien ostracyzm społeczny? A jeżeli skazujemy to jak z tym walczyć i sobie poradzić? 

O tym pisze - nie możemy być sobą, bo jesteśmy uzależnieni od opinii i decyzji społeczeństwa. Dla samic jest to idealne środowisko. One są lepsze w te społeczne gierki. Dlatego Matrix zawsze będzie górą. 

 

Bo samce zawsze działają w pojedynkę -a w konflikcie ze stadem zawsze jesteśmy na przegranej pozycji. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat, z większością tez się zgadzam, jednak nie ze wszystkimi.

 

Dyskusja została sprowadzona do roli materialnego sukcesu, a przecież to nie jedyny jego wymiar. Osobiście uważam, że dla każdego człowieka jednym z najlepszych - o ile nie najlepszym - uczuciem jest poczucie dobrze wykonanej pracy, zadania. To satysfakcja, która mnie osobiście pcha do tego żeby się posuwać do przodu i po prostu działać, a nie pierdolić smuty. Rozwijać się dla samego siebie i sprawdzać czy jestem w stanie sobie poradzić w nowej sytuacji. Tu już nie do końca chodzi o pieniądze, które jednocześnie dają możliwość szerszego rozwoju, ale po prostu sprawdzanie tego jak dobrym jest się w stanie być. Od zawsze miałem w głowie koncepcje jak dobry mogę być w rzeczach, które lubię i które są w jakimś stopniu dla mnie istotne. Rozwój to mega frajda. Nie rozumiem jak można sobie to zabierać przez wzgląd na materializm.

 

Inną sprawą jest koncepcja, że ilość zarabianych przez Nas pieniędzy to jedynie zakres naszego wpływ.

 

Nie wiem czy coś mnie w życiu bardziej satysfakcjonowało, niż osiągnięcie celu X po latach. Nie był to cel finansowy. Chodzi po prostu o zrobienie. Udowodnienie sobie, że da się zrobić coś X w czasie Y.

 

Jednocześnie sądzę, że nie musimy sobie stawiać nie wiadomo jakich celów, ale znowu sugerowanie pełną akceptację dla siebie (uważam, że nie jest to możliwe - każdy musi poprawić  bazowy soft) uważam za odwracanie kota ogonem od życia. W pewnym sensie albo się rozwijasz albo się zwijasz. Albo Ty spełniasz swoje marzenia, albo pracujesz na spełnianie czyichś marzeń.

 

O, marzenia - to też istotne - nawet zakładając, że wiele z nich zostało nam wdrukowanych za dzieciaka i ciężko zdefiniować czy są one faktycznie nasze to czy jest coś fajniejszego w życiu niż możliwość ich realizacji? Nawet jeśli chodzi tutaj o drobne rzeczy jak skok ze spadochronem, nurkowanie czy posiadanie psa o rasie, która od zawsze nam się podoba. Takie realizacje trwale podnoszą nasze zadowolenie z życia, a przecież o to też chodzi.

 

Też miałem do nie dawna przerwę od forum i coraz częściej dostrzegam nihilistyczne podejście w wielu tematach. Nawet zakładając, że wszystko co robimy jest bez sensu to chyba lepiej jest mieć satysfakcję ze zrobienia danej rzeczy dobrze, która automatycznie poprawia nasze samopoczucie. Mówię to z pozycji osoby, która miewała tygodnie, w których nie robiła praktycznie nic, bo model życia mi na to pozwalał. I wiecie co? Czułem się z tym źle. Nudziło mi się bez wyzwań i dążenia do kolejnych drobnych celów wykorzystując Kaizen. 

 

Co do oceny na podstawie dóbr materialnych to przecież w większości jest pierwsze wrażenie. Dokładnie jak z kobietami. Co z tego, że synka stać na auto za 100k jak później nie umie się odezwać i zachować? Dno i wodorosty. Jest różnica między ludzmi, którzy faktycznie mają pieniądze, a tymi, którzy dają wartość światu. Problemem jest jeżeli Twoim pryzmatem jest wyłącznie ocena materialna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.