Skocz do zawartości

Moja interpretacja, zakończonej relacji, po przebywaniu na forum.


Rekomendowane odpowiedzi

LWitam braci, idąc za pomysłem @Tomko, chciałem napisać moją, interpretacje zakończonej relacji, jakie wnioski, lekcje i nauczki z niej wynioslem, ile pokryło się z tym co jest na forum, jak oddziaływały na mnie osoby postronne (nawet te z najbliższej rodziny) i jaki to miało wpływ na podejmowane decyzję związane z toksycznym związkiem. Tak toksycznym, w pełnej krasie, analizując wszystko, słuchając różnych audycji o tym, czytając lektóry, mogę z całą pewnością powiedzieć, że tkwiłem w toksycznej relacji, może paru osobą się to przyda, łatwiej będą mogli dopasować akcje do swojej sytuacji. Dla mnie to będzie ostatnie wysranie się o eks na forum (czasami coś przytoczę w celach badawczych, ale postaram się już po niej nie płakać) i swojego rodzaju oczyszczająca terapia. Gdyby ktoś chciał przeczytać moja historie, oto ona

Tutaj postaram się to skrócić na ile mogę, podać inne cenne informacje :)

 

Związek prawie 3 lata. 

 

 

Przez pierwsze miesiące, trzymałem ramę, byłem czasami shit testowany przez Panią, ale to lekkie testy, typu "kolega z pracy mówił to czy tamto, patrzył mi się na tyłek", zbijałem je nie świadomie tekstami "to się z nim umów, może będziecie pasować do siebie", wszystko szło gładko, dużo seksu, przyjemne spotkania, aż za dobrze a wszystko dlatego bo, haj i NIE ZALEŻAŁO MI NA NIEJ AŻ TAK BARDZO JAK JEJ NA MNIE  . Cały czas miałem  wątpliwości, widząc, że coś jest nie tak z jej rodzicami (pół roku tam jeździłem, nigdy ich nie poznałem), czerwona lampka zaczęła się świecić, dziwne było, że nie była nauczona za siebie płacić, przyjeżdżać do kogoś, tylko postawa roszczeniowa, że jej się należy, to facet ma robić. Kolejna czerwona lampka, wyegzekwowałem wszystko ile mogłem, i zaczęły się problemy z jej rodzicami, zaczęła opowiadać (początek wbijania poczucia winy), że jej rodzice nie pochwalają spotkań kobiety u faceta przed zareczynami (stara dupa 24 lata) itp bzdety (mające na celu wytresowanie mnie, żebym robił jak ona i jej rodzice chcą, a nie tak jak powinno to wyglądać w związku), później cały czas przytaczała ich słowa, które miały potwierdzić jej rację i to, że ja jestem zajebiscie nie "męski" w relacji. 

 

Wkońcu doszło do konfrontacji, rzuciłem do niej żebyśmy się wyprowadzili i będzie święty spokój. Zgodziła się bez problemu (bała się o utratę gałęzi, nie było nikogo innego dookoła wtedy, została by w pusto stanie), gdy doszło do podjęcia decyzji zrezygnowała (patrz bracie na czyny nie słowa), powtórzyło się to paro krotnie (znowu patrz na słowa nie czyny, w moim mniemaniu, teraz, po powtórce wyjeby, powinienem zakończyć relacje i iść w swoją stronę, na tym etapie powinienem to wszystko zakończyć, laska nie do LTR), ale zaczęła urabiać płaczem (podstawowa manipulacja, której uległem), gdy dałem ultimatum, albo ja, albo rodzice, wtedy zgodziła się wyprowadzić (haj zakochania, i brak gałęzi, inaczej by to olała, za dużo poświęceń w jej mniemaniu z jej strony na takie przedsięwzięcie). 

 

 

To trwało ponad rok, zwodzenie z wyprowadzką  i coraz częstsze wbijajanie poczucia winy, co powinien robić prawdziwy facet w związku, jak reagować, co robić, żeby jej rodzice mnie zaakceptowali (tresura, tresura pełną parą, żebym tylko uległ i robił po im, zero komunikacji w relacji, kompromisów itp, gdy miał być kompromis zarzucanie, że jestem egoistą), podczas mieszkania, raz lepiej raz gorzej, różne shit testy, coraz częstsze, bardziej nakierowane na to, żeby nic nie musiała robić w domu i żebym to ja ją wyreczał w większości prac domowych. Po kolejnych wbijaniach poczucia winy (jej rodzice nie odzwywali się do niej, do mnie tak samo, czyli moja wina, że biedną wyciągnąłem do miasta) poleglem, zacząłem szukać mieszkania, ale nie PODEMNIE, jak zamierzałem, tylko POD NAS, żeby nam się lepiej mieszkało. I tutaj, pomijając fakt, że wcześniej miałem to zakończyć, poległem. 

 

Sam jeździłem szukać mieszkania, jej się nawet nie chciało przejść kawałek, żeby zobaczyć gdzie miała by mieszkać, włączył mi się biały rycerz, różnego typu rozmowy, które i tak nie miały sensu, mówienie o uczuciach, o tym, że chce żebyśmy byli razem, mieszkali, dorabiali się, stworzyli rodzinę (swoją drogą cały czas byłem bombardowany informacjami, jaki ze mnie gołodupiec, debil, bez majątku, bez perspektyw typek, co działało jak widać wyżej, zaczęło mi zależeć i chciałem pokazać na siłę, ile mogę jej zaoferować w zamian za akceptację jej i jej rodziny) równia pochyła w dół, wszystko miało swoją kulminacje, gdy kupiłem mieszkanie od rodziny, 2 dni po tym pojechała do mamy wtedy myślałem, że pochwalić się (jaki byłem dumny z zakupy, myślałem, że wkoncu mnie jej rodzina i ona doceni, dadzą spokój, zaprosza na herbatę, że będę godzien posiąść ich córkę), po powrocie było pozamiatane. Jej matka, nie zaakceptowała mojej decyzji, a moja eks, że była uzależniona od relacji z rodzicami, ich aprobaty itp, w tym momencie ze mnie zrezygnowała, tak bracia, toksycznym starym nie spodobał się zakup, chłop został bez grosza, z kredytem w wynajmowanym mieszkaniu to myszka przestała kochać (brak zasobów, brak szacunku, źle przeliczyła, jak to się mówi liczy się tu i teraz, nie ważne, że za 2 lata będzie z tego profit, na teraz jest biedny, koniec miłości, the end, spierdalam od nieudacznika) 

 

Po zakupie lokum, coraz więcej shit testów, dziwne teksty, brak seksu, zaczęła przygotowywać grunt do rozstania, opowiadać, że ja nie dobry, że źle ze mną się żyje (wybielanie siebie, wkoncu musiała szukać nowej gałęzi, nie może wyjsc na dziwke) wtedy trafiłem na forum, pierwsze słowa (nie wiem co czuje, daj mi czas), później okazało się, że wtedy było przygotowywanie gałęzi w pracy, ja już byłem spalony pozamiatane. Później wracaliśmy, przyznała mi się, że miała kolegę, wybaczalem (to był kolejny z największych błędów) i tak w koło Macieju, najbardziej destruktywny dla mojego organizmu okres, to właśnie ten teraz, same shit testy, powroty, klamanie z jej strony, koniec końców bo długo wyszło znowu, uzależnienie mnie od seksu z nią (zatrzymanie, niech będzie byle był, dopóki nie pojawi się ktoś lepszy, bo i tak jestem sama, a tak nie pasuje), ilość seksu i jakość, robiłem z nią co chciałem na telefon i tak przez kolejnych parę miesięcy. Teraz najlepsze wjebanie poczucia winy poziom ekspert (poszła do psychologa na SWOJĄ terapię, i po każdej godzinę opowiadała mi, że psycholog jej mówi, że to ze mną są problemy, że ona pracuje nad sobą, że jestem nie dojrzały, że powinienem iść z nią na terapię do psychologa, teksty widzisz, to ja pracuje nad sobą, mam terapię a to Ty wszystko psujesz) Z tego okresu, wyniszczenie mojego organizmu, biegunki, lęki, zero skupienia na sobie, przyszłości, nic mnie nie cieszyło, mieszane uczucia co do niej, złudne nadzieję. Wkoncu wziąłem życie za jaja skończyłem i jestem wolnym człowiekiem. Dochodzę do siebie, z 1000 różnych emocji na godzinę, zjebanego zdrowia, nastroju i finansów, został smutek i żal, czyli nie najgorzej. 

 

 

Podsumowując tą toksyczną relacje, nie przytaczałem wszystkich akcji, które zrobiła, te główne, które miały wpływ na całość i przeskoki z różnych etapów na inne (te książkowe), jak szukanie innej gałęzi i konsenwencje, które się później przez to działy. Inny kontekst historii i poboczne akcje są w głównym wątku, tutaj chciałem umieścić moja interpretacje jej zachowania względem mnie. Myślę, że mniej więcej dobrze to rozgryzłem. Książkowa sytuacja, ale dobrze pokazująca działanie niedojrzałej, uzaleznionej od rodziców , roszczeniowej kobiety w związku, z takimi nie można stworzyć LTR, jedynie pukanie, nie angażować się, nie ulegać manipulacji i tyle, nic więcej od siebie taka osoba nie da. Błąd jaki popełniłem to tylko taki, że jej zaufałem, mogłem to skończyć wtedy kiedy to opisałem, to był najwyzszy czas na to, następnym razem będę uważał, lepiej dobiore partnerke do LTR i nie popełnie tych samych błędów, ciągłe trzymanie ramy, zero wsparcia w trudnych sytuacjach (mój ojciec dostał udaru, to nawet raz się nie zapytała jak się z tym czuję, zostałem z tym SAM, jak palec), pilnowanie swoich pieniedzy, a i najważniejsze planowanie pod SIEBIE życia, a jak się Pani nie podoba to przykro, zmienisz plany i tak tego nie doceni, jak masz skończyć relacje to skończ, bo polegniesz mocy cipki, na to nie ma kozaka, a później już tyle coraz gorzej, zostaniesz rozjebany na kawałki w każdej dziedzinę życia, i zanim dowiesz się co się z Tobą stało możesz stracić dużo więcej. 

 

 

Dobra tyle Pany, ostatnie wysranie o eks na tym forum, jak najmniej myśli o niej i będzie git. Najbardziej boli mnie to, że pisała z kimś czy spotykała się jak ze mną mieszkała, i to, że wbijała mi poczucie winy z tym psychologiem, to był poziom ekspert, do tej pory zastanawiam się przez to, czy to może, ze mną był jakiś problem, ale coraz mniej, pozdro wszystkim, moja terapia zakończona, oby było coraz lepiej :)

@trop Czytaj bracie, prawie wszystko wyrzuciłem z siebie, chciałbym więcej, ale brakło by papieru. 

PS. Koleżanki też się do tego przyczyniły wszystkiego, pranie mózgu z każdej strony 0 swoich własnych  decyzji. Co 2 dni jestem dla niej dobry, zły, kochany, porządany, pojebany. Full serwis, w zaleznionosci od interpretacji danej psiapsi. ?

Aa i moja rodzina, 0 wsparcia, idealizowanie eks, i wmawiane, że przesadzam, bo to dobra dziewczyna, słuchać siebie najlepiej, a nie każdego dookoła, bo każdy z Ciebie zrobi psychola, nawet twoja matka. 

Edytowane przez Turop
  • Like 5
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Dobrze zrozumiałem kupiłeś własne mieszkanie w związku z powyższym wzięli cię za gołodupca?

 

Co teraz się dzieje z Panią, czy nie wiesz wyj****ne?

To była patologicznie chora rodzina, jak sekta, pokłócona z każdym z swoich najbliższych, ich rodzice nie rozmawiali z braćmi, siostrami, swoimi rodzicami (dziadkami). Tak, za gołodupca, że powinienem mieć już swój dom. Później mówili, że od pieniędzy mi się w głowie pierdoli jak odbiłem piłeczkę i powiedziałem, że to tylko inwestycja jak narazie. (To wszystko do eks, ze mną nie rozmawiali nigdy). 

 

 

Mam wyjabane, ale sporo osób mi o niej donosi, podobno ma ogromny ból dupy, szuka kogoś nowego, najprawdopodobniej spotyka się z kolesiem z mojej pracy, bo byli na weselach razem o czym pisałem niedawno. Ale pewności nie mam bo nie chce się wypytywać, tyle co się dowiem od kogoś jak ktoś coś sam powie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Pani naturalnie własny dom, 2 fakultety i firma.

Zawodówka, praca za minimalną, mieszka z rodzicami, normalnie partia życia xd 

3 minuty temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Boże tu nie ma za czym tęsknić, dobrze dla Ciebie!

Teraz już to wiem. Ale ponad pół roku musiałem do tego dojść. Trochę sporo czasu nie? Mógłbym podać tu miliony przykładów jak reaguje kobieta, ona była kopalnią wiedzy książkowej. 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Turop napisał:

Mam wyjabane, ale sporo osób mi o niej donosi, podobno ma ogromny ból dupy, szuka kogoś nowego, najprawdopodobniej spotyka się z kolesiem z mojej pracy, bo byli na weselach razem o czym pisałem niedawno.

Dzięki @Turop

To bardzo ważny punkt wychodzenia i zdrowienia po toksycznym związku. ZAPOWIEDZ KAŻDEMU ŻEBY NIC ALE TO NIC NIE DONOSILI  CO SŁYCHAĆ U TWOJEJ EX!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, trop napisał:

ZAPOWIEDZ KAŻDEMU ŻEBY NIC ALE TO NIC NIE DONOSILI  CO SŁYCHAĆ U TWOJEJ EX!

Tak, powiedziałem, część to szanuje część nie. Najważniejsze dla mnie, że na tyle ochlonołem, że wiem mniej więcej, gdzie były błędy, kiedy się sypało, kiedy równia pochyła w dół, i kiedy powinnienem to zakończyć, żeby wyszło najlepiej dla mnie, ale człowiek nie wiedział, to co miał zrobić ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

@Turop Wyszedłem z bardzo podobnej sytuacji, też nigdy nie mogłem dogodzić rodzicom eks, mimo że jak oni byli w moim wieku to chodzili w gumiakach po błocie na podwórku. Poważnie, jak to przeczytałem to prawie to samo co było u mnie. Też mi trochę zajęło wyjście z tego i zabicie poczucia winy. Przeskoczyła od razu na nowego bolca, którego szykowała już dużo wcześniej, a ja się głupi przejmowałem i jeszcze próbowałem ją zatrzymać...

Ważne, że jesteśmy ocaleni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.