Skocz do zawartości

I ta cholerna nuda.


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Użytkownikiem jestem nowym, lecz forum znam i od jakiegoś czasu czytam. Na część rzeczy patrzę z przymrużeniem oka, część rzeczy pomogło mi zauważyć / ugruntować przez co jestem wdzięczny. Przerobiłem w swoim życiu trochę relacji i z każdą co raz bardziej wchłaniałem chłodne, z ustawionym priorytetem na mnie podejście do relacji damsko-męskich. W formie anegdotki: hitowa była historia licealna (pierwsza klasa kurwa mać!!) gdzie moja rówieśniczka grube miesiące doprawiała mi rogi z 36 latkiem. Dowiedziałem się, mimo ustawicznych smsów o kochaniu mnie, o tym że zależy. Bolało mnie cholernie to że uciąłem tą relacje, grube tygodnie płaczu z liczeniem na to że wróci... kiedy ona, młoda niewinna, latała z tym chłopem na wybrzeżu. Aż nawet dolecieli na licealną imprezę w roku szkolnym (oficjalną) - kurwa, typ dosłownie siwy obracał tą laskę na parkiecie, a połowa młodych chłopaków na sali chłonęła wtedy red pilla, bo mieli żywy dowód na to jak związki mogą się obracać :D Po tej pannie się wyleczyłem, było kilka innych - jeszcze jakieś rogi tam wyrosły, jeszcze bardziej kostniałem. Po tej pierwszej nigdy nie płaciłem, nigdy nie ulegałem. Na prawdę, do białorycerstwa mi daleko. 
2 lata temu w poznałem się z moją ówczesną partnerką. Nie powiem tu klasycznego "i się zaczęło" bo nic się nie zaczęło, chciałem se po prostu poruchać, a ładna była. Z tym że podryw szedł mi dość opornie. Nie była niechętna, zawsze mogła ze mną spędzać czas, porozmawiać, wyjść na spacer, lody, głupią gadkę. Charaktery się spodobały i rozmową sformalizowaliśmy sobie jasno - jesteśmy parą. Z tym że ta para ani razu ze sobą nie spała wtedy - były pocałunki:) Szedłem w to, bo sexualnie mnie pociągała, a skoro za tym szła po prostu fajna, sympatyczna osobowość - to dlaczego nie? I tak po 3,5 miesiąca od formalizacji pannę rozdziewiczyłem. Kurwa, ta dziwna satysfakcja od zawsze mnie pasjonuje. To słowem wstępu.

Co można powiedzieć o Pani? Na prawdę dobrze wychowana. Nie mieszkamy razem, ale wszelkie wspólne inicjatywy - wakacje, restauracje, spędzanie czasu to sztywne pół na pół z kosztami. Wiadomo, są okazje że się stawia, są okazje że ma się stawiane - ale tego rachunku pilnuje i matematyka mówi, ze nie jestem tutaj absolutnie dymany:) Pamiętała nawet o dniu mężczyzn - mimo że mówiąc o rowności nie powinienem tego pisać jako zalety, to jednak w potoku dzisiejszego kurestwa zrobiło to na mnie fajne wrażenie. Nie miała kasy na wyjazd na wakacji? Nie było szklanych oczu misiu postaw, było zapierdalanie w chujowej robocie (tak, omijam szczegóły) za 11zł za godzine i to całkiem fizycznie jak na kobitke. 10-12h zmiany, na nogach. Zarobiła? Zarobiła. Wakacje daleeeeko od Polski odjebaliśmy perfekto :) Dziewczyna chętnie podziela moje pasje, a że mam ich dużo o czym będzie akapit niżej, to jest co robić razem, nie brakuje pomysłów i możliwości. Jak sie dowiecie niżej trenuje sporty walki na wysokim poziomie - stanęła ze mną na macie i się waliliśmy, zupełnie sportowo (oczywiście z przymrużeniem oka z mojej strony, bo bym ją zabił) :P Jest pracowita. W jej pokoju - czysto. Jak mam syf w samochodzie - pare razy mi posprzątała. Chce jedzenie jak wpadam? Mam jedzenie. Sex? Rozbudzona dziewica :) Nie ma problemu i jest tak, jak być powinno. Ubiera się dobrze, może nie po mojemu do końca, ale zawsze czysto, schludnie. O siebie dba - ćwiczy, babskie pierdololo na twarz co jakiś czas wlatują, ale to raczej wiadomo że u każdej u której da sie zrobić zdrowego dzieciaka. 

Co o mnie? Troche jestem paradoksem, bo kocham naukę i na codzień siedzę w ścisłych książkach (nie chce mówić dokladnie,  żywe organizmy - to Wam wystarczy :) )  a z drugiej strony lubię zastrzyki adrenaliny - sporty walki, wysokie góry. Szybkie samochody też lubie, ale póki co to mogę w NFS co najwyżej pograći liczyć że ktoś bardziej dziany mnie przewiezie :D:D :D Ale generalnie jestem typem człowieka aktywnego - wieczory z książkami, długie nazwy związków chemicznych wbijane do głowy, czytanie Nature, Science, nie przeszkadzają mi wchodzić na mate, zbijać piony i wchodzić we wręcz uliczne środowisko mojego klubu sportowego, gdzie jestem fajnie zgrany z chłopakami. Zawsze mam z tyłu głowy zasadę, aby w życiu nie mieć takiego społecznego kija w dupie i tak też staram się o niej pamiętać. Dużo dobrego to przynosi.

Jaki mam problem w związku? Ten z dużych małej wagi. Układa się dobrze, jesteśmy razem. Są pewne plany. Nie ma jakichs wielkich zgrzytów (wiadomo - napięte dyskusje potrzebne do osiągania kompromisu to stały element związku i ważne, żeby nie przeradzały się w kłótnie i darcie ryja), nie ma parcia, nie ma ciśnienia na nic z niczyjej strony. I o ile jak wyżej pisałem, na prawde nie ma problemu żeby spędzać czas na miliony sposobów, tak czasem po prostu nie mam o czym z nią kurwa pogadać. Całe życie nie da się zapierdalać na Gerlach, trenować. Czasem sie siedzi w domu i czuje, że po prostu nie ma tematu. Są pierdoły - Ci byli, ta wstawiła, ten mówił, Ci gadali. Słucham tego i czasem mi się od tego odechciewa, tracę humor po prostu, bo chuj mnie te wszystkie pierdoły obchodzą i spędzając czas razem się nudzę. I tak, wiem, wspólnie też czasem trzeba sie poopierdalać i robić dosłownie nic. Ale to jest. A z reguły przy próbach rozmów... jest tak, jak opisuję. O ile załatwianie spraw wspólnych jest bezproblemowe, o tyle właśnie ta zwykła gadka...... Pani ma ten problem, że brak jej cechy, którą u siebie chyba lubie najbardziej - analityczności i dociekliwości. Może przykład:


Ona: XYZ mówiła, że rozmiary kajut są na tych rejsach takie same.
Ja: No, ale nie są. 
Ona: Dziwne, ona tak mi mówiła, myślałam że takie są. 

I mimo że przykład prosty, to wiecie o co chodzi. Dla mnie od razu jest działanie - model omawianego statku rejsowego, cyk rozmiary kajut - i wiem u źródła :) I niestety brak tej cechy nie pozwala nawiązywać mi z nią pasjonujących dla mnie rozmów. Bo pasjonujące to dla mnie takie, gdzie razem coś omawiamy, przedstawiamy znane nam za i przeciw. W nauce, która jest moim konikiem to po prostu cecha must-have. Pańcia uczy się i idzie pośrednio w moje ślady, ale widzę to dość miernie. Przez brak tych umiejętności analitycznych. Uczy się i pracuje bardziej modelowo, liczy na schemat przedstawiony przez system. Ja pamiętam chłodną kalkulację klasy maturalnej: "więcej zrobie w domu" -> potrzebuje zwolnienia lekarskiego -> załatwiam zwolnienie dzieki czemu mam wyjebane w szkołę -> efektywniej pracuje w domu. Tego, (matura za nią, przywołuje przeszłość) ona by raczej sama nie zrobiła - może za silnymi moimi namowami. 

I tak szczerze nie wiem po prostu co robić. Z jednej strony mam kobietę, którą na prawde przeanalizowałem dobrze i spełnia wiele wymogów, aby kiedyś daleko tworzyć ze mną przyszłość. Nie jest roszczeniowa, nie jest po prostu popsuta przez dzisiejszy świat i nie ma tych wielu negatywnych cech, o których się często słyszy. Mogę z nią wiele rzeczy robić, jest reprezentacyjna (a to, po zbliżającym się z daleka ale zbliżającym podbiciu mojego statusu, przyda się), jest młodsza. Jest też opiekuńcza, przeszliśmy razem mój wypadek - auto rozjebane do całki, potem mój dołek psychiczny z egzaminami i opieką nad cieżko chorym członkiem rodziny nałożone w czasie... i była, nie uciekła. Nie raz to ja jej ratowałem dupę, tutaj na prawdę wszystko Panowie działa. A wiem jak to jest kiedy nie działa i na prawdę wiem, kiedy zwijać torby i spierdalać. A z drugiej - po prostu czasem chciałbym się z jakimiś tematami uzewnętrznić, to nie mogę z nią POROZMAWIAĆ. Poopowiadać mogę - może mnie słuchać godzinami, uważa że mówi ciekawie i generalnie lubi jak o czymś poopowiadam. Ale mi to satysfakcji nie daje - chciałbym wymieniać poglądy, prowadzić z nią rozmowę. A od jakiegoś czasu mam z tym trudność. Zwykła rutynowa wymiana co tam, jak tam, jakaś opowiastka, jak coś ją poszokowało na instagramie to mi powie, ja coś powiem i tyle. Czuje w tym temacie cholera pustkę. A że brak mi czasami czasu się spotkać z kimś i rozmową nasycić, to chciałbym móc, chociaż częściowo, tą potrzebę wypełniać z nią. Od paru dni mnie to tak męczy, że dosłownie wjechało mi na łeb, chodzę podkurwiony, nie mam ochoty na jakikolwiek kontakt z nią, bo wiem jak to będzie wyglądało. 

I co tu począć? Ciężko uczyć człowieka tak naturalnie dyskutować. Wiem że jest zainteresowana wieloma rzeczami, ale jakoś tak po prostu nie ma tej umiejętności konwersowania i spierania się. Pewnie to troche wina jej chaty - patoli tam nie ma, ale taka wanna-be patola, po prostu 4/10 rodzinka. Ojciec z matką proste zawody, ojciec troche alkoholu, zero ksiązek w domu, slaba wiedza o świecie, a od dobrych paru lat z tego co wiem praktycznie nie potrafią być małżeństwem - 90% dialogu to docinki, kłotnie itp. Czasem tylko dobrze jest. Ale kurwa, mnie wychowała sama matka mająca lekkie problemy ze sobą ( i nie tylko sobą, bo duzo rodziny miala na glowie), ojca mało co widywałem w dzieciństwie, teraz mamy lepszy kontakt. W podstawówce byłem otylasem, nerdem, rodzice też nie krzewili we mnie takiego głębokiego, zajawkowego rozwoju w jakiejs dziedzinie - a jednak mogę. Jednak stanąłem na społeczne nogi, w liceum byłem po prostu spoko gościem, na studiach to samo - jestem normalnym, uśmiechniętym człowiekiem. Bez problemów, z pasjami, całkiem zdrowym, z fajnymi kumplami, chujowym samochodem :D:D :D, mam zajawke na życie i zajebiście chce mi się żyć. Ba, nawet powiem więcej - gdyby nie ta jedna pierdoła, mógłbym z tą kobietą na prawdę długo siedzieć. Nie śpieszno mi wracać do rur z nogami jak z okładek, bo co mi po dmuchanej lalce, jak w środku zbutwiałe powietrze. Jestem po prostu z tych, którzy wolą LTR. 

Czego potrzebuje? Nie wiem. Najbardziej chyba potrzebowalem tematu w tym dziale, po prostu go napisac. Rozmawialem o tym temacie z kolegą - ten doradził mi to co sam uważam - być z nią, bo nigdy nie jest idealnie, a sam wie, że to na prawdę fajna kobieta, a takie niezadowolenie to moge zaleczyć po prostu innymi ludźmi. Trochę racji w tym jest, takie podejście na zasadzie - lepiej jest wrogiem dobrze. A z drugiej strony - jakby zrobić dziesięcio stopniową skalę zadowolenia, to ja widzę się tam na 9 miejscu. Czemu więc nie dążyć do dyszki? :)

Pozdrawiam, miłego wtorkowego wieczoru. 

ps. lubię Was, ale błagam - płaska ziemia i spisek szczepionkowy na tym forum? :lol::lol:

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Twojej opowieści wnioskuje że ta kobieta jednak konkretną jest. Ty szukasz w związku emocji, ktòrych ona nie jest wstanie Ci dostarczyć. Albo ją doceń, albo daj jej sobie życie ułożyć z kimś komu to będzie pasowało. Gdyż frustracja będzie tylko narastała. A wtedy będziesz ranił nie tylko ją ale też siebie. Chcesz tego? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że chciałbyś zakochać się w swoim odbiciu w lustrze :)Chyba trochę na siłę szukasz tych problemów. Poza tym, OK. Kopniesz ją w dupę, bo za mało udziela się w rozmowie. Następna będzie bardziej się udzielać, ale będzie beznadziejna w łóżku, albo będzie robić Ci fochy, albo zdradzać - jesteś gotowy na "coś za coś" ? Ja sobie taki rachunek sumienia zrobiłem i nie jestem.

 

Zrób sobie listę rzeczy których oczekujesz od kobiety i spisz sobie ile ona spełnia - jak wyjdzie że tak 90% to masz szansę na 100% ale małą ?

 

Godzinę temu, meduza223 napisał:

Czemu więc nie dążyć do dyszki? :)

 

Bo dyszki możesz po prostu nie dostać. A potem będziesz sobie pluł w brodę.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Januszek852 napisał:

Mam wrażenie, że chciałbyś zakochać się w swoim odbiciu w lustrze :)Chyba trochę na siłę szukasz tych problemów. Poza tym, OK. Kopniesz ją w dupę, bo za mało udziela się w rozmowie. Następna będzie bardziej się udzielać, ale będzie beznadziejna w łóżku, albo będzie robić Ci fochy, albo zdradzać - jesteś gotowy na "coś za coś" ? Ja sobie taki rachunek sumienia zrobiłem i nie jestem.

 

Zrób sobie listę rzeczy których oczekujesz od kobiety i spisz sobie ile ona spełnia - jak wyjdzie że tak 90% to masz szansę na 100% ale małą ?

 

 

Bo dyszki możesz po prostu nie dostać. A potem będziesz sobie pluł w brodę.

I to jest ta racja, do której jestem w stanie się skłonić, tak samo jak i kolega, o którym pisałem. Dążenie do 10, o którym pisałem, to nie jest zmiana kobiety i poszukiwania lepszej - to nie wchodzi w grę, aż tak durny nie jestem, żeby znowu ryzykować trafieniem na pasożyta/dziwke/kłodę etc. 
@edit: jest to po prostu jakieś działanie, które mógłbym podjąć, aby w tym związku sytuację poprawić. 

Edytowane przez meduza223
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, meduza223 napisał:

@edit: jest to po prostu jakieś działanie, które mógłbym podjąć, aby w tym związku sytuację poprawić. 

Zróbcie sobie dziecko. Atencja w stosunku do Ciebie spadnie natychmiastowo. Z rozrzewnieniem będziesz wspominał rozmowy o niczym.

Edytowane przez Exar
  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie babskie pierdololo -  jest dobrze, ale nie jest dobrze. Kobieta tańczy, śpiewa, gra na flecie, wyplata koszyki, robi setki innych rzeczy ale nie recytuje Pana Tadeusza i to stanowi wielki problem.

Zresztą szukasz u kobiet cech, których 90% z nich nie posiada. Powodzenia.

 

Wnioskuję też z tego co napisałeś, że straszny z ciebie narcyz. Może się mylę.

Edytowane przez Heniek
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, meduza223 napisał:

po prostu czasem chciałbym się z jakimiś tematami uzewnętrznić, to nie mogę z nią POROZMAWIAĆ. Poopowiadać mogę - może mnie słuchać godzinami, uważa że mówi ciekawie i generalnie lubi jak o czymś poopowiadam. Ale mi to satysfakcji nie daje - chciałbym wymieniać poglądy, prowadzić z nią rozmowę. A od jakiegoś czasu mam z tym trudność. Zwykła rutynowa wymiana co tam, jak tam, jakaś opowiastka, jak coś ją poszokowało na instagramie to mi powie, ja coś powiem i tyle. Czuje w tym temacie cholera pustkę.

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/7646-hobby-zainteresowania-u-kobiet/

Przeczytaj ten ten i uświadom sobie, że większość kobiet nie nadaje się do prowadzenia z nimi dyskusji na "głębsze" tematy. Sądząc po tym co napisałeś, chciałbyś partnerkę na siłę zainteresować swoją pasją i móc z nią codziennie rozmawiać na ten temat. Niestety, to nie przejdzie.

W większości zainteresowania kobiet są płytkie i praktykowane z potrzeby akceptacji (atencji) lub korzyści materialnych. Oczywiście zdarzają się przypadki kiedy kobieta oddaje się w pełni na rzecz danej dziedziny, ale najczęściej taka kobieta ma ekhm... nierówno pod sufitem lub też zupełnie podupadła w sferze atrakcyjności fizycznej.

Ciesz się chłopie, że masz dobrze wyglądającą, pracowitą młodą partnerkę, która nie robi Ci (jeszcze) awantur o byle pierdy.

To, że podziela twoje pasje, tak jak napisałem powyżej świadczy o tym, że dobrze prosperujesz i będzie miała z tego w przyszłości korzyść.

 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej daleko mi do osobowości narcystycznej, staram się być autorefleksyjny i często poddaje sie jakiejś tam krytyce bliższego grona. Może taki wydźwięk poszedł z tego tekstu, co by nie mówić znacie mnie tylko z klepanki iluś tam znaków na klawiaturze. Musiało mi w takim razie przedstawienie osobowości nie wyjść - wybaczcie.  Ja mam swoje wady których jestem świadomy i czasem dziwie się, że otoczenie je znosi. To raczej bardzo duża pewność siebie, a nie narcyzm. Co do bycia wolnomyślicielem - mi ten nurt całkiem pasuje, ale z tym pisaniem o polityce po tinderach to spokojnie... nie jestem pojebany.  Z pasjami u kobiet wiem niestety jak jest, bo tak jak mówię, już nie raz widziałem i w swoim i cudzym życiu - takie co nagle jazdę konną kochały, zwierzęta, kupowały sobie kimona na treningi a po chwili bańka pękąła. Czy chce przelewać swoje zainteresowania na kobiete? Broń boże. Już miałem taki przypadek, ze jednej partnerki w moim świecie było wszędzie pelno i myśle że każdy kto to przerobił wie jakim to jest toporem. 
Mi chodzi po prostu o możliwość pogadania se, o jakąś ciekawość u niej. Ja nie mam problemu z partnerką, którą chce wymienic na inny model. Ja mam problem ze sobą, że mi partnerka z którą chcę długo być w pewnej cesze nie odpowiada i szukam odpowiedzi na to, jak się z tym uporać. To tak mniej wiecej dla jasnosci. Wiem, że to robota głupiego, ale charakter mam taki, który żadnym, żadnym półśrodkiem się nie chce zadowalać... 

 

14 minut temu, Ace of Spades napisał:

 

 

A za sedes props :)

Edytowane przez meduza223
Edycja przez innego uzytkownika; chęć odniesienia sie do nowej treści
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, meduza223 napisał:

A za sedes props :)

Dzieki, no problem, stary kawałek z moich bardzo młodzieńczych czasów, tego się słuchało :)

Teraz aktualnie siedząc przy kompie słucham tego, tez stare ale jare

 

 

Edytowane przez Ace of Spades
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, meduza223 napisał:

Czasem sie siedzi w domu i czuje, że po prostu nie ma tematu. Są pierdoły - Ci byli, ta wstawiła, ten mówił, Ci gadali. Słucham tego i czasem mi się od tego odechciewa, tracę humor po prostu, bo chuj mnie te wszystkie pierdoły obchodzą i spędzając czas razem się nudzę. I tak, wiem, wspólnie też czasem trzeba sie poopierdalać i robić dosłownie nic. Ale to jest. A z reguły przy próbach rozmów... jest tak, jak opisuję. O ile załatwianie spraw wspólnych jest bezproblemowe, o tyle właśnie ta zwykła gadka...... 

 

Też tak miałem z jedną ex... (a może z wieloma, przecież wszystkie są takie same) Na początku związku fajnie się gada, a potem po pewnym czasie przychodziła refleksja że tak naprawdę nie ma o czym gadać. Owszem, cały czas ona coś mówi, opowiada dzień dzisiejszy, co było w pracy, co kto powiedział, kto był i u kogo ona była, itd ale to są tak puste rozmowy że owszem cały czas się rozmawia ale o niczym. W głowie mam dużo przemyśleń, spędzam czas przy swoim hobby, itd ale czy da się o tym porozmawiać? Nie.

 

11 godzin temu, meduza223 napisał:

Ona: XYZ mówiła, że rozmiary kajut są na tych rejsach takie same.
Ja: No, ale nie są. 
Ona: Dziwne, ona tak mi mówiła, myślałam że takie są. 

I mimo że przykład prosty, to wiecie o co chodzi. Dla mnie od razu jest działanie - model omawianego statku rejsowego, cyk rozmiary kajut - i wiem u źródła :) I niestety brak tej cechy nie pozwala nawiązywać mi z nią pasjonujących dla mnie rozmów.

 

To akurat u kobiet normalne. Jak usłyszy co powie koleżanka/matka to uznaje to za pewnik. Więc jak usłyszałeś "ona mi tak mówiła" to się nie dziw że uznała to za pewnik i nie wnikała ;)

 

11 godzin temu, meduza223 napisał:

A z drugiej - po prostu czasem chciałbym się z jakimiś tematami uzewnętrznić, to nie mogę z nią POROZMAWIAĆ. Poopowiadać mogę - może mnie słuchać godzinami, uważa że mówi ciekawie i generalnie lubi jak o czymś poopowiadam. Ale mi to satysfakcji nie daje - chciałbym wymieniać poglądy, prowadzić z nią rozmowę. A od jakiegoś czasu mam z tym trudność. Zwykła rutynowa wymiana co tam, jak tam, jakaś opowiastka, jak coś ją poszokowało na instagramie to mi powie, ja coś powiem i tyle. Czuje w tym temacie cholera pustkę. A że brak mi czasami czasu się spotkać z kimś i rozmową nasycić, to chciałbym móc, chociaż częściowo, tą potrzebę wypełniać z nią.

 

Nie zmienisz tego. Takie są kobiety. Kobieta to nie Twój kumpel-przyjaciel że macie wspólne tematy, wspólne hobby, itd. W niektórych związkach to się udaje, ale to bardzo rzadkie.

Możesz próbować szukać właśnie takiej kobiety-przyjaciela albo się przyzwyczaić że nigdy tak nie będzie.

Tylko pamiętaj, że jak znajdziesz jakimś cudem taką, z którą bedzie Ci się świetnie rozmawiało, to w innych sprawach może być kulawo - w jej wyglądzie, w seksie, itd. Coś za coś.

 

I jeszcze jedno - może po prostu Ty masz za duże wymagania. Pasuje Ci kobieta pod każdym względem jako kobieta, a jeszcze chciałbyś żeby była Twoim przyjacielem, kumplem, z którym będziesz gadał na tematy które Cię interesują - to tak nie działa, ideałów nie ma. Kumple to kumple, a kobiety to kobiety. Więc przemyśl czy nie masz zbyt wygórwanych wymagań. Ale oczywiście jak się męczysz w tym związku to nie ma sensu się męczyć. Decyzja należy do Ciebie.

 

ps. i pamiętaj że zdrowy związek to taki, w którym właśnie masz swoje tajemnice (w sensie myśli o których nie rozmawiasz), swoje hobby które uprawiasz BEZ NIEJ, swoich kumpli z którymi spędzasz czas BEZ NIEJ, i wiele rzeczy którymi się z nią NIE DZIELISZ (m.in. Twój sposób myślenia, wnikania w niektóre tematy itd).

Edytowane przez Adrianos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie zamierzasz zakładać rodziny to spędzaj z nią tylko high quality time (wycieczki, rower, pizza, basen etc.), a na rozmowy to się udaj do kogoś innego lub przez telefon. Musisz słuchać co ma do popierdolenia, ale pielęgnuj swoje hobby. Generalnie fajna panna, powinienem ci zajebać kopa w dupę tyle Ci powiem, bo ci się w nim poprzewracało. Pamiętaj dobrych ludzi poznaje się biedzie i to nie tylko finansowej a ty pisałeś, że była z tobą na dobre i na złe. Dziewczę do tego się szanuje, nie puszczało się. Pracowite, ładne, nie pojebane... WEŹ ROZBIEG I Z BARANA I JEBNIJ W ŚCIANĘ ! może to trochę tak anty red pill - ale o dobre okazy należy dbać. Szanuj i kochaj, zabiegaj, troszcz się i daj jej poczucie bezpieczeństwa ale nie daj sobie wejść na głowę. Starasz się tworzyć jakiś quality time, czy już Ci wszystko jedno ? o miłość trzeba dbać jak o kwiata - niepodlewany usycha.

 

PS, skad wiesz czy nie dostaniesz takiej dyskutantki w pakiecie z jakimś schizo lub innym odjebem ? 

Edytowane przez Vortex of Destruction
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety, które wykazują typowo męskie zainteresowania i pożądane cechy (np. grają, interesują się fantastyką, można z nimi rozmawiać na każdy temat) są oblegane przez stado klakierów, którzy pompują ich ego. Chyba, że są brzydkie. Dlatego są prawie tak trudne do "podbicia" jak te wizualnie atrakcyjne, bo napalonych betafacetów koło nich jest multum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie opisana historia to sytuacja-marzenie, którego być może nigdy nie zaznam.

 

Jednak tak jak ktoś kiedyś mądrze napisał "To co dla jednych jest sufitem dla innych jest podłogą."

 

Każdy na tą samą sytuację może reagować inaczej także nie jestem mimo wszystko zdziwiony poruszonym "problemem". 

 

Idealnie nigdy nie będzie, żeby skały srały. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miał taką kobietę, cieszyłbym się z tego i nie szukał problemu na siłę. Teraz jesteś młody, chce Ci się szaleć, byłoby Cię wszędzie pełno. Ale z czasem Ci to przejdzie, będziesz szukał tej stabilizacji i spokoju po powrocie do domu. Poszukujesz moim zdaniem na siłę problemu i odbicia siebie w lustrze. Druga sprawa kobiety nie nadają się do ciężkich tematów. Na siłę jej nie zmusisz do tego by się interesowała tym samym. W końcu nastąpi to załamanie gdzie będzie miała dość. 

Masz znajomych, wygaduj się z nimi. A z kobietą traktuj to jako spokojną przystań, spędzajcie razem czas tak jak lubicie. Poświęć jej czas na jej zainteresowania, są przecież filmy dokumentalne i tym podobne rzeczy przy których możecie obejrzeć coś interesującego, dwa dodatkowo o tym pogadać. Nie staraj się na siłę jej zmieniać bo to bez sensu. 

Kumple to kumple a kobieta to kobieta 

Edytowane przez sekacz19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.