Skocz do zawartości

Planowanie życia kilka lat do przodu


ciekawyswiata

Rekomendowane odpowiedzi

Jak podchodzicie do kwestii planowania długoterminowego i stawiania sobie celów długoterminowych? Mam na myśli stawianie sobie celów na 5-10-15 lat do przodu? Według mnie takie długoterminowe podejście ma kilka minusów, o których ostatnio sobie myślałem. Po pierwsze życie często jest nieprzewidywalne i z tego co zauważyłem jednak wiele rzeczy dzieje się po prostu jakimś przypadkiem. Mam na myśli, że nie do końca mamy wpływa na to, jakich ludzi spotykamy po drodze, jakie okazje się nam przytrafią. Po drugie założmy, że mamy chłopaka, który ma dwadzieścia lat i postawi sobie cel na 10 lat. Nie ukrywajmy, że człowiek często się zmienia, zmienia się jego charakter, hierarchia wartości, priorytety, zainteresowania, podejście do życia i to co kiedyś wydawało mu się ekscytujące to po drodze może stracić na wartości. W ciągu 10 lat człowiek jest się w stanie bardzo zmienić, jego podejście do życia, stopień dojrzałości.  Dlatego ja uważam, że warto sobie mieć jakieś plany na kilka lat do przodu, ale tylko jako taki ogólny szkic, a raczej nie wybiegać dalej niż rok do przodu. A jak z tym jest u was? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście mam cel główny i rozkładam go po kolei na czynniki np. co będę potrzebować do realizacji po drodze, z kim będę musiał nawiązać współpracę, u kogo szukać pomocy, co poprawić itd. I następnie stawiam cele na najbliższe pół roku a to co dalej to jakiś zarys tego jak bym to widział. Tak to przynajmniej wygląda u mnie, w tym miejscu w którym aktualnie jestem. Małe kroki.

 

Spisz wszystkie swoje cele -> ustal priorytety -> określ aktualne położenie -> podziel cel główny na mniejsze -> działaj -> monitoruj postępy -> koryguj cele i metody

 

Próbuj i sprawdzaj jakie metody będą Ci odpowiadać :) Powodzenia!

Edytowane przez Młody Samiec
literówka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata - Planowanie na kilka lat do przodu nie ma najmniejszego sensu. Życie zbyt mocno się zmienia. Zmienia się również to czego chcemy. Ja zaplanowałem sobie w wieku lat 20, że do 30 będzie fajnie z kasą i wtedy zacznę korzystać z życia. Okazuje się, że  te 30 jest bardzo blisko i mogę się bardzo rozczarować a poświęciłem praktycznie cały czas ( zero przyjemności itd. ) a ja nie mam nic a do tego gówno przeżyłem, chociaż jeszcze może się pofarci. Planowanie do przodu w takim rozmiarze chuja mi dało. Zresztą kilka razy zmieniałem drogę, którą podążałem. W zasadzie tu gdzie teraz jestem nie ma żadnego związku z tym co planowałem na początku, jak miałem te 20 lat.

 

Planować to można na kilka miesięcy, wtedy jesteś w stanie przeanalizować co konkretnie robisz przez ten czas. Obecnie planuję z wyprzedzeniem mniej więcej kilkudniowym. Najdalsze pomysły sięgają 3-4 tygodni.

 

W życiu, bez względu na to co robisz potrzebny Ci jeden zajebiście ważny składnik -> szczęście, a tego nie zaplanujesz.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planowanie zbyt daleko  lat do przodu nie ma sensu. Spójrzmy w przeszłość. Kto w 2001-2002 mógł się spodzeiwać tego jak bardzo zmieni się sytuacja ekonomiczna w Polsce przez kolejnych parenaście lat?

Albo rozwój technologii w ostatnich latach. Może się okazać, że nasze planowanie ch.. trafi bo akurat pan Putin sobie wymyśli kolejną wojnę,  ocieplenie klimatu zmieni Europę w uciążliwe miejsce do życia.

Owa niepewność to jak dla mnie decydujący czynnik przeciwko zakładaniu rodziny.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, self-aware napisał:

@ciekawyswiata - Planowanie na kilka lat do przodu nie ma najmniejszego sensu. Życie zbyt mocno się zmienia. Zmienia się również to czego chcemy. Ja zaplanowałem sobie w wieku lat 20, że do 30 będzie fajnie z kasą i wtedy zacznę korzystać z życia. O

Moim zdaniem to są marzenia a nie plany.

Plan to jest ustalenie działania w przyszłości.

Uważam, że należy planować życie od początku do końca i nieustatnnie plany życiowe aktualizować.

Dzięki planowaniu jesteś w stanie osiągnąć więcej - niektóre działalności mają trudny okres do przejścia i dopiero jak ten okres przejdziesz to zdobywasz nagrodę. Gdyby bazować tylko na chwili to nigdy byś się na te trudności nie zdecydował. 

Przykład: kariera lekarza. Najpóźniej w liceum powinieneś sobie założyć, że skupiasz się na biologii, chemi, fizyce... jak nie zaplanujesz tego to lekarzem nie zostaniesz.

Edytowane przez pytamowiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłpcy, kurwa:)

 

Wezcie sie w garsc, troche zycia, meskosci:)

 

Moje studia trwały 5 lat, pozniej 4 lata doksztlacania. 

 

Dziś smieje sie z tych co smiali sie wczesniej...

 

Trzeba planowac i zapierdalac, nie ma wyjscia.

 

Kiedys ktos mi sie zapytal, jak widzisz swoje zycie za 2 lata, za 5 lat, za 10?

 

A ja Was pytam jak wyobrazacie sobie swoje 80 urodziny? Tak? To ogien ma byc!! Bo szkoda Zycia !! Samo sie nie zrobi!!

 

Tych kolegów bez ambicji nie słuchajcie, oni jutro zjedzą śniadanie, zaplanują co zrobią pojutrze i tak im zleci xD

Edytowane przez alfa_sralfa
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś przeczytałem, że dobre postanowienie dotyczy zawsze środków, nie celów. 

Np będę trzy razy w tygodniu po 1 h ćwiczył na siłowni przez następny rok.

Ale założenie - za rok będę miał tyle a tyle w bicepsie. Bez sensu jak dla mnie. Bo albo będę miał, albo nie, i moje "postanowienie" nic tu do rzeczy nie ma. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, pytamowiec napisał:

Dzięki planowaniu jesteś w stanie osiągnąć więcej

Nie zauważyłem zbyt dużej korelacji w prawdziwym życiu. Ba, często ci, którzy po prostu idą na żywioł i działają nie mogą narzekać.

7 godzin temu, alfa_sralfa napisał:

Moje studia trwały 5 lat, pozniej 4 lata doksztlacania. 

 

Dziś smieje sie z tych co smiali sie wczesniej...

Ja też zapierdalam i dzisiaj ze mnie się śmieją bo chuja z tego mam. Oczywiście może się to jeszcze zmienić i będzie spoko, ale tak jak pisałem, w życiu potrzebne są również rzeczy, których nie da się zaplanować, szczęście, zbiegi okoliczności itd.

 

Trzeba przede wszystkim działać, planowanie długoterminowe to bujanie w obłokach. Może to dobra metoda na zasadzie, że raz na miesiąc sobie 5 minut pomarzę o swoim życiu za 5-10 lat tak dla motywacji, i tyle. Wśród swoich znajomych dostrzegłem korelację, im ktoś jest z bogatszej rodziny tym planowanie bardziej długoterminowe i oderwane od rzeczywistości, taka osoba po prostu wierzy bezgranicznie (być może słusznie), że czeka ją przyjemne życie. Słyszę wtedy od nich, że za 15 lat planuje emeryturę (gość ma 20).

 

To jak z piękną sylwetką. Za 5 lat będę miał fajne ciało! Bez sensu. Jeśli nie mam ochoty trenować regularnie od dzisiaj/jutra to chuja będę miał.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba planować + mieć na uwadze że z niektórych planów gówno wypali- ot życie.

 

W moim przypadku udalo sie oddzielić plany fundamentalne (dorobienie się mieszkania z jak najmniejszym kredytem do spłaty, ustabilizowanie finansów, stałą otwartość ja bodźce duchowe i rozwój autorefleksji, doprowadzenie leczenia zębów do końca) od tych zmiennych (gdzie pracuje, z kim, dieta, sylwetka, jak spedze czas, czy będzie kobieta w moim życiu).

 

Te fundamentalne pchają mnie do działania, wiem po co budzę się rano. Podzieliłem je również na pomniejsze kamienie milowe i powoli szarą codziennością dążę do ich spełnienia, nie bacząc na czynniki zewnętrzne. 

 

Z kolei pogodziłem sie już ze zmianami, z tym że czasem wyjebie mi brzucha a czasem schudnę. Z tym ze dziś pracuje w firmie X a jutro może to być Y. Moze sie przeprowadzę, może wygram w totka?

Przestałem rwać włosy z głowy na próbach utrzymania planów na wszystko poza fundamentami bo idzie oszalec.

 

Wniosek: zdrowy balans, planuj ale bez zafixowania sie na wszystko naraz.

Fundamenty i rzeczy zmienne.

Dodam tylko że część rzeczy zmiennych mozna zmienić w fundamentalne np.zmianą priprytetów w życiu czy cyklicznym codziennym powtarzaniem ćwiczeń rano aż wejdą one w nawyk na równi z prysznicem czy śniadaniem.

 

Polecam poszukiwanie równowagi :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, self-aware napisał:

W życiu, bez względu na to co robisz potrzebny Ci jeden zajebiście ważny składnik -> szczęście, a tego nie zaplanujesz.

Zgadzam się z pierwszą częścią Twojego postu dotyczącą planowania na kilka lat do przodu, ale nie z tym fragmentem. Po części masz rację, ale ja uważam szczęście za najmniej potrzebny składnik. Jak już coś udało mi się zrobić to była kwestia ciężkiej pracy, wytrwałości, dyscypliny, a samo szczęście to może maksymalnie 5 procent. Możliwe, że patrzysz na rówieśników, którzy mieli lepszy start, dostali mieszkania od rodziców, samochody w Twoim wieku i wtedy człowiek widzi, że szanse na starcie nie są równe. Tak, wtedy to człowieka boli, ale i tak trzeba robić swoje. 

 

 

Edytowane przez ciekawyswiata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planowanie długofalowe na 5-10 lat jest bez sensu. Zwracam się tu z pytaniem do facetów 30 lat i więcej. Czy mając 20 lat mieliście takie samo myślenie jak teraz? Oczywiście, że nie. Warto stawiać sobie plany krótkoterminowe np: przez najbliższy rok będę 3x w tygodniu chodził na siłownię. W najbliższym roku zrobię sobie dwa kursy. I tak dalej. 

 

Kolejnym bardzo ważnym składnikiem jest szczęście. Mam znajomego, który dziś ma swoją firmę kiedyś pracował na etacie aż do pewnego dnia do póki znajomy nie zaproponował mu spółki od tak o, z początku nie chciał, ale go przekonał. Dziś ma swoją firmę. I powiedźcie mi, że szczęście nie jest istotne.. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

Jak już coś udało mi się zrobić to była kwestia ciężkiej pracy, wytrwałości, dyscypliny, a samo szczęście to może maksymalnie 5 procent.

Cóż, każdy ma swoje zdanie. Ja uważam, że ten czynnik jest bardzo istotny. Oczywiście są sytuacje, gdzie w teorii nie jest, np. budowanie sylwetki. Tutaj wszystko zależy niby od Ciebie, szczęściem tutaj można byłoby np. nazwać genetykę, jeden ma grube łydki naturalnie a drugi po 10 latach na siłowni nie będzie takich miał, ale to oczywiście inne "szczęście" niż mamy teraz na myśli bo chodzi Ci pewnie głównie o robienie kasy i tutaj ja niestety jestem zdania, że ma duże znaczenie, ale życzę Ci aby w Twoim życiu miało marginalne.

 

Czasami znajdziesz się w odpowiednim miejscu i czasie i spotkasz kogoś lub coś i to może zmienić bardzo dużo. Sam zresztą miałem już taką sytuację, niestety z perspektywy czasu chyba nie wykorzystałem jej odpowiednio i dupa, czas pokaże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, self-aware napisał:

Czasami znajdziesz się w odpowiednim miejscu i czasie i spotkasz kogoś lub coś i to może zmienić bardzo dużo. Sam zresztą miałem już taką sytuację, niestety z perspektywy czasu chyba nie wykorzystałem jej odpowiednio i dupa, czas pokaże.

Im dłużej żyje, obserwuje pewne sytuacje z ,, boku " odnoszę wrażenie że tak zwane szczęście odgrywa coraz to większą rolę. Oczywiście szczęściu trzeba pomóc jak to mówi przysłowie, ale aby mu pomóc wpierw trzeba je mieć. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kimas87 napisał:

Planowanie długofalowe na 5-10 lat jest bez sensu. Zwracam się tu z pytaniem do facetów 30 lat i więcej. Czy mając 20 lat mieliście takie samo myślenie jak teraz? Oczywiście, że nie.

 

 

A załóż się :)

Nie przypominam sobie żebym jakoś poważnie traktował PLANY!!! ( o ja pier to i tamto).

Oczywiście były sprawy niezbędne ( jak wtedy uważałem) jak np. zrobienie matury.

Teraz mam do tego bardziej pragmatyczne podejście. Wystarczy podróba. W ogóle w większości spraw wystarczą podróby dokumentów.

To takie zabawne, że nikt tego barachła nie sprawdza. Serio, nie spotkałem się jeszcze żeby ktoś sprawdzał świadectwa pracy, dyplomy ukończenia choćby pieprzonego kursu na widlaki. Nic.

Masz papier to masz papier. Święta sprawa taki papier.

Ale o planach być miało.

Ktoś napisał, że szczęściu trzeba pomóc. Potwierdzam.

Uważam również, że całością rządzi przypadek.

Z tego właśnie powodu z życiem, ludźmi i w ogóle pogrywam na regułach chaosu. Ciężko to opisać, to coś jak agresja skierowana przeciwko agresorowi. Tyle, że w wersji lifehack.

Życie się wtedy jakoś koślawi, czasem na plus, czasem standardowo na minus.

Ludzie się dziwią co wyrabiam a ja nie wiem. Koślawię ściany, zaginam psychiki i czasoprzestrzeń. dzieje się.

Domyślnie człowiek ma przejebane :)  Żyje trochę tak czy siak i idzie w pizdu.

Czym tu się przejmować?

 

PLANY to kpina, potwierdzenie, że bierzesz  "życie" na serio a tymczasem to "życie" traktuje cię jak pyłek co go wiatr niesie i wuj wie gdzie pyłek osiądzie.

Takie traktowanie zasługuje na vicę i versę. Obie naraz.

Kontrolę masz tylko nad tym czy jebniesz kogoś cegłą czy nie.

Zwykle :P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, self-aware napisał:

 

 

Czasami znajdziesz się w odpowiednim miejscu i czasie i spotkasz kogoś lub coś i to może zmienić bardzo dużo.

Tak, to prawda, ale szczęściu trzeba pomóc, bo co z tego, że kogoś gdzieś spotkasz przypadkiem, nawiążesz z nim dobre relacje, ktoś zaproponuje Ci jakieś fajne zlecenie, ale Ty nie masz o tym czymś zielonego pojęcia. W teorii dostaniesz taką robotę, a później ktoś się zorientuje, że jednak nie ogarniasz. Daję tylko taki przykład.  Dlatego uważam, że najważniejsze są kompetencje, a później może pojawić się szczęście. 

 

17 minut temu, Kimas87 napisał:

Im dłużej żyje, obserwuje pewne sytuacje z ,, boku " odnoszę wrażenie że tak zwane szczęście odgrywa coraz to większą rolę. Oczywiście szczęściu trzeba pomóc jak to mówi przysłowie, ale aby mu pomóc wpierw trzeba je mieć. 

Według mnie najpierw trzeba być w czymś dobrym, a dopiero potem możemy mówić o szczęściu. Zgadzam się z tym, że nie mamy kontroli, a przynajmniej 100 procentowej kontroli nad swoim życiem, nad tym kogo poznamy, ale uważam, że mówić o szczęściu możemy tylko wtedy, gdy mamy w czymś kompetencje, a ten ktoś się pojawi na naszej drodze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Wszystkim rządzi szczęście i przypadek, oczywiście żeby coś się zadziało musisz wprawić coś w ruch...swoim działaniem, ale efekt końcowy zależy od wielu czynników z których szczęście jest najważniejsze.

Edytowane przez The Motha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, The Motha napisał:

Wszystkim rządzi szczęście i przypadek, oczywiście żeby coś się zadziało musisz wprawić coś w ruch...swoim działaniem, ale efekt końcowy zależy od wielu czynników z których szczęście jest najważniejsze.

Oczywiście. Tak jak z pracą ktoś raz trafi, ktoś go wkręci i ma robotę na lata. Inny skacze od roboty do roboty. Powtarzam im dłużej żyje tym bardziej się do tego przekonuje. 

 

Mam kumpla, który jeździł do Holandii. Od gówno pracy do gówno pracy. Pewnego dnia wstaje rano i bah wiadomość ciotka mu zostawia dom wart 300 tyś. Całe jego życie się zmieniło. Na szczęście to kumaty gość i sam często przyznaje, że gdyby nie to sam nie wie co by z nim było dziś. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87 u Syracha był taki świetny przykład odnośnie tego tematu;

 

9 11 A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami. Bo czas i przypadek rządzi wszystkim*.

 

Tak więc możesz być super hiper zajebisty, ale to nie da Ci gwarancji sukcesu :) .

Edytowane przez The Motha
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.