Skocz do zawartości

Pokusy - walka z samym sobą


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio /może pod wpływem czytania tego forum ;) / w moje spokojnie i poukładane życie wkradł się element chaosu. Pomimo tego że jestem w szczęśliwym związku w którym niczego mi nie brakuje zaczynam dostrzegać otaczające mnie pokusy, pokusy które być może zawsze mnie otaczały ale wcześniej ich nie dostrzegałem. W każdym bądź razie pomimo stateczne już wieku, w tym roku 40stka, bezczelnie flirtują ze mną kobiety o dobre 10-15 lat ode mnie młodsze.  Nie mówię jest to nawet przyjemne, ale też jest mi ciężko zwalczyć w sobie pokusę kontynuowania flirtu. Nie jest to nawet kwestia tego czy mogę zaciągnąć taką dziewczynę do łóżka, po prostu nie chcę wdawać się w takie przygody ale nie mogę w sobie stłumić jakiegoś pierwotnego instynktu, który każe mi nie przerywać tej gry. Jestem szczęśliwy z moją partnerką ale ten dreszcz ryzyka i podnieta samego flirtu jest prawie że nie do odparcia a przynajmniej muszę na to poświęcać sporo swojej energii. Czy szanowni forumowicze mają może sposoby na takie zagwozdki. jak na razie działają intensywne ćwiczenia ale przy takim tempie niedługo p[padnie mi serce ;) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tatarus

Jesteśmy w podobnym wieku, tyle że u mnie stan wolny.

Mialem taki okres dwa, trzy lata temu, wchodziłem w rożne dziwne relacje, flirty, itp itd.

Zacząłem 'brylować' w pewnym środowisku gdzie dużo kobiet, same dawały mocne sygnały. 

Nic, tylko rwać i wieszać trofea nad łóżkiem.

Długo tak nie poszalałem, pierdolca szło dostać. Wiecznie zmęczony, niedospany, poirytowany. Ważne sprawy na boku.

Przyszedł przesyt, zrozumiałem trochę siebie i to, jakie to wszystko puste.

Dałem sobie spokój. 

 

Jeśli w to wejdziesz, możesz się pogubić. U ciebie sprawa poważniejsza, masz dobry związek. 

Miłe to jest, łechcze ego kiedy młode kobiety zabiegają. Na chwilę, potem trzeba zdecydować co z tym zrobić. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@YoloDziękuję za odpowiedź. Ja niestety jestem na etapie gdzie ciężko jest mi przeciwstawić się pokusie. Rozumiem wszystkie zagrożenia i choć całym umysł krzyczy gromkie "NIE" to jakaś pierwotna jego część, nad którą nie mam do końca kontroli, wciąż podsuwa mi natrętne i powracające myśli na ten temat. Wiem iż z czasem z pewnością one osłabną i ostatecznie znikną ale na tą chwilę ciężko jest mi nad nimi po prostu zapanować. To trochę nawet irytujące, nie panowanie nad swoimi myślami i mam tylko nadzieję iż stan ten zniknie niebawem. Sam nie wiem jak długo wytrzymam …. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tatarus napisał:

To trochę nawet irytujące, nie panowanie nad swoimi myślami i mam tylko nadzieję iż stan ten zniknie niebawem. Sam nie wiem jak długo wytrzymam …. 

Pod koniec małżeństwa, ostatnie lata, kiedy już sypało się po całości, miotałem się jak pojebany żeby utrzymać się w ryzach, nie odjedbac czegoś na boku. Dałem radę, ale nie wiem co by było gdyby ten stan trwał dłużej.

 

Ale Ty piszesz że masz dobry związek, to mnie trochę dziwi. Może zróbcie razem coś innego, nowego żeby spojrzeć na siebie świeżym okiem? Nie piszę o urozmaiceniach w seksie, a o takich wspólnych przeżyciach które dadzą wam fajne emocje. Dla jednego to będzie wyprawa na kolejkę górską do wesołego miasteczka, dla innego strój galowy i wieczór w teatrze zakończony dobrą restauracją. Wpuść trochę życia w Wasz związek, powinno się dobrze odbić na relacji.

 

Fajnie widzieć zainteresowanie w młodych oczkach, ale te wszystkie pokusy są jak świecidełka, za które dzicy oddawali złoto. 

A nawet gorzej, bo wejście z taką dziewczyną w romas w Twojej sytuacji, może nieźle namieszać Ci w życiu.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też myślałem, że jestem w udanym związku (25 lat ze sobą, prawie żadnych kłótni, swoje hobby wspierane przez nią, rozdzielność majątkowa, oddzielne finanse itp.), a jak ciężko było wytrzymać/ odmawiać jawnym propozycjom wręcz, doszło do tego nawet, że pojawiły się środki uspakajające ... do czego to doprowadziło? Ta "jedyna" "idealna" kobieta/ żona, pukała się z kolegą (bardziej jej niż moim, choć znam go od 25 lat) ... ale tylko na niego mam dowody ...  "-  bo ty się zmieniłeś!" powiedziała.

No kurwa się zmieniłem, bo za nic nie chcąc zdradzić i oszukiwać matki moich dzieci, wpierdalałem uspokajacze ... , a trzeba było ruchać na boku i wracać do domu z uśmiechem na gębie i dobrym samopoczuciem ... zabierać ją do kina, restauracji i na wakacje, kupować prezenty, robić niespodzianki ... czy wtedy wnikała by w to, czy rucham na boku? Wątpię! Czy dotknęło by mnie tak bardzo to, że pukała się z kolegą, niezaniedbując jednocześnie roli żony i matki? .... myślę, że mniej ...

Ale niestety, chciałem być za idealny i wyszło jak zawsze ... gdy się przesadzi ...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety tak to już jest - to się nazywa biologia, instynkt, zwał jak zwał chodzi o to, że działa to jakby mimowolnie poza naszym rozsądkiem, racjonalizacją.

 

Zainteresowanie młodszych dzierlatek to punkty podbicia samooceny, połechtania męskiego ego, a nawet zwyczajnie poprawienia sobie samopoczucia. Tylko no właśnie - czy to źle, że temu w mniejszym czy większym stopniu ulegamy? Trudno ocenić. Jest to na pewno cienka granica na dłuższą metę, łatwo popaść w "a chuj tylko pogadam, odpiszę, jebaniutka nieźle kokietuje".

 

Musisz sobie odpowiedzieć czy jesteś na tyle silny, że nie popłyniesz w krainę wiecznie mokrych cipek no i co masz do stracenia. Wielu odleciało...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Bojkot napisał:

No kurwa się zmieniłem, bo za nic nie chcąc zdradzić i oszukiwać matki moich dzieci, wpierdalałem uspokajacze ... , a trzeba było ruchać na boku i wracać do domu z uśmiechem na gębie i dobrym samopoczuciem ... zabierać ją do kina, restauracji i na wakacje, kupować prezenty, robić niespodzianki ... czy wtedy wnikała by w to, czy rucham na boku? Wątpię! Czy dotknęło by mnie tak bardzo to, że pukała się z kolegą, niezaniedbując jednocześnie roli żony i matki? .... myślę, że mniej ...

Zachowałeś się w porządku przede wszystkim w stosunku do siebie. To, że ktoś nie docenia cnoty wcale nie odbiera jej zajebistości. 

 

Ludzie przychodzą i odchodzą, nawet najbliżsi, ale jak wewnętrznie złamiesz pewien standard to już ciężko wrócić do siebie, a być może nigdy. 

 

A im większe cierpienie, tym większe oczyszczenie, tak myślę, bo potwierdza to z reguły rzeczywistość. 

 

Ode mnie szacunek, że zachowałeś spójność ze sobą, mimo okoliczności. Zdradzić, zniszczyć jest łatwo, ale zbudować siebie ponad zwierzęcymi instynktami, honorowego, czystego duchowo to jest w chuj wyzwanie, pewnie na całe życie, ale wolałbym się go podjąć niż praktykowania tak marnej moralnie codzienności. 

 

Może to największa zaleta mężczyzny, że potrafi przekroczyć biologię i zwrócić się w stronę wyższych ideałów. A kobiety nie mogą przekroczyć tej granicy za żadne skarby. W sumie dość ciekawa sprawa, jakby tak spojrzeć na to szerzej. Honor, braterstwo, przyjaźń, normalnie się marzy o czymś takim. O ekipie tak lojalnej i tak nieugiętej psychicznie, że pokona wszystkie przeszkody. Ty masz szansę spełnić jeszcze takie marzenia, bo taki właśnie jesteś, a twoja kobieta nigdy nie sięgnie po ten klimat, bo jej wnętrze przepełnia zdradziecka filozofia. 

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Yolo napisał:

Może zróbcie razem coś innego, nowego żeby spojrzeć na siebie świeżym okiem?

Mądrego to i milo posłuchać ;) Tak też zrobiłem i faktycznie przynosi to pewien pozytywny wydźwięk. Przez zmianową pracę i kilka innych czynników oddaliliśmy się od siebie, trzeba to zmienić. Dzięki :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.