Skocz do zawartości

Jak straciłem kasę, nerwy, czas i 2kg.


ZamaskowanyKarmazyn

Rekomendowane odpowiedzi

@ZamaskowanyKarmazyn nie dam rady teraz. Przed pracą mam remonty i nie mam kiedy zjeść a o treningu nie wspomnę.

Jeśli jesteś teraz ON to mogę dać Ci dobry trening redukcyjny i wytyczne co do diety. 5kg zejdzie na luzie bez większego głodu tylko codziennie interwały i cardio :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Oddawaj Fartucha wybacz ale jestem na odbloku obecnie. :(  Poza tym głód w cale mi nie przeszkadza, ja lepiej się czuje jak jestem na redukcji, na masie jadłem 4,5 k kcal i wtedy samopoczucie było gorsze. 

 

A tak wracając do tematu @Oddawaj Fartucha, czy na redukcji nie powinno się być optycznie większym? Przecież mięśnie są bardziej uwidocznione, talia węższa, a więc bary i plecy wydają się szersze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZamaskowanyKarmazyn ja chyba bede tym jedynym, ktory stanie po drugiej stronie.

Zyje juz wiecej niz pare lat za granica, ale jeszcze duzo wczesniej (od lat dzieciecych) spedzalem tam wakacje (mama). To jest chyba kwestia wychowania. Ja jakos bym sie nikomu nie wpierniczyl do domu by jesc i mieszkac, a nawet jesli bym to zrobil w zamian za 'pilnowanie dziecka' to uznalbym to za wymiane w stylu 'nie place za hotel, a Ty nie placisz za nianke'. Koszta jedzenia i paliwa w sumie nie uwazam za wydatek, gdyz jesc i jedzdzic i tak bym musial na co dzien. Troszke przemawia przez Ciebie postawa roszczeniowa i 'mi sie nalezy'. To co opisales wyglada mi po trosze jak zachowanie i sposob myslenia mojej zony, ktora uwaza ze jak przylatuje rodzina to trzeba jej zapewnic wyzywienie i zamieszkanie (i najlepiej zaplacic za bilet). Ja widze w tym roznice w wychowaniu.

Dobrym przykladem sa tutaj wesela. Jako, ze w Polsce bylem na bardzo malo weselach (w sumie tylko na 2, ale oddalonych od rodzinnej miejscowosci o max. 15 km) to nigdy mi nie przyszlo na mysl, ze to para mloda ma zapewniac gosciom hotel:/ U nas jest standardem, ze jak jade/lece na wesele, to sam sobie to organizuje (choc czesto para mloda sugeruje, ze wynegocjowali upust z jakims hotelem). To samo dotyczy odwiedzania kogos. Gdy zaprosilismy naszych dawnych sasiadow by nas odwiedzili (i mamy ku temu warunki by pomieszkiwali u nas), to byli tak zdziwieni, ze u mnie wywolalo to az zazenowanie. Oni moga przyjechac do nas (10h jazdy), ale zamieszkaja te pare dni w hotelu. I w sumie ja tak samo najchetnhiej odwiedzam miejsca, gdzie mnie zapraszaja. By byc szczerym jeszcze nigdy nie wpakowalem sie tutaj komus do domu na noc choc juz bylo kilka okazji:/

Czesto patrze na to nawet szerzej, ze skoro mam okazje zobaczyc jakies miejsce (chocby dziure, ktorej nigdy bym inaczej nie odwiedzil) to jeszcze z reguly ja place za obiady z gospodarzem etc. I w druga strone dziala to dokladnie tak samo.

 

Jakos tutaj przypominaja mi sie slowa "Gentlemeni nie rozmaiwaja o pieniadzach - oni je po prostu maja" - pomysl o tym, bo nie ladnie wyglada takie narzekanie i zachowywanie sie jak krolewicz.

 

Prawodopodobnie pod slowem 'za darmo' widzimy inne rzeczy: Ty calkowicie free, ja ze pokrywam i tak koszta codziennego zycia, a nie musze placic za miejsce do mieszkania. Nie krytykuje Ciebie, jedynie widze duza przepasc miedzy moim i zony podejsciem, i stad podejrzewam, ze tutaj mialo miejsce niezrozumienie i miniecie sie z oczekiwaniami.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marwin Ogólnie jeśli zaprosiła mnie rodzina mojej dziewczyny na pilnowanie dziecka, to oczekiwałem w zamian pieniędzy za transport, mieszkanie, jedzenie, resztę oczywiście płaciliśmy sami i nie oczekiwaliśmy ze zostanie za to zapłacone. Po chuj mi jechać za granice na wakacje do czyjegoś bachora i jeszcze za to płacić. Jeśli pojechałbym tam na wyjazd żeby odpocząć to ok, nie oczekiwałbym niczego. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, ZamaskowanyKarmazyn said:

@marwin Ogólnie jeśli zaprosiła mnie rodzina mojej dziewczyny na pilnowanie dziecka, to oczekiwałem w zamian pieniędzy za transport, mieszkanie, jedzenie, resztę oczywiście płaciliśmy sami i nie oczekiwaliśmy ze zostanie za to zapłacone. Po chuj mi jechać za granice na wakacje do czyjegoś bachora i jeszcze za to płacić. Jeśli pojechałbym tam na wyjazd żeby odpocząć to ok, nie oczekiwałbym niczego. 

Przepasc widze. Nie krytykuje, jedynie oczekiwania Twoje nie pokrywaja sie z tym co i ja rowniez bym zaoferowal (a tym bardziej z tym co bym oczekiwal). Inne wychowanie.

 

Raz jeszcze zaznacze, ze samo zaproszenie jest czesto wartoscia sama w sobie, gdyz pozwala podtrzymac/zbudowac relacje (nie mowie tu o damsko-meskiej, ale rodzinnej, towarzyskiej, biznesowej, kulturowej) i daje szanse wypadu w miejsce, ktorego w przeciwnym razie bys nie odwiedzil. Nikt Ci nie zabrania jechac do samemu do dziury 5k ludzi w srodku niczego, ale jak juz Cie ktos tam zaprosi, to od razu mozesz dostac kilka cennych uwag: jak sie tu zyje, co warto sprobowac/zobaczyc, z kim warto zagadac. Moze to byc wies na lubelszczyznie, gdzie starsza sasiadka bedzie interesujaco opowiadac o czasach wojny i nauczysz sie o zyciu, a moze byc to calkiem ciekawe miejsce w swiecie gdzie poznasz kogos, kto po 2 latach zadzwoni do Ciebie 'gdyz pamieta, ze Ty sie na tym znasz'. Gdy miejscowosc nie jest juz taka wielka dziura, to mam same 'wartosci dodatnie' z takiego wyjazdu: zjem w jakims nowym miejscu, pogadam z kilkoma lokalsami, posprzeczam sie z kims o polityce/religii bez strachu, ze co dzien ta osoba bedzie teraz mnie o to nagabywac. Zona i dzieci zobacza cos nowego (chocby to bylo najmniejsze jezioro za miastem, to zawsze jest radosc, ze 'widzialam zabe/zolwia, a tamta dziewczynka ma nawet uzadzenie do robienia baniek mydlanych'). Moze patrze na to zbyt szeroko, ale jakos nie kreci mnie bym pojechal do kogos i szukal w jego lodowce co ma do jedzenia. Czulbym sie z tym nieswojo.

 

Po latach widze, ze gdybym kiedys mial okazje bawic sie z dzieckiem przez tydzien (choc pewnie majac dwadziescia pare lat uznalbym to za kare jakas), to pewnie pozniej nie balbym sie tak wziac coreczki na rece za pierwszym razem, nie martwilbym sie jej kazdym przeziebieniem (Boze, by to bylo przeziebienie, w poniedzialek przyszla i mowi, ze bawila sie z nietoperzem! Moja 10-latka, ktora chce byc weterynarzem, o wsciekkliznie u nietoperzy nie slyszala - wczoraj pol dnia jezdzilismy po wszytskim co sie da, wliczajac w to regionalnego epidemiologa). Ja nie mowie, by wszedzie widziec okazje na przyszlosc, ale bedac przed 40-tka dostrzegam ile pozornie bezsensowne zwiedzanie swiata, dawne przelotne znajomosci i godziny spedzone z obcymi przy coli daja mi dzisiaj w kontaktach z innymi ludzmi.

 

Nie chce Cie zmieniac, byc moze Twoje podejscie jest lepsze od mojego, ale patrz na to troszke inaczej niz tylko 'nie miala niczego w lodowce'.

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, marwin napisał:

Dobrym przykladem sa tutaj wesela. Jako, ze w Polsce bylem na bardzo malo weselach (w sumie tylko na 2, ale oddalonych od rodzinnej miejscowosci o max. 15 km) to nigdy mi nie przyszlo na mysl, ze to para mloda ma zapewniac gosciom hotel:/

Ano dobrym. Model amerykański, który znam i który opisujesz jest kompletnie inny od polskiej tradycji w tym względzie. I trudno oczekiwać od gościa, którego zapraszasz na kilkudniowe wesele by jeszcze sobie sam noclegu sobie szukał i za niego płacił, uznaję to za kuriozum. W końcu nikt nie przychodzi z pustymi rękami na taką uroczystość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Obliteraror said:

Ano dobrym. Model amerykański, który znam i który opisujesz jest kompletnie inny od polskiej tradycji w tym względzie. I trudno oczekiwać od gościa, którego zapraszasz na kilkudniowe wesele by jeszcze sobie sam noclegu sobie szukał i za niego płacił, uznaję to za kuriozum. W końcu nikt nie przychodzi z pustymi rękami na taką uroczystość.

Swiety Boze, skad taki zamysl, ze za kuriozum uwazasz by placic za siebie (swoj nocleg)? Kilka razy odmowilem wyjazdu na wesele, ale nigdy ze wzgledu na koszta, a zawsze gdyz nie po drodze bylo mi z ta osoba. Wrecz mnie sie wydaje niedorzecznym organizowanie noclegu dla kilkunastu osob: ktos nie lubi takich sniadan, inny chce miec widok na las, a inny moze miec pokoj tylko na parterze. Jakas rodzina woli podwojne lozka zamiast pojedynczych (lub odwrotnie). Zawsze komus nie bedzie miejscowka odpowiadac, wiec po co robic konglomerat i wrzucac kazdego do jednego worka.

 

Mi rece opadaja gdy czytam cos takiego. Czesto slysze, ze 'w Polsce nigdy nie bedzie dobrze' - i bez watpienia placenie samemu za swoj nocleg nie jest tego glowna przyczyna, ale z takim podejsciem doklada sie do powyzszego stwierdzenia. Cegielka po cegielce, malymi kroczkami mozna by cos zmieniac, a bez watpienia 'branie sprawy w swoje rece' (bez zbednych podtekstow) jest w miare dobra droga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, marwin napisał:

Swiety Boze, skad taki zamysl, ze za kuriozum uwazasz by placic za siebie (swoj nocleg

Ano dlatego, że jeżeli ja przyjaciół z daleka zapraszam do siebie, to nie chce słyszeć by się gnieździli po hotelach, gdy mam na to odpowiedni metraż. W przypadku weselnych gości działa ta sama zasada. I co ma z tym wspólnego zasada, czy jest dobrze, czy nie jest? Ja nie narzekam.

Edytowane przez Obliteraror
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byc moze nie mam az tak odpowiedniego metrazu jak Ty by cale wesele zmiescic, ale jednak lubie wieczorem przejsc sie w samych majtkach i jak pierdne to nie myslec o tym, ze ktos wlasnie w ten smrod wdepnie. Oczywiscie uproscilem, ale dzieki temu unikamy sytuacji, ze 'nie mam w lodowce czegos, co ktos lubi', 'mam okruchy na blacie', a i osoby przyjezdzajace maja wiecej prywatnosci, a nie ciagle moja rodzine nad glowa: 'moze bys zjadla jeszcze troche ciasta', a 'moze ogladniesz znami ten film', albo 'wujek zagrasz ze mna jeszcze w karty'. Nigdy nie czules sie zmeczony u kogos w gosciach?

 

Jak juz napisalem powyzej, gdy zaprosilem nieopacznie dawnych sasiadow by przyjechali do nas (w zamysle mialem pomieszkiwali u nas w domu), i zobaczylem ich wyraz twarzy to od razu poczulem jakie faux pas zrobilem. Zrozumienie przyszlo z czasem,

I ja sie zgadzam na zony rodzine by mieszkala z nami jak przylatuja, ale jednak bilety niechaj kupuja sami. Zakupy robimy razem, jak chca szynke to niech biora szynke, ale niech nie narzeaja ze o 12 w dzien w lodowce nic nie bylo do jedzenia, jezeli wieczorem i tak wiem, ze bedziemy jedli na miescie. I nie jest to w zadnym moim interesie zastanawiac sie czy lubia szynke, czy wola ser, bo ja tez i nie oczekuje tego od nikogo. I niestety zona mi wypomina co czas jakis, jak to przed laty odwiedzilem jej rodzine na 2-3 dni i zamiast jesc co oni przygotowali to ja szedlem wieczorem na miasto i zamawialem to na co mam chec (czy nawet zamowilem moze do domu). Ja probowalem ich potrawy, ale jezeli mi to nie szlo, to czemu mailem udawac, ze jest ok? Po latach okazalo sie, ze wszyscy mnie maja za prostaka, tylko dlatego ze czegos nie lubie.

Od tego czasu minelo juz pare lat, rodzina zony sie przyzwyczaila, a i malzonka nie patrzy na mnie wilkiem jak zaraz po wyjsciu od kogos mowie, ze moze zatrzymamy sie na jakis obiad. Mozemy mnozyc te problemy w kolo, i uwierz mi ja jestem typowym polakiem (brzuch, sandaly ze skarpetami, wasy, i kazdy w biurze wie co znaczy 'kurwa'), ale jednak gdy widze, ze moge sobie oszczedzic stresow i uproscic zycie, to jednak chce z tego korzystac. I czuje sie dobrze, ze nie musze wchodzic w czyjs pierd wieczorem odwiedzajac go, jak rowniez ze moge sobie zjesc zeberka, gdy moj znajomy/rodzina je w tym czasie kurczaka.

 

Zdalem sobie sprawe po chwilowym namysle, ze podejscie ktore prezentuje daje mi jeszcze jeden plus (w moim odczuciu). Kompletnie nie musze myslec o tym, czy sie komus odwdzieczylem wystarczajaco za to jak on mnie przyjal, lub czy ktos zrobil to w stosunku do mnie. Place sobie za wszystko, jem to co lubie, mieszkam tam gdzie chce. Koszta sa dokladnie identyczne, gdyby ktos to mial zorganizowac (on mi zaplacil dzis za hotel na weselu, a jutro ja jemu powienienen mniej wiecej taki sam), a mam swobode ze ustawiam sobie wszystko pod siebie i swoja rodzine, a nie zdaje sie na to co jest mi dane i byc moze przewyzsza moje oczekiwania, a byc moze mi nie pasuje.

Edytowane przez marwin
Dodani ostatni akapit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

problem w tym ze układ był inny

Wiesz co powinieneś zrobić w takiej sytuacji jako forumowicz braciasamcy.pl ? ;)

Po kilku głebokich oddechach na uspokojenie, podziekować i sobie wyjść zachowując szacunek do własnego siebie.

Po czym długa na lotnisko i najbliższy lot do domu. Tylko nie mów, że nie skitrałeś sobie pieniędzy na taki awaryjny, szybki powrót do kraju/kilka noclegów i przeżycie do opłaconego powrotu.

 

W kraju zero odzywania się do myszki przez minumum tydzień zanim nie przyjdzie na kolanach w najlepszej bieliźnie chodząc po domu na czworaka całe spotkanie grzecznie dając się pompować w każdą dziurkę. :)

 

Cóż było, minęło, wyciągniesz wnioski na przyszłość, że męska psychika i spokój ducha są bezcenne. Skoro ktoś w chuja wali i zmienia zasady gry w trakcie to Ty również powinieneś je zmienić, zero sentymentów.

 

Swoją drogą przypomina mi się temat jednego ze świeżaków gdzie wprowadzając się z myszką do przyszłej teściowej i srających wszędzie kotów miał podobne cudowne przeżycia higieniczno-emocjonalne. :D

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Feniks8x napisał:

Cóż było, minęło, wyciągniesz wnioski na przyszłość, że męska psychika i spokój ducha są bezcenne. Skoro ktoś w chuja wali i zmienia zasady gry w trakcie to Ty również powinieneś je zmienić, zero sentymentów.

Tak, lepiej byłoby gdyby postawił granicę i powiedział na głos,że nie taka była umowa i renegecjonować ją. To partnerka @ZamaskowanyKarmazyn negocjowała przebieg wyjazdu i to ją "rodzina" postrzega,że można ją " w chuja walić." Więc nie zasłużyła ona sobie na takie zachowanie jakie opisujesz.

 

Gdyby nie dało się dojść do porozumienia to zabrać partnerkę nad morze jak był wcześniej plan. I nie byłby tak,że @ZamaskowanyKarmazyn robi grzeczną minę przez kilka dni. 

 

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Ramzes napisał:

renegecjonować ją

Ależ jakie renegocjacje? Zawinął bym 'polo-manatki' i spływał stamtąd gdzie pieprz rośnie. :D

Nie moja rodzina tak więc co mnie obchodzi czy się jakaś Pańcia i madka obrazi czy nie, jej problem a dobra nasza, że nie 'dali my się' zrobić w bambuko :)

 

10 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

ten temat ze srającymi kotami i nie wymienianą gąbka do mycia naczyń.

Najlepsze były niesprzątane, zaschnięte siki i gówna tych kotów bodaj na schodach lub posadzce w kuchni. :D Pańcia tak mocno uwielbiała koty. :D

Edytowane przez Feniks8x
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Feniks8x napisał:

Ależ jakie renegocjacje? Zawinął bym 'polo-manatki' i spływał stamtąd gdzie pieprz rośnie. :D

Nie moja rodzina tak więc co mnie obchodzi czy się jakaś Pańcia i madka obrazi czy nie

Dokładnie z tego względu,że ta Pańcia jest bardzo fair wobec autora i zasługuje na wzajemność. Owszem gdyby "Pańcia naskakiwała wraz z rodziną to wtedy po twojemu.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 1.08.2019 o 00:18, Feniks8x napisał:

Wiesz co powinieneś zrobić w takiej sytuacji jako forumowicz braciasamcy.pl ? ;)

Po kilku głebokich oddechach na uspokojenie, podziekować i sobie wyjść zachowując szacunek do własnego siebie.

Po czym długa na lotnisko i najbliższy lot do domu. Tylko nie mów, że nie skitrałeś sobie pieniędzy na taki awaryjny, szybki powrót do kraju/kilka noclegów i przeżycie do opłaconego powrotu.

 

W kraju zero odzywania się do myszki przez minumum tydzień zanim nie przyjdzie na kolanach w najlepszej bieliźnie chodząc po domu na czworaka całe spotkanie grzecznie dając się pompować w każdą dziurkę. :)

 

Hmm...

 

Z jednej strony masz rację, bo trzeba się szanować i nie psuć sobie nerwów.

Ale z drugiej strony zastanowiłbym się dlaczego miałby karać swoją kobietę, a nie prawdziwego oprawcę, tj. mamunię, która ich wyrolowała.

 

Powiedz mi co byś zrobił, gdyby Twoja kobieta waliła fachy za rzeczy, która są od Ciebie niezależne?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.