Skocz do zawartości

Samotność. Jak to u Was wygląda?


Libertyn

Rekomendowane odpowiedzi

Czy samotność to wielki problem? Bo ja wiem? Ja praktycznie całe życie byłem samotny, może dlatego nie postrzegam tego jako jakiś tam problem, może się przyzwyczaiłem.

Od zawsze byłem samotny, byłem jedynakiem, moja rodzina była nieduża, kuzyni i kuzynki mieszkali daleko w innych miastach, moi rodzice zawsze dużo pracowali, brali nadgodziny, już jako bardzo młody chłopak często spędzałem prawie całe dnie samotnie, oczywiście na moim blokowisku gdzie się wychowywałem było bardzo dużo rówieśników ale zazwyczaj było tak, ze z jednej strony za bardzo szukałem akceptacji grupy rówieśników, którzy w związku z tym mnie zlewali a z drugiej strony w każdej takiej grupie rówieśniczej był jakiś samozwańczy samiec alfa, który ustawiał grupę pod siebie a ja nigdy nie umiałem się dostosować - koniec końców kończyło się to kompletną klapą, z resztą ten schemat zawsze powtarzał sie w dalszym moim życiu.

Moje małżeństwo było również kompletną katastrofą, paradoksalnie w małżeństwie czułem się jeszcze bardziej samotny niż przed ;DDDD, inne relacje z kobietami były zazwyczaj bardzo krótkie, zawsze szybko sie ewakuowałem, szczerze powiedziawszy wszystkie relacje damsko- męskie zawsze postrzegałem jako taki wyścig - pt. "kto kogo pierwszy oleje ten wygrywa" dlatego zawsze szybko kończyłem taką relacje bojąc sie, że to ta druga osoba mnie wyprzedzi i szybciej oleje a ja przegram ten wyścig ;)

Może mam trudny charakter, może jestem porąbany ale lubię siebie, dobrze mi samemu, gdybym mógł cofnąć czas to na pewno bym się nie ożenił, uważam to za stracony bezpowrotnie czas a tak w ogóle to uważam, że wszystkie te wizje szczęścia w paradygmacie jakichkolwiek związków są taką mega iluzją, którą karmimy sie przez całe życie i kiedy wchodzimy w jakieś relacje i związki z innymi ludźmi to otrzymujemy jedynie rozczarowanie.

Edytowane przez Ace of Spades
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Libertyn napisał:

Jak to u Was wygląda? Postrzegacie się jako osoby samotne?

Zdecydowanie nie. 

Raz, że znalazłem czas na nowe pasje, zainteresowania ;) 

Dwa, szukam kolejnych, które mnie zainteresują. Właśnie stałem się członkiem klubu wysokogórskiego, będę uczył się wspinać po ściance a później kto wie ;) 

Trzy, od czasu do czasu pojawia się  jakaś nowa pani.

Cztery, mam więcej czasu dla siebie.

Pięć, mam przyjaciela.

Sześć, mam syna, który zawsze będzie obecny w moim życiu :) 

Siedem: "Moja wyobraźnia była jak zamknięta kopalnia, a teraz zjechałem na dół i zdumiony stwierdziłem, jak wiele da się stamtąd wydobyć."

Edytowane przez Still
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- jedynak
- znajomych mogę policzyć na palcach jednej ręki (widuję się z nimi co kilka miesięcy)
- jedyni ludzie z którymi rozmawiam w realnym świecie to moi rodzice
- kobiety brak

Czuję się z tym wyśmienicie. Nie wyobrażam sobie życia dynamicznego, pełnego relacji międzyludzkich. Straciłbym ostatnie pokłady energii i chęć do życia.
Nie, nie mam fobii społecznych. Jestem bardzo śmiałą osobą z "mocną gadką", ale natury nie oszukam. Moja natura kocha ciszę, spokój i piwnicę w której kreuję swój własny, niepowtarzalny świat.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się pracuje nad jakimś większym projektem to samotność sprzyja, ale dużo rozmawiam poza domem, w szkole, pracy, tzw. Rozmowa o niczym. To mi w sumie wystarcza. No i widzę się ze swoją kobieta kolka razy w tygodniu. 

 

Jak mam czas większego luzu to wyjdę pare razy gdzieś ze znajomymi. 

 

dobry kawałek :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie kwestia samotnosci nie odgrywa duzej roli , mam swoje hobby i tam sie realizuje .Nie ma tez dla mnie znaczenia czy jestem w zwiazku czy zyje sam .Nie uzalezniam sie od ludzi tym samym mam wzgledna wladze nad emocjami.Uzalezniajac sie od innych narazony jestem na hustawki ja wole sobie darowac tego typu doswiadczenia wole stabilnosc .Szukajcie pasji a nie bedziecie zadawac takich pytan .

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo byłem sam i oswoiłem się z samotnością...Teraz jestem około dwa lata z kobietą i jest jak na razie bardzo dobrze. Jeśli będzie inaczej,to nie będę miał problemu znowu zostać sam. Jako introwertyk lubię samotność, mam dużo czasu na swoje hobby. Z czasem samotność staje się nałogiem... Chyba jestem aspołeczny,heh. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę , że nie mam problemów z samotnością. Lubie towarzystwo, wiele osób iniciuje kontakt z moją osobą (ja znacznie rzadziej) , ale w ciszy potrafię zebrać myśli, podsumować to co dzieje się w moim życiu, nazywam to wtedy po imieniu co się w nim dzieje. Lubię pójść na długi spacer, poćwiczyć w spokoju na siłce, przeczytać dobrą książkę. Gorzej , że moja myszka robi o to powstania, bo przecież jak ja pójdę na spacer 2 h przecież to nogi po tym bolą, po co czytać iliadę jak można film obejrzeć. Coś czuję że chyba za jakiś czas w świeżakowni pojawi się nowa historia tym razem mego autorstwa...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, thyr napisał:

emocjami.Uzalezniajac sie od innych narazony jestem na hustawki ja wole sobie

Cholera coś w tym jest! Chciałbym to siebie stosować, ale lubię towarzystwo ludzi, chyba czasem się właśnie uzależniam ?

Edytowane przez Kim Un Jest?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Gorączka napisał:

Coś czuję że chyba za jakiś czas w świeżakowni pojawi się nowa historia tym razem mego autorstwa...

Nie przesadzaj.
Z tego co się orientuję to są różne fazy w związku.
Te gorsze i lepsze.
Przecież jeszcze parę miesięcy temu chwaliłeś swoją kobietę.
 

25 minut temu, thyr napisał:

U mnie kwestia samotnosci nie odgrywa duzej roli , mam swoje hobby i tam sie realizuje .Nie ma tez dla mnie znaczenia czy jestem w zwiazku czy zyje sam .Nie uzalezniam sie od ludzi tym samym mam wzgledna wladze nad emocjami.Uzalezniajac sie od innych narazony jestem na hustawki ja wole sobie darowac tego typu doswiadczenia wole stabilnosc .Szukajcie pasji a nie bedziecie zadawac takich pytan .

Podoba mi się to co piszesz.
Słyszałem już coś podobnego od użytkowniczki na tym forum :D 

Ja zerwałem z toksycznym środowiskiem.
Relacje z innymi ograniczyłem, bo uznałem, że zaczynamy nadawać na innych falach.
I po prostu zaczynam się męczyć w takim towarzystwie.

Mam jednego ziomka, który jest na poziomie i z nim można przebywać,
Jednak mieszka na końcu miasta, studiuje ciężki kierunek, to widujemy się rzadko.
Oprócz tego mam kontakt z braćmi z forum i w sobotę właśnie widzę się z jednym :D 

Od października idę na studia, to być może i tam kogoś poznam, ale nie liczę na nic, bo w końcu jestem na zaocznych :D
A ludzie w Polsce są strasznie "ciężcy" jeśli chodzi o relacje, że tak powiem.
 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Still napisał:

Dwa, szukam kolejnych, które mnie zainteresują. Właśnie stałem się członkiem klubu wysokogórskiego, będę uczył się wspinać po ściance a później kto wie

Co ty kombinujesz, chcesz się oświadczyć w górach? Powinniśmy się zacząć martwić?

  • Haha 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze lubię powtarzać, że może i jestem singlem ale nie jestem samotny :) I fakt, że jak Bracia wyżej, spędzam jakieś 90% samotnie, to na towarzystwo nigdy nie mogę narzekać, chociażby na towarzystwo najbardziej zajebistego ziomala, którego spotkałem - tego ziutka co go widzę codziennie rano w lustrze :) I od kiedy sięgam pamięcią, a sięgam daleko, to zawsze byłem typem, który chodził własnymi ścieżkami, miał swoje własne zdania, przemyślenia i idee, którymi z nikim się nie dzielił, a to w połączeniu z brutalną szczerością, wrodzonym non konformizmem czy brakiem poszanowania dla obowiązujących reguł czy norm społecznych - taka mieszanka wybuchowa nigdy nie zjednywała, nie zjednuje ani nie będzie zjednywać mi przyjaciół, sojuszników czy znajomych. Ludzie przez lata uważali mnie za odmieńca, dziwoląga, wyautowanego kosmitę, a ja zawsze miałem i mam nadal ludzi zdanie na mój temat głęboko w dupie :) Skupiam się na swoich własnych celach, pasjach i hobby, spełniam się w tym co robię i samotność mi absolutnie nie przeszkadza.

 

Jeśli chodzi o kobiece postrzeganie takich odmieńców, to pozwolę sobie zacytować koleżankę z osiedla, a prywatnie jedną z moich byłych partnerek, która to mieszkała ode mnie dwie bramy dalej, a którą  spokojnie można by wrzucić na okładkę Playboya, a która, mimo tabunów facetów podbijających do niej i do jej ogromnego, naturalnego dekoltu, przez lata nigdy nie dostała ode mnie żadnej oznaki zainteresowania. I przez lata doprowadzało ją to do szału, bo jakimś cudem stałem się jedynym facetem, który do niej nie uderzył i zastanawiała się biedna "co ze mną jest nie tak" :) A kiedy w końcu spiknęliśmy się ze sobą, to przyznała mi, że intrygowała ją ta moja tajemniczość, i to że miałem swój świat namalowany swoimi kredkami. Taki nieujarzmiony archetyp faceta z tych wszystkich kobiecych szmatławców i harlekinów.

 

Tak więc koniec końców - samotność nie jest wcale taka zła :)

Edytowane przez Spartan
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, PUNK napisał:

Co ty kombinujesz, chcesz się oświadczyć w górach? Powinniśmy się zacząć

No napisał "a później kto wie", Still już wie, tylko boi się jeszcze przyznać ? on już ma w oczach całą akcję: Still spuszcza się ze skałki (na lince) na polanę gdzie siedzi jego wybranka. W zębach ma pierścionek, ona przyjmuje oświadczyny, Still przywołuje rumaka zaparkowanego w pobliskich krzakach i razem odjeżdżajo w blasku zachodzącego słońca! ?

 

 

A po roku juz standrad: Still - siema bracia, mam problem z moją ukochaną...

Edytowane przez Kim Un Jest?
  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samotność jak u mnie wygląda? 

1 października będzie dwa lata jak jestem sam, po 5.5 roku związku. Czy uważam że jest to problemem? Absolutnie nie. 

Samotność to nie jest wyrok śmierci a druga rzecz jest przyjemna, gdy się zrozumie, że jest to niezależność. 

Przez ostatnie dwa lata zrobiłem duży progress w pracy i wielu innych aspektach życia, napędza mnie to nieustannie. Zająłem się swoim hobby, pracuje cały czas, dostałem dwie podwyżki za wyniki i zaangażowanie w pracę. Mam dużo czasu dla siebie, na odpoczynek a także pełnię aktywności czy rozrywek z których najbardziej lubię spacery i jazdę na rowerze, która daje mi masę frajdy. Mam grupę znajomych z którą mam stały kontakt i się widuję, od jednej grupy się odsunąłem z tego samego powodu co kolega wyżej. Nadawanie na innych falach i źle się czułem z nimi. 

Bardzo lubię to, że robię to co chce i to na co mam ochotę, nie zmuszając się do niczego. Także w zasadzie niczego mi nie brakuje. Jestem szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Ludzie mi sami mówią, będąc w związku byłem wiecznie poddenerwowany, nie było widać tej siły, charyzmy i energii. A teraz? Zupełnie inny człowiek. Od października zaczynam zaoczne studia, po to by się rozwijać w dalszym ciągu, mieć lepsze stanowisko w firmie bądź zmienić miejsce pracy na inne. W końcu jak mówi Marek, każdy facet powinien mieć władze, pozycję i pieniądze. Do tego dążę :)

Osoby które są w małżeństwach uważają nas samotnych za coś gorszego w społeczeństwie. Chcą wywierać presję na to by sobie kogoś znaleźć, robić dzieci. To mnie już osobiście śmieszy, nawet ostatnio sąsiadka do mnie, że powinienem sobie kogoś znaleźć, mieć dzieci, żebym popatrzył na innych. A ja się zacząłem śmiać i powiedziałem "ja nic nie muszę i nie będę ulegać presji społeczeństwa. Jest mi tak dobrze i jestem szczęśliwy, nie zamierzam tego zmieniać, by innym się podobało". Społeczeństwo nie lubi osób, które mają własne zdanie, poglądy i idą własną drogą. Najlepiej jak się ma wyprany mózg jak oni i z nimi zgadza. 

Ludzie są ciężcy to fakt. Wczoraj byłem zawieźć papiery na uczelnię i od razu dostałem przydomek "Wesoły Pan". Dlaczego? Powiedziały mi, że wszyscy tacy ponurzy przychodzą a ja nadałem koloru. Ja w dalszym uśmiechu powiedziałem, że taką mam naturę, osoby wesołej, uśmiechniętej. Wszystko wytłumaczyły z formalności, na luzie jeszcze mała rozmowa. A z innymi już tak nie rozmawiali bo było widać jak wchodziliśmy po kilka osób 

Edytowane przez sekacz19
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu mi się przypomniał jeden ziutek, z którym kiedyś świrowaliśmy pawiana na jakiś moto zlotach czy paleniu gumy. Poznał jakąś dupencję i stracił dla niej głowę, w ciągu dwóch lat zawarł najtragiczniejsze zdarzenia ze swojego życia - zapłodnił ją, potem był skromny ślub, i kredyt na mieszkanie. Wcześniej imprezowy typ, dupencja to tu, to tam. Aż nagle, przyszło mu spłacać kredyt, urodził się gówniak, stara coraz bardziej roszczeniowa. I teraz biedny tyra jak wół za śmieszne pieniądze, ledwie stać go na utrzymanie, o jakiś wybrykach w dawnym stylu nie wspominając. Stara pruje gębę, gówniak szybko rośnie, kredyt na 35 lat - biedny wraca do domu i jedyne na co czas i środki, to pograć w NFSa na konsoli. I siedzi i obrabia dupę takim jak ja, mając o to ból dupy, że sami nie dali się złapać w cukierkowe życie z utrzymanką i jej gówniakiem :D

 

Więc tym bardziej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że dokonałem słusznego wyboru :)

Edytowane przez Spartan
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Libertyn napisał:

Wychodzi na to że samotność jest jednym z większych problemów dzisiejszego świata. 

 

Problem I-szego świata i upadającej cywilizacji w modelu "zachodnim". 

Tylko, że on sam się rozwiąże w 50 lat: niska dzietność + imigracja i załatwione. Wrócą wielopokoleniowe rodziny (USA - latynosci, EU - lud z islamskiej Afryki) i struktury klanowo plemienne, koniec samotności. 

 

Jak ktoś chce to interakcje z ludźmi, w realu, znajdzie. Ale jak się tylko wkłada nos w smartfonta, jutuba, fejsbuka, instagrama i lajki na tinderze to czyja to wina?

 

 

 

 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o sam artykuł w pierwszym poście - może i Angole do najmilszych i najbardziej towarzyskich nie należą, ale kurde - gość pisze, że Londyńczycy to tacy "social loners" - niech wyskoczy po robocie do pierwszego z brzegu pubu - spotka masę facetów, zerujących browary niczym szklanki wody, drących ryja i oglądających jak dwudziestu dwóch gamoni goni napompowane owcze jelito. I ci faceci nie mają żadnych problemów w nawiązywaniu kontaktów.

 

Co innego chorobliwe odcinanie się od świata i od ludzi, zjawisko, które można by już nazwać chorobą społeczną, a tak nagminnie występującą  w Kraju Kwitnącej Wiśni, nazywa się to chyba "hikikomori".

 

Pierwsze nazwałbym raczej introwertyzmem, drugie to już choroba.

Edytowane przez Spartan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ace of Spades napisał:

Czy samotność to wielki problem?

Rodzimy się sami i sami też umrzemy, w praktyce jesteśmy sami cały czas a ludzie wokół tylko się zmieniają tak jak my zmieniamy swoje zachowania, pasje, zainteresowania czy choćby miejsce pobytu.

Ktoś kto ma problem z byciem samotnym choćby przez krótki czas - nie zazdroszczę a przecież większość ludzi zrobi wszystko by samemu nie zostać ze sobą.

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Jak to u Was wygląda? Postrzegacie się jako osoby samotne?

Nie. Mam swoje grono znajomych. Oraz kilku sprawdzonych przyjaciół. Nie ilość a jakość się liczy. Co z tego że ktoś ma milion znajomych z pejsa. Jak nie ma z kim pójść na przysłowiowe piwo:).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.