Skocz do zawartości

Krótki przykład i historia o tym, że żadna praca nie hańbi ;-)


Wolverine1993

Rekomendowane odpowiedzi

Pisze tego posta na spontanie gdyż przed snem przypomniała mi się ciekawa historia, a właściwie człowiek którego poznałem parę lat temu, a że jutro mogę o tym zapomnieć to postanowiłem podzielić się nią z Wami dzisiaj ?

 

Było to 6 lat temu gdy poszedłem do swojej pierwszej pracy po technikum w pewnej korporacji, a że było wtedy bardzo ciężko o pracę to postanowiłem się złapać czegokolwiek aby złapać doświadczenia i obycia w pracy. 

 

Gdy przyszedłem do firmy i zapytałem ochorniarza na bramie o to do kogo mam się zgłosić, to poznałem wyjątkowego jak się później okazało człowieka.

Na początku wydawał mi się zwykłym wygadanym dziadkiem gawędziarzem jakich można poznać wielu.

Ale tak do końca nie było. 

Okazał się na prawdę bardzo wyjątkową osobą i chciałbym go jeszcze spotkać, bo na prawdę mógłbym od niego się wiele nauczyć

Otóż ów dziadek okazał się emerytowanym scenarzystą spektakli teatralnych w moim mieście i znał bardzo wiele znanych osób związanych z kulturą i nie tylko w moim mieście, w tym aktorów i reżyserów znanych szerszej publiczności ogólnopolskiej. 

Powiedział mi wtedy otwarcie że dla niego żadna praca nie jest hańbą i mógłby nawet zamiatać ulicę.

Okazało się że ma problemy z sercem i musiał dorobić do emerytury, bo potrzebował dodatkowych pieniędzy na leki.

 

Pomyślicie sobie że może był mitomanem i potrafił dobrze wkręcać wałki?.Ale otóż nie, bo przeszukiwalem internet w celach weryfikacji i na prawdę okazało się że był tym za kogo się podawał. Zresztą pokazywał mi nawet różne zdjęcia i inne namacalne dowody.

 

Zapamiętałem go jako bardzo charyzmatycznego i otwartego człowieka, który opowiadał mi multum historii na temat swojego ciekawego życia, osób które poznał i było to na prawdę imponujące. 

 

Najbardziej co mi zaimponowało było to że darzył takim samym szacunkiem dyrektora korporacji jak i zwykłego szeregowego pracownika jakim ja byłem, bo często przychodziłem do niego ja pogaduchy i fajka jak miałem nocną zmianę ? Zresztą sam był tam jak sam siebie nazywał zwykłym cięciem na bramie i miał to totalnie gdzieś co ludzie o nim pomyślą i będą mówić, bo jak już wyżej wspominałem mógł nawet zamiatać ulicę.

 

Na prawdę w życiu można bardzo przypadkowo poznać bardzo ciekawych ludzi, wkręcić się w ciekawe kręgi i robić dzięki temu rzeczy o których wcześniej się nawet nikomu nie wcześniej nie śniło. 

Żebym dziś go poznał to na pewno bym próbował tak zrobić, może to nie wydaje się zbyt szlachetne, ale bardzo pomocne w życiu są znajomości.

Wtedy mój poziom świadomości był na niskim poziomie i nawet nie myślałem o takich rzeczach.

 

Także morał z tej historii jest taki, żeby nie oceniać ludzi po pozorach tylko dać się poznać, bo można spotkać na prawdę niesamowitych ludzi, którzy pomogą nam przy odrobinie chęci.

 

Ps. Jeszcze sobie przypomnialem ,że opowiadał że nigdy się nie ożenil i nie miał dzieci, poniewaz miał bardzo podobne poglądy co my.

A zresztą lubował się w pięknych kobietach i zapewne nawet dziś mimo że jest gdzieś po 70tce to raczej na brak powodzenia nie narzeka, jeśli jeszcze żyje, w co głęboko wierzę ?

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

@Wolverine1993

Mnie ciekawi dlaczego przestał pisać? Przecież na takiej cieciówce to nic tylko siedzieć i myśleć.

Pisał pisał, zapomniałem o tym wspomnieć.

Jakiś spektakl dla dzieci z tego co pamiętam, bo do poważniejszych rzeczy już nie miał głowy i zdrowia. 

Pamiętam jak się śmiał że pewien reżyser chciał żeby napisał mu teatralną wersję pewnej znanej polskiej komedii obyczajowej z proboszczem i komendantem w roli głównej, ale odmówił bo właśnie nie miał już do tego głowy ?

Edytowane przez Wolverine1993
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie na osiedlu był bezdomny pijak, który był (ex)profesorem jakiegoś tam kierunku na ASP czy innej uczelni artystycznej.

 

A historia jego jest taka, że pojechał do Francji (Paryż) wykładać. Wpadł w złe towarzystwo, rozpił się, przepił cały majątek i skończył pod spożywczakiem, żebrząc o wino za 5 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Sceptyczny? napisał:

U mnie na osiedlu był bezdomny pijak, który był (ex)profesorem jakiegoś tam kierunku na ASP czy innej uczelni artystycznej.

 

A historia jego jest taka, że pojechał do Francji (Paryż) wykładać. Wpadł w złe towarzystwo, rozpił się, przepił cały majątek i skończył pod spożywczakiem, żebrząc o wino za 5 zł.

Kolega miał na wydziale profesora alkoholika który mieszkał w akademiku, oczywiście po rozwodzie i ogólnie staczał się na dno. Zresztą nie on jeden w tym środowisku to chyba dosc częsta przypadłość.

Alkoholizm to nie tylko problem zwykłych ludzie, ale tez tych z elit itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem na magazynie w UK lata temu. Poznałem bardzo bystrego starszego gościa, który zajmował się tam "wsparciem" - przynosił materiały do pakowania itp. Prosta ale lekka fizycznie praca. Jak się okazało były inżynier energetyk, który pracował żeby się nie nudzić w domu. Miał już emeryturę, spłaconą chatę, odchowane dzieciaki i auto lepsze od dyrektora tam. Nigdy nie wiesz na kogo trafisz. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nawiązaniu do powyższego, bardzo fajny wątek i podejście, otwierający oczy na szerszą perspektywę.

 

Ludzie często oceniają innych po ,,okładce''. Pijak i menel, czyli dno totalne i nieudacznik. A w życiu bywa różnie. Wiele wartościowych osób zostało zniszczonych przez chorobę, kiedy przestało być super, zona odeszła bo okazała się zwykła małpą na gałęzi...

 

Ile razy widziałem w pociągu podmiejskim ,,menelaosa'', który płynną angielszczyzną rozmawiał z turystami :) - ku zdziwieniu innych wielce usytuowanych korposzczurów jadących wespół z nim w jednym przedziale.  Kiedyś wynosząc śmieci, zobaczyłem Pana, który grzebał w śmietniku szukając jedzenia. Zapytałem czy czegoś nie potrzebuje, nie był nachalny, powiedział tylko, ze szuka jedzenia. Za kilkanaście minut byłem z powrotem z siatką żarcia. Pogadałem z nim chwilę o jego historii...był ,,normalnym człowiekiem'' - którego zostawiła żona zabierając w świetle prawa wszystko przy okazji ( mieszkanie etc. ).

 

Ludzie ludziom zgotowali ten los... nie mówię, zeby już nagle pomagać wszystkim bez wyjątku, ale żeby nie oceniać innych przez pryzmat ogólnie przyjętych złudnych opinii społecznych :)

 

Do autora wątku : fajna historia i wartościowy wpis. Dzięki @Wolverine1993

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.