Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie dostałem od byłej małżonki kolejne z rzędu, ale tym razem brzmiące dość konkretnie groźby popełnienia samobójstwa, jeśli nie zezwolę jej na kontakt. Kobieta jest zablokowana, nie jest w stanie się do mnie dodzwonić, ale może przysyłać SMS-y. I takowego właśnie dostałem. W poprzednich miesiącach napierdzielała do mnie jej rodzina, ona sama wielokrotnie próbowała pisać, pojawiały się też zawoalowane teksty w stylu "my love, I can even kill myself for you". Dziś już mamy prosto z mostu - jeśli w ciagu 3 dni się z nią nie skontaktuję, to będzie suicide.

 

Niespecjalnie wierzę w jej samobójstwo, laska jest na wylocie z kraju (deportacja) i rozpaczliwie walczy o pozostanie tutaj. Boję się jednak, że jeśli zasymuluje próbę samobójczą i niechcący jej się powiedzie, to mogę zostać pociągnięty do odpowiedzialności z art. 162KK (nieudzielenie pomocy) albo 151KK (podżeganie do popełnienia, np. zostawi jakiś bzdurny list pożegnalny, w którym wskaże mnie jako osobę odpowiedzialną). Z drugiej strony zgłoszenie jej szantażu prokuraturze być może spowoduje wszczęcie postępowania przeciwko niej z art. 191KK (groźba bezprawna), co być może w jakiś sposób przedłuży jej pobyt w naszym pięknym kraju, czego nie chcę. Im dalej będzie ode mnie tym lepiej.

 

Myślę sobie, czy po prostu nie zadzwonić na policję w jej mieście i nie zgłosić uzasadnionej obawy zagrożenia czyjegoś życia.

 

A Wy co byście zrobili? Telefon do niej / kontakt osobisty / jakakolwiek forma uległości względem pierdolonego szantażysty nie wchodzi w grę.

 

@Ramaja Awantura Ty chyba jesteś gliniarzem?

@Mosze Red jakieś dobre prawnicze porady?

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzwonisz pod numer alarmowy i zgłaszasz osobę, która grozi targnięciem się na własne życie.

 

Wysyłają patrol policji z karetką z psychiatrą na pokładzie.

 

Jak robiła udawaną dramę, to będzie miała obciach na całe sąsiedztwo, jak faktycznie coś  z nią nie tak to dostanie uspakajające, a jak uzna lekarz za konieczne zabiorą na oddział.

 

To na początek, a jak po takiej lekcji nie da ci spokoju to będziemy kombinować. 

  • Like 17
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mosze Red dał konkretną radę i chyba nie ma bardziej sensownego rozwiązania. 

 

Z mojej strony mogę napisać tylko, że przykro mi, że masz takie stresy. Tego nie zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył. 

W mojej historii szantaż samobójstwem i akcja jaką odwaliła żona dzień później były kroplami, które przegięły pałę goryczy i katapultowały mnie z toksycznego związku. Mentalnie już nie było powrotu. 

Nawet jak wiesz, że to do niej nie pasuje i jest zbyt wielką egoistką, żeby sobie coś zrobić, to trudno zapanować nad emocjami i przechodzisz przez piekło. 

Edytowane przez Esmeron
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Esmeron napisał:

Z mojej strony mogę napisać tylko, że przykro mi, że masz takie stresy. Tego nie zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył. 

Wierz mi, że to jest pikuś. Te jej próby samobójcze podnoszą mi ciśnienie zaledwie na parę godzin, nie dłużej.

 

19 minut temu, Esmeron napisał:

W mojej historii szantaż samobójstwem i akcja jaką odwaliła żona dzień później były kroplami, które przegięły pałę goryczy i katapultowały mnie z toksycznego związku.

U mnie najzabawniejszym momentem i tym, co sprawiło, że byłem zdecydowany już tylko na "nie",  było zabranie mnie na dołek po jej doniesieniach z dupy o byciu uwięzioną i wykorzystywaną seksualnie. Laska aż się prawie załapała na program ochrony ofiar handlu ludźmi - taka była skuteczna. Do dziś figuruje w oficjalnych statystykach. I nawet konsul jej kraju, z którym kilkakrotnie wcześniej bywaliśmy w kontakcie, był informowany o całej sprawie. Przemiły ów człowiek był mocno zaskoczony kiedy pokojarzył treść zarzutów z moją osobą.

 

Mi zaś półtora roku zajęło wychodzenia z gówna pomówień, co finalnie udało się zakończyć rok temu.

 

A teraz to jest już pikuś. Zaraz sobie włączę Orange is The New Black a potem przytulę się do żony (też Afrykanki) i życie potoczy się tym samym - normalnym od czasu jej odejścia - rytmem.

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem Twoją opowieść w innych wątkach. Masz przejścia, to trzeba przyznać. Pewnie niewielu ma tutaj tak haedcoreową historię za sobą. 

Niemniej jadnak szantaż samobójstwem to jedna z najpodlejszysz manipulacji i potrafi ciężko wpierdolić. Jedna z najpaskudnijeszych emocji jakich doświadczyłem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Esmeron napisał:

Czytałem Twoją opowieść w innych wątkach. Masz przejścia, to trzeba przyznać. Pewnie niewielu ma tutaj tak haedcoreową historię za sobą. 

Eeeee, ja myślę, że chłopaki tutaj miewali dużo gorzej, tylko się nie chwalą ? 

 

1 minutę temu, Esmeron napisał:

Niemniej jadnak szantaż samobójstwem to jedna z najpodlejszysz manipulacji i potrafi ciężko wpierdolić. Jedna z najpaskudnijeszych emocji jakich doświadczyłem. 

Na szczęście to jedna z tych manipulacji, w której najsilniej odczuwamy sprzeciw przeciwko działaniom sprawcy. Sam napisałeś, że u Ciebie wyzwoliło to proces odejścia. Bo w tym zabawa, aby machinator od własnej zginął machiny (nomen omen).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam z opowiadań znajomego o takiej wariatce, która go w kłótni prowokowała np. rzucała się na niego z łapami no i kiedy ten się bronił to specjalnie się przewracała i potrafiła przypierdolić głową o chodnik. To był udawany cyrk i marne przedstawienie, ale obliczone na odrąbanie mu jaj. Żeby przypadkiem na drugi czy tam trzeci raz nie próbował się stawiać tylko grzecznie przyjmował opierdol i wykonywał rozkazy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod art 191 to to nie podpada na moje oko, bo nie jest to wobec Ciebie przemoc ani nie jest to groźba karalna (grożenie popełnieniem czynu za który jest odpowiedzialność karna).

 

Swoją drogą mogliby kk rozszerzyć o to, bo to jest dziura w prawie - umarłych się nie sądzi.

Edytowane przez leto
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Na szczęście to jedna z tych manipulacji, w której najsilniej odczuwamy sprzeciw przeciwko działaniom sprawcy. Sam napisałeś, że u Ciebie wyzwoliło to proces odejścia. Bo w tym zabawa, aby machinator od własnej zginął machiny (nomen omen).

Zgadza się. To był moment w którym stwierdziłem, że już nic więcej nie mogę zrobić, a z terrorystami się nie negocjuje...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, urodzony_w_niedzielę napisał:

Znam z opowiadań znajomego o takiej wariatce, która go w kłótni prowokowała np. rzucała się na niego z łapami no i kiedy ten się bronił to specjalnie się przewracała i potrafiła przypierdolić głową o chodnik.

Mój znajomy miał podobnie. A w ślad po jej rzekomych upadkach na policję szły zgłoszenia o pobicie. Jednego kobieta nie przewidziała - kamery w klapie marynarki znajomego. Oj, srogo miała potem przejebane.

 

24 minuty temu, leto napisał:

Pod art 191 to to nie podpada na moje oko, bo nie jest to wobec Ciebie przemoc

A czy próba nakłonienia do określonego zachowania (w tym wypadku do skontaktowania się z nią) nie wyczerpuje znamion art. 191 KK?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerabiałem to. Nie ma co się cackać, to jest zwyczajna próba wyszarpania atencji. Przypominam film Marka, który wywołał dramę z Awięcem - od pomocy psychologicznej jest psycholog, a nie kochanek lub przyjaciel. Grożenie samobójstwem to wołanie o pomoc lub atencję lub oba. Jak zadzwonisz na pogotowie i podasz jej adres, to nauczy się żeby nie grać na Twoich emocjach. A jeśli faktycznie Ona ma problem - to jej pomogą. Pogotowie jak przyjedzie po takich informacjach (właściwie najpierw pewnie policja) gdyby pani była w stanie zagrażającym sobie lub otoczeniu, ambulans zawiezie ją do psychiatryka. 

 

Jest taka grupa na FB i tam się nie cackają. Jak jakiś atencjusz pisze posta, że idzie się zabić, admini dzwonią na policje i podają jego dane. Policja puka do takich ludzi i kończy się zabawa ludzkim współczuciem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

zabranie mnie na dołek po jej doniesieniach z dupy o byciu uwięzioną i wykorzystywaną seksualnie. Laska aż się prawie załapała na program ochrony ofiar handlu ludźmi - taka była skuteczna. Do dziś figuruje w oficjalnych statystykach. I nawet konsul jej kraju, z którym kilkakrotnie wcześniej bywaliśmy w kontakcie, był informowany o całej sprawie. 

Tak z ciekawości się zapytam, po co to zrobiła?

To był jej sposób na zagarnięcie Twojego mieszkania lub domu, czy może były jakieś inne motywy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, mirek_handlarz_ludzmi said:

A czy próba nakłonienia do określonego zachowania (w tym wypadku do skontaktowania się z nią) nie wyczerpuje znamion art. 191 KK?

Wg mnie nie, bo tam jest wyraźnie mowa że to nakłanianie musi mieć miejsce za pomocą przemocy lub groźby odpowiednich działań.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tomekbat też tak uważam. W tym wszystkim chcę tylko zachowac czyste ręce i odizolować się od niej. Jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało, jej potencjalne targnięcie się na życie mam głęboko w dupie, jak napisał @PUNK to jej życie i jej sprawa, co z nim zrobi.

 

@letodzięki. Nie byłem pewien, czy sam fakt próby przymuszenia przemocą psychiczną (szantażem) do czegoś nie podchodzi pod 191KK. Przynajmniej wiem, że będę miał spokój jako potencjalny świadek / poszkodowany.

 

4 godziny temu, Mosze Black napisał:

To był jej sposób na zagarnięcie Twojego mieszkania lub domu, czy może były jakieś inne motywy?

Szczerze to ja nie wiem. Dawno przestałem próbować zrozumieć jej motywy. Ale najbardziej przypuszczam, że po tym, jak już wyrwała się z afrykańskiego zadupia i mąż jako przepustka do lepszego świata przestał jej być potrzebny, to zapragnęła wolności i samodzielności a tą najlepiej było uzyskać jako ofiara handlu ludźmi, bo to daje dostęp do rynku pracy, możliwość odszkodowania i pomoc różnorakich organizacji. Ale nie wiem. Niektórzy mniej jej przychylni członkowie jej rodziny twierdzą, że chodziło zwyczajnie o kasę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mirek_handlarz_ludzmi Czołem

 

jedna borderka moja ex FwB szantażowała mnie samobójstwami. Raz skokiem z okna, byłem tak głupi, że aż polazłem pod jej balkon na wszelki wypadek, żeby sprawdzić. Cięcie się standard ponieważ dokonywała autoagresji sama na sobie wielokrotnie. Klasycznie cała wina na mnie, żadne racjonalne rozmowy nie mają tutaj racji bytu. Natychmiast telefon na policje z wyjaśnieniem sytuacji. Policja rozmowy rejestruje i ma obowiązek zareagować. Nie masz się czym stresować.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny, jak się wtedy czułeś? Mi wczoraj, ku mojemu zaskoczeniu, włączyło się najbardziej nie poczucie bycia wykorzystywanym, tylko niechęć do jakiekolwiego poświęcenia dla niej. Kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem, ona cierpiała na jakieś niezidentyfikowane bóle brzucha, co wymagało z mojej strony opieki nad nią. Swoje potrzeby, obowiązki i pracę odkładałem wtedy na później, nadrabiając zaległości po nocach. W efekcie byłem stale zmęczony, podenerwowany i sfrustrowany niemożnością robienia tego, co bym chciał.

 

Wczoraj mi się włączyła cała gama emocji, ale najsilniejszy był sprzeciw przeciwko temu modelowi relacji, gdzie ona biedna krzyczy "help me", a ja biały rycerz w galopie "odwrzaskuję już lecę kochanie!". To było nawet silniejsze niż sprzeciw przeciwko manipulacji, której chronicznie nie znoszę. Potem naszła mnie taka konstantacja, że jeśli dziewczyna próbowała mnie zmiękczyć, to wybrała najgorszą z możliwych dróg, bo odwołała się do tego, czego z największą ulgą się wraz z nią pozbyłem.

 

Ciekaw jestem, czy też tak miałeś, czy zaskakiwał Cię sposób, w jaki postrzegałeś swoją ex w rozstawaniu się?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mirek_handlarz_ludzmi

 

Nie byłem z Panią w związku małżeńskim. Byliśmy znajomymi i ja wtedy jeszcze super biały rycerz z krainy białego potoku. Chciałem być spoko i kiedyś bez żadnych podtekstów przyniosłem jej leki, bo nie miała siły iść. Prawdopodobnie odebrała nad wyraz mój najzwyklejszy dobry uczynek, który nie miał w sobie nic poza tym, że chory człowiek potrzebował leków, a ja mogłem pomóc. Po paru miesiącach na imprezie zaczęliśmy kręcić, oboje byliśmy bez żadnych zobowiązań potem wyro etc. Natomiast od tego pierwszego razu za każdym razem podkreślałem wołami, że żadnych związków nie będzie. Pani potwierdzała, że rozumie naturę relacji. Ponieważ pozwoliłem sobie na taką poufałość automatycznie stałem się "przyjacielem" czytaj  trzepakiem do wylewania na mnie frustracji życiowych. Padały znane pewnie wszystkim teksty "ruchać to tak, ale odpowiedzialności to nie", "jestem twoim workiem na spermę" i tego typu rzeczy. Przy czym ja się nigdy do niej tak nie odezwałem, następnie klasyka "kutasie" , "wypierdalaj" , "nienawidzę cię". Zrywałem relację, Pani powracała gdy miała doły w życiu i jak umiałem zawsze radziłem, pomagałem. Pani ładowała się do wyra, ja za każdym razem uprzedzałem, że żadnych związków, Pani potwierdzała, że wie i przepraszała za swoje zachowanie wcześniej po czym ciągle działo się tak jak wyżej. Roller coaster trwał 2 lata: 2 miesiące FwB, awantura groźby samobójstwa, miesiąc przerwy i skruszony powrót i od nowa. Przez parę lat byłem takim Hankiem Moody dla lasek, który zawsze był wolny i nigdy na to nie narzekałem, jednak nigdy do żadnej nie miałem pretensji.

 

Pani było mi autentycznie żal ponieważ posiadała pakiet w postaci;

-toksyczny ojciec agresor

-bardzo niskie poczucie własnej wartości

-chroniczna melancholia

 

Niestety żadna z moich 6439 rozmów z nią nie dała wymiernego skutku. Poszła w końcu na terapie i wyluzowała, przyznała, że miałem dużo racji ale zawsze był wyrzut i zresztą jest. Rozpowiedziała gdzie się da, że "ją pierdoliłem" , "wykorzystałem" , raz nawet żachnęła się, że gwałt... i to już takie zabawne nie było.

Więc było mi jej żal ale, jak dostawałem ciągle eseje na Fb, maile o treści "kochałam Cię, a ty mnie tylko ruchałeś" byłem zmęczony ta ordynarnością i robieniem dramy w towarzystwie i uczelni. Zauważyłem, że w jej zachowaniu jest bardzo mało refleksji, nic do niej nie dociera i jest no niezbyt inteligentnym człowiekiem. Poczułem, że czas na zmiany w życiu i powiedziałem stop. Jesteśmy sumą naszych podświadomych wyborów, totalne wyparcie inaczej maczałbym się w poczuciu winy, właściwie za co?

 

Tradycyjnie, fb, maile, smsy, telefony, zajęło jej chyba rok, aż odpuściła. Przy czym rok bez żadnej mojej interakcji, gdyby było inaczej pewnie trwałoby do dziś.

 

Spotkałem niedawno jej chłopaka, wyszedł na piwo po kolejnej awanturze i musiał ochłonąć. Nic się nie zmieniło. 

 

Była jeszcze inna gwiazda, która zabijała się z mojego powodu 2 razy... ale natomiast ta mnie nie obwiniała ale brak logiki ten sam.

 

 

 

 

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny na razie jest cisza. Chyba policja do niej nie dotarła bo następnego dnia znowu dostałem SMS-y (nie znam jej adresu).

 

Ale od przedwczoraj milczy. Może faktycznie popełniła harakiri albo chociaż honorowe bukakke ;)

 

Sorry za ciszę i zwłokę. Zalatany jestem strasznie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.