Skocz do zawartości

Rodzina, żona, dziecko co dalej robić bo brakuje sił


Piterson

Rekomendowane odpowiedzi

Zdroworozsądkowo Twoje małżeństwo nic szczególnego , tak się dzieje w relacjach damsko męskich. 

 

Jeśli nie radzicie sobie z dzieckiem idźcie do psychologa , do poradni niech ktoś kompetentny wypowie się co i jak.

 

Szanowną jeszcze żonę zmuś do pracy sorry ale ona siedzi w domu i jej się z nudów , z dobrobytu z poczucia bezpieczeństwa w głowie miesza. Ty zjechany po robocie ona z progu Cię wita swoim humorem. Przelewa na Ciebie wszystkie swoje bóle bo nie ma granic. Bo może.

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Piterson napisał:

To żeś mnie pocieszył.

 

Jest mi strasznie źle że nigdy nie zostałem doceniony, za to co robię. Nie usłyszałem nigdy Kochanie napracowales się dzisiaj może jakiś masaż?  Albo idź pogrzeb przy aucie. Strasznie mnie to denerwuje a jednocześnie smuci.

Tu masz problem!!!

Poczytaj forum, poprzestawiaj klepki w czerepie.

 

W sposób który Ty postępujesz to nigdy nie doceni. Kobiety to nie mężczyźni.

Stań się panem domu, a nie parobkiem, a zobaczysz, że doceni.

Zacznij mieć swoje życie, np 3x8, 8 snu, 8 pracy, 8 odpoczynku, hobby i zabawy z dzieckiem.

Żonę może wyślij na pół etatu gdzieś?

 

Matka nie nauczy go dobrego wychowania. Znam podobny przykład, gdzie mąż tirowiec poza domem, a żona z dzieckiem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Piterson napisał:

Za innymi nie ganiam

I to Twój wielki błąd, który sam popełniłem.

 

W poprzedniej pracy tyle młodych lasek co było a tu złota zbroja błyszczy, że oślepnąć idzie.

 

Trochę zazdrości pomaga, a nie szkodzi. Twoja kobieta zaczęła by się starać o Ciebie, a tak ma Cię w garści.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Skup się na firmie i ułożeniu normalnie pracy. Nawet jeśli praca jest z dnia na dzień można poukładać wiele rzeczy. Sam kilka lat żyłem z językiem na brodzie i wydawało mi się, że świat się zawali (stracę klientów) jak tym razem nie zareaguję. Akurat. Polecam GTD, tera siadam do "Firma czyli ty", myślę że też mogłoby ci pomóc. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Piter_1982 napisał:

Skup się na firmie i ułożeniu normalnie pracy.

W moim zawodzie po prostu się nie da. Rano nic nie było teraz 3 zgłoszenia.

 

1 godzinę temu, kaleczny napisał:

I to Twój wielki błąd, który sam popełniłem.

No cóż, mnie podryw nigdy nie rajcowal.

 

2 godziny temu, Brat Jan napisał:

 

W sposób który Ty postępujesz to nigdy nie doceni.

Od wczoraj wprowadziłem zmiany. Zobaczymy czy poskutkuje. 

 

2 godziny temu, Brat Jan napisał:

 Żonę może wyślij na pół etatu gdzieś?

Chciałbym ale kto z młodym zostanie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Piterson napisał:

Chciałbym ale kto z młodym zostanie?

Niech zasuwa na opłacenie przedszkola jak sobie nie radzi. Dziecko nie jest chore tylko jest dzieckiem potrzebuje uwagi i zabawy. A tak siedzi z matką cały dzień w bloku, która do tego nawet nie potrafi wszystkiego sama ogarnąć, pomyśl gdzie ten chłopaczek ma się wybiegać, wykrzyczeć, wybawić? A tak ci Pani wmówiła, że coś z nim nie tak, najlepiej kupcie mu "leki" to się uspokoi.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potomstwo nie jest bardzo często wolą, wyborem czy marzeniem mężczyzny, wręcz w praktyce okazuje się po prostu okupem/ceną za sojusz z kobietą i spełnieniem roszczeń względem realizacji jej własnego "projektu dziecko". Nie zrobi go z Tobą, zrobi z innym, różnica niewielka, byle ktoś płacił. A jak płaci, to chuj z nim, niech sobie radzi. Zwłaszcza, że jak pęknie i się powiesi, to państwo ściągnie odpowiedni haracz z innych mężczyzn i ją utrzyma. Tak wygląda rzeczywistość kobiet - u nich cipka zawsze z przodu a u nas dupa zawsze z tyłu. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, radeq said:

Sprzedajcie jej mieszkanie i kupcie wspólny dom. 

Zajebista rada. Sypie się dom sypie się małżeństwo chłop ma podejmować ryzyko finansowe.

 

Żona musi iść do roboty, chociażby dlatego aby poznać wartość pieniądza. Na razie to pancia siedzi a chłop orze jak może, za pocałuj mnie w dupę. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowieku. Ona powinna ci całować codziennie ręce za to, że nie pracuje, a jeszcze coś pierdoli? Komedia. 

 

Zacznij od podstaw, czyli od siebie. Znajdź przestrzeń, w której się uspokoisz, faktycznie odpoczniesz i od żony musisz zacząć wymagać i to dużo. 

 

A jak się skończy rozwodem? I tak już jesteś praktycznie alimenciarzem bez żadnych korzyści życiowych. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Ogi napisał:

Jeśli totalnie sobie nie radzisz idź do psychologa on ci powie co źle robisz i na co zwrócić uwagę.

Tu nie trzeba psyyyyychologa tylko mocno walnąć pięścią w stół i pokazać wyraźną granicę.

Małżeństwo @Piterson w dalszej perspektywie nie ma szans, kobieta się nie zmieni, a Ty będziesz ciężko pracował na "rodzinę" i tak dostaniesz kopa w tyłek lub wylądujesz na OIOM ie z serduchem.

Przemyśl to w spokoju, zrób bilans małżeństwa i posłuchaj rad.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Rodanek napisał:

Tu nie trzeba psyyyyychologa tylko mocno walnąć pięścią w stół i pokazać wyraźną granicę.

To fakt, tylko trzeba uważać, bo musi być stanowczym, może być trudno stać się takim z dnia na dzień, ale małymi kroczkami da się to zrobić.

Nigdy taki nie był więc baba będzie mieć zwarcie styków i dopiero włączy shit testy, wtedy nie można ustępować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piterson Miałem kiedyś podobne życie. Może bez jazd w stylu "Co z Ciebie za facet" ale nie było kolorowo. Pracowałem za dwóch a w zamian dostawałem zmęczoną godzinną rozmową z mamą, żonę.

Teraz też pracuję za dwóch ale życie stało się satysfakcjonujące. Wiesz jak to się stało?

Kiedyś nie wytrzymałem i po kłótni zakończonej po raz setny "Nic od Ciebie nie chcę i Cię nie potrzebuję" stwierdziłem:

- rachunki na pół. Skoro nic ode mnie nie chcesz to spokojnie sama się utrzymasz.

To co zarobimy razem idzie na wspólne konto. To co zarabiam sam idzie do kieszeni. Małżonka nie wie ile zarabiam bo nie uznaję za stosowne Jej o tym informować. Zaznaczę, że Ona generuje dochód 2x500+

Kiedyś usłyszałem od żony "faceci pracują na budowach po 12h plus dojazd i nie narzekają" a  było to w sytuacji kiedy trochę się przepracowałem i pochorowałem no i od tej pory stosuję to powiedzenie w drugą stronę.

Dużo by opowiadać ale wiem jedno. Nie dawaj się wprowadzać w tryb, że facet powinien zajebać się na śmierć dla księżniczki  nieroba. Układ partnerski nie wygląda tak, że wracasz z pracy i masz jeszcze posprzątać i ugotować.

Układ partnerski wygląda tak, że dzielicie się rolami i jesteście dla siebie wsparciem.

Nie wiem jak u Ciebie ale u mnie sprawdziła się terapia szokowa. Zmiany wprowadziłem z dnia na dzień i nie odpuściłem nawet na krok. Zastosowałem taki terror, że cała rodzina poznała jaki ze mnie tyran i wiesz co? Mam to w dupie.

Zastosowałem taki sam brak empatii i wsparcia jaki sam otrzymałem. Kropka w kropkę a może bardziej oko za oko.

Niektórzy stwierdzą, że postąpiłem zbyt ostro.

Uwierzcie, że tylko tak się dało. Prośby, rozmowy i tłumaczenie... Równie dobrze mógłbym rozmawiać z kotem, który właśnie siedzi na parapecie. Efekt byłby ten sam.

Żeby nie było. Kiedyś żona zapytała dlaczego nie mamy pieniędzy.

Odpowiedziałem " To Ty nie masz pieniędzy ale możemy zacząć od nowa. Dam Ci wszystko co będziesz chciała. Będę pracował po 14h dziennie ale jest jedna mała uwaga a w zasadzie żądanie. Możesz nie pracować ale ja mam tez mieć wszystko. W domu ma być błysk, Mam mieć ugotowane 5 ciepłych posiłków dziennie a w łóżku ma być ogień kiedy chcę i jak chcę"

Nie zgodziła się.

Mam zabezpieczoną gotówkę tak, że nikt nie ma do niej dostępu. W razie rozwodu mam gdzie iść i spokojnie mogę rozpoczynać nowy etap życia. 

Żona zostałaby z 500+ i wiecznym "nie wiem, nie umiem"

O mojej historii możesz poczytać w  temacie "Ciężko żyć. Bardzo ciężko"

Było tak kurwa ciężko, że nie wiem jak to przeżyłem.

Życzę Ci autorze tematu abyś wyprostował swoje życie i cieszył się nim bo to jest Twoje życie. Albo przeżyjesz je z uśmiechem na ustach i albo będziesz wołem roboczym bez wsparcia za to z wiecznymi wymaganiami.

 

 

Edytowane przez Oddawaj Fartucha
  • Like 10
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Oddawaj Fartucha napisał:

Miałem kiedyś podobne życie

Wow widzę że sam z podobnymi problemami nie jestem. Żoną też nie wie formalnie ile zarabiam, też nie pokazuje tego. Starcza na wszystko ale swoje też odkładam. W każdym bądź razie też dałbym sobie sam radę. 

 

Może do podejścia na kurwa mać mi brakuje sporo, ale od wczoraj wprowadziłem też pewną terapię. Mianowicie wszystkie pieniądze (moje) zniknęły z domu. Wiadomo komunikujemy się obecnie służbowo. Zobaczymy kiedy poprosi o pieniądze. 

 

Godzinę temu, Oddawaj Fartucha napisał:

że facet powinien zajebać się na śmierć dla księżniczki  nieroba

Tylko obserwując żony moich klientów tak to właśnie co raz częściej wygląda. Facet tyra a ona na FB zdjęcia z wycieczek wrzuca, czy opala się w ogródku, a jak przyjadę załatwić zgłoszenie to z łaską przyjdzie i wytłumaczy o co chodzi. Paniom ostatnio w mózgach się poprzewracało, w szczególności tym młodym. Wymagania, srania itd... nawet żona mojego kolegi ona chce nowe auto a ten w podskokach pobiegł i jej kupił xD

 

 

Edytowane przez Piterson
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, Piterson said:

Może inaczej, ma pj tylko jeździć kompletnie nie potrafi a przez to miała dzwona i powiedziała że więcej za kierownicę nie wsiądzie.

To też powiedz po nieudanym dniu w pracy że już więcej nie pójdziesz, po nieudanym dniu z kolejką w sklepie, że juz wiecej nie pójdziesz do sklepu, ciekawe jak zareaguje. Wiele osób ma drobne kolizje gdzieś na parkingu, bo uczą się jezdzić. To tak jakby dziecko przewróciło się na rowerze i powiedziało że nie chce juz jezdzić nigdy.

To jest wygodne, na drobny problem zareagować przesunięciem obowiazków na kogos innego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Les napisał:

To też powiedz po nieudanym dniu w pracy że już więcej nie pójdziesz, po nieudanym dniu z kolejką w sklepie, że juz wiecej nie pójdziesz do sklepu, ciekawe jak zareaguje. Wiele osób ma drobne kolizje gdzieś na parkingu, bo uczą się jezdzić. To tak jakby dziecko przewróciło się na rowerze i powiedziało że nie chce juz jezdzić nigdy.

To jest wygodne, na drobny problem zareagować przesunięciem obowiazków na kogos innego.

Nawet nie wiesz ile aut przerzuciłem by podpasowac. Niestety. Była na jazdach doszkalających. Instruktorzy nie widzą żadnych problemów. Sama nie potrafi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Piterson napisał:

Nawet nie wiesz ile aut przerzuciłem by podpasowac. Niestety. Była na jazdach doszkalających. Instruktorzy nie widzą żadnych problemów. Sama nie potrafi

Lato, niech jeździ rowerem, zakupy, opłaty to powinien być jej obowiązek.

Widuję czasem takie fajne "przyczepki rowerowe" dla dzieci.

Dróg rowerowych coraz więcej.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Piterson napisał:

Instruktorzy nie widzą żadnych problemów. Sama nie potrafi

Sama nie chce, a problemów jak widzisz nie ma z jazdą.

Znalazła sobie frajera (bez urazy, ale tak to wygląda), który będzie ją woził. 

 

Księżniczka na rowerze, jak radzi @Brat Jan by się spociła niepotrzebnie? Fryzura by się rozwiała i koniec świata. ;)

Edytowane przez Morfeusz
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Piterson napisał:

Tylko obserwując żony moich klientów tak to właśnie co raz częściej wygląda. Facet tyra a ona na FB zdjęcia z wycieczek wrzuca, czy opala się w ogródku, a jak przyjadę załatwić zgłoszenie to z łaską przyjdzie i wytłumaczy o co chodzi. Paniom ostatnio w mózgach się poprzewracało, w szczególności tym młodym. Wymagania, srania itd... nawet żona mojego kolegi ona chce nowe auto a ten w podskokach pobiegł i jej kupił x

Im już rogi zaczynają rosnąć. Kwestia czasu i przypadku czy na ich żony trafi jakiś bad boy. Albo z nudów zaczną same szukać.

 

Nigdzie w przepisach prawnych nie jest napisane, że mąż musi utrzymywać żonę.

Jest, że oboje mają obowiązek wspólnie utrzymać i wychować dzieci.

 

Wszyscy oni wpadli w matrixową pułapkę!

Wiesz jak to się kończy?

Kończy się, gdy zaczną mniej zarabiać, upadną na zdrowiu lub pojawi się "lepsza gałąź" wtedy żony wydoją ich z resztek majątku i zostawią.

Bo są z nimi jedynie dla kasy!

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i kolejna awantura. Zaproponowałem by poszła do pracy, by poszła na jazdy doszkalające, czy młody poszedł do żłobka prywatnego. No i dym powstał że chce się młodego z domu pozbyć, że na żadne jazdy doszkalające nie pójdzie. Że wszystko co zarobi pójdzie na żłobek. Oczywiście że najlepszym rozwiązaniem jest rozwód. Jak zadałem pytanie o to kto jest głową rodziny to usłyszałem że nie ma kogoś takiego że ktoś jest głowa a ktoś dupą. Szczerze mówiąc wyśmiałem ją, bo zapytałem kto Cię utrzymuje? Odpowiedzi nie usłyszałem A najbardziej zabolało to że kasę zabrałem. Że w krajach arabskich tak jest że facet jest głowa rodziny ale nie w PL, zapytałem o naszą umowę to usłyszałem odpowiedz że mógłbym więcej czasu dziecku poświęcać xD ja pierdziele przecież to się zabawne robi. Cyrk na kółkach...

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.07.2019 o 17:16, Piterson napisał:

Najgorsze jest to że najbliższa mi osoba czyli żona nie potrafi mnie zrozumieć, czy wesprzeć 

 

Niestety jest to paradygmat/program wpojony facetom od dzieciństwa, że żona jest najbliższą osobą. Nie jest to prawda i nigdy tak nie było.

 

Najbliższe osoby to:

 

1. Mama

2. Tata

3. Brat/siostra

 

Z tymi osobami możesz się pokłócić, możesz się pożreć, ale to zawsze będzie mama, tata, brat/siostra i nic tego nie zmieni.  W życiu jak jest bardzo źle ludzie mogą liczyć wyłącznie na te osoby. Tylko matka i ojciec zapłaczą nad dzieckiem.

 

Żona aktualnie to jest jak by to nazwać "towar" przechodni, ktoś kiedyś powiedział - jak masz żonę to po prostu w tych czasach jest to tylko twoja kolej.

 

Że prawdą jest to co napisałem przekonało się na własnej skórze wielu mężczyzn i to bardzo boleśnie kiedy zostali wydymani przez "żony".

 

Także w tych czasach ŻONA to kobieta bardzo ale to bardzo rzadko spotykana. to jest może jedna na 100 tys kobiet. To jest jak totolotek, wszyscy słyszeli że ktoś wygrał ale nikt nie zna tego wygranego.

 

Jasne, wielu marzy o ŻONIE kobiecie na której można polegać. Na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie w dostatku i niedostatkuitd. Kurła chcielibyśmy takie ŻONY mieć !!!

 

Ale jest to najczęściej wyłącznie w zdrowiu, w dobrym i w dostatku - bo jak los się dla faceta odmienia to "żona" znika jak poranna mgła. Była i już nie ma. Do tego zabiera dzieci i majątek przez faceta wypracowany.

 

To chyba zmierza do upaństwowienia dzieci. Po prostu facet będzie spotykał kobietę, stuku puku i jest dziecko zabierane do rządowych wychowalni. I tak będzie wyglądało społeczeństwo ze zniszczoną rodziną.

 

Do tego to zmierza, że żony nie można byc nigdy pewnym. 

 

Tak ja kto powiedział Pazura "dałbym sobie za nią rękę odciąć, i dziś kurła byłbym bez ręki"

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.