Skocz do zawartości

Walka z samym sobą.


Lalka

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, ewelina napisał:

Posejdon jeśli odnosisz się do innych z prawdziwą nieudawaną miłością (nie mam na myśli miłości  w sensie fizycznym, czy erotycznym, czy na płaszczyźnie mężczyzna kobieta) to nie ma takiej możliwości , by ktoś Cię gnoił, czy nienawidził. Ale Twoja intencja musi być 100% szczera i czysta.

Charakteru człowiekowi nie zmienisz - czy będziesz podchodzić z miłością do furiata to wkurwi go nawet twój spokój i miłość. To co Ty piszesz nazywam idealizmem, i wyrosłam z niego (dzięki Bogu) lata temu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Posejdon napisał:

Moja żona też jak zaczyna mówić, że coś powinniśmy zrobić lub kupić, to ja pytam "u kogo to widziałaś?". Zawsze wychodzi, że coś podpatrzyła albo druga kretynka jej naopowiadała.

Miałam na myśli doświadczenia na poziomie niematerialnym. ,,Nic tak nie odciąga ludzi od prawdy, jak bezmyślne naśladowanie tego, co robią wszyscy". Lew Tołstoj

13 minut temu, Posejdon napisał:

Proszę Cię, to zwykły owczy pęd, a nie czary z mleka. Spójrz na kretynów wokół, każdy coś kopiuje i myśli " I'm special". Jak nie brody, to tatuaże, albo idiotyczne ciuchy jak klaun. Są przypadki, że ludzie pozują na pedałów, aby zdobyć akceptację w danej grupie

Dlatego skupiam się na pracy nad sobą , a nie nad innymi. Dla mnie nikt nie jest kretynem. Osobiście nie pochwalam tatuaży, sama bym sobie nie zrobiła, ale jeśli ktoś ma to ja to szanuje i akceptuję . Podobnie z innymi sferami życia. Ale uważam, że każdy człowiek jest wyjątkowy, przecież nie ma w świecie dwóch jednakowych osób, wszyscy ludzie pochodzą z tego samego źródła i każdy w nas nosi w sobie pierwiastek boskości.

21 minut temu, Posejdon napisał:

OT. Hitler był weganinem, co wynika z jego korespondencji z H. Fordem, również weganinem i zoologicznym antysemitą.

 

Ja akurat czytałam też inne źródła, które bardziej do mnie przemawiają, niż korespondencja Hitlera, dlatego nie wierzę w teorię o jego weganizmie. Ale wydaje mi się, że styl odżywiania Hitlera nie jest zbyt istotny w naszym życiu, więc nie ma co się nad tym skupiać.

19 minut temu, MalVina napisał:

Charakteru człowiekowi nie zmienisz - czy będziesz podchodzić z miłością do furiata to wkurwi go nawet twój spokój i miłość.

Malvino mam inne doświadczenia, Jeśli ta miłość i spokój nie są szczere to ta osoba to wyczuje i rzeczywiście może się jeszcze bardziej zdenerwować, Ale jeśli Twoje intencje są w pełni szczere to działa zawsze , przynajmniej w moim przypadku.

Jednak na pewno nie układałabym sobie życia z osobą emocjonalnie niestabilną , pełną negatywnych emocji, wierząc że jestem dla niej jedynym ratunkiem czy coś w tym stylu . To nie jest mój cel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Styl życia i wybór określonego pożywienia jest materialny. Pobudki mogą być ideologiczne, ale nikt nie sprawdzi intencji drugiego człowieka. Skąd wiesz, że to nie pozerka i żebranie o atencję? Powiedzieli albo wyczułaś ? 

 

Taaa, pochodzą z jednego źródła i nie należy ich przez to krytykować. Cymes. 

 

Weganizm Adiego miał wpływ na jego życie i nasuwa się niewygodne pytanie: jaki? Skoro na Twoje życie ma, to na jego też, hę? Jest jeszcze jedno pytanie: czy weganin posiadający absolutną władzę życia i śmierci, nie będzie jeszcze większym bydlakiem, niż normik? Skoro zwierzęta traktuje jak ludzi, to ludzi... Jest cytat z Himmlera szefa SS, wegetarianina, obrońcy praw zwierząt: „My Niemcy jesteśmy jedynym narodem, który przyzwoicie traktuje zwierzęta, i tak będziemy się również odnosić do tych zwierząt ludzkich".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Posejdon napisał:

 

 

Weganizm Adiego miał wpływ na jego życie i nasuwa się niewygodne pytanie: jaki? Skoro na Twoje życie ma, to na jego też, hę?

Ale po co mi do szczęścia potrzebne jaki był wpływ weganizmu na Hitlera? było minęło, ja żyję tu i teraz. Jak dla mnie to mógł nawet i jeść karoserię samochodową.

 

7 minut temu, Posejdon napisał:

Jest jeszcze jedno pytanie: czy weganin posiadający absolutną władzę życia i śmierci, nie będzie jeszcze większym bydlakiem, niż normik? Skoro zwierzęta traktuje jak ludzi, to ludzi... Jest cytat z Himmlera szefa SS, wegetarianina, obrońcy praw zwierząt: „My Niemcy jesteśmy jedynym narodem, który przyzwoicie traktuje zwierzęta, i tak będziemy się również odnosić do tych zwierząt ludzkich".

Każdy człowiek posiada władzę nad swoim życiem poprzez kontrolę nad swoimi wyborami, niezależnie od stylu odżywiania. Ponadto szanuję wszystkich, styl ich odżywiania nie ma znaczenia. Zwierząt nigdy nie stawiałam wyżej od ludzi, zwierzęta są wspaniałe, ale nie sposób stawiać zwierząt na równi z ludzmi. Takie jest moje zdanie, Czy Ty uważasz, że ludzie przechodzą na weganizm dlatego, że uważają, że zwierzęta są równe ludziom? Ja tak nigdy nie uważałam, po prostu uznałam, że dla swego funkcjonowania nie potrzebuję spożywania martwych ciał zwierząt, przyczyniać się do ich cierpienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to może ja teraz dla odmiany :D

 

Rzuciłem palenie ponad 6 lat temu, a paliłem sobie dziennie średnio około 65-70 papierosów, i taki "wynik" utrzymywał się przez długie lata. Nie pytajcie dlaczego, dłuuuuga historia, bądź co bądź dotarłem do momentu, w którym zdałem sobie sprawę, że mój wygląd fizyczny nijak się ma do tego promowanego choćby w mass mediach :D Wszyscy kojarzymy ludziki z kasztanów ? Długie chude kończyny i wielki bebzon pełen kasztanowego gówna :D Nie wspomnę już o innych aspektach, ale wtedy wydawało mi się to "modne" i "sexy". Przy okazji zdałem sobie sprawę, że papierosy były niejako katalizatorem moich negatywnych myśli. To samo-napędzające się koło, które z każdym papierosem "na odstresowanie", przyspieszało, zamiast - jak mi się wówczas wydawało - zwalniać.

 

Dotarłem do punktu krytycznego, miałem naprawdę dużą motywację do rzucenia i usłyszałem o metodzie biorezonansu magnetycznego. Poszedłem... i udało się. Rzuciłem z dnia na dzień i od wyjścia z gabinetu zabiegowego nie miałem najmniejszej ochoty zapalić. Na równi z przemianą mentalną, poszedłem za ciosem i tydzień później wziąłem się za trening fizyczny. I ów "przemiana" trwa do dziś, nie wyobrażam sobie życia bez wysiłku fizycznego. Niby wcześniej też tak było, trenowałem siatkówkę, przy okazji paląc te ilości petów - tak, wiem - ciężko połączyć Wam kropki i uwierzyć, ale tak było :)

 

W dniu 9.08.2019 o 19:24, Lalka napisał:

Ciekawa też jestem co systematycznie wykonujecie i ćwiczy to Wasz charakter, skąd Wy bierzecie motywacje.

To proste i opiszę to na przykładzie. Na jednym ze statków pasażerskich, na którym dane mi było pracować, był pewien jegomość z Wielkiej Brytanii, wtedy w wieku 48 lat, totalnie zaniedbany, zapuszczony, po zawale itd. Oszczędzę Wam szczegółów. I codziennie rano, przychodził w pewną część otwartego pokładu, część wydzieloną dla załogantów i zamkniętą dla pasażerów, taka mała palarnia, ławeczki, pierdoły - codziennie rano przychodził sobie tam zapalić, a ja co drugi dzień, trenowałem swoje wygibasy pod ciepłym, karaibskim słońcem. Przyglądał mi się dość bacznie przez kilka dni, i któregoś dnia, widząc jak podnoszę się z pokładu, z grymasem bólu na twarzy, zapytał, z iście szelmowskim uśmieszkiem: "A po co ty się tak młody męczysz, co?!", na co ja odpowiedziałem: "żeby nie skończyć tak jak ty". Pół godziny musiałem się ze swojej riposty gęsto tłumaczyć :D To tyle w kwestii motywacji :D

 

Bardzo podoba mi się to co pisze Siostra @ewelina - kiedy człowiek pozbywa się toksycznych myśli, nałogów czy nawyków, zaczyna dostrzegać i rozumieć piękno otaczającego nas świata. To współczesne społeczne programowanie, wszechobecne na codzień dosłownie wszędzie - mass media bombardują nas informacjami, które są ciągle negatywne. To jakiś zamach, to podwyżki cen ropy, a to polityk psioczy na drugiego. Potraficie znaleźć choć jedną pozytywną informację, którą podali w telewizji ? A ile z tych informacji będzie miało lub ma bezpośrednie przełożenie na Twoje życie ?

 

Kiedyś twierdziłem, że ludzie powinni dostać to na co zasługują. Na agresję reagowałem agresją. Jeżeli ktoś uważał mnie za wroga, to ja "atakowałem" pierwszy, najczęściej w fizyczny sposób i wydawało mi się to bardzo męskie - dominować nad grupą "samców", terroryzować ich i straszyć swoją fizycznością. Dziś moje podejście jest zgoła inne. Tak jak pisała @ewelina - nie wiesz do końca, co kierowało danym człowiekiem, który do Ciebie zagaduje. To, że reaguje agresją, nie musi koniecznie oznaczać, że chce Ci zrobić krzywdę, może to jego emocjonalna reakcja na to, że nie radzi sobie z pewnymi rzeczami. Każdego człowieka staram się traktować na równi, nie wiem jakie ma doświadczenia życiowe, jakich doznał porażek, upokorzeń, może właśnie zmarła mu żona. Każdy na wstępie dostaje ode mnie czystą kartę i szacunek, jako człowiek. To od niego zależy jak je wykorzysta, jeżeli splunie mi w twarz, to podziękuję mu za to, że w dobitny sposób pokazał mi, że nie ma zamiaru marnować mojego czasu czy energii, w duchu wybaczam mu, życzę miłego dnia i tyle. A jeżeli w przypływie odruchów dobroci, wróci i poprosi o przebaczenie - dostanie je, ale to będzie jego jedna, jedyna szansa. Co nie znaczy, że jeżeli ktoś napaskudził i w świetle prawa powinien zostać ukarany, bynajmniej ! Będę pierwszy na wokandzie, żeby wymierzyć sprawiedliwą karę :D

 

Tak jak pisałem wyżej, mass media robią z nas króliki, które biegną w niekończącym się wyścigu po "szczęście". Jak kupisz nowego merca, to będziesz szczęśliwy, wypierzesz koszulę od Armaniego w Perwollu to będziesz szczęśliwy. Do tego te wszystkie opery mydlane, które wmawiają nam, że szczęście można wymierzyć tylko przez bycie w emocjonalnym związku z drugim człowiekiem. Niewielu z Nas zdaje się rozumieć, że szczęście to nie stan posiadania, tylko stan umysłu. Mi wystarczy zastrzyk endorfin po treningu, świadomość, że nadchodzi sobota czyli mój "cheat day". Kurdę, we wtorek szedłem sobie pograć w piłę na hali, i po drodze usiadła mi na ramieniu mała biedronka. Cieszyłem się jak debil a moi znajomi, na widok mojego promiennego uśmiechu przy wejściu do sali, i słysząc moją odpowiedź na pytanie "co się tak kielisz", i po usłyszeniu "historii z biedronką", zaczęli się pukać z niedowierzaniem w czoło :D

 

W dniu 8.09.2019 o 00:03, JoeBlue napisał:

1. To nie to samo. Gdy chcesz się napić wina nie da się zastąpić tego umyciem podłogi.

I tu znów przyznaję @ewelina rację - piona ! :) Energie seksualną można transmutować w inne rodzaje energii, cały mistyczny i starożytny Wschód na tym bazuje. Te wszystkie medytacje, czakry i tym podobne wygibasy powstały chociażby po to, by chiński cesarz cieszył się zdrowiem i energią do samego końca. Osobiście ich nie praktykuję, ale przez lata wyrobiłem sobie za to coś innego - seks bez ejakulacji, czyli bez wytrysku. To generuje potężne pokłady energii, którą jeśli odpowiednio "podzielisz", to możesz ją w zasadzie pomnożyć :) Tłumaczyłem to już po raz któryś w jednym z postów - odpowiednio manipulując obciążeniem treningowym możesz sprawić, że ciało szybko się zaadaptuje, przygotowując się niejako na zaplanowany i nieco cięższy niż poprzednio wysiłek, co sprawia, że trening wydaje się lżejszy. Dorzuć do tego wspomniany przed chwilą "seks bez ejakulacji", szczyptę medytacji, treningów fizycznych i mięśni Kegla i masz przepis na wydajne i zasobne źródło energii na długie lata :)

 

Ale się rozpisałem, dzięki za dotrwanie do końca :) Siema !

Edytowane przez Spartan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spartan wow jestem pod wrażeniem!

13 minut temu, Spartan napisał:

Rzuciłem palenie ponad 6 lat temu, a paliłem sobie dziennie średnio około 65-70

Szacun!

14 minut temu, Spartan napisał:

A po co ty się tak młody męczysz, co?!", na co ja odpowiedziałem: "żeby nie skończyć tak jak ty".

Nie ma to jak celna męska riposta bez cackania się ;)

 

15 minut temu, Spartan napisał:

To współczesne społeczne programowanie, wszechobecne na codzień dosłownie wszędzie - mass media bombardują nas informacjami, które są ciągle negatywne. To jakiś zamach, to podwyżki cen ropy, a to polityk psioczy na drugiego. Potraficie znaleźć choć jedną pozytywną informację, którą podali w telewizji ? A ile z tych informacji będzie miało lub ma bezpośrednie przełożenie na Twoje życie

Zgadzam się, dlatego od lat nie oglądam telewizji, i zwracam uwagę na co w ogóle zwrócić swoją uwagę przy przeglądaniu nowych informacji.:D

 

18 minut temu, Spartan napisał:

Niewielu z Nas zdaje się rozumieć, że szczęście to nie stan posiadania, tylko stan umysłu

 Jakbym siebie słyszała :). Jeszcze jak potrafimy nasz stan odczuwania szczęścia uniezależnić od obecności czy nieobecności innych osób to mamy stały poziom odczuwania szczęścia. Wtedy przestajesz mieć gorsze dni, stany obniżonego nastroju, ciągłe wahania nastrojów. Niestety większość ludzi uważa, że to ściema, i nie da się cały czas być w pozytywnym nastroju. Nie wiedzą ile tracą.

19 minut temu, Spartan napisał:

Kurdę, we wtorek szedłem sobie pograć w piłę na hali, i po drodze usiadła mi na ramieniu mała biedronka. Cieszyłem się jak debil a moi znajomi, na widok mojego promiennego uśmiechu przy wejściu do sali, i słysząc moją odpowiedź na pytanie "co się tak kielisz", i po usłyszeniu "historii z biedronką", zaczęli się pukać z niedowierzaniem w czoło 

Ja mam tak samo, ludzie dziwią się ,że można cieszyć się z tak błahych rzeczy, mówię wtedy nie dziw się, a ciesz się razem ze mną. Uważam, że życie to zabawa, a plan życia to wielki plac zabaw.

 

22 minuty temu, Spartan napisał:

przez lata wyrobiłem sobie za to coś innego - seks bez ejakulacji, czyli bez wytrysku.

Czytałam o tym, ale z mego researchu wynikło, że jeśli już jakiś facet o tym wie to tylko w teorii. Czyli jednak da się.

30 minut temu, Spartan napisał:

Każdy na wstępie dostaje ode mnie czystą kartę i szacunek, jako człowiek

Myślę dokładnie tak samo

 

Dzięki, że się podzieliłeś! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro to medycyna Wschodu wymyśliła leczenie różnych dolegliwości przez odpowiednie pozycje seksualne, skoro to medycyna wschodu "odkryła" sposób na indukowanie i przetwarzanie seksualnej energii między innymi drogą medytacji, która to wiedza była przez wieki ściśle strzeżona i zastrzeżona wyłącznie dla rodziny cesarskiej, to dlaczego miałaby się "schować" ? :) To jak wyrzeczenie się praw autorskich do wiekopomnego dzieła :D

 

Do wyjścia powiadasz ? :D Sprawdź na pornhubie, myślę, że wskaże Ci drzwi :D Tak bardziej serio - potępiać coś tylko dlatego, że wydaje nam się głupie to jedno, potępiać coś, uprzednio spróbowawszy, to zupełnie inna bajka :)

 

Skoro już o tym mowa - @ewelina - jeżeli faktycznie interesuje Cię taka literatura, to polecam dzieła Mantaka Chii - nie wiem jak te imię odmienić :D Bądź co bądź - Paniom polecam "Miłosny potencjał kobiety" a Panom "Miłosny potencjał mężczyzny"

Edytowane przez Spartan
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Spartan napisał:

Potraficie znaleźć choć jedną pozytywną informację, którą podali w telewizji ?

Nie oglądam, więc nie mam pojęcia. Pewnie same nieszczęścia. Ludzie się nimi karmią. 

 

34 minuty temu, ewelina napisał:

Jeszcze jak potrafimy nasz stan odczuwania szczęścia uniezależnić od obecności czy nieobecności innych osób to mamy stały poziom odczuwania szczęścia. Wtedy przestajesz mieć gorsze dni, stany obniżonego nastroju, ciągłe wahania nastrojów. Niestety większość ludzi uważa, że to ściema, i nie da się cały czas być w pozytywnym nastroju. Nie wiedzą ile tracą.

Tu mogę się po części zgodzić. Bo ogólne szczęście w życiu można dać sobie samemu, jeśli nie umiemy być sami i potrzebujemy obecności drugiej osoby do poczucia spełnienia to tak naprawdę i znajdując kogoś do związku będziemy nieszczęśliwi. 

Drugi człowiek nie jest niezbędny do przejścia przez życie szczęśliwie. 

Na to się składają małe szczęścia o jakich pisaliście. 

Tylko trochę nie rozumiem jak można pisać tak zero jedynkowo w kontekście obniżeń nastroju itd. Nie ma możliwości, by w życiu nie przeżyć przykrych rzeczy. No chyba, że jakimś fuksem, ale nie znam ani jednej takiej osoby. I o takiej nie słyszałam. Nawet będąc niepoprawnym optymistą i radosnym, ciepłym człowiekiem - nie ma opcji by być radosnym 100% czasu. Każdy ma spadek nastroju czy zmierza się z traumą, przykrością czy żałobą. I nic w tym złego. A już przykładowo wmawianie osobie w depresji, że jak "zmieni nastawienie i będzie myśleć pozytywnie" to nie będzie w depresji jest albo celowo złośliwe (w podtekście "jestem lepszy, silniejszy od ciebie, bo tak dobrze radzę sobie z emocjami" to ci dogryze a co mi tam..) albo kompletnie bezmyślne.

Tak mogą mówić osoby, które faktycznie do tej pory nie doświadczyły żadnych cięższych przeżyć i nie mają świadomości jak można takim paplaniem kogoś skrzywdzić. 

Emocji nje wolno zagłuszać i ich słychać i udawać, że ich nie ma, one muszą wybrzmieć i przejść. Wtedy można znowu mówić o szczęściu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, żeby potępić pedalstwo, należy dać się najpierw wydymać w kiszkę. ?

Nie potępiam, a nawet jeśli bym potępił, to chyba jeszcze można? Wiem, że temat nazywa się "Walka z samym sobą", ale to dla mnie za dużo. Walczcie sobie, tylko żeby nie wyszło z tego jakieś Mein Kampf. Tam też religie Wschodu zrobiły swoje, hehe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MalVina

4 minuty temu, MalVina napisał:

Nie ma możliwości, by w życiu nie przeżyć przykrych rzeczy

Chodzi o to Twoje nastawienie do każdej sytuacji, jaka Cię spotyka. Nie ma takiej sytuacji, na którą nie można by spojrzeć z pozytywnej strony. Ja nawet jak 2 lata temu miałam wypadek i poważne złamanie ręki to się cieszyłam, że dostanę długie zwolnienie z pracy:D. Poważnie, co by mi dało roztkliwianie się nad sytuacją, zastanawianie dlaczego mnie to spotkało itd. ?Jak się stało to się stało, nie ma co płakać, a cieszyć się tym co się ma.

 

9 minut temu, MalVina napisał:

Nawet będąc niepoprawnym optymistą i radosnym, ciepłym człowiekiem - nie ma opcji by być radosnym 100% czasu

Ja jestem , poważnie! Wiem, że dla wielu osób to niemożliwe, ale ja to osiągnęłam i powiem , że mega dobrze mi się z tym żyje. Nawet osoby, które ze mną przebywają, zgodnie twierdzą, że ze mną nie da się smucić, że powinnam jakimś terapeutą zostać, to bym milionerką została haha:D. Nie znaczy to , że non stop rechoczę bez powodu. Po prostu na każdym kroku, zawsze, odczuwam wewnętrzną radość i wdzięczność za to co mam.

15 minut temu, MalVina napisał:

Emocji nje wolno zagłuszać i ich słychać i udawać, że ich nie ma, one muszą wybrzmieć i przejść. Wtedy można znowu mówić o szczęściu

Oczywiście, ale prawdziwe szczęście czuję się wtedy,  gdy nie ma w Tobie złych emocji, które potrzebujesz z siebie wyrzucić. Gdy każdemu życzysz dobrze, do nikogo nie żywisz wrogości, doceniasz to co masz, we wszystkim widzisz coś dobrego , cieszysz się każdą chwilą to masz w sobie tylko radość , miłość , których pozbywać się nie potrzebujesz. 

19 minut temu, MalVina napisał:

Nie oglądam, więc nie mam pojęcia. Pewnie same nieszczęścia. Ludzie się nimi karmią. 

Od początku, gdy czytałam Twoje komentarze, czułam, że jesteś na innym poziomie niż większość społeczeństwa, że jesteś bardziej świadoma. Dodam, że pisząc inny nie mam na myśli że ktoś jest na lepszym a ktoś na gorszym, nie,  inny to inny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Posejdon oczywiście, że można, w końcu to forum dyskusyjne :) Ja ze swojej perspektywy i własnych doświadczeń przedstawiam temat, swoje opinie i zdania, nie jest nigdzie powiedziane, że masz je brać w ciemno :) Akurat z Mein Kampf i jej autorem wybitnie nie trafiłeś, bo co jak co ale jej Autor miał nienawiść rasową zakorzenioną głęboko jeszcze w dzieciństwie. A jeżeli nawiązujesz symbolu ruchu nazistowskiego, to masz rację - swastyka, w nieco innej postaci jest symbolem czysto ze Wschodu.

 

@MalVina - moja osobista interpretacja jest następująca - jeżeli szukasz partnera by wylać na nim swoje żale i złości, to nie będzie partnerstwo tylko niewolnictwo. Do czasu kiedy nie nauczymy się żyć i dzielić chwile z drugą osobą, dopóty według mnie musimy nauczyć się żyć w zgodzie z samym sobą. Kto będzie chciał iść z nami przez życie, kiedy my sami nie będziemy wiedzieli po co w ogóle iść ? A jeśli chodzi o traumy czy złe doświadczenia - myślę, że każdy z Nas na tym forum przeżył coś, co można by zakwalifikować do jednej z powyższych. Jedni mniej, drudzy więcej, ale myślę, że po którejś tam z kolei po prostu człowiek zaczyna doceniać te krótkie przelotne chwile i to, że one nie są wieczne. I to jest moja skromna definicja szczęścia :D

 

@ewelina - wdzięczność działa cuda :D

Edytowane przez Spartan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Posejdon :D , kurczę człowieku, ale Ty masz poczucie humoru. Przede wszystkim nie zamartwiać się na zapas, myśleć pozytywnie, nie wyobrażać sobie jakiś smutnych scenariuszy, po co? Nie myśleć a co by było gdydy....

@icman dziękuję.

4 minuty temu, icman napisał:

dla mnie dużym uproszczeniem w tym temacie to po prostu zwykle wzięcie odpowiedzialności za siebie, swoje emocje i swoje szczęście.

Pięknie to napisałeś, zwięźle, ale jednocześnie tych kilka słów zawiera w sobie głęboki sens.

Powiem Ci, że kiedyś byłam ogromnym tchórzem, wstydziłam się chyba nawet tego , że żyję:D. Więc skoro ja potrafiłam się jakoś ogarnąć to każdy może.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, ewelina napisał:

Gdy każdemu życzysz dobrze, do nikogo nie żywisz wrogości, doceniasz to co masz, we wszystkim widzisz coś dobrego , cieszysz się każdą chwilą to masz w sobie tylko radość , miłość , których pozbywać się nie potrzebujesz

No i właśnie tu konkretnie się nie zgadzam. Bo o tym pisałam wyżej nie zawsze to co dajesz wraca do Ciebie. Można być dokładnie takim jak piszesz (słowo w słowo) a jednak organizm różnie radzi sobie z sytuacjami traumatycznymi i może się skończyć depresją. Czyli tak jak tu:

8 minut temu, ewelina napisał:

Przede wszystkim nie zamartwiać się na zapas, myśleć pozytywnie, nie wyobrażać sobie jakiś smutnych scenariuszy, po co? Nie myśleć a co by było gdydy..

I tu już 100% racji. 

Ale to co już się wydarzyło i wpłynęło negatywnie na naszą przeszłość albo i teraźniejszość musi wybrzmieć. Każdy człowiek ma do tego prawo. By przeżyć swoje i stanąć na nogi. Niestety wiele osób jest kompletnie oderwanych od rzeczywistości (patrz: tych wszystkich Couchów którzy jak grzybki po deszczu się obawiają i wmawiają że tylko słabi ludzie mają żałamania itd), którzy zamiast komuś pomóc się podnieść to jeszcze wbijają szpile. Nie mówię tu o was tylko o właśnie takich couchach. 

Pozytywne nastawienie nie odmieni przeszłości - a ją trzeba przeżyć i mieć wszystkie traumy poukładane i zakopane, żeby żyć dalej szczęśliwie. To nie ma nic wspólnego z czarnowidztwem czy użalaniem. 

44 minuty temu, Spartan napisał:

wdzięczność działa cuda :D

Edytowane 29 minut temu przez Spartan

To prawda :)

45 minut temu, Spartan napisał:

moja osobista interpretacja jest następująca - jeżeli szukasz partnera by wylać na nim swoje żale i złości, to nie będzie partnerstwo tylko niewolnictwo.

Ja akurat nikogo nie szukam, więc jakby temat mnie nie dotyczy, ale zgadzam się w 100%. 

 

Myślę, że jakiś nam offtop poszedł bokiem. Wypadałoby chyba założyć inny temat ???

50 minut temu, ewelina napisał:

Od początku, gdy czytałam Twoje komentarze, czułam, że jesteś na innym poziomie niż większość społeczeństwa, że jesteś bardziej świadoma. Dodam, że pisząc inny nie mam na myśli że ktoś jest na lepszym a ktoś na gorszym, nie,  inny to inny.

Zawsze byłam inna, i mnie to nie obraża. Nie chciałabym być nikim innym. Mimo wszystko ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, MalVina napisał:

Myślę, że jakiś nam offtop poszedł bokiem.

Bynajmniej, myślę, że jest bardzo na temat :) Przytoczę jeden z moich ulubionych fragmentów filmu "Creed" - jak dla mnie to zdecydowanie więcej niż tylko dramat sportowy (i to je offtop btw :D) - fragment w którym Rocky zabiera swojego młodego podopiecznego przed lustro, pokazując mu jego własne odbicie, mówiąc: " You see the guy up there ? It's your toughest opponent, I do believe that in boxing and I do believe that in life". Zrozumieć siebie i w całym tym procesie "poznawania siebie" nie zranić nikogo wokół, takie małe zadanie domowe :)

 

17 minut temu, MalVina napisał:

 Nie chciałabym być nikim

Cytując klasyka: " A kto to jest Niki ?" :D

Edytowane przez Spartan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Spartan napisał:

You see the guy up there ? It's your toughest opponent, I do believe that in boxing and I do believe that in life"

Aż sobie gdzieś zafiszkuję ten cycat ? Szkoda, że mi zdradziłeś że to o boksie. Może bym się skusiła obejrzeć, ale że nie przepadam za boksem.. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MalVina może kiedyś się przekonasz do tego filmu, a jest w nim wszystko - młody gniewny, który próbuje odcisnąć swój ślad, pojawia się mentor, zwycięstwo i przegrana, bohater walczy ze sobą, swoimi słabościami, mentor także przechodzi przemianę, cierpi przez utratę żony, choruje na raka. I obaj przezwyciężają własne lęki i słabości i obaj stają do walki :) Druga część jest równie dobra :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MalVina 

6 minut temu, MalVina napisał:

tym pisałam wyżej nie zawsze to co dajesz wraca do Ciebie

Nie zawsze wraca od razu, mogą minąć lata. A może nie zauważasz tego , że wraca? Może być tak, że dajesz jednej osobie, a dostajesz od innej,  albo dajesz np.. w postaci materialnej a otrzymujesz w stanie niefizycznym? Możliwości jest mnóstwo. Często nie potrafimy tego zrozumieć, więc zakładamy, że nam się to nie kalkuluje, i nawet na zero nie wychodzimy;). Ja tak na to nie patrzę. Po prostu mam niezbitą wiarę, że otrzymam wszystko to co jest dla mnie niezbędne. Kiedyś usłyszałam takie słowa, gdy emanujesz dobrą energią i trafisz na dobrego człowieka, to on tą energię przyjmie od Ciebie jednocześnie wysyłając do Ciebie swoją w jeszcze większej ilości. Natomiast, gdy trafisz na negatywna osobę, to od niej ta dobra energia się odbije powracając do Ciebie. Piękne prawda?

20 minut temu, MalVina napisał:

a jednak organizm różnie radzi sobie z sytuacjami traumatycznymi i może się skończyć depresją.

Tak, bo wszystko zależy od poziomu świadomości danej osoby. Najważniejsze to zmienić swój system myślenia, zdać sobie sprawę, że szczęście NIE ZALEŻY od czynników zewnętrznych! Można być biednym jak mysz kościelna i szczęśliwym, albo miliarderem i mieć depresję i myśli samobójcze. Ludzie swój poziom szczęścia uzależniają od czynników zewnętrznych , stąd tak częste problemy typy depresje czy inne zaburzenia psychologiczne, np. kończy się związek- depresja, bankructwo - depresja, itd. śmierć bliskiej osoby- depresja.

34 minuty temu, MalVina napisał:

Ale to co już się wydarzyło i wpłynęło negatywnie na naszą przeszłość albo i teraźniejszość musi wybrzmieć. Każdy człowiek ma do tego prawo

Dla mnie najlepszym środkiem jeśli w przeszłości spotkało Cię coś złego ze strony innych jest po prostu wybaczenie. Osobiście nie chowam urazy do żadnej osoby, nie mam takiej osoby , do której powiedziałabym jesteś moim wrogiem, nie mam osób z którymi nie rozmawiam, bo jestem pokłócona czy coś w tym stylu. Dzięki temu żyje się lekko i przyjemnie. Od nikogo nie wymagam, by mnie lubił. Jak to mówią co było i nie jest nie pisze się w rejestr:D. Nie ma co sobie niepotrzebnie komplikować życia.

 

43 minuty temu, MalVina napisał:

patrz: tych wszystkich Couchów którzy jak grzybki po deszczu się obawiają i wmawiają że tylko słabi ludzie mają żałamania itd), którzy zamiast komuś pomóc się podnieść to jeszcze wbijają szpile.

Takich couchów nie słucham. Jeśli znasz podstawowe prawdy wszechświata to żaden couch nie jest potrzebny.

 

48 minut temu, MalVina napisał:

Pozytywne nastawienie nie odmieni przeszłości - a ją trzeba przeżyć

Skoro to przeszłość to już ją przeżyliśmy;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ewelina napisał:

Ja mam tak samo, ludzie dziwią się ,że można cieszyć się z tak błahych rzeczy, mówię wtedy nie dziw się, a ciesz się razem ze mną. Uważam, że życie to zabawa, a plan życia to wielki plac zabaw.

 Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... znaczy... marchew.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to będzie licytacja na cytaty :D@armin - ten Twój z kolei z filmu "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra" :D

 

@Tomko - myślę, że cała seria filmów o Rockym dojrzewała wraz ze Stallone'm, nie tylko jako aktorem ale i człowiekiem, zauważcie, że pierwszy film nakręcił w latach siedemdziesiątych, będąc gołodupcem, sprzedając scenariusz do Rocky I za dolara, ale z wyłącznym prawem reżyserii. A czterdzieści lat później - Creed 2 którego był współscenarzystą, a który to dwugodzinny dramat z wątkiem sportowym w tle, to film dotykający dużo aspektów codziennego życia.

 

 

BTW w ostatnim filmie jest scena, w której po latach nieobecności i nieporozumień w końcu "brata" się ze swoim synem. Wyciskacz łez dla prawdziwego fana serii :)

 

 

 

Edytowane przez Spartan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spartan 

41 minut temu, Spartan napisał:

Bynajmniej, myślę, że jest bardzo na temat

Mam podobne odczucia.

 

43 minuty temu, Spartan napisał:

jak dla mnie to zdecydowanie więcej niż tylko dramat sportowy

 tak!

 

44 minuty temu, Spartan napisał:

Zrozumieć siebie i w całym tym procesie "poznawania siebie" nie zranić nikogo wokół, takie małe zadanie domowe

Dlatego ja stosuję się do zasady , żeby każdą zmianę zaczynać od siebie. Nikogo do niczego nie zmuszać, można zachęcić, zainspirować, ale nigdy na siłę.

@armin 

9 minut temu, armin napisał:

 życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia

Po przeczytaniu tych słów mimo, że za oknem ciemno wokół mnie pełno światła. Pięknie to ująłeś! To ogromna radość, że są ludzie, którzy myślą w ten sposób!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, ewelina napisał:

mnie najlepszym środkiem jeśli w przeszłości spotkało Cię coś złego ze strony innych jest po prostu wybaczenie. Osobiście nie chowam urazy do żadnej osoby, nie mam takiej osoby , do której powiedziałabym jesteś moim wrogiem, nie mam osób z którymi nie rozmawiam, bo jestem pokłócona czy coś w tym stylu. Dzięki temu żyje się lekko i przyjemnie. Od nikogo nie wymagam, by mnie lubił. Jak to mówią co było i nie jest nie pisze się w rejestr:D. Nie ma co sobie niepotrzebnie komplikować życia.

Przecież nie chodzi o to żeby trzymać urazę, tylko żeby się podnieść po doznanej krzywdzie. To jest zupełnie oderwane od osoby która tę krzywdę wyrządziła. Jej można wybaczyć, a rany muszą się jakoś zagoić. Jak ktoś idzie przez życie z takimi niezagojonymi rzeczami to sam może właśnie nawet niechcący skrzywdzić inną osobę. Dlatego nie bagatelizowanie tego jest tak ważne. 

Są tematy, których w ogóle mam wrażenie nie bierzesz pod uwagę - gwałty przemoc, psychiczną czy fizyczną, śmierć najbliższej oosby to też nie taki pryszcz na d....zwłaszcza jeśli przeżyło się z tym kimś np całą dorosłość. Tego się nie da strzepnąć i powiedzieć "co było i nie jest". To wszystko trzeba w sobie przepracowac a nie tłumić negatywne emocje bo są niepożądane i dają złudne przekonanie o słabości. To nie złamanie ręki czy kłótnia z psiapsiółką. Mówiłam o ciężkich tematach a nie codziennych pierdołach i pseudodramatach. Bo te to faktycznie można strzepnąć z ramion i iść dalej, albo i nawet się z nich pośmiać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.