Skocz do zawartości

Tabletki na stres, smutek, zniechęcenie.


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

 

Czy macie jakieś swoje sposoby na radzenie sobie z długotrwałym stresem, który to zamienia się w zniechęcenie, przygnębienie itd? Czy są jakieś tabletki uspokajające bez recepty? To już kolejna i kolejna noc, gdy jestem zmęczony ale mam problem ze snem, łapy się trzęsą, żołądek gniecie od stresu. Melisa nie pomaga. Sport też nie. Spacery również. Mówienie sobie kołczingowych "dam radę" też już efektu nie robi. Czas na leki? Myśl, że mam się czymś faszerować mnie nie zadowala, ale chyba czas sobie pomóc... Kojarzycie zatem jakieś? Tyle tylko żeby za drogie nie były, jestem pewien że coś jest bo przecież masa ludzi choruje na jakieś zapalenia przewlekłe żołądka itd, najlepiej coś do 20zł.

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz tabsów? Komora floatingowa, poczytaj jak to cudo działa.

 

Wracając do tabsów to idź do lekarza, może coś Ci dolega? Na stres jak nie dajesz rady, można czasem zażyć leki, np. benzodiazepiny w różnej postaci, ale trzeba pamiętać że strasznie uzależnia i decyzję podejmuje lekarz, jak nie ma innej opcji.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kodeina mi pomaga, ale można się wkręcić. Pomaga, bez recepty, chociażby solpadeine. Kodeina z paracetamolem. W wielu lekach przeciwbólowych występuje.

 

Ewentualnie ashwaganda, ale wyniki po pewnym czasie. Jedna z niewielu form suplementacji, której działanie odczułem w psychice.

 

Doraźnie coś z kodeiną, jedna, dwie tabletki. Uspokoisz się po tym. Stosuję od czasu do czasu w bardziej kryzysowych dniach. Grozi uzależnieniem, więc ostrzegam.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Ta komora odpada, nie stać mnie.

 

Dolega mi to, że nie radzę sobie po prostu z życiem. Z perspektywy czasu praktycznie każda podjęta decyzja w życiu była po chuju. Jestem zmęczony, wypalony, nie mam pieniędzy itd. Mam dość krótko mówiąc i szukam sposobu uśmierzenia tych emocji. Wiem, że te leki uzależniają no ale nie chce ich brać przecież całe życie. Wyskoczyło mi parę pod tym hasłem co podałeś, wybiorę coś i przejdę się jutro do apteki.

 

@mac - Dzięki! Sprawdzę jutro czy jest w aptece ta Kodeina. Ashwaganda to długoterminowe a ja już cierpliwość straciłem.

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, self-aware napisał:

Dzięki za odpowiedź. Ta komora odpada, nie stać mnie.

 

Dolega mi to, że nie radzę sobie po prostu z życiem. Z perspektywy czasu praktycznie każda podjęta decyzja w życiu była po chuju. Jestem zmęczony, wypalony, nie mam pieniędzy itd. Mam dość krótko mówiąc i szukam sposobu uśmierzenia tych emocji. Wiem, że te leki uzależniają no ale nie chce ich brać przecież całe życie. Wyskoczyło mi parę pod tym hasłem co podałeś, wybiorę coś i przejdę się jutro do apteki.

 

@mac - Dzięki! Sprawdzę jutro czy jest w aptece ta Kodeina. Ashwaganda to długoterminowe a ja już cierpliwość straciłem.

Kodeina to jeden ze składników leków przeciwbólowych. Polecam tabletkę musującą, połówka z powodzeniem wystarczy, a nawet ćwiartka, bo chodzi tylko o rozluźnienie, a nie o wartość przeciwbólową. Pomoże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też polecam wizytę u lekarza, takie obiawy nie zawszę są związane z "czystem stresem" .  A z szamańsko domowych sposobów , witamina B12 ,magnez,nervolsol sen, nerwowit extra (lub coś podobnego)  pisałeś o melisie ,jaką ? w saszetkach? Spróbuj syrop z melisy (w aptece) lub wyciąg ze świeżej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też przez to przechodziłem, tyle że miałem depresję pourazową, później porozwodową, a gdy miałem 7 lat zmarł mi brat. To wszystko siedzi w głowie człowieka. Pasję, masz jakieś ? Musisz zająć czymś myśli, ukierunkować je na te "dobre tory" plus farmakologia, poszedłbym w zioła, tabletki bym omijał szerokim łukiem (mogą uzależniać jak używki wszelkiego rodzaju). Jak pisał brat @Voqlsky melisa ma te moc, są również landrynki melisowe (szklaki) do "cycania". Dobrze że widzisz że coś Cię dręczy, to już pierwszy krok do naprawy Twojego zdrowia psychicznego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ashwagandha naprawdę daję radę. Bierz 500mg od firmy swanson za około 20-25 zl. 

 

Jeśli to odbija się mocno na zdrowiu i funkcjonowaniu, to idź do psychiatry po skuteczne leki. Potem zapisz się do paychologa, aby nauczyć się jak pracować ze stresem po zako;czeniu kuracji farmakologicznej. 

 

Znam mnóstwo osób, które jadą na tabletkach od psychiatry, a pewnie jeszcze więcej osób o ttm nie mówi. Nie ma co się wstydzić, choroba jak każda inna. 

Edytowane przez TomZy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Z tabsami to bardzo duże ryzyko i szczerze to jedyne co można polecić to tabletki nasenne i to tez jakieś delikatne na poczatek. Dobry sen powinien rozwiązać sporo problemów i na tym bym się skupił w pierwszej kolejności. A reszta powolutku, małymi kroczkami do przodu.

No i najważniejsze, trzeba określić przyczynę tych problemów, więc wizyta u lekarza może okazać się niezbędna.

Edytowane przez Lambert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam. Paroxetine. Lekki psychotrop wychwytuje i akumuluje seratonine w organizmie. Po jakimś czasie człowiek staje się mniej zestresowany, spokojniejszy ogólnie jest lepiej. To lek na receptę. Najpierw trzeba przełamać wstyd i pójść do psychiatry. Opowiedzieć o swoich problemach i po sprawie. Lek jest z tych lżejszych więc bez obaw. Oczywiście należy przestrzegać zasad przyjmowania. To nie cukierki. Polecam ten lek lub jego zamienniki, bo sam miałem stany lękowe, stresy, fobie a po nim czuje się lepiej, spokojniejszy, wyluzowany. Nie nakręcam się z byle problemu.

Edytowane przez Macciejj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam trochę doświadczenia w tego typu problemach. Melisa to raczej jakieś placebo dla rozhisteryzowanych matek, mnie jak mam bezsenne noce to tylko bardziej wkurwia niż uspokaja. 

Już chyba lepszy jest dzurawiec, ale to też nie zawsze.

Z takich rzeczy nie na receptę to polecam spróbować:

-dobry magnez z b6 w dużej dawce- ale może drażnić żołądek i jelita

-duże dawki witaminy D3 z rana, bo na noc mogą pobudzać.

-niacyna w formie kwasu nikotynowego

-witamina b12 z rana- dobrze działa na układ nerwowy, ale na noc może pobudzać

-5HTP- ale stosowane dłuższy czas i musisz znaleźć swoją dawkę (może drażnić żołądek w większych dawkach)- działaniem imituje trochę leki antydepresyjne

 

Możesz się przejść do lekarza pierwszego kontaktu i poprosić o hydroxyzynę- łagodny lek, podają to nawet dzieciom, trochę zamula na drugi dzień jest się sennym, ale można się wyspać.

Osobiście na sen mam hydroxyzynę, którą stosuję oraz mocniejszy lek "Nasen"- ale z tego jeszcze się nie odważyłem zażyć żadnej tabletki, bo jak na razie wystarcza zamulenie po hydroxyzynie :D

 

P.S. Jest jeszcze taki sposób na zasypianie, mi czasem pomaga, nazywam to inspekcją ciała- skupiasz się po kolei na określonych częściach ciała i sprawdzasz, np. na stopie i odczuwasz stopę, czy boli, czy jest zmęczona, czy jest ciepła, czy zimna i idziesz dalej. Mi najlepiej robi skupienie się na częściach ciała najbardziej odległych od głowy, np. stopy, kolana- może uwaga oddala się od negatywnych myśli generowanych przez mózg? :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojej strony proponowałbym uderzenie w nootropy. Nie są jeszcze aż tak popularne w Polsce, ale na pewno warte uwagi. W moim przypadku dużo pomogły. Na początku radziłbym zrobić test bravermana na swiss herbal, dzięki któremu pokaże mniej więcej jakie masz deficyty w neuroprzekaźnikach, a następnie dobierze odpowiednie suplementy. Kilka nootropów w swoim życiu wypróbowałem, więc mógłbym coś polecić. Jeśli zależy ci bardzo na ekstraktach ziołowych to jak wyżej wymieniona ashwagandha oraz od siebie mogę polecić jeszcze bacope.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze stresem poradziłem sobie poprzez czytanie dobrych książek w tej tematyce w bardzo dużej ilości. Jest to dość czasochłonne aczkolwiek działasz wtedy long-run'owo i załatwiasz problem na dobre. Przy dziesiątej czy tam dwudziestej książce pozytywne, luźne i wesołe podejście do życia zaczyna wchodzić w krew, przenikać do szpiku kości. Co prawda później za sprawą zjawiska saturacji (nasycenia wiedzą) z każdą kolejną książką coraz rzadziej będziesz odkrywał rzeczy nowe ale tutaj chodzi o zmianę perspektywy patrzenia na rzeczywistość. Poza wyrobieniem sobie automatycznej pozytywnej i luźnej reakcji na wszystko będziesz miał również w zanadrzu dziesiątki powodów logicznych, aby danym wydarzeniem się nie stresować i nie przejmować. Na początek polecam książkę Jak przestać się martwić i zacząć żyć Dale'a Carnegie'go.

Oczywiście w skrajnych przypadkach może być potrzebna pomoc lekarza, ale nawet wtedy, obok terapii warto podjąć się tego sposobu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Branie tabletek moim zdaniem samo w sobie niewiele da, powinno się je traktować jako pomoc w uśmierzeniu bólu na czas reorganizacji swojej psychiki i reorganizacji otoczenia. Psychoterapia pomaga, zdrowe odżywianie pomaga i relaks. Wielu ludzi nie potrafi efektywnie odpoczywać. Jeśli chcesz się zdecydować na tabsy to polecam doraźnie (czyli przez krótki okres czasu) leki z kodeiną/dekstrometorfanem w niewielkich ilościach. Jeśli masz dostęp do nootropów typu modafinil to też jest to opcja warta rozważenia. Oczywiście warto i powinno się skonsultować ze specjalistą przed rozpoczęciem regularnego przyjmowania leków z substancją aktywną. Benzo nie polecam. Są skuteczne, ale trzeba je odpowiednio dobrać i tylko na krótko. W dłuższym okresie mogą spowodować silne uzależnienie, nie wspominając o spustoszeniu w układzie nerwowym. I odstaw alko na czas kuracji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, self-aware napisał:

Czy macie jakieś swoje sposoby na radzenie sobie z długotrwałym stresem, który to zamienia się w zniechęcenie, przygnębienie itd?

Ja autentycznie sięgam wtedy po energole. Kilka łyków monsterka i czujesz jak wracasz do formy.

Z tabsów to biorę Asentre, ale bez recepty nikt ci nie sprzeda. Słyszałem, że Deprim jest podobno bez recepty, ale mi on nie pomógł. Sugerowałbym raczej, żebyś udał się do psychologa/psychiatry i szczerze z nim pogadał - w końcu są po to, żeby pomagać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Ja nie mam fobii. Ja nie potrzebuję psychiatry. Ja doskonale wiem co jest nie tak w moim życiu, tyle tylko, że nie umiem sobie z tym radzić a ten stres w żołądku mnie cholernie męczy bo jest niemalże 24h, stąd chęć wzięcia jakichś tabsów bo techniki relaksacyjne, sport i takie tam po prostu nie pomagają.

 

Oczywiście najlepiej jest rozwiązać problem, ale to jest sprawa pewnie znowu na lata, wszak dotyczy mojej sytuacji zawodowej, finansów. Masz 30 lat i masz gówno chociaż tyrałeś jak beduin. Czyli to samo mam co 10 lat temu z tą różnica, że wtedy miałem ogromny zapał, naprawdę uwierzyłem, że zmienię coś i będę żył godnie. Znajomi nie mogli mnie poznać bo wcześniej miałem na wszystko wyjebane (jak to w młodym wieku). Teraz jestem całkowicie wypalony, nie mam ochoty bo skoro przez tyle lat gówno dało to teraz nie musi być inaczej, zresztą nie mam siły. Gdy coś udało się ogarnąć to po czasie zmieniałem aby iść do przodu, mieć lepiej. No i się w końcu przeliczyłem. Żadnych szczegółów napisać nie mogę bo nie chcę aby mnie ktoś rozpoznał, zresztą już nie raz tworzyłem jakieś tematy o kwestiach zawodowych, więc po co smęcić znowu to samo.

 

Swoją drogą jestem tu 2 i pół roku i to mnie tylko dobija bo to oznacza zwyczajnie, że gówno poszedłem do przodu. Nawet nie chcę wchodzić w tematy gdzie składałem przysięgi bo pewnie okazałoby się, że 100% fail, nie chcę tego czytać.

 

Odnośnie tabsów, za niedługo lecę do apteki to zobaczę co tam mają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, self-aware napisał:

Odnośnie tabsów, za niedługo lecę do apteki to zobaczę co tam mają.

Czołem,

Nie leć zaraz do apteki nie wykuj połowy zasobów bo to Ci może nie pomóc.

Ja nie wiem co Ci tam jest i nikt tu na forum raczej nikt nie wie, kiedyś się próbowałem leczyć witaminkami wszelakimi, magnezem i ziółkami, terapiami śmiesznymi, a mój stan się tylko pogarszał.

Ja akurat musiałem iść do najpierw do neurologa,psychiatry, endokrynologa i po kilku miesiącach wiele mi się odmieniło - to było prawie 20 lat temu, matury nie chciałem skończyć bo uważałem że to bez sensu bo i tak nie będę za niedługo żył(po huj trupowi matura), ale skończyłem w końcu studia nawet i "jakoś tam żyję", normą to nie jest ale u mnie to raczej inna bajka ale nic nie szkodzi.

Tak czy owak zmierzam do tego że jednak dobrze pójść do tego psychiatry i powiedzieć mu co Ci jest i to szczerze i tyle.

Ja wiem jak ludzie patrzą na takich co chodzą do psychiatry i w sumie się nie dziwię ale uwierz mi nie spotkasz tam w kolejce jakichś przypałów jak na jakichś filmach, heh ;)

P.S.

Moja kuzynka bardzo ekstrawertyczna leczyła się na depresję jak się okazała, co się bardzo zdziwiłem, przez rok nie wychodziła z pokoju praktycznie bo poroniła pierwsze dziecko, jej mąż też zaczął bzikować(co się wcale nie dziwię) - teraz o ile mi wiadomo hula normalnie i ma dziecko swoje upragnione.

Różnie to bywa ale Ci lekarze po coś kurwa są, inna sprawa że ciężko trafić na dobrego :(

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.