Skocz do zawartości

„Bliskie relacje w życiu mężczyzny”


Rekomendowane odpowiedzi

Podczas piątkowego przeglądania gniotów na youtube przypadkiem trafiłam na perełkę. Miałam oglądać max. 3 minuty licząc na to że, będzie albo o seksie albo o relacji z matką ale...obejrzałam całości niektóre poruszane zagadnienia kolejny raz. Bardzo ciekawy, wciągający (dla mnie) wykład, poruszający choćby problem braku wzorców męskości w wychowaniu (wychowywanie głownie przez kobiety, samotne matki, w szkole głównie nauczycielki). Co o tym sądzicie Drogie Panie???

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem panią, ale się wypowiem. :)Oglądałem, ściągnąłem sobie nawet w formie podkastu i przesłuchałem całość chyba z 4 razy podczas jazdy rowerem. To o czym gość mówi to czysta prawda. Większość problemów z jakimi zmagają się młodzi mężczyźni dopiero wchodzący w dorosłość i nie tylko, wynika właśnie z tego niańczenia przez kobiety (nauczycielki, matki) w okresie dorastania. Jednocześnie chłopcy najczęściej nie mają albo mają słaby kontakt z ojcem (szczególnie na zachodzie) i w efekcie mało w nich męskich zachowań a sporo kobiecych. Wyrastają potem na nieodpowiedzialnych, zagubionych białych rycerzy ludzi, którym należy wszystko podać na tacy.
    Druga strona medalu to ramy kulturowe w jakich żyjemy. W czasie np. gimnazjum jakikolwiek dotyk między chłopcami jest widziany negatywnie. To niszczy budowanie silnych więzi. Dodajmy do tego chłód emocjonalny ze strony ojca i otrzymujemy człowieka któremu pojęcie 'pewność siebie' jest zupełnie obce. Masłowski wspomina też o ośrodku pomocowym Masculinum dla mężczyzn i absurdzie wynikającym z tego, że tak wiele jest centrów wsparcia dla 'uciemiężonych przez patriarchat' kobiet, podczas gdy mężczyźni przechodzący przez piekło muszą sobie poradzić sami..
    Pojawia się też problem co to znaczy być mężczyzną we współczesnym świecie, który znacznie różni się od tego który trwał nieprzerwanie aż do, powiedzmy, 35 lat wstecz. Trzeba przedefiniować etos męskości, a potem podjąć konkretne kroki by uświadomić ludziom, że mężczyźni i kobiety jednak się różnią i niewiele dobrego wyniknie z przeciwstawiania się tym różnicom.

Zastanawiałem się co to znaczy być mężczyzną żyjąc we współczesnym, zdigitalizowanym i względnie bezpiecznym świecie. Wydaje mi się, że oznacza to ni mniej ni więcej nadawanie kierunku. Nawet jeśli trzeba będzie brnąć pod prąd.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Yolo napisał:

 

 

Kurcze nie chciałam zdublować? specjalnie szukałam wcześniej wpisów z hasłem imię i nazwisko autora, ale pokazały się jakieś pojedyncze posty. Wykład na tyle mnie zaintrygował, że chciałam go tu udostępnić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, zuckerfrei napisał:

Drogie Panie mają na to wyjebane. Bo ktoś upierdala gałązkę na ktorej one siedzą. 

Raczej trzeba spojrzeć prawdzie w oczy.

Dla mnie wina leży po obu stronach. Matka, która za bardzo niańczy i wyręcza swojego synka, a także ojciec który nie ma dla niego czasu i niestety ale nie okazuje uczuć. Zachowania ojca, brak bliskiego kontaktu i szczerej rozmowy powoduje taką blokadę,którą później ciężko przełamać. Ja wiem, że faceci nie lubią rozmawiac o problemach bo wstydzą się, że w ogóle je mają i są utwierdzeni,że ze wszystkim muszą poradzić sobie sami bo będzie to słabo wyglądać. Ale wiem też, że to prowadzi do nagromadzania się problemów i dalszym problemom w relacjac. 

12 godzin temu, fly napisał:

podczas gdy mężczyźni przechodzący przez piekło muszą sobie poradzić sami.

Dobrze było powiedziane w wykładzie, że facet nawet kiedy chciał porozmawiać o wszystkim z innymi mężczyznami to nie miał gdzie iść i docelowo sam taką grupę stworzył.  Wy faceci sami nie otwieracie sie przed sobą bo to generuje w Was słabszego osobnika,a kiedy siła problemu jest tak duża, że wygadanie się jest Wam potrzebne to nie macie z kim lub wstydzicie się odtworzyć.

 

Sama też wiem jak bardzo kobiety niszczą męski punkt widzenia wchodzenia w relacje. Na każdym kroku jest zaznaczanie tego, że to facet ma przepraszać, że to facet ma zabiegać ,że ma być męski i utrzymywać rodzinę, a kobieta ma o to wszystko dbać. I w taki sposób znów się robi kolejne kółko. Tata od zarabiania,mama od wychowania. Tyle, że mama znów da wzorzec mężczyzny zabiegajacego i wyręczonego na kazdym kroku, a tata zmęczonego po pracy. To nie dzieje się tylko w domu. Takie wzorce są na każdym kroku a szczególnie w tv. 

Sama przerabiałam coś podobnego. Może nie wyciągnęłam tego z domu ale gdzieś z obserwacj otoczenia czy tam programów telewizyjnych wyciagałam wnisoki, że kobieta jest biorcą a facet dawcą atencji, starania się, utrzymania itd. Dopiero kiedy zaczęłam sama tworzyć jakąś relację zobaczyłam, że na dłuższą metę się to nie sprawdzi, a nawet bardzo mi przeszkadza i więcej tym schematem nie podążałam.  

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Izaa25 napisał:

Dla mnie wina leży po obu stronach.

Cytując klasyka: beka z typiary. 

Godzinę temu, Izaa25 napisał:

Wy faceci sami nie otwieracie sie przed sobą bo to generuje w Was słabszego osobnika,a kiedy siła problemu jest tak duża, że wygadanie się jest Wam potrzebne to nie macie z kim lub wstydzicie się odtworzyć.

Bzdura opisujesz może lata 70. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, zuckerfrei napisał:

 Cytując klasyka: beka z typiary. 

Niech będzie, że jestem taka przewidywalna :) za to Ty z mojego całego tekstu zacytowałeś coś co ma najmniejsze znaczenie, a wcześniej sam śmiałeś się, że kobiety mają w dupie taki temat. W momencie gdy jakaś się do niego odniosła to nie potrafisz adekwatnie odpowiadać i przypieprzasz się o jakieś szajsy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, Izaa25 said:

 

Ja wiem, że faceci nie lubią rozmawiac o problemach bo wstydzą się, że w ogóle je mają i są utwierdzeni,że ze wszystkim muszą poradzić sobie sami bo będzie to słabo wyglądać

Moim jedynym problemem podczas przebywania w zwiazku zawsze byla kobieta (jako ogol nieporozumien,) Wiekszosc  dyskusji na ten temat konczyla sie wykrecaniem kota ogonem .Po pewnym czasie odechciewalo mi sie rozmawiac o "moich problemach"z partnerkami  gdyz nie mialo to najmniejszego sensu .Zrozumialem ze pogadac to ja moge sobie z kolegami przy piwie.

Edytowane przez thyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, thyr napisał:

Moim jedynym problemem podczas przebywania w zwiazku zawsze byla kobieta (jako ogol nieporozumien,) Wiekszosc  dyskusji na ten temat konczyla sie wykrecaniem kota ogonem .Po pewnym czasie odechciewalo mi sie rozmawiac o "moich problemach"z partnerkami  gdyz nie mialo to najmniejszego sensu .Zrozumialem ze pogadac to ja moge sobie z kolegami przy piwie.

Odniosłam się do filmiku bo jego dotyczy temat ?‍♀️?‍♀️?‍♀️ 

Wystarczy obejrzeć żeby wiedzieć, że nie mówię tu o relacjach i rozmowach z partnerką. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Izaa25 napisał:

Wy faceci sami nie otwieracie sie przed sobą bo to generuje w Was słabszego osobnika,a kiedy siła problemu jest tak duża, że wygadanie się jest Wam potrzebne to nie macie z kim lub wstydzicie się odtworzyć.

Wstydzimy się otworzyć bo tego chce od nas społeczeństwo. Tytanów, twardzieli.

Każdy przejaw słabości (do której mamy prawo) jest odbierany jako przegryw.

 

Wstydzimy się, bo od malca jest nam wpajane, że do tego nie mamy prawa. Że musimy być twardzi, non stop być oparciem, tylko kto dla nas jest oparciem? Tylko drugi facet. Bo kobieta powie by się jej na ramieniu wypłakać a za 5 lat przypomni, że w sytuacji kryzysowej to ona użyczyła temu płaczliwemu osobnikowi swej białej chusty. Plus w głowie utrwali się obraz słabego samca, z którym w łóżku będzie średnio (bo przecież siła (tudzież Grey) podnieca a nie jakiś facet z problemami).

 

Więc cóż, pozostaje nam nadal zostawać samymi ze swoimi problemami. Ewentualnie szukać oparcia w innych facetach. Takie czasy, takie programowanie nas.

 

Jedynie kiedyś, jakbym zdecydował się na dzieciaka  i jeszcze byłby to syn, to będę chciał mu wpoić by się nie bał mówić mi o swoich emocjach bo najgorsze co można mieć to być samemu z problemami i nie mieć kompletnie żadnego punktu wsparcia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Azizi napisał:

Wstydzimy się otworzyć bo tego chce od nas społeczeństwo. Tytanów, twardzieli.

Każdy przejaw słabości (do której mamy prawo) jest odbierany jako przegryw.

I dokladnie o to mi chodziło, a wy często każdą odpowiedź traktujecie jako atak. Nie miałam na myśli nic złego tylko właśnie to że przez ciągła presję z otoczenia, że facet to ma być facet dochodzi do tego że ciężko jest Wam się otworzyć. Macie gdzieś z tyłu głowy że trzeba "zachowywać twarz"

44 minuty temu, Azizi napisał:

Bo kobieta powie by się jej na ramieniu wypłakać a za 5 lat przypomni, że w sytuacji kryzysowej to ona użyczyła temu płaczliwemu osobnikowi swej białej chusty

Dla mnie okazywanie słabości przez faceta nie jest słabe. Z tym że wiadomo że nie chodzi mi o marudzenie na wszystko i przejmowanie sie byle czym a o poważne sprawy. Przecież kobieta też człowiek (hehe ?)

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Azizi napisał:

(bo przecież siła (tudzież Grey) podnieca a nie jakiś facet z problemami).

Grey też był facetem z problemami i płakał. To taki uniwersalny ideał, jak mniemam, dla wielu :P

 

44 minuty temu, Azizi napisał:

będę chciał mu wpoić by się nie bał mówić mi o swoich emocjach bo najgorsze co można mieć to być samemu z problemami i nie mieć kompletnie żadnego punktu wsparcia

I brawo. Dokładnie taka podstawa może zaowocować w przyszłości. 

 

Niestety prawdą jest, że i ojcowie dają taki wzór. Z mojego otoczenia : facet miał pełną rodzinę, ojciec- wzór cnót wszelakich: siła, inteligencja, charyzma, wszystko w domu "pod niego" robione, mimo, że całe życie pływał i mało bywał w domu, matka potulna jak baranek, siedząca w domu, kompletnie nie ogarniająca dwóch synów. Jeden z nich chciał ojcu zaimponować i robił wszystko, piął się po szczeblach kariery, drugi przez brak ojca (mimo, że też go uważał za wzór cnót wszelakich) nie potrafił zbudować żadnej relacji, każde działanie było słomianym zapałem. I tu się pojawia też drugie dno.

Matka nadopiekuńcza w stosunku do drugiego synka bo mu w żyviu nie idzie i wszyscy się na niego uwzięli. A ignorująca tego pierwszego. Jego sukcesy i jego zalety. Dopieprzająca mu przy tym drugim za bzdury, a tamtego głaskała po główce.

Ojciec w wiekszosci czas spedzał w piwnicy reperując stare graty i nie musiał na żadne z nich patrzec kiedy nie musial.

Ale w domu porządek. 

Obiad - to co tata chce. Kolacja - to co tata lubi. Oglądają film - tata wybiera. Itd. 

Nawet gdy był w morzu, to był wyrabiany plan "co tata lubi". 

Efekt - syn ogarniety nie utrzymuje juz z nimi kontaktow. Czuje sie skrzywdzony.

Syn nieogarniety za kazdym razem jak cos spieprzy to biegnie do mamusi. I tak juz grubo ponad 40 lat ?

 

Każda skrajność jest zła. Nic nie jest czarno białe i we wszystkim należy szukać właśnie szarości.

 

Moim zdaniem brak któregokolwiek z rodzicow, czy fizyczny, czy mentalny, bo przeciez moze byc w domu, ale tak jakby go wcale nie było - jest ogromną krzywdą.

I odciska piętno na dorosłym życiu danego dziecka.

 

Kiedyś chłopcy spędzali więcej czasu z tatami, wykonując rozne typowo męskie czynności. Budowania, reperowania, walki itd. 

Nawet jesli wracal zmeczony z pracy to szedł z dzieckiem spedzic czas.

 

A teraz jest coraz gorzej - praca zmianowa, czasem na kilka etatow itd. Ludzie powoli przestają mieć czas dla rodzin. Dziadki muszą pracowac i na emeryturze by sie jakos utrzymac i dzieci zamiast z rodziną zostają z obcymi (nianie, żłobki).

Fakt, że opiekunowie to z reguły kobiety też nie wpływa dobrze na chłopców... 

 

Dlatego byłam zachwycona, że synowi zmienili nauczycieli i ma teraz 3 panów nauczycieli i (co było do przewidzenia) ich przedmioty lubi najbardziej..

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś miałem takie "Bliskie relacje" nawet trzeciego stopnia kiedy wymieszałem extasy z lsd, później okazało się, że to tylko taka tapeta była na ścianie bogato zdobiona we wzorki ;)

A tak serio, to cały czas się zastanawiam kto właściwie ma interes (w sumie to się domyślam) w tym żeby mężczyzn masowo od młodości przerabiać na pizdeuszy i białych rycerzy i czy to dotyczy tylko Polaków bo na ten przykład popatrzcie na sport (niech on będzie takim miernikiem) np. Hiszpanie w wielu sportach są dobrzy, wygrywają, maja wole walki - noga, tenis, kosz, kolarstwo, podobnie Szwaby a my jakoś cienko, zawsze ten sam problem - gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby ciocia miała wąsy, gdyby w 1974 nie padał deszcz...

 

 

 

Edytowane przez Ace of Spades
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maya

 

Dzięki fajny facet odsłuchałem z przyjemnością. Tutaj podrzucam inny jego wywiad z feministką, pani przyznaje mu racje ale warto zauważyć, że mimo wszystko stosuje skrajności, pan broni się fenomenalnie. Powinien panią Maline Błańską sprowadzić do parteru itp twory feminizmu.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.