Skocz do zawartości

Nie wyobrażam sobie życia, gdyby nagle rodzice odeszli


vand

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

 

Nie wiedziałem do którego działu będzie to najlepiej pasowało. Chodzi mi o temat rozstania z rodzicami, a nawet tylko myślenia o tym czy brania tego pod uwagę.

 

Mam 22 lata i nie wyobrażam sobie aktualnie życia bez moich rodziców mimo, że nie mieszkam już z nimi. Ale jak tylko pomyślę o tym, że mogłoby ich nie być to napływają mi łzy do oczu.

 

Czy to normalne w tym wieku? Jak Wy to widzicie? Dla mnie to ciężki temat, bo mam z nimi szczególną więź, mogę z nimi pogadać o czym chce, zwierzyć się, są moim wsparciem, jak to najbliższa rodzina - prawdziwym i szczerym.

 

I nie wyobrażam sobie, jakby nagle mieli odejść. Ciężkie tego typu myśli są dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... Ogólnie ciężki temat, bo świadomość że tak KIEDYŚ będzie, jest w stanie zaślepić, że tak nie jest w sensie TERAZ, i można niepotrzebnie wpadać w dołki emocjonalne. 

 

Jak mam być szczery jestem też na tym poziomie co Ty, czyli gdy wyobrażam sobie, że kiedyś gdzieś tam odejdą to wchodzę w taką melancholije, nie widzę sensu bytu jak ich zabraknie, zostaną tylko wspomnienia te dobre i te złe, i te myśli że mogłem więcej czasu spędzać z nimi/coś zmienić, i tak naprawdę wydaje mi się, że to to jest największy ból jakiego można doznać w życiu ( uważam nawet, że myszka która by mnie zdradziła z najlepszym przyjacielem i zajebała cały majątek to pikuś przy tym). 

 

Wydaje mi się, że to brak tej męskiej dojrzałości emocjonalnej, i zgody że taka po prostu kolej rzeczy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Imbryk napisał:

Myślę, że to normalne w każdym wieku

Ale myśleć o tym i powodować stany smutku u siebie to już jakaś forma zaburzenia, chęć dostarczenia sobie tego cierpiętniczego bodźca. Sam kiedyś tak miałem, zacząłem z tym walczyć i łapać się na takich rzeczach.

 

@vand zwróć na to uwagę, jak to jest u Ciebie.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Taboo napisał:

Ale myśleć o tym i powodować stany smutku u siebie to już jakaś forma zaburzenia, chęć dostarczenia sobie tego cierpiętniczego bodźca. Sam kiedyś tak miałem, zacząłem z tym walczyć i łapać się na takich rzeczach.

Bardzo słuszna uwaga, masz może coś więcej na ten temat jak może nazywać się taka reakcja?

 

@vand Normalne absolutnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się z tym już dawno pogodziłem...Taka kolej rzeczy. Biorę życie takim, jakie jest. Ojciec zmarł kilka lat temu, mimo wszystko co jakiś czas o Nim myślę, mimo, że nie mieliśmy dobrego kontaktu... To chyba jedna z trudniejszych chwil w życiu. Tak na prawdę nigdy nie jesteśmy dość przygotowani na ten moment, mimo iż wiemy ,że to nastąpi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to kwestia przepracowania tematu śmierci. Zmierz się z tym faktem, że nie tylko twoi rodzice umrą, ale za 120 lat nie będzie ani Ciebie, ani żadnego innego człowieka spośród ponad 7 miliardów obecnie żyjących. Mnie osobiście bardzo podoba się filozofia Alana Watts'a, czy Socratesa.

Czy na pewno nie chcesz umrzeć? Czy to życie jest tak wspaniałe, że chciałbyś tu żyć wiecznie? Śmierć jest zagadką, kto wie, być może przyjemną niespodzianką? Zastanów się, gdybyś musiał żyć na tej ziemi ze swoimi rodzicami nieskończenie długo, czy to nie byłaby straszna wizja? Choroby, starość, klęski żywiołowe, głód. To nieuniknione gdybyś chciał żyć wiecznie. Przepracuj ten temat od podstaw a dojdziesz do wniosku, że teraz jest czas by żyć a później trzeba będzie umrzeć i to najlepsze rozwiązanie. A to, że nie wiesz kiedy umrzesz i co jest po śmierci dodaje tylko dreszczyku emocji, nie pozwala się nudzić. Wyobraź sobie grę komputerową, gdzie nie ubywa punktów życia, możesz robić co Ci się podoba, nie ma konsekwencji złych wyborów, czy nie znudziłoby Ci się po chwili? Tak samo jest z życiem, gdybyś wiedział, że będziesz żył wiecznie i naprawdę nigdy nie umrzesz, gdybyś to sobie uświadomił i przemyślał to po prostu byś się nudził.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Bardzo słuszna uwaga, masz może coś więcej na ten temat jak może nazywać się taka reakcja?

Nie mam, to są moje obserwacje siebie przed tym jak zacząłem pracować nad sobą, widziałem że takie coś występowało, np myślenie co by było jakby ktoś bliski mi umarł i tworzenie scenariuszów w głowie lub co by było jakbym ja umarł, no i znowu tworzenie scenariuszów też po to, aby poczuć te moment wzruszenia / smutku. To jest takie trochę irracjonalne myślenie, ucieczka myślami / emocjami w jakieś rejony stanów duchowych, które tak na dobrą sprawę nie są nam potrzebne, tak mi się wydaje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIC w życiu nie jest pewne. 

Takie myśli nie są niczym przyjemnym, ale mają w rozsądnych granicach pozytywną stronę: doceń czas jaki masz z rodziną, dbaj o nich i nie przykładaj na później czasu który możesz z nimi spędzić. 

Ale katowanie się tymi myślami jest bezproduktywne. I tak nie masz na to wpływu, a psujesz sobie tym to co masz tu i teraz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Taboo napisał:

Nie mam, to są moje obserwacje siebie przed tym jak zacząłem pracować nad sobą, widziałem że takie coś występowało, np myślenie co by było jakby ktoś bliski mi umarł i tworzenie scenariuszów w głowie lub co by było jakbym ja umarł, no i znowu tworzenie scenariuszów też po to, aby poczuć te moment wzruszenia / smutku. To jest takie trochę irracjonalne myślenie, ucieczka myślami / emocjami w jakieś rejony stanów duchowych, które tak na dobrą sprawę nie są nam potrzebne, tak mi się wydaje. 

Bardzo w punkt.

 

Wydaję mi się, że człowiek, aby mówić o sobie, że jest dojrzały, to musi pogodzić się z tym, że kiedyś umrze niż się tego bać.

Pocieszającym faktem dla bliskich jest to, że o ile człowiek umiera naturalnie to sam proces odejścia z tego świata nie jest nagły i bliscy są w stanie się przygotować mentalnie do tego odejścia, umieranie ma pewne powtarzalne u każdego etapy. 

 

 

Screenshot_10121.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówię o katowaniu się tymi myślami. Raczej mam na myśli, że przychodzi czasem taki moment, kiedy wpada Ci do głowy ta myśl i to jest ciężkie.

 

Moim zdaniem nic nie ma to wspólnego z prawdziwym byciem mężczyzną, tylko jednak jesteśmy ludźmi, ludźmi zbudowanymi wokół emocji, a ludzie z którymi jest się od narodzin są po prostu ważni dla nas.

 

Chciałem poznać po prostu jak Wy to widzicie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand, niezależnie od wieku, w którym rodzice odchodzą, nikt na to nie jest w pełni gotowy. Moi rodzice odeszli młodo, przed 60-tką. Zawsze Ci zostaje wiele pytań. Rzeczy, które im nie powiedziałeś, czasem nie wyciągnąłeś ręki na zgodę, coś między Wami pozostało w gniewie. Do dziś żałuję, że nie powiedziałem kilku rzeczy ojcu, kiedy był na to czas, bo zbyt byłem na to zapalczywy. Do dziś żałuję, że mama nie doczekała mojego tzw. zawodowego sukcesu i nie mogłem zabrać jej tam, gdzie chciała pojechać, co chciała zobaczyć. nie zabrałem do kliniki za granicą etc. A tak bardzo zawsze we mnie wierzyła :) Kiedyś bardziej, niż ja sam wierzyłem.

 

Złość, gniew, niedowierzanie, to wszystko siedzi w człowieku. Pamiętam do dziś, z jaką złością zareagowałem, gdy zostawiała mi w trakcie swojej choroby list "otwórz po mojej śmierci", + testament. Nakrzyczałem na nią, że chyba upadła na głowę, że nie wierzy w siebie, że już się na tamten świat wybiera, że to bzdury itd. 

 

Mówi się czasem, że w pewnym etapie naszego życia, zaabsorbowani codziennym wyścigiem i bieżączką spraw poświęcamy rodzicom tyle czasu, ile potrzebują dopiero wtedy, gdy umierają. Potem zostaje pustka. Jakby ktoś wyrwał istotną część Ciebie i odrzucił w mrok, niebyt. 

 

Póki możecie, IMO nie zaniedbujcie kontaktu.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror

 

Rozumiem. Niestety świat jest tak skonstruowany, że co raz ciężej jest poświęcać im dużo czasu, zwłaszcza jeśli mieszka się w innym mieście na co dzień i pracuje zawodowo.

 

Jedyne co pozostaje to codzienne rozmowy przez telefon i w miarę możliwości spotkania z nimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand Możesz mieć po prostu takie poczucie z przeróżnych względów: sprawy związane z pracą, życiem prywatnym, samopoczucie, pogoda, pora roku. Człowiek na jesień robi się sentymentalny i melancholijny. Ja dawniej miałem podobne myśli, teraz pewnikiem nie obeszłoby mnie odejście rodziców tyle co skutki z nim związane. 

Mnie raz na jakiś czas łapią tego typu myśli, ale odnośnie dziadków, którzy wychowywali mnie od małego i poświęcali mi więcej czasu niż rodzice właśnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem dużo lepsze relacje z babcią z niż z rodzicami. Któregoś razu nawet nie chciałem od niej wracać z wakacji do domu, co z uśmiechem na twarzy wspominała do końca życia. Często ją odwiedzałem i uwielbiałem wysłuchiwać różnych historii z jej życia.

 

Zmarła jakiś czas temu i bardzo mi jej brakuje. Nie było to łatwe doświadczenie. Śmierć bliskich, w tym zwłaszcza rodziców, to jedne z najtrudniejszych przeżyć. Przypomina o kruchości życia i skłania do zastanowienia się na jego sensem. Każdy myśli czasem o tym jak to będzie, gdy tych bliskich kiedyś zabraknie obok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.