Skocz do zawartości

"Problemy" w dłuższym związku.


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia.

Zastanawiałem się jakiś czas, gdzie umieścić ten temat i moim zdaniem najbardziej sensownym działem będzie właśnie ten, w którym go piszę.

 

Być może, z moich postów ktoś cokolwiek kojarzy, ale uznaję, że lepiej będzie napisać ten temat od początku, do końca, żeby Bracia, którzy zechcą go przeczytać mogli wyrazić swoją opinię na to wszystko patrząc obiektywnie, gdyż o wiele, wiele gorzej jest być samemu sobie doradcą w pewnych sprawach.

 

Ja mam 25 lat, dziewczyna ma 23 lata, razem jesteśmy już 5 lat, więc jak na nasz wiek, to szmat czasu.

Ja jestem jej pierwszym partnerem, ona jest moją pierwszą partnerką na dłużej. ;)

 

Początkowo sielanka, jak to dzieciaki ze swoją pierwszą (prawdziwą i jedyną na całe życie, he he he ;)) miłością - dogadywaliśmy się bardzo, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu już od samego początku znajomości. Pierwsze 3 lata całkiem nieźle się dogadywaliśmy i nagle wpadka. Nie chciało być inaczej - ciąża. Nie ściemniała, byłem z nią u ginekologa, robiła przy mnie test, stety, niestety - wszystko się zgadzało (włącznie z tym, że to ja miałem być ojcem - sprawdziłem to wzdłuż i wszerz - nie było innej możliwości).  Skończyło się, jak się skończyło - poroniła, ciężki dla nas czas, sporo kłótni, jej wahania nastrojów i inne, ale ja zacząłem inaczej patrzeć na życie - zacząłem robić wszystko, żeby w tej roli się odnaleźć, skupiłem się w 100% na pracy i oszczędzaniu - udało się odłożyć sporą ilość gotówki.

Po jakimś czasie otworzyłem działalność, gdzie dzięki mojej i jej ogromnej pomocy w szybkim czasie zaczęło się to wszystko nieźle kręcić. Ona ogarnęła dużo brudnej roboty, dzięki niej kupę kasy więcej zarobiłem - oczywiście, zostało jej to wynagrodzone pieniężnie i nie tylko. Nie jest to tak, że sama jest taka obrotna - jak w większości tego typu sytuacji, to ja ją wszystkiego nauczyłem i wszystko nadzorowałem.

 

Swoją kasę dalej inwestowałem, przez kilka złych decyzji (młody jestem, nie miałem przy sobie jeszcze wtedy osoby, która pomogłaby mi podjąć pewne, ciężkie dla zwykłego zjadacza chleba jak ja decyzje) straciłem praktycznie 90% kasy. Trudno - w miarę łatwo to do mnie przyszło, łatwo też te pieniądze pożegnałem - i nie, nikt mnie nie oszukał, tylko sam to spierdoliłem. Nie mam do siebie żalu, mimo to, że to tylko i wyłącznie moja wina i pewność siebie to spowodowały - cenna nauczka na przyszłość.

 

Nagle, jak to w takich przypadkach, jak jest dołek, to nie tylko w jednej sferze - ciężko, ale to bardzo ciężko zachorował mój najlepszy kumpel - mój tata.

Po ciężkiej walce z chorobą zmarł, ja załamałem się całkowicie, moja dziewczyna wspierała, była przy mnie, robiła wszystko, żeby mi pomóc.

 

To mnie bardzo zmieniło. Praktycznie w ogóle się teraz nie uśmiecham, nie mam do tego powodów.

Firmę zawaliłem całkowicie. Zaraz najprawdopodobniej zamknę działalność, mimo faktu, że w tych grubych miesiącach było finansowo aż za dobrze, to nie mam w ogóle energii, ani motywacji, żeby to dalej robić, bo praktycznie do wszystkiego wprowadzał mnie tata, mimo, że nigdy nie miał styczności z branżą. On podpowiadał, dawał nowe pomysły i na ile potrafił pomagał, on potrafił zauważyć minusy niektórych moich ruchów. Mogłem mu rzucić jakikolwiek temat, a on wyrzucał z siebie plusy i minusy takiego podejścia. Był mi bardzo bliski i mimo tego, że minęło pół roku, to nadal nie mogę się z tym pogodzić i jest mi kurewsko ciężko dalej żyć.

 

Zwolniłem się z etatu, na którym dodatkowo pracowałem, bo nie mogłem tam usiedzieć w ciągu dnia. Wiedziałem, że to może być bardzo zły ruch w obecnej sytuacji...

 

Nie widziałem już sensu w prowadzeniu dalej tej działalności (apatia, kompletny brak sił na wyjście z łóżka - zdiagnozowany ciężki epizod depresji - jestem w trakcie leczenia i powoli jest lepiej...)

 

Mam momenty w ciągu dnia, że muszę wyjść z domu, bo mnie nosi, czuję taki żal do całego świata, taki gniew i ból, że po prostu muszę pobyć sam.

 

I właśnie, między innymi to jest przyczyną tego tematu.

 

Mojej dziewczynie się to bardzo nie podoba. Konkretnie to, że rzucam - wychodzę, muszę pobyć sam, będę za 2 godziny.

Wtedy albo jeżdżę na rowerze, albo chodzę po lesie, albo robię coś dla mojej firmy - w każdym razie cokolwiek, byle być sam ze sobą i sam ze swoimi myślami.

Wracam i jest jej litania - wychodzisz i cie nie ma, nie wiem co robisz, gdzie jesteś i się martwię, a ja jak wychodzę to zawsze mówię gdzie idę. (mimo, że tego od niej nie oczekuję i wiele razy to mówiłem).

 

Sytuacja z dzisiaj - dzwoni do mnie mój bardzo bliski wujek, który wiele razy mi w życiowych sytuacjach pomagał. Prosi, bym możliwie szybko podjechał, bo ma jakiś problem i jestem mu potrzebny. Mówię to mojej dziewczynie, mówi - no pewnie, jedź, bo nie wiadomo co się stało. Pojechałem do niego (sam), ogarnęliśmy temat (pierdoła związana z elektryką, przez co nie miał prądu w domu od wczoraj, a zamówiony elektryk w ogóle do niego nie dojechał).

Wracam od niego (40km) do mojego i mojej dziewczyny mieszkania (wynajęte), ale w trasie dzwoni moja mama, że prosi, żebym wskoczył do sklepu po coś, czego sama nie da rady przynieść, mówię nie ma problemu i tak mam po drodze, to kupię i jej przywiozę. 

Jestem w sklepie, dzwoni dziewczyna i do mnie - gdzie jesteś? - w sklepie x, mama mnie poprosiła, żebym jej coś kupił, zawiozę jej i wracam do domu.

 

Załatwiłem co miałem załatwić, wracam do naszego mieszkania, i od progu litania - (płacz) dlaczego ty mnie o niczym nie informujesz? Ja ci mówię o wszystkim co robię i gdzie idę (kolejny raz - nie oczekuję tego, ani nigdy nie oczekiwałem), a jakby się coś stało, to nawet bym nie wiedziała, że jedziesz do tego sklepu, inni są ważniejsi ode mnie i tym podobne pierdoły.

 

Ja już szczerze, po ostatnich doświadczeniach z mojego życia nie mam na to siły, nie chce mi się trzymać tej jebanej ramy, chcę być sobą, ale widzę, że nawet przy najwspanialszej (tej jedynej, inna niż wszystkie ;)) kobiecie się nie da. Zawsze będzie coś źle.

 

Sytuacja z zeszłego piątku - zaprosiła naszych wspólnych znajomych (6 osób - 3 pary), siedzimy u nas, fajnie się rozmawia, gramy sobie z chłopakami na xboxie, nagle dziewczyny przytaczają jakieś głupie historie z ich życia - typu a mój Maciuś to ostatnio zapomniał iść do pracy, bo myślał, że ma wolne, - a mój to ostatnio się wywrócił pod prysznicem, aż potłukł te nasze piękne drzwi i nagle ni stąd, ni zowąd moja wypala - a mój, to kiedyś przez 10 dni nie wychodził z łóżka i się nawet nie mył, nie mówiąc już o zębach.

Wszyscy pierdolnęli śmiechem, a chwilę po tym, jak już ubrałem buty, powiedziałem, że ciekawe jak wy byście zareagowali po śmierci waszej matki lub ojca pojeby i teraz to ja pierdolnąłem drzwiami, gdzie nagle po mnie cała impreza z burakiem na twarzy i grobowymi minami u dosłownie wszystkich się skończyła. Wszyscy wyszli. Ja wróciłem, poszedłem spać.

 

Myślałem, że to sen. Kurwa mać. Tak. Nie wychodziłem w ogóle z łóżka przez 10 dni, bo miałem zajebiście ciężki epizod depresji po śmierci ojca. Moja na drugi dzień jak wstałem przepraszała, bo nie przemyślała i jednak nie powinna była tak mówić.

 

Skwitowałem to, że pierwszy i ostatni raz mnie ośmieszyła przy znajomych, że kolejnej szansy nie będzie.

 

 

Ostatnio bardzo często powtarzają się historie taka jak z tym wujkiem, gdzie nagle zmieni mi się jakiś plan, nie poinformuje jej, a po fakcie jest foch, bo ja jej nie informuje, że wszystko sam itd.

Doszły do tego jej problemy, w stylu, że zamykam się w sobie, że taki nie byłem wcześniej itd. (no tak, życie zmienia)

 

Wiem, że brzmi to jak problemy nastolatków, ale sami wiecie jak to jest, gdy nie jesteś w stanie podejść do sprawy racjonalnie i sam sobie pomóc...

 

Co Wy byście zrobili na moim miejscu i w mojej sytuacji?

  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, Siłacz said:

Wiem, że brzmi to jak problemy nastolatków, ale sami wiecie jak to jest, gdy nie jesteś w stanie podejść do sprawy racjonalnie i sam sobie pomóc...

To nie brzmi jak problemy nastolatków. Wiele osób w różnym wieku ma podobne.

 

29 minutes ago, Siłacz said:

Co Wy byście zrobili na moim miejscu i w mojej sytuacji?

Pogadałbym z dziewczyną. Byłeś z nią kiedy jej było ciężko, jak poroniła. Byliście ze sobą w złych momentach i wspieraliście się nawzajem. Trzeba dalej razem się wspierać. Ja też czasami palnę coś głupiego mimo, że jestem dwa razy od Ciebie starszy, więc nie ma po jednym takim żarcie co się przejmować. Z tego co piszesz dziewczyna się o Ciebie martwi i ma równo poukładane w głowie. Na pewno zrozumiała już swój błąd. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Siłacz napisał:

Myślałem, że to sen. Kurwa mać. Tak. Nie wychodziłem w ogóle z łóżka przez 10 dni, bo miałem zajebiście ciężki epizod depresji po śmierci ojca. Moja na drugi dzień jak wstałem przepraszała, bo nie przemyślała i jednak nie powinna była tak mówić.

Miałem podobnie, mając 19 lat. Nagła śmierć ojca była jak sen, jakbym stał obok a świat się dalej kręcił.

Z jej strony to bardzo ch*jowe zachowanie przy znajomych. Bardzo. Zwłaszcza, że jesteście ze sobą już chwilę.

Twoja babeczka ma jakieś swoje życie czy żyje tylko Twoim?

Myślę, że poważna rozmowa, wyjaśnienie sobie od A do Z co w Tobie siedzi i jak się z tym czujesz. Plus upomnienie, że zwłaszcza w towarzystwie takich głupot się nie gada.

 

W normalnym rozumowaniu wychodziło by, że chce Cię przyskrzynić, udomowić i zrobić zapewne misia kanapowego. A

 

Swoją drogą jak na swój wiek przeszedłeś więcej niż goście 30+. Dasz radę dalej. Z wychodzeniem rób swoje, myślenie w ciszy pomaga.

Trzymam kciuki bracie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Siłacz napisał:

 

Co Wy byście zrobili na moim miejscu i w mojej sytuacji?

   Nie jestem w Twojej sytuacji, jeżeli chodzi o śmierć bliskiej Ci osoby, czy o biznes.

Natomiast pannie za bardzo popuszczasz, zresztą co tu mówić, 25 lat moja małżonka traktowała mnie przy ludziach,

tak jak to opisałeś. Dlatego znalazłem się tutaj, moja kobieta już uważa na to co mówi przy ludziach,

ale trzeba było kilku stanowczych ruchów z mojej strony, łącznie z uderzeniem w twarz aby zrozumiała że to nie przelewki.

I albo szacunek do mojej osoby, albo rozwód i dzielenie majątku. Wbrew powszechnym osądom, moja kobieta szybko otrzeźwiała,

bo widziała co straci. Trzeba było do tego stanowczości i konsekwencji w postępowaniu. Szacunek do siebie przede wszystkim,

i brak pobłażania na jej odpały. Postaw granice i ich pilnuj, to jej zależy na Tobie, nie powinno być odwrotnie.

 

   Nie bój się ją sprowadzić do parteru jak będzie trzeba, nie mówię tu o przemocy, ale o tym że jak mniemam potrafisz ją stłamsić intelektualnie,

aż jej pójdzie w pięty. 

 

   A z firmą powoli, nie zamykaj, musisz mieć coś do roboty, jak się wiodło z firmą to czemu nie.

Chociażby aby pokazać coś w duchu sobie i śp. Ojcu, on by chciał aby Ci się powiodło, marzył o tym, zrób to dla niego!

 

Pozdro.

Edytowane przez Adolf
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na swoj wiek przezyliscie bardzo dorosle problemy po ktorych wiele osob by sie poddalo zwiazkowo i zyciowo.

 

Ty ja wspierales ona ciebie. I to w kryzysowych sytuacjach.

 

Wiele kobiet by odeszlo w takich momentach jak samiec “slaby”.

 

Ustaw ja do pionu za tamta durna akcje. Pilnuj nadal. Szanujcie sie i doceniajcie to co razem stworzyliscie.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leczysz ta depresje tzn chodzisz do psychologa może jakieś regularne wizyty by Cię szybciej postawiły na nogi.

Twoja kobieta pewnie robi Ci jazdy bo się martwi że sobie coś zrobisz przez co żyje w stresie który później wyładowuje. 

Mi tez tato zmarł w wyniku choroby wiec wiem co czujesz aczkolwiek ja miałem chyba trochę gorzej... w tym samym czasie posypało się z każdej strony w tym związkowej i zawodowej. Także u mnie była kumulacja i nikt przy tym mnie nie wspierał. 

 

 

W życiu są lepsze chwile i gorsze i taką zmianę trzeba zaakceptować i pamiętać ze jesteśmy tu tylko na chwile. Część Twojego taty zawsze będzie w Tobie i w genach i w tym czego Cię nauczył. Wypłacz się pożądanie ( to przynosi ulgę ) i żyj tak jakby on Cię widział z góry. 

 

Kobiecie dałeś już żółta kartkę i dobrze nie powinna się z tym wychylać przy gościach.

Edytowane przez smerf
Cc
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O stary. Szczerze współczuję. Wiem przez co przechodzisz i wierzę, że jest bardzo ciężko.

Wiesz co zawsze sobie mówiłem kiedy ze zmęczenia ledwo stałem na nogach a głowa odmawiała posłuszeństwa?

Kiedy sytuacja życiowa była bardziej niż przejebana?

Kiedy z przeżytych i ciągnących się latami traum i uzależnienia straciłem zdolność zapamiętywania?

- Dzieci w Afryce mają dużo gorzej.

Znaczy to, że dramaty ludzkie dotyczą wszystkich bez wyjątku i trzeba z tym żyć. Nie jesteśmy wyjątkowi w przyrodzie choć nam samym może się tak wydawać.

Za nic nie odpuszczaj a dziewczynie jasno zakomunikuj, że oczekujesz wsparcia i zrozumienia a kobieta, która Ci tego nie daje jest Ci do niczego niepotrzebna. Najlepiej dosłownie.

Ból minie. Może nie jutro ale kiedyś na pewno. Musisz tylko przetrwać ten chujowy czas.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Siłacz napisał:

Sytuacja z dzisiaj - dzwoni do mnie mój bardzo bliski wujek, który wiele razy mi w życiowych sytuacjach pomagał. Prosi, bym możliwie szybko podjechał, bo ma jakiś problem i jestem mu potrzebny. Mówię to mojej dziewczynie, mówi - no pewnie, jedź, bo nie wiadomo co się stało. Pojechałem do niego (sam), ogarnęliśmy temat (pierdoła związana z elektryką, przez co nie miał prądu w domu od wczoraj, a zamówiony elektryk w ogóle do niego nie dojechał).

Ok. 

2 godziny temu, Siłacz napisał:

Wracam od niego (40km) do mojego i mojej dziewczyny mieszkania (wynajęte), ale w trasie dzwoni moja mama, że prosi, żebym wskoczył do sklepu po coś, czego sama nie da rady przynieść, mówię nie ma problemu i tak mam po drodze, to kupię i jej przywiozę. 

Też Ok.

 

Mam teraz pytanie, jak często jedziesz do kogoś 40 km i pomagasz, kiedy jest taka potrzeba?

 

I w ogóle nie chodzi mi o to, co pomyśli dziewczyna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trauma po utracie rodzica (jako relacji wysoce dla nas formatywnej) potrafi ciągnąć się latami, to nie jest rzecz którą się leczy a taka z którą się zostaje już do końca swoich dni. Twoje problemy nie są wyciągnięte z kapelusza, są bardzo prawdziwe.

 

Ważne, abyś rozmawiał o tym co czujesz z mamą, wujkiem, panną. Pytał ich o wspomnienia związane z tatą tak, żeby zbudować sobie w głowie prawdziwy obraz ojca, nie uciekał w sentyment i żal a dobre wspomnienia. Z każdym rokiem będziesz widział, że jesteś coraz bardziej do ojca podobny i tęsknota będzie nawracać. Przeżyłeś ostatnio silne bodźce i musisz mieć świadomość, że to szok dla organizmu. Wszystkie bzdety o męskiej sile i nie okazywaniu słabości proponuje wsadzić sobie do szuflady, bo przydają się może wtedy jak chcesz żeby panna z tindera dała ci po kolacji z kinem. Twoja panna już widziała Cię w różnych sytuacjach i doskonale rozumiem, o czym piszesz z tą ramą. Przy problemie takim jak śmierć to, to są zwykłe bzdety, śmierć uczy.

 

Zostawię ci myśl, fajnie, że dziewczyna się zreflektowała ale jeśli nie rozumiała, że leżysz 10 dni przez śmierć ojca to ma chyba umysł dziecka i to niezbyt bystrego, a ona nie leżała po tym poronieniu?

 

To, że chcesz być sam jest normalne w takim stanie próbujesz ułożyć sobie kim masz teraz być na nowo, bo wyrwano ci kawałek serca. Jeśli tylko będziesz mieć taką możliwość proponuje wyjazd najlepiej samemu. Jeśli chodzi o ramy, płacz, emocje, słabość w mojej opinii męskość to nie żadne dowody siły, ale oswojenie się ze swoją słabością. Sytuacja z imprezy, trzaskanie drzwiami kompletnie zbędne, trzeba było wyjść bez słowa, sam masz organoleptyczny dowód w jak emocjonalny stan potrafi wprowadzić Cię bzdurne słowo. Dużo do przepracowania, dociskanie Cię o każdą godzinę będzie coraz bardziej denerwujące powinieneś ją o tym poinformować. Związek teraz nie jest najważniejszy ale osłabienie traumy, bo trwale uszkodzisz coś w sobie.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi z powodu taty. Widać wporzo Typ. Ale świat kręci się dalej. Nie poddawaj się!!! Za młody jesteś.  Babą się nie przejmuj to proza życia z babą. Zalecam wyładowanie się fizyczne. Zamarkuj może jakiś wyjazd zawodowo czy coś. Tzn aranż jest ważny, aby stara się nie połapała. Jedź sam gdzieś w odludne miejsce, wykrzycz się w pole lub las. Zetnij dzrewo. Biegaj cały dzień. Wyrzuć to wszytko z siebie. I wróć do domu i buduj się na nowo. Baba ma o tym nie wiedzieć. Tydzień powinien Ci starczyć. 

 

 

Jak u Ciebie z alko? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.09.2019 o 18:42, Azizi napisał:

Twoja babeczka ma jakieś swoje życie czy żyje tylko Twoim?

Głównie, to żyje moim życiem. Jak ja mam jakieś plany, które jej nie uwzględniają, to wtedy nagle jest 'zonk'.

 

W dniu 6.09.2019 o 18:42, Azizi napisał:

Swoją drogą jak na swój wiek przeszedłeś więcej niż goście 30+. Dasz radę dalej. Z wychodzeniem rób swoje, myślenie w ciszy pomaga.

 

zgadza się, to naprawdę mi bardzo mocno pomaga. 

 

W dniu 6.09.2019 o 18:46, Adolf napisał:

 

   Nie bój się ją sprowadzić do parteru jak będzie trzeba, nie mówię tu o przemocy, ale o tym że jak mniemam potrafisz ją stłamsić intelektualnie,

aż jej pójdzie w pięty. 

Tak muszę zacząć robić, jeżeli chcę faktycznie w tym związku dalej być. Koniec z pobłażaniem.

W dniu 6.09.2019 o 18:46, Adolf napisał:

 

   A z firmą powoli, nie zamykaj, musisz mieć coś do roboty, jak się wiodło z firmą to czemu nie.

Chociażby aby pokazać coś w duchu sobie i śp. Ojcu, on by chciał aby Ci się powiodło, marzył o tym, zrób to dla niego!

Masz rację. Chciałem zareagować bardzo pochopnie. Czas to na nowo rozkręcić. 

 

W dniu 6.09.2019 o 19:10, smerf napisał:

Leczysz ta depresje tzn chodzisz do psychologa może jakieś regularne wizyty by Cię szybciej postawiły na nogi.

Leczę, leczę. Regularne wizyty u psychologa i psychiatry - łykam pigułki, które mi zapisał. 

 

 

 

@Oddawaj Fartucha

Dzięki!!!

 

 

 

W dniu 6.09.2019 o 20:06, Oktabryski napisał:

Mam teraz pytanie, jak często jedziesz do kogoś 40 km i pomagasz, kiedy jest taka potrzeba?

 

Zależy do kogo. U tego wuja byłem pierwszy raz pomóc mu w jego sprawach. Wcześniej bywałem, jak miałem swoje problemy i on mi pomagał.

 

W dniu 7.09.2019 o 13:37, zuckerfrei napisał:

Przykro mi z powodu taty. Widać wporzo Typ.

Oj serio, ciężko mi przytoczyć jakąkolwiek inną osobę którą znam, która jest tak otwarta, serdeczna i skora do dawania mądrych rad.... Ciężko mi bez niego...

 

W dniu 7.09.2019 o 13:37, zuckerfrei napisał:

Zamarkuj może jakiś wyjazd zawodowo czy coś. Tzn aranż jest ważny, aby stara się nie połapała. Jedź sam gdzieś w odludne miejsce, wykrzycz się w pole lub las. Zetnij dzrewo. Biegaj cały dzień. Wyrzuć to wszytko z siebie. I wróć do domu i buduj się na nowo. Baba ma o tym nie wiedzieć. Tydzień powinien Ci starczyć. 

W sumie, to mam taką możliwość. Będę musiał tak zrobić - pojadę na jakiś wypad sam na sam ze sobą. Dzięki!

W dniu 7.09.2019 o 13:37, zuckerfrei napisał:

Jak u Ciebie z alko? 

Mało kiedy piję, nie mam z tym problemów.

 

 

 

Teraz od dwóch dni - ciche dni. Ona się dąsa, bo nie zawsze mówię, gdzie wychodzę. Atmosfera w domu beznadziejna, więc częściej wychodzę pobyć sam ze sobą i koło się zamyka.

Chyba zmierza to wszystko do zakończenia relacji. Jak do jutra sama z siebie się nie poprawi, to muszę podjąć tą decyzję i skończyć ten związek.

Edytowane przez Siłacz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Bracia. Stało się. W tym tygodniu się rozstaliśmy. Znowu poszło o pierdoły, nie chce mi się już tego ratować. Przypomniałem sobie o wcześniejszych sytuacjach z nią i teraz nie miałem problemu w podjęciu męskiej, stanowczej decyzji.

Jest to definitywny koniec i dodatkowo jedna koleżanka z pracy zaczęła coś przebąkiwać żeby gdzieś razem wyjść, coś razem porobić itd. dlatego zajmę sobie głowę pracą, rozwojem i kto wie - może czeka mnie kolejny związek, tym razem zbudowany kompletnie inaczej i tylko na moich zasadach - nie mam zamiaru w tym polu iść na żadne ustępstwa. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.