Skocz do zawartości

Moja przygoda z zespołem jelita drażliwego


Rekomendowane odpowiedzi

Dawno temu, trwało to ze dwa miesiące... 

 

Dla mnie to masakra była pełna - bóle w brzuch - prawa i lewa strona oraz dół - powiedzmy w okolicach klamry pasa od spodni - przelewanie się w brzuchu; ciągłe uczucie jakby za sekundę miał dostać biegunkę, a kiedy dobiegałem do totalety to okazywało się, że to jednak nie biegunka tylko zaparcie - więc zejście z tronu - i od nowa - to przelewanie; uczucie, żę za chwilę popuszczę w majty (biegunka) - więc lokalizacja najbliższej toalety - i tak cały dzień, a i czasami w nocy - no szok... 

 

Na początku myślałem, że to jest jakieś dziwne zatrucie pokarmowe czy coś w ten deseń - i przeminie po tygodniu - ale nie przemineło... Więc wizyta u lekarza i wyeliminowanie tych najbardziej typowych rzeczy w brzuchu - wyrostek robaczkowy; inne rzeczy.... zostały tylko ten rzeczony zespół jelita drażliwego...  Poczytałem o tym trochę w Internecie i umówiłem się na drugą wizytę u lekarza, aby go dopytać co i jak i po co i w ogóle... 

 

Well, zostałem uświadomiony przez lekarza domowego, że to w zasadzie jest (najprawodopobniej) na tle nerwowym - chociaż w zasadzie od czego to jest to do końca nikt nie wie...

Więc trzeba do tego podejść raczej holistycznie (to był mój domysł) - czyli najlepiej lekarstwa; medytacja i ćwiczenia... 

W moj przypadku jako pierwszy etap zastosowałem tableki takie jak te (robiłem wtedy w UK) - przepisane i zalecane przez tego lekarza - brałem je na pół godziny przed posiłkiem; oraz medytacja wg Metody Silvy - na początek. Te tabletki specjalnie nie pomagały - no coś tam pomogły, ale nie za bardzo - powiedziałbym tak max 20%-25% dolegliwości zeszło, więcej - moim zdaniem - dała ta medytacja wg Metody Silvy. 

 

Potem do tego doszły zioła ojca Grzegorza - w końcu wolę zioła niż jakieś tabletki... 

 

Na końcu pojechałem ziołami peruwiańskimi - wiecie tymi Villcacora i innymi ziołami peruwiańskimi ojca Szeligi - osobiście wolę zioła od tabletek.

 

Poszło sobie i nie wróciło - i niech tak zostanie.... 

 

Mam nadzieję, że komuś to pomoże - mam na myśli podejście - że nie tylko lekarstwa; ale i medytacja czy jakieś uspokojenie się wewnętrzne pomaga - i że szybko pozbędziecie się tego cholerstwa, bo strasznie męczące to jest - jak zręsztą każda choroba. 

 

Zdrówka, Bracia Samcy...  ?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałem niczego reklamować, chciałem tylko opisać co i jak - i pokazać co dokładnie - jeśli to narusza zasady forum, że ktoś to będzie uważał za jakąś kryptoreklamę, to prosżę powiedzieć - więcej się to nie powtórzy...  ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marcinasz

Koci pazur. 

 

Właśnie mnie zainspirowałeś do użycia ziół. Nie sądziłem, że to tak silny i skuteczny specyfik. A zwykła "herbatka" może tyle zdziałać. Do tej pory używałem różnych supli i preparatów w kapsułkach. Ale to tak jak pieniądze wyrzucone w błoto. Chociaż kto wie może po prostu nie działają bo główny problem jest nie rozwiązany.

 

To co do tej pory mnie odpychało od ziół to strach, że jeszcze bardziej rozwalę sobie mikrobiotę jelitową. A mam na koncie oregano czy antybiotyki. Jedynie rzeczy typu czosnek + jogurt lub miód ciutkę poprawiały stan "zdrowia". 

 

Generalnie nie mam problemów z IBS'em ale napewno coś tam nie gra. Bo całe ciało ma jakieś schorzenia związane z obniżeniem odporności.

 

Swoją drogą dopowiem, że w przypadku szumów usznych jakakolwiek forma medytacji nie jest możliwa no chyba, że aktywnie na sportowo.

 

Wnioskuję z opisu, że właśnie koci pazur pomógł Ci najbardziej. Dlatego sam postanowiłem spróbować z ziołami ale niestety niezbyt się na tym znam póki co. W internecie piszą, że ma bardzo dużo właściwości leczniczych. Z drugiej strony przy każdym specyfiku tak piszą. A teraz coś używasz czy wszystko się już ustabilizowało?

 

Tutaj przykładowe zastosowanie Kociego Pazura:
-  osłabienie odporności, długotrwałe i nawracające infekcje
-  nowotwory (m.in. rak piersi, białaczka)
-  stany zapalne
-  dna moczanowa (artretyzm, podagra), reumatoidalne zapalenie stawów
-  nieżyt żołądka, wrzody żołądka, wrzodziejące zapalenie jelita grubego, biegunki
-  zapalenie jelita grubego, zapalenie uchyłków jelita, zespół jelita wrażliwego, inne problemy z jelitami
-  choroba Leśniowskiego – Crohna
-  astma, migreny
-  wirusowe zapalenie wątroby
-  stany zapalne dróg moczowych
-  nadciśnienie, wysoki cholesterol
-  osłabienie, stres.

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, myślę, że to właśnie koci pazur - uważam, że skoro mi pomógł, to może i innym pomoże - tego niestety nie wiem na pewno, myślę, że warto spróbować. 

Kupić możesz na Allegro, czy gdzieś - linków nie chcę podawać, jesli jesteś z Poznania, czy okolic - była zielarnia na ul. Garbary 28 - całkiem spoko gość tam robił,

 bardzo moim zdaniem kompetentny. Zawsze można było z nim zagadać i coś tam doradził..... 

  

Ze swojej strony poleciłbym też medytację - ale każdy ma tego inny stosunek. ja jestem fanem Metody Silvy jak mówiłem... 

 

Nie, nie stosowałem vilcacora, zwanej też kocim pazurem czy bardziej naukowo: czepota puszysta, ale chyba się namówię jeszcze raz - tak ogólnie - na odporność i inne takie. 

 

Nie od tamtego czasu nie mam (nie miałem) objawów ani przypadków IBS (ang. irritable bowel syndrome); ja myśl, że u mnie to na tle nerwowym było; nie jakieś cuda; więc dlatego walczyłem z tym właśnie tymi ziółkami (bo wierzę jakoś, że tylko ziółka są OK) i medytacją. 

 

Nie jestem oczywiście jakimś fanatykiem ziół, ale raczej zwolennikiem i wolę zioła od tabletek - no antybiotyki biorę (jak trzeba). 

 

Powodzenia życzę i sukcesów w walce z tym paskudztwem (IBS); bo z doświadczenia wiem jakie to uciążliwe jest. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
  • 7 miesięcy temu...

Odkąd pamiętam jelita miałem potrafiące o sobie dać znać. Zaliczyłem też epizody depresyjne i moim zdaniem jednym z powodów jest właśnie nieprawidłowy mikrobiom i kwestie hormonalne. Myślę, że mógłbym o tym napisać książkę. U mnie IBS jest zaparciowy.

 

Ostatnie pół roku miałem znów nasilenie, przy czym u mnie dodatkowo dwie większe kwestie od dłuższego czasu niż pół roku: zachwianie równowagi hormonalnej (skutek nieudanego leczenia niskiego teścia, spieprzyło mi to prolaktynę) oraz problemy żółciowe (dolegliwości wątrobowo-trzustkowe od czasu do czasu). Ostatni czas spadek wagi (tak z 1.5-2kg miesięcznie przez ostatnie pół roku). Bez siłowni (spacery), czasem ograniczanie spożycia węgli, ale nie jakoś drastycznie. Na wyższym teściu były ćwiczenia fizyczne, ale  teraz jak waga leci w dół to dużo mniejsza motywacja i obawa o zdrowie (jak stajesz na wagę i codziennie waga leci trochę w dół to nie napawa optymizmem).

 

Już od dawna zauważyłem, iż węgle i cukry chyba mi służą (tzn. zęby są innego zdania, gdy jadłem więcej słodyczy), ale u mnie przebiegało to w cyklach: jem słodkie, dobrze się czuję, waga jest w miarę zachowana (jest też energia więc działam jak królik na bateriach), jem coraz więcej (bo cukier to cholerny narkotyk i wciąga, dziś jesz 1 pasek czekolady jutro 2 ehh), przychodzą dolegliwości, odstawiam, ale ostatecznie okazuje się, że na odstawieniu jest jeszcze gorzej i cykl wchodzi od nowa.

Czasem z nowymi dolegliwościami.  Czasem tak, że jest inaczej - że nie jem specjalnie cukrów, pojawiają się problemy jelitowe (bóle) - probiotyk wchodził i problem się w pewien sposób normował (ale nie zawsze). Suplementacja magnez, witamina D3 z K2, cynk, ale różnie, bo nie do końca mam zaufanie co jak łączyć i często ciężko ocenić czy bóle to sygnał, aby przestać brać suple czy też jest jakiś inny powód.  Herbatki ziołowe rzecz jasna pomagają, mięta dobra rzecz.

 

Przez pewien czas podejrzewałem leczenie kanałowe zębów (dziwnym trafem od paru zabiegów pewne problemy jelitowe się nasiliły), ale też tyle czynników po drodze. Zaliczyłem po drodze nawet problemy górnych dróg oddechowych, choć robiąc wywiad na necie widzę, że nie jestem odosobniony. Spadek teścia zwiększa ryzyko astmy, alergia może się pojawić w każdym momencie.

 

Robiłem eksperymenty - bywało też tak, że głodziłem się i starałem się ograniczać ilość posiłków dziennie (i energii jest trochę więcej), ale z kolei w pewnym momencie - wątroba i trzustka mówiły "powaliło cię?" (czyli ból). Wyniki prób wątrobowych/trzustkowych wychodzą wtedy już na granicy norm.

Był moment że miałem "jelitowy spokój", coś mnie tam ugryzło (raczej nie kleszcz), zrobił się rumień, dostałem więc antybiotyk i pomimo probiotyku problemy z jelitami wpadły z tekstem "heja co tam słychać, wróciłyśmy" na parę długich miesięcy.

 

Gorzej jest jak jelita (chyba to one, bo nie mam do końca pewności) wpływają na serce (przyspieszone bicie, przeskoki), jakby organizm ciężej radził sobie z przechodzeniem treści przez jelita i zaburzało to pracę układu krwionośnego. Mieliście coś takiego?

Nie żeby zawsze, ale w specyficznych momentach. Miałem robione ekg i echo serca - nie wykryło nieprawidłowości. Bywało tak, że stoję, myję zęby i myk (serducho przeskakuje).

 

Nie zawsze i znalezienie reguły graniczy z cudem. Kłucie w klatce i inne takie i nie wiadomo co jest czy nerwy czy coś głębszego.  Rodzina ma mnie za hipochondryka a to co czuję jest cholernie realne, ale badania np. krwi potwierdzają pewne nieprawidłowości. A ci dalej, że stres i stres... ja mówię: prawdopodobnie hormony, przecież ludzki organizm jest złożony, a dostaję na twarz "wmawiasz to sobie" (no tak bo nie mam nic innego do roboty, a szukanie co to może być to dobre hobby ? ... nieważne, że później wkurzam się, bo stres, zaległości w robocie, koncentracja i energia leżą i kwiczą a tu jeszcze partnerka doda swoje trzy grosze i walnie focha, kumulacja).

 

Ostatnie podejście do zastopowania cukrów (czekolada, wafle diet) miałem parę dni temu, bo wątroba i trzustka dawały sygnały "odwal się od cukru...o k ?"

Parę dni mocne ograniczenie. Znaczne straty na energii i spadek cukru. Żółciowe sprawy powiedzmy dobrze, bóle ograniczone w dużym stopniu.

Po dłuższym spacerze stwierdziłem - a weź sobie podjedz coś w nagrodę (podjadłem trochę orzechów z rodzynkami). Ból w prawym śródbrzuszu (coś jakbym naciągnął mięśnie przy kręgosłupie) trzymał mnie prawie cały dzień i całą noc (dziś cały dzień przeleżałem, w tym część z termoforem), zdecydowanie się nie wyspałem, ale to i tak energii mi nie dało (na minimum). Prawdopodobnie jelita, za nisko jak na woreczek. 

 

Dziś stwierdziłem, pieprzę to,najpierw probiotyk, później podjadłem trochę wafli i 1 pasek czekolady (może z 10g cukru). Wiem to źle.  Dodatkowo spacer.

 

I co? I kurde.. ból jelit minął (powiedzmy na chwilę przesunął się na lewo, później znikł) ale wątrób się odezwał (ale dopiero teraz bo znów czuję głód, zaraz wetnę resztę wafelków nie ma bata). Debilne trochę bo siedzę i piszę zamiast spać - cukier robi swoje. Super mnie organizm nagradza za chęć przejścia na zdrowy tryb życia, nie ma co.

 

Jednak dziwnym trafem problemy gastryczne nasiliły się, gdy związek i sytuacja w pracy zaczęła iść w bardzo niestandardowym i niesprzyjającym dla mnie kierunku.

Najpierw miałem złość na kobietę i to jak podchodzi o pewnych rzeczy (która czasem się pojawia, ale poznanie tego Forum, przeczytanie książek Marka, oglądanie materiałów polecanych przez Braci wyraźnie wpływa na zmianę myślenia i łatwiej opanować emocjonalne teksty, które nie pomagają), teraz bardziej złość na siebie, że nie udaje mi się w pracy zrobić tego co chcę (a trudno gdy zdrowie nawala, brak energii, brak partnerki spełniającej podstawowe potrzeby i brak własnych warunków mieszkaniowych "feel like przegryw").

On 7/22/2019 at 2:05 PM, marcinasz said:

Powodzenia życzę i sukcesów w walce z tym paskudztwem (IBS); bo z doświadczenia wiem jakie to uciążliwe jest. 

Przyda się. I to jeszcze jak.

On 7/22/2019 at 2:05 PM, marcinasz said:

Tak, myślę, że to właśnie koci pazur

Dzięki za linki, chyba jednak będę musiał spróbować czegoś nowego.

 

Chciałem użyć zwykłego kota (niech się położy w bolącym miejscu, wbije pazur gdzie trzeba), ale tak łapie kleszcze, że jednak nie załapał się na tę fuchę.

 

On 7/22/2019 at 12:08 AM, Ksanti said:

Swoją drogą dopowiem, że w przypadku szumów usznych jakakolwiek forma medytacji nie jest możliwa no chyba, że aktywnie na sportowo.

U mnie za pierwszym razem pomogła wizyta u laryngologa i wyczyszczenie uszu. Ale to była ulga i wyostrzony słuch!

 

Za kolejnymi już nie tak dobrze, bo uszy czyste, a szumy dalej, w pewnym momencie miałem totalnie dość! Wtedy jeszcze nie kojarzyłem zasad medytacji, ale koncentracja na pracy to była masakra.

Zawsze można odpalić muzykę (dzień bez muzyki dzień stracony). Medytacja prowadzona (dźwięki w tle) pomagają... u mnie spadło to do poziomu powiedzmy, akceptowalnego. Jak np. się skoncentruję teraz w ciszy to słyszę coś, ale przy wyższej  koncentracji jest lepiej. Ale były okresy, gdy jakby to przechodziło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

@lync

Kluczem do problemów gastrycznych nie jest to co jemy, ale to, że w ogóle nie jemy. To jest klucz do optymalnego zdrowia w ogóle. POST. Mogę napisać więcej, ale Cole Robinson wyczerpuje temat i mówi jak pościć.

 

To co jemy ma drugorzędne znaczenie, ale w kwestii jedzenia skłaniałbym się ku Weston A. Price. Tak naprawdę zależy to od Ciebie, co będziesz jeść (kiedyś zależałoby to od tego co jest dostępne).

 

Snake Diet

Cole Robinson

Weston A. Price

 

To ma bardzo szeroki aspekt w ogóle, bo pomijając najważniejszy - zdrowotny, BigPharma traci swoje wpływy, a konsumpcja jest na minimalnym poziomie. Po prostu w tym przypadku NIKT nie zarabia na Twoim nieszczęściu. Dochodzi aspekt duchowy jeśli ktoś chce. Ten temat można bardzo rozwinąć.

 

Nie będę Ci pisać przez jaką drogę ja przeszedłem, bo w tym momencie nie zależy mi na wiarygodności. Napiszę może wkrótce jakieś większe wypracowanie na ten temat wraz z moimi doświadczeniami.

 

Zdrowia!

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

Edytowane przez orkest
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.