Skocz do zawartości

Jak wychowalibyście własne córki w dzisiejszych czasach?


TheFlorator

Rekomendowane odpowiedzi

16 godzin temu, Posejdon napisał:

O, to już widomo, gdzie będzie hodowla księżniczek.

To mowisz, ze wychowanie niezaleznej kobiety jest "produkcja" ksiezniczek? 

 

Ciekawa interpretacja. Kolorowa ;)

 

Jak dla mnie niezaleznosc eliminuje roszczeniowa postawe wobec partnera, lub w tym wypadku "sponsora". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Posejdon napisał:

Księżniczka ma wszystko w dupie, a kobieta jest odpowiedzialna.

Moglbys mi Przyjacielu wyjasnic w ktorym momencie niezaleznosc wyklucza odpowiedzialnosc? Lub gdzie napisalem, ze chce je wyksztalcic na nieodpowiedzialne kobiety?

Edytowane przez Mathias81
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzisiejszych czasach, kiedy rodzic nie posiada prawie w ogóle narzędzi dyscyplinujących trudno mówić o wychowaniu, bardziej o dawaniu dobrego przykładu i tworzeniu udanej relacji. Nie można dziecku przylać pasem, nie można go przegłodzić, nie można zastosować aresztu domowego, nie można odciąć od informacji, nie wysyła się dzieci na obozy wychowawcze. Na dziecko się chucha i dmucha, nie wyciąga żadnych konsekwencji ze złego zachowania, daje mu mnóstwo rzeczy za darmo. Kobiety jeszcze im zaszczepiają zdolności manipulacyjne. A potem się wszyscy dziwią co za okropni ludzie są w dzisiejszych czasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę się wypowiadał na temat wychowania córek, bo takowych nie posiadam, jednakże mam kolegę, który ma trzy bardzo atrakcyjne córki i to mówię o atrakcyjności na po ziomie 8 - 9.

 

Jak dwie starsze osiągnęła wiek "tartaczny", osiwiał w ciągu dwóch miesięcy ? 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mathias81 napisane jest innymi słowy "rób jak uważasz, pierdol konsekwencje". Przynajmniej ja tak to odczytałem.

@Libertyn Jeździmy np. autem zważając na konsekwencje prawne i zdrowotne. Robimy biznesy, aby się nie wsadzić na minę. Dlaczego w życiu rodzinnym mielibyśmy ignorować konsekwencje? Czyżby najdalszym horyzontem był czubek własnego kutasa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

5 godzin temu, Posejdon napisał:

@Libertyn Jeździmy np. autem zważając na konsekwencje prawne i zdrowotne. Robimy biznesy, aby się nie wsadzić na minę. Dlaczego w życiu rodzinnym mielibyśmy ignorować konsekwencje?

 

Jeździmy pomimo ryzyka. Znam ludzi którzy z racji na możliwe ryzyko nie robią nic. Nie podrywają, nie podróżują itd. Bo boją się konsekwencji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryzyko jest elementem życia. Przewidziane, znane konsekwencje można unikać. Wiesz, że jak za szybko wejdziesz w dany zakręt, to się rozbijesz. Jak w biznesie zaczniesz iść po bandzie i oszukiwać, to Cię dojadą skarbówki, wierzyciele etc. W życiu rodzinnym jak zaczniesz odpierdalać lipę, to rodzina się rozpadnie. W tym punkcie należy zadać pytanie: robić tak, aby mi było dobrze i jebać konsekwencje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mosze Red napisał:

Jak dwie starsze osiągnęła wiek "tartaczny", osiwiał w ciągu dwóch miesięcy

Aż tak bardzo były otwarte na nowe stosunki? Szkoda, że ja na takie nie natrafiam częściej. Ciekawe z jakimi "naganiaczami" miały uciechy? Pewnie z zagranicznikami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 8.09.2019 o 00:51, krzy_siek napisał:

Bardzo często jest odwrotnie, opisane jest to w książce "no more mr nice guy". Mój ojciec bardzo stanowczy i konkretny człowiek, nie dawał się nigdy manipulacjom kobiecym, na co ja zawsze stwierdzałem że jest dla nich brutalny i nieczuły i będę zupełnie odwrotny niż on. Obudziłem się parę lat temu po relacji typu friendzone. Forum też pomogło.

Po mojej zmianie bardzo poprawiły mi sie relacje z ojcem i dopiero teraz mogę stwierdzić, że jestem do niego bardzo podobny.

U mnie identycznie :D 

Ja mam mieszany charakter, niestety dużo we mnie było toksyczności oczywiście przyszło to chyba genetycznie od strony matki(toksyczna rodzina, ona nienawidzi swojej matki, zresztą ma poważne powody), ale myślę, że gdybym spędzał w dzieciństwie więcej czasu z ojcem, to wypleniłby to w zarodku.
A tak wypleniam to sam i jest dużo lepiej.
Co ciekawe był to okres w którym miałem nawet dobre relacje z matką.
Odkąd jestem "szowinistą" mam dużo lepsze kontakty z ojcem, a matka mnie wkurza :D

Generalnie zauważyłem, że im człowiek starszy, to te wszystkie babki, matki, ciotki przestają już traktować Cię z pobłażliwością i zaczynają robić dramy, bo każda baba w głębi duszy chce silnego samca, który uderzy w stół.
I wiadomo nikt w rodzinie nie chce mieć słabego osobnika.

Dlatego samotna matka nigdy nie wychowa mężczyzny(wyjątek tylko potwierdza regułę).
(I tak naprawdę taki facet jest zmuszony sam sobie i radzić i sam się wychować.)
Bo one całe życie pobłażają chłopcu, a gdy ten wchodzi w dorosłe życie, to ona ma wielkie pretensje, robi sceny, dramy, jest nie do wytrzymania.
I dziecko wtedy zaczyna tracić szacunek do matki, a następnie podświadomie identyfikuje inne kobiety z matką.
Dzięki czemu 90% przestępców w tym gwałcicieli, to mężczyźni wychowywani przez samotne matki.
To jest prosta obserwacja psychologiczna i nie potrzeba być psychologiem, by to ogarnąć.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Bardzo często jest odwrotnie, opisane jest to w książce "no more mr nice guy". Mój ojciec bardzo stanowczy i konkretny człowiek, nie dawał się nigdy manipulacjom kobiecym, na co ja zawsze stwierdzałem że jest dla nich brutalny i nieczuły i będę zupełnie odwrotny niż on.

Mialem dokladnie tak samo. Ojciec Alfa. Mialo byc tak jak on chce, nerwowy, wybuchowy. Ale spedzalem z nim relatywnie malo czasu. Nauczyl mnie oczywiscie wszystkich mozliwych napraw w domu, dlatego dzis tak wiele jestem w stanie zrobic sam-chwala mu za to. Nie zmienia to faktu, ze wychowywaly mnie kobiety, zarowno w domu jak i w szkole (o tej drugiej instytucji napisze zaraz).

 

Wkurwialem sie niemilosiernie bedac nastolatkiem gdy ojciec traktowal kobiety z gory, lustrowal je porzadliwym wzrokiem (normalnie, jak facet, bez perwersji) i nie dawal soba pomiatac. Dziwilem sie wowczas bardzo jak to jest, ze kobiety, nawet sporo mlodsze od ojca lgna do niego jak kurwa mac. No i teraz to rozumiem. 

 

Jak myslicie, jaki wplyw miala na wychowanie nas, mlodych mezczyzn, zmiana w systemie edukacji? Chodzi mi o to, ze kiedys nauczaniem zajmowali sie mezczyzni, przynajmniej na wyzszych szczeblach, teraz sa to glownie kobiety. Wiem, ze wzorce powiela sie glownie w domu, ale srodowiska szkolnego nie mozna tu przeciez marginalizowac! Ciekawy jestem Waszej opinii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.