Skocz do zawartości

Węzeł gordyjski


Rekomendowane odpowiedzi

@vindictive Zacznę krótko ale treściwie - JESTEŚ DEBILEM. A to:

On 9/13/2019 at 10:38 PM, vindictive said:

To nie taki typ co się musi i chcę się zabawić. Ona  ma duszę!

i cała Twoja łzawa historia tylko potwierdza, że jesteś debilem. Gdy przeczytałem to zdanie powyżej to myślałem, że majty mi nigdy nie wyschną po tej salwie śmiechu.

I to jeszcze ze starszą kobietą z dwójką dzieci - brakuje mi kreatywnych inwektyw, żeby oddać co o tym myślę. 

 

Wypracowałeś sobie środowisko, o którym większość Braci tutaj na forum marzy lub marzyła. Oddana, spokojna żona, zajmująca się domem i dziećmi. Nie puszcza się na boku, nie robi awantur, nie odpierdala maniany z hajsem. Jest układna i w sumie prowadzona przez Ciebie. Ale to Ty nie potrafisz poprowadzić tego związku i zachowujesz się jak dzieciak, który zapierdala za dawką hormonów i emocji bo nowa samiczka zamachała cipką, której zapach najwyraźniej wytępił większość komórek w Twoim mózgu.

 

Ciekawostka - wygląda na to, że nieświadomie zachowujesz się jak zajebisty alfa tylko dorzucasz do tego popkulturowe pochlipywanie i frazesy o tej jedynej (qwa, znów muszę majty wymienić). Twoja żona w ogień za Tobą pójdzie a inne samice też skaczą dookoła. Tylko Ty jak skończony tłuk poddajesz się emocjonalnemu hajowi i kreujesz sobie w głowie (i w życiu) problemy.

 

Obecnie jesteś w czarnej dupie bo nie umiesz prowadzić związku i życia. Weź się w garść, poczytaj forum i przestań pierdolić o rozterkach rodem z Harelquin. 

Masz dobre małżeństwo i dzieci - szanuj to do chuja ciężkiego! Małżeństwo to nie historia z komedii romantycznej a wspólnota, która ma na celu jak najlepsze wychowanie dzieci. Nie motylki w brzuchu i emocje. Nie miłosne uniesienia. To nie film tylko szara rzeczywistość.

Żona natomiast to ma być szanowana INSTYTUCJA w Twoim życiu - podpisałeś z Nią kontrakt. Żona ma zapewnić stabilność, spokój i ciepło w domu. Ty masz dostarczać rodzinie zasobów. Masz to wszystko. Zatem morda w kubeł i uśmiech na twarz. 

Żona Ciebie nie pociąga seksualnie - powiedz jej czego oczekujesz, jak ma się zmienić. Zmieni się - ten typ kobiety się zmieni. 

Jeśli Ci mało - ruchaj na boku. Prostytucja nie istnieje przypadkowo. Ruchaj koleżanki, jeśli chcesz. Ale nie tak, żeby dać się wpierdolić w haj hormonalny (który obecnie masz ale z całą pewnością minie). Ruchanie to nic wyjątkowego - jak zjedzenie obiadu w restauracji. Ale potem masz zawsze wrócić do domu i zapewnić byt i dostatek rodzinie. Twoje podniety i potrzeby seksualne mają być Twoje a nie rodziny i mają nie dotykać dobra rodziny. Rozumiesz?

 

Jak pójdziesz w kierunku rozwodu to niech Ci ziemia lekką będzie - jesteś w najlepszej pozycji do totalnego rozpierdolu emocjonalnego i finansowego. Zgadnij co zrobi Twoja koleżanka, gdy tylko zobaczy jaki nieporadny gołodupiec został z Ciebie po rozwodzie.

 

@JoeBlue chyba śnisz - nie w polskim sądzie. Tam facet przeciwko któremu zeznaje wiele osób (bo przyznał się sam do zdrady) jest w czarnej dupie

  • Like 15
  • Dzięki 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

@azagoth z ust mi wyjąłeś te słowa.

@vindictive Przeczytaj to 100 razy i wbij to sobie do głowy młotkiem. Kim Ty do kurwy nędzy jesteś aby rozpierdalać życie swoim dzieciom i żonie? Rozwalasz ich życie bo cię chuj zaswędział? No proszę Cię.

   Mój kumpel jest w Twojej sytuacji, tylko on ma 50 plus i dorosłe dzieci, tak jak Ty dwa lata temu popłynął na hormonach z 15 lat młodszą koleżanką. Teraz jego sytuacja wygląda tak że żona wyjebała go z domu, koleżance skończył się haj, i poinformowała go że na razie ma remont mieszkania i nie może się do niej przeprowadzić. Teraz będzie wynajmował kawalerkę i chleje z rozpaczy jak ma wolne.

   A kurwa mówiłem mu rok temu wracaj do żony, ale nie, bo on zakochany, a jego myszka jest inna.

 

  Weź ty chłopie wracaj do żony i dzieci,  a z sercem rób tak jak @azagoth Doradził.

 

Pozdro.

 

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buhaha. @azagoth pisze, żeby kolo ruchał na boku. Wielki papa adolf mu przytakuje a z nieba sypią się plusy uznania. Ale jeśli wasze żony prują się na boku to "omatkonazareńska". 

Serio lubię to forum ale wieje tu taką hipokryzją że głowa mała.

 

Jeszcze zedytuję bo mam pytanie.

Czy wobec tego, żona ktorej mąż już nie podnieca, może chodzić w bok jeśli wypełnia obowiązki małżeńskie typu obiad, zajmowanie się dziećmi itd? Czy może jest to przywilej wyłacznie dla płci męskiej?

 

Edytowane przez Isildur
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Isildur Ze wszystkiego, co napisałem zrozumiałeś tylko tyle, żeby ruchał na boku??? Kolejny, któremu ruchanie rzeczywistość przysłania?

 

Jeśli wypierdolisz z głowy romantyczne mrzonki to ruchanie nie jest niczym nadzwyczajnym. Biologia i nic więcej. Jedni mają większy popęd, inni mniejszy - Ci z mniejszym spokojnie obejdą się bez skakania w bok. 

 

Jeśli żona zechce to i tak będzie się ruchała - żaden wpis na forum tego nie zmieni. Natomiast próba oszukania swojej biologii kończy się zazwyczaj dramatycznie. Jedynie zrozumienie i akceptacja samego siebie oraz znalezienie (może chujowego ale zawsze) rozwiązania jest rozsądniejsze. 

Tego, co @vindictive odjebał już się nie "odrobi" ani nie zmieni. To co? Mam mu napisać, żeby udawał, że się nic nie stało? Żeby poszedł do spowiedzi i gorzko żałował? Masz może inną dobrą radę?

 

W jego sytuacji nie ma już dobrego rozwiązania - można wybrać złe lub gorsze. I on jest odpowiedzialny za powstanie takiej sytuacji, zatem nie zamierzam się nad nim rozczulać ani popadać w kretyńską świętoszkowatość. Jest jak jest - musi żyć dalej, wybierając mniejsze zło oraz akceptując siebie (i zmieniając, jeśli potrafi).

Edytowane przez azagoth
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, azagoth napisał:
W dniu 13.09.2019 o 22:38, vindictive napisał:

To nie taki typ co się musi i chcę się zabawić. Ona  ma duszę!

i cała Twoja łzawa historia tylko potwierdza, że jesteś debilem.

@azagoth Ty nie wiesz co to prawdziwa miłość!!

 

A tak poważnie to oczywiście zgadzam się z Tobą, aczkolwiek nie z tym ruchaniem na boku. Jak chce ruchać niech się rozwodzi i bierze wszystko na klatę. Chyba że żona mu pozwoli, bo sama już nie chce z nim współżyć, różnie bywa.

 

Po to facet ma mózg by go używać, a nie lecieć na emocjach jak baba.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, azagoth napisał:

Nie masz dzieci, co?

Nie mam, jedynie bliskiego przyjaciela po rozwodzie z dwójką dzieci, jeśli chodzi o czerpanie jakichkolwiek wniosków z otoczenia. Wiem że nie będę w stanie w 100% postawić się w jego sytuacji, ale patrząc na to jak on to opisywał to nigdy w życiu nie będzie w stanie sprostać Twoim radom, chyba że mocno popracuje nad sobą, ale nie dokona tego z kobietą u boku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie, nie ma co. Ty masz żonę, którą robisz w chuja, ona ma ( jeszcze (to jest oficjalna wersja)) męża, którego również robi w chuja. Łudzisz się, że będziecie razem i na koniec dorzucasz tekstem, że ona ma duszę. No kurwa taką ma duszę, że dawanie dupy na lewo jej nie przeszkadza. Ale największy tragizm jaki tutaj widzę, są Twoje Panie wewnętrzne rozterki. Odejść? Nie odejść? Poruchałeś sobie kilka razy, masz pełno oksytocyny w mózgu i wmawiasz sobie, jak jakiś 16 latek, że to ta jedyna. 

 

Czy Ty sobie zdajesz sprawę, że jak ktoś mądry zacznie doradzać Twojej małży, to pójdziesz z torbami? Wtedy będzie płacz. 

Nie pochwalam romansów i w zasadzie mam to w dupie, czy ktoś mając żonę rucha inną na boku, czy też nie, ale jak już odpierdalasz taką "casablancę", to morda na kłódkę, a nie informujesz o tym wszystkim. Trzeba było jeszcze zamieścić info w gazecie albo w radiu. Jak szaleć, to szaleć. 

 

A! stawiam dolary przeciw orzechom, że jak poinformujesz swoją "uduchowioną" kochankę, że odchodzisz od żony i planujesz związać się właśnie z nią, to mina jej zrzednie i cała wasza wielka miłość pierdolnie w pizdu. 

 

Myśl Panie! Myśl! 

 

 

Edytowane przez giorgio
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie, zostaw kochankę i wracaj z wielkim bukietem kwiatów do żony. Oby Ci wybaczyła i przyjęła z powrotem. Powiem Ci z własnego doświadczenia jak spieprzyłem koncertowo rzecz, a byłem w sytuacji podobnej do Twojej. Byłem sam. Nie miałem nikogo. Myślałem, że jestem dojrzały i poważny. Gówniarz byłem. Głupi. Poznałem dziewczynę - idealną dla mnie pod względem urody i intelektu. Normalnie ta wyśniona i wymarzona. Dosłownie taka, która mi się śniła od czasów licealnych. Pasowało mi w niej wszystko. I fizycznie i duchowo. Ten sam rodzaj spojrzenia na życie, te same poglądy, te same cele. Wiele razy dawała dowody, że jestem dla niej kimś ważnym i chce ze mną budować związek. Taka dziewczyna z dobrego domu. Dosłownie ideał z listy 100 punktów na 100.  Tylko wiesz co... byłem głupi. Stary a głupi, jak but kretyna z lewej nogi. Bałem się, że jest dla mnie za spokojna, że nie będzie fajerwerków wyuzdania i namiętności. Że ze mną nie będzie szczęśliwa. Że będzie się zmuszała. Że jak jej wspomnę o urozmaiceniach w łóżku to mnie znienawidzi. Zostawiłem ją. Tak ja sam. Jakby na mnie przyszło otępienie - a przecież skoro byliśmy razem to na pewno była w stanie pokochać mnie całego i razem byśmy przechodzili przez kolejne etapy. Potrafiłaby sprawić mi przyjemność. Ale ja byłem głupi. Powiedziałem, jej, że jest za dobra dla mnie, że wystraszyłem się tego jej spokoju, miłości, którą mnie obdarza, naszych wspólnych planów. Zostawiłem dziewczynę, która byłaby wspaniałą żoną i matką dla moich dzieci. Bo szukałem czegoś, czego nie znalazłem i nie mogłem znaleźć. Gdybym tylko wiedział wtedy to co wiem dzisiaj. Bo u sąsiada zawsze trawa zieleńsza a krowy dają więcej mleka. Posłuchaj mnie dobrze, nie rób tego co ja zrobiłem. Zerwij tę relację z kochanką. Wracaj do żony. Naprawdę.

Edytowane przez Ben Zilbersztajn
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Isildur napisał:

Buhaha. @azagoth pisze, żeby kolo ruchał na boku. Wielki papa adolf mu przytakuje a z nieba sypią się plusy uznania.

 

   No bracie, teraz żeś mi pocisnął. Nie rozumiem ataku na moją osobę i próbę zdyskredytowania, po za tym "Wielki papa adolf", to nie dla Ciebie,

od dzisiaj Panie Adolfie proszę, a jak nie pasuje to więcej mnie nie cytuj. Umarłem dla Ciebie i vice versa. Przypominasz mi kolego obecną gimbazę na Wykopie.

Ten sam styl, tylko aby dostać parę punkcików, lajków aby podbić swoje gówno warte ego. Nie pozdrawiam Cię mój ty nie przyjacielu.

Cienki bolek jesteś jak przypierdalasz się o to że ktoś ma swoje, konserwatywne poglądy na temat rodziny, i nie rozumiesz że dzieci w związku są zawsze

pierwsze jeśli chodzi o poświęcenie dla rodziny. Czy to facet zdradza, czy kobieta, zawsze będę za utrzymaniem rodziny dla dzieci nawet swoim kosztem

jak w przypadku autora.

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.09.2019 o 22:38, vindictive napisał:

- myślę że mylicie się co do koleżanki. To nie taki typ co się musi i chcę się zabawić. Ona  ma duszę!

Nie wierzę, że to czytam!
????????????????

Ja to już się ciesze, jak ta nowa go powiezie z alimentami po drugim rozwodzie Widać, że to klacz kuta na cztery łapy.

 

EDIT:

To nie Schadenfreude!!!!! Raczej komizm sytuacyjny - jak można się wjebać ze spokojnego ułożonego życia na wysokim levelu w szambo, spierdolenie sobie życia level HIGH. W imię 36 letniej nieziemskiej pochwy należącej do kobiety z dwójką dzieci, mając własną żonę, własne dzieci i romansiki na boku. Wybornie! W sądach będzie wesoło. Been there, seen that.

 

W dniu 13.09.2019 o 22:38, vindictive napisał:

. Co jeśli popełnię największy błąd odtrącając bratnią duszę?

O kuuuuu..... Nie wierzę, że to czytam, drugi raz....  ????????????????

To musi być trolling! :D

Edytowane przez Exar
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noooo.... widzę, że i tutaj i w Rezerwacie szybko oceniających i porównywalnie krótko myślących Obrońców Moralności nie zabrakło. 

 

Zanim przejdę do rzeczy trzy zdania wyjaśnienia (dla właściwiej kalibracji poglądów).

1. Jestem jednym z większych, obecnie rezydujących na forum, przeciwników zdrady, ruchania mężatek i tego typu fikołków.

2. Moje małżeństwo skończyło się rozwodem 2 lata temu a przyczyną rozwodu była zdrada żony. 

3. W moim życiu jest mało miejsca na "szarości" i ściemy - jestem najbardziej "czarno-biały" w poglądach, zachowaniach i opiniach spośród znanego mi grona ludzi (a znam duuużo ludzi). Qwa... nawet 80% moich ubrań jest w kolorze czerni lub bieli :P 

Zatem zanim zaczniecie wyciągać po raz kolejny pochopne wnioski, proszę o chwilę refleksji.

 

Jak czytam wątek i widzę jak to błyskawicznie przychodzi tutaj co poniektórym słowo "rozwód" to mi się, kurwa, nóż w kieszeni otwiera! 

Ilu z Was geniusze, którzy pisali o rozwodzie tutaj i w Rezerwacie przeszło przez gówno rozwodu i obserwuje swoje dzieci dorastające samotnie z dawnym partnerem (lub samotnie z Wami)? Sądzę, że niewielu a jeśli są tacy to pochwalcie się Obrońcy Moralności jak Wam i Waszym dzieciom to się podoba. Chętnie poczytam.

 

Do rzeczy. Uogólniacie i to jest Wasz problem. Ekstrapolowanie jedynej "słusznej" opinii na wszelkie możliwe przypadki to kretynizm. Zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy rodzinne. Owszem - są sytuacje, gdzie rozwód jest nieunikniony a nawet jest lepszym rozwiązaniem (jak np. w moim przypadku) niż trwanie w małżeństwie.

Ale ten konkretny przypadek taki, w moim mniemaniu, nie jest.

Generalnie to mam w dupie tego pól-imbecyla @vindictive, który przedkłada cipę starszej od siebie kobiety z dwójką dzieci nad rodzinę i poukładane, dobre życie. Mam również średnio pochlebne zdanie o jego żonie, która najwyraźniej nie jest zbyt skora do pójścia do pracy i dbania o siebie i swój rozwój. Jednak z drugiej strony doceniam jej wkład w zbudowanie domu i rodziny oraz trwanie przy tym przygłupie - choć w sumie nie ma jakichkolwiek innych dobrych opcji dostępnych.

W tym co uprzednio napisałem to chyba tylko @Adolf się połapał ze względu na wiek i staż małżeński. Chodziło tam o rodzinę i dzieci moi drodzy ,szybko osądzający Obrońcy Moralności. Przeanalizujcie tę sytuację z punktu widzenia tej kobiety a zwłaszcza ich dzieci. Niewesoło, co? Jak wcześniej pisałem, dostępne tutaj są dwie opcje: zła i wybitnie chujowa.

 

1. Opcja zła - zostają ze sobą i się jakoś dogadują. Wyjaśniają sobie co im nie pasuje, wprowadzają zmiany i próbują być rodziną (mogą iść na terapię, mogą się dogadać inaczej - ważne, żeby być rodziną i zachować w miarę stabilną sytuację). Dzieci mają zapewniony byt, utrzymanie, pewność jutra i oboje rodziców w domu (dogadanych, że mają wychować te dzieci). I pewnie będą w tym małżeństwie skoki w bok i inne kwiatki - jeśli zrobione dyskretnie i bez gadziego mózgu w akcji (zniszczę ją/jego) to da się to ogarnąć. Od wieków ludzie mieli żony/mężów do wychowania i utrzymania dzieci oraz kochanki/kochanków do zabawy. I jakoś nam gatunek przetrwał a nawet stworzył kilka pięknych cywilizacji po drodze. Dzieci dorosną mając rodziców - niech ci, którzy wychowali się z jednym tylko rodzicem wyjaśnią oburzonym Obrońcom Moralności jaka to wartość. Jeśli da się zakończyć skoki w bok i choćby trwać to jeszcze lepiej. Przyszłości nie znamy.

 

2. Opcja chujowa - rozwód. Sieczka w sądzie, nienawiść, koszta, podział majątku, rozpierducha psychiczna rodziców i dzieci + wszelkie inne atrakcje związane z rozwodem z orzekaniem o winie. W jakiej sytuacji skończy ta matka i dzieci, które zostaną przy niej Szanowni Obrońcy Moralności? Świat z pewnością potrzebuje kolejnej dwójki dzieci z DDRW, problemami emocjonalnymi i skazą na cale życie w głowie. Wychowywanymi z pieniędzy z opieki socjalnej (bo matka nic przecież nie potrafi robić) i alimentów. Jakie da im to wzorce? Jaką przyszłość zapewni? Ktoś pomyślał nad tym z grona szybko myślących Szanownych? W tym wariancie przed tymi dziećmi jeszcze jakieś 20 lat dorastania bez ojca, z matką która nic nie potrafi robić i egzystencji z "datków", podlanej nienawiścią, narzekaniem i marazmem. Marzenie każdego dziecka, prawda?

 

 

Na koniec - rodzina to nie jest pierdolony film z Hollywood z miłością, motylkami, jednorożcami i lukrem rzekami płynącym. Rodzina to rodzice wychowujący swoje dzieci najlepiej jak potrafią. I ci rodzice nie muszą być w sobie zakochani i odpierdalać godowego cyrku na codzień - to pieprzona zaraza, którą zafundowały nam romantyczne filmy i pop-kultura. To przecież produkt XX wieku. Kiedyś prawie wszystkie małżeństwa były aranżowane i nikomu to nie przeszkadzało a dzieci dało się wychować na dobrych, porządnych ludzi. Ba - wciąż tak jest na świecie (Azja) i wcale nie wyrastają tam dzieci "gorszego sortu" - przeciwnie - wychowywane są z troską i szacunkiem a Azjaci mają IQ oraz EQ wyższe niż my. I taka rodzina często jest lepsza od tej "zalofcianej" - bo ma solidniejsze podstawy niż emocje i hormony. Zastanówcie się zatem 3 razy nad swoimi osądami, które są produktem pokawałkowanej rzeczywistości kultury zachodu i wyobrażeń mających swoje korzenie w fikcji.

  • Like 20
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth rozumiem Twoje motywacje, są szlachetne. Dobro dziecka, wychowanie itd. Sam w tym przypadku stoję na stanowisku, że autor wątku powinien zajebać ryjem w mur (na otrzeźwienie) i na klęczkach lecieć do żony. To jest jednak wyjątek i generalnie zdrady nie powinny uchodzić na sucho. W zasadzie nie odróżniam systemu moralnego od prawnego. Mają identyczny cel, choć różne środki. Cel, to niedopuszczenie do rozprzestrzenia się spierdoliny, która rozpuszczona doprowadza do anarchii i rozpiździeju. Po prostu w dalszej perspektywie ma nam się żyć spokojniej i łatwiej, mimo pewnych ograniczeń. Oczywiście Złotego Środka nie ma i zawsze kogoś będzie dupa boleć. Teraz należy sobie uzmysłowić jedną rzecz. Czy rozjebanie rodziny powinno być ostatecznością i nie należy tego robić, bo dzieci będą cierpieć? Niby każdy się zgodzi, ale ja nie. Sięgnijmy po prawo, jakiś kodeks. Za zajumanie np. dwa razy po 500zł i jakimś odstępie czasu powinno rozbijać się rodzinę? Albo za jazdę dwa razy z 0,5 promila? Lub za durny wybryk po pijaku i danie komuś po mordzie? Przecież to są błachostki. Przyszłość i traumy dzieci na 1000zł wycenić, toż to skandal. Otóż nie bracie, to nie tak trzeba liczyć. Odjebałeś numer, to ponieś konsekwencję, a dzieci ok, ale one są Twoje i miałeś je zanim to zrobiłeś. Trzeba było kalkulować. Nie można pozwilić, aby ktoś mogł się zastawiać dziećmi, tak samo jak alkoholem. Byłeś pijany i nic nie pamiętasz? Spoko, ale to nie jest tłumaczenie. W dużej skali takie coś rozkłada każdy system i żadne cierpienie samotnych dzieci, nie jest tego warte. Tolerowanie zdrady w ogólnym rozrachunku bardziej szkodzi dzieciom i to w większej liczbie, niż rozbicie części rodzin. Małżeństwo, gdzie oboje lub jeden lata na boki musi być koszmarem. Już widzę te jazdy, brak zaufania, dramy, alkoholizm i chuj wie co jeszcze. Dzieci na to patrzą i nasiąkają tym gównem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej wiesz co piszesz. Choć smaczki rozwodu jeszcze przed Tobą. 

11 hours ago, Posejdon said:

Sam w tym przypadku stoję na stanowisku, że autor wątku powinien zajebać ryjem w mur (na otrzeźwienie) i na klęczkach lecieć do żony. To jest jednak wyjątek i generalnie zdrady nie powinny uchodzić na sucho.

Czyli co do tego konkretnego przypadku się zgadzamy. Nie wiem jaki jest Twój przypadek lecz mam nadzieję, że oboje z żoną jesteście w stanie zapewnić dzieciom stabilne i spokojne życie i rozwój po rozwodzie. Ja zanim zdecydowałem o rozwodzie to obserwowałem kilka zdrad mojej ex ale jednocześnie upewniałem się, że dzieci są wystarczająco duże i zabezpieczone aby dorosnąć w spokoju. Rozwodziłem się też bez nienawiści i żyję z ex na neutralnej stopie - żadnego dosrywania, awantur, odcinania dostępu do dzieci itp. Ale nie znam innego takiego przypadku - zazwyczaj życie po rozwodzie dla dzieci to mini-horror. 

Przypadek @vindictive taki "poukładany" z pewnością nie jest (a jego nowa wybranka jeszcze się upewni, że będzie miał odpowiednio ustawiony światopogląd) i jestem przekonany, że jego dzieci i żona skończą marnie ze względu na brak pieniędzy i dobrych wzorców. On zresztą też skończy marnie. Zatem w tym przypadku nikt nie odniesie korzyści z rozwodu. NIKT.

 

W tym również się zgadzamy:

11 hours ago, Posejdon said:

To jest jednak wyjątek i generalnie zdrady nie powinny uchodzić na sucho.

High five.

 

Howgh, ja skazał. Wystarczy wywnętrzania się ;)

Serdeczności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie czasem jest białe, czasem czarne, ale dużo w nim szarości i relatywizmu.

Ja miałem taką sytuację lat około 5 temu, że mimo, że mam żonę i dwójkę dzieci, to dwie moje znajome prawie na siłę chciały zająć miejsce mojej żony. Wystarczyło tylko zrobić mały krok w kierunku, że się tak wyrażę konsumpcji. 

I nie powiem, dwie calkiem konkretne z wyglądu dziewczyny, ale mimo tego dałem sobie spokój i trzymałem się domowego ogródka, co mi zresztą na dobre wyszło.

Teraz 5 lat później, ja mam udane małżeństwo, ogarnięty dom, zadowoloną żonę, porządek w finansach i życiu. 

Pani numer jeden, w czasie gdy podbijała do mnie miała chłopaka z którym mieszkała, z którym później się rozstała, a powodem były jej zdrady - udokumentowane z dwoma facetami. Teraz pięć lat później jest sama i na siłę próbuje odnowić związek, z tym byłym, którego zdradzała. A zegar biologiczny tyka.

Pani numer dwa, w czasie gdy była wręcz namolna, byle tylko zająć miejsce mojej żony, miała narzeczonego. Oczywiście jak nie ze mną to z innym go zdradziła. Poszła trochę w tango, a teraz ma spokojnego narzeczonego, dla którego jest tą pierwszą. 

Za każdym razem, gdy ja spotykam aż się jej oczy świecą i nie miała by problemu by zostawić swojego faceta by być że mną.

Ostatnio wspomniała, że że swoim nie może zajść,  ale że mną pewnie by zaszła za pierwszym  razem. I to taka jedna z tych przełomowych, ambitnych, etc. 

Obie te kobiety teraz straciły już dużo na wyglądzie i nie ta liga - nie ten poziom. A co jest najlepsze, one przybyły po kilkanaście kilo, a moja żona po dwóch ciążach ma sześciopak na brzuchu i dalej dba o siebie.

Mam też spokój w domu, a foch raz na jakiś czas, bo i tak musi być.

A tamte dwie, co jakiś czas słyszę jak próbują ustawić facetów plus dawkować im seks.

Znam różne historie że swojego środowiska jaj kończyli faceci, postępujący tak jak autor wątku i mało jest tych zakończonych pozytywnie.

U mnie dużo pozytywnych zmian zaszło od kiedy sam zacząłem więcej wymagać przede wszystkim od siebie, ale też i od żony, ale to już temat na inny wątek.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth choć rozumiem, że ponoszą Cię emocje, to nazywanie mnie debilem jest średnio taktowne. Nie gniewam się, zauważam tylko ze względu na słabą znajomość mnie, jest to nietrafione.
Ale do meritum - masz oczywiście wiele racji. Tylko to nie jest tak, że ja nie myślę o tym w czym jestem. Uwierz, że gdyby nie dzieci to już by mnie nie było w moim małżeństwie. Powiem Ci jednak, że to nawet nie chodzi tak bardzo o to, że chcę być z "koleżanką" (i wbrew temu co myślicie, widzę jej dzieci jako pewien problem, szczególnie w kontekście wyrzutów wobec własnych), tylko że jak patrzę na swoją żonę to nie wiem jak znowu mam z nią być. Już raz przyjąłem na siebie pokutę, gorzkie żale i zostałem. I co z tego wyszło? Że znalazłem się w podobnym punkcie moralnie, ale w sytuacji o wiele bardziej skomplikowanej, bo jest rodzina. Kurwa, zły jestem na siebie teraz, że wtedy nie miałem dość odwagi by odejść, a dziś muszę zostać bo dzieci. Oczywiście, można wszystko zrzucić na mój łeb, powiedzieć jaki zjebany jestem, że miałem wszystko poukładane i niejeden by tak chciał, a ja to wszystko rozpieprzam. Tylko że chyba w życiu chodzi o to żeby je przeżyć, a nie przemyśleć? Uwierz, gdyby nie to, że serce mi się ściska jak pomyślę o córce, ze miałaby zostać w tym marazmie, bez dobrego przykładu... z drugiej czy będziemy w stanie dać dość dobry przykład (bo czy chodzi o to tylko żeby być miłym i nie krzyczeć na siebie)?
Wiem, że żeby wrócić do żony muszę zerwać z "koleżanką", ale tracę poczucie sensu jak pomyślę, że "koleżanki" miałoby nie być. Jak próbuję się wyciąć z tego układu, to nadciąga mega dół. A wtedy też jak patrzę na żonę to mi się niedobrze robi. Chyba dlatego, że wiem, że to już zawsze będzie skażone. Maskowanie syfa pudrem.
I tak @Posejdon, stało się. I ja też nie uważam, żeby było fajnie teraz udawać że wszystko jest okej. Jest cholernie daleko od okej. Ale jeśli drogą do okej w oczach wszystkich ma być przyjęcie na siebie winy, to ja chyba nie jestem w stanie. Porzygam się.
@giorgio staram się myśleć, ale jak już patrzeć Waszymi kategoriami prostolinijnymi to zauważ, że "koleżanka" wcale nie ma takiej prostej sytuacji. Okej, jest samodzielna, ale jednak potencjalnie może zostać z dwójką dzieci sama. Przecież ona chce być ze mną. To nie ja oczekiwałem deklaracji z jej strony a odwrotnie.
@cx5MX5RF też nie chcę czuć wstydu i się boję. Ale to trochę jak ja kontra reszta społeczeństwa (no poza tym, że dzieci dociskają jeszcze jedną szalkę).
@JoeBlue nie czepiam się jak azagoth, ale z ciekawości - dzieci nie miałeś?
@Brat Jan- to są ciekawe pytania (w sensie że jestem ciekaw pobudek do ich zadania) - z twarzy jestem raczej przystojny (choć nie mi to oceniać :P), z formą trochę gorzej - i choć nie znam osobiście to wiem, że w temacie formy bym przegrał. Obiektywnie. Ale co jest w oczach atrakcyjne w Jej oczach - bo może oczy, charakter, inteligencja... Co do dochodów - dziś na pewno jest lepiej, jutro może być gorzej :) Who knows. Takie mam spostrzeżenie przy okazji tego pytania, że nie oczekiwała nigdy ode mnie sponsorowania atrakcji, często sama płaci za różne rzeczy.
Jej dzieci myślę, że bym zaakceptował, ale to trochę trudne wypowiadać się w tym temacie kategorycznie - wiem, że nie może być tak różowo, a jednocześnie myślę, że to do ogarnięcia. Czas to tak jak pisałem już - 9 m-cy.
Żonie i dzieciom bym nie odbierał, tak sobie to przynajmniej teraz wyobrażam - chata zostaje dla nich, zasilanie finansowe jest (myślę że tak z 3k/m-c by styknęło na tym etapie + jakieś ewentualnie ekstra wydatki?).
 
Jeszcze dwa słowa do tych co naśmiewają się z "romantyzmu" - może niektóre słowa brzmią trochę patetycznie, ale nawet sobie nie wyobrażacie, jak z kimś się można rozumieć. A, szkoda nawet strzępić klawiaturę... Tyle tylko, że nie jest tak, że nie widzę wad i potencjalnych problemów. Po prostu wiem, że razem byśmy mogli je pokonywać.
A głosy moralności tych, którzy nie byli wystawieni na próbę i nie mieli okazji się do tego przyrównać... no cóż, są wartościowe jako spojrzenie społeczeństwa.
Ja staram się spojrzeć na sytację nie przez pryzmat przeskakiwania z jednego w drugie. Staram się myśleć o tym czy jestem w stanie w ogóle jeszcze być z żoną. I kiepsko to chyba wygląda (choć może za mało się postaralem - ale znów wracamy do tematu przyjęcia winy). Jednocześnie żeby na czysto sprawdzić czy jestem w stanie wrócić do żony, musiałbym zniknąć kontakty z Nią. A to powoduje u mnie dno. Wiem, powiecie - debil :P
 
Tak na marginesie. Zastanawia mnie skąd biorą się głosy, że to trolling - czy naprawdę, aż tak wykraczam poza ramy męskiego myślenia o świecie? ?
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega pewnie liczy na odpowiedź w stylu: zostaw żonę, zostaw dzieci, rozpieprz rodzinę i to co osiągnąłeś idź bzykać koleżankę, bo ona jest inna i wartościowa. Już nawet nie chcę pisać byś się opamiętał. Romantyzm, porozumienie, motylki w brzusiu etc. Brzydko mówiąc jesteś na cipkohaju. Wyobrażasz sobie życie codzienne z nią?  Z jej dziećmi? Tym bardziej, że ona jest starsza od ciebie o dwa lata. Myślisz, że zdobędziesz szacunek? Ja wiem, niespełnione marzenia o MILF. Ale chłopie dorośnij! To jest wersja demo. A jaka będzie po dokonaniu zakupu? Dobrze zarabia? Tylko, żeby się nie okazało, że jej dobre zarobki są wyłącznie do jej dyspozycji a Ty będziesz zapierniczał na nowy dom i cudze dzieci, które w każdej chwili mogą Ci odpyskować, że nie jesteś ich ojcem i trzymaj się z dala. I jeszcze będą pretensje pani, że tyle Ci dała, poświęciła się a Ty się za mało starasz... Ale co ja tam wiem. Mogąc popracować nad związkiem z żoną, która jest cicha i spokojna, ale w każdej chwili możesz z niej zrobić kuguara Ty rzucasz się na niewiadome mętne wody i to skacząc na główkę. Sorry, ode mnie rady takiej nie dostaniesz.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.