Skocz do zawartości

Wysokofunkcjonujacy alkoholizm partnera - co robic?


Rekomendowane odpowiedzi

10 hours ago, Rnext said:

@intestine_baalism Twój przypadek może się zakończyć na dwa sposoby. Oba poznałem osobiście. Pierwszy case, dość optymistyczny. Kumpel z którym znamy się ledwie parę lat, łoił ponad dekadę takie ilości gorzały, że nie robił nawet przerw na wytrzeźwienie. Opowiadał mi kiedyś jak z tym skończył. Któregoś dnia chyba mniej wypił, bo przyszedł do niego przebłysk świadomości. Ujął to w rozmowie mniej więcej tak: "ocknąłem się i zauważyłem, że jestem żonaty i mam sześcioletniego syna a tego wcześniej nie było". Od tamtej pory koleś nie powącha nawet procentów. Obecnie jest już rodzinnie dziadkiem. Trzeźwym i krzepkim. 

Wlasnie licze na ten pierwszy przypadek ale obawiam sie, ze moge sie przeliczyc. 

4 hours ago, Libertyn said:

  Nie chroń go przed konsekwencjami picia. Niech raz się prześpi na komisariacie, niech narobi wstydu, niech dotknie dna. Albo się odbije, albo zostanie sam.

 

Opowiedz o swoim ojcu.

Nie chronie, chodze na spotkania i terapie, w wiekszosci przypadkow odmawiam bycia szoferem, nie obchodzi mnie juz jego kac - robie swoje. Ma jednak spory komfort picia, to prawda. Nie zaliczyl jeszcze bardzo spektakularnej wpadki a pracuje w takim miejscu, ze w sumie oni nawet jakby promuja picie. Kursy smakowania wina, piwa, ginu w ramach teambuilding. Co chwile sluzbowe obiadki, kolacyjki i wycieczki. 

 

Ojciec - nie bedzie tu chyba niespodzianka, jesli napisze, ze to rowniez wysokofunkcjonujacy alkoholik. Nie byl agresywny, chodzil do pracy, byl dusza towarzystwa. Dom zawsze pelen ludzi, co weekend impreza albo u nas a albo u znajomych rodzicow. Zwykle do rana. Matka tez za kolnierz nie wylewala, widywalam rodzicow konkretnie nawalonych i to w sytuacji gdy w domu byl niemowlak. Siostra jest o tam 6 lat mlodsza, klasyczna wpadka po alko. Rodzice nie planowali wiecej dzieci.  Ojcu udawalo sie ukrywac swoje picie, w czym bardzo pomagala mu matka. Zaliczyl jednak spektakularny wypadek. Nie bylo to jeszcze jego dno. Dno osiagnal dopiero wtedy jak wylecial z roboty, przez picie w godzinach pracy, spowodowane strsem przed sprawa w sadzie za spowodowany wypadek i skonczylo sie krycie przez kolegow. Ojciec zarabial szalone pieniadze i te sumy przepijal, wpadal w tarpaty, powodowal wypadki wiec oszczednosci szly na ratowanie go z opresji, nowe samochody, naprawy samochodow itd. Jakby to powiedziec, w czasach kiedy szkolna wycieczka na tydzien kosztowala 450 pln, moj ojciec zarabial jakies 10 tysiecy miesiecznie i rodzice nie mieli forsy, zeby za nia zaplacic. Matka zarabiala rowniez sporo a miesiacami jedlismy chelb z dzemem i ziemniaki na tysiac sposob bo notorycznie nie bylo forsy. Oczywiscie, ze teraz doskonale rozumiem dlaczego w podskokach ucieklam z domu rodzinnego za granice. Pracuje od 16 roku zycia, w zawodzie od 2 roku studiow. 

 

Napisze moze oddzielne dlaczego kobiety wybieraja sobie "bad boyow". Otoz terapeuta uswiadomil mi, ze w domu rodzinnym nie zaznalam prawdziwej milosci. Z jednej strony ojciec alkoholil, z drugiej sfrustrowana matka, ktora nie moga sie wyzyc na nim bo byl permanentnie pod wplywem wiec wyzywala sie na corkach. Spotakalam na drodze kilku facetow, ktorzy byli we mnie zakochani. Mili, dobrzy, poukladani, jestem pewna ze kochali bezwarunkowo, za to, ze jestem. Niestety wtedy panicznie sie balam takiej milosci wiec wybralam sobie na partnera osobnika, ktory jest ojcem i matka w jednym. Bardzo ciezko mi zaakceptowac ta prawde ale teraz widze, ze juz w wtedy byly sygnaly ostrzegawcze. 

 

Wiem, ze powodem dla ktorego tak trudno zerwac jest wlasnie duza inwestycja w ten zwiazek. Przegapilam mnostwo szans. Wiem, ze jestem typowa baba chociaz walcze z tym jak moge. Ale nawet tu gdzie jestem, jest bardzo ok. Mam dobra prace, mam przyjaciol

Edytowane przez intestine_baalism
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam relację od alkoholika, obecnie abstynenta (mojego byłego teścia). Nie ma innej możliwości jak upadnięcie na samo dno, musi tarzać się we własnych rzygowinach i odchodach (wiem brutalne, ale musi tak nisko upaść..) - po prostu nie ma. Musi się tak stoczyć, że w końcu coś dotrze do jego łba.

I musi przede wszystkim chcieć sam od siebie się zmienić. Zmiany u alkoholika zaczynają się od siebie i pierwsza sprawa to dać go do oddziału zamkniętego uzależnień ( samowolnie nie pójdzie, będziesz musiała go ubezwłasnowolnić :) ),

 

Innego wyjścia nie widzę, ale jeśli już przejdzie to wszystko za cholerę nie dawaj mu nawet kropli alkoholu. 

 

Życzę Ci powodzenia, bo orka przed Tobą, nie dająca 100% na powodzenie. 

 

Ale jak mawiał jeden z bohaterów Świata Dysku - "Jedna szansa na milion, sprawdza się w dziewięciu przypadkach na dziesięć".

 

Najrozsądniejszym wyjściem jest terapia, skoro go kochasz.  Musi sam tego chcieć.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, intestine_baalism napisał:

mam przyjaciol

Przyjaciele którzy jeszcze nie wpakowali ci się na kwadrat, nie kazali ci spakować najpotrzebniejszych rzeczy i natychmiast wyjść - to nie są przyjaciele. Znajomi najwyżej. 

 

Pięknie że poruszasz rzeczy na terapii i zaczynasz zdawać sobie z kluczowych kwestii sprawę, ale musisz zrobić jeszcze jedno - użyć tego klucza do zamknięcia za swoją przeszłością drzwi. 

 

Po prostu się pakuj i wyjdź.

 

Chwilę poboli, ale będziesz czuć ty, a nie tkwiące w tobie ciągle dziecko które nie jest winne niczemu, i, co bardziej warte podkreślenia - nie musi tkwić po kolana w wódzie ani chwili dłużej. 

 

Trzymaj się.  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.09.2019 o 20:21, intestine_baalism napisał:

Wiem, ze jestem wspoluzalezniona i chronie go przed konsekwencjami jego picia. 

Tak.

 

W dniu 2.09.2019 o 20:21, intestine_baalism napisał:

przestalam bywac w domu. Zapisalam sie na kolejne szkolenie, taniec, joge a jak nie mam zajec zorganizowanych to ide do kolezanki, na basen albo zamykam sie z ksiazka w sypialni. Sama.

OK, uwaga, będzie dość ostro.

 

Jak długo zamierzasz uciekać i tracić czas w stagnacji, nie robiąc nic?

W imię miłości? Do czego?

 

W dniu 2.09.2019 o 20:21, intestine_baalism napisał:

Gdyby nie to, ze nadal go kocham, to z cala pewnoscia bym odeszla

Nadal go kocham - co to znaczy?

Dlaczego nie odchodzsz, ale tak naprawdę?

 

W dniu 2.09.2019 o 20:21, intestine_baalism napisał:

Ale nie potrafie odejsc.

No jasne, jesteś współuzależniona i odebrałaś zobie prawo do działania orzekając, że nie masz już sił, jesteś biedna bezradna.

 

W dniu 2.09.2019 o 20:21, intestine_baalism napisał:

Mam 36 lat i mam wrazenie, ze przegralam zycie

Zależy co rozumiesz przez wygranie życia, oczekiwania vs. rzeczywistość.

No właśnie, co?

 

36 lat to bardzo blisko do zderzenia ze scianą, ale to nie znaczy przegranego życia.

Spędziłaś z nim 15 lat życia, być może czas to uciąć. 

Żyjesz  mrzonkami o niespełnionej miłości, MIMO WSZYSTKO POZOSTAJĄC U JEGO BOKU. To jest normalne współuzależnienie, dobrze że masz świadomość.

 

Tak chcesz żyć następne 20 lat?

Dopóki jedno drugiego nie zabije, zachleje się na śmierć albo i tak odejdzie.

 

O mieszkanie, kasę, pracę, się nie martwisz.

Dzieci, kredytów niema - bosko, masz łatwą sytuację. 

 

W dniu 2.09.2019 o 20:21, intestine_baalism napisał:

Milosc byla szalona

Nie miłość tylko haj, już się skończył. 

 

W dniu 2.09.2019 o 20:21, intestine_baalism napisał:

Czy da sie cos jeszcze zrobic?

Tak, proponowałbym ratować się i spierdalać od niego póki masz 36 a nie 46.

 

A potem iść na dobrą psychoterapię dla osób współuzależnionycj, bo będziesz zajebiście zniszczona sama decyzją i jej wykonaniem. 

 

----

Dobra, nie miałem czasu czytać całego wątku, nie wiem co jest w dyskusji, ale ciekawi mnie jakie emocje daje Ci ten alko-men że nie rzucisz go w diabły? Opisz je.

 

Ja wszystko rozumiem, rozumiem jeśli z nim zostaniesz do śmierci, nie oceniam.

Opisz tylko swoje motywacje, dlaczego?

 

"Bo go kocham", nie kupuję, to banał bez treści. 

48 minut temu, intestine_baalism napisał:

Ojciec - nie bedzie tu chyba niespodzianka, jesli napisze, ze to rowniez wysokofunkcjonujacy alkoholik

Jasne, wiadomo, i uwaga dalej:

48 minut temu, intestine_baalism napisał:

teraz doskonale rozumiem dlaczego w podskokach ucieklam z domu rodzinnego za granice. Pracuje od 16 roku zycia

Aby powtórzyć schemat i odgrywac go ze swoim partnerem 20 lat później, przipadeg?.

48 minut temu, intestine_baalism napisał:

Wiem, ze powodem dla ktorego tak trudno zerwac jest wlasnie duza inwestycja w ten zwiazek

Tnij straty dziewczyno!

Skuteczny inwestor potrafi z zimną krwią uciąć straty. Decyduje nie kontynuować tracenia.

 

Moje subiekrywne sugestie: Trzymaj się dzielnie, pilnuj pracy zarobkowej, pracuj z terapeutą nad swoją psychiką: niech Ci pomoże uwolnić się z tego związku. 

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Imbryk napisał:

Żyjesz  mrzonkami o niespełnionej miłości

Pozwolę sobie doprecyzować niezmiernie trafną diagnozę przedmówcy - mrożonkami, na szczęście już wyjętymi z zamrażalnika, o niespełnionej miłości rodziców do ciebie.

 

Alkoholizm tego kolesia to nie choroba, a objaw choroby - ale twojej. 

 

Nie, miejsce w którym jesteś nie jest ok. 

 

Masz straszny bajzel w głowie. 15 lat to wystarczająco dużo czasu poświęconego na stanie pośrodku tego pobojowiska i rozglądanie się dookoła. Pakuj się i wychodź NATYCHMIAST. Po drodze kup worki na śmieci, czyli może poszukaj terapeuty który nastawiony jest na sprawną terapię, a nie ciągnięcie jej w nieskończoność, bo skoro ten jeszcze ci tego nie zasugerował, to mam wrażenie że tak właśnie jest. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, kaleczny said:

Znam relację od alkoholika, obecnie abstynenta (mojego byłego teścia). Nie ma innej możliwości jak upadnięcie na samo dno, musi tarzać się we własnych rzygowinach i odchodach (wiem brutalne, ale musi tak nisko upaść..) - po prostu nie ma. Musi się tak stoczyć, że w końcu coś dotrze do jego łba.

I musi przede wszystkim chcieć sam od siebie się zmienić. Zmiany u alkoholika zaczynają się od siebie i pierwsza sprawa to dać go do oddziału zamkniętego uzależnień ( samowolnie nie pójdzie, będziesz musiała go ubezwłasnowolnić :) ),

Wiem. Niestety obawiam sie, ze to samo dno moze nie nadejsc tak szybko. Po prostu jeszcze nie pije tyle, zeby to dno osiagnac. Jedynie przypadkiem moze gdzies by spowodowal wypadek albo wlasnie skonczym w jakims rowie we wlasnych ekstrementach. 

4 minutes ago, gwiezdny_pył said:

Przyjaciele którzy jeszcze nie wpakowali ci się na kwadrat, nie kazali ci spakować najpotrzebniejszych rzeczy i natychmiast wyjść - to nie są przyjaciele. Znajomi najwyżej. 

 

Pięknie że poruszasz rzeczy na terapii i zaczynasz zdawać sobie z kluczowych kwestii sprawę, ale musisz zrobić jeszcze jedno - użyć tego klucza do zamknięcia za swoją przeszłością drzwi. 

 

Po prostu się pakuj i wyjdź.

 

Chwilę poboli, ale będziesz czuć ty, a nie tkwiące w tobie ciągle dziecko które nie jest winne niczemu, i, co bardziej warte podkreślenia - nie musi tkwić po kolana w wódzie ani chwili dłużej. 

 

Trzymaj się.  

Dzieki. W sumie wlasciwie sie od jakiegos juz czasu mentalnie przygotowuje do rozstania. Zaczelam sprzatac mieszkanie i zbierac swoje rzeczy, zaczelam przegladac mieszkania na wynajem, zaczelam rozwazac czy nie wypowiedziec wynajmu ludziom, ktorym teraz wynajmuje swoje mieszkanie (musze im dac pol roku czasu na wyprowadzke), takze jakies tam kroki poczynilam ale jest to okropnie bolesne. Wszystko to o czym piszesz to prawda ale zakonczenie 15 lat razem jest trudne bo ja wlasciwie nie znam zycia z nikim innym.

1 minute ago, Imbryk said:

Tak.

 

OK, uwaga, będzie dość ostro.

 

Jak długo zamierzasz uciekać i tracić czas w stagnacji, nie robiąc nic?

W imię miłości? Do czego?

 

Nadal go kocham - co to znaczy?

Dlaczego nie odchodzsz, ale tak naprawdę?

 

No jasne, jesteś współuzależniona i odebrałaś zobie prawo do działania orzekając, że nie masz już sił, jesteś biedna bezradna.

 

Zależy co rozumiesz przez wygranie życia, oczekiwania vs. rzeczywistość.

No właśnie, co?

 

36 lat to bardzo blisko do zderzenia ze scianą, ale to nie znaczy przegranego życia.

Spędziłaś z nim 15 lat życia, być może czas to uciąć. 

Żyjesz  mrzonkami o niespełnionej miłości, MIMO WSZYSTKO POZOSTAJĄC U JEGO BOKU. To jest normalne współuzależnienie, dobrze że masz świadomość.

 

Tak chcesz żyć następne 20 lat?

Dopóki jedno drugiego nie zabije, zachleje się na śmierć albo i tak odejdzie.

 

O mieszkanie, kasę, pracę, się nie martwisz.

Dzieci, kredytów niema - bosko, masz łatwą sytuację. 

 

Nie miłość tylko haj, już się skończył. 

 

Tak, proponowałbym ratować się i spierdalać od niego póki masz 36 a nie 46.

 

A potem iść na dobrą psychoterapię dla osób współuzależnionycj, bo będziesz zajebiście zniszczona sama decyzją i jej wykonaniem. 

 

----

Dobra, nie miałem czasu czytać całego wątku, nie wiem co jest w dyskusji, ale ciekawi mnie jakie emocje daje Ci ten alko-men że nie rzucisz go w diabły? Opisz je.

 

Ja wszystko rozumiem, rozumiem jeśli z nim zostaniesz do śmierci, nie oceniam.

Opisz tylko swoje motywacje, dlaczego?

 

"Bo go kocham", nie kupuję, to banał bez treści. 

Jakie daje mi emocje? Tak jak wyzej pisalam, powtorzylam schemat z domu rodzinnego ale na swoja obrone dodaje, ze na poczatku nie bylo tego widac. Nie mam dobrych wzorcow od rodzicow. 

 

Jak to mowia, lepszy wrog znany od nieznanego. Pewnie jest mi tez wygodnie, zakonczenie tego zwiazku wymusiloby na mnie sytuacje, w ktorej wrocilabym za jakis czas na "rynek matrymonialny" a tak siedze sobie w strefie komfortu. Chujowo ale stabilnie. Poza tym mamy naprawde wygodne zycie, dwie tluste wyplaty, wygodne mieszkanie, wiele fajnych chwil za soba. To nie jest tak, ze on jest zlym czlowiek. Gdyby lezal gdzies pod krzakiem we wlasnych odchodach, zachowywal sie skandalicznie, robil jakies burdy itd. Wtedy sprawa bylaby prosta. A teraz po prostu siada na kanapie z lampka wina, do konca wieczoru butelka albo dwie sa puste, czasem w ruch idzie whisky i tak kulturalnie do 2-3 w nocy, potem idzie spac. Nie ma awantur, nie ma agresji, nie ma chodzenia po barach. Tego nie widac na zewnatrz wiec z wierzchu to wyglada tak, ze ja sie czepiam niewiadomo czego. Ty mowisz, ze on daje emocje a ja po prostu nie moge zniesc tej emocjonalnej pustki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, intestine_baalism napisał:

Poza tym mamy naprawde wygodne zycie, dwie tluste wyplaty, wygodne mieszkanie, wiele fajnych chwil za soba.

 

 a ja po prostu nie moge zniesc tej emocjonalnej pustki. 

Ja w te miłość nie wierzę, para dobrych współlokatorów.

On na odwyk, albo się rozstajecie tak uważam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, gwiezdny_pył said:

Pozwolę sobie doprecyzować niezmiernie trafną diagnozę przedmówcy - mrożonkami, na szczęście już wyjętymi z zamrażalnika, o niespełnionej miłości rodziców do ciebie.

 

Alkoholizm tego kolesia to nie choroba, a objaw choroby - ale twojej. 

 

Nie, miejsce w którym jesteś nie jest ok. 

 

Masz straszny bajzel w głowie. 15 lat to wystarczająco dużo czasu poświęconego na stanie pośrodku tego pobojowiska i rozglądanie się dookoła. Pakuj się i wychodź NATYCHMIAST. Po drodze kup worki na śmieci, czyli może poszukaj terapeuty który nastawiony jest na sprawną terapię, a nie ciągnięcie jej w nieskończoność, bo skoro ten jeszcze ci tego nie zasugerował, to mam wrażenie że tak właśnie jest. 

Moj terapeuta zasugerowal odejscie ale tez nic na sile, mam byc pewna i gotowa. Mam swiadomosc, ze wlasnie teraz sie targuje, ze moze jeszcze jednak uda sie uratowac czlowieka i zwiazek. Gdyby bylo naprawde zle i tragicznie to wtedy mozna odejsc z pewnoscia, ze sie dobrze zrobilo. A tak to siedze i mysle czy przypadkiem nie przesadzam (wiem, ze nie przesadzam ale z domu mam wbite do glowy, ze pijany ojciec byl ok, nawalona w trzy dupy matka to normalna sprawa i nie powinnam robic scen). W ogole matka do dzis ma pretensje, ze ucieklam z domu i w ogole nie przyjmuje wiadomosci dlaczego. Siostra podobnie, tez mieszka za granica. 

 

Szczerze, chcialam byc inna niz matka i chyba najbardziej boje sie przyznac przed rodzina, ze jestem dokladnie taka sama.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, intestine_baalism napisał:

 ja wlasciwie nie znam zycia z nikim innym.

A znasz życie sama ze sobą? 

 

Masz pracę, pieniądze, własne mieszkanie. Boże, przecież to jest raj! 

Nie przeciągaj tego w nieskończoność. Nie odkładaj nieuniknionego - JUŻ. Wynajmuj mieszkanie.

3 minuty temu, intestine_baalism napisał:

zakonczenie tego zwiazku wymusiloby na mnie sytuacje, w ktorej wrocilabym za jakis czas na "rynek matrymonialny"

Po pierwsze zacznij używać trybu dokonanego w wypowiedziach. Tego związku nie tyle że już nie ma, co nigdy nie powinno być. Z tego względu, właściwa forma gramatyczna zastosowana przez ciebie w wypowiedzi powinna brzmieć - "zakończenie tego związku wymusi na mnie sytuację, w której za jakiś czas powrócę na "rynek matrymonialny". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Jaśnie Wielmożny said:

Ja w te miłość nie wierzę, para dobrych współlokatorów.

On na odwyk, albo się rozstajecie tak uważam.

Dlaczego? Nie zostawilam go w chorobie, alkoholowej ale jednak chorobie. Nadal sie o niego martwie. Jakoklwiek jest to w tej sytuacji chore bo powinnam zastosowac twarda milosc i pozwolic upasc ostatecznie, to naprawde nie wiem jak inaczej zdefiniowac milosc. 

 

2 minutes ago, gwiezdny_pył said:

A znasz życie sama ze sobą? 

 

Masz pracę, pieniądze, własne mieszkanie. Boże, przecież to jest raj! 

Nie przeciągaj tego w nieskończoność. Nie odkładaj nieuniknionego - JUŻ. Wynajmuj mieszkanie.

Po pierwsze zacznij używać trybu dokonanego w wypowiedziach. Tego związku nie tyle że już nie ma, co nigdy nie powinno być. Z tego względu, właściwa forma gramatyczna zastosowana przez ciebie w wypowiedzi powinna brzmieć - "zakończenie tego związku wymusi na mnie sytuację, w której za jakiś czas powrócę na "rynek matrymonialny". 

Nigdy nie mieszkalam sama jesli o to Ci chodzi. Od rodzicow wyprowadzilam sie do niego. 

 

Z tym trybem dokonanym masz racje, wlasnie czytam o afirmacjach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, intestine_baalism napisał:

Moj terapeuta zasugerowal odejscie ale tez nic na sile, mam byc pewna i gotowa.

Tak tak, a najlepiej będzie jeśli przyprowadzisz ze sobą jeszcze tego faceta, oczywiście w trybie zarówno indywidualnym jak i terapii par. Wszystko oczywiście płatne osobno. 

3 minuty temu, intestine_baalism napisał:

A tak to siedze i mysle czy przypadkiem nie przesadzam (wiem, ze nie przesadzam ale z domu mam wbite do glowy, ze pijany ojciec byl ok, nawalona w trzy dupy matka to normalna sprawa i nie powinnam robic scen). W ogole matka do dzis ma pretensje, ze ucieklam z domu i w ogole nie przyjmuje wiadomosci dlaczego. Siostra podobnie, tez mieszka za granica. 

Całkiem nieźle nam idzie, cofnęłyśmy się w twoim emocjonalnym czasie do miejsca, w którym powinnaś była powiedzieć mamuni żeby szła się p*******ć i zerwać z nią jakikolwiek kontakt. 

 

5 minut temu, intestine_baalism napisał:

jestem dokladnie taka sama.

Nie jesteś taka sama. Jesteś zupełnie inna : ) <uścisk> 

6 minut temu, intestine_baalism napisał:

Nadal sie o niego martwie. 

Zacznij o siebie, ale nie w trybie martwiącym a przebierającym w ogłoszeniach o mieszkania na wynajem, które możesz obejrzeć jutro. 

 

8 minut temu, intestine_baalism napisał:

Nigdy nie mieszkalam sama

A powinnaś. Radzę jednakże zachować w tajemnicy przed panem adres nowego pobytu zamieszkania. Twoim celem jest teraz sprzątanie, a nie wnoszenie starych śmieci, tylko w nowych workach. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, gwiezdny_pył said:

Tak tak, a najlepiej będzie jeśli przyprowadzisz ze sobą jeszcze tego faceta, oczywiście w trybie zarówno indywidualnym jak i terapii par. Wszystko oczywiście płatne osobno. 

Nie, nie. Nie chodze na terapie jakos dlugo, mniej niz pol roku z przerwa ze wzgledu na dluzsza delegacje. To jest malo jak na taki bagaz. 

Quote

Całkiem nieźle nam idzie, cofnęłyśmy się w twoim emocjonalnym czasie do miejsca, w którym powinnaś była powiedzieć mamuni żeby szła się p*******ć i zerwać z nią jakikolwiek kontakt. 

To nie jest takie proste, zerwac kontakt z rodzicami, w momencie kiedy nie masz zadnych narzedzi ano w ogole nie wiesz, ze masz problem. 

 

Quote

Nie jesteś taka sama. Jesteś zupełnie inna : ) <uścisk>

Niestety jestem, wzielam sobie na faceta identycznego faceta jak moj ojciec a do tego trwam w tym od 15 lat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, intestine_baalism napisał:

To nie jest takie proste, zerwac kontakt z rodzicami, w momencie kiedy nie masz zadnych narzedzi ano w ogole nie wiesz, ze masz problem. 

Nikt nie ma w życiu prosto. Ale nie zgodzę się z tym że masz problem. Po pierwsze - zawodowo świetnie stoisz na nogach. A po drugie - twój obecny związek to nie jest tak na prawdę twój problem, a twoich rodziców. Im go zawdzięczasz. Tyle że, od ciebie teraz zależy, jak długo będziesz go jeszcze rozwiązywać. 

Pewne rzeczy bolą strasznie, ale mi pomaga powiedzenie "jakie życie, taki rap". 

 

5 minut temu, intestine_baalism napisał:

Niestety jestem, wzielam sobie na faceta identycznego faceta jak moj ojciec a do tego trwam w tym od 15 lat. 

powrócę do faceliftingu formy gramatycznej twojej wypowiedzi - użyjemy teraz formy dokonanej czasownika "być" i "trwać" i zdanie będzie brzmiało "byłam nieświadomą ofiarą schematów wyniesionych z dysfunkcyjnego domu rodzinnego i trwałam w nich 15 lat". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, intestine_baalism napisał:

Ty mowisz, ze on daje emocje a ja po prostu nie moge zniesc tej emocjonalnej pustki. 

Rozumiem Cię poniekąd, bardzo ciężko działać wbrew silnym potrzebom.

 

3 minuty temu, intestine_baalism napisał:

Siostra podobnie, tez mieszka za granica. 

Przipadeg że obie zwiałyście jal najdalej? Nie sondzem.

 

4 minuty temu, intestine_baalism napisał:

A tak to siedze i mysle czy przypadkiem nie przesadzam (wiem, ze nie przesadzam ale z domu mam wbite do glowy, ze pijany ojciec

Rozpaczliwie racjonalizujesz, szukasz usilnie powodu by zostać. Twoj partner może jest dobrym człowiekiem, wierzę w to, tylko co z tego jak powoli zmarnują się Wam oba życia.

 

Tym trudniejsza decyzja i wykonanie, a następnie nie pozwolenie sobie na powrót to tego skomlącego, przepraszającego, skruszonego, dobrego człowieka.

 

7 minut temu, intestine_baalism napisał:

Gdyby bylo

Próbujesz przenieść odpowiedzialność za swoją decyzję na niego. 

14 minut temu, intestine_baalism napisał:

Gdyby lezal 

Tu też. 

15 minut temu, intestine_baalism napisał:

trudne bo ja wlasciwie nie znam zycia z nikim innym

Widzisz i tutaj Twój program rozmija się z męskim punktem widzenia. 

Kobieta ta pragnie być "czyjaś", żyć "z kimś", wszak to treść życia.

 

Co z tego jak Ci pokażę na moim i wielu mężczyzn przykładzie, że życie samemu to bajka?

Męska bajka.

Kobiecy koszmar.

 

Mam jeszcze opcję, wg mnie fejkowy półśrodek "ratowania związku" ale może skorzystasz:

29 minut temu, intestine_baalism napisał:

zaczelam rozwazac czy nie wypowiedziec wynajmu ludziom, ktorym teraz wynajmuje swoje mieszkanie (musze im dac pol roku czasu na wyprowadzke)

Nie trać pół roku. Zostaw najemców. Masz kasę.

Wynajmij pokoik i pewnego popoludnia zniknij z jego życia, z wyjaśnieniem że nie zamierzasz marnować życia z alkoholikiem.

 

Opcja 1. Dozna mega-szoku i z miłości do Ciebie przestanie pić, Ty warunkowo wrócisz i będziecie żyć szczęśliwie z mieczem Damoklesa, który mu zawiesisz nad łbem: golnie kieliszek i znikasz na amen(t).

(Boshe co za drama)

 

Opcja 2. Będzie pił w spokoju dalej, a na ruchanie sobie laskę znajdzie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, intestine_baalism napisał:

ja po prostu nie moge zniesc tej emocjonalnej pustki. 

jakiej emocjonalnej pustki?????!!!!!

 

Kobieto, to co ty nazywasz "emocjonalną pustką" jest wulkanem niezrealizowanego nigdy potencjału jakim jesteś ty, w dobrym związku. Poczucie pustki bierze się z rodzinnego domu, tam w pierwszej kolejności nie miałaś nigdy możliwości się zrealizować. 

10 minut temu, Imbryk napisał:

z wyjaśnieniem że nie zamierzasz marnować życia z alkoholikiem.

Bez wyjaśnień. Z alkoholikami się nie dyskutuje - pierwsza zasada skutecznej terapii, o ile mi wiadomo.  Znikasz i już. NIE zostawiasz adresu, NIE odbierasz telefonów, NIE szukasz sama kontaktu itd. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, gwiezdny_pył napisał:

Znikasz i już. NIE zostawiasz adresu, NIE odbierasz telefonów, NIE szukasz sama kontaktu itd. 

Racja. Dlatego napisałem że to wyjaśnienie i perspektywa powrotu to wg mnie połśrodek.

 

Sam tak zrobiłem jak piszesz, zniknąłem, ex oszalała. Wpadła w panikę, ktora trwała kilka miesięcy. Próbowala prosić, grozić, rozkazywać, wysłała do mnie matkę, ojca, znajomych, sąsiadów, sama natomiast nic się nie zmieniła. 

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Imbryk napisał:

Sam tak zrobiłem jak piszesz, ex oszalała. Wpadła w panikę, ktora trwała kilka miesięcy.

Piła?

 

U mnie na ulicy mam teraz przypadek, że mogą się cuda dziać. Kobieta po ośmiu latach odeszła od pijącego typa, ten niestety ją namierzył. I o ile z zewnątrz patrząc na wydarzenia, a mianowicie kolesia po nocach wywrzaskującego na ulicy serenady (oczywiście pod wpływem) że "kooooooocham cięęęęęęęę", a następnie jasno określającego przynależność do sympatyków konkretnego klubu piłkarskiego, kończącego wywód stwierdzeniem że "policja to k***y", tak od środka - to jest po prostu tragedia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, gwiezdny_pył said:

.....tak od środka - to jest po prostu tragedia. 

Byc moze dla rodziny , on sie chyba dobrze bawi .A tak pozatym przeciez takim ludziom zmienia sie osobowosc i to mocno tak wiec to moze byc ta sama osoba jedynie kiedy spi .

Edytowane przez thyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, deomi napisał:

Ja zostawiłam alkoholika po niecałych 5 latach, dla nikogo, po prostu wróciłam do rodziców w wieku 24 lat.

Kochałam go jak nigdy nikogo... Mam z byłym partnerem kontakt przyjacielski smsowy i telefoniczny. 

Pomogły mi randki i spotkania z innymi facetami. 

Załóż konto na tinderze, idź na szybkie randki, lub jakieś dancingi.

;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

szybkie dancingi, zimne prysznice, nowi faceci, puste ulice

jak mocno trzeba mieć centralnie zryty beret żeby w wieku 19 lat związać się z alkoholikiem (o ile ta historia jest w ogóle prawdziwa)

Edytowane przez Ace of Spades
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, deomi napisał:

@Ace of Spades Skąd miałam wiedzieć, że nim był ??  

Prowadził swoją firmę, wyglądał normalnie, pił w wekendy, wydawało mi się że standardowo jak to na imprezach.

Jak to skąd - z Nienacka albo z Niekutna koło Kutna a dokładnie z Niekutańskich Zakładów Drzewnych w Niekutnie koło Kutna ewentualnie z Kątowni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Ace of Spades napisał:

jak mocno trzeba mieć centralnie zryty beret żeby w wieku 19 lat związać się z alkoholikiem (o ile ta historia jest w ogóle prawdziwa)

Jak mocno trzeba mieć zryty beret by tworzyć małżeństwo we wieku 19 lat i wiązać się na całe życie ( o ile te historie są w ogóle prawdziwe)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, intestine_baalism napisał:

Dzieki. W sumie wlasciwie sie od jakiegos juz czasu mentalnie przygotowuje do rozstania. Zaczelam sprzatac mieszkanie i zbierac swoje rzeczy, zaczelam przegladac mieszkania na wynajem, zaczelam rozwazac czy nie wypowiedziec wynajmu ludziom, ktorym teraz wynajmuje swoje mieszkanie (musze im dac pol roku czasu na wyprowadzke), takze jakies tam kroki poczynilam ale jest to okropnie bolesne. Wszystko to o czym piszesz to prawda ale zakonczenie 15 lat razem jest trudne bo ja wlasciwie nie znam zycia z nikim innym.

Też mi się mocno wydaję co mówią szanowni bracia, że musi Twój chłop otrzymać jakiś bodziec/znak od Ciebie że jest coś nie tak we Waszych relacjach. 

 

Wzorem mężczyzny dla Ciebie był tato alkoholik, więc podświadomie wybrałaś również alkoholika.

 

Może na próbę ulotnij się do przyjaciółki bez mówienia chłopu co i jak ? Rozmawiacie w ogóle ze sobą ? Komunikacja to podstawa związku. 

Czasem trzeba wyrzygać co Cię boli. 

 

Bracia dają Ci wskazówki, sama musisz zdecydować które będą odpowiednie do Twojej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.