Skocz do zawartości

Presja z zewnątrz na "robienie większych pieniędzy" i zakładanie firmy


Rekomendowane odpowiedzi

Hej.

 

Mam taki mały problem, odczuwam troche presji z zewnątrz i ogólnie płynącej presji ze świata, że warto byłoby nie zatrzymać się pomimo mojego młodego wieku na etacie na którym żyje mi się spokojnie i jestem w stanie i tak odkładać pieniądze o których większość marzy, ale i tak czuję taką presję założenia własnego biznesu.

 

Nagle wszyscy wokół mają własne działalności gospodarcze, biznesy i na tym robią kasę i zewsząd słyszę czy to w moim kierunku czy ogólnie taki nacisk na zakladanie jakiejś własnej działalności. Ja nawet nie mam na to pomysłu szczerze mówiąc, a zakładanie biznesu dla zakładania biznesu moim zdaniem mija się z celem.

 

Jakbym wpadł na jakiś pomysł, to chętnie, ale takie robienie biznesu tylko po to żeby mielić kasę w kółko bez znacząco wyższego dochodu niż z etatu wydaje mi się zbędne. Bo przy firmie będę musiał się nalatac dużo więcej, a pieniędzy nie będzie z tego dużo więcej, a w swojej pasji rozwijać się będę tak samo, albo mniej. Bo będę musiał się skupić na rzeczach firmowych itd.

 

Nie wiem czy tylko ja odczuwam takie rzeczy czy inne osoby w wieku 20-25 też mają coś takiego wśród znajomych czy po prostu napotykają na to w internecie, w social mediach, że jak ktoś ma te 20-25 lat to już powinień wymyślić jakiś biznes i lecieć z tym.

 

Co o tym wszystkim sądzicie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem albo sobie coś mocno wkręcasz albo obracasz się wśród mało życzliwych ludzi, którzy wewnątrz są zawistni. Albo leży poczucie własnej wartości ;) 

Każdy ma inną sytuację w życiu, są ludzie którym pisane jest przejąć rodzinny biznes więc to ich jedyna ścieżka w życiu. To Ty jesteś odpowiedzialny za swoją pracę i drogę. Jeżeli jak sam potwierdzasz żyje Ci się dobrze, finansowo jest ok oraz masz czas na pasję to wchodzenie w biznesy tylko po to żeby zaspokoić potrzebę akceptacji innych nie ma sensu.

 

Znam takie środowiska które tu wspominasz. Biorąc pod uwagę ich wiek to zapewne są ludzie, którzy mocno czerpią na biznesach rodziców, mają niesamowite wsparcie na tej płaszczyźnie i dzięki temu tak to wygląda. Ale pamiętajmy, że trawa po drugiej stronie zawsze jest bardziej zielona ;) 

Oczywiście ich życie też jest fajne ale pojawia się multum innych spraw. I uwierz mi, że mimo wszystko oni Cie szanują przede wszystkim za wykształcenie, bycie zaradnym. 

 

Podsumowując, świetnie sobie radzisz i tego się trzymaj. Jak trafi się jakaś okazji na biznes to pewnie, że tak ale w chwili obecnej chyba nie ma co.

A ludzie niestety zawsze będą gadać. Zauważ, że na forum często piszemy o takim "januszowym" gadaniu. Ono w wyższych sferach społecznych również jest. W innym wydaniu ale software ten sam :D

  • Like 11
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wśród moich znajomych też jest taki trend.

Strzelam w ciemno:

- Rozmawianie o poważnych zakupach typu mieszkanie, najnowszy samochód jak po podnoszeniu cukierków z ziemi.

- Non stop rozmowy o pracy, biznesach, możliwościach. Hobby? Praca i bycie w niej najlepszym.

- Etat jest dla leni, "...urlopy wykorzystujemy tylko na wyjazdy za granice, po co odpoczywać w inny sposób?"

- Nigdy realnie nie powiedzą ile zarabiają a ile w tym pomocy i poduszki rodziców.

- Czesto czerpią z faktu bycia w zwiazku i wsparcia również ze strony teściów.

-" Rozwój duchowy? Samoświadomość? - Dobre dla czubków, idź na siłownie lepiej... Jak to nie jesteś weganinem?"

 

I mogę tak o nich gadać bez końca.

This is Matrix Neo, welcome.

Rozumiem Cie bracie bo mnie bierze z kazdej strony depresja jak to widzę, od nadmiaru bodźców i ciaglego porównywania się.

 

Sugeruję delikatną odcinkę, ograniczenie fejsa, insta i rzadziej spotykaj sie z takim gronem.

 

Masz to co lubisz? Spedzaj czas w towarzystwie ludzi którzy to podzielają albo będziesz wiecznie smutny i niezadowolony, mówię Ci to z autopsji.

 

Bywają momenty ze mimo iż zarabiam niekiedy 2x tyle co towarzystwo to wciąż czuje sie gorszy, przez to jaki dostaje od nich przekaz. Czas przestać.

 

I nie jest to wylew bólu - oni mają do tego prawo. Tak dziala społeczne odradzanie sie klasy średniej, bogacenie się kasty wykształconej i obrotnej. Jest to dla nas Polaków szalenie rzadkie zjawisko bo wybito nam tą klasę podczas wojen - co za tym idzie znamy takiego uczucia i pojawia sie ból.

 

2-3 pokolenia i jak nie jebnie wojną to to przestaniemy sie wszyscy mam nadzieje z tego powodu smucic i denerwować.

 

Rób swoje. Malymi kroczkami do celu i cierpliwie, to najlepsza metoda na długotrwały sukces + kiedy nadarzy sie okazja, np na zmiane na kolejną pracę etatową ale lepiej platną - chwytaj byka za rogi. 

 

Jest już i tak bardzo dobrze, nie jesteś sam. Trzymaj sie :)

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, vand napisał:

odczuwam troche presji z zewnątrz i ogólnie płynącej presji ze świata, że warto byłoby nie zatrzymać się pomimo mojego młodego wieku na etacie na którym żyje mi się spokojnie i jestem w stanie i tak odkładać pieniądze o których większość marzy, ale i tak czuję taką presję założenia własnego biznesu.

Nie każdy chce i nie tyle się nie nadaje, ale nie odczuwa potrzeby prowadzenia działalności gospodarczej. Niektórzy mają etat i niby są zależni od kogoś, ale też znacznie mniejsze obciążenie psychiczne i niektórym taka praca odpowiada. Każdy powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie czuje się najlepiej. Opinie innych tak jak ktoś pisał to opinie innych. Często to ludzie na przykład z bogatą rodziną, którzy dziedziczą biznesy i taka jest najbardziej racjonalna droga życiowa tych osób, a ich rady zupełnie nie są trafne w stosunku do sytuacji innych osób. 

 

5 godzin temu, vand napisał:

w wieku 20-25 też mają coś takiego wśród znajomych czy po prostu napotykają na to w internecie, w social mediach, że jak ktoś ma te 20-25 lat to już powinień wymyślić jakiś biznes i lecieć z tym.

Może nie spotykam się z dokładnie czymś takim, a raczej modą na to, kto szybciej co osiągnął, pórównywaniem się i koniecznością osiągnięcia sukcesu finansowego przed 30 rokiem życia. A prawda jest taka, że każdy w życiu ma inną sytuację startową i co by nie powiedzieć to ten start determinuje bardzo dużo. Są pewnie 25 latkowie ustawieni finansowo, bo na przykład mają rodzinną firmę. Nie zarzucam nic takim osobom, po prostu ich najbardziej naturalną drogą jest przejęcie biznesu po rodzicach i to jest jak najbardziej naturalne, również wymaga wysiłku i pokory. Jak ktoś pochodzi ze średnio zamożnej rodziny lub biednej to jest w zupełnie innej sytuacji i tacy ludzie startując od zera ( czy to ludzie otwierający biznesy czy ludzie, którzy podjęli wykształcenie). Jednak konkretniejsze pieniądze zarabia się w okolicach 40, może niektórzy mają 35 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odciąłem się od znajomych, więc nie mam takich komunikatów. Za to nieoficjalnie wiem, że większość osób to jakieś IT, finanse, itp. ew. gówno prace typu doradca klienta na hali czy call center. Czyli typowa praca "na etat". W internecie natomiast jesteśmy wszędzie bombardowani przekazami "sukcesu". A prawda jest taka, że większość to reklamy aby nam wmówić braki, pokazać możliwości i zarabiać na naszej naiwności sprzedając jakieś magiczne poradniki "zajebistości". Sztandarowym przykładem jest taki Robert Kiyosaki, który napisał książkę w stylu "Jak zarobić milion" podczas gdy zarobił ten milion dopiero na sprzedaży tej książki. Większość tych couchów, blogerów czy internetowych biznesmenów działa na podobnej zasadzie. Żerują na kompleksach i łatwo wierności niczym w MLM (a to przecież dobry biznes bo tak mówią). Natomiast pomysł na prawdziwy biznes pojawia się naturalnie kiedy ma się ku temu realne możliwości. Chociaż ludzie by chcieli nie wyczaruje się tego z czapki. Mimo to popularne są książki o tej tematyce, które niemal nic nie wnoszą do życia. Ale wiadomo, że możliwości częściej mają ludzie towarzyscy czy kontaktowi, przeciwieństwo typowego introwertyka.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Bracia. Po prostu poczułem się tak dziwnie, jakby praca etatowa miałaby być dla mnie uwłaczająca. A super się w niej czuje, mam fajny zespół, poznaje fajnych ludzi i tworzę ciekawe rzeczy, także spełniam się w 100% finansowo i zawodowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand

 Wlasny biznes (autentyczny budowany od 0) to krew pot i lzy i oczywiscie nie jest gwarantem dobrych pieniedzy.

 

Ta mityczna “poduszke/wolnosc finansowa” osignac mozna gdy biznes na prawde mocno rozkwitnie, osiagnie sukces i przetrwa na rynku to umowne 5 lat.

 

Wiekszosc ludzi przeciez pracuje na etacie m.in. z ww powodow.

Jesli dobrze sie z tym czujesz i jestes w tym dobry to rob to, skoro daje ci to satysfakcje.

Uzbierasz pewna kwote ktora bedziesz w stanie zaryzykowac to mozesz sprobowac biznesu na boku jak bedziesz gotowy.

 

Czytaj ksiazki finansowo biznesowe w miedzyczasie.

 

Presja otoczenia presja (olej) ALE zacznijmy panowie tez doceniac to, ze mlodzi ludzie w PL promuja bycie przedsiebiorca bo to nasza przyszlosc jako kraj.

 

53 minutes ago, Ksanti said:

Sztandarowym przykładem jest taki Robert Kiyosaki, który napisał książkę w stylu "Jak zarobić milion" podczas gdy zarobił ten milion dopiero na sprzedaży tej książki.

Nie.

Kyosaki zarobil pierwszy milion jak wymyslil wodoodporny portfel dla surferow. Czesc pieniedzy przebalowal a czesc zainwestowal w nieruchomosci i dalsza wiedze z tego co pamietam.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator Nie mówię o tym, że to źle, że się promuje bycie przedsiębiorcą, ale dla mnie:

1. Nie mogą wszyscy być przedsiębiorcami, bo kto będzie zwykłym pracownikiem.

2. Nie warto moim zdaniem zakładać kolejnego takiego samego biznesu, bo jeśli nie ma się jakiejś dodatkowej wartości ponad inne marki, to reszta rynku zje nas właśnie swoją marką na rynku. (Nie zawsze tak jest, ale często).

 

Stąd uważam, że najpierw odpowiedni kapitał, a potem wybór inwestycji, czy to własny biznes, czy inwestycja w czyiś biznes czy inwestycja w nieruchomości itd. Ja planuje rozkręcić coś na boku, za parę miesięcy, ale nie mam zamiaru przerzucać się w pełni na własną działalność. Raczej pracuje nad biznesem który będzie mógł działać autopilotowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, TheFlorator napisał:

Kyosaki zarobil pierwszy milion jak wymyslil wodoodporny portfel dla surferow. Czesc pieniedzy przebalowal a czesc zainwestowal w nieruchomosci i dalsza wiedze z tego co pamietam.

https://blog.krolartur.com/anty-guru-robert-kiyosaki/

 

Jak opisano na blogu jest to mitoman do kwadratu.

 

 

Edytowane przez Ksanti
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapytaj siebie czego pragniesz i potrzebujesz.

 

Potem na kartce wypisz wady i zalety dotychczasowej pracy. Zrób bilans i przeanalizuj...

 

A teraz DG.

Prowadzę JDG od prawie 20 lat... Zaczynałem od zera... A właściwie od pracy "u kogoś" a potem zacząłem sam działać...

 

I teraz do sedna - jeśli masz możliwość płynnego przejścia z dotychczasowej posady "na swoje" i przy tym  wykorzystasz to doświadczenie, kontakty, kompetencje to może jest to jakiś pomysł.

O ile nie masz podpisanej jakiejś lojalki w pracy.

To może warto to rozważyć,

 

Jeśli przy okazji dotychczasowej pracy wyłowisz jakąś niszę. Macie np. dostawców usług, którzy nie wyrabiają się, albo możesz sam stworzyć niszę bo widzisz potencjał na jakimś obszarze w którym się znasz, masz kontakty i potencjał do pozyskania klientów...

To może warto rozważyć.

 

Ale jeśli chcesz startować z zupełnie nowym pomysłem (w Twojej ocenie) i zaczynać od zera, szukać kooperantów, klientów, tworzyć produkt, usługę od początku to nie będzie łatwo...

Teraźniejszość jest taka, że musisz liczyć się z 12-24 m okresem inkubacji biznesu do momentu potencjalnej zyskowności... O ile ona wystąpi... Średnio 80 % nowych biznesów upada w pierwszym roku działalności...

 

Jeśli Twoja praca będzie Twoją pasją, to nawet jeśli się nie uda, to chociaż spełnisz się i będziesz miał satysfakcję... Tylko ciężko użyć tego do płacenia rachunków...

 

W latach 90 tych i 2000 - było prosto, prawie nic nie było na rynku, każdy pomysł miał duże szanse... Teraz prawie wszystkie nisze są już obstawione, trzeba stworzyć własną...

 

Jak będzie duża bariera wejścia czyli specjalistyczne kompetencje lub drogi park maszynowy to będzie mniejsza konkurencja. Tylko musisz mieć te kompetencje lub finansowanie na środki produkcji.

Jeśli nie masz to masz problem.

 

 

I tak podsumowując krótko wady i zalety DG:

 

- sam ustalasz sobie ilość i godziny pracy, ale z pewnością będziesz pracował więcej niż na etacie... Na początku znacząco więcej... Nie będzie markowania pracy...

- zarabiasz tylko na siebie a nie na swoich szefów, ale ponosisz pełne ryzyko i musisz zapewnić sobie kontrahentów, odbiorców, etc. słowem nie fakturujesz - nie zarabiasz...

- jak masz pracowników to będziesz miał wszelkie z tym związane obciążenia -odpowiedzialność za zapewnienie im ciągłości pracy i zarobków, nadzór, etc.

 

W obydwu przypadkach nie ma stałości pracy - u siebie: nikt Cię nigdy nie zwolni z pracy - najwyżej nie podpisze z Tobą umowy... Na etacie: masz stałość/pewność pracy na tyle ile masz okresu wypowiedzenia...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, vand said:

Nie mówię o tym, że to źle, że się promuje bycie przedsiębiorcą, ale dla mnie:

1. Nie mogą wszyscy być przedsiębiorcami, bo kto będzie zwykłym pracownikiem.

2. Nie warto moim zdaniem zakładać kolejnego takiego samego biznesu, bo jeśli nie ma się jakiejś dodatkowej wartości ponad inne marki, to reszta rynku zje nas właśnie swoją marką na rynku. (Nie zawsze tak jest, ale często).

 

Stąd uważam, że najpierw odpowiedni kapitał, a potem wybór inwestycji, czy to własny biznes, czy inwestycja w czyiś biznes czy inwestycja w nieruchomości itd. Ja planuje rozkręcić coś na boku, za parę miesięcy, ale nie mam zamiaru przerzucać się w pełni na własną działalność. Raczej pracuje nad biznesem który będzie mógł działać autopilotowo.

Zgadzam sie.

Ja cie wcale nie namawiam na biznes bo temat bardzo fajnie opisal EmpireState pod twoim postem.

Po pierwsze rob to co ci sprawia satysfakcje to po pierwsze. Cokolwiek zadecydujesz rob to dla siebie a nie z presji otoczenia.

 

Na etatach przeciez ludzie sredniego i wyzszego szczebla tez zarabiaja kokosy wieksze niz w niejednym biznesie.

 

Moj komentarz na grubo byl ogolny do wszystkich bo w PL kapitalizm jest jeszcze bardzo mlody i brakuje prawdziwego wsparcia dla ludzi biznesu m.in. przez przeszlosc komunistyczna.

 

Osobiscie bardzo lubie patrzec na mlodych ludzi osiagajacych sukcesy zawodowe w warunkach ktore sa nie do konca jeszcze sprzyjajace.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek zaczął bym dociekać kto doszedł sam do wszystkiego a kto przejął interes po wujku, ciotce. Ty sobie nawet sprawy nie zdajesz w jakim zakłamaniu my ludzie żyjemy do okoła. 

 

Jakiś czas temu ziomek z mojej ekipy zaczął udzielać ,, mądrych " rad że facet musi mieć mieszkanie po 30 dociekając sedna sprawy doszedłem że mieszkanie przejął po zmarłej mamusi. 

 

To taki przykład, aby Ci uświadomić że porównywanie się do innych nie ma sensu. Ty możesz wylewać 7 poty a innym to na co pracowałeś x lat spada z nieba. Idź swoją drogą. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Jak opisano na blogu jest to mitoman do kwadratu.

Król jest uprzedzony do Kiyosakiego odkąd pamiętam. Abstrahując od tego kto ma rację i jak autor zarobił miliony, treść tej książki i to co z niej wyciągnąłem uznaję za jedną z ważniejszych lektur mojego życia. @vand, przeczytaj koniecznie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Foster

Zgaduję, że na forum jeszcze nie raz ktoś poda za przykład Kiyosakiego czy Robbinsa.

Odnośnie tego drugiego to tak przezornie wstawię bo o ile mnie pamięć nie myli chyba dzisiaj ktoś o nim wspominał.

https://blog.krolartur.com/anty-guru-tony-robbins/

 

 

@Obliteraror

Rozumiem, że może to być dla Ciebie motywująca lektura.

Ale na podobnej zasadzie co czytanie "Hobbit'a" czy "Małego Księcia". 

Jest to ten sam gatunek literacki co "Obudź w sobie olbrzyma" czy "Bogaty ojciec, biedny ojciec".

Autorów takich książek niewłaściwie jest wskazywać jako zaufanych autorytetów biznesowych.

 

Dla osób nieco ekstrawertycznych jest metoda pod postacią robienia ludzi w uja

i mistrzostwa w nawijaniu makaronu na uszy jak to robią wspomniani wcześniej spece.

W tym celu wystarczy zbudować mniej lub bardziej wiarygodną legendę

i trzepać hajs za seminaria czy kursy o niczym.

Ludziom da się wkręcić wszystko jeśli ma się odpowiedni wygląd, mowę ciała i retorykę.

(akurat nie mówię o powyższym filmiku)

 

Większość biznesów powstało bez żadnych książek czy motywacji.

Jeśli jest potrzeba czegoś takiego to znaczy, że i tak nic z tego nie będzie.

Ludzie dzisiaj chcą na siłę zakładać biznesy a nie mają kapitału, umiejętności czy znajomości.

Z pustego to nawet i Salomon nie naleje.

Żadna książka tego nie nauczy bo niby w jaki sposób?

Każdy biznes jest inny bo branża determinuje charakterystykę.

Jak są możliwości i zasoby to naturalnym następstwem jest własna działalność gospodarcza.

Chyba, że ktoś nie chce I tyle. Mnie szczerze wkurzają te wszechobecne reklamy o robieniu biznesów.

Bo kto ma robić realny biznes ten robi a nie wciąga innych w piramidy czy jakieś gówno kursy i poradniki.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, Ksanti said:

Rozumiem, że może to być dla Ciebie motywująca lektura.

Ale na podobnej zasadzie co czytanie "Hobbit'a" czy "Małego Księcia". 

Czytałeś którąkolwiek pozycję Kyosakiego?

 

Nie rozumiem opiniowania książki na podstawie blogów jakiś nieznanych (przynajmniej mi) ludzi z internetu.

 

Ewidentnie to, że jego książka była na liście New York Times best sellers i sprzedała się w milionach kopii, też o niczym nie świadczy?

 

3 hours ago, Ksanti said:

Większość tych couchów, blogerów czy internetowych biznesmenów działa na podobnej zasadzie. Żerują na kompleksach i łatwo wierności

 

Link który podałeś (do obalenia Kyosakiego) jest do jakiejś firmy coachingowej autora bloga.

Czyli jeden coach deprecjonuje drugiego...

 

24 minutes ago, Ksanti said:

Autorów takich książek niewłaściwie jest wskazywać jako zaufanych autorytetów biznesowych.

Podaj przykłady książek biznesowych, które uważasz za zaufane autorytety.

 

26 minutes ago, Ksanti said:

Żadna książka tego nie nauczy bo niby w jaki sposób?

Naiwnym jest zakładanie, że jakakolwiek książka ci poda od A do Z jak prowadzić biznes i jak osiągnąć gwarantowany sukces.

 

Książki w tej tematyce (dobre) mają za zadanie przestawianie toku myślenia w glowie  i zachęty do podejmowania pewnego ryzyka (np do inwestycji) których byćmoże byś nie podjął w życiu.  O tym wspomniał powyżej @Obliteraror, i nie jest on jedynym któremu ta książka otworzyła oczy na pewne sprawy.

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, TheFlorator napisał:

Czytałeś którąkolwiek pozycję Kyosakiego?

Jeśli chodzi o fantastykę bardziej preferuję filmy.

 

35 minut temu, TheFlorator napisał:

Nie rozumiem opiniowania książki na podstawie blogów jakiś nieznanych (przynajmniej mi) ludzi z internetu.

Nie wiem czy dobrym pomysłem jest słuchanie się człowieka, który daje szkodliwe porady inwestycyjne do tego jest bajkopisarzem.

Jego życiorys kompletnie nie trzyma się kupy i można znaleźć pełno informacji na ten temat.

Może obecnie ma jakąś wiedzę o pieniądzach ale jak można ufać kłamcy?

I jak rozróżnić co jest prawdziwe a co nie w tym co opisał? 

 

35 minut temu, TheFlorator napisał:

Ewidentnie to, że jego książka była na liście New York Times best sellers i sprzedała się w milionach kopii, też o niczym nie świadczy?

Świadczy o niczym więcej jak o tym, że jest popularna. Wbrew pozorom duża popularność nie nadaje czemuś nagle wartości merytorycznej. 

#Jak to, przecież "miliony much siadających na gównie nie może się mylić"?!!! Wow, zdziwienie.

 

35 minut temu, TheFlorator napisał:

Link który podałeś (do obalenia Kyosakiego) jest do jakiejś firmy coachingowej autora bloga.

Czyli jeden coach deprecjonuje drugiego...

Z tą różnicą, że ja nie polecam żadnych coachów.

Link dałem dla samej treści wpisu a co reszta tam się znajduje to kij z tym.

Niby jaka to różnica kto to napisał skoro to research informacji.

Nie ma co się dopatrywać drugiego dna czy teorii spiskowych

bo skrytykowany został znany coach. Tak samo opisał coś na temat Robbinsa czy Osho.

 

35 minut temu, TheFlorator napisał:

Podaj przykłady książek biznesowych, które uważasz za zaufane autorytety.

Hmm myślę, że będzie to "Hobbit" no przecież zbił fortunę na swojej wyprawie, czyż nie?

 

A tak serio już film "Rocky" jest bardziej motywujący niż jakakolwiek książka "biznesowa".

Wszystko da się zracjonalizować tak samo przypisać czemuś zasługę.

Jeśli sobie odpowiednio mocno wkręcisz, że przykładowo zjedzenie obiadu motywuje Cię do działania to tak będzie.

I jest to za darmo, za to za książkę z trywialnymi populizmami ubranymi w ładne slogany trzeba płacić.

Nie mam zamiaru nabijać kabzy oszustowi. A słowo coach nie bez powodu jest pejoratywnie odbierane.

 

35 minut temu, TheFlorator napisał:

Naiwnym jest zakładanie, że jakakolwiek książka ci poda od A do Z jak prowadzić biznes i jak osiągnąć gwarantowany sukces.

Ooo no właśnie o tym mówię. Sam widzisz, że te książki i poradniki są do chrzanu. Ewentualnie aby napchać kabze autorowi.

 

35 minut temu, TheFlorator napisał:

Książki w tej tematyce (dobre) mają za zadanie przestawianie toku myślenia w glowie  i zachęty do podejmowania pewnego ryzyka (np do inwestycji) których byćmoże byś nie podjął w życiu.  O tym wspomniał powyżej @Obliteraror, i nie jest on jedynym któremu ta książka otworzyła oczy na pewne sprawy.

Tak zwłaszcza to dobre aby zainwestować wszystko co się ma a potem iść pod most bo zostały obiecane drinki i palmy na Bahamach. Powiesz, że tylko idioci tak robią? No nie somdze. Człowiek naturalnie bez ingerencji i hype'u z zewnątrz nie jest optymistycznie skłonny poświęcić wszystko dla mglistej obietnicy. Zwłaszcza w tym kraju dopiero jak ktoś nakłoni, wskaże na kompleksy i pokazuje tzw. "możliwości" wtedy jest pchnięcie w daną stronę. Nie wiem czy zostałeś kiedykolwiek oszukany/wciągnięty przez tzw. MLM ale działa to na podobnej zasadzie. Z resztą tak samo frankowicze zostali oszukani, mamieni wizją świetnej inwestycji, która "musi się udać bo jak to nie, przecież znawcy tak mówią". No interes życia się szykuje trzeba szybko wykorzystać okazje bo drugiej już nie będzie. A teraz co? Są w dupie. Inwestować i podejmować ryzyko to sobie może ktoś dla kogo to błaha sprawa. Wtedy nie rozumiem po co motywacja. Ale nieee, każdy musi mieć biznesy i nie wiadomo co już teraz/ za chwilę, mimo, że nie ma kapitału i umiejętności czy znajomości. To takie narwane amerykańskie podejście. Potem nie wiedzieć czemu wszystko się rozpada. To jest właśnie problem nowych przedsiębiorców. Łykają propagandę sukcesu jak pelikany.

Rynek jest nasycony i na wprawne wejście potrzeba czegoś innowacyjnego, a żeby wykreować mode na coś innowacyjnego trzeba mieć hajs/znajomości i koło się zamyka.

A kredyt to pętla na szyje. Na małe biznesy szkoda czasu i energii bo znacznie więcej się zarobi jako specjalista.

 

Te wszystkie książki to jedna wielka kalka i właśnie bazują na tym amerykańskim narwanym toku rozumowania.

Oni przez to też są teraz gospodarczo w dupie i tylko ratuje ich fakt, że globalny obrót handlowy jest w dolarach.

Na zachodzie wszystko jest postawione na kredytach. Podczas gdy kiedyś zakup domu w USA za gotówkę to była norma.

W Ameryce do tego większość populacji jedzie codziennie na silnych antydepresantach.

I tacy coache potem żerują na naiwnych bądź zdesperowanych ludziach podkreślając ich kompleksy.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand

 

Sam jestem gdzieś pomiędzy i toczę bój w swojej głowie, gdzie dalej pójść. Znaczy pracuję na etacie, a po etacie działam na swoje. Mam kilku klientów, w tym jednego na stałą kasę co miesiąc i w perspektywie paru innych dosyć grubych. Sporo już zaplanowałem ze wspólnikiem, pod ręką kilku pracowników i ogarnięci podwykonawcy. Więc nad czym się zastanawiać? Czasem jak wracam do domu, to tęsknię za czasami, gdy już po 17 mogłem mieć wywalone jajca. Po prostu ciągle jest coś do zrobienia, cały czas coś siedzi na bani, co trzeba zrobić i doba po prostu jest kurwa za krótka. Brakuje mi czasu na wiele rzeczy i mam wrażenie, że ciągle jestem zmęczony. Jako, że poznałem sporo przedsiębiorców, którzy rozwijali się od 0, to wiem, że tego wszystkiego z czasem będzie tylko więcej. Plus ciągłe ryzyko - zmieniająca się konkurencja, coraz niższe ceny, zmiany w polityce firm (klientów), pracownicy, płynność finansowa. W każdej chwili można się obudzić z ręką w dupie. W teorii mam bardzo dobry plan, ale jak to wyjdzie w praktyce, to nie przewidzę.

 

Do niedawna myślałem, że to takie super turbo fajne mieć swoją działalność, a teraz się zastanawiam, czy nie lepiej dla ogólnego życia przywalić po prostu solidny etat w dobrej firmie.
Tylko jedno mnie strasznie motywuje do swojej działalności. Nikt nie będzie żerował na mojej pracy. Tyle co zarobię, tyle będę miał. Pomijając oczywiście koszty i podatki.

Bo jak teraz widzę, ile klient płaci za moją pracę, a ile z tego jest dla mnie, to mnie krew zalewa. W tym miesiącu zarobiłem na siebie w 3 dni i to nie jest wyjątek. Zawsze na etacie będę czuł się dymany.

 

Podsumowując, dla mnie oba warianty są bardzo fajne i chujowe zarazem.

A czy czuję jakąś presję, jak w temacie wątku? Nie. Od ludzi dookoła mnie, nie ma takiej tendencji, a jak czytam w necie teksty i rady pro "biznesowo-coachowe" to mi się śmiać chcę, bo wiem jak to wygląda naprawdę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Własny biznes to temat rzeka, tak naprawdę równie dobrze można wtapiać kasę jak i zarabiać nieograniczoną ilość kasy bo nie występuje sufit. Ja jestem osobą która dobija powoli do 30-tki a nie pracowała nigdy na etacie. Wszystko zaczynałem od zera a nawet od minusa. Mając swój biznes można doświadczyć wszystkiego depresji jak nie idzie i nic nie wychodzi po twojej myśli. Po turbo satysfakcje gdy zarabiasz w miesiąc więcej niż średni roczny etat.

Co kto lubi to trzeba poczuć :D i zdecydować czy się to lubi.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.07.2019 o 22:01, Obliteraror napisał:

Król jest uprzedzony do Kiyosakiego odkąd pamiętam. Abstrahując od tego kto ma rację i jak autor zarobił miliony, treść tej książki i to co z niej wyciągnąłem uznaję za jedną z ważniejszych lektur mojego życia. @vand, przeczytaj koniecznie.

@Obliteraror mógłbyś polecić jeszcze jakieś tytuły, które uznajesz za najważniejsze w Twoim życiu? Z góry dziękuję za wszelką pomoc.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.