Skocz do zawartości

Zespół DDA - Dorosłe Dziecko Alkoholika


Hellheim

Rekomendowane odpowiedzi

Szukałem tego tamatu na forum ale z zerowym skutkiem a więc: Użytkownik @trop podsunął mi prawdopodobną przyczynę mojej dziwnej relacji i jej zakończenia. Tym samym mam pytanie do was. Czy byliście w związku z osobą cierpiącą na DDA? Czy wciąż jesteście w takim zwiażku i czy ta osoba sie prostuje dzięki wam? Temat jest dla mnie bardzo intrygujący bo pasuje idealnie do mojego przypadku.

 

Czym jest syndrom DDA? 

 

SYNDROM DDA

Powinno być tak: mamusia i tatuś bardzo się kochają, rodzi im się dziecko, którego pragną, chcą wychować je na dobrego i mądrego człowieka, zapewniają mu więc komfortowe wzrastanie w atmosferze miłości, szacunku i akceptacji. Dziecko dojrzewa z przekonaniem, że jest ważne, ma na kogo liczyć i poradzi sobie w życiu. W odpowiednim momencie ze spokojem opuszcza gniazdo, do którego wraca z własnej woli i z radością. Później swoje dziecko wychowuje tak, jak samo zostało wychowane.

A jak jest? Raz lepiej, raz gorzej, czasem bardzo źle. W grupie „bardzo źle” znajdują się m.in. dzieci alkoholików. Mimo, że ich najwcześniejsze lata często przypominały koszmar, jako dorośli ludzie nie potrafią się od nich odseparować. I choć nie ma dwóch takich samych przypadków, psycholodzy wskazali zestaw wspólnych cech osobowości i sposobów funkcjonowania człowieka, który był wychowywany przez uzależnionego od alkoholu rodzica. W ten sposób jego przeżycia zostały zakwalifikowane jako syndrom DDA – Dorosłego Dziecka Alkoholika. Słowo „dziecko” ma w tej nazwie podwójne znaczenie.

- Przede wszystkim określa stopień pokrewieństwa z pijącym, ale sygnalizuje też, że DDA w znacznie większym stopniu niż zwykły dorosły konserwuje w sobie mechanizmy emocjonalne i behawioralne, które wykształcił będąc dzieckiem dorastającym w alkoholowej rodzinie. Są utrwalone u niego jako dorosłego i są dysfunkcyjne, przeszkadzają w dorosłym życiu – tłumaczy Alicja Rutkowska-Suchorska, lekarz specjalista psychiatra i certyfikowany psychoterapeuta. Nie każde dziecko wzrastające w rodzinie uzależnionego rozpozna w sobie DDA. Objawy syndromu nie są też charakterystyczne wyłącznie dla niego, można więc żyć jak DDA, nie mając wcale rodzica alkoholika. Jeśli jednak coś jest na rzeczy, warto wiedzieć, jak pomóc sobie dorosnąć i wychować wewnętrzne dziecko na szczęśliwego dorosłego człowieka.

SYNDROM DDA - MAMA, TATA, WÓDKA

Przede wszystkim należy uświadomić sobie, że nie ma lepszych i gorszych alkoholików. Fakt, że pijący ojciec czy uzależniona od wódki matka nie bili, nie wyzywali, nie zamienili domu w melinę i nie zagłodzili dziecka prawie na śmierć nie znaczy, że problem alkoholu przeszedł bokiem. Doktor Alicja Rutkowska-Suchorska mówi wyraźnie:

- Dla alkoholika najważniejsza jest wódka. Ważniejsza od dziecka - to już dość. Nie musi się awanturować, zachowywać agresywnie, dziecko i tak szybko zorientuje się, że dla taty czy mamy sensem życia jest to, żeby się napić. W domu wszystko kręci się wokół pijącego, a dziecko jest w to zaangażowane emocjonalnie. Nie może też liczyć, że od drugiego, niepijącego rodzica dostanie należne wsparcie, bo ten rodzic jest zajęty uzależnionym – albo się z nim kłóci, albo o niego boi, albo go pilnuje, kryje przed innymi, wylewa wódkę. Sam fakt uzależnienia rodzica (i z reguły współuzależnienia małżonka i dzieci) wystarczy do powstania syndromu DDA.

Już z wypowiedzi pani doktor wywnioskować można, co przede wszystkim dolega dziecku z rodziny alkoholowej: jest zawsze na drugim miejscu, tak dalekim od pierwszego, że równie dobrze można by mu było nadać numer setny. Starania o zainteresowanie i uczucie nie są dostrzegane, osiągnięcia nikogo nie cieszą, w czasie awantury jest w naturalny sposób typowane jako najsłabsze ogniwo i chłopiec do mniej lub bardziej dosłownego bicia. Czasem nawet zgłasza się na ochotnika, żeby chronić mamę czy rodzeństwo. Musi samo zadbać o siebie, a często i o pijanego rodzica - tym samym role odwracają się w nienaturalny sposób. Od rodziców, którzy powinni uczyć świata dowiaduje się, że nie może na nich liczyć, wszystko jest czyjąś winą, a najlepiej udawać, że się nie istnieje.

SYNDROM DDA A POCZUCIE WINY

Wiele okoliczności składa się na to, czy takie dziecko wyrośnie na zamkniętego w sobie i niezdrowo ambitnego pracoholika, który z narażeniem zdrowych zmysłów będzie udowadniał, że jest cokolwiek wart, podporządkowanego pozornie silniejszym, troskliwego sługę, dbającego o zachowanie ciszy i spokoju, bo hałas kojarzy mu się z awanturą czy pełnego poczucia winy, przepraszającego za głód w Trzecim Świecie i biorącego na siebie odpowiedzialność dosłownie za wszystko człowieka, który wierzy, że nie zasługuje na nic.

Możliwości jest oczywiście tyle, ilu DDA, jednak można uznać, że łączy ich m.in. niskie poczucie własnej wartości, okrutny samokrytycyzm, nieadekwatne do potrzeb branie na siebie odpowiedzialności, problem z budowaniem więzi, wyrażaniem uczuć i egzekwowaniem swoich praw, a czasem chęć posiadania całkowitej kontroli nad życiem swoim i cudzym; nieumiejętność prowadzenia dyskusji, rozwiązywania sporów. DDA przekonani, że nie są warci zainteresowania, sympatii, miłości traktują związek emocjonalny jako swoistą transakcję „coś za coś”: muszą zrewanżować się za dobro, którego doświadczają, zapracować na nie, udowodnić, że zasłużyli. Niestety, bywa, że wpadają w sidła niezakończonej wciąż przeszłości i znacznie częściej niż dzieci z nieobciążonych problemem alkoholowym rodzin sięgają po używki. Nieświadomie wchodzą też w związki, które stanowią odbicie relacji między rodzicami.

DPSS

Trudno znaleźć badania na temat znaczenia zależności płciowej pomiędzy dzieckiem a pijącym rodzicem, ale z praktyki wynika, że najczęściej na terapię trafiają córki ojców alkoholików. Na to może jednak wpływać kilka niezależnych od konfiguracji płciowej czynników, np. fakt, że więcej mężczyzn niż kobiet nadużywa alkoholu, a z kolei kobiety częściej szukają pomocy u psychiatrów, psychologów czy psychoterapeutów.

Na czym polega praca z Dorosłymi Dziećmi Alkoholików? Doktor Rutkowska-Suchorska zaznacza, że syndrom DDA nie jest diagnozą, nie podlega terapii sam w sobie. DDA z reguły mają poważne stany depresyjne lub lękowe i to na nich koncentruje się leczenie, a syndrom DDA jest jakby osobowościowym podłożem do rozwinięcia się tych zaburzeń.

Ważnym elementem terapii jest też wskazanie mechanizmów powstałych w dzieciństwie i wciąż funkcjonujących, podpowiedzenie Dorosłemu Dziecku Alkoholika, jak zostać Dorosłym Panem Samego Siebie, czym zastąpić zakorzenione od lat odruchy i na jakich podstawach oprzeć swoją egzystencję. Trudno to zrobić samodzielnie, dlatego dla wielu DDA terapia jest wybawieniem, początkiem spokojnego, lepszego życia.

Warto też zaznaczyć, że alkohol jako substancja nie ma w kontekście syndromu DDA żadnej szczególnej, złowieszczej mocy i nie ciecz jako taka sprawia, że dziecko wyrasta na nieradzącego sobie z życiem dorosłego. To dysfunkcja rodziny, którą może spowodować alkohol, ale także narkotyki, przemoc fizyczna czy przynależność do sekty, wychowuje Dorosłe Dzieci z Problemami.

Edytowane przez Hellheim
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Hellheim napisał:

Wiele okoliczności składa się na to, czy takie dziecko wyrośnie na zamkniętego w sobie i niezdrowo ambitnego pracoholika, który z narażeniem zdrowych zmysłów będzie udowadniał, że jest cokolwiek wart, podporządkowanego pozornie silniejszym, troskliwego sługę,

Czym dłużej z wami jestem tym bardziej korci mnie wizyta u psychologa żeby co nieco przepracować. Nie mam rodziców alkoholików lecz takich bardzo "wymagajacych" z ciętym językiem.   

2 godziny temu, Hellheim napisał:

przynależność do sekty

Do tych sekt to KK też można zaliczyć? Mam wiele traum zwiazanych z uczestnictwem w ceremoniach.

Edytowane przez Polmartwy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

@Polmartwy Ja zacząłem. Na razie jest słabo.

O DDA polecam audycje z kanału:

 

W dniu 14.09.2019 o 19:52, Hellheim napisał:

Czy byliście w związku z osobą cierpiącą na DDA? Czy wciąż jesteście w takim zwiażku i czy ta osoba sie prostuje dzięki wam?

Ja z drugiej strony. Nie, bycie z kimś nie rozwiązuje problemów, które zostawiłeś za sobą. Nie pomożesz komuś, kto pomocy nie chce.

To tak jak byś miał niezapłacony rachunek. Fakt, że zajmiesz się czymś innym. Zapomnisz, ukryjesz go pod stertą innych. Nie sprawi, że rachunek sam się spłaci.

 

 

 

Edytowane przez Dakota
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hellheim Byłem, nie polecam.

 

Pani z dobrego domu, rodzice na poziomie - ojciec uzależniony, matka współuzależniona. 

Pani czuła, że jest z nią coś nie tak, i zdawała sobie sprawę, że ma DDA. Była u specjalistki, negowała jej opinie, i zalecenia dotyczące izolowania się od rodziców. Cóż, nadal więc była podatna na ich wpływy, i nadal robili jej jazdy.

Manipulowała rzeczywistością - opowiadała osobom postronnym, mającymi jakiś 'autorytet' (np ksiądz) jej wersję historii, dowiadywała się w zamian że jest silna, dzielna, powtarzała potem, że nawet ksiądz mówił o niej dobrze. Karmiła się tym.

Była świetna w dosrywaniu tak, żeby jak najbardziej bolało, nie było dla niej granic. Sama dobrze znosiła kłótnie, była zaprawiona w domu. Nigdy wcześniej, ani potem nie spotkałem się z taką agresją.

Było sporo hardkorowych akcji, włącznie z odwiedzinami sąsiadów (bo na pewno Pan znęca się nad panią), wizytą policji.

 

To tak w skrócie.

 

Taka osoba nie naprostuje się dzięki partnerowi, skłonny jestem powiedzieć, że prędzej pociągnie go na dno.

 

Na szczęście wyszedłem z tego już wiele lat temu, tak że luzik, wyrazy współczucie nie potrzebne :D 

 

Edytowane przez Baelish
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem DDA 100x to przeje**** sprawa ale od kiedy sobie to uświadomiłem jest o niebo lepiej. Poza tym nie ma co wchodzić w związki póki samemu się nie naprawisz. Polecam każdemu terapię, psychoterapię, grupową wszystko jedno byle by podjąć jakikolwiek krok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

W książce Mistrza napisane jest aby po rozpoznaniu DDA podziękować i oddalić się na bezpieczną odległość unikając w ten sposób jazd, walcowań, wieloletnich psychoterapii itd. Mnie akurat DDA dała wiele bo chciałem ją zrozumieć więc i trafiłem na dzieła MK. ? Ale i na inne mocno inspirujące. Aby być z DDA trzeba samemu mocno stać na nogach. Bardzo mocno. I mieć dystans. I jest to możliwe. I nawet jest możliwe otrzymać z tego powodu wiele korzyści. Ale powtórzę warunek: trzeba samemu mocno stać na nogach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerobiłem właśnie, a sam mam w CV DDA. Ciężki temat, pomimo, że Pani pracowała nad sobą przez długi czas. Tak naprawdę cały czas wychodziły nieprzepracowane rzeczy, masa agresji, złości na świat. Na dłuższą metę nie do wytrzymywania. Fakt jednak, że to całkiem życiowy egzemplarz. Z tyłu głowy jednak przez cały czas miałem, że będą problemy i one się pojawiły jak się zaczął kończyć haj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.