Skocz do zawartości

Wojna, związki i miłość


Libertyn

Rekomendowane odpowiedzi

Prawie 101 lat temu skończyła się jedna z najkrwawszych wojen w historii. Wielka Wojna, która zostawiła po sobie setki tysięcy wdów i miliony kalek.

 

Czy byłybyście w stanie trwać w związku z kimś kto się zmienił nie do poznania przez piekło które przeszedł?

 

Czy chłopak o podobnej prezencji by miał szanse na waszą opiekę?

5753214.jpg?width=736&height=490&fit=bou

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że większym priblemem niż kalectwo jest trauma i z nią dużo trudniej sobie poradzić tak poszkodowanemu jak i bliskim. 

 

Jeśli chodzi o mnie, to jestem niepoprawną pacyfistką i chyba gdyby mój Książę chciał się wybrać na wojnę, to mógłby szukać już innej Księżniczki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się @Libertyn czemu służy ten temat?

 

Żeby przypomnieć, że wojna jest straszna?

 

Żeby utwierdzić się w poczuciu, że ludzie kochają za powierzchowność?

 

Żeby skonkludować, że dawniejsze i dzisiejsze kobiety są takie same?

 

Większość ludzi (kobiet i mężczyzn) ucieka od takich mrocznych tematów. Może mają rację? Kiedy patrzysz w otchłań, otchłań patrzy na Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Libertyn napisał:

Raczej chodzi o poczucie obowiązku względem partnera. Czy w świecie kultu własnego interesu to jest aktualne.  Bo nie musi być wojna, wystarczy wypadek lub choroba. Skoro kopa można dostać za mniejsze niedociągnięcia to jak  to z tym jest?

Ciężki temat. Bardzo. Po takich przeżyciach nie jest się już do końca sobą, ale na pewno ukochanego człowieka tym bardziej w takim momencie nie zostawiłabym samego. To byłaby zdrada. W takich momentach właśnie potrzebuje się partnera najmocniej.

Uciekają tylko słabi. 

 

Swego czasu moj ojciec miał propozycje, by jechać do Afganistanu.

Kusił matkę, że kup€ kasy dostanie.

A ta lament, że "na pewno zginiesz, zostajesz w domu i koniec".

Ojciec cisnął temat, uważał że nawet jeżeli nie wroci to takie odszkodowanie wielkie że nic jej i nam (dzieciom) brakować nie bedzie.

Ale ostatecznie nie pojechał, bo mama się bała o niego i to uszanował.

 

Z tym, że to była czyjaś wojna. Nie nasza. Nie Polska.

I nie dziwie się że nie pojechał.

 

Gdyby natomiast przyszło do kolejnych walk na polskich ziemiach i mój (fikcyjny) partner wróciłby kaleki, to zrobiłabym wszystko, żeby go wesprzec.

To jest trauma. I potrzebowałby wsparcia.

Już nawet pomijając kalectwo - samo PTSD jest bardzo niebezpieczne i często odbierają sobie życia po powrocie do normalności.. Dużo pracy, wsparcia rehabilotanta, terapeuty i miłości najbliższych.

A jak ktoś ucieka od takich problemów to jest po prostu słaby. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn obawiam się, że jedyną poprawną, a może bardziej szczerą odpowiedzią byłoby napisanie, że tak naprawdę żadna kobieta nie wie jakby się zachowała w takiej sytuacji jeśli nigdy wcześniej w niej się nie znalazła.

 

Nigdy nie wiemy jak się zachowamy w ekstremalnej sytuacji.


Pisanie, że nie odtrąciłoby się mężczyzny okaleczonego fizycznie czy psychicznie jest tylko pisaniem życzeniowym.

 

Taka postawa zdaje się być jedyna i słuszna, ale nie oznacza, że ktoś piszący, że tak by zrobił faktycznie tak by się zachował.

 

Chciałabym mieć tę pewność, że pozostałabym przy mężczyźnie, którego dotknęło takie nieszczęście, ale nie wiem co faktycznie bym zrobiła.

 

Póki się z czymś nie zmierzymy, nigdy nie będziemy wiedzieć jak postąpimy. 


"Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono".

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.