Skocz do zawartości

Samotność. Jak to u Was wygląda?


Libertyn

Rekomendowane odpowiedzi

15 godzin temu, Carl93m napisał:

PS: @Patton jak wesele u Ciebie? 

Powiedziałbym że pod względem nowych znajomości była całkowita lipa, ale chociaż spotkałem znajomego z czasów szkoły, którego nie widziałem 8 lat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samotność nie jest problemem gdy człowiek zdaje sobie sprawę, z tego, że emocje się zmieniają i gdy się gorzej czujesz to za pare godzin poczujesz się odwrotnie..ważne żeby nie pozwolić obawom zdominować swojego myślenia ..trzeba starać się myśleć pozytywnie..przezwyciężać wszystkie negatywne myśli w miarę możliwości..cały problem z samotnością wynika z braku akceptacji siebie i swojej sytuacji..gdy zaakceptujesz życie taki jakie jest to samotność przestaje być męcząca. Trzeba próbować robić różne rzeczy samemu i się do tego przyzwyczaić..gdy walczy się ze swoimi ograniczeniami w głowie to życie bardziej się układa po naszej myśli. Ja zawsze obawiałem się samotności.. lgnąłem do ludzi..chyba do pewnego stopnia się narzucałem i jak z kimś już fajnie mi się czas spędzało to mogłem to robić cały czas zarówno jeśli chodzi o kolegów jak i dziewczyny. Ale przez to chyba nie byłem szanowany i mimo mojego wkładu jakoś nigdy nie mogłem na nikogo liczyć. Bolało mnie gdy ktoś nie miał dla mnie czasu bo ja zawsze go znajdowałem.. nie tak dawno zdałem sobie sprawę, że wszyscy tak naprawdę maja we wszystkim interes i liczenie na innych jest po prostu bez sensu. Teraz już rzadko proponuję coś komuś..wszystko mogę zrobić sam..nauczyłem się czuć się dobrze sam ze sobą..trzeba to w sobie wyćwiczyć i to wymaga wysiłku. trzeba coś w życiu robić i szukać ciągle nowych wyzwań bo szczęścia na tym świecie nikt nie daje .. szczęście daje progres w jakiejkolwiek dziedzinie która nas pasjonuje. Jednocześnie trzeba być dla siebie wyrozumiałym i nie karać się wewnętrznie za niepowodzenia tylko się mobilizować. Osobiście zmierzyłem się z obawą przed samotnością gdy po 10 latach małżeństwa z toksyczną kobietą zdecydowałem się rozstać ..jednak odkąd mieszkam sam doceniam święty spokój. Samotność jest trudna gdy jej nie chcemy..z drugiej strony czy można być w większym stopniu wolnym człowiekiem niż będąc samym i niezależnym?

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Wypłacz się zdrowo jak będziesz chciał się rozwinąć to wołaj na pewno wesprę jak będę umiał.

Obawiam się, że muszę stanąć w prawdzie - książki o różnej maści rozwoju mi nie pomogą - wałkuję temat od 3.5 roku - czyli odkąd dostałem pierwszego w życiu mocnego kopa w dupę. 

Myślę, że moja podświadomość lubi ciepełko w domu, życie w strefie komfortu, a świadomość płacze i ciągle wyrywa się do ludzi i życia. 

Czytam książki, próbuję spamiętać setki jak nie tysiące różnych mądrych zdań, ale powiem wprost - nic nie dają oprócz jakiejś nowej maski na chwilę i próby wdrożenia zasady w życie. Każde takie wdrożenie kończy się fiaskiem, albo po prostu zapomnieniem, choć w sumie jakiś ogólny szablon mi pozostał. 

 

Nadal od niedzieli się czuję jak po odstawieniu jakiegoś ćpania. Chyba za dużo już wątków na forum powstało z mojej ręki. Z drugiej strony nie wiem czy specjalista jest mi w stanie pomóc czy działanie będzie podobne i ulotne jak wiedza z książek. 

Poza tym muszę ratować resztki mojej młodości, bo mam 26 lat, a tak mało czułem że żyję więc teraz chcę się podjąć działania. Gorzej, że jutro, może po jutrze mi przejdzie i wrócę do wygodnego letargu. I po kolejnych kilku latach znowu pęknę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, darktemplar napisał:

@Libertyn a Ty jesteś samotny? Jak to u Ciebie wygląda?

U mnie? Czasem przychodzi moment samotności. Z reguły tego nie odczuwam. Czasem się z kimś spotkam albo pójdę na planszówki, ale muszę stwierdzić jedno. Praca alienuje z środowiska poza pracowego.

 

Czasem randomowo zagaduje do lasek w skm czy busie. Włączam się w rozmowy. Taki substytut.

3 minuty temu, Carl93m napisał:

Obawiam się, że muszę stanąć w prawdzie - książki o różnej maści rozwoju mi nie pomogą - wałkuję temat od 3.5 roku - czyli odkąd dostałem pierwszego w życiu mocnego kopa w dupę. 

Bo rozwoju trzeba chcieć, ma być przyjemny. Robić coś bo w książce napisali że warto i tego nie czuć jest bezcelowe. Książki o rozwoju nie rozwijają. One są jak folder biura podróży mówiący co zrobic by być w X. Nie mniej setka takich folderów nie zastąpi podróży. 

Cytat

Myślę, że moja podświadomość lubi ciepełko w domu, życie w strefie komfortu, a świadomość płacze i ciągle wyrywa się do ludzi i życia. 

A czy jedno przeszkadza drugiemu?  Moim zdaniem nie. Dom to przystań. Życie to morze. Nic nie broni poruszania się pomiędzy.

Cytat

Czytam książki, próbuję spamiętać setki jak nie tysiące różnych mądrych zdań, ale powiem wprost - nic nie dają oprócz jakiejś nowej maski na chwilę i próby wdrożenia zasady w życie. Każde takie wdrożenie kończy się fiaskiem, albo po prostu zapomnieniem, choć w sumie jakiś ogólny szablon mi pozostał. 

Bo robisz to na siłe, robisz to bo oczekujesz za pewne dość szybkich efektów. Jak tego nie ma, odpuszczasz. Ja w życiu takiej książki nie przeczytam. Szkoda czasu i kasy. Ja wolę się rozwijać w swoim kierunku w tym czasie.

Cytat

Nadal od niedzieli się czuję jak po odstawieniu jakiegoś ćpania. Chyba za dużo już wątków na forum powstało z mojej ręki. Z drugiej strony nie wiem czy specjalista jest mi w stanie pomóc czy działanie będzie podobne i ulotne jak wiedza z książek. 

Czytałeś Fromma? Choćby Mieć czy Być? 

Cytat

Poza tym muszę ratować resztki mojej młodości, bo mam 26 lat, a tak mało czułem że żyję więc teraz chcę się podjąć działania. Gorzej, że jutro, może po jutrze mi przejdzie i wrócę do wygodnego letargu. I po kolejnych kilku latach znowu pęknę. 

Kup bilet do Tel Aviv. I powrotny z Eilat. Zaopatrz się w namiot. Przejedź się stopem. Poznaj randomowych ludzi. Może pojedź w święta. Słońce, przygoda. Brak neta. Przyziemne rozkminy w rodzaju gdzie wydasz mniej szekli na falafel. Może to da Ci poczucie życia. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Carl93m napisał:

Z drugiej strony nie wiem czy specjalista jest mi w stanie pomóc

Jestem dopiero po 3 sesji terapeutycznej, jest tak cholernie błogo, w końcu zaczynam zdrowo rozkminiać, idź i ty. Zmotywowało mnie ostatecznie to, co też opisywałem niedawno w dwóch założonych przez siebie wątkach znajdziesz na moim profilu.

 

Coach bzdety wsadź między bajki, nie wiem co było u ciebie grane ale cóż pewnie to co u wszystkich, ch**** dzieciństwo i wdrażanie złych wzorców w życiu dorosłym. Jeśli czujesz taką potrzebę odgrzeb któryś z wątków swoich i wrzuć z oznaczeniem to poczytam.

 

Kiedy chodzi o wszystko, zazwyczaj chodzi o jedną rzecz, która niestety jest tak pogmatwana, że staje się - wszystkim.

 

I tak jak ci pisze @Libertyn just do it. To poczucie uciekającego życia i nieuczestniczenia w nim wynika z zawahanego poczucia bezpieczeństwa. Kompasu nie masz, chcesz łódź a kupiłeś tylko wiosła, do tego felerne bo plastikowe do pontonu.

 

Uszy do góry

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem samotny, nie ma na to żadnej szansy.

 

Mam to szczęście (czy też nieszczęście), że mam fajną, szatańsko zżytą rodzinę, taką prawie we włoskim stylu, 10/10 - rodziców, z którymi mam świetny kontakt, trzech starszych braci, bratowe, bratanków i bratanice, stado kuzynów, wujów, ciotek i innej menażerii. Trudno być samym, jak wystarczy wyjrzeć z domu, żeby cię krewni zaciągnęli na grilla, na imprezę rodzinną albo wyjazd "na ryby".

 

Mam oczywiście też jakichś znajomych  z pracy i ze studiów, przewijają się od czasu do czasu jakieś dziunie, ale jednak z ludźmi spoza rodziny jednak to nie jest to samo.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.09.2019 o 08:38, Libertyn napisał:

Jak to u Was wygląda? Postrzegacie się jako osoby samotne?

Tak, bardzo i od 15 roku życia.

Było kilka miesięcy przerwy od samotności, gdy mieszkałem w akademiku i pracowałem na słuchawce z rówieśnikami, gdzie lubiły mnie dziewczyny. To były 3 miesiące, podczas których zdałem sobie sprawę, że jestem szczęśliwy. Niestety pracę rzuciłem, w akademiku zmniejszyły się imprezy i znów powróciłem do samotności... Gdyby nie ona byłbym szczęśliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.10.2019 o 17:11, pytamowiec napisał:

Niestety pracę rzuciłem, w akademiku zmniejszyły się imprezy i znów powróciłem do samotności... Gdyby nie ona byłbym szczęśliwy.

Czyli ze względu na okoliczności było wokół Ciebie więcej ludzi i samotny nie byłeś.

Potem zmieniły się okoliczności i byłeś.

Starałeś może wpłynąć na okoliczności?

"Szukałeś" ludzi i kontaktu z nimi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Rauko napisał:

Czyli ze względu na okoliczności było wokół Ciebie więcej ludzi i samotny nie byłeś.

Potem zmieniły się okoliczności i byłeś.

Starałeś może wpłynąć na okoliczności?

"Szukałeś" ludzi i kontaktu z nimi?

Ja już takie rzeczy odwalałem by się uspołecznić, że jakby to komuś opowiedzieć to wysłałby mnie do psychiatry. :D

Wymienię niektóre z nich:

- często zmieniałem stancje, żeby poznać ludzi w wynajmowanych pokojach

- udzielałem korepetycji z matematyki

- próbowałem 2 krotnie wrócić do pracy w call center (nie przyjeli mnie ze wzgledu na brak dyspozycyjnosci)

- w wieku 25 lat zapisałem się na studia astronomii by poznać nowych ludzi

- próbowałem wbić do duszpasterstw katolickich

- łaziłem na kursy chrześcijańskie "alpha" dla ateistów

- zrobiłem bierzmowanie

- szpanowałem nowym samochodem z salonu

- jeździłem na blablacar w te i spowrotem

- aplikacje randkowe

- udzielałem się na wielu forach internetowych i grupach na fejsie

- angażowałem się w działalność partii Korwin

- zaczepiałem dziewczyny na ulicy metodą "od tylca" (biegniesz za nią, łapiesz za ramię i mówisz, że ci się podoba itd.)

- łaziłem po ulicach w te i spowrotem pytając ludzi o drogę albo godzinę

- organizowałem spotkania na planszówki z nieznajomymi z internetów

- byłem u egzorcysty

- byłem na 2 psychoterapiach

- piłem wódkę i szedłem do klubu

- brałem narkotyki i wychodziłem z domu, w efekcie poznałem rzeczywiście 1 osobę: też narkomana hahahaha tylko, że takiego patusa co żebrze. Ciągnie swój do swego.

- brałem psychotropy

 

Jak masz jakieś nowe pomysły to daj znać.

 

Czytam teraz książkę o psychopatach i zastanawiam się czy nie jestem psychopatą i może dlatego ludzie ode mnie uciekają... Wszak psychoterapeutka twierdziła, że pierwsze wrażenie robię takie, że jestem zimny i zdecydowany. Taki gość co wali piąchą w stół i mówi "ma być tak i tak i koniec". No, ale to była relacja prostytuowana, płaciłem więc wymagałem... no i mam empatię i współczucie do ludzi... chyba..., więc chyba nie...

Zastanawiałem się też czy nie mam fobii społecznej, ale zrobiłem se test Libowitza i wyszło, że nie.

Zastanawiałem się też czy nie mam autyzmu, ale chyba nie, bo potrafię normalnie rozmawiać z niektórymi osobami.

Edytowane przez pytamowiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pytamowiec no ja bym wysłał :P

 

27 minut temu, pytamowiec napisał:

- często zmieniałem stancje, żeby poznać ludzi w wynajmowanych pokojach

To nie ma sensu, zbyt randomowe,w zasadzie totalnie randomowe. Chyba nie pozwolisz by o wszystkim decydowało li jedynie szzeście?

 

Nie udzielaj korepetycji z matematyki ale zapisz się na jakieś forum/grupę/spotkania matematyków i pasjonatów nauk ścisłych. Jedź na sympozja i konferencje skoro matmę znasz i jak rozumiem lubisz.

 

Roboty w call center to kupa gówna.Wiem co mówię.

Zupełnie nie tędy droga.

 

Studia z astronomii brzmią fajnie-lubisz astronomie prawda?

 

29 minut temu, pytamowiec napisał:

- próbowałem wbić do duszpasterstw katolickich

- łaziłem na kursy chrześcijańskie "alpha" dla ateistów

- zrobiłem bierzmowanie

Po jaki chuj jeśli wolno spytać?

 

Na nowy samochód to wyrywa się dupy.

 

Z grupami i forami...na dwoje babka wróżyła.Wszak też tu jestem nie :P

 

Jak Ci było w partii Korwina? Bawiło Cię to,sprawiało Ci przyjemność? Co Ci się tam podobało?

 

I co-pytałeś o ulicę i drogę,dostowałeś odpowiedź i co dalej?

 

Jak Ci się podobało na planszówkach?

 

Egzorcysta? A co miałeś jakieś podejrzenia że problemy są natury paranormalnej?

 

I co z tymi psychoterapiami?

 

Zależnie z jakim nastawieniem pojesz i się bawisz.

Na dwoje babka wróżyła.

Lubisz tańczyć,śpiewać?

 

A jakie narkotyki brałeś?

 

A co robisz ot tak-dla funu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Rauko napisał:

To nie ma sensu, zbyt randomowe,w zasadzie totalnie randomowe. Chyba nie pozwolisz by o wszystkim decydowało li jedynie szzeście?

Miało to jakiś sens... Dzięki tym zmianom mogłem mieć kilku kumpli (bardzo żałuję, że nie utrzymywałem potem tych znajomości) i min. 2 dziewczyny... leciały na mnie, ale 1 miała okropny charakter: jak jej się coś nie podobało to nie umiała normalnie powiedzieć tylko darła mordę jak taka stara baba po menopauzie co biega za mężem z wałkiem. 2 twierdziła, że jest niegotująca, pochodziła ze wsi i miała wieśniackie przywyczajenia jak np. hodowanie kundli, nie zamykanie drzwi do domu do tego skłonność do tycia na udach i ręce chłopki. Z perspektywy czasu żałuję, że tą drugą wzgardziłem, bo miała w sobie pokłady ciepła, choć szorstka też była no i czasami rumieniła się jak ze mną gadała, a ryj miała ładny i była inteligentna.

 

Cytat

zapisz się na jakieś forum/grupę/spotkania matematyków i pasjonatów nauk ścisłych. Jedź na sympozja i konferencje skoro matmę znasz i jak rozumiem lubisz.

To jest dobra myśl... bardziej mnie programowanie interesuje teraz... tylko nie wiem co się robi na takich spotkaniach, a ja nie mam zbyt dużej wiedzy. Faktycznie spróbuję tego.

Cytat

Roboty w call center to kupa gówna.Wiem co mówię.

Zupełnie nie tędy droga.

W call center dziewczyny na mnie leciały... mogłem mieć min. 4... ale odrzuciłem, bo:

1 miała super ciało i była oazą spokoju, kobieta do rany przyłóż, tak spokojna ciepła domatorka, że aż się zanudzić z nią można na śmierć, ale miała wąsy

2 była o 30 cm niższa i nie było o czym z nią gadać

3 sepleniąca tapeciara z astmą, do tego płaska, choć morda jak u modelki

4 miała narzeczonego i chyba chciała się tylko puścić

Cytat

Studia z astronomii brzmią fajnie-lubisz astronomie prawda?

nic nie wiem o astronomii ? wziąłem coś, żeby byli inteligentni ludzie... no ale jakoś nie umiałem się zaprzyjaźnić z nimi i szybko odechciało mi się jeździć na zajęcia na drugi koniec miasta...

Cytat

Po jaki chuj jeśli wolno spytać?

co penis?

 

Cytat

Jak Ci było w partii Korwina? Bawiło Cię to,sprawiało Ci przyjemność? Co Ci się tam podobało?

tylko zbierałem podpisy... nie zaprosili na nic więcej, a i mi się nie chciało cisnąć...

Podczas zbierania podpisów poznałem jedną katoliczkę... Z wyglądu OK. Zapytałem co sądzi o poglądach Korwina w kwestii kobiet, a ona wyraziła aprobatę, więc tak mi się spodobała, że po 1 minucie rozmowy zapytałem ją

- zostaniesz moją żoną?

- tak! nie... nie wiem

Mieliśmy 2 spotkania, ale totalnie nie umiałem z nią gadać. Połowa czasu spotkań to była cisza.

Cytat

I co-pytałeś o ulicę i drogę,dostowałeś odpowiedź i co dalej?

no i nic, starałem się utrzymać rozmowę, ale i tak się kończyła...

Cytat

Jak Ci się podobało na planszówkach?

Lepsze to niż zamulać w samotności... choć było sztywno, takie na siłe szukanie przyjaciół... Poznałem taką jedną ze studiów medycznych o 5 lata młodszą. Śliczny pysk, taki delikatny. Jak na nią patrzyłem to odpływałem, ale nie znaleźliśmy wspólnego języka. Ona była ta ą i ę, a ja to taki prostak przy niej.

Cytat

Egzorcysta? A co miałeś jakieś podejrzenia że problemy są natury paranormalnej?

była kiedyś taka książka, w której opisywano różne przypadki dręczeń diabelskich i był tam wątek dziewczyny, która nie mogła się zbliżyć do żadnego chłopa przez demony... jakieś przekleństwo czy coś... po egzorcyzmach wszystko się naprawiło.

A moja matka zajmowała się okultyzmem, jako dziecko bawiłem się jej kartami tarota. Było w nich coś przerażającego i po zabawie nimi czułem się bardzo ciężko.... od dziecka ciągała mnie też po różnych sektach, uzdrowicielach i jasnowidzach... W wieku 12 lat, gdy zacząłem używać własnego rozumu odrzuciłem te praktyki sekciarskie w cholerę i wtedy 2 razy dokładnie w momencie podniesienia na mszy, gdy spojrzałem na Ciało Chrystusa zrobiło mi się nagle bardzo niedobrze i musiałem wybiec z kościoła... za 2 razem puściłem pawia tuż po wyjściu.

Cytat

I co z tymi psychoterapiami?

chyba nie pomogło... chyba znajdę nowego...

Cytat

Zależnie z jakim nastawieniem pojesz i się bawisz.

Na dwoje babka wróżyła.

Lubisz tańczyć,śpiewać?

nie lubię tańczyć i totalnie nie umiem, śpiewać też nie. Łaziłem do klubów żeby zaczepiać lampucery.

 

Cytat

A co robisz ot tak-dla funu?

Uczę się programowania, słucham disco polo albo gram w lola :)

 

aha, chodziłem jeszcze na naukę tańca... to takiej jednej lambadziarze się spodobałem a ona mi.. Co ja odpitalałem tam, w ogóle nie umiałem załapać kroków, a ta i tak z bananem na twarzy wpatrzona we mnie jak w obrazek, chciała być tylko ze mną w parze. Na koniec spotkania dałem jej kwiatek - różę, sama główka bez łodygi, bo akurat miałem w kieszeni. Była przygotowana na pożegnanie dla innej lampucery, ale dałem jej. Bardzo romantycznie to wyszło jakbym wyczarował... następnie pojechała na ferie... i na tych feriach znalazła se chłopaka i wielce zakochana :D Miała 16 lat, a ja 19 wtedy, więc w tym wieku one tak mają.

Edytowane przez pytamowiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie umiem doświadczyć prawdziwej samotności za wyjątkiem kilku zdarzeń. W pracy znajomi, w mieszkaniu inni domownicy, w sieci anonimowe osoby, które Ci odpowiadają lub dodają reakcje do Twoich wiadomości. Ciężko być tak zupełnie samemu i wskoczyć w całkowitą próżnię, samotność.

 

Mam to do siebie, że przebywanie z ludźmi w pracy na tyle mnie socjalizuje i podnosi różne słupki niczym w simsach, że potem mogę siedzieć i tydzień sam - mijanie się, ludzka obecność, czytanie komentarzy w sieci itd.

 

Ale odcięty od wszystkich np. zajmowanie się domem na wsi, tutaj pojawiał się szybko kryzys, w krótkim czasie zauważałem, że wszystko co robię nie ma znaczenia i nie jest fajne jeśli nie ma się z kim tym podzielić, czy nawet narzekać na coś.

 

Z jednej strony chciałbym umieć wejść w tłum i bawić się, a z drugiej ten tłum wywołuje apatię i chęć ucieczki. Ten społeczny tlen musi być podawany partiami albo pod niewielkim ciśnieniem przez dłuższy czas.

Edytowane przez Czlowiekronaldo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie brakuje samotności, LTR + życie zawodowe i czasu na osobności prawie nie ma. Myślę, że doza samotności jest ważna nawet dla ludzi, którzy jej nie lubią. Jest czas by przeanalizować swoje myśli, zachowania. 

Od dzieciństwa lubiłem samotność (wolałem składać Lego niż grać w nogę) ale teraz jest na nią mało czasu. Opcją na regularną samotność jest medytacja.

8 hours ago, Czlowiekronaldo said:

Mam to do siebie, że przebywanie z ludźmi w pracy na tyle mnie socjalizuje i podnosi różne słupki niczym w simsach, że potem mogę siedzieć i tydzień sam

Mam podobnie, mam poczucie że by naprawdę wypocząć powinienem na urlopie odizolować się całkowicie od ludzi i świata. Też mieszkam na wsi, więc świata nie ma wiele, ale są ludzie dookoła.

W tym roku pól urlopu byłem sam a pół wyjechaliśmy z partnerką. Idealna kombinacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.