Skocz do zawartości

Na rozdrożu - w jakim kierunku to zmierza?


Rekomendowane odpowiedzi

20 minut temu, Roland napisał:

Na razie jest mowa o malowaniu mieszkania, koszt całej operacji 2500 zł. 

1250 zł możesz dać, to faktycznie nie majątek - nigdy tego nie odzyskasz ale nie szkodzi.

choć faktycznie rozumiem że to z robocizną kogoś wynajętego. Sami jak pomalujecie to fajna zabawa z dzieciakami! Niech wszyscy razem pracują.

 

21 minut temu, Roland napisał:

Napiszcie proszę, co sądzicie o dokładaniu się w formie odpowiednio opisanego przelewu bankowego, żeby był ślad... 

Sądzę że warto dokładnie opisywać przelewy, natomiast kasy i tak nie odzyskasz: takie opisywanie przelewów i płacenie z odpowiedniego konta tylko się przyda gdy idziesz na wojnę z panią, do sądu. Czyli ostateczność.

 

Uważam, że jakiekolwiek pieniądze włożysz, to ich już nigdy nie zobaczysz - więc zdecyduj tylko czy wysokość kwot nie burzy Twojego budżetu i dokładaj się rozsądnie i nie za dużo.

 

1 godzinę temu, Roland napisał:

stwierdziła, że nie chciałaby dzielić majątku, który kiedyś odziedziczy jej córka...

Szczerze i otwarcie.

Hehe, nie chciałbyś wkładać swojego majątku w coś co odziedziczy jej córka, obca osoba.

Ech, ten majątek.

 

Podsumowując: Jak mała kasa to ładuj i zapomnij. Jak duża - nie ładuj bo będziesz pluł sobie w brodę, a Pani przestanie Cię szanować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Imbryk napisał:

choć faktycznie rozumiem że to z robocizną kogoś wynajętego

Tak, chodzi o wynajęcie malarza, cena za całość (materiał + robocizna, całe mieszkanie).

Pewnie, że nie są to duże pieniądze, ale w przyszłym roku szykuje się taras (to jest takie mieszkanie z mini-ogródkiem), gdzie szacowany koszt inwestycji może wynieść około 10k za wszystko  i partnerka już coś o tym przebąkuje... Także wątpliwości nachodzą mnie cały czas:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Roland napisał:

ale w przyszłym roku szykuje się taras (to jest takie mieszkanie z mini-ogródkiem),

No heloł. Ty tam dopiero od roku pomieszkujesz.

Pani ma to mieszkanie od x lat pewnie, "zużywała taras" przez lata zanim się pojawiłeś.

Taras remontuje się raz na x tysięcy lat.

Jej córka odziedziczy i tak albo sprzeda albo rozwali w drobny mak aby wyremontować pod własny styl.

 

Na tarasie przesiadujesz 4 miesiące w roku. Realnie to tylko w weekendy i kilka godzin w tygodniu.

Szkoda 5 tysięcy (10 na pół) wywalić na jakiś taras.

 

I tak się kiedyś rozstaniecie. (Nie wyrokuję, nie życzę źle, ale też nie wierzę tu w dożywotnią miłość)

3 godziny temu, Roland napisał:

Jestem w związku z wdową od 2 lat. Ona lat 33, ja 37.

I dopiero 2 lata razem.

Dopiero haj opada. Żadnych grubych wydatków!

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Roland napisał:

Pewnie, że nie są to duże pieniądze, ale w przyszłym roku szykuje się taras (to jest takie mieszkanie z mini-ogródkiem), gdzie szacowany koszt inwestycji może wynieść około 10k za wszystko  i partnerka już coś o tym przebąkuje... Także wątpliwości nachodzą mnie cały czas:)

Powiedz, że nie masz takiej gotówki, że ledwo do 1 ci starcza. Być może twój problem rozwiąże się sam... ? 

Mam nadzieję, że nie chwalisz się pani zarobkami i stanem swojego konta...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów sprawdza się zasada w związkach z samotnymi matkami- NA PIERWSZYM MIEJSCU ZAWSZE JEST JEJ DZIECKO. Ty ewentualnie drugi albo i trzeci.

 

Pomyśl co będzie jak haj opadnie. A opadnie. I rozejrzyj się wokół ile jest szczęśliwych facetów po upływie 3-4 lat, którzy "wzięli sobie" samotne matki.

 

I prośba. Poczytaj na Forum do czego one są zdolne. Tzn. Samotne matki.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Roland napisał:

Jestem w związku z wdową od 2 lat. Ona lat 33, ja 37.

Jeszcze takie pytanie mi się nasuwa... co się stało z mężem? Warto wiedzieć zanim się zwiąże na poważnie z wdową na forum było kilka wątków chłopaków zniszczonych psychicznie przez wdowy. Jeżeli poprzedni mąż strzelił samobója to RED ALERT. 

Edytowane przez SSydney
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Maszkyt napisał:

Zrobiłeś straszny błąd, wprowadzając się do jej mieszkania, zamiast ściągnąć ją do swojego. Tym krokiem dałeś jej nad sobą władzę, bo zamiast wprowadzić ją do własnego "świata", wszedłeś do jej. 

I tak jest ze wszystkim, dopuszczasz króliki? Samica idzie na stukanie do samczej klatki. Dopuszczasz psa? Suka jedzie na trzepanie, nie pies. To samo u innych zwierzaków. Ja ze swoją Wietnamka jechałem 15 km dalej do wieprzka ? Kolega powinien wziąć babkę do siebie i tam na swoim stanowić wladze popartą wszelkimi podstawami prawnymi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Mosze Red napisał:

Szkoda mi czasu na archeologię, to znany schemat zachowania znajdziesz na forum, znajdziesz w różnych miejscach internetu podobne historie. Rotacja usługodawców, jeden wyremontuje mieszkanie, drugi naprawi auto, trzeci zabierze ją i jej bajtle na wakacje, po dostarczeniu usługi następuje wymiana na takiego, który dostarczy innej.

 

Większości kobiet nie stać na znalezienie sobie mężczyzny, którego stać na wszystko, albo skłonnego płacić za wszystko co sobie myszka ubzdura. Niektóre mają taką strategię, że ich rotują.  

Taka jedna...

Narzeczony pomagał w budowie domu, potem przestał być narzeczonym.

Mąż : wakacje, auto, wnętrze domu

Kochanek czy też partner już po rozwodzie z mężem: wymiana dachu, zmiana auta.

2 partner : wykończenie piętra, zmiana auta

 

W między czasie 3 dzieci.

 

To tak z grubsza, o wszystkim nie wiem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Roland napisał:

ale w przyszłym roku szykuje się taras (to jest takie mieszkanie z mini-ogródkiem), gdzie szacowany koszt inwestycji może wynieść około 10k za wszystko  i partnerka już coś o tym przebąkuje... Także wątpliwości nachodzą mnie cały czas:)

Tak czułem że to dopiero wstęp do remontów, przebudów i innych cudów typu : Miś klamka od szafki sie obluzowała, trzeba kupić nowe meble.  Tym 2500 pani bada grunt. Trzymaj chłopie portfel przy d...pie i miej oczy szeroko otwarte. Skalkuluj ile w tej okolicy kosztuje wynajęcie podobnej chaty i tylko do tej kwoty się dokładaj a najlepiej mniej bo to i tak nie Twój kwadrat.

 Fajnie że będąc jeszcze w trakcie haju potrafisz trzeźwo na to patrzeć.

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Roland Gdy najemca się wyprowadzi albo wygaśnie jego umowa - wracaj do swojego mieszkania. 

Samotną matkę możesz odwiedzać, na seks (w gumie), obiadki, kolacje, czasami pomóc coś naprawić, itd.. To nie jest osoba do związku!

Teraz malowanie ścian za 2500, wkrótce taras za 10 tys. Następnie kolejny remont, nim się obejrzysz oskubie Cię z kasy, która pójdzie na mieszkanie jej córki. 

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Tatarus napisał:

Razem łożyliśmy na remont mieszkania, które jest moją własnością, zawarliśmy umowę pożyczki na kwotę jej wkładów finansowych w mieszkanie. Nie było przy tym żadnych zgrzytów

Odwróć stosunki właścicielskie i zobacz, jak się myszkopostrzeganie zmieni ? 

8 godzin temu, Maszkyt napisał:

Zrobiłeś straszny błąd, wprowadzając się do jej mieszkania, zamiast ściągnąć ją do swojego. Tym krokiem dałeś jej nad sobą władzę, bo zamiast wprowadzić ją do własnego "świata", wszedłeś do jej. Rozumiem, że mogło być większe i dla was praktyczniejsze, ale fakt pozostaje faktem.

Nie.

BARDZO (!!!) mądrze zrobił.

Dlaczego?
Bo w razie gnoju pakuje mandżur, zamyka drzwi i nara.

W drugą stronę... O kurła, stary... To już wojska radzieckie łatwiej wywalić z chaty, niż "samotnom madkem s dzieciontkiem". W praktyce - ona by mieszkała w jego mieszkaniu (plus czerpała profity z wynajmu swojego), a On pod mostem.

Wprowadzanie obcej baby do siebie na dłużej niż jednonocne tournee...

No nie bałdzo... Zabawa dla samobójców.

39 minut temu, Morfeusz napisał:

Samotną matkę możesz odwiedzać, na seks (w gumie), obiadki, kolacje, czasami pomóc coś naprawić, itd.. To nie jest osoba do związku!

To bardzo istotne spostrzeżenie.

Pani może chcieć "scementować związek" poprzez wyprodukowanie guwniaka 2.0

 

Niestety - jest wciąż relatywnie młoda i może iść tą drogą...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Dlaczego?
Bo w razie gnoju pakuje mandżur, zamyka drzwi i nara.

W drugą stronę... O kurła, stary... To już wojska radzieckie łatwiej wywalić z chaty, niż "samotnom madkem s dzieciontkiem". W praktyce - ona by mieszkała w jego mieszkaniu (plus czerpała profity z wynajmu swojego), a On pod mostem.

Podpisuję się! Nie mam już like-ów...

Cytat

Wprowadzanie obcej baby do siebie na dłużej niż jednonocne tournee...

No nie bałdzo... Zabawa dla samobójców.

Otototo...

Cytat

To bardzo istotne spostrzeżenie.

Pani może chcieć "scementować związek" poprzez wyprodukowanie guwniaka 2.0

Bardzo prawdopodobne, zalecana szczególna ostrożność.

 

@Morfeusz podał dobrą opcję. Osobiście nie wyobrażam sobie mieszkania z babą pod jednym dachem. Przecież to ochujeć można. :D

Od ponad pół roku mieszkam sam... No panowie bajka, na pewno żadnej samicy nie zaproszę na dłużej niż na weekend. ?

 

Edytowane przez SSydney
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 hours ago, Roland said:

kobiety z dzieckiem z mojego mieszkania nie jest takie proste... A teraz moja partnerka dobrze o tym wie, że mam gdzie pójść i mam wrażenie, że to ją trzyma trochę w ryzach.

Fakt, było by to trudne. Może lepiej gdybyś część nocy spędzał u siebie, żeby to jej przypominało, że nie jesteś od niej zależny? 1250 PLN na odmalowanie to nie jest jakaś ogromna kasa. Może jeśli nie chcesz płacić zaproponuj, że ona kupuje materiały a ty odmalujesz?

 

@Oddawaj Fartucha Nie wiem o ile m2 chodzi ale teraz takie stawki za robociznę. Też bym zrobił coś takiego sam, szczególnie że nie lubię obcych w mojej "twierdzy".

20 hours ago, Morfeusz said:

1. Samotna matka = czerwony alert, syrena aż wyje

Wdowa, to nie to samo co rozwódka/niezamężna. Mąż mógł np. zginąć w wypadku, nie kobiety wina.

15 hours ago, Brat Jan said:

Taka jedna...

Narzeczony pomagał w budowie domu, potem przestał być narzeczonym.

Mąż : wakacje, auto, wnętrze domu

Kochanek czy też partner już po rozwodzie z mężem: wymiana dachu, zmiana auta.

2 partner : wykończenie piętra, zmiana auta

Każdy orze jak i czym może. Nikt tych panów nie zmuszał do tego, smutne tylko że jest tylu chętnych na takie układy frajerów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Orybazy napisał:

Wdowa, to nie to samo co rozwódka/niezamężna. Mąż mógł np. zginąć w wypadku, nie kobiety wina.

W teorii owszem. W praktyce dziecko zawsze jest na pierwszym miejscu a mężczyzna robi za bankomat.

W tym wypadku cudze dziecko, od którego usłyszy kiedyś "nie masz prawa mnie pouczać / wychowywać, nie jesteś nawet moim ojcem". 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Morfeusz Jasne, więzy krwi są mocniejsze niż relacje. Chodziło mi o rozróżnienie między wdową a samotną matką. Mając do wyboru kobietę bezdzietną (a tyle ich teraz jest) a samotną matką nie rozumiem czemu faceci się w ogóle takimi kobietami interesują. Tutaj obie strony mają dzieci z poprzednich relacji, więc jest równowaga.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Orybazy wdowie trzeba się przyjrzeć czy aby nie jest wariatką, której mąż nie wytrzymał i nie strzelił samobója. 

Może to być czasem gorszy wybór niż samotna matka. Niedawno na forum był temat chłopaka, który wziął sobie 10 lat starszą wdowę. Nie wyglądało to zbyt ciekawie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Orybazy @Morfeusz @SSydney Jej były mąż zginął w pracy, wypadek. Nigdy bym się nie zainteresował samotną matką, ale sam mam syna z minionego małżeństwa, więc to się równoważy. Choć powiem wam, że czasem mam wrażenie, że ona ma problem z moim dzieckiem, co prawda nie zauważyłem, aby niesprawiedliwie je traktowała względem swojego, ale było kilka sytuacji, które wzbudziły moje wątpliwości:

 

1. Zgłosiła uwagi, że zbyt swobodnie traktuję dziecko i powinienem mu "przykręcić śrubę" - w domyśle, bo ona tak robi do swojej córki.

2. Parę razy w dni, kiedy wiedziała, że mam syna, tak sobie poorganizowała czas, aby wrócić ze swoją córką wieczorem - odebrałem to jako unik, aby nie spędzać razem czasu.

3. Raz słyszałem jak umawiając się z koleżanką powiedziała coś w stylu "to spotkajmy się tego i tego dnia, bo Roland ma wtedy syna, a ja wolę posiedzieć u ciebie"...

 

Co myślicie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Roland to co napisałeś to nie jest nic strasznego wręcz przeciwnie. Może nie jest taka zła w gruncie rzeczy. Syn jest twój a nie jej i to ty masz z nim spędzać czas a nie obca baba. Przecież jak się  rozstaniecie to już nigdy jej nie zobaczy. To jest akurat plus według mnie. Z resztą kobiety mają większy problem z akceptacją obcych genów niż faceci.

 

Pytanie tylko jak bardzo ty się angażujesz w obce geny? 

Edytowane przez SSydney
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.