Skocz do zawartości

Kolejna typowa historia


Rekomendowane odpowiedzi

Chcąc w miarę przybliżyć moją sytuację muszę się cofnąć kilka lat wstecz. Mianowicie, w czasach gimnazjalnych byłem zamkniętym w sobie nastolatkiem, dla którego liczyła się tylko ucieczka od codziennego życia.  Bardzo zakompleksiony, prawdopodobnie z rozwijającą się depresją, która często popychała do fantazjowania o różnych sposobach na skończenie ze sobą. Na szczęście udało się dotrwać do liceum. Tam "czysta kartka", możliwość nowego startu. Odrzucenie, lub bardziej schowanie gdzieś z tyły głowy czarnych myśli, mroczny pasażer dalej tam siedział, jednak już rzadziej się odzywał. Nowe hobby, siłownia, dała możliwość przekuwania złego samopoczucia w zastrzyk endorfin.  Po znacznej zmianie aparycji, podyktowanej lepszą sylwetka i schludnym, w miarę modnym ubiorem, płeć nieogarniona poświęcała więcej spojrzeń. Jednak pomimo, że może wygląd się zmienił, w środku dalej malutki chłopczyk z toną przemyśleń, że nie da rady, że to za ciężkie, że ta za ładna, ta za mądra. O ile w ogólnych kontaktach międzyludzkich zaliczony znaczny progres, to przy obiektach westchnień spotkanie ze ścianą. Lekkie spadki motywacji po spławieniach, wahania nastrojów, jednak w miarę rozsądnej amplitudzie.

Następnie studia i myślenie życzeniowe, teraz to może być już tylko lepiej. Pierwsze miesiące w nowym mieście bardzo sielankowe. Nowi znajomi, imprezy, kontynuacja zainteresowań związanych z przerzucaniem żelaza i światem książek. Jednym słowem bajka. Wtedy nawinęła się jedna kobieta(dziewczyna?). na początku dużo zawoalowanych sygnałów, potem już bardziej dosadnie z jej strony. Koniec końców, okazało się, że pragnęła atencji, a nie związku, zabawiła się mną i wyrzuciła do śmieci. Odcisnęło to duże piętno na mojej psychice. Cały ówczesny świat runął w gruzach. Nieprzespane noce, dużo nocnych eskapad, w końcu ucieczka w używki. Znowu poczułem się jak w punkcie wyjścia.

Po jakiś dwóch latach udało się powrócić do życia. Nauczony wcześniejszym doświadczeniem przestałem czekać na "miłość życia". Już bez parcia na wzniosłe uczucia, a kierowany chęcią umilenia sobie czasu zacząłem znowu umawiać się. Ciągnąłem znajomości z kilkoma na raz. Niektóre milsze, inne mniej. Natomiast już w ogóle nie interesowała mnie to, czy druga strona dobrze się czuje w tym. Podobało mi się to, że to ja rozdawałem karty. Aż w końcu... Znowu trafił się "ideał". Na początku dużo zabiegania z jej strony, komplementy, miłe słówka. Stopniowo zaczęło mi zależeć. Niefortunnie nie zauważyłem kiedy z "samca alfa" stałem się potulnym misiem. Powoli ja zacząłem więcej wkładać w naszą relację, a mniej wyciągać. Po kilku miesiącach zerwaliśmy, w moim mniemaniu o głupotę, jednak jeżeli spojrzę na to z perspektywy, to po prostu przestałem być kimś kogo poznała. Sprawa jest dosyć świeża, więc dalej mam mieszankę uczuć, żalu, gniewu, poczucia niesprawiedliwości. Jednak od kiedy czytam to forum, wydaje mi się, że na ramy samic była na prawdę ogarnięta. I tutaj mam do Was pytania, czy tak ciężko zwalczać tą zmianę z guru w pizdę pod wpływem uczucia jakie żywi się do drugiej osoby? Czy macie na to jakiś sposób żeby tak nie robić? Uważacie, że za jakiś czas mógłbym odezwać się do niej, z nowym nastawieniem, ma to jeszcze jakis sens? Co zrobić, żeby znowu nie zatoczyć koła i mieć zepsute kilka/kilkanaście miesięcy?

Edytowane przez rycerzyk777
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, rycerzyk777 napisał:

I tutaj mam do Was pytania, czy tak ciężko zwalczać tą zmianę z guru w pizdę pod wpływem uczucia jakie żywi się do drugiej osoby?

Nie angażuj się emocjonalnie to nie będzie problemu. Przy tej lasce wpadł haj hormonalny i dlatego była "idealna", a pewnie była taka jak wszystkie.

2 godziny temu, rycerzyk777 napisał:

Czy macie na to jakiś sposób żeby tak nie robić?

Jw.

2 godziny temu, rycerzyk777 napisał:

Uważacie, że za jakiś czas mógłbym odezwać się do niej, z nowym nastawieniem, ma to jeszcze jakis sens?

Nie.

2 godziny temu, rycerzyk777 napisał:

Co zrobić, żeby znowu nie zatoczyć koła i mieć zepsute kilka/kilkanaście miesięcy?

Patrz pkt pierwszy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rycerzyk777 niby wszytko rozumiesz, a nic nie rozumiesz. To jest Twoj podstawowy problem.  

 

Na 100% jestes u niej w szufladzie pt były nie warto. A żeby to jakoś odkręcić masz 0,0000000001% szans. 

Można ten procent trochę podnieść i uderzyć kiedy jej coś w życiu jebnie. Ale to takie robienie make upu trupowi. Kumkasz?

"Kup" nową białą kartę. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy wracać? Absolutnie nie. Jesteś spalony już i z góry będziesz traktowany jako czasoumilacz i jako pizda bo w takim stanie się to skończyło. Nic z tego nie będzie. 

Nie można się angażować, tak się łatwo powie ale trzeba kurewsko charakter wykształcić. Właśnie ta idealizacja Pań wszystko zabija. I to co człowiek powinien robić, zupełnie o tym zapomina. Mi się wydawało, że taki mam silny charakter , ale to tylko się wydawało. Praca nad sobą do n tej potęgi. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.