Skocz do zawartości

Kobiety mówią jak jest


Rekomendowane odpowiedzi

Na znanym forum kobiecym, panie wzięło na mówienie prawdy. Mówią szczerze, czego oczekują od faceta. Wprawdzie starszyźnie forumowej, taka wiedza obca nie jest. Ale myślę, że warto przeczytać o co kobitkom chodzi. Jest to zupełnie oderwane, od tych romantycznych pierdół wciskanym nam na co dzień. Jak dla mnie, ma to jakąś siłę jak to z prawdą bywa. Najlepsza wypowiedź. Jedziemy:



Miałam takiego chłopaka na studiach i do dziś nie wiem z czego jego ciapowatość wynikała.

Co prawda wychował się w rodzinie rozbitej (matka rozwiodła się z ojcem alkoholikiem), w której mamusia wszystko dyktowała, ale ma też dwóch braci i siostrę, którzy absolutnie tacy nie są- jeden brat jest policjantem, drugi podróżnikiem po świecie, a siostra wyemigrowała do USA. Mój były zaś, do dziś, w wieku lat 41, jest nieogarnięty, nieambitny, kompletnie nieasertywny i ciągnięty jak pluszak za łapę przez kolejną, 10 lat młodszą dziewczynę. Po prostu mu to odpowiada.

Ja z nim się rozstałam właśnie dlatego, że po kilku latach związku miałam, słuszne, wrażenie, że o wszystkim muszę decydować i że nie jest to związek partnerski, tylko trochę jak rodzic-dziecko. I to nie tak, że ja go wykastrowałam mentalnie, bo na głowie wręcz stawałam by go dopingować do wyznaczania sobie celów i samodzielności, ale... wiadomo, dorosłych ludzi nie da się wychować hmm Miękka faja był i tyle.

I dalej mocniej. O szacunku podkreśliłem:



Ja byłam młoda i głupia, to wydawało mi się, że on taki artystyczny, poetyczny, uduchowiony i podobne pierdoły, kiedy w praniu okazało się, że po prostu jest życiową ciamajdą, co nawet w urzędzie wstydzi się coś załatwić, a propozyja awansu w pracy wywołuje w nim instykt ucieczki. Nie żartuję. Szczerze, po pewnym czasie stał się dla mnie totalnie aseksualny, chociaż obiektywnie mówiąc był bardzo przystojny. Nie potrafiłam go szanować.

Tak mi się wydaje, że facet musi mieć jakieś maczo cechy by być wogóle interesującym: odwaga, chęć ryzyka, zdecydowanie, ambicja...itp- inaczej to tylko chłopczyk jest. A jak jeszcze chowa sie ciągle za spódnicą mamusi, to już zupełna porażka...

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O to to. Coraz jaśniej. Myślę że znakomista część samiczek gdzieś tam w głowie zdaje sobie sprawę prawdy ale naprawdę mało która jest na tyle otwarta aby wprost o czymś takim pisać. Sama prawda. Ja tylko się dziwię że wytrzymała tyle lat.

 

One mają zakodowane ewolucyjnie kłamstwo i manipulacje i nigdy nie przyznają się do prawdy.. Kobieta potrafi Ci w oczy mówić że nie jest zainteresowana jednocześnie łapiąc Cie za kolano. :D

Edytowane przez jerry
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy błąd to opierać cokolwiek na kobietach, a już nie wspominam o celu życiowym. Kobieta jest i tak zbyt zmienna, aby cokolwiek budować sensownego, szczególnie z perspektywy odważnego, ambitnego, lubiącego ryzyko gościa. Dla takiego gościa to związek raczej nie służy i ogranicza. Staje się zaprzeczeniem dla samego siebie :D 

 

Chociaż faktycznie, jak ktoś lubi ryzykować to zapraszam do małżeństwa. lol ? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, mac said:

to zapraszam do małżeństwa. lol ?

Mam wrażenie, że w dziecinniejszych czasach bezpieczniejsza byłaby przeprawa przez pole minowe a w tej opowieści podoba mi się 

 

37 minutes ago, balin said:

chociaż obiektywnie mówiąc był bardzo przystojny

Wygląd przegrał na końcu z wnętrzem a właściwie jego brakiem czyli kobiety mówią prawdę.

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje, że ona mówi o tym, że musiała go niańczyć.

Sam nie chciałbym musieć pilnować mojej przyszłej-niedoszłej, czy zapłaciła rachunek, czy wyrobiła sobie nowy dowód osobisty, bo stary traci ważność.

Ona pisze, że nawet w urzędzie nic nie potrafił załatwić, bo chciał uciec.

Z jednej strony się nie dziwię, łatwiej jest się dogadać z żoną, niż z tymi babami z urzędów. Ale te wycieczki to część dorosłego życia i każdy musi przez to przejść, niestety. 

Ja bym nie chciał żyć z życiową ciamajdą, której trzeba pilnować na każdym kroku ("o wszystkim muszę decydować i że nie jest to związek partnerski, tylko trochę jak rodzic-dziecko"). Też nie chciałbym czuć, jakoby kobieta, z którą chcę dzielić całe życie, zachowywała się jak moja córka (trochę creepy, nie?). Chciałbym mieć partnerkę, której nie muszę cały czas prowadzić za rączkę. Po prostu kobietę dorosłą.

w zasadzie, to ja ja rozumiem, że odeszła.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, balin napisał:

Mój były zaś, do dziś, w wieku lat 41, jest ...(BLA BLA BLA)... kolejną, 10 lat młodszą dziewczynę. Po prostu mu to odpowiada. Ja z nim się rozstałam właśnie dlatego...

43 minuty temu, balin napisał:

dorosłych ludzi nie da się wychować 

Czyli Pani usiłowała wziąć pod kapeć (czyli "wychować"), ale się nie udało.

Mój nos mówi, że to nie pani podjęła decyzję o rozstaniu, a raczej dobrze myślący samiec wymienił egzemplarz "wychowujący" na młodszy... być może taki sam mentalnie, ale przynajmniej młodszy. Z dwojga złego...

 

Zaś Pani do swej porażki i klęski w udupieniu tj. "wychowaniu" samca na posłuszny podnóżek, ukuła w swej głowie legendę, która z prawdą wiele wspólnego już nie ma, ale przynajmniej podbija jej ego.

3 minuty temu, rycerz76 napisał:

czyli kobiety mówią prawdę.

Chyba żadna kobieta nie napisze wprost: "rządziłam się, nie szanowałam, więc słusznie zostałam odstawiona na boczny tor, a on był taki fajtłapa, z tak niskim SMV, że dziesięć lat młodszą ode mnie sobie znalazł" :)

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzorcowy przykład jak facet wykorzystał oczekiwania kobiety. Kobieta sama opowiada o tym:



Dlugo zastanawialam sie czy napisac to ale stwierdzilam ze warto... bo niektorzy faceci sa po prostu okropni!

Nie zdarzyla mi sie jeszcze taka sytuacja ale spotkalam sie ostatnio z pewnym facetem we Wroclawiu przez Tindera przedstawil mi sie jako Lukasz W. (oczywiscie nigdzie nic o nim nie pisze - zero portali spolecznosciowych itp tylko Tinder smile ). Pierwsza randka byla super czarujaca, facet zrobil na mnie wielkie wrazenie, byl bardzo uczuciowy i sympatyczny dodatkowo rok starszy ode mnie - Super! ... To spowodowalo ze bardzo sie do niego otworzylam i oczywiscie powiedzialam mu o rzeczach o ktorych nie powinnam mowic na pierwszej randce <glupia ja>. Oczywiscie on umiejetnie wykorzystal te informacje kolorujac i opowiadajac o sobie w takiej formie w jakiej ja widze wymarzonego meszczyzne smile Opowiedzial mi o swojej ciezkiej histori w poprzednim zwiazku z kobieta z ktora mia dziecko (bo bardzo chcial tego dziecka ale kobieta miala za duzo na glowie i sie dzieckiem nie zajmowala - w skrocie to byl powod ich rozwodu badz rozstania juz sama nie pamietam). Pokazywal mi zdjecia dziecka, mowil o tym jaki to jest uczuciowy i ile rzeczy robi sam w domu... Zamydlil mi oczy opowiadal jakie to sukcesy odnosi i jak dobrze sobie radzi w swoich firmach. Oczywiscie zrobil na mnie takie wrazenie ze glupia stwierdzilam ze spotkam sie z nim jeszcze raz wink Ten drugi raz mial miejsce w zeszly weekend. Nie wiem jak to zrobil ale tak zawirowal mi w glowie ze poszlam z nim do lozka... sex byl przecietny (mialam wielu partnerow i bylam troche zawiedziona ale przeciez to "nasz pierwszy raz"). Po 20 minutach facet wstal ubral sie i powiedzial "Naprawde fajna z Ciebie dziewczyna ale nic z tego nie bedzie, przykro mi" i wyszedl !!! Czuje sie tak okropnie ze facet potrafil mi zamydlic oczy... To nie byla moja pierwsza randka na tinderze ale pierwsza w takim stylu dlatego kobietki ktore szukaja milosci na tinderze (czytaj - Ja) uwazajcie bo czai sie tam duzo facetow ktorzy nie sa szczerzy i obiecuja zlote gory a tak naprawde chca tylko sexu.

  • Haha 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, balin napisał:

Miękka faja był i tyle.

Abstrahując od tych obu historii, niestety, ale 90% facetów, jakich było dane mi poznać, wpasowuje się w powyższy rysopis i jest godne politowania.

 

Nawet będąc facetem, budzi się we mnie podświadoma pogarda do takich gości, mimo że mogą być to sympatyczni i fajni kolesie, ale głęboko we mnie jest zakorzeniony program, aby gardzić taką słabością. Może to być związane z tym, że zarówno oni, jak i ja, jesteśmy elementami jednej społeczności, które mogą kiedyś musieć stanąć w szranki z ewentualnym najeźdźcą, a ich słabość jest równoznaczna z naszą wspólną, mniejszą szansą na przetrwanie w razie wybuchu jakiegoś konfliktu. 

 

Nie mówię, że każdy zaraz musi być kung-fu-karate-mistrz-Bruce-Lee-fifarafa, ale bycie po 20-tce i niepotrafienie ogarnięcia prostych spraw urzędowych lub jakichś innych pierdół jest żałosne (pomijając ciężkie przypadki zaburzeń psychicznych). Tak samo widok gościa, który nie potrafi podjąć żadnej decyzji, tylko czeka, aż jego myszka wszystko ogarnie... panie, nóż w kieszeni się otwiera. Nie ma co się dziwić, że kobiety takimi gardzą i walą po rogach lub kopią w dupę.

 

Słabość nigdy nie wzbudza szacunku.

 

Na studiach miałem wielu takich typków; zawsze, gdy szliśmy coś załatwić, to było tak samo: "ja pukam, ale Ty wchodzisz i mówisz", kończyło się na tym, że ja pukałem i mówiłem.

 

Mało dziś archetypicznego faceta w facecie, a słabi mężczyźni to słaby kraj, a słaby kraj to kraj, którego niedługo może nie być.

 

Wszyscy uciekają od ognia najmniejszej konfrontacji, jak gdyby mieli spłonąć, a nie wiedzą, że o owe spłonięcie chodzi, aby móc odrodzić się jeszcze silniejszym.

 

Jako rzecze Seneka:

Cytat

No man is more unhappy than he who never faces adversity.

For he is not permitted to prove himself.

...i Eminem:

Cytat

Obstacles - I'm drawn to 'em
When the going got rough
Some of what I done fought 

Through was the worse, little sissy
Who the fuck taught you how to persevere?
There ain't no situation that you ever had to respond to that's adverse
The messiest thing you've ever gone through is your purse

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakladajac “wzgledna obiektywnosc” tych wpisow:

 

1) nr 1 - utworzyl sie zwiazek na zasadzie “mama-syn” jesli pani go musiala nianczyc. Pisala ze go wspierala. Wcale sie nie dziwie, ze zwiazek zakonczyla.

 

Takich zwiazkow jest wiele. Widocznie jej nie odpowiadal.

 

2) nr 2 - artyzm, uduchowienie. To samo w sobie nie zapewni bytu. Co innego gdy jest to np muzyk odnoszacy jakies tam sukcesy.

Sprawy urzedowe i podwyzki. No wyszly na wierzch jakies tam slabsze cechy tego faceta.

A dla tych co pier#ola, ze dobry wyglad wszystko zalatwia...jak widac nie.

 

W sumie nic mnie tu nie dziwi w tych wpisach.

 

Poza tym widac ze te panie maja wiecej niz nascie lat, wiec niby czego maja wymagac od swoich partnerow niz pewnej “zaradnosci zyciowej”?

 

 

Edytowane przez TheFlorator
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, balin napisał:

Ja z nim się rozstałam właśnie dlatego, że po kilku latach związku miałam, słuszne, wrażenie, że o wszystkim muszę decydować i że nie jest to związek partnerski, tylko trochę jak rodzic-dziecko. I to nie tak, że ja go wykastrowałam mentalnie, bo na głowie wręcz stawałam by go dopingować do wyznaczania sobie celów i samodzielności, ale... wiadomo, dorosłych ludzi nie da się wychować hmm Miękka faja był i tyle.

 

Mam ogromne przypuszczenia, że to "dopingowanie do wyznaczania sobie celów" oznaczało dążenie do jej celów.

Czyli pewnie go dopingowała żeby więcej zarabiał - bo ona chciała. Żeby zmienił auto na lepsze - bo ona chciała. Żeby zmienił mieszkanie/wybudował dom - bo ona chciała.

Takie są kobiety i tak właśnie twierdzą, że one dopingują swojego faceta, a tak naprawdę tylko po to, by on robił więcej dla niej, więcej więcej i jeszcze więcej. A jak nie robi, to jest nieambitny.

Napisała że "miękka faja był i tyle", a jestem bardzo ciekawy jak to wyglądało z drugiej strony - czy ona była taka ambitna i czy sobie wyznaczała cele i je realizowała. 

 

Godzinę temu, balin napisał:

w praniu okazało się, że po prostu jest życiową ciamajdą, co nawet w urzędzie wstydzi się coś załatwić, a propozyja awansu w pracy wywołuje w nim instykt ucieczki. Nie żartuję. Szczerze, po pewnym czasie stał się dla mnie totalnie aseksualny, chociaż obiektywnie mówiąc był bardzo przystojny. Nie potrafiłam go szanować.

Na podstawie kilkunastoletnich doświadczeń dorosłego życia i obserwacji kobiet - jestem prawie pewny że ona kłamie, przedstawiając swojego faceta jako życiową ciamajdę co nie potrafi nic załatwić i boi się awansu. Nie wierzę w to co kobiety mówią o swoich byłych facetach. Może po prostu facet miał tak jej dość, że po prostu olewał jej "polecenia" typu "załatw mi to i to w urzędzie", a ona oczywiście opowiadała wszystkim znajomym że on się boi załatwić czegokolwiek bo to ciamajda - osobiście takie kobiety znałem, więc według mnie to bardzo prawdopodobne.

 

45 minut temu, Solve napisał:

Mnie się wydaje, że ona mówi o tym, że musiała go niańczyć.

Sam nie chciałbym musieć pilnować mojej przyszłej-niedoszłej, czy zapłaciła rachunek, czy wyrobiła sobie nowy dowód osobisty, bo stary traci ważność.

Ona pisze, że nawet w urzędzie nic nie potrafił załatwić, bo chciał uciec.

Jeżeli wierzysz w to co kobieta mówi o swoim byłym, to znaczy że w ogóle nie znasz się na kobietach. 

 

42 minuty temu, Kespert napisał:

Czyli Pani usiłowała wziąć pod kapeć (czyli "wychować"), ale się nie udało.

Mój nos mówi, że to nie pani podjęła decyzję o rozstaniu, a raczej dobrze myślący samiec wymienił egzemplarz "wychowujący" na młodszy... być może taki sam mentalnie, ale przynajmniej młodszy. Z dwojga złego...

 

Dokładnie tak, ten facet moim zdaniem wygrał :)

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adrianos

Widzę tylko jedną stronę barykady i tylko z tej strony jestem w stanie to skomentować. Z tej wypowiedzi wysunąłem takie wnioski. Sytuacją idealną byłoby poznać opinię owego faceta ma ten temat. Ale takiej opcji nie mam, a nie chcę wkładać komuś w usta czegoś, co nigdy nie powiedział.

Oczywiście, możesz mieć rację, a laska może być zwykłą psamicą (pdk). Ale możesz nie mieć, i szczerze, nie mogę określić tego po tym jednym wpisie, a Ty zakładasz, że ona nie może mówić prawdy, bo kobiety nie mówią prawdy, nawet kiedy mówią prawdę. Bo kiedy mówią prawdę, to pod tą prawda jest drugie dno, więc to ukryte kłamstwo.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Solve napisał:

Oczywiście, możesz mieć rację, a laska może być zwykłą psamicą (pdk). Ale możesz nie mieć, i szczerze, nie mogę określić tego po tym jednym wpisie, a Ty zakładasz, że ona nie może mówić prawdy, bo kobiety nie mówią prawdy, nawet kiedy mówią prawdę. Bo kiedy mówią prawdę, to pod tą prawda jest drugie dno, więc to ukryte kłamstwo.

 

Tak właśnie zakładam, za dużo kobiet poznałem w moim 35 letnim życiu, żeby uwierzyć że któraś będzie mówić prawdę o swoim byłym. Każda swojego byłego przedstawia w jak najgorszym świetle. 

 

8 minut temu, mac napisał:

właśnie. Zawsze to mężczyzna winny, a ona święta. Parodia. 

 

Dokładnie. Ona rozwaliła związek, ale wszystkim znajomym i w internecie będzie opowiadać jaki jej były facet był zły. Znam takie...

Edytowane przez Adrianos
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli założyć, że tak było jak piszą, to na ich miejscu, też bym takich gości pogonił.

 

Aczkolwiek, nie ma na świecie wypowiedzi kobiety, której nie przekręcicie na korzyść własnej wizji o nich. A skoro tak, to po co w ogóle dyskutować na ten temat? :D

 

@Adrianos Moja była narzeczona nawijała o mnie w superlatywach. Po zerwaniu ofc.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Tomko napisał:

@balin I co tam jest w tych cytatach strasznego? Bo ja nic nie widze.

Nic nie mówiłem, że miało być strasznie. :) Napisałem, że dla starszyzny nic nowego.

Dla niedoświadczonych i wierzących w romantyczne historie - myślę pouczające. 

4 minuty temu, Drizzt napisał:

Aczkolwiek, nie ma na świecie wypowiedzi kobiety, której nie przekręcicie na korzyść własnej wizji o nich.

Ale fajnie się czyta, gdy każdy wypowiadający wyciąga swoje treści, między wierszami wyczytane - a swoim doświadczeniem potwierdzone. :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, balin said:

Nic nie mówiłem, że miało być strasznie. :) Napisałem, że dla starszyzny nic nowego.

Dla niedoświadczonych i wierzących w romantyczne historie - myślę pouczające. 

Tu nie chodzi o romantyzm do konca.

 

Panie nie powiedzialy o niczym co nie powinno byc pewna “norma” nawet dla mlodego faceta z jakimis ambicjami.

O tak, dla siebie samego.

 

Romantiko moze byc no ale jak ktos nie potrafi w urzedzie sie dogadac to to romantiko nie potrwa za dlugo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adrianos

Wypowiedź mojej znajomej, przy okazji rozmowy właśnie o takim obrabianiu wokół tyłka. Cytat oczywiście niedokładny, ale sens zachowany:

"No wiesz, ja też jakieś tam związki miałam. Był taki facet. No mój ideał. Inteligenty, dobrze wychowany [bla, bla, bla, generalnie najlepszy na świecie]. No i mnie wrzucił do friendzone, ale jego prawo, ja teraz nie czuję się uprawniona to nadawania na niego, jak przekupka".

7 minut temu, wojkr napisał:

Pan nie dawał się wziąść pod pantofel.... bo był pod pantoflem matki, ot i tyle, panie nie lubią panów będącym pod wpływem matek.

Co w tym dziwnego?

Przyjdzie taka do domu. "To nie tak, tamto nie tak. Jak ty gotujesz. Czemu to tu stoi, a nie tam. Ja bym zrobiła lepiej. Ja bym to. Ja bym tamto."

Też nie chciałbyś, żeby dziewczyna z każdą bzdurą dzwoniła do mamusi. Żeby mamusia jej ustawiała życie.

Bo jak mama nie chce, żeby ona ścięła włosy, to ona nie zetnie włosów.

To może być irytujące, nie?

28 minut temu, mac napisał:

@Adrianos właśnie. Zawsze to mężczyzna winny, a ona święta. Parodia. 

Wydaje mi się, że każdy bardziej, czy mniej naciąga fakty na swoją korzyść. Taka ludzka natura, że lubimy się usprawiedliwiać. Sam staram się nie robić głupich wymówek, ale komu się nigdy nie zdarzyło, niech pierwszy rzuci kamieniem.

Kobieta, kiedy mówi tak o mężczyźnie wcale nie musi nawet kłamać. Jest kilka opcji:

A) naprawdę był chorym psycholem

B ) mówi o swoich odczuciach na ten temat. Nawet jeśli są przesadzone, to ona tak to odbierała. Jej osąd może być zaburzony, ale nie kłamie świadomie. Po prostu sama nie widzi prawdy. Ludziom jest trudno czasem przyznać się do swoich błędów.

C) została zmanipulowana przez otoczenie. Cała rodzinka wesoło wmawiała jej, jaki to ten facet zły i niedobry, aż sama w to uwierzyła, "kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą".

Nie można patrzeć na ludzi tak 0-1, bo ludzie są bardziej skomplikowani i czasem po prostu sami nie potrafimy, czy nawet nie możemy dojrzeć wszystkiego.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Ważniak napisał:

 

 

Na studiach miałem wielu takich typków; zawsze, gdy szliśmy coś załatwić, to było tak samo: "ja pukam, ale Ty wchodzisz i mówisz", kończyło się na tym, że ja pukałem i mówiłem.

 

Od czasów przedszkola jestem tym pukającym i gadającym.

 

 


Poniżej bardzo ciekawy przypadek jako, że ostatnio zacząłem się interesować psychologią systemową. 

Cytat

Miałam takiego chłopaka na studiach i do dziś nie wiem z czego jego ciapowatość wynikała. 

Co prawda wychował się w rodzinie rozbitej (matka rozwiodła się z ojcem alkoholikiem), w której mamusia wszystko dyktowała, ale ma też dwóch braci i siostrę, którzy absolutnie tacy nie są- jeden brat jest policjantem, drugi podróżnikiem po świecie, a siostra wyemigrowała do USA. Mój były zaś, do dziś, w wieku lat 41, jest nieogarnięty, nieambitny, kompletnie nieasertywny i ciągnięty jak pluszak za łapę przez kolejną, 10 lat młodszą dziewczynę. Po prostu mu to odpowiada. 

Każdy system dąży do homeostazy. Możliwe, że w jego domu rodzinnym było tak, że on potrzebował największego wsparcia i dzięki jego ''pierdołowatości'' rodzina w ogóle mogła przetrwać w takim systemie. Może drugi syn (policjant) przejął obowiązki ojca(bohater rodziny) przez co ten modszy(kozioł ofiarny, maskotka rodziny) mógł się zregresować(regresja mechanizm obronny ego). 

 

Często dziecko w domu rodzinnym cierpi na depresję, której rodzina zdaniem psychologii systemowej potrzebuje, żeby w ogóle przetrwać bo może gromadzić się w okół potrzebującego a jakby dzieciak stanął na nogi i się odseparował od rodziców to rodzina by się rozpadła. A rodzice w tym przypadku matka bała się syndromu opuszczonego gniazda?

 

Kurwa może przeteoretyzowałem a może to prawda.

 

Struktura rodziny była zjebana, gdyby pracował z nimi ogarnięty terapeuta to może by nie było tak źle, ale pewnie kobieta i tak przesadza i wyolbrzymia.

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, dobryziomek napisał:

Od czasów przedszkola jestem tym pukającym i gadającym.

 

To ja z kolei mógłbym tu służyć za przykład nieudacznika, jeśli chodzi o młodzieńcze lata. Kompletne oderwanie od rzeczywistości, wyobcowanie. 

Na szczęście ludzie się zmieniają.

 

15 minut temu, dobryziomek napisał:

Poniżej bardzo ciekawy przypadek jako, że ostatnio zacząłem się interesować psychologią systemową. 

Teorie Berta Hellingera z psychologią niewiele mają wspólnego, choć są intrresujące.

Byle nie ograniczać do nich swojej wizji świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe dlaczego nikt nie zwrócił uwagi, na ważną potrzebę kobiety, którą wykorzystano w 2 opowiadaniu. A jest to potrzeba opiekuńczości:

1 godzinę temu, balin napisał:

Oczywiscie on umiejetnie wykorzystal te informacje kolorujac i opowiadajac o sobie w takiej formie w jakiej ja widze wymarzonego meszczyzne smile Opowiedzial mi o swojej ciezkiej histori w poprzednim zwiazku z kobieta z ktora mia dziecko (bo bardzo chcial tego dziecka ale kobieta miala za duzo na glowie i sie dzieckiem nie zajmowala - w skrocie to byl powod ich rozwodu badz rozstania juz sama nie pamietam). Pokazywal mi zdjecia dziecka, mowil o tym jaki to jest uczuciowy i ile rzeczy robi sam w domu...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, balin napisał:

Ciekawe dlaczego nikt nie zwrócił uwagi, na ważną potrzebę kobiety, którą wykorzystano w 2 opowiadaniu. A jest to potrzeba opiekuńczości:

Nie od dziś wiadomo, że kobiety chcą wszystkiego, jedynie proporcje się zmieniają.

Sztuka polega na tym, by dopasować się oczekiwaniami i możliwością ich realizacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.