Skocz do zawartości

Co zrobić z córką aby nie była kanapową zołzą w przyszłości?


Rekomendowane odpowiedzi

Zwracam się po prośbie do bardziej doświadczonych, ewentualnie pomysłowych, Braci - co można zrobić z córką aby nie była kanapową zołzą w przyszłości?

 

Zabrałem dzisiaj córkę (9 lat) na spacer i tak w miarę spaceru zacząłem dochodzić do wniosku że jakoś tak jest.. jakby pusta.

I teraz tak - dopuszczam do siebie kilka opcji:

1) po prostu taka jest + nowe pokolenie, elektronika itp

2) mała się przede mną ukrywa / mamy beznadziejną relację, zważywszy że zwyczajowo widzę ją co drugi weekend a tak to jest z ex i "tatą nr 2" - bardzo prawdopodobne :(

3) w drugą stronę: ex może gdzieś jej sączyć "podprogowo" jednak toksynę w moim kierunku - nie zdziwiłbym się

4) po prostu nie spędzam z nią wystarczająco dużo czasu aby zobaczyć jaka jest

 

Ku*&a, to boli już przez samą wizję tego, że tak może być że po prostu przestaję znać własną córkę, że nawet taka myśl może mi przejść przez głowę. 

 

Starałem się (może niewystarczająco mocno?)  zawsze jakoś ją motywować kiedy jeszcze byliśmy razem jako rodzina, czytanie, w sumie to ja ją wbiłem na rower.

Teraz nie mam takiej możliwości ale nie chcę wpaść w tryb że "nie mam na to wpływu".. nie chcę się poddać, chociaż możliwości mam ograniczone, to po prostu fakt.

Staram się (znowuż - może niewystarczająco mocno?) - zabrałem małą ostatnio na kajaki, za dwa tygodnie zabieram ją do Legolandu, po powrocie znowu kajaki.. ale potem znowu zacznie się szkoła i tryb ze strony ex "masz córkę raz na dwa tygodnie chyba że jej (ew. mi) coś wypadnie". Jak tylko jest u mnie to czytam jej / skłaniam ją do czytania na zasadzie "przeczytaj tyle i tyle to zrobimy / zrobisz to i to". Staram się jej zawsze opowiadać, rozmawiać z nią trak, aby przedstawić jej że żadna sytuacja / wyjaśnienie nie jest ot tak i żeby nabierała perspektywy (chciałbym żeby nauczyła się tak myśleć choćby z perspektywy zrozumienia kiedyś rozwodu i dlaczego stały się óżne rzeczy - niestety rodzina ze strony ex plus ona sama nie dadzą jej obiektywnego zrozumienia).

Nawet komputer u mnie to np. Minecraft czy takie dziecięce gry wprowadzające w programowanie (proste komendy głównie nastawione na chronologię zdarzeń).

 

Nie wiem, jakoś tak inaczej - ja jak miałem 9 lat z tego co kojarzę to pochłaniałem książki i gazety fantasy garściami, komiksy, astronomia, wiadomo - jakieś bajki w tv ( po angielsku, super boost do znajomości języka)..

 

Co zrobić żeby moja córka nie stała się Karyną czy inną Grażyną?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam chrześnicę w podobnym wieku (10 lat), córka siostry ciotecznej, jak na polskie warunki powiedzmy w miarę normalnie funkcjonująca rodzina, chociaż niestety to moja kuzynka nosi w tym małżeństwie spodnie. I miałem ostatnio podobne wrażenie co do mojej chrześnicy, że jest taka jakby pusta, bez tej ciekawości świata, zabawnej refleksyjności charakterystycznej dla małego dziecka. I pomyślałem podobnie : może to pokolenie jest takie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie zaznaczę,że nie mam dzieci. Myślę natomiast,że zamiast próby zmiany jej zachowań i postaw skupiłbym się na budowaniu więzi, dawaniu jej komfortu psychicznego

(przy zachowaniu zasad).

Lego, kajaki, minecraft są spoko ale czy ją to interesuje? Ja część czasu pozwoliłbym się jej realizować po swojemu a częściowo towarzyszyć przy "moich pomysłach."

Więcej rozmawiać, pytać co się podoba lubi co myśli na dany temat.

 

W ogólnym rozrachunku zainteresowałbym się:

- jak powstaje tożsamość jednostki

- jak powstaje zaufanie, więź w przypadku chłopców i dziewczynek. 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vishkah Podchodzisz do tego tematu co jest całkiem zrozumiałe po męsku - jest problem to szukasz rozwiązania - sport, kajaki, programowanie w grach itp.

Myślę, że możesz to kontynuować bo przecież to jest dobre (byle nie na siłę) natomiast fajnie opisał to @Ramzes - pozwól jej być sobą bo ona nie będzie tobą (i tak ma być !!! choć chcemy aby dzieci były nami) - określ jej i sobie jakieś granice działania i niech w tych granicach córka szuka swojego "ja".

 

Polecam obejrzeć na YT audycje "Rodzice na detoksie" zakonnika Adam Szustak - długie, na początku jakaś przypowieść ale potem gość ciekawie mówi w kwestii którą poruszyłeś.

 

Mam znajomych, syn w podobnym wieku. Ojciec pasjonat modelarstwa, lotnictwa itp i chciałby aby syn podobną miał pasję. Lecz wścieka się tylko na syna i żonę twierdząc, że łajza wyrośle bo syn nawet w niebo nie spojrzy. Tylko książki i atlasy przegląda przyrodnicze i nawet z domu nie chce wyjść.

Edytowane przez Normalny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem @Vishkah

 

-podrzucać książki, pytać czy czytała uczyć obserwacji świata dzięki temu sama zacznie to robić.

-zuchy a potem harcerstwo wyłącznie w ZHR lub organizacji scoutowej, żenadę z ZHP omijać.

-raz na dwa tygodnie? Nie chcesz tego zmienić? Coś ostro nabroiłeś, to jest zbrodnia.

-podsuwać ciągle nowe zajawki wymagające samodzielności i patrzeć co chwyci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Kolego Vishkah, 

 

Mam bardzo rozległe doświadczenie w analogicznej sytuacji. Nie chciałbym zaśmiecać zacnego forum sugestiami/możliwymi rozwiązaniami jak i innymi (ku przestrodze) przypadkowo zachodzącymi okolicznościami a to dlatego, że nigdy nie wiemy kto czytuje oprócz nas (samych zainteresowanych). Panie też "skanują" forum, kolejnie po latach potrafią dokopać ojcom. Bo tak. 

 

Pewnie istnieje forma kontaktu na priv?

 

 

2) mała się przede mną ukrywa / mamy beznadziejną relację, zważywszy że zwyczajowo widzę ją co drugi weekend a tak to jest z ex i "tatą nr 2" - bardzo prawdopodobne :(

3) w drugą stronę: ex może gdzieś jej sączyć "podprogowo" jednak toksynę w moim kierunku - nie zdziwiłbym się

4) po prostu nie spędzam z nią wystarczająco dużo czasu aby zobaczyć jaka jest

 

Ku*&a, to boli już przez samą wizję tego, że tak może być że po prostu przestaję znać własną córkę, że nawet taka myśl może mi przejść przez głowę. 

 

A teraz dodaj sobie punkty:

5)

6)

7)

....

30)

 

Ot, doświadczenie na przestrzeni trzykrotności wieku Twojej córki mnie nauczyło/pokazało wiele.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Normalny said:

@Vishkah Podchodzisz do tego tematu co jest całkiem zrozumiałe po męsku - jest problem to szukasz rozwiązania - sport, kajaki, programowanie w grach itp.

Myślę, że możesz to kontynuować bo przecież to jest dobre (byle nie na siłę) natomiast fajnie opisał to @Ramzes - pozwól jej być sobą bo ona nie będzie tobą (i tak ma być !!! choć chcemy aby dzieci były nami) - określ jej i sobie jakieś granice działania i niech w tych granicach córka szuka swojego "ja".

 

 

Wszystko fajnie - tylko mająć ją na weekend raz na dwa tygodnie to trudno mi nadrobić całe to poznawianie ja.. musi być skondensowane.

Lubimy razem oglądać filmy / bajki, robimy wypady do jakiegoś parku linowego od czasu do czasu. Komputera też jej nie odmawiam, staram się nakierowywać.

 

2 hours ago, Jaśnie Wielmożny said:

Czołem @Vishkah

 

-podrzucać książki, pytać czy czytała uczyć obserwacji świata dzięki temu sama zacznie to robić.

-zuchy a potem harcerstwo wyłącznie w ZHR lub organizacji scoutowej, żenadę z ZHP omijać.

-raz na dwa tygodnie? Nie chcesz tego zmienić? Coś ostro nabroiłeś, to jest zbrodnia.

-podsuwać ciągle nowe zajawki wymagające samodzielności i patrzeć co chwyci.

1) Podrzucam, kupiłem jej kilka książek z tej polskiej serii o magicznych krzesłach czy coś (teraz nie pamiętam) - u mnie czyta bo ją motywuję przyzwoleniem na kompa czy czymkolwiek. Rezultat jest taki że jak jest u mnie przeczyta 30-40 stron, ale potem książka u ex leży.

 

2) Myślałem o tym.. na myśleniu się skończyło, teraz może być trochę trudniej bo ex podjęła decyzję aby się przeprowadzić (przy okazji zmieniła małej szkołę) do miejscowości jakieś 10-15km od miasta. Nie wiem jak będzie wyglądać jej grafik od nowego roku szkolnego.

 

3) Cóż.. Z Pańcią byliśmy w Irlandii, było ciężko, Pańcia wyjechała dwa lata temu w Czerwcu z dzieckiem na wakacje do rodziców, w Sierpniu zadzwoniła z informacją o rozwodzie. Długa historia. Przez rok widziałem córkę trzy razy przy okazji przylotów na rozprawy rozwodowe. Po takim roku przyjechałem na ostatnią rozprawę z decyzją że zostaję - i zostałem. Natomiast nijak nie byłem wtedy w sytuacji gdzie mogłem walczyć o opiekę naprzemienną (pomimo warunków - praktycznie, teoretycznie - niestety nie do obrony przed sądem), zwłaszcza że Pańcia powiedziała stanowcze "NIE" dla opieki naprzemiennej.

 

4) Staram się. Martwię się po prostu tym, że.. no właśnie. Po prostu nie ma mnie w życiu córki tyle ile bym chciał. I bardzo źle się z tym czuję.

 

 

@GriTo mogę być zbyt młodym / za mało udzielającym się użytkownikiem jeśli to forum daje takie możliwości jak wiadomość na priv.. co innego wchodzi w grę?

 

 

 

Edytowane przez Vishkah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Vishkah napisał:

Natomiast nijak nie byłem wtedy w sytuacji gdzie mogłem walczyć o opiekę naprzemienną (pomimo warunków - praktycznie, teoretycznie - niestety nie do obrony przed sądem), zwłaszcza że Pańcia powiedziała stanowcze "NIE" dla opieki naprzemiennej.

Może tutaj masz całą odpowiedź. Pani powiedziała NIE bo NIE i tyle a ty tracisz dziecko.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Vishkah napisał:

Zwracam się po prośbie do bardziej doświadczonych, ewentualnie pomysłowych, Braci - co można zrobić z córką aby nie była kanapową zołzą w przyszłości?

 

Zabrałem dzisiaj córkę (9 lat) na spacer i tak w miarę spaceru zacząłem dochodzić do wniosku że jakoś tak jest.. jakby pusta.

I teraz tak - dopuszczam do siebie kilka opcji:

1) po prostu taka jest + nowe pokolenie, elektronika itp

2) mała się przede mną ukrywa / mamy beznadziejną relację, zważywszy że zwyczajowo widzę ją co drugi weekend a tak to jest z ex i "tatą nr 2" - bardzo prawdopodobne :(

3) w drugą stronę: ex może gdzieś jej sączyć "podprogowo" jednak toksynę w moim kierunku - nie zdziwiłbym się

4) po prostu nie spędzam z nią wystarczająco dużo czasu aby zobaczyć jaka jest

 

Ku*&a, to boli już przez samą wizję tego, że tak może być że po prostu przestaję znać własną córkę, że nawet taka myśl może mi przejść przez głowę. 

 

Starałem się (może niewystarczająco mocno?)  zawsze jakoś ją motywować kiedy jeszcze byliśmy razem jako rodzina, czytanie, w sumie to ja ją wbiłem na rower.

Teraz nie mam takiej możliwości ale nie chcę wpaść w tryb że "nie mam na to wpływu".. nie chcę się poddać, chociaż możliwości mam ograniczone, to po prostu fakt.

Staram się (znowuż - może niewystarczająco mocno?) - zabrałem małą ostatnio na kajaki, za dwa tygodnie zabieram ją do Legolandu, po powrocie znowu kajaki.. ale potem znowu zacznie się szkoła i tryb ze strony ex "masz córkę raz na dwa tygodnie chyba że jej (ew. mi) coś wypadnie". Jak tylko jest u mnie to czytam jej / skłaniam ją do czytania na zasadzie "przeczytaj tyle i tyle to zrobimy / zrobisz to i to". Staram się jej zawsze opowiadać, rozmawiać z nią trak, aby przedstawić jej że żadna sytuacja / wyjaśnienie nie jest ot tak i żeby nabierała perspektywy (chciałbym żeby nauczyła się tak myśleć choćby z perspektywy zrozumienia kiedyś rozwodu i dlaczego stały się óżne rzeczy - niestety rodzina ze strony ex plus ona sama nie dadzą jej obiektywnego zrozumienia).

Nawet komputer u mnie to np. Minecraft czy takie dziecięce gry wprowadzające w programowanie (proste komendy głównie nastawione na chronologię zdarzeń).

 

Nie wiem, jakoś tak inaczej - ja jak miałem 9 lat z tego co kojarzę to pochłaniałem książki i gazety fantasy garściami, komiksy, astronomia, wiadomo - jakieś bajki w tv ( po angielsku, super boost do znajomości języka)..

 

Co zrobić żeby moja córka nie stała się Karyną czy inną Grażyną?

 

 

Mam corke 12 lat.

Mam podobne doswiadczenia.

Ja jej proponuje duzo aktywnosci, rower, basen, hulajnogi, spacery - w bagazniku wożę pół Decathlona.

Na basen chodzi chętnie, ale reszta z łaski albo wynajduje preteksty.

Najchętniej to by siedziała przy iphonie albo w sklepach.

 

Olałem temat. Nie będę się narzucał i robił z siebie pajaca. Podchodzę do tego na luzie. Chce coś robić - ok, nie chce - też ok. Akceptuje to że może wyrosnąć na kanapowca. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Vishkah napisał:

Lubimy razem oglądać filmy / bajki, robimy wypady do jakiegoś parku linowego od czasu do czasu. Komputera też jej nie odmawiam, staram się nakierowywać.

Robisz/robicie wszystko jak należy. Więcej się nie da. Myślę, że mieszkając z nią robiłbyś to samo ... a może nawet mniej.

 

33 minuty temu, Deforcer napisał:

Nie będę się narzucał i robił z siebie pajaca. Podchodzę do tego na luzie. Chce coś robić - ok, nie chce - też ok.

Może dla niektórych w tym dla mnie czasami ciężkie do zaakceptowania podejście ale chyba najlepsze z możliwych.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Avanti! Jak wszyscy teraz, ale kiedyś jak rzeczywistość nie była tak zdominowana przez telefony i Internet dzieci spędzały całe dnie na zabawach, czasami głupich ale realna ciekawość była zaspokojona :D

 

3 godziny temu, Avanti! napisał:

Ale póki co raczej nie jesteśmy na takim poziomie, że możemy rozwijać osobowość wyłącznie na podstawie cyfrowych bodźców.

W zamyśle chodziło mi o to żeby właśnie rozwijać osobowość dzieci bez przesadnej ilości cyfrowych bodźców.

 

Moja bratanica ma 10 lat.

Siedzi przy telefonie albo kompie bardzo dużo, ogląda jakieś gówniane vlogi. 

Jej koleżanki podobnie.

Jakie to są kurwa glupoty to przy tym "sąsiedzi" są inteligentni.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Meg4tron napisał:

W zamyśle chodziło mi o to żeby właśnie rozwijać osobowość dzieci bez przesadnej ilości cyfrowych bodźców.

Niestety tego się nie da. Idą do szkoły a tam rywalizacja. Cyfrowe wykluczenie i dziecko ma przesrane. problemem jest to, ze bardzo często rodzice nie rozumieją cyfrowego świata, więc jak mają przygotować na nie swoje dziecko. 

 

Jesteśmy ostatnim pokoleniem pamiętające czasy, w którym ekran  (począwszy od telewizora) nie stanowił jeszcze tak wiele w naszym życiu).  

 

Nasi dziadkowie i rodzice w PRLu mieli stabilność, ubogą ale stabilność. Pokolenie rodzone po 2000 nie będzie tego mieć. 

 

Dlatego teraz posiadanie dziecka to robienie mu po prostu krzywdy..

Edytowane przez Perun82
  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Vishkah napisał:

Nie wiem, jakoś tak inaczej - ja jak miałem 9 lat z tego co kojarzę to pochłaniałem książki i gazety fantasy garściami, komiksy, astronomia,

Byłeś chłopcem a ona jest dziewczynką, to po pierwsza różnica.

Po drugie, jak wspomniano: kompletnie różnym od niej kulturowo: nie mającym smartfona z netem, yt, fb, nie mówiąc o ph(!).

 

8 godzin temu, Vishkah napisał:

(chciałbym żeby nauczyła się tak myśleć choćby z perspektywy zrozumienia

Sprawdź książkę Rollo Tomassi, "Tom 3 - Positive Masculinity" z serii "The Rational Male". W tym tomie mówi specjalnie o ojcostwie, może coś z niej wyniesiesz dla siebie.

Uwaga, polecam choć nie czytałem tego tomu i nie mam dzieci, ale autora znam i polecam większość tego co robi/mówi/pisze oraz on sam ma córkę, teraz ok. 23-letnią.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minutes ago, Imbryk said:

 

Sprawdź książkę Rollo Tomassi, "Tom 3 - Positive Masculinity" z serii "The Rational Male". W tym tomie mówi specjalnie o ojcostwie, może coś z niej wyniesiesz dla siebie.

Uwaga, polecam choć nie czytałem tego tomu i nie mam dzieci, ale autora znam i polecam większość tego co robi/mówi/pisze oraz on sam ma córkę, teraz ok. 23-letnią.

Słucham czasami Rollo jak się gdzieś uskutecznia z RedMan Group w różnych tematach.

Dzięki za podpowiedź lektury, dopiszę do listy.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Perun82 napisał:

Nasi dziadkowie i rodzice w PRLu mieli stabilność, ubogą ale stabilność. Pokolenie rodzone po 2000 nie będzie tego mieć. 

 

Dlatego teraz posiadanie dziecka to robienie mu po prostu krzywdy..

Jestem dokładnie tego samego zdania. Mężczyźni z roczników powiedzmy 2005-2010 będą wchodzić w trzydziesty rok swojego życia (czyli mniej więcej okres, w którym mężczyzna teoretycznie zaczyna osiągać lekką stabilizację życiową) w końcówce lat 30tych/ początek 40tych tego stulecia. Zakładająć, że (wskutek niespodziewanych okoliczności typu mega-kryzys, globalna wojna czy katastrofy klimatyczne) ludzkość nie zafunduje sobie Nowego Średniowiecza, wpływ nauk cybernetycznych i pokrewnych (nanotechnologia, sztuczna inteligencja, inżynieria biomedyczna etc.) będzie niewspółmiernie wyższy niż na chwilę obecną. Myślę, że młodzi w tamtych czasach będą patrzeć na czasy, w któych żyjemy teraz, tak jak my patrzymy obecnie na epokę Edwarda Gierka. Z jednej strony będzie bardzo dużo plusów i ułatwień : może zostać wyeliminowana część chorób i przypadłości jakie znamy (np. krótkowzroczność etc.), człowiek będzie miał lepszą pamięć, powiększy się wydolność organizmu i zdolności poznawcze (implanty biotoniczne, cywilne wersje egzoszkieletu etc.), może nawet ludzie będą dłużej żyć, ale z drugiej strony ludzie będą dużo bardziej zanużeni w Virtual Reality. Pomijając już aspekt ekonomiczny (typu gwarantowany dochód podstawowy etc.), gdy duża część czynności wykonywanych obecnie przez człowieka zostanie poddana automatyzacji, dużo zawodów, które teraz znamy zniknie. Być może ludzie będą pracowali projektowo, a niestabilność będzie jedyną pewną rzeczą. Do tego dojdzie też poczucie sensu życia w zmieniającym się w astronomicznym tempie świecie. Nasze pokolenia miały jakieś tam wyznaczniki - skończyć szkołę, zdobyć zawód, zrobić studia, znaleźć pracę, awansować etc. Część życia społecznego może zostać przeniesiona do wirtualnych symulacji. W sumie z mojej perspektywy nie zazdroszczę, z drugiej strony, ludzie, którzy teraz mają po kilka lat, tak naprawdę nie znają "naszego świata" i dla nich życie w nieustannych zmianach będzie czymś naturalnym. Na podobnej analogii dla mojego dziadka było straszne, że nie mam pracy gwarantowanej jak on w PRL-u i muszę pracować dla kapitalisty. 

Edytowane przez Avanti!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Avanti! napisał:

i dla nich życie w nieustannych zmianach będzie czymś naturalnym.

Zmiany zachodzą za szybko - nasz mózg też ma ograniczenia. Dziwnym trafem nowe pokolenia od małego borykają się z depresjami, nie radzą sobie z problemami.  

 

7 godzin temu, Avanti! napisał:

Część życia społecznego może zostać przeniesiona do wirtualnych symulacji. W sumie z mojej perspektywy nie zazdroszczę, z drugiej strony, ludzie, którzy teraz mają po kilka lat, tak naprawdę nie znają "naszego świata" i dla nich życie w nieustannych zmianach będzie czymś naturalnym. Na podobnej analogii dla mojego dziadka było straszne, że nie mam pracy gwarantowanej jak on w PRL-u i muszę pracować dla kapitalisty. 

My mamy ten przywilej, ze widzimy jak wyglądał tamten świat, oraz jak będzie wyglądał nadchodzący. Społeczeństwo się nie rozwija, mamy wręcz regres - nowe pokolenie jak wyjdzie z ekranu to dostaje takiego plaskacza od realnego życia i wraca do ekranu . Apogeum rozwoju osiągnęliśmy w połowie lat 90 tych a teraz konsumujemy. Jeśli nie będzie rewolucji technologicznej na miarę rewolucji z połowy 19 wieku, to nadal będziemy kisić się we własnym sosie. 

 

74 lata pokoju..

Edytowane przez Perun82
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Perun82 napisał:

Społeczeństwo się nie rozwija, mamy wręcz regres - nowe pokolenie jak wyjdzie z ekranu to dostaje takiego plaskacza od realnego życia i wraca do ekranu . Apogeum rozwoju osiągnęliśmy w połowie lat 90 tych a teraz konsumujemy. Jeśli nie będzie rewolucji technologicznej na miarę rewolucji z połowy 19 wieku, to nadal będziemy kisić się we własnym sosie. 

 

74 lata pokoju..

Dokładnie. Na chwilę obecną mamy postęp technologiczny, ale cywilizacyjny regres. Odcinamy kupony z przeszłości. W sumie mamy możliwości, by zrobić technologiczny krok do przodu, ruszyć w kierunku wykreowania osobliwości technologicznej, ale chyba to celowo jest spowalniane. Niektórzy zbliżeni mentalnie do ONZ-u myślą, że zrównoważony rozwój i ewolucja najlepsze, a tu trzeba rewolucji właśnie jak w XIX wieku. I w sumie nieważne, czy cofniemy się do Nowego Średniowiecza, czy ruszymy w kierunku transhumanizmu i zbudowania fundamentów pod Człowieka 2.0. Wszystko lepsze niż ta degrengolada, w której tkwimy. Wiadomo, rewolucyjne zmiany pociągną za sobą ofiary, ale każda rewolucja wymaga ofiar. 

Edytowane przez Avanti!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Perun82 napisał:

Jedynym kierunkiem jest kosmos. Tam jest klucz dalszego rozwoju rasy ludzkiej. 

Rozkwitowi cywilizacji potrzebna jest eksploracja, podbój, odkrycia. Kosmos jak najbardziej, ale również w ograniczonym zakresie eksploracja dna oceanicznego ma sens i jest pożądana. 

Edytowane przez Avanti!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.