Skocz do zawartości

Nauka pływania. Samouk.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam panowie, piszę aby się pochwalić swoim osiągnięciem:)

 

Będąc bąbelkiem w szkole podstawowej, chodziłem z klasą na naukę pływania. Zdarzenie pamiętam jak dziś, ratownik(nauczyciel pływania) podzielił nas na dwie grupy. Tych co potrafią już pływać i tych co nie potrafią.

Jako że temperament udzielał mi się już od najmłodszych lat, nie chciałem być gorszy od swoich kolegów, którzy już pływali, więc dołączyłem do tej grupy.

Młody gówniak, myślałem, że to pestka. Skocze do basenu i odrazu będę popierdzielal niczym Otylia Jędrzejczak :)

A tu lipa... Jak wskoczyłem, tak poszedłem na dno jak kamień? 

W całym tym zamieszaniu, zanim ratownik zczail co się stało, jakiś czas byłem pod wodą. Suma sumarum, skończyło się na wielkim strachu i wstydzie.

Od tamtego momentu, za Chiny ludowe nie mogłem się przełamać jeżeli chodzi o sztukę  i umiejętności pływania. Cały czas miałem blokadę, że pójdę na dno.... Muszę po prostu mieć grunt pod nogami.

Na basen często chodzę, ze względu na saune, jacuzzi oraz siatkówkę wodną.

 

Jakieś dwa tygodnie temu, powiedziałem dość przeszłości i JAKO SAMOUK zaczęłem uczuć się pływać. 

 

Dziś potrafię przepłynąć już dobre 10 metrów, żabka. Powiecie nic wielkiego, żaden wyczyn. Dla mnie to coś wielkiego;). Przełamuje swój strach i lęki.

Na razie chce opanować styl żabki w dobrym stopniu, po czym chciałbym przejść na styl kraula. Daje sobie czas do końca roku, zobaczymy jakie będą efekty :D

 

Pozdrawiam

 

 

 

 

  • Like 22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna sprawa. Próbowałem sie uczyć pływać sam, ze swoja była (która juz umiała) i też potrafię przepłynąć basen. W morzu gorzej, bo przez cholerne fale wydaje mi sie, że jestem w miejscu i macham na darmo. Ale to co sprawia mi trudność nie do przeskoczenia to utrzymanie sie na powierzchni wody w miejscu. Zawsze podziwaiłem jak znajomi wyskakiwali na środku jeziora, wynurzali się i utzymywali gadając sobie, co sprawaiło niesamowite wrażenie jakby przychodziło im to bardzo łatwo. Zazdrościłem i zazdroszczę, bo ja ide na dno jak kamień :( Próbowałem, była podpowiadała techniki, oglądałem filmy instruktażowe na YT i cytując klasyka: chuj dupa i kamieni kupa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja się nauczyłem pływać jako dorosły w klasie maturalnej to żaden wstyd. wcześniej nie mogłem chodzić na basen i naukę pływania w podstawówce  bo miałem uczulenie na chlor. Polecam kursy z instruktorem na basenie to daje zapoznanie się z poprawnymi technikami i unikniecie błędów i złych nawyków. Instruktor nauczy Cię leżenia na plecach w wodzie czy technik oddychania. W późniejszym okresie trudniejsze style pływackie np. delfin lepiej jest uczyć się poprawnie pod okiem trenera. Są lekcje pływania dla dorosłych.

Tam gdzie chodzę teraz na basen są 4 tory 2 są ogólno dostępne dla ludzi z biletem tak jak ja wchodzę popływać.  Na pozostałych dwóch zajęcia ma szkółka pływacka. Uczą się ludzie w rożnym wieku, młodsi i starsi kobiety i faceci. Zaczynają od podstaw - praca nóg , pływanie "strzałką" z deską, oddychanie itp.

Edytowane przez Taran
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, AdamPogadam napisał:

Jak nie tonąć na plecach?

Ciało wygięte do tyłu, łopatki w miarę blisko siebie, głowa w wodzie do poziomu uszu. Musisz względnie cały czas mieć płuca napełnione powietrzem tak do połowy czyli płytkie oddechy. Tak spokojnie będziesz się unosił na wodzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję, ale i tak polecam instruktora, bo możesz myśleć, że jesteś dobry i sobie krzywdę zrobisz w końcu brakiem umiejętności prawidłowego rozluźnienia i oddychania w wodzie. 

 

Już widziałem kiedyś takich samouków, co zgrywali kozaków. Uważaj na ten element.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Kim Un Jest? napisał:

Zawsze podziwaiłem jak znajomi wyskakiwali na środku jeziora, wynurzali się i utzymywali gadając sobie, co sprawaiło niesamowite wrażenie jakby przychodziło im to bardzo łatwo. Zazdrościłem i zazdroszczę, bo ja ide na dno jak kamień :(

Mam to malutkim paluszku a nie doceniam, że dużo osób by tak chciało :D Ale w sumie od małego mam styczność z basenem i kiedyś chodziłem na zajęcia z pływania. A tak poza tym to dobry pomysł na spędzenie wolnego czasu. Pływanie, sauenka, jacuzzi... miód!

 

@Still deseczka w dłoń i machaj! Praca nóg i oddychanie to podstawa na początek :> 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby pływać swobodnie na plecach trzeba utrzymywać biodra wysoko, machać nogami delikatnie oraz tak jak już zostało wspomniane, utrzymywać poziom wody na równi z uszami. 

 

Żeby żabka plecy nie bolały to trzeba zanurzać głowę kiedy "odpychamy się rękami". Tak jak robią to profesjonaliści. Inaczej pozycja ciała jest mocno nie naturalna i niektórzy odczuwają dyskomfort. Wraz z czasem da się wycwiczyc to aby pływać spokojnie i bez zanurzenia głowy. No i trzeba przy tym stylu wspomnieć o pracy nóg, która wg mnie jest równie istotna co praca rąk a wiele osób zapomina. 

 

Nurkowałem i surfowałem już w oceanie gdzie fale są na prawdę silne i wysokie i oprócz sprawności fizycznej ważne jest też opanowanie i pewność siebie w wodzie. Polecam każdemu. Do dzisiaj czuję smak tej okropnej słonej wody. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja Panowie jakimś ekspertem w zakresie pływania nie jestem, ale pływam całe życie od gnoja. Na studiach namawiali mnie nawet na sekcję (bo niby predyspozycję duże i pływam bardzo dobrze) ale poszedłem trochę w inną stronę, teraz żałuje bo pływanie to jeden z najlepszych sportów. Dlatego gorąco polecam i trzymam za Was kciuki. Nauczyć się można w każdym wieku, na co znam wiele przykładów u znajomych. 

 

Po pierwsze z obserwacji znajomych widzę taki problem, że jeśli ktoś miał kiedykolwiek złe/traumatyczne doświadczenie z wodą, tonięciem, pójściem na dno, czasem wystarczy że utraciło się kontrolę nawet na chwilę w wodzie. Zwykle mowa tu o osobach które nie pływały lub pływały stosunkowo słabo gdy doszło do takiego zdarzenia. Bierze się to z prostej przyczyny, że im lepiej pływamy i czujemy się pewnie w wodzie, tym bardziej mierzymy siły na zamiary. Ogólnie największy problem w tym przypadku jest potem w głowie, bo powoduje to brak odpowiedniego rozluźnienia w wodzie (jest się zbyt spiętym) przez co np. szybciej się męczy człowiek, do tego ma się problem z utrzymaniem na wodzie, potem dochodzi jeszcze brak odpowiedniego oddychania. Reasumując, żeby w ogóle zacząć pływać na jakimś tam poziomie trzeba czuć w wodzie pewnie oraz byc rozluźnionym i opanowanym. No i bardzo ważne jest odpowiednie oddychanie, bo co z tego że pływasz dobrze technicznie, a padasz (toniesz :Dpo 50 m. Przykładem są dzieciaki zaczynajace przygodę z pływaniem w bardzo młodym wieku - traktują to jako zabawę, nie czują strachu przed wodą. Więc albo trzeba się przełamać samemu albo psycholog, bo trzeba zmienić myślenie o wodzie i pływaniu. Sam nie miałem nigdy takich problemów więc ciężko mi wskazać co się lepiej sprawdzi. Ale wydaje mi się, że to indywidualna sprawa.

 

Jeśli chodzi o style to ja zawsze preferowałem te gdzie korzysta się bardziej z pracy nóg, więc raczej grzbiet niż kraul. Na początek dobra też jest żabka, delfina polecam z intruktorem, bo bardzo ważna jest odpowiednia technika. Na grzbiecie to biodra wysoko i poziom wody mniej więcej na wysokości uszu. Patrzymy do góry (na sufit) a nie do tyłu - na nogi. Do tego odpowiednia, równa praca nóg (są najważniejsze w tym stylu), pracujemy nożycowo, w pionie. Każdy ma też inną sylwetkę, bardziej lub mniej sprzyjającą do pływania danym stylem. Ja np. w kraulu relatywnie szybko się męczę, a na grzbiecie mogę robić grube kilometry. Każdy jest też mniej lub bardziej predysponowany do pływania. Co nie zmienia faktu, że pływać powinien każdy.

 

Wiadomo, że w każdej wodzie pływa się inaczej. Morze i jezioro jest niebezpieczne, więc na naukę pływania i dla mniej zaawansowanym nie polecam. Najlepsza na początek jest stojąca woda - basen, jakiś staw, ewentualnie jezioro. No i najważniejsze to mierzyć siły na zamiary i nie kozaczyć. Bo woda jak każdy żywioł, zabierze ale nie wiadomo czy odda. 

Edytowane przez Nieustalony Mężczyzna
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naturalne jest to, że kraulem się szybciej męczysz bo to nie jest styl do rekreacyjnego pływania. Raczej kraulem pływa się w miarę możliwości szybko. Co do pływania na grzbiecie to bardzo dobrze ująłeś sprawę. To samo starałem się przytoczyć w moim poprzednim poście. Mnie tam nikt nie uczył tego stylu. Przyszło mi to naturalnie i może też popatrzyłem. I też mam uczucie, że przeplynalbym grube kilometry. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fortis wcześniej nie odczuwałem potrzeby pływania przez strach i przeszłość.

Chodziłem na jezioro, basen, bywałem nad morzem bałtyckim czy śródziemnym. 

Zawsze chciałem umieć pływać, zazdrościłem innym. Kiedyś chciałbym nauczyć syna pływać. Raz jeden, drugi próbowałem coś tam działać na basenie gdzie miałem grunt i jakoś poszło.

Nie dość, że częściej teraz bywam na basenie, bo mam motywację, to i ciało dostanie solidną dawkę zdrowia :)

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, brama85 napisał:

Życie lubi zaskakiwać. Kolega @Still posiada czasami umiejętność dawania złotych rad a dopiero teraz uczy się pływać. No proszę.  

Tak jak napisałeś, życie zaskakuje. Wstyd też był barierą przed nauką pływania. Warto się tego wyzbywać bez względu na wiek.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, T_Shelby napisał:

Naturalne jest to, że kraulem się szybciej męczysz bo to nie jest styl do rekreacyjnego pływania. Raczej kraulem pływa się w miarę możliwości szybko. 

No pewnie masz rację, z tym stwierdzeniem chodziło mi bardziej o to, że mój kraul powinien być lepszy. :D Ja akurat mam mocniejsze i lepsze technicznie nogi, dlatego raczej preferuje grzbiet. Znam ludzi którzy mają słabą pracę nóg dlatego, lepiej czują się w kraulu. Nie mam problemu ze zrobieniem jakieś większej odległości ciągiem, ale znam ludzi którzy pływają kraulem bardzo dobrze i robią na prawdę fajne odległości, np. w triathlonie. Przy odpowiednim oddychaniu i odpowiedniej pracy rąk, bo to najważniejsze w kraulu. 

 

PS Co do mojego pierwszego posta.

 "Morze i RZEKA są niebezpieczne, więc na naukę pływania i dla mniej zaawansowanym nie polecam. "

Edytowane przez Nieustalony Mężczyzna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, ja nauczyłem sie pływać dzięki zajęciom na basenie zamiast w-f w gimnazjum. Niedawno zdałem egzamin na ratownika WOPR i tak naprawde wtedy ogarnąłem pływanie bo wcześniej wydawało mi się, że dobrze pływam...

Dużo pomaga instruktor.

Edytowane przez niedzielnykierowca
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, sam zapisałem się na naukę pływania w wieku 40 lat i przyznam , że to była jedna z lepszych decyzji jakie do tej pory podjąłem. Teraz pływam 3 razy w tyg . Sylwetka fajnie się wyrabia i przy okazji tłuszcz spada. Polecam pływanie  każdemu niezdecydowanemu .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo Still !!! Domyślam się, co czujesz  ?

 

Też się nauczyłem pływać mając 30+ na karku. Ja zapisałem się do instruktorki (prywatne zajęcia) i mnie zaczęła uczyć. Finał jest taki, że pływać żabką nie umiem, ale potrafię na plecach i kraulem :) Ten milowy dla mnie krok otworzył mi kolejne możliwości spędzania czasu nad wodą co bez skrupułów wykorzystuję. Jest tyle fajnych sportów wodnych :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla osób z siedzącym trybem życia basen może być wybawieniem.

Parę lat temu postanowiłem z ojcem i bratem, że wybieramy się na basen, coby trochę się poruszać i nie spędzać wieczorów przed komputerem albo telewizorem. Wszyscy trzej mamy problemy z kręgosłupem ( po części jest to uwarunkowane genetycznie, a po części przez siedzący tryb pracy) które naprawdę potrafiły odebrać chęć do życia. Czasem ból w odcinku lędżwiowym był tak silny, że leżałem godzinami w łóżku wpatrzony w sufit, zmieniając pozycję od czasu do czasu i modląc się  w duchu, żeby ten koszmar się skończył. Nawet proszki przeciwbólowe średnio pomagały, tylko lekko zmniejszać ból.

Odkąd zacząłem regularnie chodzić na basen ani razu nie odczuwałem bólu pleców, które wcześniej były normą. Dodatkowym atutem był wzrost odporności. Zamiast zimnych pryszniców w domu korzystałem z ciepłego prysznica, który był ulokowany przy basenie, by następnie wejść do zimnej wody- oczywiście powoli, bez rzucania się na tzw bombę- i tak przez parę serii. Największym plusem było odstresowanie, które daje człowiekowi kontakt z wodą. Racje mają ci, którzy mówią, że pływanie jest jakąś formą medytacji. Kompletne wyciszenie chaosu myślowego w głowie, uczucie bycia tu i teraz, poczucie lekkości własnego ciała.

 

Aspekty wizualny też ma miejsce przy regularnym pływaniu. Przede wszystkim przestałem się garbić, co wcześniej zdarzało mi się notorycznie przy mojej wadzie postawy. Zauważyłem rozrost w obwodzie klatki piersiowej i ramion. Dla chudzielca walczącego o każdy kilogram dało to naprawdę fajny efekt. Może nie wyglądam jak ludzie dżwigający regularnie żelastwo, ale sylwetka jest zdecydowanie bardziej kształtna i proporcjonalna.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.