Skocz do zawartości

Mieszkanie, kredyt, dziecko


Rekomendowane odpowiedzi

Chętnie wysłucham porad, które rozwiązanie jest lepsze, bo co do obu mam mnóstwo wątpliwości.

 

Otóż zawsze byłam anty-kredytowa; twierdziłam, że nigdy nie wezmę kredytu na mieszkanie, bo to za duże obciążenie psychiczne i uwiązanie; wolałam wynajmować i czuć się wolna, a ewentualne kupno tylko za gotówkę, czyli pewnie na emeryturze. Jak wiadomo, życie weryfikuje.

 

Przeprowadzamy się, byłoby to miejsce już raczej docelowe i partner przekonywał, że woli płacić raty sobie, niż komuś do końca życia. Ta, kilka innych kwestii oraz lokalizacja potencjalnego mieszkania (że w razie czego nie byłoby problemu z wynajmem), przekonały mnie, aby się na tym pochylić. Problemem są tylko koszty. Niestety ceny za metr kwadratowy powalają, a nie chcę też się wiązać z bankiem 20 letnim kredytem.

 

Rozważamy 2 kwestie:

1. Mieszkanie 2 pokojowe, 40m kw. z ogródkiem, 320 tys. + komórka lokatorska, miejsce parkingowe i wykończenie (stan deweloperski).

Kredyt na mnie na 200 tys. na 6 lat + na mojego partnera 150 tys. z niższą ratą na 15 lat. Moja rata to ok 50% moich zarobków netto, partnera ok 22%.

 

2. Mieszkanie 3 pokojowe, 66m kw. z balkonem, 500 tys. + komórka lokatorska, miejsce parkingowe i wykończenie (też stan deweloperski).

Kredyt na mnie na 200tys na 7 lat + na mojego partnera na 300 tys. na 15 lat i większe zaciskanie pasa. Moja rata to 42% zarobków netto, partnera 43%.

 

Ze względu na spokój psychiczny, wolałabym jak najniższy kredyt na jak najkrótszy czas, ale z możliwością spokojnej spłaty, bez strachu o życie od 1 do 1, gdyby w pracy poszło coś nie tak.

Gdybyśmy żyli sami, 2 pokojowe mieszkanie spokojny by nam wystarczyło. Ale tu pojawia się dziecko, które planujemy za ok 3 lata, a mój partner pracuje w domu i potrzebuje ciszy.

I zastanawiam się, czy można się urządzić i ogarnąć z maluchem w 40 metrach przez pierwsze np 4 lata jego życia, a gdy już mój kredyt (wariant 1.) będzie spłacony, mieszkanie wynająć i wtedy szukać większego, zamiast od razu 3 pokojowe i droższe. Owszem, zostanie jeszcze rata partnera przez kolejne kilka lat, ale byłaby niższa, niż dochód z wynajmu. Zaznaczę jeszcze, że jest to miejscowość turystyczna, więc w sezonie ten dochód byłby całkiem ładny.

Motam się pomiędzy 1 i 2 i ciągle zmieniam zdanie, co byłoby lepsze.

Ktoś coś?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro stać was na to, żeby oddać tą kasę w ciągu 7 lat z odsetkami, to stać was żeby odłożyć ją w krótszym niż 7 lat czasie bez zadłużania się. Tak wiem partner na 15 lat, ale możecie zacisnąć pasa i w 5 lat odłożyć na mieszkanie bez zadłużania się.

 

Ponadto rynek wtórny rozważcie, a nie nowe w stanie developerskim, zawsze taniej.

 

Dodatkowo mamy bańkę spekulacyjną na nieruchomościach, w końcu pęknie i ceny pójdą w dół.

 

Z drugiej strony inflacja galopuje w RP (realna, a nie podawana oficjalnie) ale temu da się zaradzić oszczędzając np. w innych walutach. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, to nie kupujcie nic na spółkę. Teraz jesteście razem, a za chwilę nie. Rożnie się w życiu dzieje.

 

Po drugie, jeśli już musicie coś kupić razem, albo nawet osobno, to można się zastanowić nad domem na przedmieściach (tych dalszych) - może wyjść podobnie jak mieszkanie, a powierzchnia będzie większa. Facet pracuje zdalnie, więc to na plus.

 

Godzinę temu, a.jolie napisał:

Rozważamy 2 kwestie:

1. Mieszkanie 2 pokojowe, 40m kw. z ogródkiem, 320 tys. + komórka lokatorska, miejsce parkingowe i wykończenie (stan deweloperski).

Kredyt na mnie na 200 tys. na 6 lat + na mojego partnera 150 tys. z niższą ratą na 15 lat. Moja rata to ok 50% moich zarobków netto, partnera ok 22%.

 

2. Mieszkanie 3 pokojowe, 66m kw. z balkonem, 500 tys. + komórka lokatorska, miejsce parkingowe i wykończenie (też stan deweloperski).

Kredyt na mnie na 200tys na 7 lat + na mojego partnera na 300 tys. na 15 lat i większe zaciskanie pasa. Moja rata to 42% zarobków netto, partnera 43%.

Nie rozumiem logiki w podziale kosztów pomiędzy wariantami. W jednym Ty więcej, w drugim Ty mniej. O co kaman?

 

Rozumiem, że jak dojdzie do wspólnego zakupu, to będzie to współwłasność, gdzie udziały % będą odpowiadały % udziałowi wkładu pieniężnego każdej ze stron?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, a.jolie said:

I zastanawiam się, czy można się urządzić i ogarnąć z maluchem w 40 metrach

Nie bardzo. Da się, ale będzie trudno i mało komfortowo.

 

Najefektywniejszym sposobem spłacania kredytu jest systematyczne nadpłacanie kredytu długoterminowego. Np. bierzesz kredyt na 20 lat, gdzie rata wynosi 1500 zeta, ale każdego miesiąca:

a) spłacasz 2500 (czy ileśtam, nieważne, chodzi o zasadę)

b) inwestujesz lub wpłacasz na dobrze oprocentowaną lokatę powiedzmy 1000 zeta i kiedy zgromadzone hajsy=pozostały do spłaty kapitał kredytu następuje jednorazowa spłata

W razie utraty pracy nie błagasz banku o karencję czy inne plany ratunkowe, tylko płacisz małą ratę, ale bez nadpłaty.

 

Poza tym zgadzam się z przedmówcą: mówiły jaskółki, że niedobre są spółki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Mosze Red napisał:

Skoro stać was na to, żeby oddać tą kasę w ciągu 7 lat z odsetkami, to stać was żeby odłożyć ją w krótszym niż 7 lat czasie bez zadłużania się. Tak wiem partner na 15 lat, ale możecie zacisnąć pasa i w 5 lat odłożyć na mieszkanie bez zadłużania się.

 

Ponadto rynek wtórny rozważcie, a nie nowe w stanie developerskim, zawsze taniej.

 

Dodatkowo mamy bańkę spekulacyjną na nieruchomościach, w końcu pęknie i ceny pójdą w dół.

 

Z drugiej strony inflacja galopuje w RP (realna, a nie podawana oficjalnie) ale temu da się zaradzić oszczędzając np. w innych walutach. 

Wychodzi po ok 5 latach 270 tys z odkładanych kwot, które byłyby przeznaczone na raty kredytów. Czyli nie byłaby to pełna kwota ceny mieszkania. Doliczyć trzeba ok 2,5 tys z czynszem i rachunkami za wynajem przez ten czas, czyli wydanie komuś 150 tys. w tym czasie. A chodzi też po głowie po spłacie mojego kredytu w przypadku 1. wariantu, aby to mieszkanie szło pod wynajem, wówczas w sezonie można z niego doliczyć 4tys./miesiąc (i to jest wariant bardziej pesymistyczny patrząc na ceny, które sprawdzałam).

Przyznam, że mózg mi się gotuje i nie wszystko ogarniam.

43 minuty temu, Sceptyczny? napisał:

Po pierwsze, to nie kupujcie nic na spółkę. Teraz jesteście razem, a za chwilę nie. Rożnie się w życiu dzieje.

 

Po drugie, jeśli już musicie coś kupić razem, albo nawet osobno, to można się zastanowić nad domem na przedmieściach (tych dalszych) - może wyjść podobnie jak mieszkanie, a powierzchnia będzie większa. Facet pracuje zdalnie, więc to na plus.

 

Nie rozumiem logiki w podziale kosztów pomiędzy wariantami. W jednym Ty więcej, w drugim Ty mniej. O co kaman?

 

Rozumiem, że jak dojdzie do wspólnego zakupu, to będzie to współwłasność, gdzie udziały % będą odpowiadały % udziałowi wkładu pieniężnego każdej ze stron?

Jesteśmy razem 12 lat i tak już zostanie :) 
Przedmieścia też rozważaliśmy i szukaliśmy, niestety lokalizacja jest taka (ze względu na moją pracę), że nie da rady.
Co co podziału - mogę wziąć max 200tys kredytu gotówkowego, hipotecznego nie dostanę, bądź na bardzo niekorzystnych warunkach; ten konsumencki wychodzi lepiej. Jest to skomplikowane. 

Co do % podziału - tak, ale w jakieś tam przyszłości i tak planujemy ślub.

47 minut temu, Adams napisał:

Nie bardzo. Da się, ale będzie trudno i mało komfortowo.

 

Najefektywniejszym sposobem spłacania kredytu jest systematyczne nadpłacanie kredytu długoterminowego.

I tak udałoby nam się oszczędzać, więc taka nadpłata jak najbardziej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Adams napisał:

Najefektywniejszym sposobem spłacania kredytu jest systematyczne nadpłacanie kredytu długoterminowego.

To zależy od umowy - ja spłacałem najpierw głownie odsetki. Wtedy nie opłaca się nadpłacać, bo i tak całość odsetek bank dostaje. I wtedy w to im graj - jeszcze spłać kapitał i oddaj im szybciej  hajs.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, a.jolie napisał:

A chodzi też po głowie po spłacie mojego kredytu w przypadku 1. wariantu, aby to mieszkanie szło pod wynajem, wówczas w sezonie można z niego doliczyć 4tys./miesiąc

Matematyka chyba nie jest Twoja mocną stroną. Niby jak z jednego mieszkania 40-50m2 chcesz mieć 4 000 zł na m-c?

 

A gdzie będziecie wtedy mieszkać? Weźmiecie drugie mieszkanie na kredyt - Ty z czystą kartą, a facet z drugim kredytem na karku?

20 minut temu, a.jolie napisał:

Jesteśmy razem 12 lat i tak już zostanie :)

Pewnie, każdy rozwodnik tak sądził.

20 minut temu, a.jolie napisał:

Przedmieścia też rozważaliśmy i szukaliśmy, niestety lokalizacja jest taka (ze względu na moją pracę), że nie da rady.

Widzę, że szykujesz się na duże poświęcenia, żeby zadbać o interesy rodziny. Szkoda, że jak to zawsze bywa poświęcenia faceta.

20 minut temu, a.jolie napisał:

Co co podziału - mogę wziąć max 200tys kredytu gotówkowego, hipotecznego nie dostanę, bądź na bardzo niekorzystnych warunkach; ten konsumencki wychodzi lepiej. Jest to skomplikowane. 

Nie dostaniesz hipotecznego, a dostaniesz konsumencki? Co Ty mi tu za farmazony piszesz ??

20 minut temu, a.jolie napisał:

Co do % podziału - tak, ale w jakieś tam przyszłości i tak planujemy ślub.

No to tak czy nie? Jak będzie wyglądała struktura własnościowa zakupionego mieszkania?

 

Ślub nic do tego nie ma, bo składniki majątku w posiadaniu których były strony przed zawarciem związku małżeńskiego nie wchodzą w skład wspólnej masy majątkowej małżonków - nie są objęte wspólnotą, chyba, że zostanie to zawarte w małżeńskiej umowie majątkowej.

Edytowane przez Sceptyczny?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, a.jolie napisał:

1.(...)Moja rata to ok 50% moich zarobków netto, partnera ok 22%.

 

2.(...). Moja rata to 42% zarobków netto, partnera 43%.

Duże te raty. 

Jak przestaniesz zarabiać za 3 lata z powodu macierzyńskiego to partnerowi koszty raty wzrosną do (przelicz odpowiednio, ja strzelam) np.

1. 40%

2. 60%

Chłop się zajedzie utrzymując Ciebie, dzieciaka, dom, auto, garaż, ogród itp. 

 

Jakiś ktoś z banku mi mówił że rata nie powinna przekraczać 30% zarobków. 

Rzeczywiście potwierdzam ti maksymalny procent.

 

Moja rata to ok 28% i dzięki Spagetti wszechmogącemu. Bo doszły mi takie koszty życia + poboczne (remonty, ubezpieczenia, długi niespodzianki), że pochłaniają np. 77% pensji. Cashflow lekko ujemny, ale nie grozi mi depresja lub samobójstwo (słaby smutny żart)

 

Czyli co miesiąc I TAK zadłużam się ale tylko kilka procent, a gdyby rata kredytu wynosiła 40% zamiast 28%, to poszedłbym w tysiące długów - wprost ku depresji i upadłości, a tak to tylko setki - do ogarnięcia.

 

Reasumując: odradzam tak wysokie procenty, zwłaszcza jeśli za 3 lata, czyli w polowie splaty kredytu idziesz na macierzyńskie.

 

W ogóle odradzam kupno na kredyt czegoś w czym chcecie mieszkać, używać i nie może to na siebie zarobić.

 

Raczej bym tanio wynajmował te parę lat i zbierał na maxa.

Ale pewnie swojemu mężczyźnie nie przetłumaczysz bo on pragnie się zadłużać na swoje.

4 minuty temu, Sceptyczny? napisał:

Jak będzie wyglądała struktura własnościowa zakupionego mieszkania?

Właśnie, w księgach wieczystych planujecie podział 50/50 czy jakoś inaczej, np. 40/60?

26 minut temu, a.jolie napisał:

Jesteśmy razem 12 lat i tak już zostanie :) 

A.Jolie do B.Pitta pewnie też tak mówiła, też byli 12 lat razem, potem 2 lata po ślubiku rozwód. Hihi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, Exar said:

To zależy od umowy - ja spłacałem najpierw głownie odsetki. Wtedy nie opłaca się nadpłacać, bo i tak całość odsetek bank dostaje. I wtedy w to im graj - jeszcze spłać kapitał i oddaj im szybciej  hajs.

Nie, no sorry, ale podpisałeś przejebaną umowę. Nadpłata oznacza spłacanie kapitału, a nie odsetek, wycyckali Cię ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Sceptyczny? napisał:

Matematyka chyba nie jest Twoja mocną stroną. Niby jak z jednego mieszkania 40-50m2 chcesz mieć 4 000 zł na m-c?

Zaznaczyłam, że jest to miejscowość turystyczna. Ceny apartamentu za dobę 200-400zł, przeliczając jedną z najniższych kwot, czyli 200zł przez cały miesiąc i zakładając, że nie będzie pełnego obłożenia (choć wg bookingu w tym mieście 90% noclegów jest zarezerwowanych na najbliższy miesiąc) kwota 4tys jest jak najbardziej realna.

 

A gdzie będziecie wtedy mieszkać? Weźmiecie drugie mieszkanie na kredyt - Ty z czystą kartą, a facet z drugim kredytem na karku?

No właśnie takie coś rozważamy i to jest ta minusowa kwestia. Ale część na spłatę szłaby z wynajmu pierwszego mieszkania. 

 

Cytat

Pewnie, każdy rozwodnik tak sądził.

Nie będę komentować, bo nic to nie wniesie.

 

Cytat

Widzę, że szykujesz się na duże poświęcenia, żeby zadbać o interesy rodziny. Szkoda, że jak to zawsze bywa poświęcenia faceta.

Poświęcenie faceta? To ja się bardziej przychylam do 1. wariantu, czyli większego kredytu na mnie i dużo większy rat z mojego konta. Lokalizacja jest taka, że nie ma możliwości kupić czegoś dalej, są to ograniczenia fizyczne, których nie przeskoczę.

 

Cytat

Nie dostaniesz hipotecznego, a dostaniesz konsumencki? Co Ty mi tu za farmazony piszesz ??

Nie będę się wdawać w konkrety, bo wymaga podania za dużo szczegółów, których podawać nie chcę. Podważanie podanych przeze mnie informacji nic nie wniesie, bo wiem jak jest i wiem czego nie przeskoczę. 

 

Cytat

No to tak czy nie? Jak będzie wyglądała struktura własnościowa zakupionego mieszkania?

Jest mi to obojętne, czy 50/50, czy procent, który w przypadku 1. wariantu (do którego się bardziej przychylam) byłby większy na moją korzyść.

 

Ślub nic do tego nie ma, bo składniki majątku w posiadaniu których były strony przed zawarciem związku małżeńskiego nie wchodzą w skład wspólnej masy majątkowej małżonków - nie są objęte wspólnotą, chyba, że zostanie to zawarte w małżeńskiej umowie majątkowej.

Kurczę, przepraszam za złe sformatowanie, ale nie ogarnę już tego, idę spać.

Edytowane przez a.jolie
złe sformatowanie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mosze Red napisał:

Skoro stać was na to, żeby oddać tą kasę w ciągu 7 lat z odsetkami, to stać was żeby odłożyć ją w krótszym niż 7 lat czasie bez zadłużania się. Tak wiem partner na 15 lat, ale możecie zacisnąć pasa i w 5 lat odłożyć na mieszkanie bez zadłużania się.

Dzwignia finansowa to bardzo dobry pomysł, jeśli jest na dobrych warunkach.

Im wcześniej kupisz mieszkanie tym lepiej. Cena mieszkań rośnie i jest to długoterminowa inwestycja, która się opłaca. 

 

Godzinę temu, Mosze Red napisał:

Ponadto rynek wtórny rozważcie, a nie nowe w stanie developerskim, zawsze taniej.

 

Dodatkowo mamy bańkę spekulacyjną na nieruchomościach, w końcu pęknie i ceny pójdą w dół.

Rynek wtórny jest już prawie na takim samym poziomie co deweloperski. Wiec lepiej dołożyć i nie bawić się w wielkie remonty itd. Nowe to nowe. 

 

Bańka spekulacyjna? Może tak, może nie. Ceny domów będą rosły wraz z wzrostem wynagrodzeń, z ilością miejsc pracy wraz z łatwością wzięcia kredytu itp. Na chwilę obecną jesteśmy Państwem, które się rozwija i rozwijać będzie. Tak jak wcześniej wspominałem to długoterminowa inwestycja. Bezpieczna.

 

Godzinę temu, Mosze Red napisał:

Z drugiej strony inflacja galopuje w RP (realna, a nie podawana oficjalnie) ale temu da się zaradzić oszczędzając np. w innych walutach. 

Tym bardziej plus na to, aby jak najszybciej brać kredyt. 

 

2 godziny temu, a.jolie napisał:

nigdy nie wezmę kredytu na mieszkanie, bo to za duże obciążenie psychiczne i uwiązanie; wolałam wynajmować i czuć się wolna, a ewentualne kupno tylko za gotówkę, czyli pewnie na emeryturze. Jak wiadomo, życie weryfikuje.

Dom, mieszkanie możesz sprzedać i pozbyć się ktedytu. Do tego pewnie jeszcze Ci zostanie kasy na depozyt na następny.

 

2 godziny temu, a.jolie napisał:

Przeprowadzamy się, byłoby to miejsce już raczej docelowe i partner przekonywał, że woli płacić raty sobie, niż komuś do końca życia. Ta, kilka innych kwestii oraz lokalizacja potencjalnego mieszkania (że w razie czego nie byłoby problemu z wynajmem), przekonały mnie, aby się na tym pochylić. Problemem są tylko koszty. Niestety ceny za metr kwadratowy powalają, a nie chcę też się wiązać z bankiem 20 letnim kredytem

Bardzo dobrze myśli Twój partner. 20 lat, ok ale nikt nie powiedział, że nie możecie go spłacić lub sprzedać wcześniej.

 

2 godziny temu, a.jolie napisał:

Motam się pomiędzy 1 i 2 i ciągle zmieniam zdanie, co byłoby lepsze.

Ktoś coś?

Tu Ci nie pomogę. Musisz sama zdecydować ? każda opcja ma plusy i minusy. Wypisz sobie na kartce z Partnerem i zdecydujcie co Wam bardziej odpowiada. 

 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Bronisław napisał:

Bańka spekulacyjna? Może tak, może nie. Ceny domów będą rosły wraz z wzrostem wynagrodzeń, z ilością miejsc pracy wraz z łatwością wzięcia kredytu itp.

To jest akurat ciekawy temat, @Mosze Red twierdzi że ceny polecą w dół. 6 lat temu kupiłem mieszkanie i wtedy był bardzo dobry czas na to, jak widzę teraz te ceny to jest duża różnica. Natomiast na pewno będę chciał ogarnąć większe i zastanawiam się czy będzie na to lepszy czas niż ten teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, a.jolie napisał:

Zaznaczyłam, że jest to miejscowość turystyczna. Ceny apartamentu za dobę 200-400zł, przeliczając jedną z najniższych kwot, czyli 200zł przez cały miesiąc i zakładając, że nie będzie pełnego obłożenia (choć wg bookingu w tym mieście 90% noclegów jest zarezerwowanych na najbliższy miesiąc) kwota 4tys jest jak najbardziej realna.

Nie jest realna, bo to jest działalność gospodarcza, więc wiąże się z obciążeniami publicznoprawnymi jak każda DG plus do tego koszt serwisu.

16 minut temu, a.jolie napisał:

No właśnie takie coś rozważamy i to jest ta minusowa kwestia. Ale część na spłatę szłaby z wynajmu pierwszego mieszkania. 

Czyli facet niech się zajeżdża na śmierć tyrając na 2 kredyty, spoko.

16 minut temu, a.jolie napisał:

Lokalizacja jest taka, że nie ma możliwości kupić czegoś dalej, są to ograniczenia fizyczne, których nie przeskoczę.

Jest możliwość tylko nie chce Ci się dojeżdżać.

16 minut temu, a.jolie napisał:

Nie będę się wdawać w konkrety, bo wymaga podania za dużo szczegółów, których podawać nie chcę. Podważanie podanych przeze mnie informacji nic nie wniesie, bo wiem jak jest i wiem czego nie przeskoczę.

Przeskoczysz, tylko tworzysz własną projekcję rzeczywistości.

16 minut temu, a.jolie napisał:

Kurczę, przepraszam za złe sformatowanie, ale nie ogarnę już tego, idę spać.

Ogarniesz jakby Ci się chciało, tak jak z całą resztą rzeczy wyżej wskazanych "których nie przeskoczysz".

 

Ogólnie żenada.

 

I nie życzę sobie, żeby w okienku cytowania moich postów pojawiały się Twoje wypowiedzi, bo to nie są moje słowa. Proszę moderację o dokonanie zmian, skoro Pani "nie jest w stanie".

Edytowane przez Sceptyczny?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Taboo Poczytaj o tym, sprawdź statystyki i sam wyciagnij wnioski ? sprawdź jak ceny mieszkań się zmieniły w ciągu np 10 lat. ? w porównaniu do innych miast europejskich to mamy bardzo niskie ceny za mieszkania. Myślisz, że kiedy będzie taniej?

Edytowane przez Bronisław
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, a.jolie napisał:

Chętnie wysłucham porad, (<dużo blabla p.t. CHCĘ>)...

Czy tylko ja zauważyłem absolutny brak uwzględnienia partnera w tej tyradzie?

"Ja chcę"

"dziecko" (w domyśle - wiadomo, MOJE dziecko)

"partner pracuje z domu, potrzebuje spokoju" (przedstawione w formie "cham sie uprze i mu daj", bo już "dojazdy do MOJEJ pracy wykluczają przedmieścia")

 

No i clou:

3 godziny temu, a.jolie napisał:

I zastanawiam się, czy można się urządzić i ogarnąć z maluchem w 40 metrach przez pierwsze np 4 lata jego życia

Otóż - wyobraź sobie - MOŻNA!!

Od urodzenia do wczesnej dorosłości mieszkałem z rodzicami w 2 pokojach/40 mkw. Spoko. Nie umarłem! Nie poobijałem się o ściany. Niesamowite, nie?

Jedyną buldupiącą na metraż osobą w domu był kto??

MAMUSIA! Jedyna samica w domu. O jakież to symptomatyczne...

 

Także ten. Da się.

Serio.
To ten sam mechanizm co wymiana/zakup samochodu w związku z "powiększeniem rodziny". To nie DZIECKO potrzebuje metraży/samochodu za wagon złota, tylko mamusia ma doskonałą wymówkę. "Bo dziecko. Więc ZAPIERDALAJ, miś"...

Ciekawe, że najlepiej sprzedają się pojazdy statusowe (suf, duże kombi), a nie kombivany/MCV, które są PRAWDZIWIE rodzinnymi samochodami (da się wjebać stado gówniaków, 3 rowery, trumnę z teściową i kłębek druta fi 0,5 mm)

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Czy tylko ja zauważyłem absolutny brak uwzględnienia partnera w tej tyradzie?

Nie no, jasne że miś jest od zapierdalania, szkoda się strzępić, dlatego zająłem się tylko procentami z uwzględnieniem że po narodzinach to miś będzie spłacać te pół miliona sam.

 

18 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Otóż - wyobraź sobie - MOŻNA!!

Od urodzenia do wczesnej dorosłości mieszkałem z rodzicami w 2 pokojach/40 mkw. Spoko

A widzisz, słuszna uwaga. Ja przemieszkałem pierwsze 18 lat w 4 osoby i pies na takim metrażu, były 3 pokoje i było spoko.

 

I co ciekawe gdy potem mieszkałem sam, wystarczało mi 30mkw.

 

I tutaj bomba kulminacja, gdy zakochałem się w myszce nagle NASZE potrzeby metrażu skoczyły do magicznych 100mkw. Jprdl.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Imbryk napisał:

I tutaj bomba kulminacja, gdy zakochałem się w myszce nagle NASZE potrzeby metrażu skoczyły do magicznych 100mkw. Jprdl.

Prawda?
Znam taką myszkę, co w 2 (dwie) sztuki na 190 (stu dziewięćdziesięciu) metrach mieszka i kurwa wejść się prawie nie da, tak chata szmelcem zajebana...

 

"Ale ja mam ciasno, ale chujowe warunki!" - labidzi myszka co chwila.

A ja na 1/4 tego metrażu żyję jak król.

Nie ogarniam...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem opcja druga jest znacznie lepsza, jeśli planujecie dziecko. Nie wyobrażam sobie mieszkać na dwóch pokojach w trzy osoby. Musielibyście zrezygnować z sypialni na rzecz salono-sypialni, a to przecież bardzo ważne miejsce w domu, pozbawicie się intymności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Niedzwiedz @Sceptyczny?

:lol: Czuję się jakbym pisała z kobietą, która lubi gdybać i wypowiadać się w tematach o których nie ma pojęcia, ale stwierdza, że to, czego nie wie sobie dopowie i napisze co jej sie wydaje. :lol:

17 godzin temu, Imbryk napisał:

Nie no, jasne że miś jest od zapierdalania, szkoda się strzępić, dlatego zająłem się tylko procentami z uwzględnieniem że po narodzinach to miś będzie spłacać te pół miliona sam.

 

A widzisz, słuszna uwaga. Ja przemieszkałem pierwsze 18 lat w 4 osoby i pies na takim metrażu, były 3 pokoje i było spoko.

 

I co ciekawe gdy potem mieszkałem sam, wystarczało mi 30mkw.

 

I tutaj bomba kulminacja, gdy zakochałem się w myszce nagle NASZE potrzeby metrażu skoczyły do magicznych 100mkw. Jprdl.

Gdybyś przeczytał uważnie, doszedłbyś do wniosku, że oboje zarabiamy na tyle dobrze, żeby jeden kredyt na 200tys spłacić w 6 lat (mogłoby to być i 5, gdybyśmy bardziej zacisnęli pasa) - czyli raty byłyby wysokie, a przy tym to byłoby ciągle tylko 50% moich dochodów netto. Więc na resztę życia + odkładanie też wystarczy (pisałam, że nie chcę żyć od 1 do 1 i się stresować, więc rata jest na tyle niska, aby można też odkładać, ale na tyle wysoka, żeby spłacić jak najszybciej). Jeżeli ktoś zarabia powiedzmy 100tys i z tego ma ratę nawet 70%, to w dalszym ciągu żyje jak pączek. Prace mamy na tyle dobre, że nie boję się bezrobocia, a nawet gdyby, to nie boję się spakować i przenieść gdzie indziej, a mieszkanie wynająć.

 

2. Piszesz o 3 pokojach, ja pisałam o 2, sytuacja nie jest taka sama. 

Również przewinęło się, że osobiście wolę mniejsze i po kilku latach się przenieść, niż od razu większe - dlatego nie rozumiem wypowiedzi o potrzebie 100m kw. - To były Wasze potrzebny, nie moje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, a.jolie napisał:

:lol: Czuję się jakbym pisała z kobietą, która lubi gdybać i wypowiadać się w tematach o których nie ma pojęcia, ale stwierdza, że to, czego nie wie sobie dopowie i napisze co jej sie wydaje. :lol:

Niunia, słaby chwyt erystyczny...

Musisz się bardziej starać!
Bądź inna, niż te wszystkie... no...

 

A nie...

 

BTW, skoro się znasz, to po chuja się pytasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.