Skocz do zawartości

Wykluczenie w imię przekonań


Quo Vadis?

Rekomendowane odpowiedzi

Na pewnym kanale na YT, w sekcji: społeczności natrafiłem na taki wpis:

Cytat

Co robisz zaraz po przebudzeniu? Ja siadam do biurka i spisuję listę swoich celów. Nie mówię tutaj o liście zadań na cały dzień (to robię później). Najpierw spisuję listę celów. To co chcę osiągnąć w życiu. To co mnie kręci i rozpala moją wyobraźnię. Na tej liście jest prywatny samolot, helikopter, nieruchomości itd. Chcę być właścicielem co najmniej 400 mieszkań. Ambitnie? Jasne, że tak! Skoro są ludzie na tym świecie, którym to się udało, czemu mam być gorszy? Przez wiele lat spisywałem sobie za małe cele. 10 lat temu chciałem, aby moja firma przetrwała. Chciałem mieć fajny samochód i mieszkanie. Ostatecznie mam Mecedesa CLA, dom o powierzchni użytkowej 240 m2 na 30 arowej działce i własną firmę. Jednak to wszystko za mało. Stalem się wolny, mało ambitny i odpuściłem. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że moje cele są za mało ambitne. Dlatego postawiłem sobie ogromne cele, aby rozpalić swoją motywację. Efekt? Pracuję jak wścieknięty. Nie wiem, który jest dzień tygodnia. Stałem się tak głodny efektów jak 10 lat temu. Znów jestem wilkiem! Rozpal swoją motywację i za nią podążaj.

Znacznie ciekawszy był jednak komentarz pod nim:

Cytat

Zajebiste zdjęcie i świetny wpis, motywuje do działania. Powiem ci tak, kiedy zacząłem interesować się rozwojem, psychologią, czytam więcej książek i interesuje się biznesem to ludzi z mojego otoczenia zacząłem postrzegać jakoś inaczej, oni też zauważyli że zacząłem się inaczej zachowywać... Według nich zmieniłem się na gorsze, a dlaczego tak myślą? A dlatego że są to zwykli prości ludzie, którzy nie maja większych ambicji, nie maja głodu sukcesu, szukają na siłe rozmowy ze mną... Ale o czym mam z nimi rozmawiać? O pogodzie? O tym co się dzieje w kraju? Sorry ale nie. Ps. Mowa tutaj o rodzinie, moja akurat jest bardzo prymitywna i prosta... Pozdrawiam i życzę miłego dnia ?

 

A Ty co kurła, browarek i meczyk, tu tego? ? 

(Czasem spoko opcja byle nie przerodziło się w styl życia)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jeśli chcesz uniknąć krytyki, nic nie mów, nic nie rób, bądź nikim" - Arystoteles. Za drugie celne stwierdzenie można by uznać: " Poznasz siłę człowieka po ilości jego wrogów". A w naszej ukochanej Polsce jest to wręcz choroba społeczna - najbardziej boli Janusza, kiedy jego "somsiad" osiągnie sukces i będzie w czymkolwiek od niego lepszy.

 

A jeśli chodzi o cele - apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ludzkie ego i chęć zdobywania/ odnoszenia sukcesów - zadowalana jest tylko chwilowo, i za chwile obiera sobie wyższy cel. Pamiętacie, jak dostaliście wymarzony prezent od rodziców na urodziny ? Chwilę się pobawiliście i już Wam się znudziło. Ego, zawsze będzie pragnąć lepiej, wyżej, dalej, lepiej. Odpowiednia manipulacja i przewartościowywanie pewnych kwestii od czasu do czasu lub na bazie zdobytych doświadczeń definiuje nas, jako gatunek, który ciągle dąży do zdobywania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeden problem, ludzie którzy mierzą wysoko, czasami mają tendencję, pod wpływem emocji i uczuć związanych z  tzw ''wykluczeniem'' wracać do starych znajomości, okraszonych browarem i narzekaniem, wśród malkontentów nie rozwiną swojego potencjału.

 

Osobiście dobieram sobie znajomych, radykalna zmiana mentalności rodzi wrogów nawet w rodzinie.

Edytowane przez The Motha
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@The Motha - to zupełnie jak z paleniem papierosów. Nie palisz od lat a umysł podpowiada Ci, żeby spróbować, by utwierdzić Cię w przekonaniu, że już panujesz nad nałogiem. Jeden papieros, i za chwilę lądujesz w kolejce po paczkę :) I cały wieloletni wysiłek w pizdu :)

 

Według mnie - non konformizm, szczerość i bezpośredniość odsieją społeczny plew od ziarna :)

Edytowane przez Spartan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Według nich zmieniłem się na gorsze, a dlaczego tak myślą? A dlatego że są to zwykli prości ludzie, którzy nie maja większych ambicji, nie maja głodu sukcesu, szukają na siłe rozmowy ze mną... Ale o czym mam z nimi rozmawiać? O pogodzie?

I w drugą stronę też to działa, bo gość przedstawia siebie jako kogoś lepszego, ale ja bym z nim nie szukał na siłę rozmowy, bo o czym mialbym z nim rozmawiać? O 375 mieszkaniu, które kupił? O jego 7 Mercedesie w garażu? O tym że nie rozpoznaje dni tygodnia? 

 

Tu nie chodzi o to czy zmienił się na gorsze, po prostu tzreba mieć z ludźmi wspólne tematy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, każda nasza ocena kogokolwiek, czegokolwiek i rozpoznanie ich za wroga/przyjaciela/ to tylko przelotne wybryki naszej percepcji, uwarunkowane przekonaniami, wierzeniami, opiniami itd.

 

Ale najlepiej to opisze scena "po napisach" jednego z moich ulubionych filmów pt. "Rewolwer" i dwa cytaty:

 

"There is no such thing as external enemy, no mather what that voice in your head is telling you. All perception of an enemy is ego projection as the enemy"

 

"In that sense, you could say that 100 procent of our external enemies are of our own creation"

 

 

 

Co chciałem przez to powiedzieć, i jaka jest moja tego analiza - jest to, że podświadomie będziemy unikać lub eliminować z otoczenia ludzi, z którymi według nas - nie mamy wspólnych tematów. Przecież w końcu oni zarabiają lepiej, mają lepsze samochody i większe domy - "szczęśliwsze życie" - co jest oczywiście bzdurą, bo bogactwo materialne nijak się ma do duchowego i nie prowadzi do szczęścia, tak jak świat nam wmawia. A skoro nie mamy z taką osobą o czym rozmawiać, jest ona kwalifikowana przez nasze własne ego jako potencjalny wróg, i jest to moment w którym "our intelligence is questioned".

 

Tak trochę za głęboko zawędrowałem do króliczej nory :D

Edytowane przez Spartan
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Spartan napisał:

Poza tym, każda nasza ocena kogokolwiek, czegokolwiek i rozpoznanie ich za wroga/przyjaciela/ to tylko przelotne wybryki naszej percepcji, uwarunkowane przekonaniami, wierzeniami, opiniami itd.

Dobrze ujęte. Dzisiaj taki przeambicjonowany rekin biznesu to w jakimś sensie dla wielu ideał człowieka. Za 50 lat gdy cwyliziacja wjedzie na dzisiaj nieznany nam poziom rozwoju, może być uznany za jednostkę chorą, niezrównoważoną.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W innym aspekcie, Bracie @Kim Un Jest? - ludzie opierają się jednej z nadrzędnych prawd życiowych - czy będziesz bogaty, otoczony stadem panienek i zerami na koncie, czy skończysz jako biedak - wszyscy tak czy inaczej skończymy tak samo. Celem życia jest.... śmierć/  Cała zabawa polega na tym, żeby cieszyć się tym co "tu i teraz", zamiast ślepo gonić wgłąb króliczej nory w pogoni za "szczęściem". Co nie znaczy, że mamy się wyzbyć wszelkich życiowych celów i ambicji - nie ! Bynajmniej ! Dążmy do ambitnych celów, mając w pamięci skąd wystartowaliśmy i dokąd zmierzamy, ale to nie znaczy, że mamy osiągać sukcesy idąc po trupach do celu. I przy okazji spróbujmy zrozumieć emocje które nami kierują, procesy myślowe i decyzyjne i postarajmy się nikogo nie skrzywdzić po drodze :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ocenianie ludzi na podstawie tego, co posiadają albo jak wysoko mierzą, jest błędem. Nie da się ocenić człowieka bez bliższego poznania jego punktu widzenia na życie.

 

Miałem taką sytuację jakiś czas temu - poznałem gościa, dość słabo zarabia itp- uznałem się za "lepszego". Potem mi bylo wstyd. Gość jest bardzo dobry w tym, co robi - po prostu jego praca nie daje wysokich dochodów. Ale to twardy, niezależny facet, radzący sobie w życiu i chyba szczęśliwy w tym, co robi.

 

Ludzie mogą mieć pasje, szerokie horyzonty, być na poziomie - i to wszystko nie musi wymagać udziału w wyścigu szczurów.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spartan ja nie twierdzę, że nie trzeba sobie dogadzać, życ bez ambicji itd. ja tylko piszę o życiowych skrajnościach w jakie ludzie popadają ? No bo zobaczmy: jest alkoholik, przepija życie, bawi się, umiera na wylew. A z drugiej strony jest właśnie taki nabity ambicją samiec, bogaty, człowiek sukcesu, również umiera na wylew, bo stresy, bo takie koszta dojścia do sukcesu. Co ciekawe z naukowego punktu widzenia stany radości, euforii aktywowane są w tym samym obszarze mózgu i na tym samym poziomie chemicznym zarówno spożywając ulubiony alkohol jak i kupując nowe mieszkanie, tak działa chemia w mózgu (dlatego bogactwo tylko do pewnego pułapu daje poczucie satysfakcji, potem mózg już nie reaguje na kolejne 100 mln tak jak wcześniej) Czyli obaj zaspokajali mózg endorfinami na właściwie takim samym poziomie, kończąc żywot tak samo (śmierć). Jedynie droga do tego była zgoła inna. Do czego zmierzam? Łatwo stać się niewolnikiem własnego wyprojektowanego ja, tłumacząc to sobie uwarunkowaniami zewnętrznymi, które nas silnie kształtują.

 

Żeby uprzedzić gównoburzę - korzystniej jest nie być alkoholikiem ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

Sorry ale nie. Ps. Mowa tutaj o rodzinie, moja akurat jest bardzo prymitywna i prosta...

Ja tez chyba byłbym wg tego pana prymitywny i prosty.  Zasuwać od rana do wieczora, żeby na koniec zostawić majątek komuś, obcemu. To chyba nie dla mnie :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.09.2019 o 14:41, zuckerfrei napisał:

Ja się wychowałem tak, że z każdym pogadam.

Do tego to mi sie udało samemu dojść, co nie znaczy że jeśli z kimś rozmawiam to go lubię.

 

W dniu 4.09.2019 o 14:41, zuckerfrei napisał:

Lecz pamietam co jest moim "trzonem" i czego chcę. 

Tego to się musiałem nauczyć w praktyce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.