Skocz do zawartości

Dlaczego odpuściłem sobie wchodzenie w związek?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci i osoby, które jeszcze nie zdecydowały się zarejestrować.

Chciałbym podzielić się z wami moim podejściem do życia, które ostatnimi czasy długo sobie układałem w głowie.

Zdecydowałem się nie wchodzić w związki. Uważam, że ich tak naprawdę nie potrzebuję. Czuję się świetnie sam ze sobą, potrafię sobie zorganizować czas bym nigdy się nie nudził.

Zawsze chciałem być wolny, niezależny a wiem, że związek by mi to uniemożliwił. Kiedy chcę mogę wyjść ze znajomymi, gdzieś pojechać lub poprostu robić inne rzeczy.

Nie zauważyłem dla siebie minusów nie wchodzenia w związek a wręcz same plusy i benefity, którymi chcę się z wami podzielić.

Jak wiemy dziewczyna kosztuje nas czas, pieniądze, nerwy i stres. Odpuszczając sobie związek zyskałem czas, który mogę przeznaczyć na naukę języków obcych, chodzenie na siłownię, spotykanie się ze znajomymi kiedy chcę i wiele innych przyjemności, które przyniosą mi korzyści. Oczywiście poza zyskanym czasem mam o wiele więcej pieniędzy niż byłbym w związku. Płacę tylko za siebie, odchodzą drogie prezenty, podwózki samochodem czyli paliwo, czas (gdzie również wg. jej jest koniecznością abyś ją zawoził gdzie tylko zechce bo jest Twoją dziewczyną!). Za tym również idzie stres, nerwy i czasami kłótnie gdy coś źle zrobisz i jej się to nie spodoba (a to jedziesz za szybko, za wolno itd.)... Dużo by wymieniać... Ja postanowiłem sobie odpuścić, te całe popisywanie się, imponowanie drogim autem, ciuchami jak to niektórzy robią - zobaczcie, faceci wydają ogromne ilości pieniędzy na drogie ubrania, samochody, mieszkania, wystawne życie w zamian tylko za seks, który jest tak banalnie dostępny w dzisiejszych czasach, że głowa mała. Także to tyle ode mnie, jak coś to ja odpadam, więcej dla innych będzie.

  • Like 9
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cię. Twoje argumenty są logiczne. Nie będąc w związku masz więcej czasu na rozwój samego siebie. Natomiast ja ostatnio odczuwam coś w rodzaju "potrzeby wejścia w związek". Myślę, że nie jesteśmy stworzeni i przeznaczeni do bycia samemu. Jasne, można potrzebę towarzystwa zaspokoić otoczeniem innych ludzi, nie musi być to związek. Tylko gorzej jeżeli facet zaczyna odczuwać potrzebę stworzenia bliskości z kobietą czyli intymnej i bliskiej relacji. Ja myślę, że związek nie jest niczym złym, jeżeli trafi się na odpowiednią kobietę. Poza tym są kobiety, które są po prostu ciepłe, miłe i mają poukładane w głowie, do tego są zaradne i posiadają wiele zainteresowań. Nie tyle liczy się płeć, a człowiek.

 

Ja zdaję sobie sprawę z tego, że człowiek powinien się umieć cieszyć i czerpać radość z bycia samym sobą, ale jestem ciekawy czy też mieliście tak, że w pewnym momencie pomimo niewątpliwych zalet bycia samemu zaczęliście odczuwać potrzebę wejścia w związek z kobietą?

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ty jesteś nie normalny, a kto Ci szklankę wody poda jak będziesz starszy i słaby, jak jesteś młody to może Ci dobrze samemu ale co jak będziesz miał 50 lat i nie ułożone życie ? Pewnie Cię jakaś skrzywdziła i tak mówisz. Ale nie wszystkie są takie i nie można się zamykać na kobiety daj sobie szansę na miłość" ;)

Edytowane przez MaxMen
  • Haha 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarówno jak stwierdził @Niepowtarzalny wejście związek ma wiele minusów (i wiele bym jeszcze do tej listy dopisał) ale nie da się ukryć, że swoją rację ma też @ciekawyswiata. Bliski związek z kobietą to niepowtarzalne przeżycie i myślę, że każdy powinien choćby spróbować zbudować taką relację (oczywiście posiadając wiedzę z forum). Seks w długotrwałej relacji (przy chęci i zaangażowaniu obojga partnerów) ewoluuje. Coraz lepiej poznajemy swoje ciała, potrzeby i sposoby na ich zaspokojenie. Seks z prostytutkami czy w początkowej fazie związku z partnerką skutkuje wydzielaniem się dużej ilości adrenaliny co prowadzi do ciągłego pobudzenia autonomicznego układu nerwowego, wyczerpania i nerwowości. Z kolei gdy stworzymy indywidualną więź z drugim człowiekiem jednocześnie odczuwając fizyczny pociąg organizm produkuje hormon zwany oksytocyną wzmacniający poczucie bliskości i zaufania oraz wzmagający doznania zmysłowe. Takich doznań nie doświadczymy nie angażując się w skomplikowaną, długotrwałą relację damsko-męską.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, MaxMen napisał:

a kto Ci szklankę wody poda jak będziesz starszy i słaby, jak jesteś młody to może Ci dobrze samemu

Kelnerka... najlepiej taka, ale w zasadzie młody też by chętnie napił się z jej magicznego czajniczka :)

27218727-cameriera-sexy-con-il-caff%C3%A

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Niepowtarzalny napisał:

Nie potrzebuję związku bo i tak prędzej czy później po haju zakochania się wszystko sypnie. 

Też tak uważam. 

Z tego co obserwuję, to kobieta to tylko dodatkowe obciążenie. Budowanie relacji? A ile jest kobiet do tego odpowiednich? Jak 15 latki mają już takie przebieg, że szkoda nawet strzępić ryja.

Ludzie nie bądźcie śmieszni. Intymna relacja. Ta ciekawe przez ile.

23 minuty temu, goryl napisał:

Bliski związek z kobietą to niepowtarzalne przeżycie i myślę, że każdy powinien choćby spróbować zbudować taką relację

Jasne... Przez ile? Ile trwa haj hormonalny? Około trzech lat? A potem co? Miś ja nie wiem co czuje. Albo zerwie, bo na horyzoncie pojawi się jakiś chad. A potem będzie chciała wrócić, przebolcowana i z miną, że to była pomyłka.

Mnie najbardziej cieszy, jak chłopaki tutaj na forum opisują, że olali pannę, bo ta chciała powrotu, oczywiście jak zdradziła, czy zerwała. Daje mi to satysfakcję, że chociaż kilku się nie dało i pokazało, że ma jaja.

I dobrze tak tym "paniom".

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mówię zawsze. Byłem, jestem i będę w związku. Tylko że LAT. Tylko i wyłącznie. Czas na pasję mam, nikt mi nie pierdoli za uchem że trzeba coś tam zrobić, kasy dużo więcej niż w związku nazwijmy go "normalnym", spokój psychiczny ( to najważniejsze), nikt nie pierdoli o nowych meblach, o podwózkach i mógłbym tu jeszcze do rana powody wymieniać. A namiastkę związku mam w weekendy :D I się nie kłócimy bo nie przebywamy ze sobą non stop, i każda dziurka jest zawsze dostępna bez pierdolenia że ją głowa boli, i super obiadki, i dzieciaki się nie drą nad banią... I znów bym mógł długo wymieniać :D

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos spędzania czasu samemu.

 

Ile to ja się muszę natlumaczyć, że jadę na weekend na motocyklu w góry sam. Znajomi robią duże oczy - ale tak samemu? Dla niektórych jest to nie pojęte. Ja tego nie ogarniam, czy ci ludzie są tak słabi, że nie potrafią nic zrobić samemu?

 

Denerwujące, mam 36 lat, rodzinę, pewien status, jestem głównym inzynierem w dużej firmie. Coś tam osiągnąłem a ci się dziwią, że nie potrzebuje towarzystwa aby jechać na 2 dni w góry. 

 

Nie wiem. Dla mnie to dramat. Co ciekawe daje się na to nabrać i próbuje się z tego tłumaczyć dlaczego samemu. Muszę nad tym popracować i pustym uśmiechem zbijać takie teksty.

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RealLife Ja mam 39 i dość sporą grupę znajomych choć już każdy bardziej żyje własnym życiem ale mając te 30 to ja na tydzień potrafiłem jechać sam w góry i ogólnie to nikogo nie dziwiło. Spędzenie doby czy dwóch na rybach samemu to też żaden wyczyn. Obecnie korzystam z możliwości mieszkania na wsi w domu po znajomym rodziny już któreś lato z rzędu i siedzę tu 2-3 miesiące jadąc do miasta raz na 3 tyg po jakieś zakupy.  To faktycznie rodzina mnie pyta czy mi się nie nudzi ale stanowczo odpowiadam, że nie i czas mógłby mi tu płynąć o połowę wolniej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MaxMen

Dokładnie o tym mówię. To żaden wyczyn. Dlatego tak nie ogarniam ludzi którzy mi się dziwią, że robię coś samemu. Z mojego podwórka to głównie kobiety dziwią się, że można robić coś samemu. Taki dziwny grymas u nich występuje. Zaiste pod wieloma względami to ułomna płeć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Niepowtarzalny said:

Mam koleżanki i to mi wystarczy.

Domyślam sie że jesteś  jeszcze przed 30stką. Wierz mi że po 30stce ludzie sie ustatkują i zostaniesz sam jak palec. U mnie ludzie sie po Polsce porozjeżdżali, pożenili, a ja zostałem w rodzinnym mieście i siedze sam. Mało przyjemna perspektywa choć swoje plany na przyszłość mam i kto wie czy nie skoncze lepiej realizując je samemu. Jednak to tylko brzmi ładnie jak masz 20+ lat. Zależy też jak wielkie grono znajomych masz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TrevorA nie można się samemu ustatkować i sobie godnie żyć? Ja tam od małego byłem sam, a od kilku lat widzę, że to się pogłębia. Jak sam wspomniałeś, ludzie się ustatkowują. Trochę mi brakuję do 30. Ale jak się dobrze będzie wybierać i wierzyć w siebie to da się radę ze wszystkim. Zawsze w najcięższych chwilach mojego życia musiałem radzić sobie sam. I zawsze dawałem sobie radę. Pożenili się Twoi znajomi.... pytanie ile z nich jest szczęśliwych. Zresztą jak myślisz. Przy obecnej pladze rozwodów, gdzie Ty jako facet nie masz żadnych praw. Kobiety są na piedestale to opłaca się z nimi wiązać. Wiesz doskonale do czego zdolne są kobiety.

Ich chroni prawo i społeczeństwo białych rycerzy. Mnie chroni Red Pill i wiedza. To taki antybiotyk na bycie samemu jak palec. Zresztą co jest złego w byciu samemu jak palec?

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, somsiad said:

@Trevor W większym mieście łatwiej jest o nawiązanie nowych znajomości, także wśród nieustatkowanych osób 30+

To ja wiem, ale na ogół co to są za znajomości. Ja lubię nawiązywać i utrzymywać trwałe relacje oparte na jakiejś takiej życzliwości. Teraz tak naprawde mam jednego naprawde dobrego ziomka z którym utrzymuje stały kontakt. Z drugiego żoną mam kose od roku co naturalnie spowodowało że sie mniej widujemy bo stwierdziłem że ani nie chce mu nic psuć ani sie z nią widzieć. W dużych miastach te relacje są jakby płytkie oparte na pokazywaniu co to sie nie jest. Mnie to już męczy zbyt bardzo. Z drugiej strony większość ludzi jakich poznałem to byli ludzie z pracy a że pracowałem długo w korpo to nic z tych znajomości nie zostało moze z jednym wyjątkiem (dobry ziomek co sie na piwo obgadać co tam w życiu bo obydwaj buntownicy byliśmy). W ciągu tych ostatnich 7 lat poznałem może z 5-7 osób które były naprawde w porzadku, i myślały za siebie a nie pędziły za stadem baranów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quo Vadis? Jeśli ktoś upiera się na kobietę bo jest "ładna". Próbuje ją "kupić" ,prezentami, przesadną atencją, i ogólnie dostosowując się pod nią przy jednoczesnej rezygnacji bycia sobą, to nie dziwne, że takie coś w większości wypadków nie wypali. My, faceci też możemy dyskwalifikować, odrzucać, nie rozwijać relacji. Nie tylko krągła dupką i ładną buźka facet żyje. Im więcej cech wspólnych przejawia potencjalna para tym większe powodzenie na udany i bez "awaturowy" związek. Tak, przeciwieństwa się przyciągają. Ale na innej płaszczyźnie, nie chodzi tu o poglądy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przykładem gościa, który żyje sam. Mam znajomych, ale większość życia spędziłem w samotności i to nie jest dla mnie nic negatywnego, wręcz przeciwnie. 

 

Kwestia przyzwyczajenia. A jeszcze gorsza jest samotność przy pseudo bliskim człowieku, kobiecie. Samotność w tłumie. I kim jest człowiek, który nie umie być sam ze sobą przez dłuższy czas? To jest koszmar, uzależnienie od innych ludzi, narażenie na spotkanie z samymi toksycznymi jednostkami. 

 

Macie tutaj w komentarzach widzę jeszcze ogromną dawkę matrixa w sobie. Pierdolenie o jakiejś głębszej więzi, romantyzmie, o jeżu. Dajcie spokój z tym pierdoleniem :) 

 

Autora tematu rozumiem, ale pod warunkiem, że przerobił eksperymentalnie temat i wie, że wybrał świadomie. W przeciwnym wypadku nie może powiedzieć do końca, że dobrze robi. 

 

Według mnie trzeba zaspokoić ciekawość i pompa schodzi. Wtedy można zająć się sobą na poważnie. Po pierwszym razie czułem, że mnie oszukano. Że to wszystko to jakaś bzdura. Nie spotkałem jednorożca, niczego głębszego nie poczułem. Parodia. Nie wiem szczerze, jakim cudem mężczyźni tak za Paniami ganiają. Uważam to za nieporozumienie. A jeszcze coś dawać od siebie. Litości :D Z tego powodu rozumiem autora. Nie każdemu potrzebny lub polecany związek. Czasami dla świętego spokoju lepiej z tej zabawy zrezygnować. Kobiety nie są dla każdego. 

 

 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.